04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

sklepu Doroty, ale zastałam drewniany barak zamknięty na cztery<br />

spusty. Zwykle mimo dnia wolnego Dorota przesiadywała w pracy, tym<br />

chętniej, że założyła w sklepie dostęp do internetu i brała swój komputer.<br />

Nie przeszkadzał jej brak klientów, ponieważ, jak to się wyrażała,<br />

„surfowała” w sieci i potrzebowała spokoju. Zaniepokojona, że coś się<br />

stało, poszłam do niej do domu. Istotnie, Dorota była czerwona na<br />

twarzy i powitała mnie z wyraźną ulgą.<br />

– Jesteś wreszcie – powiedziała. – Dzwonię do ciebie i dzwonię, bo<br />

musisz wziąć Lucka do siebie na kilka dni.<br />

– Ale… – zaprotestowałam słabo. – Co się stało? Gdzie twoja<br />

mama?<br />

– No właśnie – odparła, krzątając się bezładnie po mieszkaniu.<br />

– Mamę zabrało pogotowie, bo miała jakieś okropne bóle żołądka.<br />

Najpierw dzwoniłam kilka razy, bo mama się zwijała, ale dyspozytorka<br />

kazała mi iść do lekarza rodzinnego. Wyobrażasz sobie? Do przychodni,<br />

gdzie się stoi godzinami… Z ciężko chorą staruszką…<br />

Zupełnie mnie to nie interesowało. Chciałam usiąść i powiedzieć<br />

jej, jak okropnie zachowała się Helena. Tymczasem Dorota, drepcząc po<br />

ciasnej kuchni, gadała jak najęta.<br />

– Zadzwoniłam tam znów i wiesz, tak objechałam babę, że<br />

w końcu przysłała karetkę. Jeszcze powiedziała, że obciąży mnie<br />

kosztami! Wyobrażasz se? Kosztami mnie obciąży?! A jak doktór<br />

przyjechał, to mi mówi, że pewnie za późno, bo to zawał. Zawał!<br />

Wpatrzyła się we mnie przerażonymi oczami. Jak ja jej<br />

zazdrościłam, że ma problem, który rozwiąże się sam, a oba możliwe<br />

rozwiązania będą dla niej dobre. Jej matka albo umrze na ten zawał, albo<br />

wróci do niej cała, może mniej zdrowa, ale za to bardziej marudząca,<br />

wymagająca jeszcze większej opieki i troski. Tak czy śmak, Dorota<br />

będzie się musiała dostosować i będzie jej z tym dobrze. Nawet<br />

w przypadku żałoby. Pokrzywduje sobie trochę, ale w końcu odetchnie.<br />

– Ja teraz będę cały czas w szpitalu, będę im patrzyła na ręce,<br />

doktorom i pielęgniarkom, wiesz. Dlatego weź Lucyperka do siebie,<br />

dobra? Ja ci dam karmy i kuwetkę też weź. To dobry kotek, tylko trzeba<br />

mu towarzystwa. Ja zaraz zresztą zaniosę to wszystko do ciebie, zaraz…<br />

zaraz…

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!