Polscy seryjni mordercy i inni - Wrzuta.pl
Polscy seryjni mordercy i inni - Wrzuta.pl
Polscy seryjni mordercy i inni - Wrzuta.pl
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
1<br />
Fragmenty książek udostępnione zostały przez wydawnictwo PROMETEUSZ. Wszystkie mogą być legalnie przetwarzane<br />
(prometeusz.wydawnictwo@wp.<strong>pl</strong>)<br />
POLSCY SERYJNI MORDERCY (wyd. 2009)<br />
Wstęp<br />
Wprowadzenie<br />
Dzieciństwo seryjnych morderców<br />
Elementy psychopatologii sprawców<br />
Motywacja seryjnych morderców<br />
Studia przypadków<br />
Tadeusz Ołdak (IV-V 1950)<br />
Władysław Mazurkiewicz (1943-1955)<br />
Władysław Baczyński (1946-1957)<br />
Stefan Rachubiński (1965-1966)<br />
Karol Kot (1964-1966)<br />
Bogdan Arnold (1966-1967)<br />
Stanisław Modzelewski (1952-1967)<br />
Zdzisław Marchwicki (1953-1970)<br />
Wiesław Cieszkowski (1976-1978)<br />
Joachim Knychała (1974-1982)<br />
Paweł Tuchlin (1975-1983)<br />
Mariusz Trynkiewicz (1988)<br />
Leszek Pękalski (1984 - 1992)<br />
Doniesienia<br />
Jan Małek (>1886)<br />
Rutschuc (>1926)<br />
Józef Cyppek (>1957)<br />
Stefan Boryczko (1957-1965)<br />
Lucjan Staniak (1964-1967)<br />
Józef Ożóg (1964-1971)<br />
Józef Pluta (1979)<br />
Henryk Dębski (1980-1981)<br />
Julian Kołtun (1980-1981)<br />
Grzegorz Tyklewicz (>1982)<br />
Mieczysław Zub (1977-1983)<br />
Edmund Kolanowski (>1970-1983)<br />
Waldemar Szczepiński (1983-1984)<br />
Sławomir Połeć (>1988
2<br />
Elementy psychopatologii sprawców (fragment)<br />
W narcyzmie złośliwym superego jest w największym stopniu zdefektowane. Pierwotnie, istniejące w nim prymitywne impulsy,<br />
nie zostały skonfrontowane z obiektami dobrymi, wspierającymi (mówiąc po ludzku, z kochającymi rodzicami), których cechy zostałyby<br />
zaintrojektowane przez dziecko i stanowiłyby przeciwwagę dla impulsów prześladowczych i agresywnych. Jest to pierwszy<br />
element, który wskazuje w rozwoju psychopatii na brak opieki i zaspokajania potrzeb małego dziecka. Każdy psychopata był od<br />
pierwszego miesiąca życia zaniedbywany. Jego potrzeby niezaspokajane. W kształtującym się w takich warunkach superego (nośnik<br />
kultury, sumienie, ja idealne) małego dziecka, nie wykształcają się warstwy dostatecznie hamujące te prymitywne impulsy, są więc<br />
one projektowane na otoczenie, które w oczach dziecka staje się zagrażające, niezaspakajające, złe, prześladujące, wrogie. Utrwalenie<br />
się takiej struktury może prowadzić do paranoidalności (lęk będący skutkiem projekcji) i zgeneralizowanej agresywności (otoczenie<br />
jest wrogie, może tylko krzywdzić etc.).<br />
Superego tego rodzaju pozbawione jest również zdolności do samoregulacji etycznej, do empatii, a nawet do określania tożsamości<br />
indywidualnej. Poza superego istnieje jeszcze jednak kształtujące się cały czas „ja” (indywidualność, obraz własnej osoby - ego).<br />
W zrozumieniu tej całej patologii należy skupić się na tym, że u osób doświadczających skrajnych przejawów frustracji (od zaniedbania<br />
do przemocy) w dzieciństwie, z uformowanym przez to surowym superego, rzeczywisty świat zewnętrzny staje się podrzędny<br />
względem ich wyobrażeń na jego temat, które perceptowane są przez pryzmat tych doświadczeń, a w rezultacie, ukształtowanych już<br />
struktur psychicznych. Zatem świat nie jest odbierany obiektywnie, lecz oceniany jest wysoce subiektywnie, a ocena ta jest zdominowana<br />
przez wątki agresywne (lękowe). W tym miejscu łatwiej odpowiedzieć sobie na pytanie, czemu psychopata, atakuje innych bez<br />
wyrzutów sumienia i czemu ten schemat powiela. Jest tak, bo on żyje w „innym świecie”, w takim, w którym każdy człowiek może<br />
mu zrobić to, co robi innym on sam. Tylko tego oczekuje po innych ludziach (co otrzymał od rodziców) i tylko na tego typu sygnały<br />
zwraca uwagę – sygnały zagrożenia. Nie potrafi kochać i przyjmować miłości. Jest nastawiony roszczeniowo (wielkościowość), lękowo<br />
– ostrożny (paranoidalność), agresywnie (sadyzm) i zawistnie (nienawiść). Ale jeszcze nie jest to seryjny morderca.<br />
Bogdan Arnold<br />
Katowice (1966-1967)<br />
Bogdan Arnold urodził się w 1933 roku, w Kaliszu. Pochodził z zamożnej rodziny inteligenckiej. Mając niespełna 18 lat, zawarł<br />
pierwszy związek małżeński (nieco więcej danych o młodości Arnolda zawiera przedstawiona dalej opinia biegłych). Rozpadł się on<br />
z powództwa małżonki. Przyczyną było nadużywanie alkoholu przez Arnolda i znęcanie się nad żoną. Wówczas, Bogdan przez jakiś<br />
czas żył w konkubinacie. Partnerka urodziła mu dziecko. Związek rozpadł się z tych samych powodów, co małżeństwo. Dwa kolejne<br />
związki małżeńskie, spotkał ten sam los. Przyczyna zawsze ta sama – brutalność.<br />
Od 1960 roku zamieszkał w Katowicach. Cieszył się tam stosunkowo dobrą opinią, pochodzący z tzw. dobrej rodziny, rozwiedziony<br />
i samotny. W pracy nie sprawdzał się, choć był dobrym fachowcem. Często przychodził do niej w stanie nietrzeźwym i lekceważył<br />
swoje obowiązki. Tym samym, często musiał zmieniać pracę. Raz był karany za kradzież. Został skazany na karę więzienia w<br />
zawieszeniu. Kilka razy karany był również za uchylanie się od płacenia alimentów (miał troje dzieci).<br />
Istotne tutaj wydarzenia z życia Arnolda, odtworzono 8 czerwca 1967 roku po doniesieniu na milicję, następującej treści: „Zza<br />
drzwi mieszkania nr 9 wydobywa się trudny do wytrzymania fetor. Szyby oklejone są papierem, a okna po zewnętrznej stronie obsiadły<br />
roje much”. Na miejsce udał się patrol milicji. Wezwano również straż pożarną. Nie chcąc wyłamywać drzwi, jeden ze strażaków<br />
wszedł na dach, a stamtąd, opuszczając się po linie, odblokował toporkiem okno. Po odkryciu przyczyny fetoru, wycofał się. Do wnętrza<br />
mieszkania wkroczyła milicja:<br />
„Pod parapetem leżały ludzkie zwłoki w stanie daleko posuniętego rozkładu. W łazience stała duża drewniana skrzynia murarska<br />
obita cynkową blachą. W jej wnętrzu ujawniono kilka ciał. Nie mogliśmy określić płci, ani nawet liczby zwłok. W cuchnącej, rozkładającej<br />
się ludzkiej tkance ruszały się tysiące larw, poczwarek, owadów. Spod wanny wystawało owinięte w gazetę podudzie. Weszliśmy<br />
do kuchni. Na piecu stał garnek. Wiedzieliśmy już, co będzie w środku… na powierzchni gara pływała rozgotowana ludzka głowa. Na<br />
stole tykał budzik. Obok niego leżał mokry pędzel do golenia. Nie mieliśmy wąt<strong>pl</strong>iwości, że tutaj cały czas ktoś mieszkał”.<br />
W schowku znaleziono drewnianą skrzynię obitą blachą. Była ona przykryta szczelnie ceratą i dodatkowo stała na niej skrzynia od<br />
tapczanu. Jak się można domyślić, wewnątrz była również odrażająca masa i części ludzkich szkieletów. Znaleziono także dwie czaszki.<br />
Obok wanny leżały zawinięte w gazetę dwie kości lewego podudzia, zaś w kotle do prania bielizny znaleziono następną głowę.<br />
Po mieszkaniu porozrzucana była także duża ilość damskiej bielizny, ubrań i torebek.<br />
Ustalono, kim był najemca. Sprawa była o tyle łatwa, iż milicja wiedziała, kogo szukać. Zresztą Bogdan Arnold tylko początkowo<br />
ukrywał się. Później, sam się ujawnił. 14 czerwca zgłosił się do portierni Zakładów Cynkowych informując, kim jest. Po chwili został<br />
aresztowany.<br />
8 czerwca, kiedy milicja dokonywała rewizji mieszkania, stał pod kamienicą wśród tłumu. Wracał wtedy z pracy i gdy zobaczył,<br />
że odkryto zwłoki, zbiegł. Kupił kilka win i pojechał na hałdy węglowe do Wełnowca. Chciał popełnić samobójstwo lecz, jak później<br />
zeznał w śledztwie, zerwał się sznur. Przyznał się zamordowania czterech kobiet, których ciała znaleziono w mieszkaniu i jeszcze<br />
jednego usiłowania zabójstwa. W tym miejscu, należy odtworzyć przebieg wydarzeń.<br />
1. Maria B. (ok. 30 lat). Pierwszego morderstwa dokonał 12 października 1966 roku. W barze „Kujawiak”, w Katowicach przy<br />
ul. 27 Stycznia poznał Marię B., nigdzie nie pracującą, trudniącą się prostytucją i sutenerstwem. Pili razem, a potem Bogdan<br />
zaprosił ją do mieszkania, bo jak wyznała, nie miała gdzie spać. W trakcie spożywania kolacji, jak wynika z zeznań Arnolda,<br />
kobieta prowokowała go odsłaniając piersi i uda. Odebrał to jako propozycję odbycia stosunku płciowego. Kiedy próbował<br />
ją pocałować, zażądała 500 złotych. Arnold zdenerwował się i kazał jej wyjść. Powiedział, że nigdy nie płacił i płacić nie będzie<br />
za seks, ale Maria B. podarła na sobie odzież, zadrapała się w policzek i powiedziała, że narobi mu burdy i zabierze go<br />
milicja, po czym chciała wyjść:
3<br />
„Nie chcąc dopuścić do skandalu podszedłem do niej, kopnąłem w okolicę zginania się kolan, wskutek czego B. zachwiała<br />
się. Ja chwyciłem ją przedramieniem od tyłu za szyję i rękę tę zacząłem zaciskać. Ponieważ B. broniąc się zadrapała mnie<br />
w okolicę nadgarstka, pod wpływem bólu chwyciłem leżący na kuchence młotek murarski, którym uderzyłem ją dwa lub trzy<br />
razy w głowę i poczułem, że jej ciało wiotczeje. Położyłem ją na tapczanie i spostrzegłem, że nie żyje. Byłem tak zdezorientowany,<br />
że nie wiedziałem co robić i postanowiłem wyjść na miasto. Obawiając się jednak, że ktoś odkryje zwłoki, schowałem<br />
je do tapczanu.<br />
Przez trzy dni chodziłem pijany, a po trzech dniach, postanowiłem zrobić z tym porządek. W tym celu zabrałem z zakładu<br />
pracy gumowe rękawice i pyłochronną maseczkę. Początkowo chciałem palić części zwłok, ale nie miałem węgla, a przy<br />
drzewie to nie szło. Otworzyłem więc przy pomocy noża kuchennego jamę brzuszną, skąd wyjąłem wszystkie wnętrzności,<br />
które krajałem na kawałki i spuszczałem otworem kanalizacyjnym znajdującym się w moim mieszkaniu, zaś same zwłoki<br />
umieściłem w skrzyni drewnianej obitej od wewnątrz blachą. Dla przyśpieszenia rozkładu zwłok chciałem kupić sodę kaustyczną,<br />
ale nie mogłem jej nigdzie dostać, wobec czego kupiłem około dziesięciu paczek chloru. Rozpuściłem go i zalałem<br />
gorącą wodą. W ten sposób zapobiegłem dalszemu rozkładaniu się zwłok i tak leżały one w tej skrzyni, aż do następnego<br />
morderstwa… Obciętą głowę włożyłem do garnka z ciepłą wodą. Nie mogłem znieść tego widoku, dlatego poszedłem się napić<br />
do baru. Kiedy wróciłem, postawiłem kociołek na elektryczny grzejnik. Zasnąłem. Po obudzeniu stwierdziłem, że zawartość<br />
kociołka zagotowała się”.<br />
2. Ludmiła G. (…). Był 22 październik 1966 roku. Zaledwie kilkanaście dni wcześniej zginęła pierwsza ofiara. Kolejnej, udało<br />
się uciec. Ludmiła wybiegła z klatki schodowej kamienicy przy ul. Dąbrowskiego 14 wprost na ulicę. Miała podarte ubranie,<br />
a ręce związane drutem. Z jej zeznań wynikało, że najpierw sprawca dusił ją ręcznikiem, potem podarł ubranie, związał dłonie<br />
i zgwałcił. Ponieważ ofiara była prostytutką, milicja zlekceważyła sprawę.<br />
3. Kobieta (ok. 40 lat). Morderstwo miało miejsce 12 marca 1967 roku. Ofiarę Arnold poznał w barze „Mazur”. Wypili razem<br />
większą ilość wódki. Kobieta zgodziła się spędzić z nim noc. Arnold wobec tego zakupił litr wódki i zakąskę. W domu, pijana<br />
kobieta szybko zasnęła:<br />
„Aby po przebudzeniu się tej kobiety nie było jakichś kom<strong>pl</strong>ikacji, postanowiłem ją związać i sam zasnąłem obok niej. Na<br />
drugi dzień rano, w trakcie odbywania stosunku, kobieta będąc ciągle związana, usłyszawszy, że ktoś idzie po strychu, chciała<br />
krzyknąć, ale ja nacisnąłem ręką na jej krtań i to spowodowało śmierć.<br />
Po wyjściu tego kogoś ze strychu zrobiłem z tą kobietą to samo, co z poprzednią, po czym poszedłem do kolegi i razem pojechaliśmy<br />
do Halemby. Później poszliśmy do nocnego lokalu, gdzie spotkaliśmy innych kolegów i popiliśmy tak, że do Katowic<br />
dojechałem ostatnim autobusem. Następnego dnia nie poszedłem do pracy i aby mieć jakieś usprawiedliwienie, postanowiłem<br />
złamać sobie palec. W tym celu owinąłem rękę szmatą i uderzyłem młotkiem. Doznałem pęknięcia kości palca. Nie<br />
zgodziłem się, aby mi palec dać do gipsu i po trzech dniach pojechałem do pracy”.<br />
Tożsamości ofiary nie udało się nigdy ustalić. Arnold znęcał się nad nią, bił batem i pięściami, aż do utraty sił. Dokonywał<br />
wymuszonych, perwersyjnych stosunków seksualnych. Zmuszał ją, by zachowywała się, jak chciał. Zwłoki poćwiartował:<br />
odciął głowę i wszystkie kończyny. Podobnie, jak poprzednio, wnętrzności ofiary kroił na desce i wrzucał do rury kanalizacyjnej.<br />
Podobnie potraktował piersi i pośladki. Uprzednio jednak, miękkie części ciała zmielił w maszynce do mięsa. Tułów<br />
umieścił w wannie, a głowę w garnku z gorącą wodą. Garderobę ofiary spalił w piecu.<br />
4. Stefania M. (35-40 lat). Morderstwo miało miejsce 21 kwietnia 1967 roku. Ofiarą była upośledzona umysłowo prostytutka.<br />
Sprawca poznał ją w pobliżu restauracji „Hungaria”. Już wtedy była bardzo pijana. Zaproponował jej pójście do domu:<br />
„Spałem w nocy czujnie, by ona przypadkiem nie natknęła się na zwłoki tamtych dwóch ofiar. Rano postanowiłem tę kobietę<br />
obezwładnić i w tym celu posunąłem się do fortelu twierdząc, że muszę iść do pracy, wobec czego i ona musi wstać.<br />
Oświadczyła, że jest śpiąca i prosiła, aby jej nie wyrzucać, abym ja zamknął, a gdy wrócę, to ją wypuszczę. Powiedziałem na<br />
to, że mam obawy, bo już raz zostałem w ten sposób okradziony, owszem, mogę ją zostawić, ale żeby się zabezpieczyć przed<br />
jakąś niespodzianką z jej strony, zwiążę jej ręce. Wyraziła na to zgodę. Związałem jej ręce z tyłu i oczywiście już do pracy nie<br />
poszedłem, tylko się rozebrałem i zaczęły się orgie trwające przez cały dzień i noc, aż do południa dnia następnego (musiała<br />
tańczyć nago i prosić o odbycie stosunku seksualnego; płacz był karany uderzeniami grubego pręta; Arnold kopał ją również<br />
prądem, dotykając nóg kablem pod napięciem - w czasie przesłuchań twierdził, że podłączenie do prądu wyzwala większą<br />
ochotę seksualną). Około czternastej doszedłem do wniosku, że trzeba zawiadomić zakład, dlaczego nie przychodzę do pracy,<br />
a ponieważ trudno mi było zostawić tę kobietę w mieszkaniu, spowodowałem jej śmierć przez zaciśnięcie przewodu igielitowego<br />
na szyi”.<br />
Ciało ofiary, podobnie jak poprzednich, spoczęło w wannie, bez głowy (była w kotle do prania bielizny) i nóg (lewe podudzie<br />
było w pakunku, a prawe leżało na dnie wanny).<br />
5. Helga Erika S. (ok. 30 lat). Ofiara zginęła o godzinie 11:30 przed południem, 22 maja 1967 roku. Podobnie jak poprzednia,<br />
była upośledzoną umysłowo prostytutką. Tym razem Arnold zaczepił ją na ulicy, koło dworca PKP. Zmarzniętą, zaprosił do<br />
domu, by się ogrzała:<br />
„W mieszkaniu dałem jej coś przegryźć, postawiłem ćwiartkę i położyliśmy się spać. Pomyślałem sobie wówczas, że już za<br />
dużo tego wszystkiego i powiedziałem jej, że muszę się udać do kolegi w celu załatwienia delegacji. Odpowiedziała, że można<br />
to przecież zrobić i rano. Upierałem się jednak przy swoim, a chodziło mi głównie o to, by doprowadzić do związania jej rąk.<br />
W rezultacie pozwoliła na to i oczywiście już nigdzie wtedy nie poszedłem.<br />
Odbywałem z nią orgie jak z poprzednimi ofiarami i trwało to przez niedzielę, aż do poniedziałku (kiedy nie miała już siły,<br />
Arnold używał wykonanego przez siebie transformatora, by ją „rozbudzić”). Kiedy miałem iść do pracy, postanowiłem z<br />
nią skończyć i w tym celu udusiłem ją jej własną pończochą… Miałem możność usunięcia tak pierwszych, jak i następnych<br />
zwłok, ale ogarnęła mnie jakaś apatia i zaniechałem tego”.<br />
Zwłoki Helgi nie zmieściły się już w wannie. Dlatego sprawca zostawił je koło okna. W czasie przesłuchania zeznał, że<br />
cieszyła go perspektywa kolejnego mordu. Żądza krwi wzrosła, kiedy okazało się, że ofiara jest rodowitą Ślązaczką: „Zorientowałem<br />
się po akcencie”. Po dokonaniu tego morderstwa, Arnold zdał sobie sprawę z tego, że odwrotu już nie ma. Wie-
4<br />
dział, że w mieszkaniu cuchnęło tak, iż nie da się tego ukryć. Do mieszkania przychodził tylko po to, by je przewietrzyć.<br />
Mieszkał na dworcu lub w pijackich melinach.<br />
Bogdan Arnold działał (wyszukiwał ofiary) w jednym mieście. Wobec miejsca zbrodni należy uznać, że było wąskie-zmienne. W<br />
większości dusił ofiary. Sposób jego działania i traktowania zwłok wskazuje na pewną dychotomię. Z jednej strony, w sposób zorganizowany<br />
wybierał ofiary (utrwalony sposób działania nie wzbudzający podejrzeń, w dodatku do samego końca – skrępowania ofiary<br />
– był ostrożny wobec niej samej), z drugiej, w sposób całkowicie niezorganizowany próbował pozbywać się zwłok (biorąc pod uwagę<br />
efekt końcowy – zapytany w trakcie przesłuchań, jak zamierzał w sposób dyskretny i nie zwracający uwagi innych, pozbyć się zwłok<br />
z mieszkania, nie potrafił udzielić odpowiedzi). W międzyczasie, w wyrachowany sposób znęcał się nad ofiarami. Trudno tu, wobec<br />
powyższego, sklasyfikować jego zachowanie. Model zorganizowany v. niezorganizowany, nie wydaje się być doskonały. Jakkolwiek<br />
można uznać, wobec oceny całości modus operandi, że Arnold był mordercą zorganizowanym, a sposób traktowania zwłok był niejako<br />
konsekwencją jego specyficznego stanu emocjonalnego, tj. suicydalnego (patrz dalej).<br />
Wobec jego motywacji należy wysunąć wniosek, iż była seksualno-sadystyczna. Jednak Arnold nie był mordercą sadystycznym<br />
(nie dokonywał zbrodni z lubieżności w klasycznym jej ujęciu). Nie był też ani sadystą czystym, ani sadystą „bez wyboru” w ujęciu<br />
psychopatologii - sadyzm jaki prezentował, nie był warunkiem uzyskania przyjemności seksualnej. Arnold zatem torturował kobiety,<br />
bo ich nienawidził, w przerwach zaś gwałcił je i z tego czerpał satysfakcję seksualną, oczywiście z upodlenia kobiet również, lecz<br />
przyjemność innego rodzaju. Tym samym, oczywiście sadystą seksualnym był (kontekst), jednak jego znęcanie się nie było konieczne,<br />
by się zaspokoił (wyłania się tutaj mimochodem czynnik nienawiści do kobiet, który jest niezwykle istotny w sadyzmie seksualnym;<br />
istnieją tym samym dwie najważniejsze grupy sprawców - 1. Ci, z właściwą patologią seksualno-sadystyczną, dla których znęcanie<br />
się jest źródłem przyjemności seksualnej – tutaj za substytut stosunku czasem można uznać zadane rany, jednocześnie, czasem<br />
nie są w stanie podjąć normalnego życia płciowego; 2. Ci, którzy torturują ofiary, jednak nie zyskują przy tym wzwodu czy ejakulacji,<br />
najzwyklej nienawidzą kobiet – często mają rodziny, jak np. Joachim Knychała). Arnold należy do tej drugiej kategorii. Jak się<br />
tutaj uznaje, zabijał tylko w jednym celu, by pozbyć się „świadka” tortur i gwałtów. Był zatem sadystą-gwałcicielem i „mordercą<br />
pragmatycznym”.<br />
Nieco więcej światła na sylwetkę Arnolda rzucają jego dalsze zeznania:<br />
„Do chwili dokonywania morderstw, perwersje uprawiałem za zgodą partnerek. Przyszłe ofiary zwracały się do mnie z prośbą o<br />
odwiązanie rąk, a ja mówiłem, że zrobię to wtedy, kiedy uznam za stosowne. Potem biłem te kobiety i zastraszałem, przez co doprowadzałem<br />
je do całkowitej apatii, po czym były mi powolne. Innego nacisku nie stosowałem. Kazałem tym swoim trzecim i czwartym<br />
ofiarom tańczyć już wówczas, gdy widziałem, że były zmęczone, a gdy prosiły i broniły się twierdząc, że nie mają siły, mówiłem: ,Czy<br />
mam cię uczyć?’ Budziłem je w nocy i robiłem z nimi co chciałem, w różnych pozycjach…<br />
Prostytutek znałem dużo. Poznawałem je w lokalach: Wojko, Hungaria, Dworcowa, Kujawiak, Mazur…<br />
Z czwartą ofiarą było tak samo jak z trzecią, z tym, że tych zwłok nie mogłem już zmieścić w kalfasie i położyłem je pod oknem<br />
przykrywając płaszczem. Gdy po paru dniach przyszedłem do domu, zobaczyłem dużo much i postanowiłem już nic nie robić. Zakleiłem<br />
okno gazetami i zdecydowałem więcej do domu nie wracać…<br />
Gdyby piąta, niedoszła ofiara była osobą młodszą, to też zrobiłbym z nią to, co z poprzednimi. Nie zastanawiałem się nad tym, czy<br />
tę kobietę przyprowadziłem po to, by odbyć z nią stosunek, czy po to, aby ją zamordować. Cel miałem zawsze ten sam – wyżyć się i<br />
mordować, ale co do tej piątej kobiety, to mi odeszło, bo była stara.<br />
… Zwłoki również włożyłem do koryta, a głowę zostawiłem obok koryta i o tym zupełnie zapomniałem. Dopiero gdy szedłem do<br />
komórki po młotek, aby stłuc sobie palec, zobaczyłem tę głowę i nie mogłem sobie przypomnieć, skąd ona się tam wzięła. Chciałem ją<br />
włożyć również do koryta i w tym celu chwyciłem za włosy, ale w ręce został mi jakby skalp, tak że samą czaszkę włożyłem do Kalfasa”.<br />
W czasie procesu przesłuchano kilkudziesięciu świadków, wśród nich byłe żony i konkubiny Arnolda. Władysława Arnold, zeznała:<br />
„Wyzywał mnie od najgorszych. Wiązał ręce i nogi drutem, a do pochwy wkładał butelki po wódce. Dopiero kiedy mnie upokorzył,<br />
osiągał satysfakcję seksualną. Bił mnie, katował, a później przytulał i przepraszał. Wtedy osiągał orgazm”. Cecylia K., konkubina<br />
oskarżonego: „Uprawiał ze mną od 2 do 5 stosunków seksualnych dziennie. Pewnego razu, gdy przyszedł do domu pijany, w ciągu<br />
nocy zgwałcił mnie osiem razy. Kazał się gryźć po <strong>pl</strong>ecach i piersiach”. Prostytutki, z których usług często korzystał (dopiero gdy<br />
zaczął zabijać), potwierdzały te informacje. Jedna z nich zeznała, że po sprowadzeniu do mieszkania, Arnold dusił ją ręcznikiem,<br />
podarł na niej odzież, związał ręce i nogi drutem, i dopiero wtedy odbywał z nią stosunki seksualne.<br />
Motywem jego działania, jak sam twierdził, była nienawiść kobiet. Przekonany był wewnętrznie, że to żony wytworzyły ten<br />
„uraz”. Wobec siebie był mało krytyczny. W rozmowach nie okazywał żalu i wyrzutów sumienia z powodu zbrodni (co jest zupełnie<br />
naturalne u seryjnych morderców, bo działają tu zbyt prymitywne mechanizmy obronne i deficyty w osobowości) – oczekiwania żalu<br />
i skruchy są tu wręcz nie na miejscu i nie należy się ich spodziewać. Jakkolwiek poczuwał się do winy – w sensie świadomego działania<br />
(fragment wyznań):<br />
„Do winy poczuwam się i zdaję sobie sprawę z tego, co zrobiłem, co robię, co mówię. Proszę nie uważać, że chcę się przedstawiać<br />
za niepoczytalnego. Pragnę jedynie, aby świadkowie mówili tak, jak było naprawdę. Na moje zachowanie miało wpływ szereg okoliczności,<br />
począwszy od mojego pierwszego, nieudanego małżeństwa. Potem to wszystko narastało, aż znalazło swoje odzwierciedlenie<br />
w październiku 1966, kiedy to dopuściłem się pierwszego morderstwa”.<br />
Jego rzekomy uraz do żony zweryfikowano w toku śledztwa. Jak twierdził, żona porzuciła go, co wpłynęło na narastającą awersję<br />
do kobiet. Ustalono jednak, że to on porzucił żonę z chwilą, gdy dowiedział się, że wbrew swoim wcześniejszym oczekiwaniom,<br />
rodzice żony są ludźmi ubogimi i nie mogą córce zapewnić dużego posagu. Czynnik ten podkreślali biegli w swojej opinii.<br />
Badania i obserwację, przeprowadzono na przestrzeni 6 miesięcy w szpitalu psychiatrycznym, w Grodzisku Mazowieckim. W<br />
trakcie badań i dowozu na nie oskarżonego, pojawiło się kilka ciekawych aspektów. W czasie konwojowania, Arnold straszył, że<br />
będzie dusił kobiety w szpitalu. Generalnie, twierdził, że jego sprawa jest „czysta”, że ma odwagę przyznać się do wszystkiego. Nie<br />
rozumiał zatem celu zaleconej diagnostyki. Przypuszczał, że skierowano go na badania, bo dokonał czynów świadomie, a to wydaje<br />
się prowadzącym śledztwo nienormalne.
