You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Po chwili był już przy mnie i obejmował.<br />
– Jestem zmęczony, Weronika, to ja przepraszam…<br />
Pozwoliłam się objąć, pocałować, dmuchnąć w twarz i przekonać,<br />
że to naprawdę zmęczenie, a nie dupa na boku. Coś takiego zaświtało mi<br />
w głowie i nie mogłam się od tej myśli opędzić.<br />
– Wiesz co? – powiedział w końcu. – Potrzebuję tego garnituru,<br />
jakichś koszul, a ty sukienki.<br />
– A po co mi sukienka? – spytałam.<br />
Uśmiechnął się niepewnie. Ja z kolei byłam przekonana, że to, co<br />
powie za chwilę, nie będzie szczere, płynące z głębi serca. Motyl wziął<br />
się nie wiadomo skąd na sercu, zatrzepotał, a potem wpadł do środka<br />
i popłynął żyłami razem z krwią, tłukąc się i topiąc w czerwonej cieczy.<br />
– Chciałbym, żebyś poszła ze mną na przyjęcie gwiazdkowe.<br />
Mamy przyjść z żonami. To będzie w jakiejś bardzo modnej restauracji<br />
w samym centrum. Podadzą ci jedzonko, zjesz i będzie raz jak trzeba.<br />
Dawno cię nigdzie nie zapraszałem, już nie pamiętam, kiedy ci coś<br />
kupiłem. Idź do fryzjera, Weronika, do kosmetyczki, czy gdzie tam się<br />
chodzi…<br />
I tak gadał bez końca, a ja słuchałam coraz bardziej przerażona,<br />
odpychając wszystkie myśli, zaciskając wargi na pytaniu: „Czy ty kogoś<br />
masz?” i „Czy to przez to, że nie mamy dzieci?”.<br />
Restauracja nazywała się Casa Valdemar, czyli „dom Waldka”,<br />
i była rzeczywiście niewiarygodnie elegancka. Weszliśmy tam<br />
punktualnie, wcześniej chodziliśmy ulicą Piękną przez piętnaście minut,<br />
bo byliśmy za wcześnie i Sławek za skarby świata nie chciał wejść.<br />
Zmarzłam, bo miałam na sobie sukienkę bez rękawów, czarną,<br />
z krótkimi czerwonymi bufiastymi rękawkami, nieco błyszczącą,<br />
i szpilki z butiku. Sławek kupił mi tę sukienkę po tym, jak już<br />
uzupełniliśmy jego garderobę o dwa garnitury: jeden ciemnoszary, drugi<br />
czarny, oraz dwie białe koszule: dwie błękitne i jedną w prążki. Do tego<br />
krawaty, buty… Mnóstwo pieniędzy. Sławek, jakiego nie znałam<br />
przynajmniej od tej strony, oglądał się w lustrze i pozwalał sobie<br />
podawać kolejne krawaty, które przykładał do garnituru, i ciemne<br />
skarpetki. Wyglądał przy tym bardzo przystojnie. Ja unikałam patrzenia<br />
w lustro, zamykałam oczy, ile razy mój wzrok miał zogniskować się