Kurs szycia chirurgicznego - Puls UM
Kurs szycia chirurgicznego - Puls UM
Kurs szycia chirurgicznego - Puls UM
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
cover
cover
Drodzy Czytelnicy!<br />
Jak widzicie, bieżący numer jest dla nas<br />
specjalny – po blisko siedemnastoletniej<br />
historii „<strong>Puls</strong>u” właśnie trzymacie w rękach<br />
jego 150 numer. Przez tyle lat wiele<br />
się zmieniło i cały czas staramy się, abyście<br />
w kolejnych miesiącach znajdowali<br />
w naszej gazecie artykuły, które Was<br />
zainteresują. Z okazji tego jubileuszu,<br />
zapraszam do lektury artykułu<br />
o tym, jak powstaje gazeta. Od idei<br />
do jej spełnienia, czyli kolportażu<br />
prowadzi długa droga, której zwieńczeniem<br />
jest fakt, że właśnie trzymacie w ręku kolejny numer.<br />
Jest to przede wszystkim wynikiem współpracy wielu<br />
osób, bez których „<strong>Puls</strong>” nie mógłby powstać. Jeżeli więc<br />
chcielibyście stać się częścią zespołu stworzonego przez<br />
studentów różnych wydziałów i kierunków, serdecznie<br />
Was zapraszam.<br />
Mam nadzieję, że zainteresuje Was również temat numeru.<br />
Zastanawialiście się czasem, jak to jest, że niektórzy<br />
mają większe powodzenie wśród płci przeciwnej niż inni?<br />
Jakie czynniki mają na to wpływ i jakimi kryteriami się<br />
kierujemy, nawet jeśli czasem sami nie chcemy się do tego<br />
przyznać? Z pewnością chociaż raz w dyskusjach (zwłaszcza<br />
wśród płci pięknej) taki temat się pojawił – i wcale<br />
nie mam na myśli tworzenia obrazu idealnego partnera,<br />
a drobne cechy, które z pozoru wydają się mało istotne,<br />
a tak naprawdę odgrywają ogromną wagę. O pewnych<br />
zwyczajach godowych, w tym o zaglądaniu w zęby (dosłownie)<br />
potencjalnym kandydatom (lub kandydatkom)<br />
przeczytacie na stronie 6 – gorąco Was do tego zachęcam.<br />
Nie zatrzymuję Was dłużej na pierwszej stronie – miłej<br />
lektury!<br />
Katarzyna Paczkowska<br />
Spis treści<br />
WSTĘPNIAK<br />
Mikroskop....................................................................4<br />
Wariograf – Zenon J. Kokot.........................................5<br />
Temat numeru .............................................................6<br />
Kobieta jest kobietą, która jest kobietą........................9<br />
Z dwojga złego.........................................................10<br />
<strong>Kurs</strong> <strong>szycia</strong> <strong>chirurgicznego</strong>........................................12<br />
Imprezożercy...........................................................12<br />
Pod lupą – diabetologia..............................................14<br />
Pamiętnik z praktyk pielęgniarskich..........................16<br />
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży........................17<br />
Podróże małe i duże VI..................................................18<br />
65 gramów..................................................................20<br />
Studencka działalność naukowa................................22<br />
Studia od kuchni........................................................25<br />
Empatia w ratownictwie medycznym........................26<br />
Książki....................................................................28<br />
Pogotowie muzyczne.................................................29<br />
Kącik filmowy............................................................31<br />
Jolka..........................................................................32<br />
Nagrodzeni............................................................33<br />
Humor.......................................................................34<br />
Adres redakcji: ul. Przybyszewskiego 39, DS „Eskulap”,<br />
60-356 Poznań, tel./faks (61) 658-44-35<br />
Redaktor naczelna: Katarzyna Paczkowska (k.paczkowska@pulsum.pl)<br />
Z-ca redaktor naczelnej: Anna Płóciennik (a.plociennik@pulsum.pl)<br />
Sekretarz: Agnieszka Brychcy (a.brychcy@pulsum.pl)<br />
Redaktor techniczny: Łukasz Stępniak (l.stepniak@pulsum.pl)<br />
Skarbnik: Weronika Genderka (w.genderka@pulsum.pl)<br />
Grafik: Agnieszka Brychcy (a.brychcy@pulsum.pl)<br />
Fotograf: Joanna Pluto-Prondzinska<br />
Kolegium: Łukasz Brzyski, Michał Klimont, Justyna Koszarska, Justyna<br />
Kwitowska, Martyna Musik, Paulina Patalas, Magdalena Pawlaczyk,<br />
Anita Pogorzelska, Marta Ptaszyk, Grzegorz Sławiński, Barbara<br />
Średzińska, Jolanta Wlizło<br />
Współpracownicy: Agnieszka Bobeńczyk, Piotr Czarnota, Wioleta<br />
Kalet, Olga Tarasewicz, Maciej Tomczak, Anna Zacharzewska, Anna<br />
Zajączkowska<br />
Korekta: Koło Edytorów „Trantiputl”<br />
Druk: Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Medycznego<br />
w Poznaniu, 60-812 Poznań, ul. Bukowska 70<br />
Ark. druk. 3,0. Papier offset,<br />
kl. III 80 g/m2, 70x100<br />
Format B5. Zam. nr 35/2012<br />
Druk ukończono w marcu 2013 r.<br />
Nakład: 4000 egz.<br />
Okładka: Agnieszka Brychcy<br />
Rysunki: Paulina Patalas i Agnieszka Bobeńczyk<br />
Skład: Łukasz Stępniak<br />
Numer zamknięto: 14.03.2013<br />
Prosimy o przesyłanie tekstów na adres<br />
teksty@pulsum.pl<br />
Nadesłanych tekstów nie zwracamy. Redakcja zastrzega<br />
sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich<br />
tytułów.<br />
www.pulsum.pl<br />
pulsum@ump.edu.pl<br />
3
MIKROSKOP<br />
MIKROSKOP<br />
Lek stosowany w leczeniu astmy –<br />
omalizumab skuteczny także w leczeniu pokrzywki przewlekłej<br />
Omalizumab jest rekombinowanym, humanizowanym<br />
przeciwciałem monoklonalnym, które wybiórczo<br />
wiąże się z ludzką immunoglobuliną E. W ten sposób<br />
zmniejsza ilość wolnej IgE zdolnej do wyzwolenia kaskady<br />
alergicznej. Obecnie jest zarejestrowany w leczeniu<br />
chorych z ciężką, przewlekłą astmą alergiczną.<br />
Wyniki wieloośrodkowych, randomizowanych badań<br />
klinicznych 3 fazy opublikowane w NEJM pokazują,<br />
że w niedalekiej przyszłości może okazać się obiecującą<br />
formą terapii dla chorych cierpiących na przewlekłą<br />
pokrzywkę. Choroba ta, choć stosunkowo prosta w rozpoznaniu<br />
(charakteryzuje się obecnością bąbli pokrzywkowych<br />
podobnych do tych, które powstają na skutek<br />
kontaktu z pokrzywą) sprawia problemy, ponieważ trudno<br />
ustalić jej przyczynę, a jednocześnie u wielu chorych<br />
dotychczas dostępne metody leczenia okazują się wysoce<br />
niesatysfakcjonujące.<br />
W opisywanym badaniu oceniano skuteczność i bezpieczeństwo<br />
leku u pacjentów (n=323) z umiarkowaną<br />
i ciężką postacią choroby, u których wcześniejsze leczenie<br />
lekami antyhistaminowymi było nieskuteczne.<br />
W przebiegu badania lek podawano podskórnie 3-krotnie,<br />
w odstępach czterotygodniowych. Grupę badaną podzielono<br />
na 4 podgrupy: otrzymującą placebo oraz dawki leku<br />
75 mg, 150 mg, 300mg. Skuteczność leczenia oceniano<br />
przy pomocy subiektywnej skali nasilenia świądu (weekly<br />
itch-severity score). Podczas gdy w omawianej skali<br />
maksymalne nasilenie świądu odpowiada wynikowi 21<br />
punktów, stosowanie omalizumabu istotnie zmniejszyło<br />
objawy w badanej grupie, co odpowiadało redukcji świądu<br />
odpowiednio o 5.9, 8.1, 9.8 punktów zgodnie ze wzrastającą<br />
dawką leku.<br />
New England Journal of Medicine,<br />
luty 2013<br />
O krok bliżej do rozwiązania immunologicznych tajemnic ciąży<br />
4<br />
Ciąża wiąże się z wieloma zmianami w organizmie<br />
kobiety, włączając w to zmiany w gospodarce hormonalnej,<br />
a także słabo jak dotąd poznane mechanizmy immunologiczne.<br />
Te drugie pozwalają między innymi na immunologiczną<br />
tolerancję wobec rozwijającego się płodu, są<br />
odpowiedzialne za obserwowaną częstokroć w tym czasie<br />
remisję chorób autoimmunologicznych, ale też zwiększoną<br />
podatność ciężarnych na niektóre infekcje jak na przykład:<br />
zakażenie wirusami HIV, Herpes simplex, bakteriami<br />
z rodzaju Listeria czy zarodźcem malarii.<br />
Mimo stałego postępu nauki, mechanizmy które wyjaśniałyby<br />
powyższe zjawiska są wciąż słabo poznane.<br />
W Journal of Leukocyte Biology opublikowano doniesienie,<br />
które może otworzyć drzwi do dalszych badań na<br />
ten temat. Naukowcy przeprowadzili serię badań na modelu<br />
mysim, które ukazały istotną rolę receptora dla progesteronu,<br />
który obecny jest między innymi w obrębie<br />
limfocytów CD4+. Działanie hormonu mediowane przez<br />
ten receptor odpowiada za zmniejszenie produkcji interferonu-gamma,<br />
a także wpływa na interakcje limfocytów<br />
T i B, zmniejszając tym samym produkcję przeciwciał, co<br />
może tłumaczyć obserwowaną skłonność do zmniejszenia<br />
odpowiedzi immunologicznej w ciąży.<br />
Jest to niewątpliwie interesująca praca, która prócz<br />
wartości naukowej niesie ze sobą także potencjalne nowe<br />
cele terapeutyczne – jednak w tej kwestii konieczne są dalsze<br />
badania.<br />
Journal of Leukocyte Biology,<br />
luty 2013<br />
Opracowała: Martyna Musik<br />
Gazeta Studentów
Zenon J. Kokot<br />
Imię i nazwisko: Zenon J. Kokot<br />
Stopień naukowy: prof. dr hab. n.<br />
farm., kierownik Katedry I Zakładu<br />
Chemii Nieorganicznej i Analitycznej,<br />
Wydział Farmaceutyczny<br />
Staż na Uczelni: 42 lata<br />
Trzy słowa, które najtrafniej<br />
mnie opisują: tolerancja, niezależność,<br />
odpowiedzialność<br />
Jestem mistrzem w: grillowaniu<br />
Mam słabość do: moich wnuków<br />
Nie potrafię: ładnie śpiewać i być<br />
obojętny<br />
Zawsze chciałem się nauczyć:<br />
malować<br />
Chciałbym jeszcze: doczekać<br />
czasów, kiedy na rozpisywane w<br />
Uczelni konkursy będziemy mieli<br />
kandydatów z całej Europy<br />
Autorytetem jest dla mnie: moja<br />
mama<br />
Kiedy kłamię: nie kłamię<br />
Słowa, których nadużywam: tak<br />
jest<br />
Irytują mnie: obłuda i zakłamanie<br />
Kim lub czym jeszcze chciałbym<br />
być, gdybym nie był tym, kim<br />
jestem? Jako mały chłopiec chciałem<br />
być strażakiem.<br />
Studentom zazdroszczę: Nie zazdroszczę...<br />
Choć może tego, że<br />
wszystko przed nimi.<br />
Kiedy stoję w korku: Kiedyś kombinowałem<br />
jak go ominąć, obecnie<br />
telefonicznie załatwiam zaległe<br />
sprawy.<br />
Zawsze mam przy sobie: telefon<br />
i kalendarz<br />
Niezwykła umiejętność, którą<br />
posiadam: jeszcze nie rozpoznana<br />
Moje ulubione miejsce na ziemi:<br />
mój ogród<br />
Muzyka, przy której się bawię:<br />
rock’n’roll<br />
Muzyka, przy której odpoczywam:<br />
z lat 70-tych i 80-tych<br />
Energii dodaje mi: kolejne wyzwanie,<br />
które podejmuję<br />
Moja dobra rada dla studentów:<br />
Dobrze wykorzystajcie czas waszych<br />
studiów, uwierzcie, że wiele<br />
potraficie.<br />
Nietypowy sposób na Clostridium difficile<br />
Nawracające infekcje C. difficile są istotnym problemem<br />
medycznym, ponieważ odsetek niepowodzeń terapii<br />
antybiotykowej jest wysoki. W swoim badaniu holenderscy<br />
naukowcy sprawdzali efekty dodwunastniczej infuzji<br />
kału w grupie chorych z nawracającymi infekcjami wywołanymi<br />
przez tę bakterię. W sposób randomizowany pacjentów<br />
przydzielono do 3 grup: w pierwszej otrzymywali<br />
wankomycynę ( 500 mg p.o. 4x/dobę) z następczym płukaniem<br />
jelita i infuzją kału, w drugiej wankomycynę w tej<br />
samej dawce lecz przez 14 dni, w trzeciej – zastosowano<br />
tę samą terapię, co w grupie drugiej razem z płukaniem<br />
jelita. Kał do infuzji uzyskany od zdrowych ochotników<br />
TEMAT N<strong>UM</strong>ERU:<br />
Zwyczaje godowe Ziemian,<br />
czyli co nam się w sobie podoba<br />
Czy Newton formułując trzecią zasadę dynamiki miał rację? W skrócie: jeśli ciało A działa<br />
na ciało B, to ciało B działa na ciało A z taką samą siłą. Śmiem wątpić, przynajmniej jeśli<br />
chodzi o związki międzyludzkie. Równanie siły grawitacji (im większa masa ciał, tym<br />
większe przyciąganie) też nie najlepiej je opisuje. Czy w ogóle można mówić o naukowych<br />
podstawach określania tego, co jest atrakcyjne, a co nie jest? Można, ale nie poprzez nieudolne<br />
odnoszenie się do praw fizyki. Bardziej zasadne będzie tu odwołanie do psychologii<br />
ewolucyjnej.<br />
Zarówno ewolucja jak i dobór naturalny istnieją – zdajemy<br />
sobie z tego mniej lub bardziej sprawę. Część z nas<br />
jest również świadoma faktu, że dotyczy ona nie tylko zięb<br />
Darwina, ale i ludzi współczesnych. Mimo iż nasz gatunek<br />
najwyraźniej przyjął sobie za punkt honoru zlikwidowanie<br />
wpływu doboru naturalnego – przeżywają i rozmnażają<br />
się nie tylko najsilniejsi, ale również osobniki słabsze, mające<br />
problemy z bezpłodnością – to istnieją mechanizmy,<br />
które kierują doborem partnera/partnerki. Mają one często<br />
charakter podświadomy. Kilka z nich chciałabym opisać,<br />
powołując się na prace naukowe publikowane m.in.<br />
w „PLoS One” autorstwa (lub współautorstwa) dr Gayle<br />
Brewer z Uniwersytetu w Preston, UK.<br />
A po ilu kostkach ty się uśmiechniesz?<br />
O tym, że uśmiech jest ważny w naszym codziennym<br />
funkcjonowaniu świadczy chociażby nawiązywanie do<br />
niego w reklamach czekolady. Cytując artykuł naukowy:<br />
„uśmiechanie się jest jednym z pierwszych oznak seksualnego<br />
zainteresowania drugim osobnikiem w naszym gatunku”.<br />
Jeśli więc myślicie, że to zupełnie niewinna czynność<br />
i ludzie powinni nieustannie się do siebie uśmiechać,<br />
to – według wspomnianej wcześniej pani psycholog – jesteście<br />
w błędzie. Chyba, że jesteście zwolennikami społeczeństwa<br />
poligamicznego. Co jest najważniejsze w uśmiechu?<br />
Zęby! To na nie zwracamy przede wszystkim uwagę<br />
w takich momentach. Okazuje się, że patrząc na uzębienie,<br />
można wnioskować o wielu kwestiach, m.in. o generalnym<br />
stanie zdrowia, sposobie odżywiania, zaburzeniach<br />
poznawczych, chorobach układu krążenia, a co za tym<br />
idzie – o ewentualnym podwyższonym ryzyku opuszczenia<br />
tego świata szybciej niż wskazuje na to średnia przeżycia.<br />
Zagłębiając się w szczegóły: braki w uzębieniu sugerują<br />
złe nawyki higieniczne, ich kolorystyka jest zależna<br />
głównie od diety, nawyków żywieniowych oraz wieku, natomiast<br />
obecność przerw między zębami – co wydaje się<br />
być najciekawsze – może być związana z genetycznymi<br />
zaburzeniami takimi jak zespoły: Pfeiffera, Robinowa czy<br />
Rapp–Hodgkina. Nie dziwmy się. Obciążenie genetyczne<br />
partnera, z którym chcemy spłodzić potomstwo, jest bardzo<br />
istotne. Nic w takim razie dziwnego, że w USA rocznie<br />
wydaje się miliard dolarów na zabiegi czysto kosmetyczne<br />
dotyczące poprawy jakości uzębienia, czyli w gruncie<br />
rzeczy na ukrycie prawdy o wszystkich naszych wadach:<br />
od palenia papierosów po zaburzenia osobowości i zmiany<br />
