04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

dawno po obiedzie, ojciec nie czeka. Matka spojrzała spode łba, moja<br />

propozycja musiała być dla niej szokiem, nie wiem, czy ojciec zabrał ją<br />

kiedykolwiek do kawiarni, na pewno dobrowolnie nie weszłaby do<br />

czegoś takiego nawet w ulewę. Oczywiście odmówiła, ale podała powód.<br />

Powiedziała, że jest bardzo zmęczona i chce się położyć na kanapie.<br />

W domu ojciec przywitał nas awanturą, gdzie się tyle podziewałyśmy.<br />

Matka mu tłumaczyła, że ja jeszcze chciałam do kawiarni iść, dopiero<br />

byśmy się spóźniły. Zostawiłam ich w pokoju zastanawiających się, czy<br />

teraz odgrzać gołąbki, czy dopiero na kolację. Mnie było wszystko<br />

jedno, w końcu po kilku minutach matka zawołała mnie, żebym<br />

przyszła, bo, zawahała się na krótko, „obiad na stole”. Przyszłam,<br />

zjadłam, pochwaliłam ten obiad, pozmywałam, wytarłam, po czym<br />

zamknęłam się w pokoju i zasnęłam kamiennym snem. Wszystko<br />

pamiętam z tamtych czterech dni, każdą tęsknotę, każdą myśl. I smutek,<br />

który mi towarzyszył w poniedziałek w przedszkolu, szczególnie na<br />

widok rozrabiającego Kacpra. „Jak różne są rzeczy ukryte w króciutkim<br />

wyrazie żal”, podsumował mój ukochany poeta Tuwim, który wszystko<br />

rozumiał. Znów zamykałam przedszkole, znów był mróz i znów miałam<br />

zamiar powlec się do domu nieco okrężną drogą, kiedy usłyszałam za<br />

sobą głos:<br />

– Pani Weroniko…<br />

– To pan… – Powiedziałam „pan”, mimo że na spacerze<br />

mówiliśmy do siebie po imieniu. Miałam ochotę wrzasnąć wielkim<br />

głosem: „Dlaczego dopiero dziś przyszedłeś?! Dlaczego pozwoliłeś mi<br />

myśleć, że nic się nie stało?!!!”.<br />

– Pozwoli się pani zaprosić na spacer? – zapytał.<br />

– Miałam zamiar właśnie iść do domu – odpowiedziałam.<br />

– O – skonfundował się nieco. – To może ja mógłbym panią<br />

odprowadzić do domu albo chociaż do autobusu?<br />

Uśmiechnęłam się.<br />

– Chciałam powiedzieć, że miałam zamiar wracać do domu<br />

spacerem. Ja nie boję się mrozu.<br />

– O, to całe szczęście, bo ja myślałem, że pani mi odmawia…<br />

Tyle lat potem kochałam jego uśmiech. Uśmiechał się tak<br />

charakterystycznie. Nagle pokazywał wszystkie zęby, białe

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!