05.06.2014 Views

"Gazeta dla Lekarzy" 9/2012

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Podróże<br />

Ocean Beach<br />

roku przywiózł go sobie jako<br />

pamiątkę z Afryki, o czym nie<br />

wiedziałam i pożyczyłam go sobie<br />

bez pytania. Przedmiotem<br />

troski był więc kapelusz, a nie ja.<br />

Po nacieszeniu się widokiem pojechaliśmy dalej,<br />

celem naszej dzisiejszej podroży było Launceston. Rozglądaliśmy<br />

się za stacją benzynową, bo paliwa ubywało.<br />

W Zeehan, kiedyś zwanym Silver City, stał sobie na<br />

uboczu dystrybutor, tylko przy nim żywego ducha. Po<br />

dokładnym obejrzeniu okazało się, że możemy jednak<br />

samoobsługowo kupić benzynę, podobnie jak w Polsce<br />

bilet w biletomacie, używając karty płatniczej. Benzyna<br />

była wyjątkowo droga, po 1,79 dol. australijskich (czyli<br />

w przeliczeniu na polskie złotówki 5,40). Auto na razie<br />

zadowoliło się dziesięcioma litrami, a w następnym<br />

miasteczku, Rosebery, gdzie zatrzymaliśmy się na kawę,<br />

zatankowaliśmy do pełna. Obszar gdzie powstało Rosebery<br />

był długo niedostępny, lasy były tu gęste, podmokle,<br />

dużo zarośli. Dopiero w 1893 roku odkryto złoża złota,<br />

ołowiu i miedzi, a następnie cynku, który do dziś się tu<br />

wydobywa i kopalnia Pasminco jest podstawą gospodarki<br />

miasta.<br />

Jadąc dalej wybrzeżem<br />

nad zatoką Bass autostradą<br />

Bass, musieliśmy zapewnić<br />

Gniewce jakiś godziwy spacer,<br />

bo zaczęła się wiercić. Skręciliśmy<br />

z autostrady w stronę<br />

nieznanego nam, przypadkowego,<br />

nieuwzględnionego<br />

w planach miasteczka, ale<br />

do Launceston było już tylko<br />

130 km, więc zatrzymaliśmy<br />

Benzyna w Zeehan się na przedmieściach, tatuś<br />

objął prowadzenie wózka z dzieckiem do centrum, a my<br />

dojechałyśmy do jakiegoś wielkiego pingwina. Okazało<br />

się, że jest to miasteczko Penquin, które niegdyś było<br />

portem do transportu drewna z Tasmanii do Wiktorii.<br />

Nazwa miasta wzięła się stad, że występują tu skalne<br />

pingwiny, mniejsze niż np. królewskie. W setną rocznicę<br />

powstania miasta (w 1975 roku) wyrzeźbiono z azbestu<br />

figurę wielkiego, 3-metrowego pingwina. Pomnik jest<br />

wzmocniony cementem i włóknem szklanym. Ponieważ<br />

okazało się, że azbest to mocno trujący minerał,<br />

w 2010 r. pod naciskiem mieszkańców burmistrz zlecił<br />

ekspertyzę na okoliczność szkodliwości pingwina <strong>dla</strong><br />

przytulających się do niego turystów. Każdy przecież<br />

chciał mieć zdjęcie z takim olbrzymem i okazało się, że<br />

włókno szklane i kilka warstw farby chroni ludzi przed<br />

szkodliwym wpływem azbestu. Co roku dokładnie bada<br />

się pokrywę, czy nie ma w niej szczelin, które mogłyby<br />

przepuszczać trujące substancje. Więc i my oczywiście<br />

obściskaliśmy pingwina i zrobiliśmy sobie z nim zdjęcia.<br />

Długo spacerowaliśmy w centrum miasta nad<br />

wodą. Nie było już tak pogodnie jak rano i wiatr nawiał<br />

sporo chmur. Podczas spóźnionego obiadu w restauracji<br />

tubylcy opowiedzieli nam, że miasto słynie z niedzielnych<br />

targów, podobnych do tych w Hobart, tylko rynek jest<br />

przykryty dachem, a na ponad 100 stoiskach sprzedawane<br />

są wyroby rzemieślników, pamiątki, świeże warzywa<br />

i owoce, również owoce morza. Jest tu wąskotorowa<br />

kolejka, która zabiera turystów na przejażdżkę po okolicy.<br />

Gawędziło się miło i dosyć późno wyruszyliśmy<br />

w dalszą drogę. Do Launceston dojechaliśmy akurat<br />

na nocleg. Hotel też był wygodny, ale bez ogrzewania<br />

w pokojach i było nam po prostu zimno w nocy. Ciekawe<br />

urządzenie grzewcze było w łazience, były to trzy<br />

potężne lampy zamontowane w suficie – promienniki,<br />

które jednocześnie oświetlały i grzały. Ale niestety tylko<br />

w łazience. Dostaliśmy dodatkowe koce i zmęczeni<br />

długim dniem, szybko usnęliśmy.<br />

Cdn.<br />

Tekst i zdjęcia<br />

Piękny ocean<br />

Anna Lach-Czerwińska<br />

stomatolog<br />

50 9_<strong>2012</strong> listopad

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!