Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
cover
cover
WSTĘPNIAK<br />
Drodzy Czytelnicy!<br />
Witajcie po wakacyjnej<br />
przerwie. Nowy rok akademicki<br />
oznacza wiele zmian – dla<br />
tych, którzy zaczynają studia<br />
lub je kontynuują, ale również<br />
dla Redakcji. Rozpoczynamy<br />
w zmienionym składzie i mam<br />
nadzieję, że numer, który trzymacie<br />
w rękach, a który z różnych<br />
powodów dla wielu z nas<br />
jest „pierwszym”, spełni Wasze<br />
oczekiwania i jego lektura okaże się wciągająca.<br />
Za oknami jest już, niestety, zdecydowanie jesiennie;<br />
opalenizna blednie, a letnie ciuchy ponownie lądują na<br />
dnie szafy. Jednak nie martwcie się, żeby nie trzeba było<br />
całkowicie pożegnać się z wakacjami, przygotowaliśmy<br />
dla Was artykuły – wspomnienia z wakacji. Tematem numeru<br />
są festiwale – jeśli nie byliście w tym roku na żadnym,<br />
być może uda nam się zachęcić Was do tego, by za<br />
(niecały już) rok to nadrobić. Możecie także przeczytać<br />
o groźnie brzmiącej chorobie, która dotknęła niektórych<br />
w czasie letniego odpoczynku – serialozie.<br />
Nie zabrakło również naszych stałych rubryk – niezależnie<br />
od tego, czy czujecie się szefami kuchni, czy też<br />
uważacie, że samo ugotowanie makaronu jest skomplikowaną<br />
procedurą, zapraszam do wypróbowania prezentowanych<br />
przepisów; a jeśli zastanawiacie się, gdzie warto<br />
spotkać się z przyjaciółmi, by podzielić się wakacyjnymi<br />
wrażeniami lub też po prostu, odpocząć po zajęciach, koniecznie<br />
zajrzyjcie dalej.<br />
Życzę wszystkim powodzenia w nowym roku akademickim<br />
i zapraszam do lektury!<br />
Katarzyna Paczkowska<br />
Spis treści<br />
Mikroskop....................................................................4<br />
Six Feet Under.............................................................5<br />
Wariograf – Ewa Socha, Maciej Tomczak...................6<br />
Imprezożercy..............................................................8<br />
ASMR........................................................................9<br />
Ona była żoną Twojego brata....................................10<br />
KSM.....................................................................12<br />
<strong>Jagoda</strong> <strong>2011</strong>................................................................13<br />
Temat Numeru – Festiwale......................................14<br />
<strong>Jagoda</strong> Listopadowa...................................................16<br />
Studia od kuchni........................................................17<br />
Ona & On....................................................................18<br />
Białe fartuchy w światłach reflektorów.....................20<br />
Real Medical English.................................................21<br />
Transplantacja.............................................................22<br />
Diversity and Equity and Health Promotion.................22<br />
SKN Etyki i Bioetyki.................................................23<br />
Poradnik przyszłego absolwenta................................24<br />
<strong>Puls</strong>terwencja....................................................24<br />
Kino Muza.................................................................25<br />