genetyczne. Procedura badania obejmowała grupę złożoną<br />
z 75 kobiet i 75 mężczyzn, którzy oceniali modyfikowane<br />
fotografie uśmiechniętych dziewcząt i młodych mężczyzn<br />
pod kątem atrakcyjności. Manipulacje przy fotografiach<br />
polegały na zmianie kolorystyki oraz typu uzębienia (zęby<br />
ustawione zbyt blisko siebie, normalnie i szeroko rozstawione).<br />
Najwyżej oceniane zarówno przez kobiety, jak<br />
i mężczyzn były zdjęcia przedstawiające osoby z prosto<br />
ustawionymi zębami (co nie jest zaskakujące), a najbardziej<br />
preferowaną była kolorystyka naturalna – hollywoodzko<br />
białe zęby wcale nie cieszyły się taką popularnością,<br />
jaką próbują nam wmówić reklamy wybielających<br />
past do zębów. Wniosek – nad myciem zębów nie ma co<br />
się zastanawiać, ale już celowość ich wybielania na fotelu<br />
dentystycznym można podać w wątpliwość.<br />
Małe jest piękne, ale większe więcej może!<br />
Dobór partnera pod względem wzrostu – jedno z bardziej<br />
krzywdzących zjawisk, co do których można znaleźć<br />
naukowe doniesienia. O higienie jamy ustnej decydujemy<br />
sami, natomiast na wzrost mają wpływ czynniki wymykające<br />
się naszym staraniom. Według badań populacyjnych<br />
wyżsi mężczyźni częściej umawiają się na randki niż ich<br />
niżsi (nie wstydźmy się tego słowa) rywale, są także postrzegani<br />
jako bardziej asertywni, mający wyższy status<br />
socjoekonomiczny i zdolność do dominacji nad otoczeniem.<br />
Częstość randkowania wynika nie tyle z ich wyższej<br />
atrakcyjności dla płci pięknej, ale z „dostępności”<br />
potencjalnych partnerek. Kobiety preferują mężczyzn<br />
6<br />
Gazeta Studentów
TEMAT N<strong>UM</strong>ERU<br />
wyższych od siebie, co wcale nie oznacza wysokich. Nie<br />
jest tak, że na widok dwumetrowego osobnika pod większością<br />
kobiet uginają się z zachwytu kolana, bo aby wzbudzić<br />
zainteresowanie w kobiecie mającej 160 cm wzrostu,<br />
wystarcza 180 cm. Warto jednak zauważyć, że wysoki<br />
mężczyzna jest wyższy od większej liczby kobiet, stąd ta<br />
większa ich „dostępność” i wyższa częstotliwość randek.<br />
Różnica wzrostu między partnerami jest bardziej istotna<br />
niż ich bezwzględny wzrost i najczęściej wynosi między<br />
15 a 25 cm. Z podobnych powodów również mężczyźni<br />
wolą niższe od siebie partnerki. Wyższe kobiety odbierane<br />
są jako bardziej asertywne i dominujące, jednak w tym<br />
przypadku cechy te nie są spostrzegane jako zalety.<br />
Co za tym idzie? Większy sukces reprodukcyjny wyższych<br />
mężczyzn oraz konflikt tragiczny całej płci pięknej.<br />
Dlaczego mówię o konflikcie (skoro wydaje się, że wyżsi<br />
partnerzy są lepszym wyborem w kontekście przetrwania<br />
gatunku, to nie może być o nim mowy)? Otóż, z tych<br />
samych badań wynika, że im partner wyższy, tym mniej<br />
zazdrosny i bardziej skory do zdrady. Dlatego, cytując:<br />
„związek seksualny z wysokimi mężczyznami jest mniej<br />
korzystny dla kobiet w kontekście długotrwałego związku<br />
niż z mężczyznami niższymi”. Brzmi to okrutnie, ale<br />
nie zapominajmy, że mowa o statystyce, nie o zasadach<br />
etycznych. Z jednej strony kobieta musi walczyć ze swoimi<br />
instynktami (wykazano, że w okresie dni płodnych kobiety<br />
najczęściej zdradzają i to właśnie z wysokimi mężczyznami).<br />
Z drugiej zaś strony powinna dbać o stabilność<br />
związku i rodziny, którą statystycznie częściej zapewniają<br />
niżsi partnerzy.<br />
Kształty i ornamenty<br />
Według niektórych nie istnieje piękno obiektywne. Nie<br />
rozczulając się nad definicją piękna, tzw. kobiece kształty<br />
zdają się zaprzeczać tej teorii. Istniejące w naszej kulturze<br />
idealne wymiary 90/60/90 są jednym z przykładów na to,<br />
że można atrakcyjność zdefiniować co do centymetra. Należy<br />
przy tym zaznaczyć, że – podobnie jak w przypadku<br />
wzrostu – kluczowy jest stosunek liczb, nie one same. Na<br />
całym świecie jako najatrakcyjniejsze uznawane są takie<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
7
TEMAT N<strong>UM</strong>ERU<br />
wartości kobiecych wymiarów, aby stosunek talia/biodra<br />
wynosił w przybliżeniu 0,7. Wydaje się to niezależne od<br />
kultury i potwierdza się także w przypadku niewidomych<br />
mężczyzn! Nie przypadkiem. Takie wymiary sugerują<br />
płodność i zdolność do urodzenia dziecka. W erze<br />
sprzed udanego cesarskiego cięcia (podkreślam „udanego”,<br />
czyli takiego, które przeżywała zarówno matka, jak<br />
i dziecko) i antyseptyki, czyli jeszcze 100–150 lat temu,<br />
śmiertelność przy porodzie była zatrważająca. Jeśli zaś<br />
chodzi o „męskie kształty” to dostrzegana jest zależność<br />
między stosunkiem ramiona/biodra, ale nie została ona<br />
tak dokładnie przebadana.<br />
Również intensywność życia seksualnego zmienia<br />
się w wyraźnej zależności od szerokości bioder. W skrócie<br />
im kobieta ma szersze biodra, tym jej tryb życia jest<br />
bardziej rozwiązły – ma więcej partnerów seksualnych,<br />
częściej zdradza, była w większej liczbie związków,<br />
choć trwały one relatywnie krócej niż pań z węższymi<br />
biodrami. Statystycznie oczywiście.<br />
Odbiór tatuaży zależy od płci. Tatuują się najczęściej<br />
mężczyźni między 25. a 34. rokiem życia, a dobór tatuaży<br />
w ich przypadku zależy od grupy społecznej, z którą<br />
się identyfikują – zjawisko najczęściej obserwowane<br />
jest w wojsku i więzieniu. Ten rodzaj ornamentacji ciała<br />
jest odbierany zarówno przez kobiety jak i innych mężczyzn<br />
jako przesłanki dominującego stylu bycia wytatuowanego<br />
osobnika, jego chęci ryzykowania, agresji,<br />
ale przede wszystkim wysyła komunikat „spójrzcie,<br />
jaki mam silny układ odpornościowy!”. W kulturach<br />
pierwotnych, gdzie mężczyźni również ozdabiali swoje<br />
ciała, sam akt zdobienia spełniał funkcję doboru naturalnego,<br />
ponieważ nie wszyscy go przeżywali. Eliminowane<br />
były osobniki z deficytami immunologicznymi,<br />
ponieważ ich organizm przegrywał walkę z mikrobami<br />
tylko czyhającymi na urazy skóry.<br />
Kobiety, inaczej niż mężczyźni, wybierają takie<br />
lokalizacje tatuażu, które łatwo można przykryć ubraniem<br />
lub bielizną, częściej tatuują na ciele kwiatki czy<br />
motylki niż symbole grupy społecznej, do której należą.<br />
Dodatkowo, badania pokazują, że nie jest to najlepiej<br />
widziane w męskich oczach. Występuje tu ten sam problem,<br />
co ze wzrostem – wytatuowana kobieta sygnalizuje<br />
w ten sposób swoją siłę i niezależność, co statystycznie<br />
odbija się negatywnie na jej powodzeniu wśród<br />
płci przeciwnej. Co więcej, według tych samych badań,<br />
takie panie stosunkowo łatwo zyskują etykietę osoby<br />
rozwiązłej i niestroniącej od alkoholu.<br />
Tym, co niepokoi u płci przeciwnej są sprzeczne komunikaty.<br />
Zbadano, jak odbierane są przez mężczyzn kobiety,<br />
których wizerunki modyfikowano w programach<br />
graficznych. Manipulacje tym razem dotyczyły zjawiska<br />
określanego (zupełnie niepoprawnego politycznie)<br />
powiedzeniem „z tyłu liceum, z przodu muzeum”, czyli<br />
adekwatności wieku do sylwetki, kształtu piersi, koloru<br />
skóry. Okazuje się, że zdjęcia przedstawiające kobietę<br />
po 50. roku życia o figurze nastolatki uznawane były za<br />
nieatrakcyjne. Powodem nie był fakt, że głosowali młodzi<br />
mężczyźni uznający, że kobieta po menopauzie jest<br />
zbyt dojrzała, ale to, że tak sprzeczne informacje (wiek<br />
VS sylwetka) wydawały się podejrzane i sugerowały<br />
zbyt duże, może chirurgiczne manipualacje przy swoim<br />
wyglądzie. Nauka z tego taka, że poprawianie urody to<br />
jedno, ale widoczne gołym okiem manipulacje przy niej<br />
to już niepokojące fałszowanie rzeczywistości.<br />
Statystycznie...<br />
„Jeśli mój sąsiad codziennie bije swoją żonę, ja zaś<br />
nie biję jej nigdy, to w świetle statystyki obaj bijemy<br />
ją co drugi dzień” powiedział kiedyś George Bernard<br />
Shaw, co pokazuje, jak krzywdząca potrafi być statystyka.<br />
Przytoczyłam powyższe przykłady badań populacyjnych,<br />
głównie w charakterze nieco groteskowych<br />
ciekawostek. Nie było moim celem wywołanie dyskusji<br />
żywcem wziętej z filmu „Raport mniejszości” na temat<br />
konsekwencji, jakie mają ponosić osoby, co do których<br />
istnieje duże prawdopodobieństwo, że popełnią w przyszłości<br />
przestępstwo. Dlatego, drodzy Czytelnicy płci<br />
męskiej, nie patrzcie z niepokojem na szersze biodra<br />
swoich partnerek i w drugą stronę – dziewczyny, nie<br />
przejmujcie się, jeśli on jest wysoki. Przynajmniej nie<br />
za bardzo.<br />
Anna Płóciennik<br />
8<br />
Gazeta Studentów
Kobieta jest to kobieta,<br />
która jest kobietą<br />
Umysł w czterech<br />
ścianach<br />
scementowanych<br />
przykładną nauką,<br />
drzwi bez klamek<br />
szczelnie domknięte,<br />
a przez<br />
dziurkę od klucza<br />
widać jedynie<br />
odrobinę słońca<br />
uparcie wdzierającego<br />
się w skurczone<br />
źrenice.<br />
Mózgowe radio<br />
nadaje adekwatną<br />
piosenkę (chcesz<br />
usłyszeć słowa to<br />
sam je sobie wymyśl)<br />
a projektor<br />
obrazu wyświetla<br />
wielkie znaki zapytania.<br />
Impulsacja<br />
nerwowa kurczy<br />
mięśnie języka, powietrze drga już pytaniem: o czym<br />
by tu pisać?<br />
Człowiek żebrzący o inspirację nie wychodzi na tym<br />
dobrze. Można przez przypadek natknąć się na odpowiedź<br />
satysfakcjonującą… Szkopuł w tym, że wielka żarówka<br />
pomysłu zapaliła się nie nad moją głową, a krwioobieg<br />
każdego szanującego się indywidualisty pełen jest antygenów<br />
na cudze sugestie. I tu już tylko kobieca logika może<br />
wytłumaczyć domaganie się odpowiedzi na pytania skrycie<br />
retoryczne.<br />
Kobieca logika – autoironiczny oksymoron i usprawiedliwienie<br />
w przypadku przedawkowania estrogenów. Myśli<br />
„nie” – mówi „tak”, ty „skręć w prawo” – ona w lewo,<br />
„nie ma problemu” – lepiej szykuj maczetę na szatkowanie<br />
pobliskiej łąki. To takie piękne, przyglądać się powolnej,<br />
wazonowo przedłużanej, schnącej śmierci kwiatów, jeszcze<br />
przed chwilą słodko fotosyntetyzujących. Zwłoki nabłyszczane<br />
lakierem z brokatem zachowują się na dłużej!<br />
Zobacz kochanie, trzy miesiące temu podarowałeś mi tę<br />
różę, a jak świetnie się trzyma – nie musisz wcale kłopotać<br />
się znoszeniem chwastów do domu.<br />
Domyśl się mężczyzno. Jestem kobietą i prosta budowa<br />
cepa jest dla mnie zbyt skomplikowana. Czy to tak<br />
FELIETON<br />
trudno odgadnąć, że ten właśnie delikatny, ale i stanowczo<br />
posuwisty gest dłoni oznacza: zrób mi kawkę słonko,<br />
przynieś termoforek i zadeklamuj coś ze Słowackiego<br />
(przecież wiesz na co mam ochotę, ten jeden taki utwór).<br />
Czy to nie jest oczywiste, że kiedy oczka mam zmrużone,<br />
to głowa mnie boli, albo jest mi tak błogo, albo: wyłącz to<br />
światło idioto, przecież widzisz, że mnie razi – rażąco wąskie<br />
spektrum możliwości. A wszelkie środki masowego<br />
i popularnonaukowego przekazu tłumaczą przecież jasno<br />
i dobitnie: jak zrozumieć, jak pocieszyć, nasmarować i naoliwić,<br />
jak zakopać i uklepać ziemię łopatą.<br />
Od strony naukowej samica rodzaju Homo charakteryzuje<br />
się tym, że posiada większe gamety. Znane jest<br />
również zjawisko zwiększonej odporności na ból fizyczny,<br />
związany z comiesięcznym rodzeniem zmarnowanego<br />
materiału genetycznego (swoją drogą ładną metaforę<br />
usłyszałam kiedyś à propos fizjologii układu rozrodczego:<br />
menstruacja oznacza, że twoja macica płacze krwawymi<br />
łzami, bo nie mogła urodzić dzieciątka… smuteczek).<br />
Generalnie XX – proste równanie z jedną niewiadomą!<br />
ote<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
9
Z DWOJGA ZŁEGO<br />
„Drogi pamiętniku...<br />
byłam dzisiaj w parku, wiał przenikliwy wiatr, gołębie<br />
rywalizowały o kawałki chleba z wiewiórkami. Szybko<br />
zmarzłam i poszłam na gorącą czekoladę do pobliskiej<br />
kawiarni, gdzie uśmiechnął się do mnie przystojny kelner.<br />
Może mu się podobam?” Omówmy się, tak też mogą<br />
wyglądać pamiętniki, ale co w tym złego? Właściwie to<br />
możemy umieścić w nim, co nam się tylko podoba, bo<br />
tylko od nas zależy co się w nim znajdzie. Takie kolekcjonowanie<br />
myśli jest powszechnym i sądzę, że wartym<br />
popularyzowania zjawiskiem, bo myśl jest tworem zbyt<br />
ulotnym, by liczyć w tym przypadku na pamięć. Tym, co<br />
zyskujemy uprawiając tego typu działalność literacką, jest<br />
choćby możliwość monitorowania stanu ducha, progresu,<br />
regresu, stopnia dojrzałości.<br />
Blogi – nowoczesne pamiętniki. W tym momencie<br />
sprawa się nieco komplikuje, bo podczas gdy nasze babcie<br />
zamykały pamiętniki na kłódeczkę i chowały w sekretnym<br />
miejscu, my od kilkunastu lat wyrażamy coraz<br />
większą ochotę na dzielenie się swoim życiem z innymi,<br />
często obcymi ludźmi. Blogowanie zyskuje coraz<br />
więcej zwolenników, zakłada opisywanie<br />
swojego życia lub jego elementów w taki<br />
sposób, aby inni użytkownicy internetu<br />
mieli do niego wgląd. Blogi mogą być<br />
różnie sprofilowane, ale część to po<br />
prostu pamiętniki publikowane<br />
w sieci, gdzie jak już coś<br />
trafi, to zawsze zostaje.<br />
Potencjalne zagrożenie<br />
jest więc większe.<br />
Prywatne pamiętniki<br />
groziły co najwyżej<br />
zażenowaniem lub<br />
wybuchami śmiechu<br />
w trakcie<br />
kart-<br />
Z dwojga złego<br />
Refleksje na pokaz, mentalny ekshibicjonizm, zwykła grafomania czy pożyteczne, budujące<br />
zjawisko? Mowa o pisaniu pamiętników, wierszy, opowiadań. Tych chowanych w szufladzie<br />
lub pancernym sejfie oraz publikowanych na blogach, Facebooku, a nawet czasami w gazecie<br />
uczelnianej. Promować czy piętnować?<br />
kowania wcześniejszych notatek, a taki publicznie dostępny<br />
blog może bawić całą rzeszę znajomych i nieznajomych.<br />
Jedyna rada – kontrolować swoje odruchy<br />
radosnego dzielenia się ze światem życiem intymnym<br />
i trochę cenzurować blogowe wpisy. Z drugiej strony, jeśli<br />
ktoś jest bezkrytyczny wobec siebie, to nawet tą minimalną<br />
cenzurą nie musi się przejmować. W końcu nie jest<br />
tak, że to tylko nieszczęśliwie zakochane nastolatki pisują<br />
blogi. Są blogi podróżnicze, kulinarne, filozoficzne,<br />
o modzie, językowe – cała masa ciekawych i przydatnych<br />
stron. Sama na kilka zaglądam i bardzo się cieszę, że autorzy,<br />
którzy je prowadzą, ciągle z tego nie zrezygnowali.<br />
Wiersze. Hmm, prawdopodobnie powszechniejsze<br />
od blogów, ale to naturalne, że chce się jakoś przelać<br />
na papier plątaninę myśli, która czasem potrafi ciążyć<br />
