04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Śmiać mi się chciało. Powiedziała, że znaleziono u mnie w domu<br />

zwłoki zwierzaka, które śmierdziały tak okrutnie, że sąsiedzi w końcu<br />

zaalarmowali policję. Zaprotestowałam, ponieważ oprócz Lucypera,<br />

który uciekł w końcu z bloku, nie miałam nigdy żadnego zwierzęcia, ani<br />

psa, ani kota. Carmen twierdziła jednak, że Lucek nigdzie nie uciekł,<br />

tylko zdechł z głodu. Potem sama sobie zaprzeczyła, twierdząc, że<br />

w kuchni stały miski z zeschniętym jedzeniem, a w łazience kuweta<br />

pozbawiona żwirku, ale za to pełna odchodów. Poza tym kot leżał na<br />

kocyku we własnych cuchnących odchodach i zaczynał się rozkładać.<br />

Tłumaczyła mi i tłumaczyła, aż w końcu zgodziłam się, że miałam<br />

załamanie nerwowe po tym, jak niegodnie zachowała się Helena, ale<br />

z tego powodu nie oszalałam, nie tym razem.<br />

– Dziecku nic się nie stało. – Kiwała głową Carmen-Monika. – Być<br />

może będzie musiało być pod opieką psychologa, ale zasadniczo<br />

dziewczynce nie stała się żadna krzywda. Oczywiście nie mogę<br />

wykluczyć, że rodzice dziecka zechcą wystąpić przeciwko pani na drogę<br />

sądową… Postaram się pomóc, jeśli tym razem będzie się pani leczyła,<br />

pani Weroniko, i zgłaszała na kontrole.<br />

Nic nie mówiłam, ponieważ nie wiedziałam, co mogłabym<br />

powiedzieć. Ta dziewczyna wyglądała jak Carmen, ale zupełnie jej nie<br />

przypominała. Zachowywała się, jakby grała w teatrze, udając, że<br />

jesteśmy obie w szpitalu psychiatrycznym. Czy ona naprawdę nie mogła<br />

zrozumieć, że ja chciałam najpierw chronić ją, a potem Helenę i Anielę?<br />

W końcu wyszła. Po chwili przyszła pielęgniarka z dwoma<br />

sanitariuszami i wstrzyknęli mi coś do żyły. Zapadłam w sen,<br />

mamrocząc, że Borzobohaty śpiewał jak anioł.<br />

Śniła mi się Helena tańcząca ze Sławkiem. On był szczęśliwy<br />

i machał do mnie, wirując z nią na parkiecie. Mnie zazdrość ściskała<br />

w gardle, ale uśmiechałam się do nich, dając im znaki, żeby nie<br />

przestawali wirować. Na parkiet wszedł Marcin, trzymając za rękę<br />

Carmen i również zaczęli tańczyć. Marcin się zmienił. Zmężniał<br />

i wyprzystojniał. Wiedziałam skądś, że wrócił do swoich rodziców<br />

i pracuje teraz na roli. Trochę żal jego pianistycznego talentu, ale<br />

najważniejsze, żeby był szczęśliwy. Tak mu powiedziałam,<br />

przekrzykując muzykę. Pomachał do mnie ręką i znikli z Carmen wśród

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!