LEP............................................................................26<br />
Łatwiej przez miasto.................................................27<br />
Pamiętnik lekarza stażysty.........................................29<br />
Szykuje się rewolucja.................................................30<br />
Literatura dla konkretnych........................................33<br />
Kącik Filmowy...........................................................35<br />
Jolka..........................................................................36<br />
Humor...............................................................38<br />
Redaktor Naczelna: Katarzyna Paczkowska (k.paczkowska@pulsum.pl)<br />
Z-ca Redaktor Naczelnej: Anna Zajączkowska (a.zajaczkowska@pulsum.pl)<br />
Sekretarz: Anna Płóciennik (a.plociennik@pulsum.pl)<br />
Redaktor Techniczny: Katarzyna Kordiuk (k.kordiuk@pulsum.pl)<br />
Skarbnik: Anika Mielewczyk (a.mielewczyk@pulsum.pl)<br />
Grafik: Michał Maliński<br />
Fotograf: Joanna Pluto-Prondzinska<br />
Kolegium Redakcyjne: Ewelina Bukowska, Bartosz Fiłka, Justyna<br />
Kwitowska, Patryk Nowak, Magdalena Pawlaczyk, Anita Pogorzelska,<br />
Marta Ptaszyk, Barbara Średzińska<br />
Współpracownicy: Agnieszka Brychcy, Łukasz Brzyski, Marta Kamińska,<br />
Justyna Koszarska, Beata Leszczak, Dominik Langer, Martyna Musik, Paulina<br />
Patalas, Maciej Tomczak, Grzegorz Sławiński, Ewa Socha, Jolanta Wlizło,<br />
Marta Zawacka<br />
Adres redakcji: ul. Przybyszewskiego 39, DS „Eskulap”,<br />
sala nr 2, 60-356 Poznań, tel./faks (61) 658-44-35,<br />
Druk: Wydawnictwo Uczelniane Uniwersytetu Medycznego<br />
w Poznaniu, nakład 4000 egz.<br />
Okładka: Michał Maliński<br />
Skład: Marta Kamińska, Katarzyna Kordiuk<br />
Numer zamknięto: 15.10.<strong>2011</strong><br />
Prosimy o przesyłanie tekstów na adres<br />
teksty@pulsum.pl.<br />
Nadesłanych tekstów nie zwracamy. Redakcja zastrzega<br />
sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich<br />
tytułów.<br />
www.pulsum.pl<br />
pulsum@ump.edu.pl<br />
3
MIKROSKOP<br />
MIKROSKOP<br />
Aspiryna może zwiększać ryzyko wystąpienia<br />
krwawienia żołądkowo-jelitowego (GI)<br />
Według badań zamieszczonych w Clinical Gastroenterology and Hepatology, użycie nawet małej dawki aspiryny zwiększa<br />
ryzyko krwawienia GI, zwłaszcza przy długotrwałym stosowaniu terapii zapobiegającej schorzeniom sercowo-naczyniowym<br />
w równoczesnym leczeniu klopidogrelem i antykoagulantami. Niska dawka – definiowana jako 75 do 325 mg dziennie<br />
– jest stałym elementem terapii tych chorób. „Wpływ zażywania aspiryny na zmniejszenie ilości przypadków śmiertelnych<br />
wśród pacjentów cierpiących na choroby sercowo-naczyniowe został udowodniony, tak samo jak w przypadku redukcji<br />
ryzyka wystąpienia nowotworu”, mówi dr Angel Lanas – główny autor publikacji -„Jednakże klinicyści powinni podwoić<br />
wysiłki, by zredukować potencjalne czynniki ryzyka związane ze wszystkimi dawkami aspiryny, jak np. krwawienie GI (...)”.<br />
Warto zauważyć, że u pacjentów biorących dodatkowo inhibitory pompy protonowej (PPI) ryzyko krwawienia maleje.<br />
Konsumpcja alkoholu w średnim wieku<br />
i pomyślne starzenie się kobiet<br />
AGA, 12 września <strong>2011</strong> r.<br />