5<br />
W czasie pierwszych dwóch miesięcy zachowywał się poprawnie. Później zaczęły pojawiać się epizody werbalnej agresji. Był<br />
nakłaniany przez lekarzy do zgody na zabieg odmy czaszkowej (wprowadzenie powietrza do komór mózgu – zabieg niebezpieczny<br />
dla pacjenta i bolesny, ponadto służył głównie do diagnostyki onkologicznej – obecności guzów w mózgu i diagnostyki budowy komór).<br />
Na oddziale stawiał się za przykład dla innych pacjentów. Swoich pogróżek nie realizował. Ocena psychiatryczna i psychologiczna<br />
brzmiała następująco (fragment):<br />
„W toku aktualnych badań, obserwacji i w zebranej dokumentacji dodatkowej nie dostrzeżono objawów mogących świadczyć o<br />
istnieniu procesu psychotycznego. Pacjent przeczył omamom, jego wypowiedzi nie nosiły cech urojeniowych, zachowanie w życiu<br />
codziennym nie nasuwało podejrzenia, by je dysymulował. Sugerowana przez niego nienawiść do kobiet, mająca być motywem zarzucanych<br />
mu czynów, co mogłoby nasuwać podejrzenie zaburzeń psychicznych, nie znajduje potwierdzenia.<br />
Jak wynika z zeznań świadków, wyjaśnień jego samego i wypowiedzi w toku badań, w tym samym czasie utrzymywał on kontakty<br />
seksualne z wieloma kobietami. W miejscu pracy, jego stosunek do kobiet tamże pracujących był poprawny. Dlatego obecnie podawaną<br />
nienawiść należy uznać za wtórną racjonalizację, nieznajdującą potwierdzenia w zebranym materiale.<br />
Dane dotyczące przeszłości Arnolda, a i obecna obserwacja, wykazały szereg odchyleń od normy, typowych dla psychopatii. Bardzo<br />
wcześnie zerwał z rodziną. Mając 17 lat wyprowadził się z domu do swojej pierwszej żony, z którą zawarł związek małżeński<br />
wbrew woli ojca. Wykazał tym tendencję do wczesnego usamodzielnienia się. W przeszłości Arnolda, daje się dostrzec swoisty brak<br />
wglądu i możliwości korzystania z okoliczności życiowych, typowe dla psychopatów. Wprawdzie twierdzi, że ukończył szkołę średnią<br />
zdając maturę, jednakże brak jest na to dowodów, a ojciec jego wręcz temu zaprzecza.<br />
Arnold podaje, że jest elektrykiem, nie zdobył jednak tego zawodu poprzez naukę w odpowiedniej szkole zawodowej. Brak dy<strong>pl</strong>omy<br />
świadczy o niewykorzystaniu przez niego możliwości intelektualnych. Jak wynika z akt sprawy, bardzo często zmieniał pracę, lekceważył<br />
swoje obowiązki, często bumelował, uzyskując zwolnienia z pracy wprowadzając w błąd lekarzy, lub podając kłamliwą motywację<br />
absencji.<br />
Nie potrafił zorganizować sobie właściwego życia rodzinnego. Jak wynika z aktualnych akt, akt poprzednich spraw i danych, które<br />
podał w czasie obserwacji, w niedługim czasie po ślubie nastąpiły nieporozumienia pomiędzy nim, a pierwszą żoną J. Nieporozumienia<br />
te doprowadziły do rozkładu małżeństwa. Z drugą żoną zawarł związek małżeński, wprowadzając zarówno ją, jak i jej rodzinę w<br />
błąd, gdyż nie podał prawdziwych danych ze swej przeszłości. Stało się to przyczyną rozpadu drugiego małżeństwa.<br />
Po ożenieniu się po raz trzeci, wkrótce po ślubie zaczął w niewłaściwy sposób traktować żonę. Znęcał się nad nią tak, że bała się z<br />
nim zamieszkać i to też, doprowadziło do ich rozejścia się. W międzyczasie miał konkubinę, z którą zerwał znajomość, gdy była z nim<br />
w ciąży. Później odnowił tę znajomość, w czasie odbywania kary więzienia, gdy potrzebował jej pomocy materialnej. Zarówno częste<br />
zmiany pracy, jak i nietrwałe związki małżeńskie, są wyrazem słabo wykształconych u Arnolda mechanizmów przystosowania się do<br />
podstawowych norm współżycia.<br />
W życiu jego, obserwuje się liczne przykłady niedostatecznego poczucia odpowiedzialności moralnej, za czyny, jakich dokonywał.<br />
Wiadomo, że miał on szereg spraw o uchylanie się od płacenia alimentów, nie interesował się obu synami, był oskarżony o dokonanie<br />
kradzieży…<br />
Był zawsze nieprawdomówny i nieszczery. Nigdy nie wyrażał żalu i nie dostrzegano u niego wyrzutów sumienia za czyny, jakich<br />
dokonał. Wszystko to wskazuje na psychopatyczne, niedostateczne wykształcenie uczuciowości wyższej.<br />
Arnold stosunkowo wcześnie rozpoczął pełne życie seksualne i jak wynika z tego, co on podaje, był osobnikiem pobudliwym seksualnie.<br />
Około dwudziestego roku życia daje się dostrzec u niego trywialność życia seksualnego. Nie wystarcza mu już życie<br />
z żoną, miewa w tym czasie stosunki z przygodnie poznanymi kobietami i prostytutkami. Z czasem występuje u niego perwersja seksualna,<br />
nie znajduje zadowolenia w stosunkach normalnych i szuka możliwości wyżycia się w stosunkach perwersyjnych. Później, w<br />
czasie stosunków seksualnych, pojawiły się u niego elementy zadawania bólu partnerce. Z zeznań jego trzeciej żony, tego, co podała<br />
ona w wywiadzie wynika, że znęcał się nad nią w różny sposób… Dają się też dostrzec u niego cechy masochistyczne.<br />
Wiadomo, że od 1952 roku nadużywał alkoholu, zwłaszcza w ostatnim okresie. Nie można wykluczyć możliwości, że alkohol wpłynął<br />
w pewnym stopniu na pogłębienie się cech psychopatycznych osobowości. Zarówno z akt sprawy, jak i aktualnych badań brak jest<br />
danych aby uznać, iż nadużywanie alkoholu spowodowało u niego istnienie alkoholizmu przewlekłego. Brak jest typowych zmian<br />
somatycznych. Dlatego, naszym zdaniem, należy oskarżonego ocenić jako osobnika psychopatycznego, nadużywającego alkoholu.<br />
Jak wynika z jego wyjaśnień, jedynie pierwszego zabójstwa dokonał w tym samym dniu, w którym doprowadził ofiarę do domu i<br />
znajdował się wówczas w nietrzeźwym stanie. Podany przez Arnolda dokładny opis, jak doszło do poznania ofiary, w jaki sposób<br />
zaprowadził ja do mieszkania przeczy, by znajdował się wówczas w stanie upojenia alkoholowego atypowego, lub doznał innego<br />
rodzaju zaburzeń psychicznych. Trzech pozostałych morderstw dokonał po dłuższym czasie pobytu denatek w jego domu. W okresie<br />
tym, znęcał się nad nimi i wyżywał seksualnie. Zabójstw dokonywał już po wyżyciu się. Przebieg tych czynów opisał również dokładnie<br />
i brak jest danych aby stwierdzić, że w okresach tych występowały u niego zaburzenia psychiczne. Z zeznań świadków kontaktujących<br />
się z nim w okresie zarzucanych mu czynów nie wynika, aby wówczas takie zaburzenia u niego występowały. Istniejąca u Bogdana<br />
Arnolda psychopatia nie powodowała zniesienia ani też ograniczenia w znacznym stopniu jego zdolności rozumienia znaczenia<br />
dokonywanych czynów i kierowania swoim postępowaniem”.<br />
W przypadku Arnolda, diagnoza jego stanu psychicznego i motywacji, wydaje się być zupełnie klarowna. Psychopatia niewąt<strong>pl</strong>iwie<br />
miała miejsce, a motywacja była wyraźnie seksualno-sadystyczna, który to wątek już rozwinięto. Nie dowiedziono czynów nekrofilnych<br />
(pojawiały się głosy o… kolekcjonowaniu zwłok). Można by było zatem przejść do zamknięcia analizy jego sylwetki,<br />
gdyby nie pewne subtelne elementy atypowe dla seryjnych morderców. Należą do nich: sposób traktowania zwłok oraz stan psychiczny<br />
sprawcy i jego próba samobójcza (bardzo rzadko ma miejsce).<br />
To, co Arnold robił z ciałami ofiar, kojarzy się ewidentnie z upośledzeniem umysłowych sprawcy, a przecież go nie wykazano i<br />
nie wynika ono z wypowiedzi <strong>mordercy</strong>, a tym bardziej z „forteli”, jakie stosował wobec ofiar, by je związać. Wielu sprawców z<br />
całego świata również pozbywało się zwłok w swoich domach, lecz czynili to w sposób konsekwentny (ostateczny): rozkawałkowywali<br />
zwłoki i wywozili je z domu, zamurowywali, palili, zakopywali itd. Ich celem zawsze było pozbycie się wszelkich śladów<br />
zbrodni. Arnold natomiast zabijał, by pozbyć się „dowodów” tortur i gwałtów, lecz dalej, już sobie nie radził. Podjął nieudolną próbę<br />
spalenia i rozpuszczenia części ciała, a następnie zaprzestał działań w tym kierunku. Co więcej, sprowadził do domu nowe ofiary i
6<br />
postąpił podobnie. Doprowadziło to z czasem i z oczywistych powodów do niechęci, do przebywania w mieszkaniu (mieszkał<br />
w kawalerce) – tutaj wykluczyć można motyw nekrofilny, niechęć do zwłok była wyraźna. To dlatego zaczął spać na melinach,<br />
dworcu itd. Świadczy to dobitnie o tym, że Bogdan Arnold nie był w stanie zorganizować się na tym etapie zbrodni, bo jego osobowość<br />
była w dużym stopniu zdegradowana. Narzuca się tutaj zaawansowany alkoholizm, jako główna tego przyczyna. Od czasu<br />
pierwszego morderstwa zaczął więcej pić i być może zachodziła tu jakaś korelacja. Wydaje się jednak, że towarzyszyły mu jeszcze<br />
stany depresyjne i suicydalne, a to jest dla seryjnego <strong>mordercy</strong> niezwykłe, choć w alkoholizmie typowe (autor przypuszcza, że Arnold<br />
był jednak uzależniony). Ten właśnie, czynnik autodestruktywny, był bodajże w największym stopniu odpowiedzialny, za dziwaczne<br />
zachowanie Arnolda po zbrodni.<br />
Bogdan Arnold reagował na niepowodzenia całkowitą rezygnacją. Zamiast podejmować jakiekolwiek wyzwanie rezygnował, gdy<br />
pojawiła się najmniejsza przeciwność. W tym właśnie momencie nałóg brał górę. Pił coraz więcej, m.in. „z powodu” obecności zwłok<br />
w mieszkaniu (bardziej lub mniej świadomie antycypował fakt - jak to wszystko się skończy). Naprzemiennie wpadał w stany depresyjne<br />
i agresywne (nienawistne fantazje o kobietach). Gdyby spróbować wczuć się w jego sposób myślenia to można założyć, że<br />
kolejne ofiary ginęły, bo zginęła pierwsza, tak jakby chciał powiedzieć – zobaczcie co mi zrobiłyście, musiałem zabić choć nie chciałem,<br />
teraz zabiję za to, że zostałem do tego zmuszony wcześniej (Maria B., jak stwierdzili psycholodzy, była jedyną ofiarą, której na<br />
początku znajomości nie chciał zabić – nie <strong>pl</strong>anował tego). Można jednak podejrzewać, że pił „z powodu” wyrzutów sumienia, bo jak<br />
się tutaj podejrzewa, miał je (były tłumione i wyzwalały depresyjne stany, wpływały na wzrost nadużycia alkoholu, a tym samym też<br />
na odhamowanie impulsów i kolejne zbrodnie – tworzyło się błędne koło). Podejrzenie to jest związane z faktem zaistnienia próby<br />
samobójczej i całościowym spojrzeniem na sylwetkę sprawcy, które pozwala intuicyjnie zauważył w jego działaniach, wyraźne elementy<br />
autodestrukcyjne. Bogdan Arnold był od dawna na drodze ku samozniszczeniu. Dokonane morderstwa sprawiły, że przyśpieszył<br />
własną zagładę. Być może, nieświadomie, chciał być ujęty i chciał dostać wyrok śmierci.<br />
W tym miejscu można dodać, iż rzekoma nekrofilia, o którą podejrzewano Arnolda, wzięła się prawdopodobnie z jego prób kopania<br />
zwłok prądem – innymi słowy z fantazji dziennikarzy, bo być może, co niektórzy pomyśleli, że podobnie jak Frankenstein, chciał<br />
je ożywić: „Po trzech dniach spania na tapczanie, w którym były zwłoki B., wyjąłem je z tapczanu i rozebrałem. Ponieważ były sztywne,<br />
podłączyłem do nich przewód elektryczny, aby spowodować zmiękczenie, ale w miejscu zetknięcia z przewodem nastąpiło zasmażenie<br />
i wtedy przewód ten odrzuciłem. Zwłoki te były już w procesie gnilnym”. Kontekst i związek czasowy tej wypowiedzi w stosunku<br />
do wydarzeń świadczy o tym, że Arnold chciał je zmiękczyć, by łatwiej nimi „operować”, podczas przenoszenia i rozkawałkowywania.<br />
Obrona zażądała powtórnych badań, uznając za stany chorobowe cechujące Arnolda: oglądactwo, ekshibicjonizm, masochizm,<br />
skłonność do samogwałtu i sadyzm posunięty aż do nekrofilii (opinia nieuzasadniona). Sąd odrzucił wniosek i nie dopatrując się żadnych<br />
okoliczności łagodzących, skazał Bogdana Arnolda na śmierć. Jego ostatnim życzeniem była prośba o zgodę na wypalenie papierosa.<br />
Wyrok zapadł 9 stycznia 1968 roku. Wykonano go 16 grudnia 1968 roku, o godz. 18:40. Kobiety śląskie odetchnęły z ulgą. „Dzięki<br />
sprawności milicji i obywatelskiej postawie społeczeństwa Bogdan A. nie wyruszył już na kolejne, piąte łowy” - pisała wówczas<br />
prasa.
7<br />
SERYJNI MORDERCY (wyd. 2001, 2009)<br />
Spis treści<br />
CZĘŚĆ PIERWSZA<br />
Zabójstwo, morderstwo, sprawcy<br />
FBI a <strong>seryjni</strong> <strong>mordercy</strong><br />
Dzieciństwo seryjnych morderców<br />
Typologia i sposób działania seryjnych morderców<br />
Zaburzenia osobowości i zachowania oraz choroby psychiczne występująca wśród seryjnych morderców<br />
Psychopatia<br />
Sadyzm<br />
Schizofrenia paranoidalna<br />
CZĘŚĆ DRUGA<br />
Ogólna charakterystyka seryjnych morderców i ich ofiar<br />
Motywacja i płeć morderców<br />
Wiek sprawców morderstw<br />
Wykształcenie i wykonywana praca<br />
Stan cywilny<br />
Orientacja seksualna<br />
Stan psychiczny<br />
Dzieciństwo i relacje z rodzicami<br />
Konflikty z prawem<br />
Teren działania<br />
Miejsce zbrodni<br />
Narzędzie zbrodni<br />
Sposób traktowania ofiary w trakcie i po dokonaniu morderstwa<br />
Relacja z ofiarą<br />
Wybór ofiary<br />
Czasookres działania<br />
Oblicza seryjnych morderców<br />
Mordercy seksualni<br />
Mordercy sadystyczni<br />
Mordercy chorzy psychicznie<br />
Mordercy motywowani rabunki<br />
Pary morderców<br />
Seryjne morderczynie<br />
Podsumowanie<br />
Mity i fakty<br />
CZĘŚĆ TRZECIA<br />
Kronika seryjnych morderców (200 opisów)<br />
Literatura cytowana
8<br />
Sadyzm (fragment)<br />
Kolejną cechą sadysty jest to, iż podniecają go jedynie bezbronni, nigdy ci, którzy są silni. Nie ma mowy o przyjemności sadystycznej,<br />
uzyskanej na przykład dzięki zranieniu uzbrojonego, równego sobie przeciwnika, ponieważ w takiej sytuacji zadanie rany<br />
nie jest wyrazem kontroli. Dla charakteru sadystycznego istnieje tylko jedna godna podziwu właściwość, a jest nią władza. Podziwia,<br />
kocha i podporządkowuje się tym, którzy mają władzę, pogardza zaś i pragnie kontrolować tych, którzy są bezradni i nie potrafią się<br />
bronić.<br />
Charakter sadystyczny jest zazwyczaj ksenofobiczny i neofobiczny – każdy, kto jest obcy, oznacza coś nowego, a nowe wzbudza<br />
strach, podejrzliwość i niechęć, ponieważ wymaga spontanicznej, żywej i niezrutynizowanej reakcji. Kolejnym elementem syndromu<br />
wymienianym przez Fromma jest podporządkowanie i tchórzostwo sadysty. Sadysta robi to, co robi, ponieważ czuje się pogrążony<br />
w niemożności, nieżywy i bezbronny. Próbuje skompensować sobie te braki poprzez zdobywanie władzy nad innymi, poprzez przemianę<br />
z robaka, którym się czuje, w boga. Potrzebuje innych istot, aby „dopełnić” siebie. Sadysta czyni inną istotę rozszerzeniem<br />
siebie. Sadystyczne morderstwo jest więc ekstremalnym, ale logicznym następstwem starań poznania drugiej osoby aż do głębi jej<br />
egzystencji (Kernberg, 1998). Taki człowiek poszukuje symbiotycznego związku, ponieważ nie ma w sobie centrum (własnej osobowości).<br />
Chociaż wydaje się, że sadysta jest wolny względem swej ofiary, potrzebuje jej na swój perwersyjny sposób. Posiadając realną<br />
władzę, cierpi jednak z powodu swej ludzkiej niemocy. Może zabijać i torturować, ale pozostanie pozbawionym miłości, odizolowanym,<br />
przerażonym człowiek, której z kolei sam może się podporządkować.<br />
W seksuologii sadyzm rozumiany jest podobnie, choć sprowadzany jest wyłącznie do seksualności człowieka, a przez to pozbawiony<br />
jest swego egzystencjalnego wymiaru. Oznacza odczuwanie rozkoszy seksualnej, w sytuacji seksualnej związanej z dominacją<br />
i bezwzględnym podporządkowaniem partnera (Imieliński, 1986). Autor zwraca uwagę na nieuzasadnione kojarzenie sadyzmu<br />
z rozkoszą seksualną płynącą wyłącznie z zadawania bólu, agresją i okrucieństwem. Sadysta bowiem, by podniecić się zadawanym<br />
komuś cierpieniem, musi mieć i czuć pełną władzę nad swą ofiarą. Bez umiejscowienia czyjegoś cierpienia w sadystycznym kontekście<br />
władzy nad nim, osoba sadystyczna nie odczuwa pełnej rozkoszy.<br />
Specyficzną odmianą sadyzmu skojarzonego z fetyszyzmem jest wampiryzm seksualny. Rolę fetysza pełni w nim krew partnera<br />
seksualnego. Rozkosz seksualną sprawia drapanie lub gryzienie czyjegoś ciała oraz widok lub smak jego krwi. W skrajnych przypadkach<br />
wampiryzm może przejawiać się w morderstwie z lubieżności, rozkawałkowywaniem ciała, piciu krwi lub pożeraniu ciała partnera<br />
(kanibalizm). W kryminologii (Volta – Riva, 1961, za: Imieliński, 1986) wampirami oznacza się morderców, którzy piją krew<br />
swych ofiar lub lubią patrzeć na płynącą krew, oraz przestępców bezczeszczących zwłoki na cmentarzu (nekrofilów).<br />
Earl Leonard Nelson (22+)<br />
„Goryl”<br />
Earl Nelson urodził się 12 maja 1987 roku w USA i został bardzo wcześnie osierocony. Gdy był zaledwie 9 – miesięcznym dzieckiem,<br />
jego 20 – letnia matka zmarła na chorobę weneryczną. Ojciec chłopaka był nieznany. Sierotą zaopiekowała się ciotka – Lilian<br />
Fabian. Wspominała ona później, że już od najmłodszych lat Earle był dziwnym dzieckiem. Można było też zauważyć w jego zachowaniu<br />
objawy niedorozwoju umysłowego. Fotografia 3 – letniego Earle’a przedstawia chłopca o wyraźnie zdegenerowanych rysach,<br />
półotwartych ustach i bezmyślnym wyrazie twarzy. Ciotka opowiadała, że był cichym i spokojnym, choć chorowitym dzieckiem.<br />
W wieku 10 lat został potrącony przez tramwaj – doznał wstrząsu mózgu i był nieprzytomny przez 6 dni. Skutkiem tego wypadku<br />
były silne bóle i zawroty głowy, na które cierpiał przez całe życie. Zamknięty w sobie, od czasu wypadku stał się jeszcze bardziej<br />
ponury i niekomunikatywny.<br />
Lilian Fabian, wymieniając ulubione zajęcia siostrzeńca podkreśliła, że najbardziej lubił chodzenie na rękach, podnoszenie krzeseł<br />
zębami i ukrywanie się w piwnicy. Ta ulubiona kryjówka przysporzyła mu pierwszych kłopotów. Zwabił tam małą dziewczynkę,<br />
która stała się jego pierwszą ofiarą. Gdy go ujęto, okazało się, że ma 21 lat i został zwolniony ze służby wojskowej z powodu niedorozwoju<br />
umysłowego. Chyba tylko to uratowało go od stryczka – sąd wydał nakaz umieszczenia Earle’a w zamkniętym zakładzie<br />
psychiatrycznym. Nie bardzo mu się tam jednak podobało, bo kilka razy usiłował uciec. Udało mu się to wreszcie po 6 miesiącach.<br />
Na wolności przebywał 2,5 roku. Co dziwniejsze, zdążył się w tym czasie nawet ożenić, choć szczegóły tego związku nigdy nie zostały<br />
wyjaśnione. Wiadomo tylko, że nie trwał on długo. Ponowne umieszczenie w zakładzie usunęło go z szeregów reszty społeczeństwa.<br />
Jednak i tym razem uciekł stamtąd w 1923 roku. Kilka następnych lat życia Nelsona to otwarty rozdział. Nie ustalono, co wówczas<br />
robił.<br />
Jego zbrodnicza historia zaczyna się w lutym 1926 roku i trwa do czerwca roku następnego, w którym to czasie Earle Nelson zdążył<br />
zamordować co najmniej 22 osoby. Pierwszą ofiarą <strong>mordercy</strong> była 60 – letnia Clara Newman, mieszkanka San Francisco. Znaleziono<br />
ją na strychu domu, w którym mieszkała i wynajmowała pokoje przygodnym lokatorom. Policyjni specjaliści stwierdzili, że<br />
kobieta została uduszona, a następnie zgwałcona.<br />
2 marca niemal w identycznych okolicznościach – tyle tylko, że w San Jose, w domu z tabliczką „Pokoje do wynajęcia” – znaleziono<br />
zwłoki, również 60 – letniej Laury E. Beale. Sprawa dość szybko nabrała rozgłosu, a dziennikarze ochrzcili nieznanego sprawcę<br />
mianem „Mrocznego dusiciela”.<br />
Tymczasem, ten nadal prowadził swoją makabryczną działalność. Podobny scenariusz powtórzył się jeszcze trzykrotnie. Kolejne<br />
ofiary, kobiety w podeszłym wieku, mieszkały w San Francisco, Santa Barbara i Oakland. W październiku miały miejsce następne<br />
trzy zabójstwa – tym razem w Portland, w stanie Oregon. Tylko opieszałości policji należy zawdzięczać to, że początkowo nie powiązano<br />
ze sobą tych zbrodni. Otóż, gdy znaleziono zwłoki rozwódki w sporym kufrze, policja uznała to za samobójstwo. 10 dni później<br />
ciało 59 – letniej właścicielki pensjonatu wydobyto z pieca – koroner stwierdził zgon z przyczyn naturalnych. Dopiero trzecia zbrodnia,<br />
zabójstwo Mable Fleku, żyjącej z wynajmowania pokoi, której zwłoki odkryto dzień później, zmusiła funkcjonariuszy porządku<br />
do uznania, że zostało popełnione morderstwo. Tymczasem Nelson zdążył już wrócić do San Francisco, gdzie 18 listopada udusił<br />
i zgwałcił kolejną kobietę. W ciągu następnych dwóch tygodni złożył mordercze wizyty w Seattle i Oregon City. Wszystkie ofiar<br />
z racji prowadzonej działalności – wynajmowania pokoi – były dość zamożne, więc niejako „przy okazji” Nelson zasilał swoją kasę,<br />
kradnąc biżuterię. Był to ślad, który skwa<strong>pl</strong>iwie wykorzystała policja, krytykowana już przez prasę, z której pierwszych stron nie<br />
schodził „Mroczny dusiciel”. W Portland wyznaczono nawet nagrodę – 2500 dolarów – za pomoc w schwytaniu „postrachu miasta”.
