You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
zapachy drażnią ją i wywołują ból głowy. Kremy pachniały tylko<br />
kosmetyką. Helena zresztą używała najtańszych kremów, które na jej<br />
skórze rozkwitały niczym najdroższe specyfiki. Nie usprawiedliwiały<br />
jednak tego zapachu. Może żel pod prysznic, zastanawiałam się,<br />
przeszukując półki, albo mydło. Ale i tu nie znalazłam podobieństw.<br />
Doszłam do wniosku, że ona musi tak pachnieć sama z siebie. Może jej<br />
pot nie zawiera ostrych zapachów, tylko właśnie taką bladą woń. To<br />
pewnie zwykła chemia cząsteczek, którą jedni mieli, a inni nie.<br />
Smażyłam zatem kotlety z piersi, słuchałam znajomych rytuałów, które<br />
dziś odbywały się znacznie wolniej niż zwykle, może przez to zmęczenie<br />
spowodowane incydentem w sklepie, a może mnie się wydawało, że<br />
Helena jest wolniejsza. Kiedy weszła do mnie, właściwie do siebie do<br />
kuchni, kotlety stały ułożone w zgrabny stosik, ziemniaki się gotowały,<br />
a surówkę właśnie kończyłam mieszać. Helena spojrzała na obiad, jaki<br />
przygotowałam dla niej i dla córki, z mieszaniną wdzięczności i obawy,<br />
a potem powiedziała:<br />
– Weroniko, tak mi strasznie głupio… Naprawdę chciałam zrobić<br />
obiad dla nas wszystkich. Jest piątek, mogłybyśmy spokojnie zjeść,<br />
a potem odgrzałabym Anielce.<br />
– Ależ nie musisz się mną przejmować – odparłam. – Przecież<br />
mamy umowę, że to ja gotuję, a ty sprzątasz, nie pamiętasz?<br />
– Bardzo ci dziękuję – powtórzyła. – Ja bym nie zdążyła w takim<br />
tempie wszystkiego przygotować.<br />
Machnęłam ręką, litościwie nie mówiąc, że każda normalna<br />
kobieta, która wraca do domu z zamiarem zrobienia zakupów na obiad,<br />
załatwia to szybko i sprawnie, a potem nie mizdrzy się godzinę przed<br />
lustrem, tylko przebiera szybko i smaży, co trzeba.<br />
– Przecież widzę, kochana – odpowiedziałam – że zmęczona jesteś<br />
i wyprowadzona z równowagi tym sklepem… Już nie przeszkadzam.<br />
Zjemy razem kiedy indziej. Dziś znów mam gościa. Zrzucę tylko fartuch<br />
i lecę do siebie.<br />
Specjalnie tak do niej mówiłam, e tam, niech tam, zrzucę, kochana<br />
moja. Udawałam inną, niż jestem, przebierając z zadowoleniem<br />
owadzimi odnóżami. Chciałam, żeby nadal czuła się przy mnie<br />
wyjątkowa, wcielenie poezji, delikatności i spraw nadziemnych. Dlatego