W badaniach obserwacyjnych odnotowano odwrotnie proporcjonalny związek pomiędzy umiarkowaną konsumpcją<br />
alkoholu i ryzykiem przedwczesnej śmierci. Nowa analiza danych pochodzących z prospektywnego, kohortowego badania<br />
przeprowadzonego na grupie 13 894 Amerykanek miała sprecyzować charakter tej zależności. Średnie spożycie alkoholu<br />
oszacowano na podstawie kwestionariuszy. Status „pomyślnego starzenia się” przyznawano osobom, które dożyły wieku co<br />
najmniej 70 lat i których ciągła obserwacja pozwalała stwierdzić brak którejkolwiek z jedenastu, odgórnie określonych chorób<br />
przewlekłych, czy większych zaburzeń poznawczych, ruchowych lub psychicznych. Analizy dotyczyły wyłącznie 98,1%<br />
uczestniczek, które nie nadużywały alkoholu w średnim wieku ( >45 g/d). Spośród nich 10,7 % cieszyło się dobrym stanem<br />
zdrowia na starość. Niezależnie od całkowitej tygodniowej dawki alkoholu, kobiety, które piły go 3-4 lub 5-7 razy w tygodniu,<br />
miały większe szanse na pomyślne starzenie od abstynentek (iloraz szans odpowiednio 1.29 i 1.47). Dane sugerują,<br />
że regularne, umiarkowane picie alkoholu w średnim wieku, może być skorelowane z pewnym wzrostem ogólnego statusu<br />
zdrowotnego kobiet, które dożyły starości.<br />
PloS Medicine, 7 września <strong>2011</strong> r.<br />
Czerwone wino lekarstwem na raka piersi?<br />
Grupa naukowców z University of Kalabria (Włochy) przeprowadziła szereg badań, które sugerują, że resweratrol może<br />
stać się nowym narzędziem w terapii raka piersi. Ten naturalny antyoksydant, zawarty m.in. w czerwonym winie, hamuje<br />
wzrost komórek rakowych. Podczas eksperymentów naukowcy wykorzystali kilka linii komórek rakowych wykazujących<br />
ekspresję receptora estrogenowego. Następnie, stosując resweratrol względem wybranych, uzyskali znaczące ograniczenie<br />
wzrostu komórek w porównaniu z próbą kontrolną. Dodatkowe badania wykazały, iż efekt ten skojarzony był ze znaczną<br />
redukcją ilości receptorów estrogenowych. Ma to istotne implikacje kliniczne. Substancja ta mogłaby okazać się pomocna<br />
szczególnie w leczeniu pacjentek z nowotworami wykazującymi oporność na terapię hormonalną w stosunku do których<br />
obecnie pozostajemy bezradni. „Odkrycia te są fascynujące, jednak w żadnym wypadku nie oznacza to, że pacjentki powinny<br />
stosować czerwone wino (..) w terapii raka piersi” – pisze Gerald Weissmann z The FASEB Journal.<br />
The FASEB Journal, październik <strong>2011</strong><br />
Opracowanie: Anna Płóciennik i Martyna Musik<br />
4<br />
Gazeta Studentów
Felieton powakacyjny*<br />
Z LOTU PTAKA<br />
O czym można napisać po wakacjach? Pierwsza moja<br />
myśl dotyczyła praktyk wakacyjnych, po których własny<br />
szpital powiatowy nie będzie dla mnie już taki, jak kiedyś<br />
i na pewno trzy razy się zastanowię, zanim tam zawitam<br />
jako pacjent. I najlepiej na początku miesiąca, bo w późniejszych<br />
terminach administracja będzie próbowała na mnie<br />
oszczędzać... Ale ileż można mówić i pisać o praktykach?<br />
Za to ciekawym zbiegiem okoliczności (?) tuż obok szpitala<br />
w Ostrowie znajdują się cmentarz i co najmniej trzy<br />
domy pogrzebowe, a ponieważ usłyszałam kiedyś, że nic tak<br />
nie ożywia gazety, jak trup na<br />
pierwszej stronie, to znów nawiążę<br />
do wątku kostnicy wraz<br />
z jej mniej lub bardziej witalnymi<br />
