04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

mieszkanie. – Odkąd poprzednia lokatorka się wyprowadziła, nie<br />

sprzątałam gruntownie…<br />

– Jeśli pani pozwoli, to ja posprzątam – powiedziała prosząco. –<br />

Naprawdę musimy tu zostać. Nie bardzo mamy z córką gdzie się<br />

podziać…<br />

– Ależ dobrze – zgodziłam się. – Jak pani wygodnie. Zresztą mogę<br />

przyjść jutro rano i posprzątać, kiedy będzie pani w pracy, a Anielka<br />

w szkole, pani… pani…<br />

Podniosła ręce ku twarzy i zakryła czerwone ze wstydu policzki.<br />

– Dobry Boże – wyszeptała. – Tak mi wstyd. Nie przedstawiłam<br />

się, to do mnie niepodobne. Co pani sobie o mnie pomyśli… Helena…<br />

Helena Rodziewicz.<br />

Powiedziałam swoje imię, potem nazwisko i posłałam jej krzepiący<br />

uśmiech. Potem uścisnęłam szczupłą dłoń o długich palcach. Uścisk<br />

miała zdecydowany, nie taki ledwie, ledwie, czego nie znosiłam<br />

organicznie. Podawała całą rękę, a nie tylko palce, czego też nie<br />

cierpiałam. Takie osoby przywodziły mi na myśl meduzy.<br />

– Pani Weroniko – powiedziała, ignorując Dorotę, która<br />

niespokojnie drobiła po kuchni, nie wiedząc, czy ma iść do domu, czy<br />

poczekać na mnie. – Jestem prawnikiem. Przygotuję umowę i przyniosę.<br />

Nie będziemy musiały nigdzie chodzić. W sensie do żadnego adwokata<br />

czy kogoś takiego… Oczywiście, jeśli pani sobie życzy, może się pani<br />

skonsultować z kimś innym…<br />

Dorota dawała mi rozpaczliwe znaki za plecami Heleny, że suma,<br />

którą życzyłam sobie za mieszkanie, jest śmiesznie, ale to śmiesznie<br />

niska w porównaniu z cenami wynajmu podobnych mieszkań w centrum<br />

Warszawy. Wiedziałam o tym, ale liczyło się tylko to, żeby Helena<br />

chciała u mnie zamieszkać. Spojrzałam na zegar. Była już prawie<br />

jedenasta. Mała przysypiała na krześle.<br />

– Proszę to zrobić jutro, na spokojnie – powiedziałam. – Ja przyjdę<br />

koło dziewiątej rano i sprzątnę mieszkanie. Do trzynastej, czternastej się<br />

wyrobię…<br />

– Naprawdę proszę nie robić sobie problemu… – zaprotestowała.<br />

Nie odniosłam wrażenia, że miałabym w czymś przeszkadzać. Ona<br />

była tylko pełna obaw, czy nie zrobi mi kłopotu, każąc niespodziewanie

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!