9<br />
Nelson był jednak już bardzo daleko, bo w Iowa. Tam, tuż przed świętami Bożego Narodzenia i podczas ich trwania, zamordował<br />
trzy kobiety i jedno 8 – miesięczne niemowlę. Po tym okresie zniknął na 4 miesiące. Niestety powrócił, by ze zdwojoną siłą popełniać<br />
kolejne zbrodnie. Atakował znienacka, w różnych miastach: 27 kwietnia udusił w Filadelfii 60 – letnią Mary McConnel, 30 maja<br />
w Buffalo jego ofiarą padła 35 – letnia Jenny Randolph, 2 dni później w Detroit zginęły aż dwie kobiety: 53 – letnia właścicielka<br />
małego pensjonatu M<strong>inni</strong>e May, oraz jej sublokatorka, pani Atorthy. Po następnych dwóch dniach Nelson był już w Chicago, gdzie<br />
zgwałcił (jedyny przypadek, gdy dokonał gwałtu na żywej kobiecie) i zamordował 27 – letnią Mary Sietsem.<br />
Po ostatnim zabójstwie wyjechał do Kanady. Okazało się, że wydał na siebie wyrok. Niestety, zanim kanadyjska policja go ujęła,<br />
zdołał pozbawić życia jeszcze kilka kobiet.<br />
Na początku Nelson zatrzymał się w W<strong>inni</strong>peg, wmawiając gospodyni pensjonatu, że potrzebuje cichego pokoju do medytacji<br />
religijnej. Tam, w sklepie z używaną odzieżą zmienił ubranie. Ciekawe, że odtąd czynił to w każdym nowym mieście, sądząc chyba,<br />
że zmiana stroju pozwoli mu pozostać nierozpoznanym. I długo okazało się to prawdą.<br />
Już pierwszego wieczoru pobytu w pensjonacie zamordował 14 – letnią córkę swych sąsiadów, której zmasakrowane zwłoki odkryto<br />
dopiero po kilku dniach, w niezamieszkałej części pensjonatu. Była to jego najpotworniejsza zbrodnia. Po wydobyciu zwłok<br />
dziecka spod łóżka, (Earl miał w zwyczaju wkładać pod nie swoje ofiary zanim udał się spać) nigdy nie ujawniono, w jakim były<br />
stanie. Nelson jednak, zanim wyjechał z W<strong>inni</strong>peg, pozostawił tam jeszcze jedną ofiarę – młodą żonę i matkę dwójki dzieci, Ann<br />
Patterson, którą zmasakrował młotkiem, zgwałcił i wepchnął pod łóżko. Zanim jednak dotarł do kresu swej podróży, zatrzymał się<br />
jeszcze w kilku miejscach. Wreszcie, rozpoznany przez urzędnika pocztowego na podstawie rysopisu z listów gończych, został ujęty<br />
przez policję 12 czerwca w miejscowości Boissevain.<br />
Earle Nelson stanął przed sądem 1 listopada 1927 roku oskarżony o zabójstwo pani Patterson. Proces trwał 4 dni. Obrona powołała<br />
tylko dwóch świadków: ciotkę Nelsona, panią Fabian i jego żonę. Ich zeznania dowodziły choroby umysłowej oskarżonego, jednak<br />
sąd nie widział podstaw do orzeczenia niepoczytalności <strong>mordercy</strong>. Uznano go winnym i stracono 13 stycznia 1928 roku. Prawdopodobnie,<br />
wymienione tu 22 morderstwa to niepełna lista dokonań „Goryla”.
10<br />
SZKOLNI STRZELCY (2011)<br />
SPIS TREŚCI<br />
Część Pierwsza<br />
Wstęp<br />
Definicja zjawiska<br />
Przewidywanie i zapobieganie morderstwom w literaturze naukowej i w praktyce<br />
Część Druga<br />
Analiza statystyczna<br />
Wiek<br />
Płeć<br />
Relacje z rówieśnikami<br />
Status rodzinny<br />
Patologia rodziców<br />
Psychopatologia szkolnych strzelców<br />
Relacje z ofiarami i ich wybór<br />
Charakter czynu<br />
Miejsce zbrodni<br />
Podsumowanie<br />
Analiza kryminologiczna<br />
Podstawowe wskazówki premordercze<br />
Bezpośrednie wskazówki werbalne<br />
Pośrednie wskazówki werbalne<br />
Wskazówki niewerbalne (behawioralne i mentalne<br />
Dopełniające wskazówki premordercze<br />
Synteza<br />
Literatura cytowana<br />
Część Trzecia<br />
Billy Ray Prevatte (15 lat<br />
Robert Benjamin Smith (18 lat<br />
Anthony F. Barbaro (17 lat<br />
Robert Poulin (17 lat<br />
Michael Slobodian (16 lat<br />
Brenda Spencer (16 lat<br />
James William Wilson (19 lat<br />
Wayne Lo (18 lat<br />
Eric Borel (16 lat<br />
Barry Loukaitis (14 lat<br />
Evan Ramsey (16 lat<br />
Michael Carneal (14 lat<br />
Luke Woodham (16 lat<br />
Mitchell Johnson (13 lat) i Andrew Golden (11 lat<br />
Andrew Wurst (14 lat<br />
Ki<strong>pl</strong>and Kinkel (15 lat<br />
Eric Harris (18 lat) i Dylan Klebold (17 lat<br />
Seth Trickey (13 lat<br />
Charles Andrew Williams (15 lat<br />
Robert Steinhäuser (19 lat<br />
Jeffrey Weise (16 lat<br />
Alvaro Rafael Castillo (19 lat<br />
Sebastian Bosse (18 lat
11<br />
Pekka-Eric Auvinen (18 lat<br />
Asa H. Coon (14 lat<br />
Tim Kretschmer (17 lat<br />
Ciekawostka<br />
Przewidywanie i zapobieganie morderstwom w literaturze naukowej i w praktyce (fragment)<br />
…..<br />
W literaturze przedmiotu, nazywa się je zazwyczaj czynnikami, które - opisują zachowania dzieci i młodzieży, mającej skłonność<br />
czy tendencję do stosowania przemocy. Nie służą więc one sensu stricto do prognozowania zagrożenia, lecz prezentują spektrum<br />
cech, które towarzyszą agresywnym dzieciom i na podstawie ich dużego nagromadzenia (gdy tworzą syndrom) można podejrzewać,<br />
że określone dziecko lub adolescent agresywny być nie przestanie. W tabeli 1 za-prezentowano wnioski w tym zakresie, pochodzące<br />
z różnych badań (wybrano 4 źródła, które zawierają wszystkie cechy prezentowane w innych, niecytowanych tutaj badaniach).<br />
Tabela 1. Charakterystyka dzieci skłonnych do stosowania przemocy<br />
Wczesne sygnały ostrzegawcze prognozujące tendencję do stosowania przemocy<br />
1. Posiada historię napadów złości i niekontrolowanej agresji oraz stosowania<br />
przemocy.<br />
2. Stosuje niecenzuralny język: przekleństwa, wyzwiska etc.<br />
3. Stosuje groźby (im bardziej są one specyficzne i sprecyzowane, tym zagrożenie<br />
jest większe).<br />
4. W przeszłości przynosił broń do szkoły.<br />
5. Przejawia zaburzenia zachowania w szkole (oceniane na podstawie ocen<br />
z zachowania) i w miejscu zamieszkania.<br />
6. Nadużywa lub jest uzależniony od narkotyków i/lub alkoholu.<br />
7. Znajduje się na marginesie grupy rówieśniczej i nie ma bliskich przyjaciół.<br />
8. Ma poczucie bycia odrzuconym (poczucie krzywdy - uwaga autora).<br />
9. Czuje się prześladowany.<br />
10. Jest obeznany z bronią, materiałami wybuchowymi etc.<br />
11. Ma dostęp do broni palnej i może jej używać.<br />
12. Wagaruje, był zawieszany w obowiązkach ucznia lub wydalany z różnych<br />
szkół.<br />
13. Nie przejawia zainteresowania szkołą i osiąga słabe wyniki w nauce.<br />
14. Znęca się nad zwierzętami.<br />
15. Jest zaniedbywany wychowawczo, nie ma wsparcia u opiekunów.<br />
16. Był/jest świadkiem i/lub ofiarą przemocy domowej.<br />
17. Podlega bullyingowi lub jest jego sprawcą.<br />
18. Przejawia tendencję do winienia innych za swoje porażki i problemy.<br />
19. Jest wysoce zainteresowany: programami, filmami i muzyką - zawierającymi<br />
ładunek przemocy.<br />
20. Preferuje czytanie treści pełnych przemocy, rytuałów i agresji.<br />
21. Jego szkolne wypracowania i rysunki są pełne przemocy i agresji.<br />
22. Należy do gangu lub sekty.<br />
23. Utracił przyjaciela/przyjaciółkę.<br />
24. Potrzebuje uwagi i szacunku (w nadmiernym stopniu, jako komponenta<br />
narcyzmu).<br />
25. Posiada niskie poczucie własnej wartości.<br />
26. Jest zafascynowany ogniem i jego podkładaniem.<br />
27. Ma obsesję na punkcie broni.<br />
28. Nie toleruje odmienności i przejawia wobec niej represyjną postawę<br />
(dotyczy najczęściej: rasy, pochodzenia, religii, języka, płci, orientacji<br />
seksualnej, zdolności i wyglądu).<br />
Źródła:<br />
Dwyer, Osher i Warger (1998); Friedman (2011); Garrett (2001); Page i Page (2003).<br />
We wszystkich pracach cytowanych w tabeli, a także wielu innych, podkreśla się, że żaden pojedynczy czynnik nigdy nie jest diagnostyczny<br />
względem przewidywania przyszłego zachowania agresywnego i przemocy. Musi więc, o czym już wspomniano wcześniej,<br />
wystąpić ich co najmniej kilka, tworząc syndrom. Podkreślane również przez autorów jest to, że czynniki te stanowią „wczesne<br />
wskaźniki zagrożenia”, lecz nie pisze się o nich wprost, iż służą do przewidywania przemocy, a mogą jedynie stanowić sygnały, które<br />
nie powinny być bagatelizowane przez otoczenie. Aczkolwiek ich znaczenie prognostyczne jest wyraźne.<br />
Są one jednak wysoce niespecyficzne. Po pierwsze, nie wiadomo, w jakiej ilości muszą się ujawnić, by przybrały charakter zwiastunu.<br />
Po drugie, nie wiadomo zupełnie, jakiego rodzaju przemoc prognozują, gdy już tworzą syndrom. Po trzecie, nie wiadomo,<br />
które z nich są ważniejsze, a które mniej istotne, dla przewidywania agresywnych zachowań, a także, jaki ich układ jest w największym<br />
stopniu użyteczny, w opisywanym względzie. Zatem stanowią one cenne źródło informacji, lecz ich użyteczność ogranicza się
12<br />
właściwie do wytypowania dzieci i młodzieży, która wymaga udzielenia specjalistycznej pomocy psychologicznej, często też, rozpoznania<br />
ich sytuacji rodzinnej przez opiekę społeczną.<br />
18. Eric Harris (18 lat) i 19. Dylan Klebold (17 lat)<br />
20.04.1999, Jefferson County (USA), 13. ofiar śmiertelnych, 25. rannych<br />
Eric Harris urodził się 9 kwietnia 1981 roku. Miał starszego brata. Jego matka zajmowała się cateringiem. Ojciec był pilotem sił<br />
powietrznych USA, co było powodem częstych przeprowadzek rodziny. W Littleton zamieszkali w 1993 roku, gdy Wayne Harris<br />
przeszedł na emeryturę. Wówczas Eric poznał Dylana.<br />
Dylan Klebold urodził się 11 września 1981 roku. Również miał brata, starszego o 3 lata. Chłopcy wychowywani byli w wierze<br />
luterańskiej, uczęszczali do takowej szkoły. Jego ojciec z zawodu był geofizykiem i prowadził własny biznes. Matka pracowała<br />
w administracji stanowej, zajmując się osobami niepełnosprawnymi.<br />
Obaj chłopcy nie chorowali przewlekle w dzieciństwie, Psychomotorycznie rozwijali się prawidłowo. Jedynie u Erica stwierdzono<br />
lejkowatą klatkę piersiową (pectus excavatum), co nie ma żadnego wpływu na rozwój psychiczny dziecka.<br />
Zarówno Eric, jak i Dylan, byli bardzo dobrymi uczniami. Klebold do tego stopnia, że w podstawówce został objęty programem dla<br />
dzieci wysoce uzdolnionych. Żaden z nich nie był odludkiem, aczkolwiek Klebold nie był tak towarzyski (był wstydliwy, nie umawiał<br />
się z dziewczynami), jak Harris (ten swojego czasu był z 23-letnią kobietą, która zerwała z nim w kwietniu 1998). Łączyło ich jednak<br />
to, że nie byli popularni wśród rówieśników (aczkolwiek byli lubiani) - bezpośrednio po zamachu pojawiały się również opinie o tym,<br />
że obaj byli ofiarami bullyingu, co ostatecznie, po 10 latach, uznano za nieprawdę. Obaj nie chcieli zabić kogoś konkretnego w akcie<br />
zemsty za doznane krzywdy, oni chcieli zabić… wszystkich.<br />
W ich historii odnotowano jedno przestępstwo włamania do samochodu i kradzieży sprzętu elektronicznego, którego dokonali<br />
wspólnie 30 stycznia 1998 roku. Zostali za to skazani i zobowiązani do uczestnictwa w programie resocjalizacyjnym. Obejmował on:<br />
zapłacenie grzywny, pracę społeczną, uczestnictwo w różnych zajęciach korekcyjnych (Klebold - m.in. etyka, Harris - psychoterapia),<br />
uczęszczanie na terapię radzenia sobie ze złością oraz napisanie listu z przeprosinami. Dzięki wzorowemu wypełnianiu wszystkich<br />
tych wymagań uzyskali wcześniejsze zwolnienie z programu.<br />
Zapiski Harrisa w prowadzonym przez niego dzienniku, odnoszące się do tych wydarzeń, ujawniają jednak nieprawidłowy proces<br />
„rodzinnej socjalizacji” - tzw. psychopatię (tym bardziej, względem jego empatycznych, pełnych skruchy przeprosin, napisanych<br />
w liście do właściciela samochodu): „Czy Ameryka nie miała być krajem wolnych ludzi? Jak to możliwe, że skoro jestem wolny, nie<br />
mogę pozbawić głupiego, pieprzonego idioty jego własności, którą zostawił leżącą na przednim siedzeniu, na widoku, i w środku<br />
pieprzonego niczego... Selekcja naturalna. Pieprzeńca powinno się zastrzelić”. Nie zdiagnozowano jednak zaburzeń osobowości,<br />
a zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. W związku z tym zalecono psychoterapię. Zlecono również farmakoterapię antydepresantem<br />
Luvox (fluwoksamina).<br />
Powyższy, przytoczony fragment wskazuje na nieprawidłową konstrukcję osobowości, a inne potwierdzają go, ujawniając narcystyczne<br />
podłoże jego problemów (psychopatia jest tu niejako jedynie objawem - jest to tzw. kernbergowski narcyzm złośliwy): „Nikt<br />
nie jest gówna warty, chyba że ja powiem, że jest. Czuję się jak Bóg i chciałbym mieć wszystkich, oficjalnie, poniżej mnie. Już wiem,<br />
że jestem wyżej niż prawie wszyscy na tym pieprzonym Welt, w kategoriach uniwersalnej inteligencji”.<br />
Klebold również prowadził pamiętnik. Z pozostawionych w nim zapisów wynika, że często przeżywał huśtawkę nastrojów, z dominującym<br />
jego obniżeniem - pojawiały się często myśli samobójcze. Uzupełniające te informacje, relacje jego rodziców, którzy twierdzili,<br />
że Dylan był nieśmiały i cichy, nigdy nie okazywał agresji (z relacji rówieśników wynikało, że był impulsywny - co wiąże się<br />
często z tłumieniem emocji), oraz nie fascynował się bronią, sugerują, że mógł on mieć trudności w wyrażaniu złości, że był zależny,<br />
lękliwy, a nawet paranoidalny: „Zawsze byłem nienawidzony, przez wszystkich i wszystko” (fragment pamiętnika).<br />
W jego pamiętniku, już w 1997 roku, pojawiły się również zapiski mówiące o chęci strzelania do ludzi, czemu nie należy się zbytnio<br />
dziwić. Charakterystyczne jest dla samobójców (za jakiego się go tu uznaje), iż ich agresywne fantazje nie do końca ukierunkowane<br />
są, przynajmniej nie na każdym etapie procesu suicydalnego, jedynie na wyrządzenie krzywdy sobie. Zawsze pojawiają się<br />
fantazje o zrobieniu krzywdy innym, bo prawie zawsze, częściowo lub w całości, <strong>inni</strong> winieni są za przeżywane cierpienie. W zależności<br />
od osobowości samobójcy, przeżywa on wówczas poczucie krzywdy, a agresja ukierunkowuje się na obiekcie zewnętrznym<br />
(zabija innych i siebie) lub poczucie winy, które nierzadko jest konsekwencją odczuwania agresywnych impulsów wobec innych,<br />
które są tłumione, a nawet mogą być racjonalizowane i wzmacniają poczucie bezwartościowości (zabija tylko siebie).<br />
Z powyższego, intuicyjnie, można wysnuć przypuszczenie, że to agresywny, makiawelistyczny, narcystyczny Harris (poczucie<br />
wyższości), był prowodyrem i pomysłodawcą zamachu, a podatny na wpływ, niepewny siebie, tłumiący agresję, suicydalny i również<br />
narcystyczny Klebold (poczucie niższości - inny rodzaj narcyzmu), kompensował sobie przy nim wszelkie, odczuwane subiektywnie<br />
deficyty i podnosił własne poczucie wartości poprzez obecność Harrisa, dewaluującego względem siebie wartość innych ludzi, wynoszącego<br />
się ponad nich. Obaj nawiązali symbiotyczną relację, w której Harris miał „wyznawcę”, a Klebold był „pierwszy po bogu”.<br />
Jednakże u podstaw - chęci przekonywania siebie nawzajem o swojej wyjątkowości - leżało, jak zawsze, poczucie bycia niedocenionym,<br />
niezauważanym, zwykłym etc. - co jest charakterystyczne dla opisywanych zaburzeń osobowości.<br />
Zamach <strong>pl</strong>anowali wspólnie przez około rok. Wobec tego, wymieni się wskazówki premordercze łącznie dla obu sprawców. Miało<br />
miejsce:<br />
• nakłanianie do zakupu broni palnej - obaj próbowali przekonywać znajomych, by kupowali im broń; jedna z koleżanek, jako<br />
że była pełnoletnia, pomogła im w tym kupując dwie strzelby i karabinek; nieco później, kolega z pizzerii umożliwił im zakup<br />
pistoletu szturmowego,<br />
• posiadanie materiałów wybuchowych - skonstruowali ok. 100 bomb rurowych (chwalili się tym na swojej stronie internetowej,<br />
zamieścili na niej również rezultaty z próbnych eks<strong>pl</strong>ozji ładunków wybuchowych),<br />
• kolekcjonowanie broni - czynnik ten miał tu szczególne znaczenie, bowiem zbieranie - występowało w tym przypadku,<br />
w większym stopniu niż kolekcjonowanie - broni było wyrazem tendencji morderczej (realizowania <strong>pl</strong>anu zamachu),
13<br />
• zainteresowanie destrukcją, zamachami bombowymi, a szczególnie sprawcą jednego z nich - Timothym McVeigh - ewidentnie<br />
wskazują na to zapiski w dzienniku (obaj), a próba wysadzenia szkoły i ilość zgromadzonych materiałów wybuchowych<br />
sugerują pewne naśladownictwo oraz piromaniakalne tendencje, jak też chęć masowego mordowania,<br />
• fascynacja bronią i/lub materiałami wybuchowymi (punkt związany z poprzednim) - ewidentnie skojarzone z tendencjami<br />
sprawców i zgro-madzonym arsenałem (w przypadku Harrisa, informację tę potwierdził jego ojciec,<br />
• personifikacja broni palnej - jednej z nich Harris nadał imię Arlene,<br />
• dokumentalne:<br />
• wpisy w internecie o posiadanym arsenale, „raporty” z prób detonacji oraz groźby karalne (patrz dalej),<br />
• wpisy w prowadzonych pamiętnikach, rysunki <strong>pl</strong>anu szkoły w kontekście <strong>pl</strong>anowanego ataku, niepokojące, agresywne<br />
wątki poruszane w wypracowaniach szkolnych etc., a także „zapowiedzi zabicia innych i snucie <strong>pl</strong>anów na ten temat” -<br />
również miały charakter tendencji (przygotowań do zamachu), dotyczyły konkretnego miejsca (szkoły), osób (uczniów<br />
i nauczycieli), aczkolwiek sprawcy nie werbalizowali swoich <strong>pl</strong>anów bezpośrednio, w rozmowie z kimkolwiek,<br />
• komunikowanie chęci zabijania - Harris i jego wpisy w dzienniku: „… powinno się go zabić, powinno się ich zabić” etc.;<br />
Klebold natomiast pisał m.in. o tym, że „Nie ma zabawy bez odrobiny śmierci”,<br />
• filmy ukazujące kolekcję broni i materiałów wybuchowych oraz rozmowy o <strong>pl</strong>anowanym zamachu i np. nadziei zabicia<br />
250 osób, a także spekulacje dotyczące tego, jakie będą skutki ataku i czy obaj staną się sławni (pierwsze nagrania pochodziły<br />
z marca 1999, ostatnie zostało nakręcone na pół godziny przed zamachem - nagrania nie pozostawiają żadnej<br />
wąt<strong>pl</strong>iwości co do tego, iż sprawcy zamierzali pozbawić się życia, po odebraniu go jak największej ilości osób),<br />
• karalność - wspólnie dokonane przestępstwo, ponadto Harris często dokonywał aktów wandalizmu skierowanych na domy<br />
sąsiadów, a także raz podłożył pod jeden z domów ogień, co doprowadziło do wezwania straży pożarnej (za te czyny nie został<br />
ukarany),<br />
• fantazje o przemocy i zabijaniu - pełne nienawiści wpisy w Internecie i dzienniku (obaj sprawcy), Harris na rok przed zamachem<br />
zwierzył się swojemu kuratorowi, iż nawiedzają go myśli o samobójstwie i zabójstwie; ponadto zanim zaczął <strong>pl</strong>anować<br />
z Kleboldem zamach na szkołę, <strong>pl</strong>anował porwanie samolotu i rozbicie go z pasażerami o jakiś wieżowiec; fantazjował również<br />
o gwałceniu rówieśniczek - wyobrażał sobie, że sprowadza je do swojej sypialni, rozdziera ubranie i wykorzystuje seksualnie,<br />
• inscenizacja ataku na szkołę - niezwykle istotna i bardzo specyficzna wskazówka, którą stanowił film semestralny nakręcony<br />
przez Harrisa i Dylana, w którym obaj przechadzają się po szkole i zabijają każdego ucznia, który wejdzie im w drogę (nauczyciel<br />
nie zgodził się na jego projekcję w klasie),<br />
• wzbudzanie poczucia zagrożenia u innych (pośrednie) - po zamachu wyszło na jaw, że miesiąc przed nim, jedna z nauczycielek<br />
informowała rodziców obu chłopców o swoim niepokoju związanym z ich „gwałtowną, agresywną naturą” - niepokój ten<br />
związany był z pracami pisemnymi Harrisa i Klebolda, pełnymi przemocy, broni i zabijania.<br />
Między sprawcami występowały oczywiście pewne różnice, a dodatkowe wskazówki premordercze dawały temu wyraz:<br />
• tendencje suicydalne - Klebold (z dziennika wynika, iż wierzył, że po śmierci przeniesie się do lepszego świata), Harris natomiast<br />
doznawał sporadycznych myśli suicydalnych, o czym już wspomniano - z czego zwierzył się raz kuratorowi,<br />
• niewerbalne groźby karalne - na swojej stronie internetowej, Harris zagroził jednemu z uczniów, Brooksowi Brownowi,<br />
śmiercią; po interwencji państwa Brown, prowadzący śledztwo w tej sprawie Michael Guera złożył wniosek o rewizję<br />
w domu Harrisa, która z niewiadomych przyczyn nigdy nie została przeprowadzona,<br />
• historia leczenia psychiatrycznego - wymienione dla formalności, bowiem stwierdzone u Harrisa zaburzenia obsesyjnokompulsywne<br />
nie miały znaczenia dla przebiegu zdarzeń, natomiast wyraźne były cechy antysocjalne (opinia autora),<br />
• swastyki w dzienniku, które rysował Harris, sugerują fascynację nazizmem, aczkolwiek przedmiotowe - chodziło raczej<br />
o „mordercze dokonania” Niemców, niż ich samych, czy ich ideologię,<br />
• ojciec Harrisa był wojskowym, on sam również miał aspiracje wojskowe, lecz jego kandydatura została odrzucona na krótko<br />
przed dokonanym zamachem - powodem była historia leczenia Luvoxem (innymi słowy rzekome zaburzenia psychiczne).<br />
20 kwietnia 1999 roku, po godzinie 11:00, Harris i Klebold weszli do szkoły. Dokładny przebieg wydarzeń jest nieistotny dla niniejszej<br />
pracy, a jego obszerność wykraczałaby poza jej ramy. Nakręcono kilka filmów na temat tej tragedii oraz jest ona do dzisiaj<br />
szeroko opisywana. Dla przeprowadzanej tu analizy istotne jest to, iż sprawcy zastrzelili 13 osób (2 nauczycieli i 11 uczniów) i zranili<br />
25, po czym popełnili samobójstwo.<br />
Zanim otworzyli ogień do uczniów, próbowali zdetonować ładunki wybuchowe. Z jakichś powodów <strong>pl</strong>an ten się nie powiódł. Początkowo<br />
zaatakowali stołówkę, następnie strzelali na korytarzach szkoły, by w końcu udać się do biblioteki. Tam nastąpiła kulminacja<br />
wydarzeń.<br />
Wiadomo, że właśnie w bibliotece wypowiedzieli pierwsze słowa. Wchodząc do pomieszczenia krzyknęli: „Wstawać!”. Do jednej<br />
z ofiar, która ukrywała się pod burkiem, podszedł Harris, uderzył w jego blat i krzyknął: „A kuku”. Nastepnie pozbawił ją życia.<br />
Chwilę później, padło kolejne pytanie, skierowane do chowającej się uczennicy: „Czy chcesz umrzeć?”. Jeszcze inną spytał, czy wierzy<br />
w boga.<br />
Jednego z ukrytych uczniów Harris zapytał o nazwisko. Był to kolega Klebolda, John Savage, który spytał go, co robi.<br />
– Po prostu zabijam ludzi. – odrzekł Klebold.<br />
John był jedyną osobą, która wystawiona na strzały nie została ranna. Kiedy zapytał Klebolda, czy jego też zamierza zabić, ten<br />
pozwolił mu uciec z biblioteki.<br />
Około 11:35 sprawcy opuścili pomieszczenie i udali się do południowej części szkoły, atakując po drodze kilka klas (nikt już nie<br />
ucierpiał). Kiedy dotarli do stołówki była godzina 11:44. Tam, częściowo, zdetonowali jedną z bomb. Do godziny 12:00 chodzili po<br />
korytarzu strzelając na oślep. Punktualnie w południe ostrzelali z okien policjantów. Kilka minut później, strzelając sobie w głowę,<br />
obaj popełnili samobójstwo.<br />
Źródła:
14<br />
Burgess, A.W., Roberts A R. i Regehr, C. (2009). Victimology: Theories and Ap<strong>pl</strong>ications. Sudbury: Jones & Bartlett Learning.<br />
Informacje na temat sprawców pochodzące z biura szeryfa Jefferson County, Colorado. Dostępne:<br />
http://www.cnn.com/SPECIALS/2000/columbine.cd/Pages/SUSPECTS_TEXT.htm<br />
Langman, P. (2009). Expanding the sam<strong>pl</strong>e: Five school shooters. (artykuł opublikowany na www.schoolshooters.info).<br />
Larkin, R.W. (2007). Comprehending Columbine. Philadelphia: Tem<strong>pl</strong>e University Press.<br />
New York Times (23.04.1999). Terror in Littleton: The suspects; sketch of killers: Contradictions and confusion. By J. Wilgoren i D.<br />
Johnson.<br />
New York Times (11.05.1999). Teacher of Colorado gunmen alerted parents. By J. Brooke.<br />
Robbers, M.L.P. (2007). Harris Eric and Dylan Klebold. W: L.L. Finley (red.). Encyclopedia of juvenile violence. Westport: Greenwood<br />
Press.<br />
Rocky Mountain News (1999). Fatal Friendship. How two suburban boys traded baseball and bowling for murder and madness. By L.<br />
Bartels i C. Crowder. Dostępne: http://denver.rockymountainnews.com/shooting/0822fata1.shtml<br />
Termination Report Juvenile Deversion (3-25-98). Raport z przebiegu odbywania kary za włamanie.<br />
The Vindicator (06.10.2002). Killer admitted violent thoughts. By AP.<br />
Time (20.12.1999). The Columbine tapes: The Columbine tapes. By N. Gibbs, T. Roche, A. Goldstein, M. Harrington i R. Woodbury.<br />
USA Today (14.04.2009). 10 years later, the real story behind Columbine. By G. Toppo.