lokatorami.<br />
„Sześć stóp pod ziemią” to<br />
serial, który w te wakacje podbił<br />
moje serce i wolne miejsce<br />
na twardym dysku. Dawno,<br />
daaawno już nie widziałam tak<br />
dobrego serialu o …niczym.<br />
O niczym i wszystkim zarazem,<br />
bo określić go można jako obyczajowy. Wyłamuje się dzięki<br />
temu z formy, która od pewnego czasu dominuje, a której<br />
przykładem są: „Kryminalne zagadki ”, „Dr House”, „Kości”, „Lie to me”,<br />
itp... Odcinki tych seriali w lwiej części przeznaczonę są na<br />
rozgryzanie łamigłówek, spektrum dziedzin jest dość szerokie,<br />
natomiast wątki dotyczące życia prywatnego głównych<br />
bohaterów – z reguły bardzo intrygujące! – przesunięte są na<br />
drugi plan, na margines. O dziwo, nie jest też czarną komedią,<br />
z jakimi to opiniami o „Sześć stóp pod ziemią' (org. tytuł<br />
„Six feet under”) zdążyłam się już spotkać. Czytając opisy<br />
na filmwebie można się dowiedzieć, że opowiada o rodzinie<br />
grabarzy – lub delikatniej – prowadzącej dom pogrzebowy,<br />
jednakże to nie na ich oryginalnej pracy skupia się akcja serialu.<br />
Tworzą ją perypetie poszczególnych członków rodziny:<br />
dopiero co owdowiałej starszej kobiety, buntującej się<br />
nastolatki, problemy sercowe dwóch braci. Brzmi banalnie,<br />
prawda? Ale wszystkie sceny są w sposób nieprawdopodobny<br />
naładowane emocjami, które – używając fizycznego porównania<br />
– wchodzą w rezonans z tym, co gdzieś tam siedzi<br />
w środku widza. Efekt jest naprawdę mocny. Serial jest po<br />
prostu dobrze zrobiony. Ktoś, kto siedzi za scenariuszem,<br />
sensownie ocenił, że taka dawka ludzkich problemów będzie<br />
po prostu ciężkostrawna dla potencjalnego oglądającego. Co<br />
prawda, nie ma tu żadnej brylującej w towarzystwie postaci,<br />
która rzuca złośliwymi żartami, ale są elementy wcześniej<br />
wspomnianego dobrego czarnego humoru; zwłaszcza w tzw.<br />
pilocie, gdzie cały odcinek jest poprzerywany groteskowymi<br />
reklamami środków do balsamowania zwłok. Wydaje się paradoksalne,<br />
że fragmenty dotyczące śmierci działają niczym<br />
lekki przerywnik, odskocznia od depresyjnej, przytłaczającej<br />
codzienności osób jeszcze żywych i to najbardziej ujęło<br />
mnie w całej formule serialu.<br />
To, co jeszcze cenię w „Sześć stóp pod ziemią” to to,<br />
że do niczego nie jestem zmuszana przez scenarzystów.<br />
Ani szczególnie do myślenia – wystarczy przeżywać to, co<br />
się dzieje; ani do śmiania się<br />
z dowcipów, nie narzucają ani<br />
nie promują żadnej ideologii,<br />
czy sposobu postępowania. To<br />
po prostu fair wobec widza. No<br />
i trudno nie wspomnieć o grze<br />
aktorskiej Michaela C. Halla,<br />
znanego głównie z odgrywania<br />
tytułowej postaci w innym serialu<br />
– „Dexter”.<br />
Żeby nie było, że robię za<br />
konkurencję dla kącika filmowego,<br />
gdzie dziewczyny znają się zdecydowanie lepiej na<br />
kinematografii, polecę też dla przeciwwagi książkę – „Stulecie<br />
chirurgów” J. Torwalda. Obracamy się ciągle w tym<br />
samym obszarze tematycznym, biorąc pod uwagę początkową<br />
śmiertelność na stołach chirurgicznych. Są to spisane<br />
i uporządkowane wspomnienia niepraktykującego lekarza<br />
żyjącego na przełomie XIX i XX wieku, który za cel obrał<br />
