04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Usiadłam, nie przestając trzymać się za serce. „Zaraz mi powie, że<br />

stan Sławka się pogorszył”, pomyślałam z przerażeniem, „i leży na sali,<br />

gdzie jest jeszcze więcej tych rurek. Niech tylko doda, że robią, co<br />

mogą…”. Doktor spojrzał na mnie poczciwie.<br />

– Robiliśmy, co mogliśmy, naprawdę… Nie mogliśmy zatrzymać<br />

krwotoku wewnętrznego…<br />

– Ale teraz go zatrzymacie? – wyszeptałam. – Ja nie rozumiem…<br />

– Proszę pani – zaczął. Pionowa kreska u nasady nosa zamieniła się<br />

w głęboki rów. – Dzisiaj nad ranem spadło gwałtownie ciśnienie, mąż<br />

stracił przytomność. Natychmiast zawieźliśmy go na salę operacyjną. Ja<br />

go operowałem. Walczyliśmy jeszcze godzinę, ale o 5.30 pacjent<br />

zmarł… Bardzo mi przykro.<br />

Dotarło do mnie tylko, że o 5.30.<br />

– Ja się zbudziłam o 5.30 – stwierdziłam. – Wcześniej śniło mi się<br />

światło w wodzie, które nie gasło. Ale odpłynęło i ja się zbudziłam.<br />

Zbudziłam się właśnie o 5.30. To chyba coś znaczy.<br />

– Bardzo pani współczuję – powiedział. – Niech pani ze mną<br />

pójdzie do pielęgniarek, a ja podam pani coś na uspokojenie. Woli pani<br />

tabletkę, może zastrzyk? Lepiej chyba zastrzyk…<br />

Zaczęłam intensywnie myśleć, czy wolałabym tabletkę, czy<br />

zastrzyk. Tabletki na pewno nie mogłabym przełknąć, bo w gardle coś<br />

rosło i zaczynałam się dusić. Zastrzyków bardzo się bałam, ale<br />

odpowiedziałam, że chyba wolę zastrzyk. Wstałam i zemdlałam pod<br />

współczującym spojrzeniem lekarza.<br />

Zbudziłam się na szpitalnym łóżku w pokoju, gdzie nie było<br />

nikogo oprócz mnie. W mojej żyle tkwiła igła, która boleśnie mnie<br />

raniła. Do igły przymocowany była rurka, kończąca się szklaną butelką<br />

wiszącą u nasady blaszanego stojaka. Niewiele myśląc, wyciągnęłam tę<br />

igłę, bo bolało mnie tak okropnie, jakby kto rękę ucinał. Rurka odłączyła<br />

się przy tym od igły i zawisła swobodnie. Na podłogę zaczęła kapać<br />

woda ze szklanej butelki, która mieszała się z krwią wypływającą<br />

z mojej ręki. Wstałam i zatoczyłam się na ścianę. W tej chwili weszła<br />

siostra Regina i załamała ręce.<br />

– Co ty wyprawiasz, dziecko! – krzyknęła, ale po chwili dodała.<br />

– Nic, nic. Posprząta się… Szkoda tylko, że wyrwałaś kroplówkę. Takie

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!