o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

04.06.2014 Views

– Świetnie! – Ucieszyła się i zamachała rękoma, jakby chciała odegnać mgłę, a potem gwałtownie pochyliła się nad komputerem, ustawiając ekran tak, żebym widziała jak najbardziej wyostrzony obraz. – Najpierw widz ogląda wnętrze kościoła Świętego Andrzeja della Valle – zaczęła bardzo przejęta – do którego ucieka więzień Cesare Angelotti. Jego siostra, markiza Attavanti, zostawia tam przebranie i klucz, żeby Cesare mógł się przebrać. Tę dekorację buduję bardzo surowo, ze specjalnego materiału, to rodzaj styropianu. W kolorze starego kamienia, tak sobie wyobrażam ten kościół. Będą oczywiście ołtarz i krzyż, wszystko drewniane, proszę zobaczyć… Palec przesuwał obraz na ekranie. Zobaczyłam narysowany krzyż z drewna, pomalowany na jasny orzech, i piękny surowy ołtarz przykryty białym obrusem. Na ołtarzu dwa piękne lichtarze w kolorze starego złota. – Piękne – powiedziałam szczerze. – A będzie coś więcej w tym kościele? Tabernakulum, nawy boczne? – Tak, oczywiście. – Pokazała mi kolejne zdjęcia. – Nad ołtarzem obraz świętego Andrzeja. Ten Jusepe de Ribera z 1616 roku. Co pani o tym sądzi? – No. – Jestem zachwycona dostojnością świętego, bijącą z obrazu. – Zastanawiam się, czy taki obraz pasuje nad ołtarz. Zwykle umieszcza się wizerunek Chrystusa albo Świętej Rodziny, ewentualnie Wniebowstąpienia, Matki Boskiej… – Tak, ale to przecież nie jest prawdziwy kościół, tylko opera – prostuje. – Mogłam oczywiście skopiować wiernie wnętrze kościoła Świętego Andrzeja na Zatybrzu, tego samego, w którym dzieje się akcja „Toski”, ale to by było za proste. La Scala zawsze tak robi, a ja lubię być oryginalna. – Ten święty Andrzej nie jest zbyt popularny… – stwierdziłam. – Ależ skąd – zaprzeczyła gorąco. – To jeden z apostołów. Najpierw był uczniem Jana Chrzciciela, ale kiedy Jan pokazał mu Chrystusa, Andrzej opuścił go i poszedł za Mesjaszem. Co więcej, to on przyprowadził do Chrystusa swojego brata, którym był święty Piotr. Tak, tak… – kiwała głową, widząc moje zdumienie. – Nie wiedziałam, chyba dlatego, że nie jestem specjalnie religijna

– powiedziałam ze zdumieniem. – Ja też nie – szelmowsko mruży oczy. – Ale o świętym Andrzeju wiem wszystko. Między innymi to, że jest patronem wielu krajów: Szkocji, Hiszpanii, Niderlandów, Neapolu, księstwa Burgundii, Luksemburga… Nawet Rosji. Przyznawano tam odznaczenie świętego Andrzeja, najwyższe cywilne odznaczenie rosyjskie. – Też tego nie wiedziałam – przyznałam się. – O tym jest mowa w operze? – Nie. – Pokręciła głową, szukając czegoś w komputerze. – Widz nie będzie wiedział nic poza tym, że akcja toczy się w tym, a nie innym kościele. O, tu mam plany całych dekoracji. Proszę spojrzeć. Pokazała precyzyjnie wykonane wnętrze kościoła, z nawami bocznymi i ławkami. Wnętrze wykonane z niezwykłą dbałością o szczegóły. Ławki były zrobione tak, że widać ich „starość”. Na każdej ze ścian freski, na oknach witraże. Nawet kunsztowne konfesjonały. Zastanawiałam się, ile będzie kosztowała taka scenografia. Z boku, w jednej z naw, zobaczyłam niedokończony fresk. – Tu nie masz jeszcze pomysłu? – próbowałam zgadnąć. – Nie, nie… – Jej ręce tańczyły, kiedy przekłada język libretta na dekoracje. – To fresk, który Cavaradossi maluje dla kościoła. Ma przedstawiać Marię Magdalenę. Według mnie nie może być skończony. – Czy to prawda, że Julian Borzobohaty będzie śpiewał tę słynną partię? – pytam. Zmarszczyła czoło i spochmurniała. – Nie lubię go. – Pokręciła głową. – Także z powodów osobistych… moim zdaniem to wielkie ryzyko zatrudniać tak niepewnego śpiewaka… – Nie wiedziałaś o tym? – zdziwiłam się. – Szczerze mówiąc, nie… Gdybym wiedziała, nie zgodziłabym się tu przyjechać… Chociaż w zasadzie nie wtrącam się do obsady, bo jestem jedynie scenografem… No, ale nic to… Na szczęście jest zastępca, który tylko czeka na swoją szansę, gdyby… Rozumiem, że zastępca dostanie rolę, jeśli Julian Borzobohaty upije się na premierę albo w inny sposób zechce ujawnić swoje najgorsze cechy.

