"Gazeta dla Lekarzy" 4/2012

m.knypl.gmail.com
from m.knypl.gmail.com More from this publisher
05.06.2014 Views

Ludzie silniku. Wybijane dzwonem co pół godziny, szklanki* monotonnie odmierzają nam czas na statku. Wieje nudą. 13.01.2012, piątek godz. 00.00 Psia wachta upłynęła przyjemnie, bo sterowałem od 24.00 do 2.00. Wieje gdzieś w okolicy 6 stopni w skali Beauforta, a nasza prędkość to w porywach 9 węzłów. Wreszcie idziemy tylko na żaglach. Później na oko, trochę do mesy nawigacyjnej, żeby się ogrzać. Po wachcie próbowałem przysypiać, co 3 minuty przewalany od prawej ściany na górnej koi i w lewo, waląc w sztormdeskę. Nie wiem jak, ale dotrwałem do pobudki o 7.30. Zaklinowawszy się w łazience między dwiema ściankami, zrobiłem toaletę i wziąłem codzienny prysznic. W nocy ci co objęli wachtę po nas, mieli jeszcze większy wiatr. „Pogoria” dochodziła do 11 węzłów, a przechyły do 35 stopni. Od 12.00 wachta nawigacyjna, o odespaniu na razie nie ma mowy. Buja nieźle, wiatr zdycha, wspomaga nas silnik. Od 16.00 wachta kambuzowa, a później Sztaksel staw! wachta gospodarcza, czyli generalne sprzątanie przed zejściem na ląd. 14.01.2012, sobota, 8.00 Wchodzimy do Livorno. Cumy rzuć! Po śniadaniu robimy porządek na pokładzie i pakujemy manele do worków żeglarskich. Wyjście na miasto. Oczywiście odwiedzam Mercato Americano, gdzie można dostać rzeczy z amerykańskiego, niemieckiego i włoskiego wojskowego demobilu. Lubię te klimaty. Ostatnie zakupy w mieście. Zbiórka na pokładzie o 15.00. Ostatnia odprawa i wręczenie książeczek żeglarskich z wpisem oraz opinii o dzielności na morzu. Nie mam się czego wstydzić. Ahoj, przygodo! • Musimy kończyć, choć bardzo ciekawa jest lektura dziennika pokładowego. O Boże, jak ta „Gazeta dla Lekarzy” wciąga! Już świta! Pierwszy kur zapiał! Koniec nocnej wachty! On line rozmawiała Krystyna Knypl Fotografie Janusz Tylewicz *„Wybijanie szklanek” to sposób odmierzania czasu na morzu. Polega na uderzaniu w dzwon w zasadzie co pół godziny. Powinny to być krótkie uderzenia o czystym dźwięku. Szklanka oznacza uderzenie podwójne. Pół szklanki – uderzenie pojedyncze. 26 4_2012 czerwiec

