04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

i metodycznie. W końcu, kiedy wszystkie naczynia spoczywały na<br />

swoich miejscach, a resztki w lodówce, położyłam się na łóżku,<br />

przebierając w Sławka piżamę, i zasnęłam.<br />

•<br />

Kolejne dni to była jedna niekończąca się pustka. Oczywiście nie<br />

poszłam ani do teściów, ani do rodziców. Kiedy dzwonił telefon,<br />

podnosiłam słuchawkę w obawie przed tym, że jedni albo drudzy zechcą<br />

znów przyjść. Wiedziałam doskonale, że teściowie, żeby do mnie<br />

zadzwonić, muszą iść na pocztę, a rodzice prosić sąsiadkę, żeby<br />

użyczyła im tego mało rozpowszechnionego dobra, jakim wciąż był<br />

w owych czasach telefon.<br />

– Jak się czujesz? – dopytywała się teściowa.<br />

Oczywiście powinnam powiedzieć, że staram się dojść do siebie,<br />

zaproponować, że przyjadę posiedzieć z nimi. Przecież oni stracili syna.<br />

– Wszystko w porządku mamo, tylko proszę, dajcie mi spokój…<br />

– Dziecko, ja straciłam syna… – przypominała mi.<br />

I cóż z tego? Czy to cokolwiek zmieniało? Ja nie twierdziłam, że<br />

mój ból jest większy od jej bólu, ja tylko nie chciałam go z nikim dzielić.<br />

Nawet z kobietą, która dała Sławkowi życie.<br />

– Tak, wiem i bardzo mamie współczuję… – mamrotałam.<br />

– Zawsze traktowaliśmy ciebie jak córkę – mówiła.<br />

To nie był dobry czas na polemikę. Zawsze traktowali mnie jak<br />

synową. Nie mieli córki, skąd mogliby wiedzieć, jak się traktuje takową.<br />

Nigdy nie miałam wrażenia, że są do mnie w jakiś szczególny sposób<br />

przywiązani. Wiedziałam, że dopytywali Sławka, dlaczego nie mamy<br />

dzieci, na długo zanim wyznaliśmy im prawdę. I trochę za głośno na<br />

pewnym obiedzie teściowa powiedziała mężowi, że „to Weroniki wina”.<br />

A on odparł wtedy, że zawsze kobieta jest winna. Nie zapomniałam im<br />

tego i nigdy nie zapomnę.<br />

– Wiem mamo, dla mnie jesteście jak rodzice…<br />

Z ulgą odkładałam telefon. Wyobrażałam sobie, jak wychodzą<br />

oboje z poczty i wolnym krokiem człapią do domu przytłoczeni własnym

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!