– Świetnie! – Ucieszyła się i zamachała rękoma, jakby chciała<br />

odegnać mgłę, a potem gwałtownie pochyliła się nad komputerem,<br />

ustawiając ekran tak, żebym widziała jak najbardziej wyostrzony obraz.<br />

– Najpierw widz ogląda wnętrze kościoła Świętego Andrzeja della<br />

Valle – zaczęła bardzo przejęta – do którego ucieka więzień Cesare<br />

Angelotti. Jego siostra, markiza Attavanti, zostawia tam przebranie<br />

i klucz, żeby Cesare mógł się przebrać. Tę dekorację buduję bardzo<br />

surowo, ze specjalnego materiału, to rodzaj styropianu. W kolorze<br />

starego kamienia, tak sobie wyobrażam ten kościół. Będą oczywiście<br />

ołtarz i krzyż, wszystko drewniane, proszę zobaczyć…<br />

Palec przesuwał obraz na ekranie. Zobaczyłam narysowany krzyż<br />

z drewna, pomalowany na jasny orzech, i piękny surowy ołtarz przykryty<br />

białym obrusem. Na ołtarzu dwa piękne lichtarze w kolorze starego<br />

złota.<br />

– Piękne – powiedziałam szczerze. – A będzie coś więcej w tym<br />

kościele? Tabernakulum, nawy boczne?<br />

– Tak, oczywiście. – Pokazała mi kolejne zdjęcia. – Nad ołtarzem<br />

obraz świętego Andrzeja. Ten Jusepe de Ribera z 1616 roku. Co pani<br />

o tym sądzi?<br />

– No. – Jestem zachwycona dostojnością świętego, bijącą z obrazu.<br />

– Zastanawiam się, czy taki obraz pasuje nad ołtarz. Zwykle umieszcza<br />

się wizerunek Chrystusa albo Świętej Rodziny, ewentualnie<br />

Wniebowstąpienia, Matki Boskiej…<br />

– Tak, ale to przecież nie jest prawdziwy kościół, tylko opera –<br />

prostuje. – Mogłam oczywiście skopiować wiernie wnętrze kościoła<br />

Świętego Andrzeja na Zatybrzu, tego samego, w którym dzieje się akcja<br />

„Toski”, ale to by było za proste. La Scala zawsze tak robi, a ja lubię być<br />

oryginalna.<br />

– Ten święty Andrzej nie jest zbyt popularny… – stwierdziłam.<br />

– Ależ skąd – zaprzeczyła gorąco. – To jeden z apostołów.<br />

Najpierw był uczniem Jana Chrzciciela, ale kiedy Jan pokazał mu<br />

Chrystusa, Andrzej opuścił go i poszedł za Mesjaszem. Co więcej, to on<br />

przyprowadził do Chrystusa swojego brata, którym był święty Piotr. Tak,<br />

tak… – kiwała głową, widząc moje zdumienie.<br />

– Nie wiedziałam, chyba dlatego, że nie jestem specjalnie religijna

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!