04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Powiodłam błędnym wzrokiem dokoła. Była późna jesień. Niby<br />

szaro i ponuro, ale na ulicach mnóstwo kolorowych, niesprzątniętych<br />

liści, które wesoło wirowały nad poobtłukiwanymi chodnikami.<br />

– Czy naprawdę nie mogłaby mama załatwić tego sama?<br />

– spytałam ponownie.<br />

– A jeśli coś nie tak kupię, nie ten rozmiar czy coś? – Teściowa<br />

patrzyła na mnie trwożnym wzrokiem.<br />

– A od tego czyjeś życie zależy? – zapytałam, co spowodowało, że<br />

ta biedna kobieta zalała się łzami na ulicy i poczłapała w stronę<br />

pawilonów handlowych. Ja po namyśle odwróciłam się i poszłam do<br />

domu, gdzie oddałam się pieczeniu pasztecików i robieniu barszczu.<br />

Przez kolejny dzień zrobiłam jeszcze trzy ciasta i pięć rodzajów sałatek,<br />

wysprzątałam mieszkanie na błysk, umyłam nawet okna. Spałam po pięć<br />

godzin, budziłam się i znów zaczynałam gotować, piec i sprzątać,<br />

wszystko po to, żeby nie myśleć i nie tęsknić, czego oczywiście nie dało<br />

się w żaden sposób uniknąć.<br />

Świeciło słońce. To było samo w sobie okropne. Niebo powinno<br />

płakać, słońce zgasnąć, ludzie powinni pogrążyć się w żałobie. Jak<br />

w tym słynnym wierszu. Tymczasem pogrążonych w żałobie było troje:<br />

ja i teściowie. Moi rodzice byli raczej „pogodzeni z wyrokami boskimi”,<br />

a matka miała minę, jakby mi tego wdowieństwa zazdrościła. W kościele<br />

ksiądz, którego nie znałam zupełnie, opowiadał o Sławku, jaki to był<br />

dobry i miły oraz że „przedwcześnie zgasł”.<br />

– Jego śmierć ma szczególne znaczenie, ponieważ przez nami<br />

pierwsza niedziela adwentu… – Kiedy to usłyszałam, to we mnie się<br />

zagotowało. Podniosłam głowę i zatoczyłam zdziwionym spojrzeniem<br />

dokoła. Wszyscy wydawali się zgadzać, że pierwsza niedziela adwentu<br />

usprawiedliwia mord na moim mężu. Prawie że słyszałam Sławka, który<br />

w podobnej sytuacji powiedziałby: „Cóż za absurd…”.<br />

– A to okres radosnego oczekiwania na przyjście naszego Pana…<br />

– bredził ksiądz.<br />

Byłam wtedy już po okresie negacji i wchodziłam w okres buntu.<br />

Podobno to zupełnie normalne okresy żałoby. Wtedy tego nie<br />

wiedziałam. Miałam ochotę wstać i wywrzeszczeć temu człowiekowi<br />

prosto w oczy, że Sławek tu nie bywał i jego śmierć nie może być

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!