15<br />
MASOWI MORDERCY (2009)<br />
CZĘŚĆ PIERWSZA<br />
Spis treści<br />
Wstęp<br />
Wprowadzenie<br />
Definicja masowego morderstwa<br />
Nowa kategoria sprawcy: Seryjny-masowy morderca<br />
CZĘŚĆ DRUGA<br />
Analiza statystyczna<br />
Wiek<br />
Rasa i płeć<br />
Stan cywilny<br />
Czynniki demograficzno-socjalne<br />
Miejsce zbrodni<br />
Relacja z ofiarami<br />
Charakter czynu<br />
Narzędzie zbrodni<br />
Czas trwania aktu zbrodni<br />
Kontakt z bronią palną i stosunek do niej<br />
Stan psychiczny sprawców<br />
Dzieciństwo masowych morderców<br />
Zakończenie aktu zbrodni<br />
Liczba ofiar<br />
Analiza suicydologiczno<br />
Analiza kryminologiczna<br />
Syndrom premorderczy<br />
Wskazówki premordercze<br />
Podsumowanie<br />
CZĘŚĆ TRZECIA<br />
Masowi <strong>mordercy</strong><br />
Ernst August Wagner<br />
Andrew Kehoe<br />
Stanley Graham<br />
Howard Unruh<br />
Tore Hedin<br />
Charles Joseph Whitman<br />
Olga Hepnarová<br />
John Emil List<br />
James Ruppert<br />
Edward Charles Allaway<br />
Frederick William Cowan<br />
Priscilla Joyce Ford<br />
Woo Bum-kon<br />
George Banks<br />
Denis Lortie<br />
James Oliver Huberty<br />
Sylvia Seegrist<br />
Campo Elías Delgado<br />
Patrick Henry Sherrill<br />
David Burke<br />
Michael Robert Ryan
16<br />
William Bryan Cruse<br />
Frank Vitkovic<br />
Laurie Dann – Wasserman<br />
Patrick Edward Purdy<br />
Marc Lépine<br />
Joseph Thomas Wesbecker<br />
David Gray<br />
Gang Lu<br />
George Jo Hennard<br />
Wade Frankum<br />
Gian Luigi Ferri<br />
Colin Ferguson<br />
Thomas Watt Hamilton<br />
Martin John Bryant<br />
Mark Orrin Barton<br />
Larry Gene Ashbrook<br />
Byran Uyesugi<br />
Michael Morgan McDermott<br />
Nikolay Soltys<br />
Mamoru Takuma<br />
Richard Durn<br />
Terry Ratzmann<br />
Kyle Aaron Huff<br />
Jennifer San Marco<br />
Charles Carl Roberts IV<br />
Cho Seung-hui<br />
Steven Kazmierczak<br />
Seryjni-masowi <strong>mordercy</strong><br />
Mordercy masowi pominięci w analizie<br />
Mordercy wykluczeni z analizy<br />
Podsumowanie (fragment)<br />
Analiza statystyczna jest o tyle istotna, że pozwala opisać przeciętną jakość każdego zjawiska i przedmiotu badania. W przypadku<br />
masowych morderców, dzięki jej wykonaniu, można zaprezentować sylwetkę typowego sprawcy autogennego i jego sposobu działania.<br />
Najczęściej, masowy morderca jest (w chwili czynu):<br />
• w zdecydowanej większości mężczyzną (89,5%) – gdyby jednak wziąć pod uwagę 61 sprawców pominiętych w analizie, to<br />
stosunek mężczyzn do kobiet wyniósłby 95% v. 5%,<br />
• najczęściej rasy białej,<br />
• o średniej wieku 36 lat (największa ilość sprawców mieści się w przedziale wieku 20-29 lat),<br />
• w ponad połowie przypadków jest samotny (59,5%), samotna (10,5%),<br />
• najczęściej bezrobotny (62%), a zatrudniony w 38% przypadków,<br />
• posiada miejsce stałego zamieszkania (98%) i częściej mieszka w mieście (89%), względem wsi (11%),<br />
• zbrodni zazwyczaj dokonuje w miejscach publicznych, tym samym na obcych ludziach (51% przypadków), względem innych<br />
miejsc: uczelni/szkół (23%), swojego miejsca pracy (13%), własnego domu (11%) i przestrzeni powietrznej (2%),<br />
• ofiarami są zazwyczaj osoby obce (43%), znane (23%), tylko bliskie (6%) oraz bliskie i obce (28%),<br />
• zamachy są <strong>pl</strong>anowane (87%), rzadziej impulsywne (13%) – odsetek ten w dużej mierze wynika z braku danych na temat<br />
funkcjonowania psychicznego sprawców,<br />
• dominuje wybór broni palnej (72%), względem białej (4%), ich zamiennego stosowania (9%) i innych metod (15%),<br />
• akt zbrodni trwa w większości przypadków nie dłużej niż 30 minut; nie prezentuje się tu danych procentowych, bowiem jak<br />
już podkreślano, wiele zbrodni trwających kilka minut sklasyfikowano do przedziału 76-96 minut, ze względu na brak dokładnych<br />
danych,<br />
• kolekcjonowanie broni palnej lub obsesyjny stosunek do niej charakteryzuje 21% sprawców,<br />
• większość z nich posiada zaburzenia osobowości (75%), lub zaburzenia psychotyczne (21%), odnotowano jeden przypadek<br />
upośledzenia umysłowego (2%) i uzależnienia od substancji psychoaktywnych (2%),<br />
• w dzieciństwie, zamachowcy doświadczali: przemocy domowej (23%), zaburzeń zachowania (9%), historii leczenia psychiatrycznego<br />
(13%) oraz nadopiekuńczości ze strony rodziców (9%), która jak się wydaje, bezpośrednio wpływała na ich trudności<br />
adaptacyjne,<br />
• masowe morderstwo najczęściej zostaje zakończone przez samobójstwo sprawcy (55%), jego aresztowanie (36%) lub zabicie<br />
go przez policję (9%),<br />
• w analizowanej grupie, największą ilość ludzi zabili sprawcy suicydalni, względem homicidalnych: aresztowanych i zastrzelonych<br />
przez policję.<br />
Powyższe dane uwidaczniają, że masowi <strong>mordercy</strong> w większości, nie mają więcej niż 40 lat. Kobiety stanowią wśród nich wyjątki<br />
i wszystkie są chore psychicznie. Obecnie, masowe morderstwa nie mają miejsca na wsiach. Pięć analizowanych przypadków dotyczy<br />
spraw z pierwszej połowy XX wieku. Sprawcy w większości są bezrobotni, często świeżo po utracie pracy. Nie mają też wsparcia<br />
bliskiej osoby. Prawie wszyscy mają ustabilizowaną sytuację mieszkaniową.<br />
Howard Unruh<br />
Camden, 1949, USA: 13 ofiar śmiertelnych, 3 ranne<br />
Howard Unruh urodził się 21 stycznia 1921 roku, jako pierworodny. Matka, Freda Unruh zajmowała się domem, a ojciec Samuel<br />
Unruh, bagrował łodzie w porcie. Dzieciństwo chłopca było zwykłe, pozbawione większych wzruszeń czy niepokojów. Doniesienia
17<br />
mówią jedynie o tym, że bywał kapryśny, ale też bardzo spokojny, jakby nieco wycofany. Ponadto, cechowało go pewne ogólne<br />
opóźnienie względem innych dzieci: nieco wolniej się uczył, zaczął chodzić i mówić. W szkole spostrzegany był jako przeciętny<br />
uczeń, grzeczny i powściągliwy. W wolnych chwilach wolał czytać swoją biblię (wychowany w luteranizmie), niż bawić się z kolegami.<br />
Nie odpowiadał na ich zaczepki, próby wspólnej zabawy. Tym samym zaczął wzbudzać obojętność. Można powiedzieć, że był<br />
introwertywny. Cecha ta nasiliła się w trakcie separacji rodziców, w 1930 roku. Howard wraz z młodszym bratem Jamesem, pozostali<br />
z matką. Obaj byli do niej silniej przywiązani, niż do ojca.<br />
Gdy był nastolatkiem, stał się jeszcze bardziej zamknięty w sobie. Unikał kontaktów z innymi. Preferował zajęcia, które mógł<br />
wykonywać samodzielnie i samotnie. Większość czasu poświęcał w tamtym okresie na zbieranie znaczków. Kolejne hobby stanowiły<br />
modele pociągów, które składał w domu. Jakkolwiek nigdy się nimi nie bawił, nawet nie próbował, ani wtedy, ani później. Jeśli można<br />
w Howardzie odnaleźć jakąś pasję, to było nią zamiłowanie do mechanizmów i inżynierii. Budował więc modele pociągów, ale nie<br />
była to dla niego rozrywka czy zabawa, było to – zadanie do wykonania, w którym najważniejsza była dokładność i precyzja, a jedynym<br />
efektem jaki go interesował, była kraksa dwóch wagonów na torach.<br />
Za stosunkowo dobrze rozwiniętymi funkcjami poznawczymi, zupełnie nie nadążały emocje. W tej sferze istniało wiele konfliktów<br />
i deficytów. W negatywny dla chłopca sposób, potęgowały one uczucia i zachowania w obszarach życia, na które miały wpływ:<br />
na kontakty towarzyskie, seksualność oraz wiarę w boga. Howard zatem izolował się w coraz większym stopniu. Tym samym, coraz<br />
częściej zwracał się ku bogu. Jednocześnie, jak w każdym nastolatku, budziły się w nim seksualne zainteresowania i popęd, które nie<br />
miały szansy na prawidłowe zaspokojenie i rozładowanie. Wszystko to wpływało na rozwój wielu zahamowań, poczucia winy, frustracji<br />
i nieprawidłowego ukierunkowania seksualnych fantazji. Po ujęciu, Unruh często powracał myślami do tamtego okresu udręki:<br />
„Miałem doznania erotyczne w penisie, które skojarzone były w erotycznymi myślami i uczuciami na temat uprawiania seksu z moją<br />
matką... Zacząłem fantazjować na ten temat... Rzeczy nie były takie, jakie powinny być... Jestem stale spięty i niespokojny, ludzie mogą<br />
mnie skrzywdzić, ukarać, bo nie akceptują takich rzeczy… istnieje konflikt w mojej potrzebie uprawiania seksu z matką ”.<br />
Pożądanie do matki, związane było z brakiem zainteresowania dziewczętami. Zgodnie z twierdzeniem jednego z psychiatrów,<br />
Unruha cechowało: „Nieuchwytne, częściowo uświadomione uczucie strachu, lęku i wstrętu, jakie żywił wobec swoich rówieśniczek”.<br />
James podejrzewał brata o to, że jest homoseksualistą. Wyznał dziennikarzom, że gdy kiedyś spali razem, Howard dobierał się do<br />
niego. Do tego wszystkiego dochodziły problemy natury religijnej. Unruh, głęboko wierzący, praktykujący i zagorzały czytelnik biblii,<br />
zastanawiał się, co o tym wszystkim sądzi bóg i usilnie próbował przekonać samego siebie, że jego seksualne potrzeby satysfakcjonują<br />
Pana. Można zaryzykować twierdzenie, że represja i zaprzeczenie pozwoliły mu przetrwać, przynajmniej całą młodość.<br />
To dzięki mechanizmom obronnym, spostrzegany był przez sąsiadów jako: cichy, przeciętny, młody mężczyzna, który prowadził<br />
spokojne, niczym nie wyróżniające się życie. Każdej niedzieli uczęszczał wraz z matką na mszę w kościele ewangelickim St. Pauls.<br />
Każdy poniedziałkowy wieczór spędzał w przykościelnej klasie czytania biblii, gdzie uważany był za zaawansowanego słuchacza<br />
i znawcę pisma świętego.<br />
W 1939 roku, Howard ukończył Woodrow Wilson High School i dostał pierwszą pracę, w bazie marynarki wojennej, w Philadelphii.<br />
Co więcej, zaczął umawiać się na randki z dziewczyną poznaną w kościele. Ujął ją grzecznością i szacunkiem, jaki mu okazywano.<br />
Sama więc zaczęła wychodzić z inicjatywą. Dla Howarda jednak, relacja ta nie była jednoznacznie przyjemna. Pocałunki,<br />
trzymanie się za ręce, przyjmował raczej jak składaną ofiarę, niż spełnienie pragnień. Bliskość naruszała jego wewnętrzny spokój,<br />
poczucie bezpieczeństwa, wzbudzała silne napięcie, bo konfrontowała ze wszystkim tym, czego unikał izolując się od innych. Pytany<br />
później o relację z dziewczyną, odpowiadał z całkowitą obojętnością:<br />
- Czy jej pocałunki wzbudzały w Tobie namiętność?<br />
- Nie,<br />
- Czy kiedykolwiek pociągała Cię seksualnie?<br />
- Nie, ale ja ją tak,<br />
- Czy odbyłeś z nią stosunek seksualny?<br />
- Nie,<br />
- Czy kiedykolwiek odbyłeś stosunek seksualny z inną kobietą?<br />
- Nie.<br />
W tamtym czasie, Unruh znacznie bardziej niż czymkolwiek innym, zainteresowany był wojną w Europie. W 1942 roku zaciągnął<br />
się do armii. Szybko odkrył, że jest utalentowanym strzelcem wyborowym. Taką też, wraz z karabinem, otrzymał funkcję. Howard<br />
był wniebowzięty. Koledzy nie potrafili określić, co było jego największą miłością: biblia, którą zagorzale studiował, czy karabin,<br />
który często rozbierał i czyścił z religijnym namaszczeniem. Broń określała teraz jego wartość. Wcześniej dla nikogo nic nie znaczył.<br />
Teraz życie innych zależało od niego.<br />
Zaczął więc prowadzić dokładny pamiętnik. Opisywał w nim każdego zabitego Niemca: godzinę, datę, miejsce oraz z detalami to,<br />
jak wyglądało ciało po śmierci. W służbie trwającej 3 lata, w 342 batalionie artylerii, zwiedził większość krajów, w których toczyła<br />
się wojna. Po jej zakończeniu, w 1945 roku, z honorami został zwolniony ze służby. Przeszmuglował ze sobą z Europy broń i wiele<br />
pamiątek wojennych. Udekorował nimi swój pokój. Na ścianach od tej pory wisiały bagnety, pistolety, meczety i fotografie artylerii<br />
w czasie ataku. Nawet popielniczki zostały zrobione z dna łusek dużego kalibru.<br />
Nastał czas powrotu do życia sprzed wojny. Howard miał obecnie 24 lata, jednak dla większości sąsiadów był zupełnie tym samym<br />
młodym mężczyzną, który 3 lata temu wyjechał na wojnę. Ponownie zaczął uprawiać poprzednie rytuały: niedzielne wizyty<br />
z matką w kościele, poniedziałkowe lekcje czytania biblii, lecz był coraz bardziej rozgoryczony. Czegoś mu brakowało.<br />
Sytuacja finansowa w domu była trudna. Utrzymywała go matka ze skromnych dochodów, jakie otrzymywała w fabryce mydła.<br />
Howard nie mógł znaleźć pracy. Coraz rzadziej wychodził z domu. Zbudował w tym czasie kilka modeli pociągów, które sprzedał,<br />
lecz to nie zmieniło sytuacji.<br />
Ponadto, „konfrontował się” coraz częściej z tym, że <strong>inni</strong> mają go za nic. Był przecież cichy, pospolity, nieszkodliwy. Był zatem<br />
„łatwą” ofiarą. Wydawało mu się, że sąsiedzi ośmieszali go i spiskowali przeciw niemu. Po ujęciu wyznał: „Robili uwłaczające uwagi<br />
o moim charakterze”. Odczuwał to wszystko boleśniej niż wcześniej, bowiem jego samoocena podczas służby wojskowej znacznie
18<br />
wzrosła. Po raz pierwszy w życiu chciał, by się z nim liczono. Chciał, a nawet był „kimś”, lecz <strong>inni</strong> o tym nie wiedzieli. Jak mogli go<br />
szykanować? Czy morderca Niemców jest nikim? Czy nie zasługuje na odrobinę szacunku? Poważania?<br />
- Hej Ty, możesz być ciszej z tą bramą? – żona farmaceuty, Rose Cohen, krzyczała na niego.<br />
Bardzo dotknęło go wtedy, owo – „Hej Ty”. Ludzie nigdy nie zwracali się do niego po imieniu, choć je znali. Nie mieli w sobie<br />
choć odrobinę przyzwoitości. To nie było w porządku i Howard tego nie rozumiał. Obserwował sąsiada Johna Pilarchik i nie widział<br />
między nim a sobą żadnej różnicy. Obaj byli w podobnym wieku, walczyli na froncie, jednak Pilarchik był szanowany wśród sąsiadów,<br />
miał swój biznes, przyjaciół. Howard nie widział powodu, dla którego sam na to nie zasługiwał.<br />
W porywie opisywanych emocji postanowił zmienić swój los. Przez trzy miesiące brał udział w kursie farmaceutycznym na Uniwersytecie<br />
Tem<strong>pl</strong>e w Philadelphii. Można powiedzieć, że identyfikował się z „prześladowcą”, Panią Rose Cohen. Chciał znaleźć się<br />
po drugiej stronie, po tej, w której mówi się, a nie słyszy – „Hej Ty”. Świadczy o tym fakt, iż po 3 miesiącach nauki zrezygnował.<br />
Farmacja nie była przedmiotem jego zainteresowania. Gdy poznał ją lepiej stwierdził, że zupełnie go nie interesuje.<br />
Tymczasem, wzrastała nienawiść Howarda do wszystkich wokół. Jednocześnie rosło wewnętrzne przekonanie, że on sam i jego<br />
broń są więcej warci, niż wszystkie osoby, które tak go traktują. Ich zachowanie wyrażało to, jacy w rzeczywistości są: źli, pogardliwi,<br />
obojętni, obcy. Brak szacunku i wszystkie zniewagi jakich doznawał z ich strony, wzbudzały wściekłość. Czuł się niedoceniany<br />
i upokarzany. Lista krzywd, jakich wewnętrznie doświadczał była długa i szczegółowa (fragment pamiętnika):<br />
„Miałem problem z fryzjerem Rozkopywał swoją piwnicę obok nas i bezmyślnie wyrzucał ziemię sprawiając, że woda spływająca<br />
z niej zalewała naszą piwnicę….. Był tam też szewc, który nie tylko spalał góry śmieci na podwórku, blisko naszego mieszkania, lecz<br />
często je tam po prostu wyrzucał….. Manager sklepu spożywczego, był dla mnie zawsze miły, do czasu aż popadłem w drobny konflikt<br />
z zatrudnionym tam ekspedientem. Od tamtej pory manager już nigdy nie był miły….. Farmaceuta, Maurice Cohen, aż pięć razy wydał<br />
mi za mało reszty, a jego żona Rose, wiecznie była wobec mnie napastliwa i wydawało się, że czerpie przyjemność z publicznego<br />
ubliżania mi”.<br />
Jak już pisano, Howard prowadził pamiętnik, w którym opisywał swoje wojenne ofiary. Już w domu, zaczął opisywać w nim również<br />
swoje żale wobec sąsiadów. Rzucało się w oczy obsesyjne nadużywanie słowa odwet. Znalazło się ono w zapiskach ponad 200<br />
razy. Pamiętnik zawierał też inne, ciekawe fakty, które ujawniły się pierwszy raz przypadkowo, podczas przesłuchań po ujęciu. Otóż<br />
pytany, czy kiedykolwiek chorował przewlekle lub przebywał dłużej w szpitalu odpowiedział, że owszem. Leczony był z powodu<br />
rzeżączki. Pamiętając wcześniejsze zeznania Unruha o tym, że nigdy nie spał z kobietą, prokurator Mitchell Cohen zapytał, w jaki<br />
sposób mógł się zarazić. Wyszło na jaw, że od 1946 roku, czynnie uprawiał stosunki homoseksualne.<br />
Pierwszy kontakt nastąpił w kinie, z mężczyzną którego nigdy wcześniej nie widział, a który masturbował go podczas seansu.<br />
Ukierunkowało to kolejne kontakty seksualne. Howard intensywnie zaczął nadrabiać seksualne zaległości minionych lat. Uprawiał<br />
seks bardzo często, z wieloma mężczyznami. Pieczołowicie, z właściwą sobie dokładnością, opisywał to wszystko w swoim pamiętniku,<br />
łącznie z imionami kochanków, datami, miejscami.<br />
W celu intymnych spotkań wyjeżdżał do Philadelphii i wynajmował pokój w motelu. Dbał o dyskrecję, bo obawiał się tego, by<br />
jego skłonności nie zostały rozpoznane przez najbliższe otoczenie. Jakkolwiek, podobnie jak Wagner, wewnętrznie przekonany był,<br />
że wszyscy znają jego sekret: „Krawiec… rozpowszechniał pogłoskę, jakoby raz widział mnie z ,kimś’, schodzącego w dół alei”. Przechodząc<br />
obok ludzi na ulicy, słyszał różne, ciche szepty, np.: „Możesz z nim zostać całą noc”. Wyznał też, że słyszał, jak <strong>inni</strong> knuli<br />
przeciw niemu: „Jednego razu słyszałem jak mówili, że szykują grupę przeciwko mnie”. Innym razem mówili: „Dajmy mu szansę na<br />
użycie tej jego broni”. Urojenia i omamy prze<strong>pl</strong>atały się z rzeczywistością. Howard stale obawiał się fizycznego napaści ze strony<br />
sąsiadów. Z tego powodu nosił przy sobie broń. Również dlatego, zaopatrywał się w jej nowe egzem<strong>pl</strong>arze. W 1947 roku, nabył kolejny<br />
pistolet, niemieckiego Lugera (9mm). Nieco później kupił maczetę. Fantazjował o tym, jak ucina nią głowy Cohensów.<br />
Już wtedy, jego zachowanie ulegało stopniowym zmianom. Wiosną 1948 roku przestał chodzić z matką do kościoła. Zaczął opuszczać<br />
poniedziałkowe lekcje czytania biblii. Całe lata jej studiowania oraz to, co psychiatra Harold Magee określił, jako: „Obsesyjne<br />
ruminacje skoncentrowane na relacji z bogiem i jego odpowiedzialności za to co złe i dobre”, nic nie dały. Pozwoliły jedynie na zbudowanie<br />
ideologicznego za<strong>pl</strong>ecza dla <strong>pl</strong>anowanego masowego morderstwa – „misji”, którą Unruh kojarzył z apokalipsą.<br />
W poniedziałek, 5 września 1949 roku, Howard pojechał do kina w Philadelphii. Wrócił do domu autobusem następnego dnia nad<br />
ranem, około godziny 3:00. Po powrocie zobaczył, że ktoś ukradł nową bramę wejściową z ogrodzenia przy domu. Nastał czas zemsty.<br />
Dzieliło go od niej zaledwie kilka godzin.<br />
Postanowił, że odpowiednią porą będzie 9:30, kiedy już wszystkie sklepiki będą otwarte. Poinstruował matkę w liście pozostawionym<br />
na kuchennym stole, by obudziła go o 8 rano. Po podjęciu decyzji o przerwaniu wieloletniej udręki, pierwszy raz od dawna spokojnie<br />
zasnął.<br />
19 września 1949 roku, Time Magazine tak opisywał to, co stało się później (informacje zmieniono i uzupełniono):<br />
„To był wielki dzień. Po pobudce Howard wziął prysznic. Następnie ubrał swój najlepszy, czarny garnitur, białą koszulę i krawat.<br />
W ciągu kolejnej godziny zjadł obfite śniadanie, spędził kilkanaście minut w piwnicy, po czym wrócił do salonu i włączył radio. Było<br />
piętnaście po dziewiątej.<br />
Do bawialni weszła matka. Zobaczyła syna krążącego po pokoju, odświętnie ubranego, z dużym kluczem francuskim w ręce. Czuła,<br />
że stanie się coś złego. Howard był jakiś inny. Zupełnie bez wyrazu, ,nieczytelny’, zimny. Przestraszona, uciekła do sąsiadki Caroline<br />
Pinner. Kilka minut później usłyszała pierwsze strzały.<br />
Wszystko trwało zaledwie 13 minut. Był to najkrótszy masowy mord wśród wszystkich, dotąd znanych….. ,Strzelałem im w pierś,<br />
następnie w głowę’….. W taki sposób, jako pierwszy zginął 27 letni szewc, John Pilarchik. Zaraz po otwarciu sklepu zjawił się w nim<br />
Howard. Oddał dwa śmiertelne strzały i szybko wyszedł. Ulica była jeszcze spokojna. Nikt nie zwrócił uwagi na hałas.<br />
Nikt również nie zwracał uwagi na Unruha idącego ulicą, z bronią gotową do strzału. Szedł w stronę zakładu fryzjerskiego Clarka<br />
Hoovera. Wewnątrz, na krześle, w fartuchu na szyi siedział 6 letni Orris Smith. Stojący naprzeciwko fryzjer obcinał mu włosy.<br />
- Mam coś dla Ciebie Clarky – powiedział Unruh.<br />
Pierwsze zginęło dziecko. Następnie fryzjer. Oniemiała matka Orrisa przyglądała się, jak dobrze ubrany młody człowiek zabija jej<br />
syna oraz fryzjera i opuszcza zakład. Gdy morderca był już na ulicy i kierował się w stronę zakładu krawieckiego, krzyk matki chłopca<br />
zakłócił poranną ciszę.
