o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

04.06.2014 Views

Namiastkę dziecka, którym mogłam się opiekować, martwić o jego los i podzielać jego szczęście. Gdyby mnie słuchał, nadal byłby w mieszkaniu, walcząc o laury w konkursie. Razem zastanawialibyśmy się, czy Austriak taki sympatyczny, czy Rosjanka wygrała zupełnie zasłużenie. Ciekawe, czy podobałby mu się ten mały Bułgar – czarodziej, który stylem gry najbardziej przypominał mi Marcina? Coś boleśnie szarpnęło moim ciałem. Tymczasem do drzwi klatki zbliżała się niepewnie wysoka, młoda osoba. To mogła być Julia, nie byłam jednak pewna. Było ciemno i słabo widziałam, ale byłam przekonana, że to ona, tajemnicza nieznajoma, potencjalna kochanka Marty. Kiedy zadzwoniła do drzwi, a potem minęło tyle czasu, ile potrzebne jest na pokonanie dwóch pięter, a potem zaświeciło się światło w salonie, miałam już pewność. Oczami wyobraźni widziałam, jak dwie kobiety najpierw długo stoją jedna naprzeciw drugiej, a potem padają sobie w ramiona. Pewnie nie w głowie im spaghetti, ale w końcu dochodzą do wniosku, że trzeba coś zjeść. Marta kuśtyka do kuchni. Julia mówi, żeby usiadła, ona zrobi to lepiej. Marta protestuje. Może nie chce się przyznać, że poczęstuje ją tylko daniem wykonanym z półfabrykatów. Twierdzi, że da radę, wszystko jest praktycznie gotowe. Wtedy Julia wstaje, odsuwa ją delikatnie, prawie siłą zmusza do tego, żeby usiadła. Potem pyta, gdzie są zapałki, czy woda jest posolona. Wrzuca sól do wody, chociaż Marta protestuje i mówi, żeby wrzucić dopiero wtedy, kiedy woda się ugotuje. Tamta jej nie słucha, ugotowałam w życiu tony makaronu, śmieje się, a Marta daje za wygraną i już tylko patrzy na zręczne palce kochanki, wrzuca spaghetti, kiedy z garnka dobiega bulgotanie. Potem następuje niezręczne osiem minut, kiedy makaron się gotuje. Marta wstaje, podchodzi do Julii i obejmuje ją od tyłu. W tym geście jest tyle miłości i tęsknoty, że Julia zastyga i odchyla głowę do tyłu. Ręce jej się trzęsą. Odwraca się i przyciska ciało do ciała Marty, ta uderza ją niechcący nogą odzianą w longetę, śmieją się obie, całe napięcie znika. Makaron jest gotowy. Julia odcedza go i wrzuca do podgrzanej patelni, mieszając specjalną łyżką, którą zostawiłam na wierzchu. Nagle łapie się za głowę. No tak, mówi, zapomniałam zupełnie o winie, przyniosłam czerwone, wytrawne, przecież tak lubiłyśmy obie, powiedz, gdzie korkociąg i daj jakieś kieliszki, albo nie, poczekaj, powiedz tylko, gdzie są, a ja dam.

Kieliszki się znajdują, zupełnie nieodpowiednie. Gorzej z korkociągiem, nie ma dobrego, zastanawiam się, czy zauważą w szufladzie scyzoryk z korkociągiem. Nie będzie łatwo otworzyć, bo trzeba siły, a jej ręce są takie delikatne. Może Marta otworzy tymi żylastymi dłońmi zakończonymi krótkimi, mocnymi palcami? Na pewno sobie poradzą i usiądą, śmiejąc się do siebie. Będą kładły spaghetti, które być może rozgotowały w ferworze walki, i popijały winem, ciesząc się sobą. Po kolacji przejdą z sernikiem i herbatą do salonu. Marta powie Julii, która na pewno zechce posprzątać i umyć naczynia, żeby dała spokój, porządek nie jest taki ważny, jeszcze zdążą wszystko umyć. Będą jadły sernik i każda z nich będzie bała się zacząć rozmowę na temat przyszłości. W końcu jednak zaczną rozmawiać, bo to przecież błąd, że się rozstały. Nie widziały się cztery miesiące, przez ten czas obie tęskniły za sobą jak wariatki. Jedna zabijała żal wyciskaniem ze swojego ciała kilometrów i potu, druga być może chodziła na spacery i do kina albo usiłowała prawomyślnie żyć, kto to wie. Na pewno skończą w łóżku, to zupełnie oczywiste. Ciekawe, jak robią to dwie kobiety, byłam bardzo podekscytowana, to na pewno piękne między nimi i takie delikatne. Ta Julia ze zdjęcia była delikatną istotą, nie wyobrażałam sobie jej spoconej, wykrzywionej i jęczącej, co innego Marta, tak, po niej można się było spodziewać gwałtowności i stanowczości. To chyba tak, że jedna odgrywa rolę kobiety, druga mężczyzny. Mężczyzną w tym związku musiała być Marta. Ją wyobrażałam sobie na górze, jak leży na tej delikatnej dziewczynie, odrzuca w bok longetę, żeby tamtej nie zranić, przypadkiem nie uderzyć. Potem zanurza twarz w kroczu tamtej. Na pewno są mistrzyniami lizania, masowania, dotykania, wszystkiego, co można zrobić językiem i rękoma, nosem, uchem i włosami. Wyobrażam sobie, że w decydującym momencie wyjmują wibrator i wkładają go sobie wzajemnie w wilgotne krocza. Obudziłam się dość gwałtownie, musiałam zasnąć przy oknie w fotelu, cała byłam wykrzywiona i obolała. Na zewnątrz było wciąż ciemno, okna Marty były ciemne. Nie wiedziałam, czy Julia wyszła, ale byłam prawie pewna, że została i teraz śpią obie przytulone do siebie. Spojrzałam na zegarek. Była trzecia w nocy. Poszłam do łazienki, umyłam zęby i przebrałam się w piżamę, a potem wsunęłam do łóżka,