i przeszkadzać w normalnej egzystencji. Efekt? Z reguły<br />
mierny, ale po raz kolejny spytam: co z tego? Nie każdy<br />
musi być Szymborską czy Herbertem, za to każdy<br />
może sobie poćwiczyć język, oderwać<br />
się od „dziubdziania” w wielkich<br />
niezrozumiałych podręcznikach,<br />
poczuć się kreatywnym poetą.<br />
To samo dotyczy pisania<br />
czegokolwiek innego:<br />
może być to forma autoterapii,<br />
relaksu, folgowania<br />
swojej wyobraźni itd. Tak<br />
naprawdę nie wartość stylistyczna<br />
powyższych<br />
jest najważniejsza.<br />
10<br />
Gazeta Studentów
Z DWOJGA ZŁEGO<br />
Pewnie, że zdarzają się istne małe objawienia, jak dla<br />
przykładu „Dziennik 1954” Leopolda Tyrmanda – najlepszy<br />
dziennik, jaki w życiu czytałam (i polecam!), ale gdyby<br />
zdarzały się częściej, to kto miałby czas to wszystko<br />
przeczytać?<br />
Dużą zaletą form pisemnych jest to, że gdy ktoś nie<br />
chce, to czytać nie musi. Inaczej niż w przypadku, gdy<br />
ktoś śpiewa i fałszuje, albo uczy się grać na skrzypcach<br />
pod cudzym oknem, a na to i jakiś paragraf się znajdzie.<br />
Ale oburzać się grafomanią? Nie, preferuję filozofię: pisz<br />
i daj pisać innym.<br />
Odrobina refleksji nad… refleksjami<br />
Nie da się temu zaprzeczyć: są pamiętniki bezcenne,<br />
genialne blogi, wiersze przewartościowujące światopogląd.<br />
Z jednym drobnym zastrzeżeniem – stanowią one<br />
absolutną kroplę w morzu banałów. Już z tego tylko powodu<br />
uważam, że pisanie nie jest dla każdego. Nie mam<br />
nic przeciwko pamiętnikarstwu/blogowaniu i innym przejawom<br />
literackiego spełniania się per se; tak samo z resztą,<br />
jak nie przeszkadza mi zamiłowanie niektórych osób<br />
do szydełkowania czy układania puzzli. Jednak irytuje<br />
mnie niezmiernie ogólnie panujące przekonanie, jakoby<br />
rzeczone pisanie pamiętnika stanowiło wartość samą<br />
w sobie i wzbogacało życie autorów.<br />
Przedmówczyni zdaje się podzielać opinię, iż zapisywanie<br />
przemyśleń z dnia codziennego wpływa pozytywnie<br />
na rozwój osobowości, słowem: przypisuje rzeczonej<br />
czynności iście terapeutyczne walory. Otóż po pierwsze,<br />
wcale nie trzeba zapisywać każdego wydarzenia, by wynieść<br />
z niego jakąś wartość – w gruncie rzeczy to o rozmyślanie,<br />
a nie o pisanie chodzi, a po drugie, ważniejsze,<br />
samo pisanie niewiele jest w stanie zdziałać. To, że ktoś<br />
skrupulatnie spisuje każdą godzinę własnej egzystencji<br />
wcale nie oznacza, że autentycznie zastanawia się nad<br />
tym, co i w jaki sposób uwiecznia na piśmie. Powiem więcej<br />
– pisanie pamiętnika łatwo może przerodzić się w bezmyślne<br />
zabijanie czasu, z którego odniesiemy mniej więcej<br />
taki pożytek, jak z grania na Play Station. Cóż, skoro<br />
w towarzystwie nadal będzie się słyszało: „Zofia ma bogate<br />
życie wewnętrzne, nawet pamiętnik prowadzi”.<br />
Ośmielę się również podać w wątpliwość koronny<br />
argument za prowadzeniem dziennika i innych form literackich<br />
– mianowicie, że czynność ta pomaga rozwijać<br />
styl i jakość wypowiedzi. Podstawowym błędem logicznym<br />
w tym założeniu jest nieuwzględnianie czynnika,<br />
który sprawia, że człowiek w ogóle czegokolwiek się<br />
uczy. Chodzi mi oczywiście o feedback, czyli informację<br />
zwrotną: co należałoby poprawić, nad jakim elementem<br />
popracować i dlaczego jedno zdanie brzmi nieźle, a inne<br />
fatalnie. Pisanie „do szuflady” działa wręcz odwrotnie –<br />
raczej utrwala błędy przez powielenie niźli je koryguje.<br />
No, chyba że piszący zasięga opinii fachowców i skrupulatnie<br />
dąży do usunięcia błędów – stylistycznych, językowych<br />
i wszelkich innych. Słyszeliście o wielu takich<br />
przypadkach?<br />
Dalej – kwestia blogów. Owszem, spełniają warunki<br />
poddawania treści krytyce (czy konstruktywnej i uzasadnionej,<br />
to już zupełnie inna historia). Jednak nadal zdecydowana<br />
większość z nich to w najlepszym przypadku<br />
przeciętne teksty o zwyczajnych wydarzeniach. Naprawdę<br />
warto poświęcać czas piszącego i odbiorcy? O ile mi<br />
wiadomo, nikt nie wydaje przeciętnych książek, dlaczego<br />
więc tak cenimy sobie zaśmiecanie sieci przez teksty, których<br />
większość z nas nawet nie miałaby ochoty przeczytać?<br />
Na koniec smaczek – poezja, czy raczej jej nieudolne<br />
próby. Niedawno miałam przyjemność przeczytać<br />
„Pocztę literacką, czyli jak zostać (lub nie zostać) poetą”<br />
– zebrane komentarze Wisławy Szymborskiej do wierszy<br />
nadsyłanych przez ich autorów do gazety. Nasza najmłodsza<br />
(chronologicznie patrząc) noblistka, w skądinąd<br />
przezabawny i inteligentny sposób komunikuje, że wierszopisarstwo<br />
to ciężka praca, posiadanie talentu i przede<br />
wszystkim – sztuka dla nielicznych. To, że komuś udało<br />
się wyskrobać zabawny limeryk na urodziny cioci nie<br />
czyni go automatycznie poetą. Analogicznie – fakt, że<br />
większość ludzi w pewnym wieku porywa się na pisanie<br />
wierszy, w zestawieniu z tym, jak niewielka grupa zyskuje<br />
jakikolwiek rozgłos, dobitnie świadczy o dysproporcji<br />
między „pędem do zostania Poetą” (wielkie Pe!) a zdolnościami<br />
autorów.<br />
Tak samo więc, jak nie zachęcamy przypadkowych<br />
ludzi do gry na okarynie, nie nadawajmy przesadnego<br />
znaczenia pisaniu czegokolwiek przez kogokolwiek. To,<br />
że przyszło nam żyć w epoce, w której każdy może wypisać<br />
w internecie, co mu się podoba nie oznacza, że powinniśmy<br />
poddać się owczemu pędowi. Sapienti sat.<br />
Magda Pawlaczyk<br />
Ania Płóciennik<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
11
SPRAWY UCZELNIANE<br />
<strong>Kurs</strong> <strong>szycia</strong> <strong>chirurgicznego</strong><br />
W sobotę 9 marca o godzinie<br />
9:00 w Studium Języków Obcych<br />
odbył się kolejny już kurs <strong>szycia</strong><br />
<strong>chirurgicznego</strong>, w którym, mimo<br />
wczesno-porannej godziny (jak na<br />
weekend), uczestniczyło 30 studentów<br />
Wydziału Lekarskiego I z lat<br />
2–6.<br />
Spotkanie rozpoczęło się prelekcją<br />
dr Mirosława Łukaszuka, który<br />
przedstawił w sposób jasny i przystępny<br />
podstawowe informacje o rodzajach<br />
ran, sprzęcie chirurgicznym,<br />
materiałach z których robione są nici<br />
i ich specjalnych zastosowaniach.<br />
Po krótkiej przerwie kawowodrożdżówkowej<br />
wszyscy zabrali się<br />
do pracy. Studenci, pod czujnym<br />
okiem członków SKN Chirurgii<br />
Ogólnej, Gastroenerologicznej i Mikroinwazyjnej,<br />
nauczyli się wiązać<br />
węzły chirurgiczne i następnie zakładać<br />
podstawowe szwy.<br />
Szczęśliwie obyło się bez jakichkolwiek<br />
przykrych niespodzianek.<br />
Uczestnicy byli zachwyceni możliwością<br />
przyswojenia podstawowych<br />
umiejętności chirurgicznych, jak<br />
również miłą, luźną atmosferą przekazywania<br />
umiejętności student-studentowi.<br />
<strong>Kurs</strong> <strong>szycia</strong> zorganizowany został<br />
po raz kolejny przez IFMSA<br />
i wyżej wymienione SKN Chirurgii<br />
oraz STN. Następne spotkanie planowane<br />
jest w maju 2013, więc jeśli<br />
ktokolwiek z Was będzie zainteresowany<br />
uczestnictwem, niech często<br />
przegląda stronę naszego STN, gdyż<br />
chętnych na naukę nigdy nie brakuje.<br />
Agnieszka Brychcy<br />
IMPREZOŻERCY<br />
czyli całkowicie subiektywny przewodnik<br />
po poznańskich miejscówkach<br />
Nie wiem, czy to tylko ja, czy wam też czas ucieka przez palce z hukiem godnym Niagary?<br />
Na szczęście oprócz eksploracji najnowszych odsłon clubbingu w Pyrlandii mogę się również<br />
pokusić o przyjemną retrospektywę – oba niżej opisane miejsca są znane mi od dawna i stanowią<br />
pewne punkty odniesienia na wyjściowej mapie Poznania. Przejdźmy zatem w tryb<br />
autopilota.<br />
Republika Róż<br />
W dość niedocenionym, wbrew<br />
bogatej historii (dla dociekliwych:<br />
słyszeliście o Kolegiacie św. Marii<br />
Magdaleny?) zakątku Poznania,<br />
jakim jest Plac Kolegiacki, skrywa<br />
się jedna z najbardziej stylowych<br />
kawiarni, w jakich kiedykolwiek<br />
miałam przyjemność uzupełnić swój<br />
wiecznie zbyt niski poziom kofeiny.<br />
Już nazwa miejsca obiecuje atmosferę<br />
retro, klimat nonszalancki, ciepły<br />
– i słusznie. Republika Róż jest<br />
strzałem w dziesiątkę, jeśli zamierza-<br />
12<br />
Gazeta Studentów
IMPREZOŻERCY<br />
Republika Róż (www.republikaroz.pl)<br />
Plac Kolegiacki 2<br />
pon-pt 8.00-00.00<br />
sob 9.00-00.00<br />
niedz 11.00-00.00<br />
karafka vino tinto z Nawarry: 10zł<br />
cafe Borgia: 12zł<br />
my wybrać się do miasta w grupie o szerokim przedziale<br />
wiekowym, jak to zwykle bywa w przypadku spotkań rodzinnych<br />
– ale równocześnie nadaje się dobrze na typowo<br />
kobiecy wypad na kawę i ciacho.<br />
Republika jest podzielona na trzy części, każda zlokalizowana<br />
w osobnym pomieszczeniu. I tak Sala Organic stanowi<br />
najlepszą opcję na poranną wizytę, Sala Różana jest<br />
kwintesencją i wizytówką lokalu – pełna dekoracji, które<br />
na szczęście nie przytłaczają ani nie porażają kiczem, zaś<br />
Sala Klubowa w dolnej części kawiarni jest przeznaczona<br />
na bardziej oficjalne spotkania, również w nieco bardziej<br />
zmaskulinizowanym gronie.<br />
Kluczem do sukcesu (niewątpliwego, gdyż kawiarnia<br />
nierzadko pęka w szwach) jest według mnie wystrój<br />
wnętrz, przywodzący na myśl Prowansję i kawiarnie<br />
z pierwszej połowy ubiegłego stulecia, kiedy to żaden szanujący<br />
się lokal nie mógł się obejść bez licznych ozdóbek,<br />
bibelotów i bukietów kwiatów – trend, który ostatnio zdecydowanie<br />
odchodzi w zapomnienie.<br />
Co się zaś tyczy menu, Republika zdecydowanie wykracza<br />
poza ramy stricte kawiarniane, oferując pomysłowe<br />
– przynajmniej z nazwy – zestawy śniadaniowe, sałaty,<br />
kanapki, a dopiero na dalszym planie standardowe kawy<br />
i herbaty. Wielbiciele tradycji tapas powinni być ukontentowani:<br />
do wina podaje się tu talerzyk oliwek. Mimo zupełnie<br />
przeciętnych cen i niekiedy długiego oczekiwania<br />
na zamówienie, kawa trzyma tu wysoki poziom. Z resztą,<br />
w tym konkretnym przypadku niezupełnie o smak chodzi,<br />
a raczej o ucztę dla oczu i wytchnienie dla umysłu.<br />
Według tego zaś kryterium śmiało mogę polecić każdemu<br />
odwiedzenie Republiki Róż.<br />
Za Kulisami<br />
Zwłaszcza w porze wiosenno-letniej róg ulic Wodnej<br />
i Klasztornej bywa miejscem hałaśliwym. Nie dość, że<br />
kilka kroków dzieli je od Ratusza, to jeszcze wiele knajp<br />
upodobało sobie tę lokalizację. Jedną z nich jest pub Za<br />
Kulisami, mający swój udział w zakłócaniu spokoju okolicznych<br />
mieszkańców.<br />
Charakterystycznym punktem rozpoznawczym miejscówki<br />
jest widniejąca na murze pod tabliczką z nazwą<br />
ulicy Klasztornej czarno-biała podobizna Charliego Cha-<br />
plina. Wewnątrz<br />
zaś lokal demonstruje<br />
przywiązanie<br />
właścicieli<br />
do starych,<br />
dobrych tradycji<br />
pubowych – gromadzenia<br />
pocztówek,<br />
tabliczek<br />
i plakatów na<br />
każdym wolnym<br />
metrze kwadratowym<br />
oraz<br />
książek, często<br />
co bardziej zdewaluowanych,<br />
na zakurzonych<br />
półkach. Zamiłowany<br />
mol<br />
książkowy zapewne znajdzie tu coś dla siebie w razie,<br />
gdyby towarzystwo nie dopisało. Co na szczęście nie jest<br />
bolączką knajpy – po dwudziestej zazwyczaj wypełnia się<br />
ona stałymi bywalcami i przyjaciółmi barmana.<br />
Za Kulisami niczego nie udaje – nie jest na siłę hipsterskie,<br />
awangardowe czy (tym bardziej) wysublimowane. To<br />
po prostu zwyczajny pub, raczej ciasny, w którym usłyszeć<br />
można stare kawałki i rokująco-bluesowe brzmienia. Cennik<br />
szczęśliwie wpisuje się w klimat lokalu: typowo studencki.<br />
Jeśli już uda się wam dopchać do baru, poproście<br />
barmana o stworzenie dla was drinka, który akurat przyjdzie<br />
mu do głowy: efekty bywają udane. Jeśli nie przepadacie<br />
za ryzykiem, do wyboru szeroka gama trunków,<br />
znanych mniej lub bardziej, włącznie z wieloma smakami<br />
piwa – włączając w to jagodowy czy cytrynowy.<br />
Ostatnimi czasy odnosiłam wrażenie, że ludzie tworzący<br />
w Poznaniu nowe wieczorowe miejscówki dążą do ich<br />
maksymalnego udziwnienia. Cóż za ulga, że zachowało<br />
się jeszcze kilka pubów z prawdziwego zdarzenia, takich<br />
jak Za Kulisami, do których wypad nie wymaga wielkich<br />
przygotowań ani wysupływania krwawic ze skarpety.<br />
Za Kulisami (www.facebook.com/zakulisami)<br />
ul. Wodna 24<br />
pon-sob 12.00-00.00<br />
niedz 15.00-00.00<br />
(lub do ostatniego klienta, w zależności od humoru<br />
barmana)<br />
piwo jagodowe: 9zł<br />
autorski drink barmana: 12zł<br />
MP<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
13
POD LUPĄ<br />
Diabetologia<br />
prof. dr hab. med. Dorota Zozulińska-Ziółkiewicz<br />
Katedra i Klinika<br />
Chorób Wewnętrznych i Diabetologii <strong>UM</strong>P<br />
Kierownik Kliniki:<br />
prof. dr hab. med. Bogna Wierusz-Wysocka<br />
Na czym polega praca diabetologa?<br />
Diabetolog klinicysta zajmuje się ogólnie ujmując leczeniem<br />
cukrzycy. Jest członkiem zespołu terapeutycznego,<br />
w skład którego wchodzą: chory na cukrzycę, pielęgniarka,<br />
psycholog, dietetyk i fizjoterapeuta. Zapewnia się specjalistyczną<br />
opiekę zdrowotną choremu na cukrzycę – zarówno<br />
tę ambulatoryjną, jak i szpitalną.<br />
Czy istnieją specjalistyczne oddziały diabetologii?<br />
Lekarze diabetolodzy pracują na innych oddziałach, na<br />
przykład internistycznych?<br />
Istnieją specjalistyczne oddziały diabetologii, na<br />
jednym z nich, kierowanym przez prof. Bognę Wierusz-<br />
Wysocką, mam szczęście i przyjemność pracować od 20<br />
lat. Aby oddział otrzymał akredytację w zakresie diabetologii,<br />
musi spełniać określone wymogi organizacyjne,<br />
tj. na każde 15 – 20 łóżek diabetologicznych dla osób<br />
dorosłych powinno przypadać dwóch specjalistów diabetologów<br />
zatrudnionych w pełnym wymiarze godzin pracy,<br />
dwie pielęgniarki z doświadczeniem edukacyjnym,<br />
których zakres obowiązków jest ograniczony do opieki<br />
i edukacji chorych oraz zatrudniony na co najmniej ½<br />
etatu dietetyk. Oddział musi posiadać dostęp do konsultacji<br />
specjalistycznych, w tym psychologicznej. Powinno<br />
znajdować się w nim co najmniej jedno stanowisko<br />
intensywnego nadzoru metabolicznego na 10 łóżek diabetologicznych,<br />
sala edukacyjna oraz sprzęt pozwalający<br />
na monitorowanie metaboliczne i ocenę przewlekłych<br />
powikłań cukrzycy.<br />
Diabetolodzy pracują na różnych oddziałach. Wszędzie<br />
tam, gdzie hospitalizowany jest chory z cukrzycą, konsultacja<br />