19<br />
Miejscowy krawiec, Thomas Zegrino przebywał poza zakładem, lecz na za<strong>pl</strong>eczu była jego żona Helga: ,Spojrzała na mnie i zaczęła<br />
mówić ,Oh nie, nie’ i strzeliłem do niej więcej niż raz’ – zeznawał później Unruh.<br />
Przyszła kolej na aptekę. W drzwiach Howard natknął się na Jamesa Huttona, agenta ubezpieczeniowego, który zresztą świadczył<br />
usługi również jemu. Znali się od dawna.<br />
- Przepraszam Pana – powiedział Hutton, próbując szybko wyjść z apteki.<br />
Unruh przemówił po raz pierwszy.<br />
- Przepraszam Pana – zripostował.<br />
Agent ubezpieczeniowy nie ustąpił miejsca. Stał niewzruszony. Padły strzały. Najpierw w głowę, potem w korpus. Howard później<br />
powiedział detektywom: ,Mężczyzna nie reagował zbyt szybko. Powinien był zejść mi z drogi’.<br />
Schodami w górę, udał się do apartamentów Cohenów. Rose Cohen ukryła się w schowku gospodarczym. Unruh strzelił dwa razy<br />
w zamek i wszedł do środka. Oddał jeden strzał w jej głowę. W pokoju obok zastał 63 letnią matkę farmaceuty, podczas próby połączenia<br />
się z policją. Podszedł do niej, przyłożył pistolet do twarzy i pociągnął za spust. Cohena znalazł na dachu. Spotkał go podobny<br />
los. Śmierci uniknął 12 letni syn Cohenów Charles. Ukrywał się w drugim schowku na narzędzia.<br />
Howard wyszedł na ulicę. W oknie jednego z domów zobaczył Thomasa Hamiltona, dwuletniego chłopca. Przeładował, wystrzelił,<br />
trafił prosto w głowę. W samochodzie stojącym na czerwonym świetle siedzieli: Helen Wilson, jej 9 letni syn i jej matka, Emma Matlack.<br />
Kobiety zginęły na miejscu. Chłopiec zmarł 8 godzin później w szpitalu. Podobny los spotkał na ulicy Alvina Daya, który przypadkowo<br />
znalazł się w tamtejszej okolicy. Rany odniosły dwie inne osoby, kierowca piekarni i spacerujący ulicą nastolatek.<br />
W pewnym momencie Unruh sam został ranny. Frank Engel, właściciel pobliskiej tawerny, postrzelił go w udo. Howard wycofał<br />
się w dół ulicy, w kierunku restauracji Dominika Latela, gdzie oddał kilka kolejnych strzałów, kopał szyby wystawowe, jednak nie<br />
udało mu się dostać do środka. W międzyczasie, Frank Engel wspiął się po schodach na półpiętro, by mieć lepszy widok i namierzyć<br />
z broni mordercę. Strzelił i trafił po raz kolejny. Howard jednak poruszał się jakby nigdy nic. Nawet nie wiedział, że jest ranny. Engel<br />
przerwał ogień: ,Mogłem go wtedy zabić. Mogłem wypróżnić pół magazynku. Nie wiem czemu tego nie zrobiłem’ – mówił później<br />
dziennikarzom.<br />
Po 10 minutach ulica opustoszała. Pozostali przy życiu sklepikarze zabarykadowali drzwi. Unruh próbował dostać się do sklepu<br />
spożywczego, naprzeciwko apteki. Bez rezultatu, drzwi były zamknięte. Earl Horner, sprzedawca, który wcześniej stracił łaski u Howarda,<br />
ukrywał się wewnątrz wraz z klientami. Padło kilka strzałów do wnętrza sklepu, lecz nikt nie został ranny. Unruh wycofał się<br />
w kierunku swojego domu. Po drodze odnalazł otwarte drzwi. Mieszkanie należało do Madeline Harrie. W kuchni odnalazł gospodynię<br />
i jej 16 letniego syna. Oboje zastrzelił.<br />
Wybiła 9.30. Wokół słychać było policyjne syreny. Howard nie miał amunicji, udał się więc do swojego domu. Gdy policja była na<br />
ulicy z domu wyszedł Charlie Cohen krzycząc: ,On chce mnie zabić. On zabije nas wszystkich!’. Otwarto ogień w kierunku mieszkania<br />
Howarda. Ten, jakimś cudem uniknął zranienia. W międzyczasie, lokalny dziennikarz Philip Buxton, zadzwonił do domu Unruha:<br />
- Czy to Howard?<br />
- Tak, z tej strony Howard, ale o jakie nazwisko chodzi?<br />
- Unruh.<br />
- Kim jesteś i czego chcesz?<br />
- Jestem przyjacielem i chcę wiedzieć, co oni Ci robią?<br />
- Więc, jeszcze nic mi nie zrobili, ale ja im zrobiłem wiele.<br />
- Ilu zabiłeś?<br />
- Jeszcze nie wiem, nie liczyłem, ale wygląda to na dobry wynik.<br />
- Czemu zabijasz ludzi?<br />
- Nie wiem. Nie potrafię teraz odpowiedzieć. Jestem zbyt zajęty.<br />
W tym momencie do pokoju wpadły puszki z gazem łzawiącym. Howard krzyknął: ,Ok., Poddaję się. Schodzę na dół. Nie strzelajcie’.<br />
Chwilę później nastąpiło aresztowanie”.<br />
Dwanaście osób zabitych na miejscu, cztery ranne, z których jedna zmarła później na skutek odniesionych ran. Taki jest tragiczny<br />
bilans 13 minut. Wielu innych ocalił brak celności sprawcy. Gdyby trafił każdego do kogo strzelał, odebrałby życie 26 ludziom.<br />
Ze względu na to, że był ranny, Unruh trafił do miejscowego szpitala. Kuli nie udało się usunąć, jednak nie zagrażała jego życiu.<br />
Tam też, wstępnie, badało go dwóch psychiatrów, H.E. Yaskin i James Ryan. Wiadomo było wtedy, że Howard nigdy nie pił i nie<br />
nadużywał innych środków psychoaktywnych, nie był też nigdy leczony psychiatrycznie. Jedynym zaburzeniem na jakie cierpiał był<br />
homoseksualizm, wtedy uznawany za chorobę. Według rocznika statystycznego The Woodrow Wilson High School z 1939 roku, był<br />
on nieśmiały a jego ambicje wskazywały na to, że stanie się pracownikiem rządowym. Nie istniała żadna ocena intelektu, a poziom<br />
trzeźwości umysłowej określono jako średni.<br />
Lekarze zauważyli jednak objawy choroby psychicznej. Pacjent wymagał dalszej obserwacji. Ze szpitala Coopera przewieziono go<br />
do kliniki psychiatrycznej w New Jersey. Po obserwacji, stwierdzono u Howarda demencję praecox mieszanego typu, z wyraźnym<br />
zabarwieniem katatonicznym i paranoidalnym. W sądzie uznano go za niepoczytalnego.<br />
Opisana diagnoza w gruncie rzeczy nic nie oznacza. Obecnie, owa jednostka chorobowa już nie istnieje. Również wtedy, gdy ją<br />
stwierdzono u Unruha, stanowiła jedynie potwierdzenie choroby psychicznej, lecz w żaden sposób nie określała jej rodzaju. Ówczesny<br />
rozwój psychiatrii na to nie pozwalał. Pozwalała na to jedynie psychoanaliza, która nie stanowiła (również obecnie) standardowej<br />
części wykształcenia lekarzy czy psychologów. Pojawiały się zatem trudności diagnostyczne, lecz możliwe było, czego dokonano,<br />
odróżnienie normy psychicznej od patologii.<br />
Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że chorobą, na którą cierpiał Unruh była schizofrenia. Nie jest to jednak do końca pewne.<br />
Niektóre głębokie zaburzenia osobowości, takie jak borderline czy narcystyczne, cechuje podobne odrealnienie, mieszanie się rzeczywistości<br />
z fantazjami itd., jakie cechowało Howarda. W schizofrenii ponadto, istnieje cała gama objawów negatywnych, które jak<br />
się wydaje są dla niej bardziej charakterystyczne niż objawy wytwórcze – urojenia i omamy, występujące w bardzo wielu innych<br />
zaburzeniach psychicznych, stanach intoksykacji substancjami psychoaktywnymi, czy w chorobach neurologicznych. Objawy negatywne<br />
nie występowały u Unruha, a o katatonicznych w ogóle nie może być mowy – była to najzwyczajniej błędna diagnoza. Ponadto
20<br />
był on zbyt koherentny i stabilny, co oznacza, że z jednej strony, stale przejawiał ten sam stan umysłu (w schizofrenii następują<br />
znaczne wahania), a z drugiej, że cechujące go „odrealnienie” częściowo odnajdywało uzasadnienie w traktowaniu go przez innych.<br />
Całokształt wskazuje na to, że Howard cierpiał raczej na patologię osobowości, niż psychozę. Psychiatria nie była wtedy gotowa na<br />
stawianie podobnych diagnoz, ale nawet dzisiaj, każdy lekarz jest w większym stopniu skłonny stwierdzić chorobę, niż zaburzenie<br />
osobowości, bo tylko tę pierwszą leczy się farmakologicznie. Jakkolwiek by nie było, Howard Unruh nie był osobą w pełni poczytalną.<br />
Motywacja jego czynu, w większym stopniu uwarunkowana była s<strong>pl</strong>otem wewnętrznych wyobrażeń i zniekształconej interpretacji<br />
rzeczywistości, niż jej realnym odbiciem.
21<br />
CHARLES WHITMAN (2010)<br />
Wstęp<br />
Dzieciństwo i adolescencja<br />
Wiek dorosły<br />
Zabójstwo matki i żony<br />
Masowe morderstwo<br />
Raport dla Gubernatora Teksasu<br />
Raport z autopsji zwłok<br />
Wnioski<br />
O autorze<br />
Źródła<br />
Materiały oryginalne<br />
Materiały uzupełniające<br />
Spis treści<br />
Dzieciństwo i adolescencja<br />
Generalnie, wszystko wyglądało pięknie, „na zewnątrz”. W domu już nie było sielankowo. Ojciec był despotą i tyranem. Od wczesnego<br />
dzieciństwa, wszystkich chłopców poddawał surowej dyscy<strong>pl</strong>inie. Nie znosił u nich żadnej słabości. Podobnie traktował żonę:<br />
„Często biłem żonę, ale kochałem ją…”. Chłopcy nie mieli więc lekko. Często okładani byli pasem i pięściami. Przy tym wszystkim<br />
jednak, zarówno ojciec, jak i matka, starali się zaspokajać potrzeby dzieci. Na swój sposób, ale jednak. Charles i bracia często byli<br />
przez nich obrzucani prezentami. W tym względzie byli wręcz rozpieszczani.<br />
Do tych danych, kilka szczegółów wnoszą informacje dostarczone 15 sierpnia 1966 roku przez księdza Leduc, znającego całą<br />
rodzinę Whitmanów. Zgodnie z jego utajnionymi wyznaniami, zebranymi przez FBI (fragment, zmieniono formę):<br />
„… Ojciec Charlesa był bardzo wymagający w wychowaniu synów. Nie był przy tym, zgodnie z wiedzą księdza Leduc, osobą wierzącą.<br />
Pomimo tego, obiekt (Charles) wraz z braćmi służył jako ministrant. To matka chłopców dbała o ich wychowanie w wierze, w<br />
boga…<br />
Obiekt Whitman, zgodnie z wyznaniem księdza Leduc, już wtedy, będąc w skautach, był bardzo agresywny. Dotyczyło to jego rangi<br />
w skautach i pozycji w grupie… Ksiądz Leduc wie, że ojciec Charlesa naciskał go, by zdobył rangę ,Orła’ w skautach… Wydawało<br />
się, że agresywne odreagowania chłopca były skutkiem nacisków ojca…<br />
Ojciec Leduc stwierdził, że obiekt, gdy dorósł, stał się nerwowy i impulsywny. Podejmował decyzje pod wpływem bodźców. Jakkolwiek,<br />
ostatecznie stał się człowiekiem o wysokiej moralności.<br />
Zgodnie z wiedzą księdza Leduc, ojciec Charlesa uwielbiał broń palną i od wczesnych lat uczył synów strzelania z niej. Obiekt<br />
złapał bakcyla i wcześnie stał się strzelcem wyborowym. Często, w młodym wieku, bywał zabierany przez ojca na polowania…<br />
Zdawało się, że obiekt od zawsze czuł uraz do ojca, spowodowany narzucaną mu dyscy<strong>pl</strong>iną. Ojciec Whitmana był bardzo rygorystyczny<br />
w wychowaniu dzieci i wymagał od nich perfekcji”.<br />
W 1959 roku, przed swoimi 18 urodzinami, Charles przyszedł do domu pijany. Ojciec ciężko go pobił i wrzucił do basenu, niemalże<br />
topiąc. Młody Whitman nie wytrzymał. Kiedy doszedł do siebie po pobiciu, zaciągnął się do marynarki wojennej - przed ukończeniem<br />
18 roku życia nie mógł podjąć tej decyzji bez zgody rodziców (z informacji dostarczonych przez ojca Leduc wynika, że<br />
<strong>pl</strong>anował to wcześniej, wielokrotnie - zwierzał się księdzu, że chce uwolnić się spod dyktatury ojca).<br />
6 lipca 1959 roku, opuścił dom rodzinny i udał się do Guantanamo na Kubie. Tam odbywał pierwszą część szkolenia.
22<br />
TOKSYCZNA PSYCHOLOGIA I PSYCHIATRIA (2010)<br />
Wstęp<br />
Czym jest choroba psychiczna?<br />
Czy samobójca jest chory psychicznie?<br />
Mity na temat samobójstwa funkcjonujące wśród psychiatrów i psychologów<br />
Depresja a cierpienie<br />
Depresja a zaburzenie<br />
Rzekome antydepresanty<br />
Skutki uboczne leków z grupy „S”<br />
Choroby somatyczne z „depresją” w przebiegu<br />
Ciężka „depresja” i terapia elektrowstrząsowa<br />
System<br />
„Depresja” a samobójstwo<br />
Przyszłość<br />
Literatura cytowana<br />
Zapowiedzi<br />
Spis treści<br />
System (fragment)<br />
Żeby zrozumieć fałszywą konieczność leczenia „depresji” oraz równie irracjonalny i spreparowany fakt, iż stanowi ona epidemię,<br />
należy przyjrzeć się systemowi, który manipuluje zarówno psychologami, psychiatrami, jak i całym społeczeństwem. W owym systemie,<br />
już nie sposób odnaleźć winnego temu zakłamaniu, nie sposób nawet stwierdzić, kiedy większość ludzi straciła zdolność zdrowego<br />
osądu i zaczęła przyjmować za prawdę wszystko, co jej się wmówi. Oczywiście, psychiatrzy i psychologowie stanowią integralną<br />
część tego systemu, bo to oni „informują” społeczeństwo o zagrożeniach nie leczonej depresji i jej nagłym wzroście w społeczeństwie,<br />
który nie jest niczym innym, jak konsekwencją informowania o zagrożeniach nie leczonej depresji i jej wzroście w społeczeństwie<br />
- co oczywiście skutkuje większą ilością wizyt w gabinetach tych specjalistów. Nie wiadomo, gdzie to błędne koło ma swój<br />
początek, a gdzie koniec.<br />
Pomimo tego, nie psycholodzy i psychiatrzy „pociągają tu za sznurki”, bo oni wierzą w to, co mówią. Tylko nieliczni zdają sobie<br />
sprawę z tego, w czym mimowolnie uczestniczą, lecz milczą. Boją się wykluczenia ze środowiska, a czasem nawet realnych gróźb ze<br />
strony firm farmaceutycznych. Wydaje się jednak, że nie są pozbawieni osobistej motywacji do milczenia.<br />
Co bowiem zrobiłby psychiatra, gdyby ludzie racjonalnie stwierdzili, że dotąd ich okłamywano, manipulowano nimi i wyłudzano<br />
od nich pieniądze zalecając leki, które stanowią mistyfikację leczącą równie fikcyjne schorzenie? Co zrobiłby psycholog, który chociażby<br />
dzięki istnieniu lekkiej i umiarkowanej depresji w końcu nie musi zachęcać pacjenta do wizyt, nie musi go przekonywać, że<br />
nie powinien się wstydzić przez to, co mu dolega, że nomen omen - to naturalne - co przeżywa, bo miliony innych ludzi też „to mają”.<br />
Specjaliści ci mieliby pustki pod drzwiami gabinetu, bo rzeczywiście chorych psychicznie jest w społeczeństwie zaledwie garstka.<br />
Szerzą więc, mniej lub bardziej świadomie, prochorobową propagandę i czerpią z tego zyski. Mało tego, wielu z nich wypowiadając<br />
się w mediach twierdzi, że „nadal”, tylko połowa chorych na depresję szuka i otrzymuje profesjonalną pomoc (pojawia się więc<br />
w psychiatrii i psychologii również jasnowidzenie). Publicznie i bezwstydnie nawołują do gabinetów, a raczej do wypełnienia swoich<br />
portfeli. Być może, niejeden ekonomista powiedziałby - należy korzystać z polskiego „produktu”, bo gospodarka się rozwija - ale czy<br />
za wszelka cenę?<br />
O ile jeszcze psycholodzy są w tym względzie nieco bardziej uprawnieni (choć znacznie mniej świadomi), bo cały czas jest tutaj<br />
mowa o naturalnym cierpieniu, a więc stanie kwalifikującym się do udzielenia pomocy psychologicznej, to psychiatrzy „chcą” w tym<br />
samym przypadku, ludzi zdrowych, chemicznie wpływać na ich mózg.<br />
Częściowo, można to nawet zrozumieć. Gdyby z klasyfikacji zaburzeń psychicznych wyłączyć stany, które ewidentnie nie są chorobami<br />
psychicznymi, a w wielu przypadkach nawet zaburzeniami (Tabela 1), to pozostałoby w niej zaledwie kilka chorób. Mogłoby<br />
się przez to okazać, że psychiatria właściwie nie jest potrzebna, bo pozostałe w ICD - 10 choroby przejąć może neurologia, tym bardziej,<br />
że prawie połowa z nich ma organiczne podłoże.<br />
Aczkolwiek, istnieją konsekwencje opisywanego stanu rzeczy, wśród których należy wymienić m.in., zagrożenie samobójstwa<br />
wykraczające poza skutki uboczne fałszywych leków przepisywanych na fałszywe zaburzenie. Znane są przypadki samobójstw spowodowanych<br />
„samym istnieniem depresji”, którą wmawia się ludziom zdrowym. Nie zabijają tu ani leki, ani objawy rzekomego za-
23<br />
burzenia, lecz sama propaganda i stosunek zindoktrynizowanego społeczeństwa do kłamstw, jakie słyszy. Poniższy, tragiczny przykład<br />
jest tego odzwierciedleniem.<br />
„Dziesiątego listopada 2009 roku, znany bramkarz niemiecki Robert Enke, rzucił się pod pociąg. Na skutek niepowodzeń w footbolu,<br />
w naturalny sposób cierpiał. Nałożyła się na to śmierć córki w 2006 roku. Prawdopodobnie, na skutek problemów zawodowych,<br />
żałoba przybrała nieprawidłowy przebieg. Oczywiście psychiatra zdiagnozował depresję i leczył ją farmakologicznie. W liście pożegnalnym<br />
Robert napisał, że ukrywał trwającą stale depresję bo bał się, iż jak wyjdzie na jaw, że nadal choruje, to odbiorą mu adoptowaną<br />
córkę”.<br />
Można przypuszczać, że Enke nigdy nie miał depresji, jednak propaganda prodepresyjna tak silnie wpłynęła już na społeczeństwo<br />
(którego Robert oczywiście był częścią), że człowieka „zabił strach” przed uznaniem go przez nie za chorego (co jest konsekwencją<br />
umieszczenia cierpienia w klasyfikacji zaburzeń), podczas gdy był zupełnie zdrowy. Był w żałobie i stresie, i dlatego też leki mu nie<br />
pomogły, gdyż na linii przyczynowo - skutkowej nie miały z jego stanem nic wspólnego.<br />
Wracając jednak do właściwego tematu, bardzo istotnym elementem opisywanego systemu jest „epidemia” depresji, z którą jak się<br />
twierdzi, mamy do czynienia od jakiegoś czasu. Można by pomyśleć, że skoro jest tak powszechna, to być może w rzeczywistości<br />
istnieje. Tylko czemu tak bardzo się rozprzestrzenia?<br />
Należy przyjrzeć się bliżej źródłu tej epidemii bo zakładając, że „depresja” jest ściśle związana z jakością życia, powinna ona<br />
raczej zanikać we współczesnym społeczeństwie, które znacznie pełniej niż dawniej zaspokaja potrzeby wszystkich ludzi. Czemu<br />
więc, coraz większa ich ilość miałaby być nieszczęśliwa? Natomiast, jeśli jest związana z pierwotnymi zmianami w chemii mózgu, to<br />
czemu one nie następowały stopniowo?<br />
Opisane powyżej czynniki prodepresyjnej propagandy, są wtórne wobec wczesnych założeń systemu. Stanowią konsekwencję<br />
edukacji psychiatrów i psychologów, którym od jakiegoś czasu robi się pranie mózgu.<br />
We wczesnych latach 80 XX wieku jeszcze nie mówiło się powszechnie o epidemii depresji. Były tylko nowe, nie wprowadzone<br />
do sprzedaży „antydepresanty” (leki z grupy „S”). Wtedy też, istniała tylko ciężka depresja, stan, w którym chorzy wymagali opieki<br />
lekarza (bo temu, że w ciężkiej depresji pacjent wymaga konsultacji lekarskiej, w niniejszej pracy nie zaprzecza się).<br />
Wraz z podjętymi badaniami nad nowymi „antydepresantami” i wykluczeniu ich roli w wyprowadzaniu pacjentów z ciężkich stanów<br />
np. osłupienia depresyjnego oraz generalnie, niskiej skuteczności w depresji ciężkiej (należy pamiętać, że istniała tylko ona), na<br />
świat przyszły lekka i umiarkowana depresja. Było to konieczne względem sprzedaży nowych leków, bo istniejąca już wiedza dotycząca<br />
tego, że leki z grupy „S” nie działają w ciężkiej depresji uniemożliwiała ich wypisywanie. Pozostawał również do rozwiązania<br />
problem finansowania leczenia owymi lekami (oczywiście nie były to problemy lekarzy, lecz firm farmaceutycznych). Skoro nieuzasadnione<br />
było ich podawanie w stanach ciężkich, należało stworzyć ich lekką postać. Fakty te już opisano - w 1992 roku ukazała się<br />
klasyfikacja ICD - 10 z nowymi jednostkami lekkiej i umiarkowanej depresji.<br />
Należy wyjaśnić, czemu pisze się tutaj o firmach farmaceutycznych, a nie medycynie. Jest tak, bo większość ośrodków naukowych<br />
jest skorumpowana przez te firmy. Dochodzi nawet do tego, że decydują one o tym, kogo przyjąć do pracy. Informują dla przykładu,<br />
że określona osoba nie może zostać przyjęta, a uczelnia postępuje zgodnie z tym „życzeniem”, bo jeśli nie dostosuje się straci ogromne<br />
dotacje (nakręcono na ten temat i pokrewne kilka filmów dokumentalnych: „Psychiatry: an industry of death”, „Chemiczny spokój”<br />
i inne; problematyka ta jest poruszana również w raportach dotyczących korupcji Transparency International). Chociaż są to<br />
fakty ważne, to jednak nieistotne wobec wątków poruszanych w tej pracy. Nie zostaną więc rozwinięte.<br />
Zatem, wraz z pojawieniem się w klasyfikacji zaburzeń psychicznych lekkiej i umiarkowanej depresji, firmy farmaceutyczne rozpoczęły<br />
wielką, trwającą do dzisiaj kampanię reklamową. Obrała ona sobie dwa główne cele: lekarzy i społeczeństwo. Społeczeństwo<br />
należało przekonać, że cierpienie to choroba i powinno się ją leczyć. Lekarzy, że pow<strong>inni</strong> przekonać społeczeństwo, iż jest „chore”.<br />
W międzyczasie, pojawiało się coraz więcej leków z grupy „S”, wytwarzanych przez różnych producentów. Jak to bywa w handlu,<br />
każda firma chce sprzedać swój towar. Firmy farmaceutyczne nie mogły jednak reklamować leków bezpośrednio zwracając się do<br />
pacjentów. Musiały więc robić to poprzez lekarzy. Tym samym, lekarze stali się przedstawicielami handlowymi tych firm, niejako<br />
automatycznie. Mieli oni zadanie rozpowszechniania wiedzy o depresji w mediach, w czasopismach naukowych prowadząc badania<br />
(które były finansowane przez te firmy, a często, dla wielu naukowców, były warunkiem kariery zawodowej), w końcu, w swoich<br />
gabinetach (na co miały wpływ jeszcze inne czynniki, opisywane nieco dalej).<br />
Generalnie, w relacji firma farmaceutyczna - psychiatra, istniały i istnieją dwie linie korupcji. Jedna z nich, skierowana jest na<br />
profesorów, którzy decydują o edukacji przyszłych lekarzy oraz o społecznym wizerunku zaburzeń i ich leczenia. Druga, dociera do<br />
praktyków przyjmujących pacjentów. Jakiego rodzaju jest to korupcja, przedstawiono w poniższych podpunktach (wymieniono wybrane,<br />
nie wszystkie jej aspekty):<br />
1. Drobne prezenty - w Poradni Zdrowia Psychicznego, w której pracował autor, przedstawiciele medyczni pojawiali się niemalże<br />
codziennie, a czasem kilku w ciągu dnia. Każdy z nich przywoził czekolady, kawę, gadgety firmowe, próbki leków,<br />
książki i wiele innych prezentów.<br />
2. „Czyste” łapówki - by oczywiście „budować pozytywny wizerunek firmy” czasem trzeba dać coś więcej, niż tylko czekoladę.<br />
Istnieje pewna forma legalnej płatności, która ukryta jest pod fikcyjnymi działaniami lekarza - wystawia się mu np. rachunek<br />
(najczęściej na 500 - 1000zł), za uczestniczenie w jakiejś akcji np., „zapobiegania depresji” w określonym dniu,<br />
w miejscu pracy lekarza, podczas gdy ów lekarz nie robi nic ponadto, że przychodzi jak zwykle do gabinetu, a żadna akcja<br />
nie ma miejsca.<br />
3. Programy lojalnościowe - chociaż mają podobną formę do poprzednich działań, tym razem lekarz zobowiązuje się do czegoś<br />
- np. znalezienia kilku nowych pacjentów na określony lek lub kontrolowania przebiegu leczenia i zapisywania jego wyników<br />
w specjalnym zeszycie (oczywiście firmy farmaceutycznej nie interesują te zapiski, ona wie jakie są skutki leczenia,<br />
chodzi tu jedynie o psychologiczną manipulację, która polega na zaangażowaniu lekarza w tego typu działania, co niesie ze<br />
sobą wiele skutków, a najważniejszym z nich jest pozytywne {przez wzgląd na gratyfikację} kojarzenie określonego leku<br />
z depresją i częstsze wypisywanie go).
