04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

obserwować wszystko z korytarza Filharmonii. Tknięta nagłym<br />

impulsem wstałam i rzuciłam w stronę Doroty, że muszę do niego iść, bo<br />

czuję, że coś jest nie tak.<br />

– Poczekaj! – zawołała za mną, ale ja już zakładałam buty, płaszcz,<br />

szalik w biegu i czapkę i tak szybko, jak tylko mogłam, wróciłam do<br />

mieszkania. Motyl trzepotał się w sercu z niepokoju, żuk zaciskał gardło.<br />

Owady odezwały się po długiej nieobecności. Zdyszana dobiegłam do<br />

bloku i niczym nastolatka pokonałam dwa piętra, przeskakując po dwa<br />

stopnie. Pukałam, ale nikt nie otwierał, w końcu zaczęłam walić<br />

w drzwi.<br />

– Marcinku, otwórz, dziecko! – krzyczałam w dziurkę od klucza,<br />

aż otworzyły się drzwi naprzeciwko.<br />

– Niech pani stąd idzie, bo wezwę policję… – powiedział kobiecy<br />

głos przez małą szparę od drzwi.<br />

– Niech pani wzywa – odburknęłam, ale potem pomyślałam, że to<br />

właśnie należy zrobić. – Tak, proszę wezwać policję! – krzyknęłam.<br />

– Trzeba wyważyć drzwi!<br />

Nie przestając walić pięściami, krzyczałam jednocześnie do<br />

Marcina, żeby otworzył, bo jest za młody na taką rozpacz, że nie wie,<br />

czym jest prawdziwe nieszczęście. Ignorowałam wszelkie próby<br />

uspokojenia mnie ze strony sąsiadów, najpierw ciche, potem bardziej<br />

stanowcze. Jeden z mężczyzn zaproponował nawet, że mi „wpierdoli”,<br />

ale na szczęście przyjechała policja. Nie wiem, czy wezwała ich dawna<br />

sąsiadka, czy ktoś inny. Krzyki były słyszalne na całej klatce schodowej.<br />

– Trzeba wyważyć drzwi! – krzyknęłam do pierwszego policjanta,<br />

który wszedł po schodach.<br />

– Sąsiedzi wezwali nas, ponieważ pani nie pierwszy raz głośno się<br />

zachowuje. Czy mogę zobaczyć pani dowód osobisty?<br />

– Jak to „nie pierwszy raz”? – spytałam zdumiona, ale po chwili<br />

przypomniałam sobie o swoim niepokoju. – Proszę pana, tam jest młody<br />

chłopak, którego właśnie spotkało nieszczęście. Nie otwiera… a ja mam<br />

obawy, że on mógł sobie coś zrobić…<br />

Podałam młodemu człowiekowi dowód osobisty.<br />

– Proszę bardzo, proszę bardzo…. – powtarzałam.<br />

– Dlaczego pani przypuszcza, że ten ktoś sobie coś zrobił?

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!