04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

i obejrzałyśmy odcinek telenoweli, której wcześniej nie oglądałam, ale tu<br />

po dwóch minutach wiedziałam, o co chodzi. Czasem w poczekalniach<br />

u lekarzy czytałam tygodniki z programem telewizyjnym, szczególnie<br />

lubiłam streszczenia odcinków seriali. „Klaudia kłóci się z matką.<br />

W złości wypomina jej kradzież, której dopuściła się w młodości.<br />

Rosario zmienia nieoczekiwanie testament i mówi o tym kochance.<br />

Angela w tajemnicy sprzedaje ziemię po dziadkach, a Flavio, nie<br />

wiedząc o tym, zaprasza do domku letniskowego Marię”. Lubiłam<br />

wyobrażać sobie tych bohaterów i akcję, chociaż pewnie na samym<br />

serialu zasnęłabym natychmiast albo przełączyła telewizor. Potem<br />

odprowadziłam Dorotę do sklepu. Chociaż miała już pracownicę, to<br />

codziennie wieczorem sama zamykała interes, mocując masywną kłódkę<br />

na kracie, która pokrywała drzwi.<br />

– Może masz ochotę na spacer? – spytałam. – Jest tak ciepło…<br />

Skinęła głową. Poszłyśmy tą samą trasą, którą wcześniej szłam<br />

z Carmen.<br />

– Co u twoich rodziców? – spytała Dorota.<br />

– Zdrowi, dziękuję. – Zamyśliłam się na chwilę. – Teraz jest<br />

zupełnie inaczej. Nie zamykam się już w domu i nie płaczę, zgodziłam<br />

się… wiesz na co…<br />

– Na pigułki na depresję. – Kiwnęła głową. – I bardzo dobrze…<br />

Wypatrywałam łąki z kaczeńcami.<br />

– To był przecież ich warunek – mruknęłam. – Żeby pozwolili mi<br />

wynajmować mieszkanie po dziadkach i w ten sposób dorabiać do<br />

renty…<br />

Dorota wbiła spojrzenie w łączkę, na której kwitło mnóstwo<br />

kaczeńców. Kiedy byłam tu z Carmen, tylko kilka kwiatków miało<br />

rozchylone płatki, teraz łąka była cała żółta.<br />

– Wracajmy – poprosiła. – Umówiłam się na czacie z jedną<br />

osobą…<br />

– Ty nie żyjesz naprawdę, tylko w internecie… – Pokręciłam<br />

głową.<br />

– Przyganiał kocioł garnkowi – odparowała, ale uśmiechnęła się.<br />

– Ja przynajmniej się nie łudzę, że doświadczam prawdziwego życia.<br />

Stałyśmy pod jej blokiem i śmietnikiem, w którym kiedyś

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!