05.06.2014 Views

"Gazeta dla Lekarzy" 9/2012

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Nietypowe umiejętności<br />

Trzy decyzje, trzy kariery<br />

Alicja Barwicka<br />

Bardzo lubię swój zawód i mimo wielu trudności, z jakimi przez lata trzeba było się<br />

mierzyć, nie wpadłam nigdy na pomysł, żeby go zamienić na inny. Ale rozglądam się<br />

wokół, uwzględniam realia, nie zapominam o marzeniach i jestem otwarta na to, co<br />

przynosi los. Rozwijam skrzydła i patrzę szerzej.<br />

Zaczęło się od dżdżownic<br />

Trudności były od samego początku.<br />

W domu rodzinnym skutecznie wszczepiono<br />

mi „judymologię”, jednak zdaniem rodziców<br />

na udzielanie innym (także przecież<br />

darmowej) pomocy medycznej przez całe<br />

życie „świątek, piątek i w niedzielę” byłam<br />

zbyt słaba fizycznie. Dlatego w atmosferze<br />

uznania <strong>dla</strong> górnolotnego etosu bohatera lektury szkolnej<br />

wymyślono metodę zniechęcenia mnie do pójścia na<br />

medycynę. Rodzice byli pionierami tej metody, gdyż<br />

wśród krewnych nie było lekarzy, a więc fachowców,<br />

którzy mogliby pomóc w opracowaniu sposobów na<br />

tyle skutecznych, by dawały gwarancję uzyskania pozytywnego<br />

efektu. Cel uświęca środki i pewnie <strong>dla</strong>tego<br />

do doniczek z kwiatami wkładano dżdżownice, trochę<br />

je zakopywano w ziemi i tłumacząc, że jeśli nie dam<br />

rady wydostać ich gołymi rękami z doniczkowej niewoli,<br />

nie mam nawet co marzyć o pracy lekarza, bo przecież<br />

na studiach nie przeżyję nawet jednego zajęcia z anatomii<br />

prawidłowej albo innego okropnego przedmiotu<br />

zajmującego się „ludzkimi flakami”. Metoda była dość<br />

perfidna, bo wszyscy w domu wiedzieli, że dżdżownice<br />

nie są moimi ulubionymi zwierzętami i w osobistej<br />

skali wstrętu zajmują dość wysoką pozycję na równi<br />

z okropnymi wielkimi pająkami. Ale nie miałam wyjścia,<br />

bo jak każda nastolatka na świecie uważałam, że mam<br />

rację, więc muszę dać radę. I dałam, chociaż łatwo nie<br />

było. Trwało to jakiś czas i zdarzyła się rzecz dziwna, bo<br />

zaczęły mnie interesować kwiaty w tych nieszczęsnych<br />

doniczkach. Zaczęłam o nich czytać, oglądać korzenie,<br />

czy aby doświadczalne mieszkanki nie zrobiły im krzywdy<br />

i tak doszłam do wniosku, że może jednak pójdę na…<br />

Rys. Zen<br />

ogrodnictwo. Ten przełom trwał jeden dzień, gdyż po<br />

ogłoszeniu tego radosnego odkrycia przedstawiono mi<br />

wizję spędzenia reszty życia na pieleniu kwiatowych<br />

rabatek, koniecznie na kolanach, na (nie wiem <strong>dla</strong>czego<br />

akurat tam) miejskim kwietniku przed ratuszem.<br />

Autorską metodę uznano natychmiast za nieskuteczną<br />

i ku mojej ogromnej radości odstąpiono od jej dalszego<br />

stosowania. Od tamtej pory nigdy nie znalazłam<br />

się w sytuacji wymagającej ode mnie zajmowania się<br />

dżdżownicami.<br />

Osobisty kalendarz szczepień<br />

To była pierwsza dawka szczepionki przeciw<br />

trudom życia lekarskiego. Potem podawano mi przez lata<br />

jedynie dawki przypominające. Efekt został osiągnięty,<br />

bo myślę, że jestem dość dobrze uodporniona na to, co<br />

w moim zawodzie i w moim kraju jest codziennością<br />

każdego z nas. Gdyby nie to szczepienie, przyznałabym<br />

rację moim rodzicom z jedną poprawką – faktycznie<br />

jestem na to wszystko zbyt słaba, tyle że psychicznie.<br />

Kiedy już udało mi się przebrnąć przez biochemię<br />

i parę innych „schodków” podczas studiów, a także<br />

schodki jedynkowe, dwójkowe czy doktoranckie, nie licząc<br />

ciągłych dylematów diagnostyczno-leczniczych typu:<br />

co podać, jak zaszyć itp., zaczęły się pojawiać problemy<br />

23 9_<strong>2012</strong> listopad

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!