04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

adio ryczy!” Nic mnie nie obchodziło. Zatroszczyłam się tylko<br />

o staranny przyodziewek na dzień jutrzejszy, bo przecież Sławek na<br />

pewno przyjdzie pod przedszkole, i poszłam spać, snując marzenia<br />

o naszym wspólnym życiu i tym, ile dzieci będziemy mieli. Chciałam od<br />

razu dwójkę, najlepiej bliźniaki, albo rok po roku, najpierw chłopczyka,<br />

potem dziewczynkę, chociaż było mi wszystko jedno, byle dziecko<br />

zdrowe było. Potem jakieś dwa lata przerwy i jeszcze jedno, no, może<br />

gdyby się okazało, że jednak ciężko, to trzy lata. Ale na pewno trzecie<br />

dziecko, a po jakichś dziesięciu latach, kiedy te pierwsze już będą<br />

nastolatkami, wtedy jeszcze jedno, na deser, na starość, dla radości<br />

naszych oczu. Zasnęłam, pchając wózek z bliźniakami, w ciąży z trzecim<br />

dzieckiem, kiedy zegar z kukułką wybijał trzecią nad ranem. Następnego<br />

dnia otworzyłam oczy o szóstej, szybko wstałam, ubrałam się<br />

w najlepszą spódnicę, bluzkę od ciotki Katarzyny i pobiegłam do<br />

przedszkola. Miałam pewną nadzieję, że on będzie czekał od rana.<br />

Nawet zastanawiałam się, czy nie zrejteruję i nie opuszczę pracy, żeby<br />

z nim pobyć, ale Sławka nie było. Naturalnie, uspokoiłam się nieco,<br />

przecież i on ma pracę. Na pewno przyjdzie o 17.00. Z tego wszystkiego<br />

zapomniałam, że w środy pracowałam od 7.00 do 14.00. Zamiast jednak<br />

wyjść do domu, powiedziałam koleżance Kryśce, że w domu rury pękły,<br />

zimno jest okropnie i nie chce mi się wracać do tej lodówki. Rury zresztą<br />

pękały zwykle zimą z częstotliwością większą niż „bardzo często”, więc<br />

mogłam nawet przypuszczać, że jeśli nie tego dnia, to w ciągu kilku<br />

najbliższych pękną i kłamstwo stanie się świętą prawdą. Kryśka<br />

pokiwała głową z pełnym zrozumieniem. W tamtych czasach to jeszcze<br />

i światło mogli wyłączyć, a widok całego osiedla pogrążonego o 17.00<br />

w egipskich ciemnościach nikogo nie dziwił ani nie powodował<br />

specjalnych protestów. Siedziałam w przedszkolu jak na szpilkach,<br />

zerkałam na Kacpra, którego przyprowadziła matka i zostawiła bez<br />

słowa. Nie uważała, że powinna mi cokolwiek powiedzieć. Czekałam na<br />

jakąś rozmowę, choćby kilka słów z jej strony, najbardziej na słowa, że<br />

to on będzie odbierał Kacpra z przedszkola, ale nie rzuciła na mnie<br />

nawet okiem. Mogłam zapytać, zreflektowałam się, kiedy już poszła.<br />

Zamiast tego wzięłam małego na spytki, ale dziecko nie było specjalnie<br />

rozmowne. Pytałam o wujka Sławka, czy często przychodził po niego do

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!