24<br />
W trakcie trwania programu lojalnościowego mają miejsce działania z punktów 1, 2 i wzmacniają cały proces. Dzięki tym<br />
programom można zdobyć wiele cennych prezentów, począwszy od wycieczek za granicę, aż po samochody, czy domy<br />
(szczególnie za oceanem - informacja osobista od pracowniczki firmy farmaceutycznej mieszczącej się w Kanadzie).<br />
W psychiatrii, w przeciwieństwie do pozostałych dziedzin medycyny oraz w kontekście „depresji”, wyszukiwanie nowych<br />
pacjentów właściwie nie ma miejsca, bo „depresję” zdiagnozować można prawie u każdego pacjenta, a następnie podać<br />
mu odpowiednie leki z grupy „S”. Ten element fałszywie podnosi statystyki, bo firmy farmaceutyczne chcą, by w dostarczonych<br />
przez nie zeszytach opisywać wyniki leczenia pacjentów z diagnozą depresji.<br />
4. Wartościowe prezenty - o ile poprzednie punkty dotyczyły działań podejmowanych wobec lekarzy praktyków (oczywiście,<br />
ocena ich wartości jest względna), to wartościowe prezenty częściej trafiają do pracowników naukowych. Jest to swoista<br />
symbioza, bowiem często tak bywa, że pracownik naukowy nie może zrealizować badań bez odpowiednich finansów. Wtedy<br />
nadchodzi pomoc z zewnątrz, jednak stawiane są wobec tych badań pewne oczekiwania (oczywiście jest to przykład, bo instytuty<br />
naukowe zazwyczaj na stałe „współpracują” z firmami farmaceutycznymi). Dochodzi więc do tego, że autorowi badań<br />
może zależeć na spełnieniu tych oczekiwań. Jakkolwiek, mowa tu o karierze naukowej, która bez pieniędzy firm farmaceutycznych<br />
często nie byłaby możliwa. Właściwie jednak, przez sformatowany charakter ICD - 10 względem „depresji”,<br />
nie można już mówić o rozbieżnościach między oczekiwaniami naukowców, a firm farmaceutycznych.<br />
Oczywiście, współpraca ta jest w różny sposób nagradzana. Znikomym jej przejawem jest finansowanie przez firmy farmaceutyczne<br />
wyjazdów profesorów na konferencje medyczne (autor niniejszej pracy od jednej z firm farmaceutycznych<br />
otrzymał e-mailem, przez pomyłkę, rezerwację i elektroniczny bilet lotniczy do Acapulco w Meksyku, przeznaczony dla jednego<br />
ze znanych profesorów).<br />
Pytanie, jakie można zadać wobec powyższego brzmi: „Kto chciałby zrezygnować z tego wszystkiego?”. Odpowiedź jest jednoznaczna.<br />
Zatem, „depresja” stanowi centralny element intratnego biznesu, który przynosi korzyści wręcz wszystkim. Opisane powyżej<br />
prodepresyjne elementy korupcji wzmacniane są przez pracę pracowników naukowych, którzy kształtują myślenie studentów<br />
i praktyków.<br />
Istotne dla kreowania fikcyjnej epidemii „depresji” są m.in., jeszcze dodatkowe elementy:<br />
1. Uświadamianie stygmatyzującego charakteru diagnozy psychiatrycznej - fakt ten ma niewąt<strong>pl</strong>iwie znaczenie dla chętnego<br />
wyboru diagnozy „depresji” względem innych „zaburzeń”, które prezentuje pacjent - np. zaburzeń osobowości. Kiedy pacjent<br />
pojawia się w gabinecie i właściwie cierpi na co dzień z powodu tego, jak jest wewnętrznie ukształtowany, współczesny<br />
psychiatra zdecydowanie chętniej zdiagnozuje „depresję” niż zwróci uwagę na jej przyczynę - osobowość. Tym bardziej,<br />
że na tę pierwszą ma leki, a osobowości farmakologicznie nie leczy się, aczkolwiek w każdym zaburzeniu osobowości można<br />
je podać (grupa „S”). Ważne jest tutaj to, że podczas tworzenia rocznej statystyki zaburzeń Polaków, przetwarzana będzie<br />
wpisana do karty pacjenta diagnoza „depresji”, podczas gdy był to jedynie stan emocjonalny pacjenta wyzwolony jakimiś<br />
istotnymi, nie branymi pod uwagę czynnikami.<br />
2. Konstrukcja ICD - 10 - fakt, iż depresję można zdiagnozować w każdej chorobie psychicznej i fizycznej, jako zaburzenie<br />
współistniejące, jest tutaj znaczący i często podkreślany. Bardzo wielu pacjentów leczących się na inne niż depresyjne zaburzenia,<br />
przychodząc do psychiatry przejawia stan depresyjny - to wystarczy, by w karcie wpisać epizod depresji lub depresję<br />
nawracającą i wypisać antydepresanty. Za wypisaniem leków z grupy „S” idzie jednak konieczność wpisania epizodu depresji<br />
do karty pacjenta, bez względu na wiodące zaburzenie, na które cierpi. Efekty tego działania są takie same, jak opisane<br />
w poprzednim punkcie.<br />
Kolejnym i jak się wydaje najważniejszym elementem, jest szeroko opisywany w niniejszej pracy fakt, iż kryteria diagnostyczne<br />
depresji pozwalają każde, naturalne cierpienie uznać za jednostkę chorobową.<br />
3. Tworzenie nowych rodzajów „depresji” - w ostatnich latach tworzy się coraz to nowsze postacie „depresji”, np.: powakacyjnej,<br />
pooperacyjnej, sezonowej itd. Jest to element propagandy uzasadniającej wizytę u specjalisty właściwie bez powodu.<br />
Wszystkie te stany kwalifikują się (zgodnie z ICD - 10) do „leczenia” lekami z grupy „S”. Ich wpływ na zawyżenie statystyk<br />
zachorowań na „depresję” jest jednoznaczny, poprzez „ściąganie” do poradni nowych pacjentów.<br />
4. Zniżki na leki antydepresyjne - jest to element systemu, który na dłuższej przestrzeni czasu generuje wzrost fałszywych diagnoz<br />
„depresji”, a dotyczy refundacji leków. Bardzo często pacjenci są ubodzy. Natomiast cokolwiek im nie dolega, jeśli<br />
pomóc mogą im „antydepresanty”, to zawsze recepcie ze zniżką musi towarzyszyć wpis diagnozy „depresji” nawracającej<br />
w karcie pacjenta.<br />
5. Chęć niesienia pomocy przez lekarza - jedyny, nie jatropatogenny czynnik spośród tutaj wymienionych, chociaż prowadzi do<br />
tych samych patologicznych skutków - fabrykowania statystyk. Z racji swojego wykształcenia psychiatra nie może zrobić<br />
nic więcej ponad wypisanie pacjentowi leku. Wobec tego, że większość, jeśli nie wszyscy pacjenci psychiatryczni cierpią,<br />
u wszystkich można zdiagnozować „depresję”. Natomiast każdy psychiatra chce pacjentowi pomóc.<br />
Propaganda firm farmaceutycznych, która ukrywa skutki uboczne leków z grupy „S”, informuje, że one nie uzależniają,<br />
że nie zwiększają ryzyka samobójstwa etc., oraz fakt, iż przeciętny lekarz nie różnicuje depresji od cierpienia, a jego wykształcenie<br />
pozwala mu spostrzegać je tylko w kategoriach choroby sprawia, że uznaje on wypisanie leków z grupy „S” nie<br />
tylko za uzasadnione, bezpieczne i właściwe, lecz również za najskuteczniejszą formę pomocy.<br />
6. Utrzymanie się w pracy - fakt ten łączy się z poprzednim. Jedną z konsekwencji nagłaśniania epidemii fałszywej depresji jest<br />
to, że pacjenci „depresyjni” stanowią dominującą populację Poradni Zdrowia Psychicznego. Lekarze bardzo często, w poczuciu<br />
właściwego wykonywania swoich obowiązków, przepisują im leki choć nie są one potrzebne. Poradnie te bowiem są<br />
prywatne i jeśli pacjent nie otrzyma pomocy na jaką liczy, można podejrzewać, że pójdzie do innego lekarza. Zatem, ulga jaką<br />
musi odczuć jak najszybciej jest zdecydowanie ważniejsza, niż długoterminowe konsekwencje pobierania leków, z którymi<br />
w przypadku „antydepresantów” psychiatra się nie liczy lub nie zdaje sobie z nich sprawy.<br />
7. Oczekiwania pacjentów - ten punkt również łączy się z poprzednim. Niestety, w dobie stale przyśpieszającego świata, wielu<br />
pacjentów nie ma ochoty na leczenie przyczynowe i szukają szybkiej pomocy, jaką zapewniają leki. Wpisują się więc oni<br />
w powyżej opisane praktyki. Nawet jeśli znają ich skutki uboczne są zdecydowani je brać. Dlatego też, nie uważa się tutaj
25<br />
leków z grupy „S” za destruktywny element współczesnego świata i nie postuluje się ich usunięcia. Ludzie mają prawo do<br />
wyboru. To, co podkreśla się w niniejszej pracy, to uczciwe informowanie ich o charakterze praktyk medycznych, bez oszukiwania<br />
i wmawiania chorób tam, gdzie ich nie ma, tym bardziej, że sami lekarze nie wiedzą na jakich zasadach odbywa się<br />
terapia lekami z grupy „S”, czy terapia elektrowstrząsowa.<br />
…………………….
26<br />
DIAGNOZA RYZYKA SAMOBÓJSTWA (2008)<br />
Wstęp<br />
Historia suicydologii, definicja samobójstwa i kilka innych uwag<br />
Epidemiologia samobójstw<br />
CZĘŚĆ PIERWSZA<br />
Nieswoiste czynniki ryzyka samobójstwa<br />
SPIS TREŚCI<br />
Podstawowe czynniki ryzyka suicydalnego: stany kliniczne i kryzysy<br />
F00-F09 Organiczne zaburzenia psychiczne włącznie z zespołami objawowymi<br />
Otępienie w chorobie Alzheimera (F00)<br />
F02.0-8 Otępienie w innych chorobach klasyfikowanych gdzie indziej<br />
Otępienie w chorobie Huntingtona (F02.2)<br />
F07.0-9 Zaburzenia osobowości i zachowania spowodowane chorobą, uszkodzeniem lub dysfunkcją mózgu<br />
Zespół po wstrząśnieniu mózgu (F07.2)<br />
F10-19 Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem substancji psychoaktywnych<br />
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem alkoholu (F10)<br />
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem opiatów (F11)<br />
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem kanabinoli (F12)<br />
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem leków uspokajających i nasennych (F13)<br />
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem kokainy (F14)<br />
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem innych substancji stymulujących w tym kofeiny (F15)<br />
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem substancji halucynogennych (F16)<br />
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem paleniem tytoniu (F17)<br />
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem lotnych rozpuszczalników (F18)<br />
Zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania spowodowane używaniem kilku substancji lub używaniem innych substancji psychoaktywnych (F19)<br />
F20-F29 Schizofrenia, zaburzenia typu schizofrenii (schizotypowe) i urojeniowe<br />
Schizofrenia (F20)<br />
Zaburzenia typu schizofrenii (schizotypowe) (F21)<br />
F22.0-9 Uporczywe (utrwalone) zaburzenia urojeniowe<br />
Inne uporczywe (utrwalone) zaburzenia urojeniowe (F22.8)<br />
Ostre i przemijające zaburzenia psychotyczne (F23)<br />
Indukowana psychoza urojeniowa (F24)<br />
Zaburzenia schizoafektywne (F25)<br />
F30-F39 Zaburzenia nastroju (afektywne)<br />
Epizod maniakalny (F30)<br />
Zaburzenia afektywne dwubiegunowe (F31)<br />
F32-33 Epizod depresyjny i zaburzenia depresyjne nawracające<br />
Zaburzenia depresyjne lekkie i umiarkowane (F32-33)<br />
Zaburzenia depresyjne ciężkie wraz z psychotycznymi (F32-33)<br />
F34.0-9 Uporczywe (utrwalone) zaburzenia nastroju<br />
Dystymia (F34.1)<br />
F40-F48 Zaburzenia nerwicowe, związane ze stresem i pod postacią somatyczną (somatoform)<br />
F40.0-9 Zaburzenia lękowe w postaci fobii<br />
Agorafobia (F40.0)<br />
Fobie społeczne (F40.1)<br />
Specyficzne (izolowane) postacie fobii (F40.2)<br />
F41.0-9 Inne zaburzenia lękowe<br />
Zaburzenia lękowe z napadami lęku (F 41.0)<br />
Zaburzenia lękowe uogólnione (F 41.1)<br />
Zaburzenia depresyjne i lękowe mieszane (F41.2)<br />
F42 Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (nerwica natręctw)<br />
F43.0-9 Reakcja na ciężki stres i zaburzenia adaptacyjne<br />
Ostra reakcja na stres (F43.0)<br />
Zaburzenia stresowe pourazowe (F43.1)
27<br />
Zaburzenia adaptacyjne (F43.2)<br />
Rozbicie rodziny w wyniku separacji lub rozwodu (F43Z63.5)<br />
Przemoc w małżeństwie (F43Y07)<br />
Przemoc wobec dziecka (F43Z61,Z62)<br />
Mobbing (F43Z60.5)<br />
Ból i choroba somatyczna (F43Z87a)<br />
Nowotwór i stan terminalny pacjenta (F43C-D)<br />
Uraz fizyczny i niepełnosprawność (F43Z87b)<br />
HIV/AIDS (F43B20-24)<br />
Żałoba (F43.21-25Z63.4)<br />
F44.0-9 Zaburzenia dysocjacyjne (konwersyjne)<br />
Amnezja dysocjacyjna (F44.0)<br />
Fuga dysocjacyjna (F44.1)<br />
F44.4-7 Dysocjacyjne zaburzenia ruchu i czucia (zaburzenia konwersyjne)<br />
F44.80-81 Inne zaburzenia dysocjacyjne<br />
Zespół Gansera (F44.80)<br />
Osobowość mnoga (F44.81)<br />
F45.0-9 Zaburzenia występujące pod postacią somatyczną (somatoform disorders)<br />
Zaburzenia somatyzacyjne (z somatyzacją) (F45.0)<br />
Zaburzenia hipochondryczne (F45.2)<br />
Zaburzenia (dysfunkcje) autonomiczne występujące pod postacią somatyczną (F45.3)<br />
Inne zaburzenia występujące pod postacią somatyczną (F45.8)<br />
F48.0-9 Inne zaburzenia nerwicowe<br />
Zespół depersonalizacji-derealizacji (F48.1)<br />
Zespół Briqueta (F48.8)<br />
Zespół psychasteniczny (F48.8)<br />
F50-F59 Zespoły behawioralne związane z zaburzeniami fizjologicznymi i czynnikami fizycznymi<br />
F50.0-9 Zaburzenia odżywiania się<br />
Jadłowstręt psychiczny (anorexia nervosa) (F50.0)<br />
Żarłoczność psychiczna (bulimia nervosa) (F50.2)<br />
Przejadanie się związane z innymi czynnikami psychologicznymi (F50.4)<br />
F51.0-9 Nieorganiczne zaburzenia snu<br />
Bezsenność nieorganiczna (F51.0)<br />
Koszmary senne (F51.5)<br />
F53.0-9 Zaburzenia psychiczne związane z połogiem, niesklasyfikowane gdzie indziej<br />
Zaburzenia psychiczne związane z połogiem (F 53.0-1)<br />
Zespół napięcia przedmiesiączkowego (N94.3)<br />
F60-F69 Zaburzenia osobowości i zachowania dorosłych<br />
F60.0-9 Specyficzne zaburzenia osobowości<br />
Osobowość schizoidalna (F60.1)<br />
Osobowość dyssocjalna (F60.2)<br />
Osobowość chwiejna emocjonalnie (F60.3)<br />
Osobowość histrioniczna (F60.4)<br />
Osobowość zależna (F60.7)<br />
Osobowość narcystyczna (F60.8)<br />
F63.0-9 Zaburzenia nawyków i popędów<br />
Patologiczny hazard (F63.0)<br />
Patologiczne podpalanie (F63.1)<br />
Patologiczne kradzieże (F63.2)<br />
Trichotillomania (F63.3)<br />
F64.0-9 Zaburzenie identyfikacji płciowej<br />
Transseksualizm (F64.0)<br />
F65.0-9 Zaburzenia preferencji seksualnych<br />
Ekshibicjonizm (F65.2<br />
F66.0-9 Zaburzenia psychologiczne i zaburzenia zachowania związane z rozwojem i orientacją seksualną<br />
F68.0-8 Inne zaburzenia osobowości i zachowania u dorosłych<br />
Zespół Műnchhausena (F68.1)<br />
F70-F79 Upośledzenie umysłowe<br />
F90-F98 Zaburzenia zachowania i emocji rozpoczynające się zwykle w dzieciństwie i w wieku młodzieńczym<br />
F90.0-9 Zaburzenia hiperkinetyczne (zespoły nadpobudliwości ruchowej)<br />
F91.0-9 Zaburzenia zachowania<br />
F93.0-9 Zaburzenia emocjonalne rozpoczynające się zwykle w dzieciństwie<br />
Lęk przed separacją w dzieciństwie (F93.0)<br />
Dopełniające czynniki ryzyka samobójstwa: biologiczne, psychologiczne i psychospołeczne<br />
Wiek<br />
Płeć<br />
Rasa<br />
Miejsce zamieszkania<br />
Wykształcenie<br />
Zawód<br />
Sytuacja materialna<br />
Bezrobocie<br />
Klasa społeczna<br />
Przejście na emeryturę<br />
Bezdomność<br />
Klimat, warunki i zjawiska atmosferyczne<br />
Sezonowość<br />
Religijność i wyznanie<br />
Stan cywilny, samotność i wyizolowanie społeczne<br />
Czynniki związane z ruchliwością społeczno-zawodową
28<br />
Izolacja więzienna<br />
Służba wojskowa<br />
Cechy i skupienia osobowości<br />
Introwersja - ekstrawersja<br />
Locus of control<br />
Aleksytymia<br />
Neurotyzm<br />
Perfekcjonizm<br />
Impulsywność<br />
Agresywność<br />
Mechanizmy obronne<br />
Temperament<br />
Otwartość na doświadczenia<br />
Zdolności rozwiązywania problemów<br />
Samokrytycyzm<br />
Samoocena<br />
Stany umysłu i czynniki specyficzne<br />
Stres<br />
Adopcja<br />
Satysfakcja z życia<br />
Nie<strong>pl</strong>anowana ciąża, aborcja i poronienie<br />
Modyfikacje ciała: operacje <strong>pl</strong>astyczne, piercing i tatuaże<br />
CZĘŚĆ DRUGA<br />
Swoiste czynniki ryzyka samobójstwa<br />
Rodzinna tradycja suicydalna<br />
Historia poprzednich prób samobójczych<br />
Hierarchia myśli i zachowań samobójczych<br />
Wskazówki suicydalne<br />
Ambiwalencja suicydalna<br />
Syndrom presuicydalny<br />
CZĘŚĆ TRZECIA<br />
Diagnoza ryzyka samobójstwa<br />
Podsumowanie czynników nieswoistych dla ryzyka samobójstwa<br />
Czynniki kliniczne<br />
Czynniki biologiczne, psychologiczne i psychospołeczne<br />
Czynniki osobowościowe<br />
Czynniki specyficzne i stany umysłu<br />
Podsumowanie czynników swoistych dla ryzyka samobójstwa<br />
Synteza<br />
Czynniki zmniejszające ryzyko samobójstwa (ochronne)<br />
Zakończenie<br />
Osobowość chwiejna emocjonalnie (F60.3) – przykładowy rozdział<br />
W ICD-10 wprowadzono kategorię osobowości chwiejnej emocjonalnie, która zawiera typ impulsywny (osobowość eks<strong>pl</strong>ozywna<br />
i agresywna) oraz typ borderline.W poniższym rozdziale zostaną opisane jedynie zaburzenia z pogranicza. Dla zaburzeń typu impulsywnego<br />
nie odnaleziono danych wiążących je z ryzykiem samobójstwa, chociaż informacje zawarte w rozdziałach o impulsywności<br />
i agresywności mogą byćz nimi związane.<br />
W DSM-IV, do najważniejszych cech zaburzeń z pogranicza zalicza się: niestabilność w postrzeganiu własnej osoby, niestabilność<br />
związków interpersonalnych i niestabilność nastroju (Scully, 1998). Zarówno w ICD-10 jak i w DSM-IV, jedną z kategorii diagnostycznych<br />
borderline są nawracające zachowania samobójcze, groźby lub próby samobójcze oraz dokonywanie samouszkodzeń. Poza<br />
dużą depresją jest to jedyne zaburzenie, w którym zachowania suicydalne są diagnostyczne. Zaburzenie to występuje prawdopodobnie<br />
u 1-2% populacji. Niemal wszystkie teorie etiologiczne zwracają uwagę na problemy w dzieciństwie, szczególnie doświadczenia<br />
urazowe, takie jak różnego rodzaju przemoc. U osób z granicznym zaburzeniem osobowości występują również deficyty neurokognitywne<br />
oraz obniżenie stężenia serotoniny. Zaburzenie występuje częściej u kobiet.<br />
Osobowość typu borderline cechuje defekt ego przejawiany poprzez: prymitywne mechanizmy obronne, patologię zinternalizowanych<br />
związków z obiektem i tendencji do pierwotnego procesu myślenia (Kernberg, 1976). Defekt ego ujawnia się w braku kontroli<br />
nad impulsami, w słabej tolerancji lęku i w braku zdolności do sublimacji. Najbardziej charakterystyczne i istotne z punktu widzenia<br />
diagnozy są prymitywne mechanizmy obronne: rozszczepienie, identyfikacja projekcyjna, zaprzeczenie. Pozwalają one pełniej zrozumieć<br />
brak spójności self, problemy z regulacją afektu, poziom testowania rzeczywistości etc. Odwołując się do teorii psychoanalitycznej,<br />
w polskiej literaturze, opisuje je Walewska (1992b).<br />
• Rozszczepienie (s<strong>pl</strong>iting) – pojawienie się rozszczepienia osadzone jest zgodnie z teorią Klein w pierwszym półroczu życia<br />
dziecka i jest prymitywną obroną przed lękiem. Towarzyszący mu rozszczep ego na „dobre” i „złe” części, utrzymujący się<br />
u dorosłej osobowości borderline. Wynika z tego postrzeganie albo wyłącznie dobrej albo wyłącznie złej strony siebie lub<br />
