04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

hummusami… Była zachwycona…<br />

– To było o wiele lepsze od… – Pokazała palcem na talerz, gdzie<br />

leżały dwa kotlety mielone otoczone przez marchewkę z groszkiem<br />

i przesolony ryż z torebki.<br />

Wierzyłam jej. Brak talentu kulinarnego Helena odziedziczyła<br />

najwyraźniej po swojej matce. Kiedy skończyłyśmy, Aniela bez gadania<br />

pozbierała naczynia i wstawiła je do zlewu. Potem umyła talerze<br />

i sztućce, a Helena wytarła je i odłożyła na miejsce. Ja przez cały czas<br />

siedziałam przy stole. Miałam ochotę wstać i pokroić ciasto albo dać<br />

talerzyki czy zaparzyć herbatę, ale siedziałam, zastanawiając się, co<br />

prócz takiego sobie obiadu dała Helenie wizyta u matki.<br />

– Mam sporo nauki – powiedziała Aniela. – Mogę wziąć ciasto<br />

i herbatę do siebie?<br />

Helena kiwnęła głową i zaczęła po swojemu, czyli bez zupełnego<br />

pomyślunku, parzyć herbatę, jednocześnie krojąc ciasto. Przez chwilę<br />

przypomniała mi świętej pamięci ciotkę Katarzynę, która umarła na raka<br />

jajnika w ciągu kilku miesięcy od rozpoznania, w dodatku nie<br />

informując rodziny, że choruje. Któregoś dnia przyszła do rodziców<br />

wychudzona i oznajmiła, że „to długo nie potrwa”. Rzeczywiście jeszcze<br />

przez miesiąc była pod opieką hospicjum domowego, a którejś nocy<br />

zasnęła na wieki. Kiedyś wydawało mi się, że ciotka Katarzyna jest<br />

w naszej rodzinie powiewem świeżego powietrza, może nie kolorowym<br />

ptakiem, ale przynajmniej umiała latać, w przeciwieństwie do reszty kur,<br />

które tylko dziobały ziarna życia na wiejskich podwórkach. Swoją cichą<br />

śmiercią rozczarowała mnie. Żeby chociaż cierpiała, jak inni chorzy na<br />

raka, bluźniła albo przynajmniej targały nią jakieś wątpliwości. Może<br />

wtedy moi rodzice dostrzegliby i swoją marną egzystencję, jak też i moje<br />

cierpienie. Może by coś zrozumieli. A tak ciotka odeszła na warunkach<br />

ojca, szaro, cicho. Wylądowała na lotnisku zawieszonym wysoko i już<br />

nie zeszła na ziemię. Nie wołała ani o drabinę, ani o lot powrotny, nic<br />

nie chciała. Przeciwnie, w ostatnich godzinach upierała się wyłącznie,<br />

żeby nikogo nie niepokoić, nie zawiadamiać dalszej rodziny, urządzić<br />

pogrzeb bez stypy. Kiedy patrzyłam na Helenę krojącą pleśniaka na<br />

kawałki, przypomniało mi się, że ciotka bardzo dbała o oprawę. U niej<br />

jednej można było dostać obiad na ładnych talerzach, a każdy miał obok

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!