Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
czarny, przystojny, dobrze ubrany. Umiał jeść, co prawie spowodowało<br />
spadek czujności matki Heleny. Dla tej kobiety jedzenie było czymś<br />
bardzo ważnym, celebrowała nie tylko jego ilość, ale także jakość.<br />
Zwykła też potencjalnych chłopaków przepuszczać przez egzamin<br />
kulinarny. Trzeba przyznać, że się nie myliła. Sadzała na przykład<br />
takiego delikwenta przy stole i częstowała zupą pavese. Helena<br />
opowiadała mi o tym. Wiedziałam, że to zupa cebulowa z grzanką<br />
zapieczoną w środku, ale udałam nieświadomą niczego. Ona naturalnie<br />
czuła potrzebę wytłumaczenia mi co i jak, delikatnym tonem, żebym nie<br />
czuła się urażona i zrozumiała, na czym taki test miałby polegać.<br />
Egzamin miał polegać na tym, że chłopak dostawał taką zupę i ważne<br />
było, w jaki sposób ją zje i co będzie mówił w trakcie, a co potem.<br />
Pierwszy chłopak Heleny spojrzał na tę grzankę, rozdrobił ją łyżką,<br />
zjadł, a potem powiedział, że czuł się jak wróbel, który je rozmoczony<br />
chleb. Matce Heleny to się podobało. To było sensowne i szczere.<br />
Chodziło o to, czy chłopak jest uczciwy. Czy nie będzie próbował<br />
uwodzić Heleny, zaciągnąć jej do łóżka, a potem porzucić, nie<br />
przyjmując odpowiedzialności za jej zranione uczucia i potencjalny<br />
brzuch. Mama nie bała się tak bardzo niechcianej ciąży, jak właśnie tych<br />
zranionych uczuć. Najbardziej obawiała się, że Helena zmarnuje swój<br />
pierwszy raz. Zrobi to pod naciskiem jakiegoś chłystka, który w nią<br />
szybko wejdzie i jeszcze szybciej wyjdzie, nie pamiętając potem jej<br />
imienia. Dlatego Helena od najmłodszych lat była uczona tego, że<br />
chłopcy chcą tego jednego, zepsuć kobiecie życie, zabrać sferę intymną<br />
i na zawsze pozbawić ją złudzeń, że miłość, także fizyczna, jest czymś<br />
pięknym, a nie zwykłym zwierzęcym aktem. Helena nie musiała słuchać<br />
koleżanek, które z wypiekami na twarzy mówiły: „staje mu”, „chuj” albo<br />
„kutas”, i opowiadały, jak to u chłopaków się robi takie coś, że „on<br />
normalnie musi jej wsadzić, nawet spodni nie zdejmie, a potem rzuci”.<br />
Mogła sama snuć takie opowieści, bo dobrze je znała, z najlepszego<br />
źródła, jakim jest kobieta naszego życia, czyli matka. Kiedy pojawili się<br />
jacyś „narzeczeni”, Helena sama przybiegała do matki i mówiła, że tylko<br />
„trzymamy się za ręce”. Albo: „Mamo, to chyba już, bo jak on mnie<br />
dotknął, to ja się zrobiłam gorąca tam, wiesz, w czułym miejscu”. Matka<br />
tylko kiwała głową i przypominała, że to oczywiście normalne, takie