Po dyżurze Wachta matki trwa całe życie Rozmowa z Ireną Romaniuk, okulistką i matką młodego żeglarza. Fot. Przemysław Juroić Marzec 2009 r. na Adriatyku • W bieżącym numerze przybliżamy czytelnikom pasję żeglowania. Ogarnięci są nią nie tylko żeglarze, ale i ich najbliżsi, którzy czekają na ich powrót z morza. Wiem, że jesteś matką młodego Wilczka Morskiego. Jakie to uczucie? Czy to 100% dumy, że wychowałam prawdziwego faceta, czy raczej niepokój o jego szczęśliwy powrót? A może oba uczucia są skomponowane w równoważących się proporcjach? Moje odczucia zmieniały się w miarę jak Wilczek rósł. Sześć lat temu znalazł „wylęgarnię” żeglarzy- -amatorów w Trzebieży i zapisał się na pierwszy rejs. Zapakował plecak (zgodnie z instrukcją dla nowicjuszy) oraz nowo nabyty ciepły sztormiak. Po raz pierwszy pojechał samotnie nocnym pociągiem z Warszawy do Szczecina. Przeżywałam tą podróż, bo miał 19 lat i zwykle jeździł w znanej mi grupie. Na szczęście są komórki. Po zaokrętowaniu wysłał mi sms, że zespół znacznie starszy i jest O.K. Krótko i węzłowato. Uspokoiłam się, miałam zaufanie do ludzi z doświadczeniem. Wrócił zachwycony i już z pomysłami na następne rejsy. Przez te sześć lat zdobywał kolejne uprawnienia od żeglarza do kapitana, przechodził kursy doszkalające na obsługę różnych urządzeń na żaglowcach, zrobił uprawnienia instruktora żeglarstwa. Obecnie samodzielnie prowadzi szkolenia i rejsy na wodach Bałtyku, Morza Północnego oraz Oceanu Atlantyckiego. Jak tylko zaczął pływać jako kapitan, moje obawy o jego zdrowie, a nawet życie nasiliły się. Dominująca początkowo duma ustąpiła miejsca niepokojom. Więcej już wiedziałam o morzu, śledziłam wiadomości, słuchałam jego morskich opowieści. Śledzę zawsze, o ile jest to możliwe, ruch jego żaglowca na stronie internetowej, aktualną mapę 27 4_2012 czerwiec

Po dyżurze<br />

Wachta matki<br />

trwa<br />

całe życie<br />

Rozmowa<br />

z Ireną Romaniuk,<br />

okulistką i matką<br />

młodego żeglarza.<br />

Fot. Przemysław Juroić<br />

Marzec 2009 r. na Adriatyku<br />

• W bieżącym numerze przybliżamy czytelnikom pasję<br />

żeglowania. Ogarnięci są nią nie tylko żeglarze, ale<br />

i ich najbliżsi, którzy czekają na ich powrót z morza.<br />

Wiem, że jesteś matką młodego Wilczka Morskiego.<br />

Jakie to uczucie? Czy to 100% dumy, że wychowałam<br />

prawdziwego faceta, czy raczej niepokój o jego szczęśliwy<br />

powrót? A może oba uczucia są skomponowane<br />

w równoważących się proporcjach?<br />

Moje odczucia zmieniały się w miarę jak Wilczek<br />

rósł. Sześć lat temu znalazł „wylęgarnię” żeglarzy-<br />

-amatorów w Trzebieży i zapisał się na pierwszy rejs.<br />

Zapakował plecak (zgodnie z instrukcją <strong>dla</strong> nowicjuszy)<br />

oraz nowo nabyty ciepły sztormiak. Po raz pierwszy<br />

pojechał samotnie nocnym pociągiem z Warszawy do<br />

Szczecina. Przeżywałam tą podróż, bo miał 19 lat i zwykle<br />

jeździł w znanej mi grupie. Na szczęście są komórki.<br />

Po zaokrętowaniu wysłał mi sms, że zespół znacznie<br />

starszy i jest O.K. Krótko i węzłowato. Uspokoiłam się,<br />

miałam zaufanie do ludzi z doświadczeniem. Wrócił<br />

zachwycony i już z pomysłami na następne rejsy. Przez<br />

te sześć lat zdobywał kolejne uprawnienia od żeglarza<br />

do kapitana, przechodził kursy doszkalające na obsługę<br />

różnych urządzeń na żaglowcach, zrobił uprawnienia<br />

instruktora żeglarstwa. Obecnie samodzielnie prowadzi<br />

szkolenia i rejsy na wodach Bałtyku, Morza Północnego<br />

oraz Oceanu Atlantyckiego. Jak tylko zaczął pływać<br />

jako kapitan, moje obawy o jego zdrowie, a nawet życie<br />

nasiliły się. Dominująca początkowo duma ustąpiła<br />

miejsca niepokojom. Więcej już wiedziałam o morzu,<br />

śledziłam wiadomości, słuchałam jego morskich<br />

opowieści. Śledzę zawsze, o ile jest to możliwe, ruch<br />

jego żaglowca na stronie internetowej, aktualną mapę<br />

27 4_<strong>2012</strong> czerwiec

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!