diabetologiczna jest celowa. Dotyczy to dyscyplin zarówno<br />
niezabiegowych jak i zabiegowych.<br />
Czy mogłaby nam Pani profesor pokrótce opowiedzieć,<br />
jak wygląda proces specjalizacyjny w tej<br />
dziedzinie?<br />
Dotychczas, w starym systemie, specjalizacja z diabetologii<br />
była nadspecjalizacją i można było ją realizować po<br />
uzyskaniu specjalizacji z chorób wewnętrznych lub pediatrii.<br />
Jej czas trwania wynosi 2 lata i obejmuje staże i kursy<br />
tzw. kierunkowe. Do obowiązkowych dla internisty należą:<br />
5-miesięczny staż z diabetologii, staż w oddziale diabetologicznym<br />
i poradni dla dzieci i młodzieży (1 miesiąc), na<br />
oddziale i w poradni okulistycznej (1 miesiąc), w poradni<br />
diabetologicznej dla osób dorosłych (5 miesięcy) oraz do<br />
wyboru dodatkowy dwutygodniowy staż w oddziale nefrologii,<br />
kardiologii lub neurologii. W trakcie kształcenia specjalizacyjnego<br />
należy uczestniczyć w kursach: wprowadzającym,<br />
diabetologii wieku rozwojowego, zasad żywienia<br />
osoby z cukrzycą, postępu w zakresie patogenezy, rozpoznawania,<br />
zapobiegania i leczenia powikłań cukrzycy, problemów<br />
onkologicznych w diabetologii, zdrowia publicznego.<br />
Finalnie należy zdać egzamin państwowy składający<br />
się z części testowej i ustnej.<br />
Specjaliści diabetolodzy zajmują się wyłącznie leczeniem<br />
dorosłych czy mają też pod opieką pacjentów<br />
pediatrycznych?<br />
Obecnie w praktyce klinicznej funkcjonuje podział na<br />
diabetologów zajmujących się dziećmi do osiągnięcia pełnoletniości<br />
i diabetologów sprawujących opiekę nad osobami<br />
dorosłymi z cukrzycą. Transmisja młodego człowieka<br />
z cukrzycą z poradni diabetologicznej pediatrycznej do<br />
poradni dla osób dorosłych powinna odbywać się według<br />
zasad wskazanych przez Zalecenia Polskiego Towarzystwa<br />
Diabetologicznego. Jest to możliwe i w praktyce zdarza się,<br />
że diabetolog pediatra ma pod opieką osoby dorosłe z cukrzycą,<br />
rzadziej, by internista-diabetolog leczył dzieci.<br />
Czy w diabetologii zdarzają się stany nagłe? Jeśli<br />
tak, to jakie?<br />
W diabetologii nierzadko mamy do czynienia ze stanami<br />
nagłymi. Te bezpośrednio związane z cukrzycą to w kolejności<br />
częstości występowania: hipoglikemia, kwasica<br />
cukrzycowa ketonowa, stan hiperglikemiczno-hipermolalny,<br />
kwasica mleczanowa. Przełomom hiperglikemicznym<br />
mogą towarzyszyć wstrząs hipowolemiczny i ostra przednerkowa<br />
niewydolność nerek. Stany nagłe wynikające<br />
z przewlekłych powikłań cukrzycy to m.in. zdarzenia sercowo-naczyniowe,<br />
m.in. OZW, udar mózgu, utrata widzenia<br />
z powodu krwotoku w przebiegu retinopatii proliferacyjnej.<br />
Niewyrównana metabolicznie cukrzyca zwiększa ryzyko<br />
wystąpienia wielu innych stanów nagłych, m.in. choroby<br />
zakrzepowo-zatorowej, posocznicy czy zespołu wykrzepiania<br />
śródnaczyniowego. Należy pamiętać, że wiele stanów<br />
nagłych sprzyja tzw. ostrej hiperglikemii u chorych bez<br />
14<br />
Gazeta Studentów
POD LUPĄ<br />
rozpoznanej wcześniej cukrzycy. Dotyczy to m.in. ostrego<br />
zapalenia trzustki, przełomu tarczycowego hipermetabolicznego,<br />
ostrego zespołu wieńcowego, udaru mózgu, urazu<br />
wielonarządowego. Skuteczne i bezpieczne zwalczanie hiperglikemii<br />
stanowi istotny element rokowniczy w przebiegu<br />
tych stanów.<br />
Czy na wizytę do diabetologa wymagane jest skierowanie?<br />
Jeśli tak, kto może je wystawić?<br />
Do poradni diabetologicznej kontraktowanej przez NFZ<br />
potrzebne jest skierowanie wystawione przez lekarza innej<br />
specjalności.<br />
Czy w innych krajach europejskich również istnieje<br />
taka specjalizacja jak diabetologia?<br />
W większości krajów Unii Europejskiej nie ma specjalizacji<br />
z diabetologii. To taki paradoks, gdyż istnieje Europejskie<br />
Towarzystwo Badań nad Cukrzycą (EASD), a w poszczególnych<br />
krajach są Towarzystwa Diabetologiczne.<br />
Diabetologia stanowi składową specjalizacji z endokrynologii.<br />
Była obecna w krajach położonych na wschód od muru<br />
berlińskiego. W wielu z nich, m.in. w Polsce, pozostała.<br />
Zakres działania diabetologów europejskich i polskich<br />
jest podobny?<br />
Zakres działania w wielu aspektach jest porównywalny.<br />
W wielu nie oznacza wszystkich i dotyczy m.in. możliwości<br />
stosowania tzw. nowych leków przeciwhiperglikecznych.<br />
W przeciwieństwie do wielu krajów, w Polsce nie są refundowane<br />
np. leki inkretynowe.<br />
Czy diabetologia jest specjalizacją perspektywiczną?<br />
Jeżeli spojrzymy przez pryzmat danych epidemiologicznych<br />
– jest bardzo perspektywiczna. Znaczny dynamizm<br />
wzrostu liczby zachorowań na cukrzycę, styl życia i narażenie<br />
na czynniki środowiskowe sprzyjające zaburzeniom<br />
metabolizmu glukozy sprawiają, że w perspektywie 15 lat<br />
szacowane jest podwojenie liczby osób z cukrzycą. Według<br />
danych IDF (International Diabetes Federation) w Polsce na<br />
cukrzycę choruje około 3 mln osób. Lekarzy diabetologów<br />
jest za mało do wyzwań epidemiologicznych.<br />
Z jakimi specjalistami współpracują diabetolodzy?<br />
Nie powiem nieprawdy twierdząc, że ze wszystkimi.<br />
Sprawia to wszędobylskość wpływu cukrzycy na stan zdrowia.<br />
Współpraca z lekarzami Podstawowej Opieki Zdrowotnej<br />
w zakresie opieki łączonej nad osobami z cukrzycą typu<br />
2, z okulistą w zakresie diagnostyki i leczenia retinopatii<br />
cukrzycowej, z nefrologiem w temacie cukrzycowej choroby<br />
nerek, neurologiem w temacie neuropatii cukrzycowej<br />
i powikłań naczyniowych CUN, kardiologiem w związku<br />
ze zwiększonym ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych<br />
przy współistnieniu cukrzycy, endokrynologiem, chirurgiem,<br />
ortopedą, angiologiem, hipertensjologiem, genetykiem,<br />
urologiem, seksuologiem, ginekologiem... i jeszcze<br />
trochę mogłabym powymieniać.<br />
Kto zajmuje się leczeniem cukrzycy ciężarnych?<br />
Diabetolog czy ginekolog?<br />
W sytuacji gdy cukrzyca rozpoznana była przed zajściem<br />
w ciążę, kobieta powinna pozostawać w opiece łączonej<br />
diabetologa i ginekologa. Rozpoznania cukrzycy u ciężarnej<br />
(cukrzyca ciążowa) dokonuje najczęściej ginekolog.<br />
Jeżeli do osiągnięcia celów glikemicznych wystarcza sama<br />
dieta a prowadzący ciążę ginekolog posiada wiedzę i doświadczenie<br />
w tym temacie, to z reguły prowadzi pacjentkę<br />
bez współpracy diabetologa. Konieczność zastosowania insuliny<br />
narzuca współpracę z diabetologiem.<br />
Pacjenta z cukrzycą powinien prowadzić w warunkach<br />
ambulatoryjnych specjalista medycyny rodzinnej<br />
czy diabetolog?<br />
Skala problemu cukrzycy, przy względnie małej liczbie<br />
specjalistów w zakresie diabetologii, wymusza model ambulatoryjnej<br />
opieki łączonej nad chorym na cukrzycę. Diabetolog<br />
powinien prowadzić osoby z cukrzycą typu 1 i dużą<br />
część osób z typem 3. Chorzy na cukrzycę typu 2 powinni<br />
być pod stałą opieką lekarza rodzinnego z okresową kontrolą<br />
diabetologiczną.<br />
Czy są jakieś cechy, które powinien prezentować<br />
kandydat zainteresowany specjalizowaniem się w dziedzinie<br />
diabetologii?<br />
Przede wszystkim, jak każdy lekarz, diabetolog powinien<br />
być otwarty na potrzeby drugiego człowieka. Przydatne<br />
są umiejętności słuchania i przekazywania wiedzy<br />
w sposób dostosowany do możliwości percepcyjnych pacjenta.<br />
Ponadto dociekliwość, kreatywność, intuicja, umiejętność<br />
analitycznego myślenia, łatwość podejmowania decyzji<br />
oraz umiejętność pracy w zespole. Dobry diabetolog<br />
to równocześnie dobry psycholog, dobry nauczyciel, dobra<br />
pielęgniarka.<br />
Na których przedmiotach w trakcie studiów powinien<br />
skupić się kandydat na przyszłego diabetologa?<br />
Raczej na tematach realizowanych w ramach wszystkich<br />
przedmiotów, począwszy od nauk podstawowych do<br />
klinicznych niezabiegowych i zabiegowych. Wymaga tego<br />
multidyscyplinarny wymiar cukrzycy.<br />
Jakie są według Pani profesor największe zalety tej<br />
specjalizacji?<br />
To, co dla mnie jest zaletą, dla drugiego może być wadą.<br />
Moim zdaniem atutem jest przede wszystkim kontakt z pacjentem,<br />
namacalny wpływ na lepsze życie wielu chorych<br />
na cukrzycę. Pozytywne są dla mnie też możliwość pracy<br />
zespołowej oraz wspomniany już multi- i interdyscyplinarny<br />
charakter choroby.<br />
A czy jest Pani profesor w stanie wskazać jakieś jej<br />
wady?<br />
Trudno definiować wady specjalizacji. Natomiast mogłabym<br />
wskazać wiele minusów systemu opieki zdrowotnej<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
15
ROZMAITOŚCI<br />
nad chorym na cukrzycę. W Polsce brakuje diabetologów,<br />
mamy słabą profilaktykę cukrzycy i nie refundujemy nowoczesnego<br />
leczenia. Wciąż strukturalnie nie jest rozwiązany<br />
problem pacjenta z zespołem stopy cukrzycowej. Niedosyt<br />
dotyczy także edukacji diabetologicznej, gdyż mamy za<br />
mało przeszkolonych pielęgniarek. Jak w każdej chorobie<br />
przewlekłej, przy braku akceptacji choroby przez pacjenta<br />
i motywacji do dobrego leczenia cukrzycy, działania diabetologa<br />
są niejednokrotnie syzyfową pracą. Mocno zapadają<br />
w pamięć porażki w leczeniu cukrzycy, do których z pewnością<br />
należą kalectwo i zgony młodych osób.<br />
Czy chciałaby Pani profesor podzielić się czymś jeszcze<br />
z naszymi Czytelnikami?<br />
Wykonując zawód lekarza w XXI wieku niejednokrotnie<br />
dalecy jesteśmy od „ars medica”. Wpływają na to organizacja<br />
sytemu opieki medycznej, ustawowe rozporządzenia,<br />
przepisy NFZ. Diabetologia napotyka liczne niedogodności<br />
i przeszkody. Podstawą leczenia cukrzycy jest edukacja pacjenta<br />
– niestety nie według płatnika. Pomimo wieloletnich<br />
nacisków i starań środowiska diabetologicznego o wprowadzenie<br />
procedury edukacyjnej – takowej nie ma. Jest wiele<br />
powodów do frustracji w diabetologii, ale warto uparcie<br />
realizować się w tej słodkiej specjalności, choćby dlatego,<br />
aby uczestniczyć w sukcesach pacjentów. Gdy nasz pacjent<br />
zdobywa złoty medal olimpijski – czujemy odrobinę siebie<br />
w tym wydarzeniu…<br />
Dziękujemy za rozmowę.<br />
Rozmawiali: Martyna Musik<br />
Grzegorz Sławiński<br />
Wszystkie dotychczas opisane specjalizacje znajdziecie<br />
na stronach <strong>UM</strong>Pedii – www.umpedia.pulsum.pl<br />
Pamiętnik z praktyk pielęgniarskich<br />
Drogie Czytelniczki i drodzy Czytelnicy! Wzorem pamiętnika lekarza stażysty postanowiłam<br />
stworzyć pamiętnik poświęcony praktykom pielęgniarskim. Myślę, że dzięki temu wiele osób<br />
dowie się czegoś więcej o pielęgniarstwie i przekona się, że studiowanie tego kierunku, choć<br />
często niedoceniane, daje dużo satysfakcji oraz ciekawych doświadczeń. Zachęcam do lektury.<br />
25.02<br />
Tym razem zaczynamy praktyki z pielęgniarstwa internistycznego.<br />
Razem z moją grupą trafiłam na oddział<br />
kardiologii, na którym miałam okazję być w czasie letnich<br />
praktyk po pierwszym roku. Nie zdziwiło mnie więc<br />
pytanie personelu: Pani już u nas kiedyś była, prawda?<br />
Co robiliśmy dziś na oddziale? Na początku uczestniczyliśmy<br />
w raporcie pielęgniarskim po dyżurze nocnym.<br />
Później pani oddziałowa zapoznała nas z naszym tymczasowym<br />
miejscem pracy, by usprawnić naszą dalszą<br />
pracę. Obejrzeliśmy także nowy sprzęt do pobierania<br />
krwi, z jakim na innych oddziałach nie mieliśmy jeszcze<br />
okazji się spotkać.<br />
26.02<br />
Dzisiejszy dzień jak zwykle zaczął się od raportu<br />
pielęgniarskiego. Następnie podzieliliśmy się zadaniami.<br />
Ja poszłam do gabinetu zabiegowego, ktoś inny zajął<br />
się wykonywaniem EKG oraz pobieraniem krwi, reszta<br />
grupy pozostała na oddziale, aby pomagać pacjentom<br />
w wykonywaniu czynności pielęgnacyjnych. Moim<br />
pierwszym zadaniem było zważenie chorych oraz przygotowanie<br />
inhalacji. Następnie zajęłam się szykowaniem<br />
leków dożylnych, które – w większości – podawałam pacjentom<br />
do kontaktów centralnych, co stanowiło cenne<br />
doświadczenie. W międzyczasie miałam jeszcze okazję<br />
uczestniczyć w badaniu echokardiograficznym.<br />
28.02<br />
Od rana praca na oddziale wre, bowiem musimy u kilku<br />
pacjentów zastosować profilaktykę przeciwodleżynową.<br />
Jest to bardzo ważne i jednocześnie wyczerpujące<br />
zadanie, mające na celu zapewnienie komfortu osobom<br />
długo unieruchomionym. Dlaczego to zajęcie jest tak<br />
męczące? Otóż, musimy pacjenta umyć, oklepać, natłuścić<br />
i odciążyć miejsca narażone na powstanie odleżyn.<br />
Uwierzcie, naprawdę wymaga to sporo sił.<br />
01.03<br />
Całkiem ciekawy dzień – mieliśmy okazję zobaczyć<br />
kardiowersję, a w przyszłym tygodniu będziemy mieć<br />
możliwość odwiedzenia pracowni hemodynamiki, aby<br />
zobaczyć zabieg koronarografii. Niestety zbliża się deadline,<br />
więc pewnie dopiero w kolejnym numerze zamieszczę<br />
o tym jakąś informację Na koniec dodam jeszcze, że nic<br />
tak nie motywuje i satysfakcjonuje jak ciepłe, a czasem<br />
i zabawne słowo od pacjentów. Jedna z moich pacjentek<br />
stwierdziła dziś, że przy nas czuje się, jakby była obsługiwana<br />
w Mariocie.<br />
Wioleta Kalet<br />
16<br />
Gazeta Studentów
ROZMAITOŚCI<br />
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży –<br />
o co tu chodzi?<br />
Być może zetknęliście<br />
się na naszej<br />
Uczelni z dziwnym<br />
tworem – organizacją<br />
studencką, której celem<br />
nie jest poznawanie<br />
określonej dziedziny<br />
nauk medycznych, ale<br />
przede wszystkim zrzeszanie<br />
studentów mniej<br />
lub bardziej związanych<br />
z religią katolicką.<br />
To właśnie my – Koło<br />
Katolickiego Stowarzyszenia<br />
Młodzieży przy<br />
Uniwersytecie Medycznym.<br />
Wielu z Was<br />
zapewne zastanawia<br />
się, jaka jest racja bytu<br />
takiego stowarzyszenia<br />
na naszej Uczelni, czym<br />
się zajmuje i kogo zrzesza.<br />
KSM to stowarzyszenie<br />
ogólnopolskie,<br />
które dzieli się na tzw.<br />
oddziały działające<br />
przy parafiach, zrzeszające młodzież szkolną oraz koła<br />
studenckie, które funkcjonują na uczelniach wyższych.<br />
Takie Koło jak nasze działa w Poznaniu również na Politechnice.<br />
Jednak powstanie przed czterema laty KSM-u na<br />
naszej Uczelni kosztowało nas wiele starań i nie można<br />
powiedzieć, że jako organizacja katolicka byliśmy faworyzowani<br />
– wręcz przeciwnie, nie obyło się bez licznych<br />
trudności.<br />
Obecnie zrzeszamy kilkunastu członków ze wszystkich<br />
wydziałów Uniwersytetu Medycznego. Tworzymy wspólnotę,<br />
która dobrze się zna. Osobiście czuję, że jesteśmy<br />
