04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

i odpowiednio ją „zaszeregowuję”, do zlewu, do szafki, do lodówki…<br />

W końcu zmywam. Teściowa rzuciła się na pomoc. Odsunęłam ją<br />

delikatnie i stanowczo.<br />

– Sama sobie poradzę – zapewniłam, szorując patelnie, jakby życie<br />

od tego zależało. – Ja bym prosiła, żebyście poszli.<br />

Ojciec wstał, bo zwykł był interpretować wszystko, co zostało<br />

powiedziane, dosłownie. Ale moja matka, która uważała, że mówię<br />

„nie”, ale myślę „tak”, pociągnęła go za rękaw. Ojciec się zachybotał<br />

i usiadł na powrót.<br />

– Teraz nie możesz zostać sama, ponieważ masz rodzinę…<br />

– powiedział stanowczo.<br />

Zastanawiałam się, kiedy ich wyrzucić.<br />

– Ja was bardzo proszę – wycedziłam przez zaciśnięte zęby<br />

– żebyście sobie poszli. Właśnie pogrzebałam męża i chcę zostać sama.<br />

Czy możecie to uszanować i wyjść?<br />

Teść wyprowadził pochlipującą teściową, wreszcie poszli moi<br />

rodzice. Na odchodnym matka wyraziła nadzieję, że przyjdę do nich po<br />

kościele w niedzielę na obiad. Wcześniej zapraszali mnie teściowie. Im<br />

powiedziałam, że idę do rodziców, a moim, że niestety już zaprosili mnie<br />

teściowie. Do nikogo nie zamierzałam iść.<br />

– To na podwieczorek… – bąknęła niepewnie matka.<br />

– Tak, na podwieczorek pewnie się wyrobię… – potaknęłam.<br />

– A gdybyś tak chciała jutro… – Matka odwróciła się jeszcze na<br />

schodach.<br />

– Jakbym chciała jutro, to znam drogę – stwierdziłam takim tonem,<br />

jakbym rozważała wizytę. – Będziecie jutro w domu?<br />

– Rano pojedziemy na cmentarz, zapalić świeczki, bo trzeba… –<br />

powiedziała mama. – Będziemy jeździć codziennie do świąt, córeczko,<br />

bo tak nagle… I Pan Bóg może nie odpuścił mu całkiem grzechów…<br />

Do końca nie dotarło do mnie, o czym ona mówi, ale pojęłam<br />

ogólny sens.<br />

– Jestem pewna, że po świętach Sławek pójdzie do nieba…<br />

– oznajmiłam lekkim tonem, jakbym już deklarowała, że ja zrobię<br />

karpia, a oni niech przyniosą kluski z makiem. – Trzeba palić świeczki…<br />

Kiedy wreszcie poszli, pucowałam całe mieszkanie długo

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!