You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
zasypiając natychmiast.<br />
Śniła mi się przestrzeń, ogromna łąka, która sięgała aż do<br />
horyzontu. Nie było zielonej trawy, tylko szarosrebrzysta, ale nie był to<br />
śnieg, szadź czy mróz. Tak, jakby letnia trawa, zamiast zielona, była<br />
zupełnie srebrna. Nisko nad ziemią latały liczne owady, słyszałam je<br />
bzyczące, turkające, szeleszczące i piszczące w uszach, ale nie mogłam<br />
ich zobaczyć. Żadne nie było kolorowe, gdzieś pogubiły swoje barwy.<br />
Kiedy w końcu je dostrzegłam, szybko nauczyłam się wychwytywać je<br />
pośród źdźbeł trawy. Patrzyłam, jak niektóre spieszą się, przebierając<br />
odnóżami, inne szły wolno, rozglądając się na boki, albo dostojnie<br />
kroczyły, pchając kulki równie szare jak one same. Nie widziałam<br />
żadnego motyla, nic nie unosiło się nad łąką. Zastanawiałam się, czy<br />
motyle byłyby także szare, bo najwyraźniej w tym dziwnym świecie nie<br />
było kolorów. Nic dziwnego, pomyślałam, przecież te fruwające kwiaty<br />
nie mogą być bure ani nawet srebrne, muszą mienić się słonecznymi<br />
barwami, a nie świecić księżycowym blaskiem. Ja sama byłam ubrana<br />
w szary chałat, podobny do fartucha. Na nogach miałam płócienne szare<br />
buty, których normalnie nie posiadam. Spojrzałam na swoje ręce, ale nie<br />
były to te dłonie, które pamiętam. Nowe ręce miały długie palce i piękne<br />
paznokcie, starannie wypielęgnowane i pokryte białym lakierem.<br />
Podobały mi się i wcale się nie bałam, że coś złego stało się ze mną.<br />
Chałat nie podobał mi się do końca, ponieważ przypominał worek<br />
pokutny, brakowało mi tylko laski i przekonania, że wybieram się do<br />
Mekki. W tym śnie nic nie robiłam, tylko obserwowałam. Wiedziałam,<br />
że coś się ma zdarzyć, ale nie potrafiłam określić, co to miałoby być. Nie<br />
miałam pewności, że to coś złego, ale na pewno nie miało to być<br />
szczęśliwe zdarzenie. Wreszcie dostrzegłam na horyzoncie szarą chmurę<br />
pyłu. Trąba powietrzna była piękna, dostojna i rozsiewała czarne pyłki<br />
dokoła, jak szafarz, co szczodrą ręką sypie zboże. Pomyślałam, że może<br />
powinnam uciekać, ale nie zależało mi na uratowaniu siebie. Myśl, że<br />
nie mam niczego cennego, co chciałabym ocalić, ani jednej bliskiej<br />
osoby, którą chciałabym ochronić, spowodowała, że zaczęłam płakać<br />
i iść w stronę wirującej chmury pyłu. Zbudziłam się z oczami mokrymi<br />
od łez, płakałam przez sen naprawdę. Nie przestałam nawet, kiedy się<br />
obudziłam i wstałam do łazienki. Zobaczyłam swoją podstarzałą twarz,