dla siebie nawzajem dużym oparciem. Wszyscy interesujemy<br />
się nie tylko rozwojem naszej wiary, ale także działaniem<br />
w całym środowisku ludzi związanych z Uczelnią –<br />
studentów, pracowników, pacjentów… Póki co mogliście<br />
spotkać nas na otwartych spotkaniach: konferencji „Wiara<br />
i Medycyna”, dyskusjach „Medyk – katolik”, „Bóg i medycyna:<br />
Nigeria – Polska”, zajęciach z fakultetu Medycyna<br />
Laboratoryjna,<br />
który pomagaliśmy organizować.<br />
W szpitalach<br />
klinicznych przeprowadziliśmy<br />
ostatnio<br />
akcję „Dzień św. Łukasza<br />
– święto pracowników<br />
służby zdrowia”,<br />
podczas której promowaliśmy<br />
to święto<br />
pośród pracowników<br />
Szpitali Klinicznych.<br />
Obchodziliśmy również<br />
Światowy Dzień<br />
Chorego, towarzysząc<br />
kapelanom szpitalnym<br />
w spotkaniach z pacjentami<br />
oraz organizując<br />
msze święte.<br />
Nie myślcie, że<br />
jesteśmy tylko grupą<br />
rozmodlonych dziwaków<br />
– choć owszem,<br />
modlimy się chętnie.<br />
Jesteśmy również ważną<br />
częścią Duszpasterstwa<br />
Akademickiego<br />
„Gościniec”, powszechnie znanego jako najbardziej imprezowe<br />
DA w Poznaniu! Właśnie dzięki temu jesteśmy<br />
przede wszystkim grupą przyjaciół – chodzimy razem do<br />
klubu, na lodowisko, czasami razem gotujemy, jeździmy<br />
na kajaki i narty... To te różnorodne oblicza naszych spotkań,<br />
z których każde jest fascynujące, najbardziej urzekły<br />
mnie w KSM-ie.<br />
Jednym słowem – jeżeli chcesz zaangażować się<br />
w działalność organizacji studenckiej, rozwijać swoją<br />
wiarę, a przy okazji poznać ciekawych ludzi – CHO NA<br />
KSM! Spotykamy się we wtorki o godzinie 18:00 w Sali<br />
DA w kościele Pallotynów. Nasze spotkania są otwarte dla<br />
wszystkich chętnych! Można nas znaleźć na facebooku:<br />
www.facebook.com/ksmump lub na naszej stronie internetowej<br />
www.koloksm.ump.edu.pl.<br />
Łukasz Praczyk<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
17
OPOWIADANIE<br />
Podróże małe i duże.<br />
W drodze donikąd<br />
Biała kartka, na środku wytłuszczony napis: „WYPO-<br />
WIEDZENIE”, dalej kilka oficjalnych zdań tłumaczących<br />
powód opuszczenia lokalu mieszkalnego. Pukam do drzwi<br />
i, słysząc „proszę”, wkraczam w krainę biurokracji. Analogicznie<br />
do sytuacji Alicji w krainie czarów – w krótkiej<br />
chwili czuję, jak moje ego (niczym tytułowej bohaterki)<br />
ulega zmniejszeniu, aż wreszcie jest prawie niewidzialne<br />
i nieistotne. Jednak zamiast magicznego, pomniejszającego<br />
eliksiru wystarczyło kilka zdań wypowiedzianych<br />
przez kobietę surowo zerkającą znad sterty papierów leżących<br />
na biurku.<br />
Na decyzję o tym, czy mogę się wyprowadzić musiałam<br />
czekać kilka dni. W tym czasie odezwała się do mnie<br />
kuzynka – tegoroczna maturzystka, z prośbą o pomoc<br />
w napisaniu pracy maturalnej z języka polskiego. Temat?<br />
Jakieś banały o funkcji przedmiotów w życiu człowieka.<br />
Pomocy udzieliłam, ale na tym sprawa się nie skończyła,<br />
bo zagadnienie, jak ziarno, zasiało się w mojej głowie<br />
i stało powodem do głębszych refleksji. Myśli zeszły jednak<br />
na boczny tor w momencie, gdy uzyskałam możliwość<br />
przeprowadzki.<br />
Trzy doby później zaklejam pudło taśmą i stawiam je<br />
obok tego z podpisem „książki”. Rozglądam się po pokoju<br />
i łapię za głowę na widok wszystkich rzeczy, które muszę<br />
jeszcze spakować. Dwa dni później sytuacja staje się<br />
jeszcze gorsza – pora te graty z pudeł, toreb i walizek wypakować<br />
w nowych czterech kątach. Na pierwszy ogień<br />
poleciał kartonowy domek mojego kulturowego dobytku<br />
– książki i płyty. Z uśmiechem biorę do ręki płaskie, plastikowe<br />
opakowanie płyty CD i odczytuję zapisaną nań<br />
dedykację: „Z dedykacją dla B., bądź jak kebab!”. Nośnik<br />
najlepszego wynalazku ludzkości, czyli muzyki, umieszczam<br />
w odtwarzaczu. Po chwili słyszę: „nie ma raju tu, nie<br />
ma raju tam (…) jesteśmy wszędzie i nie ma nas nigdzie”.<br />
Fragment godny porównania z Wielką Improwizacją Mickiewiczowskiego<br />
Konrada, bo słowa piosenki pozwalają<br />
mi zrozumieć (bez)sens zmian, jakich dokonuję. Konkretnie<br />
rzecz ujmując – zmiany miejsca zamieszkania. Przecież<br />
to nie o miejsce chodzi. Człowiek podróżujący tyle co<br />
ja powinien dobrze o tym wiedzieć… Oddając się refleksji,<br />
przypominam sobie sytuację sprzed kilku dni.<br />
***<br />
Wyszłam na papierosa, a do moich nozdrzy, jeszcze<br />
przed odpaleniem zapalniczki, dotarł zapach spalenizny.<br />
Pod sufitem kłębiła się coraz gęstsza chmura dymu. Albo<br />
ktoś przypalił schabowego, albo to znowu ja zostawiłam<br />
włączony piekarnik na kilka godzin. Jest też trzecia opcja<br />
– może w budynku wybuchł pożar? Pamiętam, jak dwa<br />
miesiące temu przeprowadzano ćwiczenia ewakuacyjne.<br />
Spałam wtedy w najlepsze. Dzisiaj nie wiedziałabym dokąd<br />
i którędy uciekać. W głowie pojawia się myśl – co<br />
bym spakowała, mając pół minuty? Przecież plecak podróżny<br />
mieści niewiele, ale to właśnie tyle, ile potrzeba.<br />
Pożar. Panika.<br />
Nikt nie zdąży zabrać ze sobą gromadzonych przez<br />
lata przedmiotów tak „niezbędnych” do życia.<br />
Plecak nie zmieści całej szafy firmowych ubrań, sprzętów<br />
wartych pół pensji albo kilkunastu par butów, a już na<br />
pewno nie da się spakować do niego telewizora z kinem<br />
domowym o wartości kilkakrotnie większej niż miesięczna<br />
wypłata.<br />
W pośpiechu musisz złapać to, co zdaje się najważniejsze.<br />
Codziennie otaczamy się setkami przedmiotów, na<br />
które harujemy całymi dniami.<br />
Pożar. Nie masz czasu.<br />
W życiu dążymy do zdobycia jak najlepszej posady,<br />
gruntownego wykształcenia, kariery, sławy, słów zachwytu,<br />
telewizora z milionem cali, drogich mebli, szpilek<br />
w każdym możliwym odcieniu.<br />
Pół minuty.<br />
Poświęcamy życie rodzinne, związki, marzenia.<br />
„– Leo, why? – For money”. Wszystko dla pieniędzy.<br />
Tik, tak. Decyduj, co liczy się najbardziej.<br />
Chcemy wyglądać jak najlepiej. Podobać się. Zwracać<br />
uwagę. Wzbudzać pożądanie. Tracimy na to zdrowie,<br />
czas, młodość, energię i... pieniądze. Nie pożądaj żony<br />
bliźniego swego ani żadnej rzeczy, która jego jest. Ale to<br />
przecież napędza gospodarkę. I nasz egoizm.<br />
Czas minął. Musisz uciekać. Co spakowałeś? Pośpiesznie<br />
wrzucony aparat, iPod, laptop, tablet, markowe<br />
ubrania. Patrzysz, jak twój dobytek pożerają płomienie.<br />
Przypominasz sobie o portfelu, dokumentach, umowach,<br />
albumie z rodzinnymi zdjęciami, ulubionej książce z dedykacją<br />
od przyjaciela (jeśli miałeś czas się takowego dorobić<br />
w życiu). Wszystko zostało, płonie.<br />
Zerknij na zawartość plecaka. Zrobisz zdjęcie płonącemu<br />
budynkowi swoją lustrzanką, czy może pochwalisz się<br />
na fejsbuczku tym, że właśnie straciłeś dorobek swojego<br />
dotychczasowego życia? Nie masz dokumentu potwier-<br />
18<br />
Gazeta Studentów
OPOWIADANIE<br />
dzającego tożsamość, nic<br />
przypominającego o przeszłości.<br />
Czym jesteś bez<br />
tego? Człowiekiem ubogim<br />
czy... wolnym? W kieszeni<br />
znajdujesz grosik. Taki, który<br />
ja czasami rzucam za siebie,<br />
na czyjeś szczęście.<br />
Książka, zdarte pióro<br />
(którym piszę od lat), odtwarzacz<br />
muzyczny, pusty<br />
portfel i paczka papierosów.<br />
W sam raz, żeby spakować<br />
w pół minuty i móc iść do<br />
przodu, nie łudząc się, że<br />
istnieje miejsce idealne do<br />
życia.<br />
Gaszę papierosa i śmieję<br />
się na widok dziewczyny<br />
niosącej zwęglony garnek.<br />
***<br />
Każdy z nas otacza się<br />
niezliczoną ilością przedmiotów<br />
codziennego (lub<br />
niekoniecznie) użytku. Do<br />
jednych czujemy niewyjaśniony<br />
sentyment, inne wywołują<br />
uśmiech czy przywołują<br />
wspomnienia. Sama<br />
niejednokrotnie złapałam<br />
się na tym naiwnym przywiązaniu<br />
do jakiejś rzeczy –<br />
ujawniło się ono na przykład<br />
w sytuacji, kiedy lamentowałam<br />
przez godzinę po tym, jak zerwał mi się srebrny<br />
łańcuszek podarowany przez bliską mojemu sercu osobę.<br />
Podczas przeprowadzki, o której mowa wyżej, zrozumiałam,<br />
jak bardzo te „niezbędne do życia” przedmioty są mi<br />
najzwyczajniej… niepotrzebne. Dlaczego piszę o tym tutaj<br />
– w rubryce o podróżowaniu? Nie dlatego, że brak mi<br />
już historii, którymi się z Wami dzielę. Nie dlatego, że nie<br />
mam weny. Powodem nie jest też to, że od miesiąca nie ruszyłam<br />
się z miasta. Podróżowanie wiąże się nieodłącznie<br />
z czynnością pakowania i zmianą miejsca pobytu. Podczas<br />
jakiegokolwiek wyjazdu ma się ochotę spakować wszystko,<br />
łącznie ze swoim łóżkiem, komputerem, a nawet lodówką.<br />
Z własnego doświadczenia wiem, że wystarczy<br />
włożyć do kieszeni, obok biletu, dwadzieścia dekagramów<br />
wyobraźni, garść improwizacji i szczyptę dobrego pomysłu.<br />
Kiedy człowiek jest zmuszony spędzić noc na dworcu,<br />
nie myśli o tym, co posiada, ile zer widnieje na jego koncie<br />
lub ile cali ma monitor komputera. Zależy mu tylko, żeby<br />
mieć kawałek parapetu, na którym można się położyć albo<br />
puszkę konserwy tyrolskiej na śniadanie. Wtedy nie ma<br />
opcji dylematów typu: „pościel satynowa czy bawełniana?”,<br />
„na obiad krewetki czy łosoś?”. Szkoda tylko, że<br />
na co dzień wpadamy w pułapkę chęci posiadania i życia<br />
w dostatku. Pozwolę sobie powtórzyć: plecak podróżny<br />
mieści niewiele, ale to właśnie tyle, ile potrzeba.<br />
Włóczykij<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
19
PULS <strong>UM</strong><br />
65 gramów,<br />
czyli jak powstaje „<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong>”<br />
Trzymacie właśnie w ręku najnowszy numer „<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>”. Naturalne jest dla Was to, że<br />
w drugiej połowie każdego miesiąca znajdujecie go tam, gdzie macie zajęcia. Czy jednak<br />
zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda jego droga od pomysłu do gotowego wydania papierowego?<br />
Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam do lektury!<br />
Pomysł – pierwszy krok do powstania gazety<br />
Wszystko zaczyna się od spotkania redakcyjnego,<br />
które odbywa się około trzy tygodnie wcześniej, najczęściej<br />
tydzień po zamknięciu poprzedniego numeru.<br />
Wtedy większość członków redakcji dyskutuje o artykułach<br />
do kolejnego numeru, a także o tym, który<br />
z tekstów powinien zostać „tematem numeru” – myślą<br />
przewodnią danego miesiąca. Omawiane są też sprawy<br />
ważne dla całej organizacji. Każdy może przedstawić<br />
swoje pomysły, które następnie poddawane są pod dyskusję.<br />
Po takiej burzy mózgów, która może trwać nawet<br />
kilka godzin, dochodzimy do konstruktywnych wniosków<br />
i każdy już wie, czym ma się zajmować, o czym<br />
napisać i do kogo pójść.<br />
W podobnym czasie wszystkie organizacje studenckie<br />
otrzymują informację o tzw. deadlinie, czyli<br />
terminie nadsyłania tekstów. Zazwyczaj deadline jest<br />
jednym z pierwszych dni miesiąca wydania gazety.<br />
20<br />
Skład – czyli jak to się dzieje, że z wielu artykułów<br />
powstaje numer<br />
Przysłane artykuły trafiają do członków Koła Edytorów<br />
„Trantiputl” – studentów filologii polskiej Uniwersytetu<br />
im. Adama Mickiewicza, którzy zajmują się<br />
ich korektą. Po sprawdzeniu wszystkich tekstów i naniesieniu<br />
niezbędnych poprawek, przesyłają artykuły<br />
do Łukasza Stępniaka, który jako redaktor techniczny<br />
zajmie się później ich składem.<br />
Uatrakcyjnieniem gazety, czyli rysunkami i poszukiwaniem<br />
grafik, zajmuje się Paulina Patalas, a pomaga<br />
jej Agnieszka Bobeńczyk. W dużej mierze dzięki<br />
dziewczynom i ich talentowi plastycznemu „<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong>”<br />
to nie tylko tekst.<br />
Zdjęciami dołączonymi do artykułów zajmuje się<br />
Agnieszka Brychcy, która obrabia je zgodnie z wytycznymi<br />
drukarni – jest to konieczne, aby wyglądały<br />
dobrze zarówno w czarno-białej wersji papierowej, jak<br />
i w internetowej – kolorowej.<br />
W momencie, w którym Łukasz posiada już wszystkie<br />
teksty i zdjęcia, może rozpocząć właściwy skład<br />
przy pomocy programu Adobe InDesign. Ustawia odpowiednią<br />
czcionkę i inne parametry tekstu, dokłada<br />
zdjęcia, rysunki, ramki i tabelki oraz wszelkie typy<br />
formatowania czcionki – pogrubienia, pochylenia, indeksy<br />
itd. Mimo że „<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong>” wygląda już jak gazeta,<br />
można powiedzieć, że to dopiero połowa pracy.<br />
Paulina i Agnieszka zajmują się stroną graficzną gazety<br />
Kolejna korekta – czyli poprawki<br />
Ostatnim etapem składu jest naniesienie poprawek<br />
przez osoby sprawdzające teksty, dodanie odpowiednich<br />
nagłówków oraz skonstruowanie spisu treści. Najczęściej<br />
na tym etapie dochodzi też tzw. „wstępniak”<br />
Łukasz, Redaktor Techniczny, podczas pracy<br />
nad składem<br />
Gazeta Studentów
PULS <strong>UM</strong><br />
(czyli kilka słów od naczelnej), który znajduje się na<br />
pierwszej stronie (choć zapewne dla większości można<br />
ją nazwać ostatnią, bo „Humor” zwykle cieszy się<br />
największą popularnością, stając się pierwszą stroną,<br />
od której zaczynają lekturę). Teraz również dołączamy<br />
krzyżówki (które, tak nawiasem mówiąc, nie są chyba<br />
aż tak trudne jak niektórzy twierdzą, skoro co miesiąc<br />
otrzymujemy kilkadziesiąt prawidłowych rozwiązań),<br />
wybieramy nagrody do konkursów oraz losujemy zwycięzców.<br />
Następnie cały numer, pozornie skończony, rozsyłamy<br />
do wszystkich członków i współpracowników<br />
redakcji, także do Koła Edytorów, których zadaniem<br />
jest dokładne przejrzenie go i wyłapanie błędów, które<br />
nie zostały znalezione wcześniej.<br />
Ich uwagi są nanoszone do dokumentu, a po kolejnym<br />
ogólnym przejrzeniu gazety, można stwierdzić, że<br />
jej środkowa część jest skończona!<br />
Okładki – czyli kolorowa część gazety<br />
Sprawa okładek wygląda trochę inaczej. Po pierwsze,<br />
tworzone są w programie Corel Draw. Agnieszka<br />
Brychcy, nasz grafik, już od spotkania redakcyjnego<br />
intensywnie myśli, czym zachwycić Was w kolejnym<br />
numerze. Owoc tego myślenia rodzi się najczęściej<br />
kilka dni przed zamknięciem numeru. Agnieszka<br />
przesyła do redakcji swoje propozycje, a po zmianach<br />
i poprawieniu ewentualnych błędów, gotowe okładki,<br />
zajmujące nierzadko po 100 MB, przesyłane są na serwer<br />
drukarni. Podobnie dzieje się ze środkiem numeru,<br />
którego, choć zajmuje trochę mniej, na pewno nie można<br />