innej osoby. Konsekwencją rozszczepienia jest również niezdolność do jednoczesnego przeżywania sprzecznych stanów<br />
uczuciowych. Rozszczepienie prowadząc do niemożności przeżywania ambiwalencji, wspomagane jest przez procesy prymitywnej<br />
idealizacji i dewaluacji. Rozszczepione obiekty, uznane przez pacjenta za dobre stają się w jego odczuciu idealne<br />
i pełne nadzwyczajnej mocy. Takie omnipotentne obdarowanie pozwala osobowości z pogranicza przeżycie własnej omnipotencji<br />
w relacji z dobrym i silnym obiektem. Zdaniem Melanie Klein idealizacja ta łatwo załamuje się i może prowadzić do<br />
tego, że obiekt miłości musi być często zmieniony na inny, gdyż żaden człowiek nie jest w stanie sprostać omnipotentnym
29<br />
wymaganiom. Osoba wcześniej idealizowana jest potem często odczuwana jako prześladowcza. Dewaluowanie jej jest więc<br />
naturalną konsekwencją idealizacji – niezaspokojenia potrzeb i wyprojektowanej zawiści do obiektu (piersi), która zachowuje<br />
dla siebie wstrzymywane zaspokojenie.<br />
• Zaprzeczenie – chroni przed dostrzeżeniem własnej ambiwalencji wobec obiektu. Towarzyszy idealizacji i dewaluacji; nie<br />
dopuszcza do świadomości uczuć nienawiści do idealizowanego obiektu i odwrotnie, nie pozwala na uświadomienie sobie<br />
pozytywnych uczuć wobec obiektu dewaluowanego. Melanie Klein uważa, że zaprzeczenie chroni przed poczuciem winy<br />
i daje przyzwolenie na agresywność, wzmacnia uczucie triumfu zamiast depresyjnego upokorzenia zawiścią oraz zamienia<br />
zależność w poczucie kontroli.<br />
• Identyfikacja projekcyjna – jest kombinacją identyfikacji i projekcji. Od projekcji odróżnia ją fakt, że odnosi się ona do konkretnego<br />
obiektu i jest sposobem radzenia sobie z wrogimi impulsami oraz z używaniem drugiej osoby w celu obronnym.<br />
Kiedy w pacjencie pojawia się stan, którego on w sobie nie toleruje, to przerzuca go na obiekt zewnętrzny, dokonując projekcji.<br />
Słabość granic ego powoduje, że borderline łatwo identyfikuje się z obiektem, a również z tym, co sam wcześniej wyprojektował.<br />
W ten sposób wyrzucony efekt powraca do pacjenta.<br />
U dorosłych osób zaburzenia typu borderline współwystępują z zaburzeniami narcystycznymi (Kernberg, 2003b). Pacjenci o najgłębszej<br />
patologii narcystycznej wykazują wyraźnie zaznaczone cechy borderline w społecznych interakcjach, niezależnie od funkcji<br />
obronnych rozwijanych przez ich wielkościowe self: brak kontroli impulsów, nietolerowanie lęku, poważne upośledzenie zdolności<br />
do sublimacji i dyspozycję do reagowania eks<strong>pl</strong>ozjami złości lub zaburzeniami paranoidalnymi (Kernberg, 2003a). Tak więc narcyzm<br />
także niesie ze sobą ryzyko targnięcia się na własne życie. Autor wyróżnia – istotny z punktu widzenia ryzyka samobójstwa – złośliwy<br />
narcyzm, który charakteryzuje się ego-syntoniczną agresją skierowaną na siebie i innych. Warto dodać, że Kernberg uważa narcyzm<br />
za fundamentalną cechę właściwej osobowości antyspołecznej.<br />
Jak już pisano, w zaburzeniach osobowości z pogranicza dokonywanie samouszkodzeń, groźby lub próby samobójcze, mające<br />
nawracający charakter, stanowią czynnik diagnostyczny. Typowe jest również nadużywanie substancji psychoaktywnych (Goldstein,<br />
2003; Hertzman, 1996; Sokolik, 1995). Zamachy samobójcze wynikają z poczucia pustki, związanego z niespójnym ego i zaburzonym<br />
poczuciem self (Bohomolec, 1992), naruszenia poczucia własnej wartości (Goldstein, 2003), braku granic tożsamości, myślenia<br />
magicznego w powiązaniu z przeżywaniem zawodu miłosnego (Sokolik, 1995). Próby samobójcze mogą mieć charakter manipulacyjny<br />
(nieintencjonalny i nieświadomy), dzięki czemu pacjent próbuje zapewnić sobie całkowitą kontrolę nad obiektem symbiotycznym.<br />
Taką motywacją posługuje się często, grożąc zamachem samobójczym w przypadku niespełnienia jego żądań.<br />
Zaburzenia osobowości z pogranicza oraz osobowość nieprawidłowa obejmuje rozpoznanie około 10% ludzi, którzy odebrali sobie<br />
życie (Ka<strong>pl</strong>an i Sadock, 1995). Jeden na dziesięciu (10%) pacjentów borderline ginie od śmierci samobójczej a blisko 3\4 dokonuje<br />
prób samobójczych (Black, Blum, Pfohl i Hale, 2004; Gunderson, 2001; Paris, 2002; Paris, 2004; Soloff, Fabio, Kelly, Malone<br />
i Mann, 2005). Dramatyczny wzrost zachowań suicydalnych (samookaleczeń i prób samobójczych) obserwuje się w przedziale wieku<br />
18-24 lat oraz 50-59 lat (Sansone, Gaither i Songer, 2002) – nasuwa się skojarzenie, iż oba wymienione przedziały wiekowe odpowiadają<br />
ważnym przemianom życiowym, w pierwszym wypadku jest to nawiązywanie pierwszych relacji partnerskich (dla obu płci),<br />
w drugim okres przekwitania. Kobiety znacząco częściej niż mężczyźni dokonują zamachów. Z częstszymi zachowaniami suicydalnymi<br />
skorelowane jest mieszkanie samemu i poza istotnością statystyczną, niski status socjo-ekonomiczny. Interesujące jest to, że<br />
pisanie listów pożegnalnych wydaje się być czynnikiem chroniącym w zaburzeniach borderline (Cailhol, Marclay, Burnand, Lazignac<br />
i Andreoli, 2007).<br />
Soloff ze współpracownikami (2005) wykazali, że ze zwiększonym ryzykiem wysoce letalnych zamachów wiążą się następujące<br />
cechy: starszy wiek, posiadanie dzieci, niski stopień wykształcenia (wbrew innym badaniom) i pochodzenie z niższej klasy społecznej.<br />
Ryzyko dodatkowo zwiększa współistnienie zaburzeń antysocjalnych, dużej depresji i historia uzależnień w rodzinie. Najsilniejszym<br />
predykatorem wysoce letalnych prób samobójczych była następująca wiązka: osobowość nieprawidłowa, niska klasa społeczna,<br />
historia intensywnego leczenia i silne intencje śmierci.<br />
W innych badaniach, za czynniki zwiększające ryzyko zachowań suicydalnych oraz samookaleczeń, uznano przemoc seksualną ze<br />
strony rodziców i zaniedbanie emocjonalne (Dubo, Zanarini, Lewis i Williams, 1997). Pacjenci wykorzystywani seksualnie<br />
w dzieciństwie, ponad 10-krotnie częściej dokonują zamachów samobójczych w przeciwieństwie do cierpiących na zaburzenia<br />
z pogranicza osób, które nie posiadają takich doświadczeń (Soloff, Lynch i Kelly, 2002).<br />
Pacjenci, którzy dokonali samobójstwa, w przeciwieństwie do zamachowców, posiadali w historii większą ilość prób samobójczych<br />
i więcej pobytów w szpitalu (Kullgren, 1988). Ryzyko samobójstwa dokonanego można więc uznać za zwiększone u osób ze<br />
znacznym nasileniem zaburzeń, czego wyrazem jest większa ilość dekompensacjii konieczności leczenia zamkniętego. Paris, Nowlis<br />
i Brown (1989) również wskazują na to, że najsilniejszym predykatorem samobójstwa dokonanego są poprzednie zamachy dodając, iż<br />
duże znaczenie ma także wyższe wykształcenie. Wzbogacają te dane Kjelsberg, Eikeseth i Dahl (1991), którzy donoszą, że z ryzykiem<br />
samobójstwa dokonanego wiążą się: znaczące i częste utraty w dzieciństwie, późne rozpoczęcie leczenia, dłuższy okres hospitalizacji<br />
i częste wypisy ze szpitala z powodu niestosowania się do przyjętych zasad leczenia.<br />
Z powyższymi badaniami niezgodne są wnioski innych naukowców. McGirr, Paris, Lesage, Renaud i Turecki (2007) stwierdzili,<br />
że pacjenci którzy dokonali samobójstwa posiadali mniejszą ilość hospitalizacji oraz mniejszą ilość poprzednich prób. Niezgodność ta<br />
jest jednak pozorna. Większa determinacja i stosowanie letalnych metod prowadzi do udanego samobójstwa wcześniej, w przebiegu<br />
życia, co tym samym prowadzi do mniejszej ilości hospitalizacji i ilości prób na jego linii. Nie umniejsza to zatem faktu, znaczącego<br />
zagrożenia samobójstwa wśród osób, które dokonują wielokrotnych zamachów, bowiem zaburzenie z pogranicza na przestrzeni czasu,<br />
nie leczone, nie tylko nie ulega złagodzeniu, lecz stale nawarstwiają się na nim życiowe porażki i pogłębia się stan rezygnacji oraz<br />
brak wiary w jakąkolwiek zmianę.<br />
Zaburzenia osobowości z pogranicza występują często wśród młodych ludzi (15-29 lat), którzy dokonują skutecznego zamachu na<br />
życie (33%). Nierzadki jest pośród nich współtowarzyszący głównemu zaburzeniu, komponent antysocjalny i uzależnienie od substancji.<br />
Z dokonanym samobójstwem skorelowane są także: wczesna separacja od rodziców, uzależnienia od substancji w domu rodzinnym,<br />
problemy finansowe i zawodowe, brak stałego miejsca zamieszkania oraz karalność (Runeson i Beskow, 1991). Wśród
30<br />
suicydalnych adolescentów z zaburzeniami borderline, z próbami samobójczymi skojarzone są: reakcja na utratę, słaba kontrola<br />
gniewu i szczególnie trudna do opanowania dla nastolatka impulsywność (Crumley, 1981).<br />
Wśród czynników ryzyka zamachów samobójczych stwierdzono, że suicydalni pacjenci w przeciwieństwie do niesuicydalnych są<br />
znacząco, w większości starsi, bardziej impulsywni, posiadają współistniejące zaburzenia antysocjalne i przeżywają stany depresyjne<br />
- McGirr et al. (2007) dodają, iż ze zwiększonym ryzykiem związane jest współistnienie innych zaburzeń wiązki „B”. Ciekawe jest<br />
jednak to, że stan depresyjny u pacjentów, którzy dokonali próby samobójczej niedawno lub w ostatnim roku, jest mniej nasilony niż<br />
u tych, którzy dokonywali zamachów w dalszej przeszłości. W cytowanych badaniach duża depresja, uzależnienie od alkoholu i narkotyków<br />
nie różnicowała niedoszłych samobójców od pozostałych pacjentów borderline. Czynniki te były zatem nieistotne. Ze<br />
zwiększonym zagrożeniem samobójstwa wiązało się obniżenie nastroju, lecz nie współistnienie wymienionej depresji i uzależnień<br />
(Soloff, Lis, Kelly, Cornelius i Ulrich, 1994). Wnioski te potwierdzają również inne badania. Yen ze współpracownikami (2004)<br />
wykazali, że duża depresja nie jest znaczącym statystycznie predykatorem samobójstwa w zaburzeniach borderline. Autorzy doszli do<br />
wniosku, że jest nim jedynie charakterystyczna niestabilność afektu i historia przemocy seksualnejw dzieciństwie.<br />
Wracając do badań Soloffa i kolegów, w największym stopniu obie grupy różnicowała ilość poprzednich prób samobójczych,<br />
które uznano za najsilniejszy predyktor kolejnych zamachów. Ilość uprzednich prób samobójczych i subiektywnie przeżywana depresja<br />
stanowiły predykator znacznego wzrostu intencji samobójczych, podczas gdy współistniejący z borderline komponent osobowości<br />
schizotypowej oraz nastawieniei myśli paranoidalne, redukowały chęć zabicia się. Poważnie zagrażające życiu zamachy samobójcze<br />
skojarzone były z: dużą ilością poprzednich prób, starszym wiekiem i histeryczną dysforią, natomiast nieletalne zamachy skorelowane<br />
były z wysokim poziomem złości czy gniewu – czynnik chroniący.<br />
Szczególnie ciekawe są wnioski z powyżej cytowanych badań, mówiące o tym, że nieletalne zamachy skorelowane są ze zwiększonym<br />
poziomem ogólnie pojętej wrogości. van den Bosch, Verheul i van den Brink (2001) przeprowadzili badania, które mogą<br />
częściowo wyjaśniać tą zależność. Autorzy stwierdzili, że uzależnienie od substancji psychoaktywnych obniża u pacjentów borderline<br />
poziom wrogości, podejrzliwości i złości, lecz nasila lęk i ilość prób samobójczych. Uznając, zgodnie z cytowanymi wcześniej badaniami,<br />
nasiloną złość, gniew czy wrogość za czynnik ochronny, bowiem stany te skorelowane są z niską letalnością zamachów, można<br />
założyć, że spożywanie substancji zwiększa zagrożenie śmierci właśnie poprzez niwelowanie wpływu opisywanego czynnika<br />
ochronnego. Chociaż jest to tylko hipoteza wymagająca weryfikacji, to bazuje ona na teorii hydraulicznej Freuda, mówiącej o wybuchu<br />
emocji po ich nagromadzeniu się, gdy są tłumione. Pacjenci w zachowaniu wrodzy czy gniewni, częściej wyrzucają z siebie negatywne<br />
emocje, tym samym ich zamachy samobójcze, niekoniecznie rzadsze, pozbawione są ogromnego ładunku skondensowanej<br />
agresji. Ekspresja negatywnych emocji w przypadku pacjentów borderline może przybierać formę samookaleczania się. Powyższe<br />
dane i przypuszczenia potwierdzają mimowoli Horesh, Orbach, Gothelf, Efrati i Apter (2003) pisząc, iż impulsywność i agresywność<br />
są pozytywnie skorelowane z próbami samobójczymi, lecz w literaturze nie ma danych mówiących o tym, by tak było w stosunku do<br />
samobójstwa dokonanego, poza informacjami odnoszącymi się do nastolatków.<br />
Istotne jest tutaj, jak się wydaje, odróżnienie impulsywności jako cechy, charakterystycznej dla borderline, a impulsywności jako<br />
stanu, wzbudzanego przez np., spożycie alkoholu. Stan, w stosunku do cechy, wydaje się nie mieć statusu podporządkowania. Dlatego<br />
wzbudzana przez alkohol impulsywność, będącą w uzależnieniu czynnikiem ryzyka samobójstwa, u pacjentów borderline może<br />
jednocześnie nasilać impulsywne reakcje poprzez kumulację, ale jednocześnie redukować wrogość czy agresywność. Przyjmując, że<br />
alkohol może nasilać impulsywność eskalując rozładowania emocjonalne (rozładowując agresywność), chronić on będzie przed samobójstwem<br />
dokonanym (letalnymi próbami), lecz nie przed ilością prób samobójczych w ogóle, czy też przed ilością zachowań<br />
samokrzywdzących. Opisywany jest tu swoisty paradoks. Może być tak, że alkohol zapobiega samobójstwom dokonanym w zaburzeniach<br />
z pogranicza redukując poziom agresywności, chociaż wymaga to dalszych badań, lecz jednocześnie, zdecydowanie zwiększa<br />
ryzyko nieletalnych prób samobójczych. Paradoks wynika stąd, iż ilość poprzednich prób samobójczych jest najsilniejszym czynnikiem<br />
ryzyka samobójstwa dokonanego.<br />
Fyer, Frances, Sullivan, Hurt i Clarkin (1988) piszą, iż współistniejące zaburzenia depresyjne i uzależnienie od substancji psychoaktywnych<br />
znacząco eskaluje ryzyko samobójstwa wśród osób z diagnozą borderline. Wyniki te pozostają w częściowej niezgodzie<br />
z cytowanymi wcześniej badaniami Soloffa i współpracowników (1994). Jak można podejrzewać, z podobnych powodów autorzy<br />
postanowili bliżej przyjrzeć się zaburzeniom depresyjnym i borderline. W kolejnych badaniach jakie wykonali okazało się, że nie<br />
istnieją różnice w zakresie charakteru zamachów samobójczych, pomiędzy pacjentami borderline a cierpiącymi na epizody depresji,<br />
jakkolwiek pacjenci z diagnozą wiązaną prezentują silniejsze tendencje suicydalne i większą ilość zamachów samobójczych. Oba<br />
zaburzenia posiadają charakterystyczną dymensję, która znacząco wpływa na zwiększenie ryzyka. W depresji jest to brak nadziei,<br />
w borderline impulsywna agresja. Ich połączenie, odpowiedzialne jest zdaniem autorów za eskalację ryzyka samobójstwa w podwójnej<br />
diagnozie, mają one jednak inne znaczenie. Brak nadziei związany jest z nasileniem tendencji suicydalnych (<strong>pl</strong>anowaniem)<br />
a impulsywna agresja ze zwiększoną ilością zamachów. Należy dodać, że podobnie jak w powyżej cytowanych badaniach, również<br />
i tutaj, Soloff, Lynch, Kelly, Malone i Mann (2000), doszli do wniosku mówiącego, iż wysoki stopień letalności prób samobójczych<br />
w największym stopniu zależy od ilości poprzednich zamachów.<br />
W kolejnych badaniach, ta sama grupa naukowców wykazała, że pacjenci z diagnozą borderline oraz łączoną (borderline wraz<br />
z depresją) częściej dokonują prób samobójczych w przeciwieństwie do chorych na ciężką depresję (Kelly, Soloff, Lynch, Haas<br />
i Mann, 2000). O ile oczywiste jest zwiększone zagrożenie w diagnozie wiązanej, o tyle zwraca uwagę fakt, iż samodzielne zaburzenie<br />
borderline jest również silniej skojarzone z zamachami niż duża depresja. Prawdopodobnie wynika to z charakterystycznej dla<br />
zaburzeń granicznych impulsywności, w przeciwieństwie do depresji, w której zamachy mają w większym stopniu <strong>pl</strong>anowany charakter.<br />
Jak piszą autorzy, aktualna sytuacja życiowa nie ma żadnego, predyktywnego znaczenia dla zwiększenia zagrożenia. Natomiast<br />
istotne jest słabe przystosowanie (kompetencje) społeczne chorego. Pacjenci borderline, słabo zaadaptowani społecznie, 16-krotnie<br />
częściej, niż chorzy na dużą depresję, dokonują zamachów samobójczych. Wynika stąd wniosek, iż wydarzenia życiowe mogą u pacjentów<br />
wzbudzać reakcje suicydalne tym bardziej, im słabiej są oni przystosowani. Podobnie, dobra adaptacja społeczna redukuje<br />
ryzyko suicydalne spowodowane zewnętrznymi stresorami. Jej poziom może być wzmacniany podczas psychoterapii.<br />
Clarkin, Foelsch, Levy, Hull, Delaney i Kernberg (2001) wykazali znaczącą statystycznie skuteczność psychoterapii psychodynamicznej<br />
w redukowaniu ilości zamachów samobójczych u pacjentów borderline. Spadła również liczba hospitalizacji pacjentów, co
31<br />
może świadczyć o poprawie ogólnego funkcjonowania. Istnieją też dane wskazujące na to, że terapia podtrzymująca redukuje zachowania<br />
samobójcze (Aviram, Hellerstein, Gerson i Stanley, 2004). Natomiast pozytywne prognozy związane sąz najmłodszą formą<br />
psychoterapii, jaką jest dialektyczna terapia behawioralna (w przeciwieństwie do pozostałych z tej grupy, długoterminowa). W badaniach<br />
wykazano jej skuteczność w redukowaniu ryzyka kolejnych prób samobójczych nawet w połowie przypadków (Linehan et al.,<br />
2006).<br />
Psychoterapia psychodynamiczna ukierunkowana jest na poprawę ogólnego funkcjonowania pacjenta i metodą leczenia przyczyn<br />
zaburzeń. Wobec terapii behawioralnej (objawowej) powinna więc zajmować naczelne miejsce, jakkolwiek idealnym rozwiązaniem<br />
jest stosowanie obu technik w zapobieganiu samobójstwom u pacjentów z pogranicza nerwicy i psychozy, i nie tylko. Wobec braku<br />
dowodów na to, że hospitalizacja pacjentów jest czynnikiem chroniącym przed samobójstwem, a nawet pozostawia negatywny efekt<br />
(Paris, 2002; 2004), pow<strong>inni</strong> oni pozostawać w terapii prowadzonej ambulatoryjnie. Podczas pobytu w szpitalu, ze względu na skrócony<br />
czas i określony cel oraz szybsze efekty, zalecana jest terapia behawioralna, po wypisie wskazane jest rozpoczęcie psychoterapii<br />
psychodynamicznej i\lub wspierającej. Jakkolwiek, kontynuowanie obu metod leczenia psychoterapią dialektyczną i psychodynamiczną,<br />
przez dwóch różnych psychoterapeutów również nie jest wykluczone, a może nawet wskazane, chociaż nieznane są jego<br />
efekty. Z psychodynamicznego punktu widzenia, może to generować rozszczepienie u pacjenta i znacząco zakłócać leczącą, przeniesieniową<br />
relację w terapii. Idealnym rozwiązaniem jest zatem łączenie tych metod przez jednego terapeutę.
