04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

udzącą w chłopcach czy mężczyznach zainteresowanie, ale czułam, że<br />

i dla niego ten spacer ma wielkie znaczenie. Niewiele mówiliśmy,<br />

głównie wymienialiśmy się uwagami na temat sytuacji Kacperka,<br />

półgębkiem, ponieważ dziecko nas słuchało, a i przy każdym otwarciu<br />

ust para buchała nam spomiędzy warg. Ciepło mieszało się z zimnem,<br />

nasze głosy zapętlały się w cichym parku, Kacper ściskał nas oboje za<br />

ręce. Robiliśmy coraz szerszy łuk, żeby za szybko nie trafić do domu,<br />

gdzie mieszkało „nasze” dziecko. Nad nami migotały gwiazdy, śnieg<br />

wyjątkowo nie przypominał zmarzniętej brei, tylko srebrny puch. Mnie<br />

serce topiło się ze szczęścia, Sławkowi też, jak mi potem wyznał.<br />

Stanęłam pod blokiem, w którym mieszkali Sławek i Kacper.<br />

Nachyliłam się niezdarnie w kierunku małego i pogłaskałam go po<br />

głowie, właściwie po ciężkiej czapce z pomponem, i powiedziałam, żeby<br />

uważał na siebie. Bez sensu zupełnie. Przecież na takiego malca rodzice<br />

powinni uważać. Sławek chwycił mnie za rękę i wygłosił płomienną<br />

mowę o tym, że na świecie są jeszcze fantastyczne panie przedszkolanki,<br />

które dzieci kochają jak własne. Ja się zrobiłam czerwona i nie<br />

wiedziałam, co powiedzieć. Wreszcie pożegnaliśmy się krótkim „do<br />

widzenia”, ja odwróciłam się na pięcie i poszłam na przystanek<br />

autobusowy, a on z Kacprem do klatki. „Przecież możemy się już nigdy<br />

nie spotkać”, kołatało mi w głowie, nie zapytałam, jak ma na nazwisko,<br />

pod jakim numerem mieszka, czy znów przyjdzie po Kacpra.<br />

Jednocześnie byłam najzupełniej pewna, że oto los przyniósł mi mojego<br />

towarzysza życia, drugą połowę jabłka, pomarańczy czy medalionu.<br />

Wiedziałam, że on albo przyjdzie znów do przedszkola, już nie po<br />

Kacpra, ale po mnie, albo znajdzie mnie w inny sposób. Cały wieczór<br />

wymknął mi się z pamięci, bo mimo że w domu, wciąż myślami byłam<br />

na tamtym spacerze, a endorfiny buchały ze mnie niczym para z ust.<br />

W głowie mi się kręciło, serce waliło, a radio grało piosenki tylko dla<br />

mnie. Słowem, doświadczyłam nagłego, ciężkiego zakochania. Matka<br />

wołała mnie na kolację, przecież ciągle mieszkałam z rodzicami,<br />

w tamtych czasach trudno było iść na swoje, a ja krzyczałam zza<br />

zamkniętych drzwi, że mam pracę zleconą. „Jaką pracę zleconą?”, jej<br />

głos przebijał się przez huk nad nami, najwyraźniej ktoś wieczorami<br />

remontował mieszkanie. „Przecież nic nie słychać, huk z góry i jeszcze

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!