nazwać „lekkim”.<br />
Kolportaż – czyli jak to się dzieje, że „<strong>Puls</strong>” trafia<br />
do Czytelników<br />
Druk numeru trwa zazwyczaj około tygodnia.<br />
W połowie miesiąca 40 paczek, każda o masie prawie<br />
7 kg, odbieranych jest z budynku Collegium Stomatologicum,<br />
gdzie mieści się drukarnia Wydawnictwa<br />
Uczelnianego <strong>UM</strong>. Gazeta rozwożona jest do większości<br />
budynków Uczelni. Z naszych doświadczeń wynika,<br />
że „<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong>” bardzo szybko znika. Nie ma w tym<br />
nic dziwnego – studentów <strong>UM</strong> jest ponad dwukrotnie<br />
więcej (ponad 8000), niż wynosi nasz nakład (4000).<br />
W dniu oddania numeru do druku rozpoczynają się<br />
prace związane z umieszczeniem go na stronie internetowej<br />
oraz przygotowaniem wersji, którą możecie<br />
otrzymać na czytniki.<br />
A już kilka dni po ukazaniu się gazety ma miejsce<br />
kolejne zebranie redakcji, na którym znów dzielimy się<br />
Agnieszka, redakcyjny Grafik i jednocześnie Sekretarz,<br />
w trakcie tworzenia okładek<br />
obowiązkami... I tak przez dziewięć miesięcy, czego<br />
wynikiem jest osiem numerów w każdym roku akademickim.<br />
Nie myślcie jednak, że z czasem staje się to<br />
rutyną – nic bardziej mylnego. Każdy „<strong>Puls</strong>” jest inny,<br />
a przez to i praca nad nim wygląda trochę inaczej.<br />
Mam nadzieję, że teraz już wiecie, skąd w Waszych<br />
rękach wzięło się te 65 gramów papieru. Jak widzicie,<br />
praca nad tworzeniem gazety to nie tylko pisanie artykułów.<br />
Jeśli podczas czytania tego tekstu chociaż raz<br />
przeszło Wam przez myśl: „Ja też tak chcę!”, ale boicie<br />
się, że to nie dla Was, bo brak Wam literackiego polotu,<br />
zapraszamy na spotkania naszej redakcji.<br />
Datę następnego spotkania możecie sprawdzić na<br />
naszej stronie, a także napisać do nas (namiary znajdziecie<br />
w stopce redakcyjnej). Serdecznie zapraszamy!<br />
Katarzyna Paczkowska<br />
Maciej Tomczak<br />
Podobny artykuł ukazał się w numerze 104 –<br />
z racji 150 numeru chcieliśmy jednak pokazać<br />
Wam, drodzy Czytelnicy, co się zmieniło w „<strong>Puls</strong>ie”<br />
przez te prawie 50 numerów, które ukazały<br />
w ciągu 5 lat, a także to, co pozostało niezmienne<br />
– każdego miesiąca dokładamy wszelkich starań,<br />
by gazeta trafiła do Waszych rąk, a artykuły<br />
w niej zawarte były dla Was ciekawą lekturą.<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
21
ROZMAITOŚCI<br />
Studencka działalność naukowa<br />
Drodzy Czytelnicy! Zastanawialiście się kiedyś, czy warto zapisać się do jakiegoś koła naukowego<br />
albo wybrać trudniejszą opcję i założyć własne? Myślę, że z pewnością tak, dlatego<br />
wychodząc naprzeciw tym pytaniom, przeprowadziłam wywiad z koleżanką i kolegą, którzy<br />
studiując pielęgniarstwo, działają też w studenckim kole naukowym etyki i bioetyki oraz<br />
zakładają kolejne, o czym poniżej. Mam nadzieję, że dzięki temu dowiecie się o korzyściach<br />
płynących z takiej działalności. Zachęcam do lektury.<br />
Jak nazywa się koło?<br />
Basia: Studenckie Koło Pielęgniarstwa w Podstawowej<br />
Opiece Zdrowotnej.<br />
Daniel: Studenckie Koło Naukowe Kardio-Diabetologiczne.<br />
Kto będzie opiekunem koła i jak oceniasz tę współpracę?<br />
Basia: Doktor Maria Stachowska z Pracowni Pielęgniarstwa<br />
Społecznego. Tak naprawdę jesteśmy na początku<br />
budowania relacji między wszystkimi przyszłymi<br />
członkami koła, ale jestem pełna optymizmu. Doktor Stachowska<br />
przyjęła ochoczo moją propozycję opieki nad<br />
kołem i mam nadzieję, że podobnie będzie podchodzić do<br />
naszych pomysłów.<br />
Daniel: Opiekunami Koła zostały dr n. med. Joanna<br />
Stanisławska i mgr Elżbieta Drozd z Pracowni Pielęgniarstwa<br />
Społecznego. Myślę, że współpraca będzie układała<br />
nam się bardzo dobrze. Zarówno dr Stanisławska oraz mgr<br />
Drozd, jak i my mamy bardzo dużo pomysłów na to, jak<br />
ciekawie pogłębić wiedzę z zakresu kardiologii i diabetologii.<br />
Czy moglibyście opowiedzieć o działaniach, jakie<br />
należało podjąć, by Wasze koła mogły w ogóle zaistnieć?<br />
Basia: Przede wszystkim najpierw musi być pomysł.<br />
Potem należy znaleźć spośród pracowników uczelni osobę<br />
chętną do sprawowania funkcji opiekuna koła i omówić<br />
z nią wszystkie szczegóły dotyczące nazwy koła i jego<br />
działania. Następnie trzeba zapoznać się z regulaminem<br />
i zasadami na stronie Studenckiego Towarzystwa Naukowego<br />
Uniwersytetu Medycznego i podążać według ich<br />
wskazówek, o czym dalej może opowie Daniel.<br />
Daniel: Jeśli już odszukamy w internecie stronę Studenckiego<br />
Towarzystwa Naukowego, musimy pobrać ze<br />
strony formularz, wypełnić go i zanieść do Kierownika<br />
Katedry w celu uzyskania podpisu i tym samym zgody<br />
na utworzenie koła. Ostatnim etapem jest wybranie się do<br />
DS Karolek, odnalezienie siedziby STN-u i złożenie deklaracji.<br />
Oczywiście ważną rzeczą jest też uregulowanie<br />
składki członkowskiej – formalnie bez tego Koło nie może<br />
zostać utworzone!<br />
Jakie macie plany związane z działalnością swoich<br />
kół? Czym dokładnie będą się one zajmowały?<br />
Basia: Plany są wielkie :) Przynależność do koła ma<br />
być przyjemnością i umożliwiać rozwój osobisty. Na razie<br />
mogę powiedzieć, że w ramach koła chcemy brać udział<br />
w konferencjach poświęconych pielęgniarstwu środowiskowemu,<br />
bądź w miarę możliwości sami je organizować.<br />
Chcemy też skupić się na praktyce poprzez częsty kontakt<br />
z pacjentami.<br />
Daniel: Koło będzie skupiało się głównie na pogłębieniu<br />
zagadnień związanych z kardiologią i diabetologią.<br />
Coraz częściej mówi się, że te dwie dziedziny w medycynie<br />
mają ze sobą wiele wspólnego. Nasze spotkania będą<br />
opierały się na teorii i oczywiście na praktyce, czyli…<br />
wyjścia na oddziały! Głównie na Oddział Diabetologii<br />
i Chorób Wewnętrznych i Poradni Stopy Cukrzycowej<br />
w Szpitalu im. Franciszka Raszei oraz do Kliniki Kardiologii<br />
II i Pracowni Hemodynamiki w HCP. Niestety na studiach<br />
pielęgniarskich materiału jest bardzo dużo, a mamy<br />
zbyt mało czasu na spokojne omówienie go na zajęciach,<br />
22<br />
Gazeta Studentów
ROZMAITOŚCI<br />
więc niektóre wiadomości po jakimś czasie „uciekają”<br />
nam. Myślę, że koło pozwoli na przypomnienie i uzupełnienie<br />
treści. Pragniemy również działania koła rozszerzyć<br />
o prowadzenie badań oraz pisanie publikacji naukowych.<br />
Jak można Was znaleźć w gąszczu uczelnianych organizacji?<br />
Gdzie będą odbywały się spotkania?<br />
Basia: Najlepiej skontaktować się bezpośrednio ze<br />
mną lub dr Stachowską, z pewnością poinformujemy o dokładnym<br />
terminie i miejscu spotkania.<br />
Daniel: Znaleźć nas będzie bardzo łatwo – facebook!<br />
Jeśli ktoś nie korzysta z facebook’a można do Nas napisać:<br />
sknkardiodiabet@gmail.com. Zapewniam, że na pewno<br />
odpiszemy! Spotkania będą się odbywały w różnych<br />
miejscach, więc kilka dni przed nimi damy informację,<br />
gdzie nas szukać.<br />
Czy już wcześniej mieliście okazję pracować w kole<br />
naukowym bądź brać udział w jakimś przedsięwzięciu<br />
naukowym?<br />
Basia i Daniel: Tak. Od ponad roku jesteśmy członkami<br />
Studenckiego Koła Naukowego Etyki i Bioetyki przy<br />
Katedrze Nauk Społecznych, którego opiekunami są prof.<br />
dr hab. Michał Musielak oraz mgr Katarzyna Głodowska.<br />
Jeśli chodzi o przedsięwzięcia naukowe, do najważniejszych<br />
z pewnością należy organizowanie z okazji 10-lecia<br />
naszego koła konferencji pt. „Studenckie Koło Naukowe.<br />
Zalążek idei, kuźnia badaczy”. Poza tym, jesteśmy redaktorami<br />
działu historycznego oraz działu refleksje biuletynu<br />
„Bioetica”, wydawanego pod patronatem Koła Etyki<br />
i Bioetyki. Weźmiemy też udział w grancie międzynarodowym,<br />
którego głównym celem będzie prowadzenie badań<br />
dotyczących demencji.<br />
Widać spore doświadczenie, może zatem na koniec<br />
podpowiecie naszym czytelnikom, dlaczego warto angażować<br />
się w działalność naukową?<br />
Basia: Dla efektów swojej działalności :)<br />
Daniel: Powiem krótko: kto nie zaryzykuje, ten się<br />
nie przekona! Chciałbym wszystkich gorąco zachęcić do<br />
angażowania się w działalność naukową. Koło jest bardzo<br />
dobrym rozwiązaniem. To nie tylko pisanie artykułów,<br />
prowadzenie badań czy konferencji. To czas na sprawdzenie<br />
samego siebie i swojej wiedzy, poznawanie nowych<br />
ludzi, zawieranie przyjaźni. Warto, naprawdę warto!<br />
Artykuł powstał dzięki pomocy Basi Grzesiak oraz Daniela<br />
Kamińskiego<br />
Wioleta Kalet<br />
Zapraszamy Was<br />
do udziału w konkursie!<br />
Wśród Was na pewno krążą ciekawe i zabawne anegdoty<br />
z Waszych zajęć, opiszcie je (pomijając imiona i nazwiska<br />
- zarówno Waszych kolegów i koleżanek, który<br />
brali w nich udział, jak i prowadzących) i przyślijcie do<br />
nas na adres konkurs@pulsum.pl do 15 kwietnia br.<br />
Spośród nadesłanych opowieści wybierzemy najciekawsze<br />
i opublikujemy, pamiętajcie więc, że biorąc udział<br />
w konkursie wyrażacie na to zgodę i potwierdzacie, że jest<br />
to autentyczna historia z Waszych zajęć, a nie zasłyszana<br />
od innych.<br />
Szczegółowe informacje znajdziecie na naszej stronie<br />
internetowej www.pulsum.pl.<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
23
REDEMPTORIS MISSIO<br />
24<br />
Gazeta Studentów
W marcu jak w garncu…<br />
Czyż to nie zaskakujące a zarazem cudowne, że człowiek<br />
potrafi cieszyć się z tak małych rzeczy jak nadchodząca<br />
wiosna? Tym bardziej, że rzecz ta powtarza się co roku,<br />
niezmiennie i jest raczej przewidywalna. Do ziemi dociera<br />
Składniki:<br />
• 3 duże marchewki<br />
• zielona pietruszka<br />
• 2 pętka kiełbasy śląskiej<br />
• 10 dag boczku<br />
• 2 duże cebule<br />
• 1/2 główki kapusty<br />
• pół kg ziemniaków<br />
• sól, pieprz, Vegeta<br />
Jakie powinno być idealne danie studenta?<br />
Pożywne, smaczne, szybkie, proste i tanie<br />
w przygotowaniu.<br />
więcej promieni słonecznych, ptaszki<br />
ćwierkają, spod śniegu zaczynają<br />
przebijać elementy zieleni (wcale<br />
nie brązu!) i to sprawia, że jest nam<br />
jakoś radośniej. Choć niektórzy<br />
uskarżają się na tak zwane „wiosenne<br />
przesilenie”,<br />
to w większości<br />
populacji<br />
budzą się<br />
nowe, pozimowe<br />
rezerwy<br />
energii. A jak<br />
wiadomo, jej<br />
spożytkowanie<br />
wymaga<br />
ponownego<br />
dostarczenia<br />
paliwa, tak<br />
więc zachęcam<br />
do wiosennego<br />
szaleństwa<br />
w kuchni!<br />
STUDIA OD KUCHNI<br />
Jakie powinno być idealne danie studenta? Pożywne,<br />
smaczne, szybkie, proste i tanie w przygotowaniu. Zapewniam,<br />
że da się to zrealizować, a w dodatku będzie zdrowo<br />
i kolorowo, a to wszystko w jednym garnku.<br />
Prażone<br />
Kiełbasę kroimy w paski<br />
i razem z cebulą podsmażamy<br />
na oliwie, tak żeby się zbyt mocno<br />
nie przypaliła. Na to kładziemy<br />
poszatkowaną kapustę, solimy i pieprzymy. Warstwę<br />
kapusty przykrywamy plastrami obranej marchewki i posypujemy<br />
posiekaną pietruszką. Na to kładziemy obrane,<br />
surowe, pokrojone w talarki ziemniaki, całość doprawiamy<br />
solą, pieprzem i Vegetą, na koniec przykrywamy cienkimi<br />
plastrami boczku. Dusimy pod przykryciem na małym<br />
ogniu przez ok. 30 – 40 minut, sprawdzając czy ziemniaki<br />
są już miękkie. Danie najlepiej robić w garnku o dość dużej<br />
średnicy, żeby wszystkie warstwy mogły się ze sobą „przegryźć”.<br />
Przed podaniem wymieszać. Taka porcja wykarmi<br />
pięcioosobową rodzinę, więc z pewnością również dwójkę<br />
głodnych studentów. Smacznego!<br />
Weronika Genderka<br />
W tym numerze przygotowaliśmy dla Was 7 podwójnych zaproszeń do kina „Muza” na dowolnie wybrany seans.<br />
Aby otrzymać wejściówki, należy poprawnie rozwiązać poniższą krzyżówkę i przesłać rozwiązanie na adres mailowy:<br />
l.brzyski@pulsum.pl do 9.04.2013 roku w tytule maila wpisując KONKURS FILMOWY.<br />
Pionowo<br />
– Imię aktora grającego jednego z głównych bohaterów<br />
serialu „Dr House”<br />
– Pierwszy człon nazwy filmu z 2006 roku z Benem<br />
Stillerem w roli głównej<br />
– Imię jednego z wrogów Harrego Pottera, również<br />
ucznia Hogwartu<br />
Poziomo<br />
– „… w Krainie Czarów” - film/powieść<br />
– Tytuł najnowszego filmu Quentina Tarantino<br />
– … Lubaszenko – polski aktor, reżyser<br />
1 2 3 4<br />
4<br />
3 2<br />
1<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
25
ROZMAITOŚCI<br />
Empatia w ratownictwie medycznym –<br />
studenckich rozważań kilka<br />
Rozmawiałam z wieloma znajomymi i, jak się okazało,<br />
większość nie potrafiła wytłumaczyć, czym jest<br />
dla nich empatia: często przytaczali pojęcie współczucia,<br />
część z nich w ogóle nie umiała go wyjaśnić. Należy<br />
jednak zrozumieć, że empatia to nie tyle współczucie, co<br />
współodczuwanie – w tym tkwi zasadnicza różnica. To<br />
szeroko pojęta zdolność zrozumienia drugiej osoby, jej<br />
uczuć i odczuć oraz umiejętność postawienia się w takiej<br />
samej sytuacji czy rzeczywistości. Pytanie brzmi jednak:<br />
„Jak jest rozumiana empatia w zawodzie ratownika medycznego?”.<br />
Poza oczywistymi różnicami fizycznymi tj.<br />
kolor skóry, włosów czy wzrost, między ludźmi występują<br />
też różnice charakteru i usposobienia. Każdy z nas to jedyna<br />
w swoim rodzaju, wyjątkowa kombinacja przeróżnych<br />
cech o wielorakiej intensywności. Niektórzy częściej się<br />
uśmiechają, inni są bardziej poważni, jedni spokojni, drudzy<br />
to „wulkany energii”. Podobnie jest z naszym współodczuwaniem.<br />
Stereotypy przypisują kobietom bardziej<br />
rozwiniętą empatię, jednak zapominamy niekiedy, że nie<br />
żyjemy już w średniowieczu, kiedy „kobiety i dzieci głosu<br />
nie miały”, a „mężczyźni byli twardymi panami domów”.<br />
To prawda, że w większości to kobietom łatwiej przychodzi<br />
okazywanie uczuć, ale czy to znaczy, że mężczyźni nie<br />
mają tej zdolności?<br />
Dziś mamy równouprawnienie. Obie płci funkcjonują<br />
w środowiskach, w których jeszcze niedawno nie miały<br />
możliwości wykazania się. Kobiety „wychodzą z kuchni”<br />
i osiągają sukcesy na wysokich stanowiskach w dużych<br />
korporacjach czy pracują w zawodach zdominowanych<br />
przez mężczyzn. Mężczyźni coraz częściej decydują się na<br />
pracę w domu czy jako szefowie kuchni. Ludzie przestali<br />
się nawzajem ograniczać, naśmiewać i podważać wzajemną<br />
kobiecość czy męskość, tak dla nas ważną. Nie boimy<br />
się robić tego, co lubimy, rośnie nasza wiara w siebie<br />
