Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
spotęgowałoby efekt tragizmu. Tych wywodów słuchała bardzo dumna<br />
i nieprzystępna specjalistka od kostiumów, która pracowała<br />
z największymi i mogła jednym „nie” odrzucić te plany, a wtedy nie<br />
tylko baron nie miałby białego munduru oblanego winem, ale nie<br />
zbudowano by piętrowych wnętrz. Reżyser wtulił głowę w ramiona,<br />
spodziewając się wielkiego krzyku doświadczonej koleżanki albo<br />
pełnego dezaprobaty milczenia, co na jedno by wyszło, ale ta kiwnęła<br />
głową i powiedziała magiczne słowo „dobrze”, a potem rzuciła w stronę<br />
zdumionych słuchaczy „podoba mi się ten pomysł” i zamilkła, zapewne<br />
obmyślając szczegóły epoletów na policyjnym mundurze barona.<br />
Carmen kontynuowała więc z ulgą, wskazując w stronę Oli, że<br />
druga skoczy właśnie ona, po tym jak już okradnie zwłoki Scarpii<br />
z przepustek, a potem pobiegnie do więzienia po zbudowanych na<br />
samym środku schodach, które zaprowadzą ją w górę sceny. Tam ma<br />
obserwować egzekucję, która ma być przeprowadzona na niby.<br />
– Pamięta pani – opowiadała mi w taksówce, kiedy po północy<br />
sunęłyśmy przez puste miasto do domu. – Scarpia obiecuje Tosce, że<br />
egzekucja ma być pozorowana, żołnierze będą strzelać ślepakami. To<br />
znaczy Cavaradossi nie wie o tym, że naboje są ślepe, pluton<br />
egzekucyjny przymknie oczy, kiedy Tosca pobiegnie po niego i razem<br />
oddalą się w siną dal, żeby żyć długo i szczęśliwie. Problemem jest tylko<br />
tenor…<br />
Niestety, Julian nie był entuzjastą tego pomysłu. Kiedy tylko<br />
powiedziała, jak to widzi, wrzasnął na nią, że nie ma mowy i żeby<br />
wybiła sobie z głowy takie pomysły. Carmen zapewniła, że zgodził się<br />
na to reżyser, śpiewak, który będzie grał Scarpię, skoczy bez problemu,<br />
więc sam Borzobohaty nie ma tu nic do gadania, ale tenor uważał<br />
inaczej. Reżyser był całym sercem za tą koncepcją, ale kiedy Carmen<br />
poszła do niego po wsparcie, poradził jej, żeby dogadała się<br />
z przeciwnikiem, ponieważ z niewolnika nie ma jakoby pracownika.<br />
Tamtej nocy nie spała, tylko obmyślała, jak przekonać przebrzmiałego<br />
gwiazdora do tego, żeby robił nie co mu się żywnie podoba, tylko<br />
realizował koncepcję reżysera i jej własną. Rozważała prośby i groźby.<br />
Raz wychodziło jej, że lepiej po dobroci, innym razem planowała, że po<br />
prostu powie mu, że to jego ostatnia szansa. Carmen nie wiedziała, kto