04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Wyszłam z przedszkola i wolnym krokiem poszłam w stronę domu, do<br />

ostatniego metra mając nadzieję, że on idzie za mną. Pamiętam tamtą<br />

sobotę i niedzielę. Znów w radiu śpiewali piosenki o mnie, o tym, że<br />

uciekł skoro świt i potem był wstyd. Właśnie tak się czułam. Wstydziłam<br />

się tego wrażenia bliskości, zakochania wręcz, wybuchu uczuć do<br />

człowieka, którego widziałam przez dwie godziny. Te endorfiny<br />

wybuchły w przestrzeń kosmiczną i nie zostały złapane, rezonans uciekł<br />

w eter, a moja miłość zamarzła w styczniowy poranek. Cały czas<br />

powtarzałam sobie, że nie ma się czego wstydzić, bo te wszystkie<br />

uczucia, to zakochanie, były głęboko we mnie, nie wyszły ani na chwilę<br />

na światło dzienne, nikt nie widział, nikt nie słyszał. On też nie. „Nie<br />

zorientował się, że ja się zakochałam”, powtarzałam sobie. Nic nie wie,<br />

nie będzie się ze mnie śmiał, nie pozna mnie na ulicy. Może kiedyś<br />

przyjdzie znów po Kacpra, wtedy kiwniemy do siebie głową<br />

i wymienimy porozumiewawcze spojrzenia. Bo nic nie było i nie ma<br />

w ogóle o czym myśleć. Sobotę jakoś przetrwałam. W niedzielę matka<br />

ciągnęła mnie na grób babci. Był styczeń, grobowiec dziadków, duma<br />

mojej matki, był niesprzątnięty, jeszcze ktoś by zobaczył i skomentował.<br />

Ostatnio byłyśmy tam w Wigilię, potem padał śnieg, był mróz, a matce<br />

wypadł dysk i nie mogła się schylać. Nie zmusiła mnie, żebym sama<br />

pojechała i posprzątała, ale przy najbliższej okazji, kiedy już mogła się<br />

schylić i wyprostować bez większego problemu, zaczęła mi jęczeć,<br />

żebym pojechała z nią na cmentarz. Nie chciałam, nic mnie nie<br />

obchodziło, co będzie na tym grobie, czy wiązankę przykryje śnieg, czy<br />

babcia i dziadek, w niebie, a jakże, nie będą cieszyć się światłem ze<br />

zniczy. Pojechałam jednak. Uznałam, że to lepsze, niż tak siedzieć<br />

i myśleć o swoim nieszczęściu. Pomogło, bo sprzątanie zajęło nam<br />

prawie cały dzień, odmroziłam sobie ręce, przemokłam kompletnie<br />

i złość na Sławka przeszła gładko w złość na matkę, jej bezmyślność<br />

i ośli upór. Odpysknęłam, kiedy mi tłumaczyła, że też mam ją pochować<br />

w tym samym grobie, i utyskiwała, że na pewno lampek nie będę paliła<br />

ani kwiatków kładła, sczeźnie, zmarnuje się piękny, kosztowny grób. Na<br />

szczęście nie słyszała tego, co mówię, mamrotała pod nosem jak to ona,<br />

„krzywdowała sobie”. W drodze powrotnej zaproponowałam, żeby pójść<br />

do kawiarni, wypijemy herbatę, ogrzejemy się chwilę, przecież i tak już

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!