i swoje umiejętności – niezależnie od upodobań. Jak już<br />
wcześniej mówiłam – ludzie są różni – kwestia współodczuwania<br />
jest bardzo indywidualna. Przecież każdy z nas<br />
zna mężczyznę, który wzrusza się i płacze na komedii romantycznej<br />
czy żal ściska mu serce na widok biednego<br />
męczącego się zwierzęcia, bądź płaczącego dziecka. Często<br />
możemy spotkać także kobiety, które twarde niczym<br />
Sylvester Stallone w „Rambo” pozostają niewzruszone na<br />
widok nawet największej krzywdy, lejącej się krwi i dzikich<br />
zwierząt..<br />
Jednak – do rzeczy. Odrzućmy schematy i stereotypy<br />
dotyczące ratowników medycznych. Niech każdy z nas<br />
zastanowi się przez chwilę, co myśli na ten temat. Nie<br />
chcę uogólniać czy narzucać nikomu swoich racji, jednak<br />
chętnie je przedstawię. Wyobraźmy sobie taką sytuację:<br />
wypadek, operator koparki linowej traci panowanie nad<br />
maszyną i uderza w dom jednorodzinny. Ktoś wzywa zespół<br />
Ratownictwa Medycznego. Po przybyciu na miejsce<br />
wypadku widzą, że jedna ściana budynku jest wyburzona,<br />
podbiega do nich kobieta, która mówi, że udało jej się<br />
wyjść, lecz w środku budynku znajduję się jej mąż i syn<br />
oraz sprawca zdarzenia. Ekipa wchodzi wraz z zespołem<br />
Straży Pożarnej do budynku, by ocenić stan poszkodowanych.<br />
Pierwsza opcja, w której ratownicy z chłodem<br />
podchodzą do poszkodowanych, nie budzą w nich ani<br />
poczucia bezpieczeństwa ani tego, że są w rękach profesjonalistów,<br />
którzy angażują się całym sobą by im pomóc.<br />
Są obojętni w stosunku do sprawcy wypadku, patrzą na<br />
niego krytycznie i bez oceny podejrzewają, że pewnie był<br />
pijany i nie przykładają się do wykonywanych czynności.<br />
Druga opcja jest taka, że za bardzo przejmują się zdaniem<br />
uczestników wypadku. Gdy ojciec mówi: „biegnijcie do<br />
mojego dziecka” wszyscy obecni członkowie zespołu<br />
ruszają do płaczącego kilkulatka i zostawiają bez opieki<br />
pozostałą dwójkę. Kierują się emocjami i nie potrafią<br />
skrupulatnie wykonywać swoich obowiązków. Warto się<br />
zastanowić ponownie nad poruszanym tematem empatii<br />
w ratownictwie. Czy jest na nią miejsce? A może dobry<br />
ratownik to taki, który podchodzi do swojego poszkodowanego<br />
instrumentalnie? Traktuje go jak maszynę, w której<br />
coś się zepsuło i trzeba to naprawić, bez względu na<br />
ból i cierpienie? Jak widać dobry ratownik to taki, który<br />
nie popada w skrajności. Musi mieć profesjonalne podejście,<br />
by móc kompleksowo pomóc. Należy jednak mieć<br />
na uwadze inne czynniki, takie jak odczucia poszkodowa-<br />
26<br />
Gazeta Studentów
ROZMAITOŚCI<br />
nych. W tym przypadku okazało się, że małemu chłopcu<br />
nic się nie stało, poza drobnymi otarciami, jednak był<br />
wystraszony i zapłakany. Ojcu chłopca kawałek zawalonej<br />
ściany przygniótł nogę, co mogło prowadzić do wielu<br />
komplikacji i długiej rehabilitacji, natomiast operator<br />
koparki, którego wielu świadków zdarzenia podejrzewało<br />
o prowadzenie maszyny pod wpływem, był niewinny. Jak<br />
się później okazało miał tętniaka, którego pęknięcie spowodowało<br />
utratę przytomności i śmierć na miejscu. Ekipa<br />
zespołu Ratownictwa Medycznego podeszła do sprawy<br />
zawodowo. Mając na celu dobro wszystkich, dzięki umiejętnemu<br />
podziałowi sił (1:1), każdy z poszkodowanych<br />
otrzymał odpowiednią pomoc w trybie natychmiastowym.<br />
Należy pamiętać, że trzeba mieć inne podejście do dziecka,<br />
które nie rozumie, co w danej chwili dzieje się wokół<br />
niego. Mały chłopiec widzi tatę, który nie może się<br />
do niego ruszyć, jego ukochana zabawka leży na stercie<br />
gruzu i chce do mamy. Inne podejście będzie miał ratownik<br />
do dorosłego mężczyzny, z którym jest w stanie<br />
nawiązać kontakt i inne do osoby nieprzytomnej, jednak<br />
nigdy nie zapomina, że ma do czynienia z ludźmi. Takimi<br />
jak on/ona sam/a. Jest to trudny zawód, w którym trzeba<br />
łączyć swoje mocne strony ze słabymi. Trzeba umieć<br />
wyznaczać priorytety biorąc pod uwagę aspekt medyczny<br />
(stan poszkodowanego) a nie koniecznie aspekt obyczajowy<br />
(pierwszeństwo mają kobiety i dzieci). Społeczeństwo<br />
często zastanawia się, w jaki sposób ludzie wykonujący<br />
ten zawód, na co dzień są w domu. Moi bliscy boją się,<br />
że po skończeniu studiów na tym kierunku i rozpoczęciu<br />
pracy stanę się bardziej chłodna i obojętna. Grunt to umieć<br />
rozdzielić życie prywatne od zawodowego, nie można jednak<br />
zapominać o charakterze tej pracy jak i charakterze<br />
nas samych. Ratownik nie może być mięczakiem, jednak<br />
musi mieć podejście do ludzi i budzić w nich zaufanie. Nie<br />
może być zamknięty w sobie tylko powinien umieć poruszać<br />
się w społeczeństwie i wydobywać informacje. Nie<br />
może kierować się emocjami, ale nie może także o nich<br />
zapominać. Musi mieć odpowiednie kompetencje i fachowe<br />
podejście do poszkodowanego, przy czym jednak<br />
umieć okazać mu serce. Potrafić postawić się w sytuacji<br />
danej osoby, z którą pracuję. Każdy z nas ma swoją wizję<br />
ratowników medycznych, jednak nie zapominajmy, że to<br />
też ludzie, którzy muszą radzić sobie ze stresem, uciekającym<br />
czasem i nie zawsze kulturalnymi poszkodowanymi.<br />
Umiejętność wczucia się w sytuację i stan danej osoby jest<br />
w tej dziedzinie bardzo ważna. Tak samo jak intuicja, która<br />
jednocześnie może przeszkadzać i pomagać. Grunt to<br />
mieć odpowiednie podejście i znaleźć złoty środek między<br />
różnymi cechami naszego charakteru, by móc sprawnie<br />
i w umiejętny sposób robić to, co do nas należy.<br />
By nieść pomoc, być z siebie usatysfakcjonowanym<br />
i nie wypalić się zawodowo. Żyjemy w czasach, w których<br />
praca zajmuje bardzo dużą część naszego życia i bardzo<br />
nas angażuje. Tak, więc życzę wszystkim a także samej<br />
sobie by umieć znaleźć ten magiczny złoty środek. Nie zapominać<br />
o samym sobie, lecz dawać w pracy z siebie jak<br />
najwięcej a w domu być dalej po prostu sobą. Wymagajmy<br />
od siebie bardzo dużo, ale i doceniajmy siebie nawzajem.<br />
Podsumowując temat empatia jest cechą nieodzowną<br />
i bardzo ważną dla każdego ratownika medycznego.<br />
Nasze zdania na ten temat mogą być podzielone, może<br />
to i dobrze, żyjemy w końcu w wolnym kraju, w którym<br />
obowiązuje wolność słowa i opinii, jednak zastanówmy<br />
się: Od jakiego typu osoby oczekujemy profesjonalnej pomocy?<br />
Empatia jest także bardzo ważna i przydatna w codziennym<br />
życiu, dlatego nie powinniśmy zapominać o niej<br />
i pracować nad nią tak samo jak cały czas pracujemy nad<br />
naszymi innymi cechami. Nie bądźmy egoistami, starajmy<br />
się siebie nawzajem zrozumieć.<br />
Julia Józefiak<br />
KURSY JĘZYKOWE w STUDI<strong>UM</strong> JĘZYKÓW OBCYCH UNIWERSYTETU MEDYCZNEGO<br />
Od października 2013 Studium Języków Obcych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu organizuje odpłatne kursy<br />
językowe ukierunkowane na rozwijanie i doskonalenie niezbędnych umiejętności językowych: mówienia, słuchania,<br />
czytania i pisania. Pragniemy zaprosić Państwa na nowe moduły General English, Cambridge ESOL oraz podobnie jak<br />
w tym roku akademickim na kurs przygotowujący do egzaminu IELTS.<br />
Aby zoptymalizować i zindywidualizować proces uczenia się, grupy językowe będą tworzone wg wyników testu<br />
klasyfikacyjnego, przeprowadzonego po zakończeniu zapisów, a o intensywności zajęć będą decydować sami uczestnicy<br />
wybierając moduł sześćdziesięcio- (dwie godziny lekcyjne w tygodniu, w module półtoragodzinnym) lub studwudziestogodzinny<br />
(cztery godziny lekcyjne, dwa półtoragodzinne spotkania tygodniowo).<br />
Wszystkie zainteresowanych prosimy o kontakt: ielts@ump.edu.pl<br />
Joanna Majzner, SJO <strong>UM</strong>P<br />
Sylwia Wiśniewska-Leśków, SJO <strong>UM</strong>P<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
27
KSIĄŻKI<br />
Boże, widzisz i nie grzmisz<br />
„Czy Polacy rzeczywiście są tacy religijni, jak się o nich mówi w Europie?” spytał znajomy<br />
Litwin w ramach wymiany ciekawostek kulturowych. Tacy, czyli jacy? Nie wiedziałam, jak<br />
odpowiedzieć na to pytanie. Jednak z pewnością stosunki polskiego społeczeństwa z religią<br />
i Kościołem są na tyle skomplikowane, że odpowiedź nie zmieści się w jednym zdaniu.<br />
W jednym zdaniu nie, ale już w kilkudziesięciu może<br />
być to wykonalne. Zwłaszcza, jeśli są one autorstwa tak<br />
znakomitego reportera jak Wojciech Tochman. Mowa<br />
o zbiorze reportaży „Bóg zapłać”, w którym ów dziennikarz<br />
„Gazety Wyborczej” dokonuje wiwisekcji naszego<br />
społeczeństwa pod kątem analizy przejawów po polsku<br />
rozumianej religijności.<br />
Określenie „wiwisekcja”<br />
wydaje mi się najodpowiedniejszym<br />
opisem tej mocnej, bezpardonowej<br />
twórczości. Tochman,<br />
jako profesjonalista, jedynie i aż<br />
rozmawia, docieka, relacjonuje,<br />
ale nie ocenia. Z pedantyczną dokładnością<br />
rozkłada sytuacje na<br />
części pierwsze i spisuje raport.<br />
Nie znajdziecie w jego reportażach<br />
wycieczek osobistych, trudno<br />
tam w ogóle szukać sugestii,<br />
z czym się autor zgadza, co popiera,<br />
a co potępia. To pozwala<br />
czytelnikowi na samodzielną refleksję<br />
nad tym, o czym czyta.<br />
A o czym można przeczytać<br />
w „Bóg zapłać”? Głównie o głupocie,<br />
okrucieństwie i nietolerancji,<br />
ale zdarzają się także opisy innych,<br />
równie ludzkich pozytywnie<br />
nacechowanych przejawów naszej<br />
natury: o bezinteresowności<br />
czy niesieniu pomocy. Mówiąc szczegółowo, najbardziej<br />
poruszające są reportaże opisujące np. toksyczne stosunki<br />
małżeńskie czy problem stosunku Kościoła do antykoncepcji<br />
w przypadku choroby. Czytając tytułowy reportaż<br />
przyznam, że ręce same zaciskają mi się w pięści, nóż<br />
otwiera się w kieszeni i w ogóle mają miejsce wszystkie<br />
tego typu odruchy, ale nie można się od niego oderwać.<br />
Czyta się go i nie wie się, czy to jakiś absurdalny żart,<br />
zastanawia się, czy takie rzeczy dzieją się naprawdę, czy<br />
ludzie naprawdę tak się zachowują? A to dopiero początek<br />
książki, później jest już tylko gorzej. Tochman mierzy<br />
się z takimi tematami jak: molestowanie dzieci, tragedia<br />
spalonych licealistów w drodze na Jasną Górę, homoseksualizm<br />
wśród księży, choroby i upośledzenia. Lincz, jaki<br />
spotkał kobietę, która walczyła o swoje prawa i domagała<br />
się ukarania duchownego, który skrzywdził ją i wiele<br />
innych dziewczynek jest niepojęty, ale Tochman twardo<br />
i obiektywnie przedstawia obie strony konfliktu, łącznie<br />
z tą linczującą. Drogi Czytelniku, dobrze się zastanów,<br />
czy na pewno chcesz sięgnąć po tę<br />
książkę, później nie będzie już taryfy<br />
ulgowej.<br />
Język reportaży jest zwięzły<br />
i jasny w przekazie, ale jednocześnie<br />
bywa bardzo spersonalizowany<br />
w zależności od bohatera/ów<br />
tekstu. Można spotkać się z zarzutami<br />
wobec Tochmana, że mitologizuje<br />
śmierć w niektórych swoich<br />
reportażach. Najlepiej widać to<br />
w opisie ostatniej rozmowy makabrycznie<br />
poparzonej (łącznie z drogami<br />
oddechowymi) dziewczyny<br />
z jej matką. Generalnie scena jest<br />
niezwykle poruszająca, ale całość<br />
brzmi, przynajmniej dla mnie, zbyt<br />
bajkowo, zbyt melodramatycznie<br />
i przez to mało realistycznie. Na<br />
szczęście, to chyba jedyny taki epizod<br />
popełniony przez autora w tym<br />
zbiorze. Czytelniku, jeśli szukasz<br />
mocnych wrażeń w literaturze to<br />
mogę polecić jeszcze dwie inne<br />
pozycje autorstwa Tochmana: „Jakbyś kamień jadła”<br />
i „Dzisiaj narysujemy śmierć” o okrucieństwach wojny<br />
i konfliktów na tle rasowym.<br />
„Bóg zapłać” nie jest książką dla każdego. To, co się<br />
czuje po jej przeczytaniu to rozczarowanie kondycją ludzką,<br />
frustracja, złość, mieszanka rozgoryczenia i niedowierzania.<br />
I mnóstwo wątpliwości. Niezależnie od tego, czy<br />
jest się praktykującym katolikiem czy antyklerykałem, to<br />
narasta w człowieku bunt przed opisaną rzeczywistością.<br />
A od buntu do zmieniania otoczenia na lepsze jest już stosunkowo<br />
krótka droga.<br />
Anna Płóciennik<br />
28<br />
Gazeta Studentów
POGOTOWIE MUZYCZNE<br />
POGOTOWIE MUZYCZNE<br />
Wszem i wobec ogłaszam<br />
wszystkim tu obecnym<br />
moje najbardziej<br />
energetyczne odkrycie<br />
tego roku – Henry Rollins<br />
i jego dziecko – Rollins<br />
Band. Artysta oczywiście<br />
funkcjonuje na muzycznym<br />
rynku już od wielu,<br />
wielu lat. Żałuję, że dopiero<br />
niedawno natknęłam<br />
się na grupę. Jednak lepiej<br />
późno niż później.<br />
Rollins jest maszyną<br />
wielozadaniową, człowiekiem,<br />
który swoimi pokładami<br />
chęci mógłby zarazić<br />
każdego znudzonego życiem.<br />
Poza bardzo płodną<br />
działalnością muzyczną,<br />
także pisze książki, jest<br />
aktorem, poetą i wydawcą. Tworzy doskonale funkcjonującą<br />
„jednoosobową orkiestrę”. Ogromnie ciekawa jest<br />
historia życia Henry’ego. Jako młody człowiek przeżył<br />
rozwód rodziców, w okresie wczesnoszkolnym zdiagnozowano<br />
u niego „nadaktywność” – jak zwał ADHD, tak<br />
zwał. W mojej ocenie owa wysoka energia, którą reprezentuje,<br />
jest po prostu dobrze ukierunkowanym „dalszym<br />
ciągiem” owej diagnozy z dzieciństwa.<br />
Do rzeczy. Muzycznej rzeczy. Pełnia dźwięków, która<br />
dosłownie rozsadza każdy kawałek jest oszałamiająco<br />
pochłaniająca. Słuchając kolejnych krążków brnie<br />
się przez intensywny hard rock, bujający funk, element<br />
post-punkowego bałaganu oraz jazzowe wtręty nadające<br />
całości sporej dawki psychodelicznej barwy. Sporą część<br />
stanowią mówione słowa utworów, co nie jest często spotykane<br />
u współczesnych muzyków. Rollins wyraża swoje<br />
własne poglądy poprzez bardzo dobitne, może nawet<br />
agresywne wokale. Naprawdę trudno jest słuchać jego<br />
dźwięków obojętnie. Spotkałam się z interesującymi wypowiedziami<br />
fanów zespołu – jedna z nich szczególnie<br />
przykuła uwagę, nie tylko moją. Mianowicie – „Rollins<br />
Band uratował moje zdrowie psychiczne więcej niż raz”.<br />
Wydaje się to być esencją najlepiej definiującą wszystko<br />
to, czym zajmuje się Henry.<br />
Teraz kilka słów na temat treści, opinii, poglądów.<br />
Siła, którą można odczuwać wręcz fizycznie, jest dobitnie<br />
wlewana do chłonnych mózgów, do tych bardziej zamkniętych<br />
dobija się dłużej, ale w dużej mierze udaje się<br />
jej to finalnie uczynić. Rollins jest idalnym wzorcem do<br />
naśladowania dla każdego, kto szuka „drogowskazów”<br />
