04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

kiedy mój własny ojciec dobijał się do drzwi naszego mieszkania,<br />

krzycząc, że trzeba odwieźć gdzieś ciotkę Katarzynę, pożegnać gości<br />

i Bóg jeden wie co jeszcze. Sławek wtedy wyszedł do niego owinięty<br />

w kołdrę. Postarał się, żeby ojciec zobaczył, że nie ma nic pod nią,<br />

i lodowatym głosem wycedził, że nikogo odwoził nie będzie, z kim<br />

trzeba, się pożegnał, a teraz bardzo prosi, żeby nie przeszkadzać jemu<br />

i jego żonie w czynieniu powinności małżeńskich. Ojciec łyknął tę<br />

zniewagę, chociaż nigdy nie zapomniał, że przegrał na starcie<br />

konfrontację „kto tu rządzi”. Sławek wrócił do mnie i zajął się<br />

urzeczywistnianiem czynienia obowiązków małżeńskich, co ja przyjęłam<br />

z ulgą i ochotą. Po roku godzenia się z dominacją zięcia i oryginalnością<br />

córki zażądał klucza, a ja lekkomyślnie mu go wydałam.<br />

– Idziemy tam na obiad – zdecydował Sławek – tylko powiedz,<br />

żeby nie było pomidorowej, bo nie znoszę jej w wydaniu twojej mamy.<br />

Kojarzy mi się z zupą, którą karmili mnie w szkole.<br />

– Powiem. – Opuściłam głowę, żeby się nie roześmiać, bo trafił<br />

w dziesiątkę. Moja matka gotowała w domu tak samo, jak w szkole,<br />

używała identycznych składników, jakby miała wdrukowane, że zupa to<br />

zupa i wszędzie musi przejść przez weryfikację intendentek.<br />

– Serio – dodał. – Dodaje za dużo mąki. Niech zrobi może krupnik.<br />

– Powiem jej – powtórzyłam.<br />

Zadzwoniłam następnego dnia z przedszkola, potwierdziłam, że<br />

przyjdziemy w niedzielę, przyniesiemy ciasto, a ponieważ matka<br />

powiedziała, żebym drożdżowego nie robiła, bo nie potrafię, to ja<br />

dodałam, żeby ona pomidorowej nie serwowała, bo też nie potrafi.<br />

– Może chcecie jak w restauracji dania sobie wybierać? – sarknęła.<br />

– Ja tylko mówię, o co Sławek prosił – powiedziałam.<br />

– A co by zjadł? – zapytała już łagodniejszym tonem. W końcu<br />

mąż to mąż, uznała zapewne.<br />

– Mówił coś o krupniku…<br />

Coś sapnęło w telefonie.<br />

– Jak dostanę kaszę, to zrobię… – zgodziła się w końcu.<br />

– Ale nie musi być krupnik – dodałam szybko. – Tylko żeby tej<br />

pomidorówki…<br />

– A na drugie mąż czego sobie życzy? – indagowała matka.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!