32<br />
KONTROWERSJE WOKÓŁ SERYJNYCH MORDERCÓW<br />
NA PRZYKŁDZIE ZDZISŁAWA MARCHWICKIEGO (2010)<br />
SPIS TREŚCI<br />
Rozdział I<br />
Charakterystyka seryjnych morderców<br />
Definicja<br />
Charakterystyka seryjnych morderców<br />
Cechy psychologiczne seryjnych zabójców<br />
Typologia seryjnych morderców<br />
Przestępstwa seksualne<br />
Podziały zabójstw seksualnych<br />
Cechy zabójstwa z lubieżności<br />
Rodzaje zabójców seksualnych<br />
Charakter i temperament zabójców<br />
Osobowość seryjnych zabójców<br />
Osobowość dorosłych sprawców przestępstw seksualnych<br />
Charakterystyka zabójców<br />
Charakterystyka sprawców zabójstw z lubieżności<br />
Specyfika śledztwa<br />
Odpowiedzialność karna<br />
Rozdział II<br />
Seryjni <strong>mordercy</strong> w badaniach<br />
Analiza biomedyczna<br />
Podejście ewolucyjne<br />
Podejście neurologiczne<br />
Podejście biochemiczne<br />
Podejście genetyczne<br />
Analiza psychologiczna<br />
Analiza psychiatryczna<br />
Dewiacje seksualne<br />
Dysocjacja<br />
Psychopatie<br />
Psychozy<br />
Rozszczepienie osobowości<br />
Schizofrenia<br />
Uzależnienia<br />
Zaburzenia neurotyczne<br />
Analiza socjologiczna<br />
Rozdział III<br />
Profilowanie seryjnych zabójców<br />
Rola profilowania w ściganiu sprawców<br />
Schemat typowania<br />
Proces profilowania<br />
Psychologiczne podstawy procesu profilowania<br />
Rozdział IV<br />
Zdzisław Marchwicki<br />
Informacje o sprawcy<br />
Ofiary<br />
Irena W. i inne prawdopodobne ofiary<br />
Śledztwo i proces wykrywania<br />
Wykrycie sprawcy
33<br />
Badanie identyfikacyjne narzędzi<br />
Zatrzymanie<br />
Prokuratorska analiza sprawy<br />
Pozostali oskarżeni<br />
Henryk Marchwicki<br />
Jan Marchwicki<br />
Józef Klimczak<br />
Halina Flak<br />
Zdzisław Flak<br />
Akt oskarżenia i proces<br />
Wyrok Sądu Wojewódzkiego<br />
Pamiętnik<br />
Wyrok Sądu Najwyższego<br />
Wykonanie kary śmierci<br />
Wąt<strong>pl</strong>iwości po wykonaniu wyroku<br />
Inni podejrzani<br />
Sprawa Zdzisława Marchwickiego - obecnie<br />
Dodatkowe informacje o sprawie „Wampira z Zagłębia”<br />
Przebieg czynów i śledztwa<br />
Osobowość sprawcy<br />
Rozdział V<br />
Opinie znanych osób o seryjnych mordercach<br />
prof. dr hab. Józef Krzysztof Gierowski<br />
mecenas Bolesław Andrysiak - obrońca Zdzisława Marchwickiego<br />
dr Józef Gurgul - oskarżyciel Zdzisława Marchwickiego<br />
prof. dr hab. Piotr Hofmański<br />
prof. dr hab. Tadeusz Hanausek<br />
Wojciech Tomczyk - scenarzysta i dramaturg<br />
prof. dr hab. Jan Woleński<br />
mgr Zbigniew Ziobro - były Minister Sprawiedliwości<br />
prof. dr hab. Andrzej Zoll - były Rzecznik Praw Obywatelskich<br />
Wnioski dotyczące seryjnych zabójców<br />
Słowniczek pojęć<br />
Lista zachowań określanych w publikacjach seksuologicznych jako dewiacyjne<br />
Bibliografia<br />
Czasopisma<br />
Wykaz użytych stron internetowych<br />
Śledztwo i proces wykrywania<br />
Początkowo, sprawy były prowadzone oddzielnie. Do wykrycia zabójcy Anny M. i Lidii N. powołano dwie odrębne grupy operacyjno<br />
- śledcze w Katowicach i Będzinie. Usiłowanie zabójstwa Ireny Sz. z początku potraktowano jako zgwałcenie. Nie spowodowało<br />
ono żadnych zmian w organizacji pracy Komendy Miasta MO w Będzinie. Dopiero zabójstwo Jadwigi Z. i usiłowanie zabójstwa<br />
Eleonory G. sprawiły, że utworzono wspólną dla wszystkich przestępstw grupę operacyjno - śledczą Komendy Wojewódzkiej MO w<br />
Katowicach z siedzibą najpierw w Sosnowcu, a później (po usiłowaniu zabójstwa Zofii W.) w Będzinie. W grupie uczestniczyło<br />
wówczas ośmiu funkcjonariuszy z komend miejskich w Sosnowcu, Będzinie i Katowicach. Kierownikiem grupy został kierownik<br />
sekcji wydziału dochodzeniowo - śledczego w Katowicach - kpt. Witold Gołębiowski. Grupa ta zajmowała się czynnościami typowymi<br />
dla postępowań wszczętych w wypadkach tego rodzaju, szczególnie - „Na ustaleniu okoliczności zbrodni, typowaniu podejrzanych<br />
z kartotek na postawie modus operandi i sprawdzaniu ich alibi, opracowaniu <strong>pl</strong>anu działań wykrywczych z włączeniem sił<br />
i środków miejscowych jednostek MO”.<br />
Kiedy zostało popełnione kolejne przestępstwo, w dniu 15 sierpnia 1965 roku, kierownikiem grupy operacyjnej wybrano zastępcę<br />
naczelnika wydziału kryminalnego KWMO - kpt. Jerzego Grubę. Oprócz tego, do pracy w grupie powołanych zostało również 20<br />
milicjantów ze służb operacyjnych i śledczych z województwa katowickiego. Zabójstwo Genowefy Ł. w dniu 25 sierpnia 1965 spowodowało,<br />
że do grupy delegowano dodatkowych 40 funkcjonariuszy ze służb prewencji, którzy mieli rozwinąć działania zasadzkowe.<br />
Milicjanci wykonywali służbę w ubraniach cywilnych: „Duży przyrost sił i środków, a także odpowiednio zwiększony zakres<br />
zadań spowodował konieczność wypracowania nowej struktury wewnętrznej grupy operacyjnej, co nastąpiło w końcowych dniach<br />
września 1965 r. Kierownik grupy pracował bezpośrednio z dwoma swoimi zastępcami, z których jeden organizował i nadzorował<br />
początkowo całokształt pracy operacyjno - śledczej, a drugi wszystkie operacje milicyjne, jak nazwano działania prewencyjno - zabezpieczające,<br />
zasadzkowe, pościgi i inne”.<br />
Od października 1965 roku, grupa operacyjno - śledcza przyjęła kryptonim „ANNA”, od imienia pierwszej ofiary zbrodni. Nadzór<br />
prokuratorski objęła Prokuratura Generalna PRL. Przedstawiciel Prokuratury Generalnej - prokurator Józef Gurgul - pracował przy tej<br />
sprawie od tego momentu, aż do czasu prawomocnego skazania Zdzisława Machwickiego w Sądzie Najwyższym.<br />
W sprawę bezpośrednio zaangażował się zastępca komendanta głównego MO płk mgr. Franciszek Jóźwiak. Przygotowywał on<br />
najważniejsze dokumenty organizacyjne (m.in. dotyczące sylwetki psychofizycznej sprawcy, <strong>pl</strong>any działań operacyjnych). Została<br />
nawiązana współpraca z najwybitniejszymi naukowcami, których zapoznano ze sposobami działania sprawcy. Kierownikiem grupy<br />
operacyjnej „ANNA” przez cały czas był kpt. Jerzy Gruba. Najlepsi funkcjonariusze operacyjno - dochodzeniowi i ze służby milicyjnej<br />
pracowali przy tej sprawie.<br />
Od 25 sierpnia 1965 w skład grupy, która dokonywała oględzin wchodzili zawsze:<br />
• wiceprokuratorzy Prokuratury Wojewódzkiej w Katowicach: mgr Zygmunt Olszewski, a następnie mgr Leszek Polański,<br />
• mjr Z. Kalisz, zastępca kierownika grupy operacyjno - śledczej (później naczelnik wydziału dochodzeniowo - śledczego<br />
KWMO w Katowicach),
34<br />
• mjr Zygmunt Stelmach, naczelnik wydziału kryminalistyki KWMO w Katowicach,<br />
• doc. dr hab. Władysław Nasiłowski (pracownik naukowy Zakładu Medycyny Sądowej Śląskiej Akademii Medycznej<br />
w Zabrzu).<br />
„Z reguły, grupa oględzinowa przybywała na miejsce zdarzenia 30-50 minut po pogotowiu operacyjnym. Decydował charakter<br />
zdarzenia. Sygnałem alarmowym było podejrzenie podobieństwa zdarzenia do przestępstw objętych sprawą krypt. ANNA, stwierdzone<br />
przez kierownika zmiany pogotowia. Zasadą było przeprowadzanie oględzin przy świetle dziennym. Dlatego w wypadku, gdy ofiary<br />
zostały ujawnione w godzinach wieczornych i nocnych, oględziny ograniczano do zabezpieczenia widocznych śladów i dowodów,<br />
wstępnego ustalenia przyczyn zgonu (jeśli ofiara nie żyła) i identyfikacji zwłok. Dalszy ciąg oględzin odbywał się od świtu”.<br />
Wynajęto mnóstwo radiowozów, sprzętu noktowizyjnego, różnego rodzaju sprzętu łącznościowego. Zaangażowano gigantyczne<br />
środki techniczne. Wykorzystano wszystkie dostępne zdobycze nauki. Ustalono pewien schemat postępowania sprawcy. Sprawa została<br />
wysunięta na <strong>pl</strong>an pierwszy jako najważniejsza ze względu na rozmiary zbrodni i znaczenie w społeczeństwie.<br />
Wobec braku sukcesów, zorganizowano specjalne wystawy i spotkania ze społeczeństwem, które były połączone z akcją ostrzegawczą.<br />
Wyznaczona została nagroda pieniężna za pomoc w ujęciu sprawcy - jeden milion złotych! - i nadal sprawca pozostawał<br />
nieuchwytny…
35<br />
PORWANIA W CELU WYMUSZENIA OKUPU<br />
STUDIUM KRYMINALISTYCZNE (2010)<br />
I Uprowadzenie i przetrzymywanie zakładników w celu wymuszenia okupu<br />
jako zjawisko społeczne przełomu XX i XXI wieku<br />
Spis treści<br />
Typologia uprowadzeń i przetrzymywania zakładników<br />
Analiza stanu zagrożenia przestępczością polegającą na uprowadzeniu i przetrzymywaniu zakładnika w celu wymuszenia okupu w Polsce<br />
Rodzaje źródeł danych statystycznych dotyczących porwań dla okupu<br />
Oficjalna statystyka dotycząca porwań okupowych w Polsce<br />
Regiony Polski szczególnie zagrożone przestępczością polegającą na porwaniu w celu wymuszenia okupu<br />
Skutki materialne i niematerialne porwań dla okupu<br />
Materialne skutki porwań dla okupu<br />
Niematerialne skutki porwań dla okupu<br />
II Charakterystyka prawna przestępstwa polegającego na braniu zakładników,<br />
ich uprowadzeniu i przetrzymywaniu<br />
Przestępstwo brania i przetrzymywania zakładników w prawie międzynarodowym<br />
Porwanie zakładnika jako akt o charakterze terrorystycznym<br />
Porwanie zakładnika jako przestępstwo o charakterze kryminalnym<br />
Konstrukcja prawna przestępstwa polegającego na braniu zakładników i pozbawieniu ich wolności w celu uzyskania okupu w polskim systemie prawnym<br />
Znamiona strony przedmiotowej przestępstwa brania i przetrzymywania zakładników w celu zmuszenia do określonego zachowania<br />
Uprowadzenie i pozbawienie wolności w celu wymuszenia okupu - strona podmiotowa przestępstwa<br />
Cząstkowe cele działania sprawcy uprowadzenia zakładnika dla okupu w ocenie prawnokarnej<br />
Znamiona strony przedmiotowej i podmiotowej przestępstwa wymuszenia rozbójniczego (art. 282 K.k.)<br />
Przestępstwo uprowadzenia małoletniego mającego poniżej lat 15 albo osoby nieporadnej ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny<br />
Kwalifikowane postacie przetrzymywania zakładnika w celu wymuszenia okupu<br />
Śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu zakładnika<br />
Przestępstwa satelitarne i współwystępujące przy braniu zakładnika w celu wymuszenia okupu<br />
Szczególne udręczenie zakładnika lub pozbawienie wolności trwające dłużej niż 7 dni jako znamię kwalifikowanego przestępstwa (art. 189 § 2 K.k.)<br />
Zakresy znaczeniowe pojęć: szczególne okrucieństwo i szczególne udręczenie jako znamion czynu zabronionego<br />
Skutki karnoprocesowe odstąpienia od popełnienia przestępstwa i zwolnienie zakładnika<br />
Odstąpienie od wymuszenia okupu i zwolnienie zakładnika<br />
Ujawnienie okoliczności porwania w celu wymuszenia okupu przez świadka koronnego i tzw. „małego świadka koronnego”<br />
III Sposoby i okoliczności popełnienia przestępstwa uprowadzenia osoby w celu<br />
wymuszenia okupu w świetle przeprowadzonych badań<br />
Charakterystyka działań poprzedzających porwanie dla okupu<br />
Planowanie przestępstwa<br />
Stopień przygotowania sprawców do popełniania przestępstwa<br />
Zakres i formy przygotowania się sprawców do przestępstwa porwania i wykorzystane do tego środki techniczne<br />
Zachowanie sprawców przed dokonaniem przestępstwa porwania dla okupu<br />
Uprowadzenie ofiary przestępstwa<br />
Czas i miejsce porwania<br />
Wykorzystanie przez sprawców środków technicznych i broni palnej do przełamania oporu ofiary<br />
Sposób przemieszczenia ofiary z miejsca porwania do miejsca jej przetrzymywania<br />
Spostrzeżenie przez inne osoby faktu uprowadzenia<br />
Zachowanie osoby uprowadzonej i sprawców w czasie przestępstwa<br />
Czynności ofiary przestępstwa podjęte w celu udaremnienia porwania<br />
Miejsce i sposób przetrzymywania zakładnika<br />
Działania przestępcze popełniane na szkodę osoby uprowadzonej<br />
Analiza interakcji personalnych zachodzących pomiędzy osobą uprowadzoną a sprawcami przestępstwa<br />
Żądanie okupu<br />
Rodzaje okupów w badanych sprawach<br />
Sposób powiadomienia przez sprawców osób zmuszanych do uiszczenia okupu o uprowadzeniu<br />
Środki i częstotliwość kontaktów sprawców uprowadzenia z osobami mającymi zapłacić okup
36<br />
Pertraktacje sprawców przestępstwa dotyczące wysokości okupu i sposobu jego przekazania<br />
Podjęcie okupu<br />
Czas i miejsce podjęcia okupu<br />
Metody kontroli realizacji żądania zapłacenia okupu<br />
Podjęcie okupu i uwolnienie zakładnika<br />
IV Sprawcy i ofiary porwań dla okupu<br />
Charakterystyka sprawców porwań okupowych<br />
Charakterystyka środowiska społecznego sprawców<br />
Płeć, wiek i zajęcie sprawców<br />
Przeszłość kryminalna sprawców<br />
Charakterystyka ofiar - zakładników i osób zmuszanych do zapłacenia okupu<br />
Płeć, wiek i zajęcie uprowadzonych<br />
Płeć, wiek i zajęcie osób zmuszanych do zapłacenia okupu<br />
Socjalno-środowiskowa charakterystyka zakładników i osób zmuszanych do zapłacenia okupu<br />
Związki ofiary i jej rodziny ze sprawcami przestępstwa<br />
V Działania wykrywcze organów ścigania<br />
Zawiadomienie organów ścigania o przestępstwie i jego formy<br />
Znaczenie pierwszych czynności śledczych<br />
Podmiot zawiadamiający o przestępstwie oraz zakres informacji przekazanych w zawiadomieniu<br />
Sposób i szybkość zawiadomienia o przestępstwie<br />
Jednostki organizacyjne Policji i Prokuratury przyjmujące zawiadomienie o przestępstwie oraz prowadzące postępowanie przygotowawcze<br />
Czynności procesowe podejmowane po otrzymaniu zawiadomienia o przestępstwie i sposób ich dokumentowania<br />
Wykorzystanie osobowych źródeł informacji<br />
Zakres i formy podejmowanych czynności procesowych<br />
Czynności dowodowe na miejscu uprowadzenia lub w miejscu przetrzymywania zakładnika<br />
Pozaprocesowe czynności zmierzające do ustalenia sprawców przestępstwa i miejsca<br />
przetrzymywania osoby uprowadzonej<br />
Czynności operacyjno-rozpoznawcze i ich formy<br />
Wykorzystanie czynności operacyjno-rozpoznawczych<br />
Charakter i formy czynności poszukiwawczych w badanych sprawach<br />
Procesowe badanie miejsca popełnienia przestępstwa w badanych sprawach<br />
Udział biegłych w procesie wykrywczym<br />
Czynności dowodowe z udziałem podejrzanych<br />
Realizacja czynności policyjnych związanych z uwolnieniem zakładnika<br />
VI. Ocena skuteczności kryminalistycznych działań wykrywczych w sprawach dotyczących porwań okupowych i postulaty dotyczące optymalizacji zwalczania tego<br />
typu przestępstw<br />
Ocena skuteczności kryminalistycznych działań wykrywczych<br />
Rodzaje niepowodzeń śledczych w badanej kategorii przestępstw<br />
Skuteczność działań wykrywczych w zakresie ustalenia miejsca przetrzymywania zakładnika i jego uwolnienia<br />
Skuteczność działań wykrywczych w zakresie czynności zmierzających do odzyskania okupu<br />
Ocena skuteczności działań wykrywczych w aspekcie procesowym<br />
Sposoby zakończenia postępowania przygotowawczego<br />
Prawomocne skazania i sądowy wymiar kary<br />
Przyczyny niepowodzeń śledczych<br />
Klasyfikacja źródeł niepowodzeń śledczych<br />
Charakterystyka źródeł niepowodzeń śledczych w aspekcie kryminalistycznym<br />
Czynniki ułatwiające popełnianie porwań okupowych oraz postulaty dotyczące optymalizacji algorytmu postępowania organów ścigania w tych sprawach<br />
Okoliczności ułatwiające dokonywanie porwań okupowych<br />
Algorytm postępowania organów ścigania w sprawach dotyczących porwań dla okupu<br />
Wnioski<br />
Bibliografia<br />
Sposób powiadomienia przez sprawców<br />
osób zmuszanych do uiszczenia okupu o uprowadzeniu<br />
W analizowanych porwaniach, aż w 79,2% przypadkach sprawcy, w celu zgłoszenia żądania zapłacenia okupu w zamian za uwolnienie<br />
zakładnika, posłużyli się telefonem. W powszechnym użyciu jest aktualnie telefon komórkowy. Z tego też powodu, w 58,5%<br />
zbadanych indywidualnych spraw, sprawcy nawiązali kontakt z osobą wyznaczoną do zapłacenia okupu właśnie przez telefon komórkowy.<br />
Telefon stacjonarny użyty był w co piątym zbadanym przypadku (20,7%), przy czym i tutaj trzeba zastrzec, że jedynie część,<br />
z reguły, początkowych rozmów w sprawie okupu, odbywała się przez telefon stacjonarny, a reszta była prowadzona przez telefon<br />
komórkowy.<br />
Sprawcy preferują telefon komórkowy dlatego, że pozwala im, w zależności od potrzeb, na stały kontakt z osobą zmuszaną przez<br />
nich do uiszczenia okupu oraz na swobodne przemieszczanie się tej osoby, tak aby mogła ona zgromadzić żądaną przez nich kwotę<br />
okupu w możliwie najkrótszym czasie. Nadto, z uwagi na łatwość wymiany aparatów i kart telefonicznych, korzystanie z telefonu<br />
komórkowego zapewnia sprawcom maksimum bezpieczeństwa. Oczywiście jest to pogląd jak najbardziej błędny, gdyż możliwości<br />
techniczne, jakimi dysonują operatorzy telefonii komórkowej, umożliwiają bardzo szybką lokalizację dokładnego miejsca położenia<br />
telefonu, nawet nieużywanego do prowadzenia rozmów telefonicznych, ale zalogowanego w danej sieci. Inną zaś kwestą jest, że<br />
współpraca organów ścigania z operatorami telefonii komórkowej, w imię źle pojętych interesów klientów, nie zawsze układa się na<br />
zadowalającym poziomie, o czym przestępcy bardzo dobrze wiedzą. Możliwości lokalizacji aparatu telefonicznego obrazuje kolejny<br />
przykład.
37<br />
Przykład 28. W listopadzie 2002 roku, w dużym mieście wojewódzkim, została uprowadzona współwłaścicielka kancelarii<br />
prawniczej. Przez okres co najmniej kilku dni poprzedzających porwanie, była ona obserwowana przez sprawców, którzy<br />
zwrócili na nią uwagę w czasie, gdy robiła zakupy w jednym z ekskluzywnych sklepów.<br />
Prowadzona przez sprawców obserwacja potencjalnej ofiary służyła przygotowaniu <strong>pl</strong>anu porwania okupowego, który<br />
później został zrealizowany. Fakt „bycia” obserwowaną spostrzegła pokrzywdzona, jednak całkowicie go zbagatelizowała.<br />
Uprowadzenie pokrzywdzonej dokonane zostało na parkingu samochodowym, po czym sprawcy przewieźli ją do wcześniej<br />
przygotowanej kryjówki, mieszczącej się w domu położonym na peryferiach miasta.<br />
Pokrzywdzona była przetrzymywana w łazience, przy czym miała kajdankami przykutą rękę do znajdującej się tam rury. Na<br />
polecenie porywaczy pokrzywdzona skontaktowała się, używając do tego celu swojego telefonu komórkowego, z siostrą. Jej<br />
przekazała, iż została porwana, a sprawcy żądają za jej uwolnienie okupu w kwocie 50000 euro. Jednocześnie porywacze<br />
oświadczyli osobie zmuszanej do zapłacenia okupu, że jeżeli nie otrzymają pieniędzy w zakreślonym przez nich terminie, to<br />
sprzedadzą narządy wewnętrzne zakładnika, a w szczególności nerki.<br />
Pokrzywdzona po porwaniu jeszcze kilkakrotnie kontaktowała się telefonicznie ze swoją siostrą, a także z innymi osobami,<br />
które informowała, iż została porwana, a porywacze żądają okupu za jej uwolnienie.<br />
Okup faktycznie został porywaczom przekazany, ale po jego zapłaceniu nie nastąpiło uwolnienie zakładnika. Z tego też<br />
powodu, po kilku godzinach od przekazania okupu, Policja zdecydowała się na podjęcie działań mających na celu jej uwolnienie.<br />
„Namierzony” telefon pokrzywdzonej wskazywał jednak jedynie na pewien obszar, na terenie którego mogła ona<br />
przebywać, a nie konkretny lokal.<br />
Policja podjęła decyzję o przeszukaniu całego terenu, na którym miała przebywać pokrzywdzona. Kiedy przystąpiono do<br />
realizacji przeszukania, powstały wówczas hałas zaalarmował jednego z porywaczy, który pilnował zakładniczki. W związku<br />
z tym, sprawca przyłożył pokrzywdzonej pistolet do głowy i zasłonił się nią, gdy do pomieszczenia wchodziła Policja. Dopiero<br />
po krótkich negocjacjach porywacz odłożył broń i uwolnił zakładniczkę. Posiadany przez niego pistolet okazał się pistoletem<br />
startowym.<br />
Sprawcy, w opisanej wyżej sytuacji, a także w wielu innych, nie zdawali sobie dokładnie sprawy z możliwości, jakie daje współczesna<br />
technika. Jedynie w dwóch sprawach posłużyli się tradycyjną formą pisemnego żądania zapłacenia okupu, tzw. listu okupowego.<br />
W obu wypadkach, list był sporządzony przez zakładnika, który napisał jego treść pod dyktando sprawców. Dostarczenie listu z żądaniem<br />
okupu, w jednym przypadku odbyło się za pośrednictwem innej, przypadkowej osoby. W drugim przypadku, list został podrzucony<br />
do skrzynki pocztowej. Wyniki badań, dotyczące wybieranych przez sprawców sposobów powiadamiania osób zmuszanych do<br />
zapłacenia okupu o porwaniu, ilustruje tabela 3.23.<br />
……………….
38<br />
UWAGI O WYKRYWALNOŚCI I CZYNNOŚCIACH ŚLEDCZYCH<br />
W SPRAWACH O ZABÓJSTWA (2010)<br />
WSTĘP<br />
STATYSTYKA ZABÓJSTW<br />
ŚLEDZTWA O ZABÓJSTWA<br />
Oględziny śledcze miejsca<br />
Oględziny zwłok na miejscu znalezienia<br />
Sekcja zwłok i ocena opinii biegłych<br />
Oględziny ciała podejrzanego<br />
Szybkość postępowania - koncentracja czynności<br />
Planowanie wersji zdarzeń i śledztwa<br />
Przecenianie przyznania się podejrzanego do winy jako dowodu w sprawie<br />
Nadzór prokuratorski<br />
REKAPITULACJA<br />
Spis treści<br />
FRAGMENT<br />
Przemawia za tym np. sprawa Eryka R. tymczasowo aresztowanego 5 września 1968 roku, podejrzanego początkowo o zgwałcenie<br />
68-letnej Elżbiety K., na leśnej drodze do G., a następnie także o dokonanie w pobliskim lesie, z motywów seksualnych, zabójstwa<br />
25-letniej Hildegardy P., dnia 24 grudnia 1951 roku, i 50-letniej Anieli P. dnia 30 grudnia 1953 roku.<br />
Przejeżdżającą rowerem przez las Hildegardę P., która stawiała mu zacięty opór, pobił do utraty przytomności, po czym przemieścił<br />
ją od drogi w głąb zarośli, częściowo obnażył, zgwałcił i zadławił. Zwłoki denatki odnaleziono w 4 dni później. Analogiczne<br />
okoliczności towarzyszyły zabójstwu Anieli P. z tym zastrzeżeniem, że jej ciało zostało odnalezione dopiero 15 marca 1954 roku.<br />
Śledztwa dotyczące obu zabójstw umorzono we właściwym czasie z powodu niewykrycia sprawcy.<br />
W telefonogramie od KPMO do KWMO, dotyczącym tej sprawy, podano, że w dniu 4 września 1968 r. ustalono „w drodze czynności<br />
operacyjnych”, że sprawcą dokonanego gwałtu na osobie Elżbiety K. jest Eryk R. Tymczasem został on rozpoznany przez samą<br />
pokrzywdzoną Elżbietę K., która znała go już wcześniej, ponieważ mieszkała w pobliżu podejrzanego. Ponadto został on również<br />
rozpoznany przez świadka, którego zainteresowana wskazała organom MO. Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że sprawca sam się<br />
zgłosił do KPMO, gdzie go zatrzymano. Ujęcie Eryka R. nie wymagało przeto podejmowania żadnych czynności operacyjnych,<br />
o czym dobitnie świadczy notatka służbowa funkcjonariusza MO z dnia 2 września 1968 roku, stanowiąca kartę 1 akt śledztwa. Pokrzywdzona<br />
oświadczyła, iż zgwałcił ją wspomniany Eryk R., znany również świadkowi Z., zamieszkałemu w X. Przesłuchany tego<br />
samego dnia, wskazany przez pokrzywdzoną świadek, w zupełności potwierdził jej relację, co do osoby sprawcy czynu.<br />
Przypadek Eryka R. stanowi zatem niepodważalny argument, że liczba sprawców przestępstw wskazanych przez składającego<br />
zameldowanie o zaistniałym zdarzeniu, jest faktycznie większa od statystycznie wykazanych. Jeśliby nawet anonsowany incydent<br />
należał - jak można sądzić - do sporadycznych lub wyjątkowych, w niczym nie uszczu<strong>pl</strong>a to wartości przedstawionego stwierdzenia.