w swoim życiu. Łączy świadomą postawę człowieczeństwa<br />
wraz z dbaniem o tężyznę fizyczną i rozwój intelektualny.<br />
Jako jeden z niewielu muzyków heavy metalowych<br />
nie pije alkoholu, nie korzysta z oferty nikotynowej. Do<br />
tego dokłada niezwykle efektywne treningi ciała, które<br />
dają mu „jedną z najlepszych muskulatur na scenie muzycznej”.<br />
Cała ciężko wypracowana osobowość Rollinsa<br />
jest przedstawiana w bardzo gniewny, mocno szczery<br />
sposób w jego twórczości, nie tylko muzycznej. Łączy<br />
on dużą dawkę samoświadomości, autoironii i dystansu<br />
do samego siebie w jedną zgrabną całość, z której można<br />
wiele dla samego siebie wyciągnąć.<br />
Mam nadzieję, że udało mi się zasiać chociaż jedno<br />
ziarno ciekawości w kimś „poszukującym”. Zbliżają się<br />
trudne momenty w życiu studenckim, wyrzeczenia dnia<br />
codziennego wydają się podwójnie trudne podczas gdy<br />
za oknem doturlała się już prawie-wiosna. Każdemu lubiącemu<br />
mocne brzmienia i odczuwającemu niechęć do<br />
jakiejkolwiek aktywności, która zalazła aż do jam szpikowych<br />
i nie chce ich opuścić – szczerze polecam Rollins<br />
Band. Intensywny kopniak pełny dobrego wigoru jeszcze<br />
nikomu nie zaszkodził. 10/10, bezapelacyjnie, za całokształt.<br />
JK<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
29
KINO MUZA<br />
30<br />
Gazeta Studentów
KĄCIK FILMOWY<br />
Django:<br />
bo westerny mają swoją funkcję<br />
Walka dobrego z tym złym jest elementem, bez którego<br />
żaden western obejść się nie może. Z wyjątkiem rewolwerowej<br />
strzelaniny. I zadymionych saloonów. I może<br />
jeszcze tabaki do żucia. Najnowszy film Quentina Tarantino<br />
pod tym względem dużo nie różni się od innych. Łapcie<br />
więc za stetsony, dopijcie ostatni łyk bursztynowej whiskey,<br />
dosiądźcie swojego wiernego rumaka<br />
i ruszajcie w drogę do samego serca<br />
Dzikiego Zachodu.<br />
Już w pierwszych minutach filmu<br />
poznajemy dwóch głównych bohaterów.<br />
Niemiecki łowca głów udający stomatologa<br />
– King Schultz (w tej roli Christoph<br />
Waltz, uhonorowany za nią Oscarem dla<br />
najlepszego aktora drugoplanowego)<br />
spotyka w dzikim lesie dwóch handlarzy<br />
niewolników, prowadzących kilku czarnoskórych<br />
na targ. Jako że King pracował<br />
wcześniej na plantacji braci Brittle,<br />
stwierdza, iż jeden z niewolników przyda<br />
mu się w wytropieniu braci – zbrodniarzy,<br />
za co zresztą wyznaczono nagrodę.<br />
Wykupienie z rąk handlarzy tytułowego Django (Jamie<br />
Foxx) poprzedzone zostało kilkoma jedną ofiarą śmiertelną<br />
i ranami postrzałowymi, po czym prawdziwa przygoda<br />
wreszcie mogła się zacząć.<br />
Waltz po raz drugi zostaje obsadzony w roli Niemca<br />
(„Bękarty wojny”), tym razem jako główny głos sumienia<br />
filmu. Poluje na złoczyńców ściganych listem gończym,<br />
nie zważając na ich pozycję społeczną. Jest bezwzględny,<br />
wprowadza zero-jedynkowy system wartości – jeżeli jesteś<br />
zły, zginiesz i nikt po tobie płakać nie będzie. A przy<br />
tym zarabia trochę grosza. Jeżeli przyjdzie ci oberwać<br />
w dobrej sprawie – takie jest życie. To jedyny prawdziwie<br />
czarno-biały rozdział w scenariuszu.<br />
Między głównymi bohaterami nawiązała się od razu<br />
nić porozumienia, darzyli się wzajemnym szacunkiem,<br />
a po krótkim czasie zaprzyjaźnili się. Po dwóch latach<br />
wspólnej tułaczki i wykonywania zleceń nadszedł czas na<br />
prawdziwą misję: wyzwolenie żony Django, Broomhildy<br />
(Kerry Washington), z niewoli u Calvina Candy’ego (Leonardo<br />
DiCaprio), zepsutego do szpiku kości, burżuazyjnego<br />
właściciela niewolniczej plantacji, który pała prawdziwym<br />
zamiłowaniem do walk mandingo. Bohaterowie<br />
uknuli podstępny plan odbicia kobiety z rąk mało rozgarniętego<br />
czarnego bohatera. A wszystko oczywiście odbyło<br />
się na tle groteskowych strzelanin, walk i bijatyk zabarwionych<br />
żywo czerwoną krwią, co jest już znakiem rozpoznawczym<br />
i pozycją obowiązkową filmów Tarantino.<br />
Wciągająca fabuła i rozwinięte dialogi, pełne ironicznych<br />
i cynicznych motywów, podczas których należy<br />
uważać, by nie spaść ze śmiechu z fotela: gwarantowane.<br />
Kpina z kiczowatego charakteru filmu:<br />
zapewniona. Słowem, film z pewnością<br />
godzien uwagi.<br />
Quentin za swoją pracę został nagrodzony<br />
Oscarem za scenariusz oryginalny.<br />
Jest to jego druga statuetka w tej kategorii,<br />
pierwszą nagrodzony został za kultowe<br />
już „Pulp Fiction”. Jeśli więc jesteś<br />
fanem twórczości nietuzinkowego filmowca,<br />
„Django” nie może Cię rozczarować.<br />
Jako „easter eggs” można usłyszeć<br />
w dialogach fragmenty znane z poprzednich<br />
jego filmów, również sam reżyser zagrał<br />
malutką rólkę (miało to miejsce także<br />
w „Pulp Fiction”).<br />
Już dawno Tarantino wyjawił, iż jego<br />
marzeniem jest stworzenie oscarowego kina klasy B. Jak<br />
widać, swój cel realizuje konsekwentnie, stając się prawdziwą<br />
ikoną popkultury. Jednocześnie przedstawia w sposób<br />
dobitny i jasny aktualne problemy etyczno-moralne,<br />
które uważa za warte podjęcia. Wszystko oczywiście skąpane<br />
w tonach czerwonej farby, kiczu oraz, przeważnie,<br />
z udziałem wspaniałej gry aktorskiej Samuela L. Jacksona<br />
(który również zagrał niemałą rolę w najnowszym filmie<br />
reżysera).<br />
Na koniec uczciwie ostrzegam, iż film trwa niemalże<br />
3 godziny! Jednak nie zrażajcie się – prędzej wywołany<br />
ciągłym śmiechem ból powłok brzusznych zmusi was do<br />
wstania od ekranu, niż zwykła, ordynarna, oklepana nuda.<br />
Serdecznie zapraszam do obejrzenia i pamiętajcie:<br />
„D” jest nieme.<br />
Maga<br />
Tytuł: Django<br />
Gatunek: western, dramat<br />
Premiera: 18 stycznia 2013<br />
Reżyseria, scenariusz: Quentin Tarantino<br />
Obsada: Christoph Waltz, Jamie Foxx, Leonardo<br />
DiCaprio, Samuel L. Jackson, Kerry Washington<br />
Czas trwania: 2 godziny 45 minut<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
31
JOLKA<br />
Jolka<br />
Odgadnięte hasła należy wpisać w odpowiednie miejsce w diagramie – jak je znaleźć? Myślę, że każdy musi wypracować<br />
własną taktykę. Litery z pól ponumerowanych od 1 do 21 utworzą rozwiązanie – łacińską sentencję.<br />
Do wygrania atrakcyjne nagrody. Miłej zabawy i powodzenia!<br />
2 15<br />
1<br />
18 17<br />
12<br />
16 7<br />
19 10<br />
9 20 14<br />
4<br />
5<br />
6 13<br />
11<br />
21<br />
8<br />
3<br />
1 2 3 4 5 6 7 8<br />
9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21<br />
Prawidłowe odpowiedzi, podpisane imieniem i nazwiskiem, wraz z tytułem wybranej nagrody możecie przesłać na<br />
adres: pulsum@wp.pl – nazwiska zwycięzców znajdziecie też na naszej stronie: www.pulsum.pl<br />
Czekamy do 09.04.2013!<br />
NAGRODY:<br />
„Farmacja praktyczna” R. Jachowicz<br />
„Protetyka stomatologiczna” E. Spiechowicz<br />
„Pielęgniarstwo internistyczne” G. Jurkowska, K. Łagoda<br />
„Radiologia” B. Pruszyński<br />
Uwaga! Większa liczba prawidłowych rozwiązań dostarczona przez jedną osobę nie zwiększa jej szansy na wygraną!<br />
32<br />
Gazeta Studentów
PIONOWO:<br />
– kartka z wezwaniem w obozach hitlerowskich<br />
– nos jak ptak<br />
– powstała z żebra Adama<br />
– rzeka brzmiąca jak drzewo lub Stwórca<br />
– pasożyt coraz częściej stosowany jako<br />
sposób na utratę wagi<br />
– brat mamy lub taty<br />
– był nim Shrek<br />
– alkoholowy zespół płodowy<br />
– „teren” powierzchni wodnej<br />
– np. morfina, kodeina<br />
– sloganowy skrót od „zaraz wracam”<br />
– naturalnie występujące zasadowe związki<br />
chemiczne<br />
– znany gatunek strusia<br />
– dom pszczół<br />
– podział redukcyjny jądra komórkowego<br />
– mały kawałek jedzenia<br />
– reszta kwasu karboksylowego<br />
– po „do”, przed „mi”<br />
– towarzyszy dzieciom w czasie deszczu<br />
– jedna z ośmiu u ośmiornicy<br />
– jak Wisła szeroka<br />
– zlot czarownic<br />
– zestawienie planowanych dochodów i<br />
wydatków<br />
– zabieg wycięcia płatów mózgowych<br />
– Zet, RMF lub Merkury<br />
– pozostałość po zniszczonym obiekcie<br />
– wsuwany w spodnie, by nie spadały<br />
– filozof, mędrzec<br />
– ograniczony zanik pamięci<br />
– drzewo z rodziny brzozowatych<br />
– prędko, chyżo, zwinnie<br />
– amerykański raper i aktor (Clifford<br />
Joseph Harris)<br />
– … redakcyjna – informuje o jej<br />
składzie<br />
– ulubieniec dziadka<br />
– wypełnienie przestrzeni między<br />
preparatem a obiektywem przeźroczystą<br />
cieczą<br />
– narodowy związek robotniczy<br />
– najważniejsze białko mleka<br />
– ponowna adaptacja filmu<br />
– sprawowanie władzy przez niewielka<br />
liczbę osób<br />
– chińska jednostka odległości – 500<br />
metrów<br />
– japońska sztuka walki<br />
– grupa w skrócie<br />
POZIOMO:<br />
– teoria ewolucja Darwina<br />
– Liga Polskich Rodzin<br />
– miejsce wczasów emerytów, miasto<br />
na Kujawach<br />
– stan obniżenia kwasowości krwi<br />
– na głowie zwycięzcy<br />
– znany reżyser – Woody …<br />
– „… pancerni i pies”<br />
– anonimowi alkoholicy<br />
– zabieg wprowadzenia rurki przez<br />
przednią ścianę tchawicy<br />
NAGRODZENI<br />
– mililitr<br />
– gatunek muzyczny z połączenia<br />
bluesa i ragtime’u<br />
– znana powieść Byrona<br />
– ażurowe pończochy<br />
– rybie jaja<br />
– zimą na rzece lub jeziorze<br />
– inicjator antyseptyki<br />
– rodzaj pistoletu maszynowego<br />
– silny lek przeciwbólowy<br />
– inna nazwa Wielkanocy<br />
– specjalizacja lekarska zajmująca<br />
się znieczulaniem<br />
– wenecki środek transportu<br />
– trucizna (tritlenek diarsenu)<br />
– dział nauki zajmujący się analizą<br />
kultur ludowych<br />
– energetyczne układy dloni<br />
– dezercja, odwrót<br />
– Stanisław … – przedstawiciel<br />
nurtu fantastyki naukowej<br />
– wypożyczalnia książek<br />
– zakładane na ranę przez chirurga<br />
– … Lyne – twórca m. in. „Lolity”<br />
– precz, sio<br />
– 600 w rzymskim systemie liczbowym<br />
– opisał strukturę atomu<br />
– krótsza forma przymiotnika<br />
rosyjski<br />
– puls<br />
– wielki kamień<br />
– „Ryszard I … Serce”<br />
NAGRODZENI!<br />
Za prawidłowe rozwiązanie krzyżówki z numeru 149 „<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>” nagrody otrzymują:<br />
„Psychiatria - Podręcznik dla studentów medycyny” – Maria Cholewa<br />
„Stomatologia zachowawcza - zarys kliniczny” – Mateusz Gizler<br />
„Leczenie bólu” – Honorata Gubańska<br />
„Alternatywne metody opieki okołoporodowej” – Agata Chojnacka<br />
Hasło: NIHIL DIFFICILE AMANTI<br />
Zwyciężczyniami krzyżówki „Konkurs Filmowy” zostały:<br />
Agnieszka Ciepły, Anna Bucholc, Wioleta Śliwińska,<br />
Barbara Dzięciołowska, Karolina Pańczak, Maria Cholewa,<br />
Aleksandra Kordyla<br />
Po odbiór nagród zapraszamy na dyżury redakcji w każdy wtorek od 18 do 19.<br />
Przewidywany czas odbioru nagród to trzy miesiące.<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
33
H<strong>UM</strong>OR<br />
H<strong>UM</strong>OR<br />
Na okręcie młody majtek pyta starego<br />
żeglarza<br />
– Opowiedz mi, dlaczego nie masz<br />
nogi?<br />
– No bo kiedyś wypadłem za burtę<br />
i rekin mi odgryzł.<br />
– A dlaczego masz hak zamiast dłoni?<br />
– No bo kiedyś mieliśmy potyczkę<br />
z piratami i odcięli mi dłoń.<br />
– A dlaczego nie masz oka?<br />
– No bo kiedyś tak stoję na statku<br />
patrzę w niebo i nagle mi mewa narobiła.<br />
– No tak, ale od tego się nie traci<br />
oka, wystarczy wytrzeć!<br />
– No właśnie, a to był pierwszy<br />
dzień kiedy miałem hak zamiast ręki.<br />
***<br />
Jak zwykle, po ślubie kończy się<br />
sielanka, a zaczynają się problemy.<br />
Pewnego dnia przychodzi mąż z pracy,<br />
a kran w domu cieknie. Żona<br />
pyta:<br />
– Może byś naprawił kran?<br />
Mąż mówi:<br />
– A co ja, hydraulik?<br />
Na drugi dzień ogródek jest nie<br />
skopany. Żona znowu się pyta:<br />
– Może byś skopał ogródek?<br />
– A co ja, ogrodnik?<br />
Na trzeci dzień mąż przychodzi:<br />
krany nie ciekną, ogródek jest<br />
skopany. Mąż pyta żonę:<br />
– Kto wszystko zrobił?<br />
A żona:<br />
– Sąsiad powiedział, że zrobi to<br />
wszystko za ciebie, jeśli upiekę mu<br />
jakieś pyszne ciasto albo się z nim<br />
prześpię.<br />
– No i co mu upiekłaś?<br />
A żona:<br />
– A co ja, cukiernik?<br />
Na wyspie jest trzech rozbitków:<br />
dwudziestolatek, czterdziestolatek<br />
i siedemdziesięciolatek. Na sąsiedniej<br />
wyspie była naga dziewczyna. Dwudziestolatek<br />
rzuca się w fale i krzyczy:<br />
– Płyńmy do niej!<br />
Na to czterdziestolatek:<br />
– Spokojnie Panowie, zbudujmy<br />
najpierw tratwę.<br />
A siedemdziesięciolatek:<br />
– Panowie, po co! Stąd też dobrze<br />
widać.<br />
***<br />
Pani w szkole zarządziła zabawę<br />
w zagadki. Pierwsza zgłasza się Małgosia:<br />
– Co to jest: je trawę, daje mleko,<br />
a w środku ma literkę „r”?<br />
– To krowa Małgosiu, ale podoba<br />
mi się tok Twojego rozumowania.<br />
Następny jest Jaś:<br />
– Co to jest: długie, często się napręża,<br />
a w środku ma literkę „u”?<br />
Pani się zarumieniła:<br />
– Jasiu! Natychmiast wyjdź z klasy!<br />
Jaś posłusznie wstaje, wychodzi.<br />
W drzwiach zatrzymuje się i rzuca:<br />
– To jest łuk, proszę Pani, ale podoba<br />
mi się tok Pani rozumowania.<br />
***<br />
Podczas wizyty w szpitalu psychiatrycznym<br />
gość pyta ordynatora jakie<br />
kryteria stosują, aby zdecydować<br />
czy ktoś powinien zostać zamknięty<br />
w zakładzie czy nie.<br />
Ordynator odpowiedział:<br />
– Napełniamy wannę, a potem dajemy<br />
tej osobie łyżeczkę do herbaty,<br />
kubek i wiadro i prosimy, aby opróżnił<br />
wannę.<br />
– Aha, rozumiem – powiedział gość<br />
–normalna osoba użyje wiadra, bo jest<br />
większe niż łyżeczka czy kubek.<br />
– Nie - powiedział ordynator- normalna<br />
osoba pociągnęłaby za korek.<br />
Chce pan pokój z widokiem czy bez?<br />
***<br />
Dziadek dał Jasiowi 20 zł na urodziny.<br />
Mama obserwuje Jasia, wreszcie<br />
mówi:<br />
– Jasiu, podziękuj dziadziusiowi.<br />
– Ale jak?<br />
– Powiedz tak, jak ja mówię, gdy<br />
tatuś daje pieniążki.<br />
Jasiu zwraca się do dziadzia:<br />
– Czemu tak mało?<br />
***<br />
Kobieta słyszy dzwonek do drzwi.<br />
Po chwili otwiera je i widzi kolegę<br />
męża, który pracuje z nim w browarze.<br />
– Mam dla pani złą wiadomość.<br />
W browarze był wypadek i pani mąż<br />
zginął.<br />
– O Boże! Jak to się stało?<br />
– Wpadł do kadzi z piwem i się<br />
utopił.<br />
Kobieta pyta przez łzy:<br />
– Ale czy przynajmniej miał szybką<br />
śmierć?<br />
– Obawiam się, że nie. Zanim utonął,<br />
wyłaził z kadzi pięć razy żeby się<br />
odlać.<br />
34<br />
Gazeta Studentów
cover