04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

makaronu, ryżu ani kaszy, nawet mąki, jedynie cukier w kostkach,<br />

którego używała do herbaty.<br />

– Na pewno nie chce pani pomocy? – spytałam po raz ostatni<br />

w przedpokoju z reklamówką w ręku, w której leżał toster.<br />

– Poradzę sobie – powtórzyła, a na jej ustach zagościł krzywy<br />

uśmieszek. – Robiłam grzanki kilka dni temu i wszystko było<br />

w porządku…<br />

– Tylko jeśli używa pani pieczywa tostowego – odpowiedziałam<br />

z miłym wyrazem twarzy. – Zwykły chleb zaczyna się natychmiast<br />

palić… Nie wiem dlaczego… Gdyby pani chciała jednak pomocy,<br />

proszę dzwonić.<br />

Potem wyszłam i przyczaiłam się nieopodal. Po dziesięciu<br />

minutach podjechała taksówka, a potem Marta zeszła, kuśtykając,<br />

niezdarnie wgramoliła się do taksówki i odjechała. Wróciła po dwóch<br />

godzinach, z nogą w takiej plastikowej konstrukcji, jaką widziałam<br />

w telewizji u sportowców. Taksówkarz, inny niż ten, który ją odwoził,<br />

pomógł jej wysiąść z samochodu i podał dwie kule. Niezdarnie zarzuciła<br />

na ramię torebkę i chybocząc się na kulach, zniknęła za drzwiami klatki<br />

schodowej. Nie mogłam rzecz jasna zadzwonić i wyrazić satysfakcji, że<br />

jednak wyszło na moje, ani współczucia, że plany narciarskie spaliły na<br />

panewce. Musiałam czekać na telefon od niej. Kilkanaście razy w ciągu<br />

najbliższych dni brałam do ręki słuchawkę, żeby wykręcić jej numer<br />

komórkowy, ale zawsze odkładałam. Znała numer mojego telefonu,<br />

mogła zadzwonić, gdybym była jej potrzebna. Zadzwoniła w końcu po<br />

tygodniu i zapytała, czy oferta pomocy jest jeszcze aktualna.<br />

– Oczywiście – odetchnęłam z ulgą. – Co mogę dla pani zrobić?<br />

– Przychodzi do mnie znajoma. – Głos Marty w słuchawce był<br />

matowy. – Po chleb i jogurty chodzę sama, ale tu chciałabym zrobić coś<br />

do jedzenia i…<br />

– Proszę powiedzieć, co mam kupić – przerwałam jej. – Nie ma<br />

najmniejszego problemu.<br />

– Jakiś makaron, może spaghetti i sos w słoiku… – zaczęła<br />

niepewnie.<br />

– Jaki sos pani lubi? – spytałam. – I jakiej firmy?<br />

– Nazywa się „Puttanesca” – powiedziała nieco zawstydzona.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!