04.06.2014 Views

o_18pisot46mg61os71t11ijhlaia.pdf

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Punktualnie przed mój dom zajechało cinquecento i Zuzia wysiadła<br />

z niego od strony pasażera, podeszła do drzwi klatki i energicznie<br />

zadzwoniła. Ktoś, kto to auto prowadził, wcale nie odjechał, tylko<br />

włączył światła awaryjne i zapalił papierosa. Westchnęłam<br />

i zamknąwszy starannie drzwi, zeszłam na dół. Przez chwilę miałam<br />

nadzieję, że to nie randka w ciemno, tylko jej mąż nas podwiezie do<br />

teatru, bo ma taką fantazję, ale kiedy ujrzałam za kierownicą autka<br />

wielkiego, zwalistego faceta, który uśmiechał się do mnie żółtawymi od<br />

tytoniu zębami, nadzieja we mnie zgasła i z rezygnacją wgramoliłam się<br />

na fotel z tyłu. Zuzanna cały czas paplała coś o sztuce, muzyce, gustach<br />

i dobranych pod względem gustów ludzi.<br />

– Grzegorz uwielbia sztuki, prawda, Grześ? – szczebiotała.<br />

– W zasadzie teatr, Zuziu, kocham i trochę koncerty jazzowe<br />

– sprostował Grzegorz miłym, niskim głosem, tak kontrastującym z jego<br />

pozbawioną wdzięku sylwetką.<br />

– Tylko nie ma z kim chodzić – świergoliła Zuzia.<br />

– Mam – znów sprostował. – Tylko nie zawsze człowiek chciałby<br />

chodzić z siostrą. Odkąd ona ma narzeczonego, to same rozumiecie…<br />

– No tak. – Zuzia odwróciła się do mnie i mrugnęła kilka razy<br />

powiekami. – Głupio chodzić z siostrą. Wszyscy i tak biorą ją za twoją<br />

dziewczynę.<br />

Grzegorz zahamował gwałtownie. Na pasach, na czerwonym<br />

świetle przemknęła para młodych ludzi.<br />

– Czy mógłby pan otworzyć okno? – zapytałam.<br />

Oprócz powitania i podania imienia nie odezwałam się ani słowem.<br />

– Oczywiście – powiedział i zaczął kręcić korbką przy drzwiach.<br />

– Czy pani się nie przeziębi?<br />

– Jestem odporna. – Uśmiechnęłam się jedną połową ust.<br />

Prawda była taka, że nie znosiłam dymu papierosowego. Od<br />

czasów palącego ojca nie cierpiałam znajdować się w jednym<br />

pomieszczeniu z palaczami. Smród tytoniu przypominał mi biedne,<br />

siermiężne czasy prl-u, kiedy to wszyscy, szczególnie elity intelektualne,<br />

emigrowały wewnętrznie w oparach dymu papierochów i wódy. Ani ja,<br />

ani Sławek nie paliliśmy i unikaliśmy jako żywo zadymionych<br />

pomieszczeń.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!