Kieliszki się znajdują, zupełnie nieodpowiednie. Gorzej z korkociągiem,<br />

nie ma dobrego, zastanawiam się, czy zauważą w szufladzie scyzoryk<br />

z korkociągiem. Nie będzie łatwo otworzyć, bo trzeba siły, a jej ręce są<br />

takie delikatne. Może Marta otworzy tymi żylastymi dłońmi<br />

zakończonymi krótkimi, mocnymi palcami? Na pewno sobie poradzą<br />

i usiądą, śmiejąc się do siebie. Będą kładły spaghetti, które być może<br />

rozgotowały w ferworze walki, i popijały winem, ciesząc się sobą. Po<br />

kolacji przejdą z sernikiem i herbatą do salonu. Marta powie Julii, która<br />

na pewno zechce posprzątać i umyć naczynia, żeby dała spokój,<br />

porządek nie jest taki ważny, jeszcze zdążą wszystko umyć. Będą jadły<br />

sernik i każda z nich będzie bała się zacząć rozmowę na temat<br />

przyszłości. W końcu jednak zaczną rozmawiać, bo to przecież błąd, że<br />

się rozstały. Nie widziały się cztery miesiące, przez ten czas obie<br />

tęskniły za sobą jak wariatki. Jedna zabijała żal wyciskaniem ze swojego<br />

ciała kilometrów i potu, druga być może chodziła na spacery i do kina<br />

albo usiłowała prawomyślnie żyć, kto to wie. Na pewno skończą<br />

w łóżku, to zupełnie oczywiste. Ciekawe, jak robią to dwie kobiety,<br />

byłam bardzo podekscytowana, to na pewno piękne między nimi i takie<br />

delikatne. Ta Julia ze zdjęcia była delikatną istotą, nie wyobrażałam<br />

sobie jej spoconej, wykrzywionej i jęczącej, co innego Marta, tak, po<br />

niej można się było spodziewać gwałtowności i stanowczości. To chyba<br />

tak, że jedna odgrywa rolę kobiety, druga mężczyzny. Mężczyzną w tym<br />

związku musiała być Marta. Ją wyobrażałam sobie na górze, jak leży na<br />

tej delikatnej dziewczynie, odrzuca w bok longetę, żeby tamtej nie<br />

zranić, przypadkiem nie uderzyć. Potem zanurza twarz w kroczu tamtej.<br />

Na pewno są mistrzyniami lizania, masowania, dotykania, wszystkiego,<br />

co można zrobić językiem i rękoma, nosem, uchem i włosami.<br />

Wyobrażam sobie, że w decydującym momencie wyjmują wibrator<br />

i wkładają go sobie wzajemnie w wilgotne krocza.<br />

Obudziłam się dość gwałtownie, musiałam zasnąć przy oknie<br />

w fotelu, cała byłam wykrzywiona i obolała. Na zewnątrz było wciąż<br />

ciemno, okna Marty były ciemne. Nie wiedziałam, czy Julia wyszła, ale<br />

byłam prawie pewna, że została i teraz śpią obie przytulone do siebie.<br />

Spojrzałam na zegarek. Była trzecia w nocy. Poszłam do łazienki,<br />

umyłam zęby i przebrałam się w piżamę, a potem wsunęłam do łóżka,

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!