sobie obserwowanie postępów w chirurgii. I jeździ ten oszołom<br />
po całym świecie i dokumentuje wynalezienie anestezji<br />
czy aseptyki. Pierwsze rozdziały czyta się jak horror albo<br />
dokument o torturach średniowiecznych, bo dotyczą zabiegów<br />
przed zastosowaniem znieczulenia. Warto zaznaczyć,<br />
że nie jest to podawanie suchych faktów i dat; lekarz-narrator<br />
jest niesamowitym “opowiadaczem” i dlatego np. jego<br />
paniczny strach przed usunięciem ówczesną metodą kamieni<br />
z pęcherza moczowego, jest namacalny także poza stronnicami<br />
książki. Pamiętam jak łapałam się za głowę czytając<br />
o niechlubnych pomysłach przeprowadzania cesarskiego<br />
cięcia albo o reakcjach środowiska chirurgicznego na pomysł<br />
mycia rąk przed operacjami. To wciągająca pozycja<br />
dla choć trochę zainteresowanych medycyną i jej prawie że<br />
współczesną historią.<br />
Anna Płóciennik, nielot<br />
* Przez dwa miesiące próbowałam wymyślić tytuł i nic;<br />
wena twórcza to dziwka.<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
5
EWA<br />
SOCHA<br />
Imię i nazwisko: Ewa Socha<br />
Stopień naukowy, stanowisko, miejsce pracy: mgr farm.,<br />
stażystka<br />
Staż na uczelni: 5 lat<br />
10. Irytuje mnie: tumiwisizm, chamstwo i podejście<br />
do życia w stylu „to jest bez sensu…”.<br />
11. Kim lub czym chciałbym być, gdybym nie<br />
był tym, kim jestem? Dziennikarką podróżniczą.<br />
12. Studentom zazdroszczę: codziennych spotkań<br />
z grupą studencką, samego statusu bycia<br />
studentem.<br />
13. Kiedy stoję w korku: tramwaje rzadko stoją<br />
w korku, natomiast w autobusach przeważnie<br />
czytam książki bądź staram się choć przez<br />
chwilkę zdrzemnąć…<br />
14. Zawsze mam przy sobie: telefon, błyszczyk<br />
do ust.<br />
15. Niezwykła umiejętność, którą posiadam: słuchanie<br />
innych.<br />
1. Trzy słowa, które najtrafniej<br />
mnie opisują:<br />
niecierpliwa, energiczna,<br />
gadatliwa.<br />
2. Jestem mistrzem w: pocieszaniu<br />
innych i wymyślaniu<br />
własnych problemów.<br />
3. Mam słabość do: słodyczy<br />
z dzieciństwa: lizaków,<br />
żelków itp.<br />
4. Nie potrafię: zjeść śledzia<br />
i kaszanki;)<br />
5. Zawsze chciałam się nauczyć:<br />
kilku języków obcych.<br />
6. Chciałabym jeszcze:<br />
zwiedzać świat, każdego dnia wymyślam kolejne wymarzone<br />
miejsca.<br />
7. Autorytetem jest dla mnie: każdy, kto własną pracą<br />
i determinacją potrafi osiągnąć więcej niż inni.<br />
8. Kiedy kłamię: unikam wzroku rozmówcy.<br />
9. Słowa, których nadużywam: raczej nadmiernie gestykuluję<br />
:)<br />
Moje redakcyjne początki<br />
16. Moje ulubione miejsce na Ziemi: chciałoby się napisać<br />
dom rodzinny, ale myślę, że ważniejsze są osoby,<br />
a nie miejsca.<br />
17. Muzyka, przy której się bawię: przeboje lat 70- i 80-tych;<br />
dźwięki, przy których nogi same rwą się do tańca.<br />
18. Muzyka, przy której odpoczywam: spokojniejsze<br />
kawałki z tamtych lat.<br />
19. Energii dodaje mi: piękna pogoda, spotkania z przyjaciółmi.<br />
20. Moja dobra rada dla studentów: nie marnujcie czasu<br />
na byle co. Studia miną bardzo szybko. Angażujcie się,<br />
spotykajcie, twórzcie coś razem. Liczy się każdy dzień!<br />
6<br />
Gazeta Studentów
MACIEJ TOMCZAK<br />
Stopień naukowy, stanowisko, miejsce pracy: lekarz<br />
stażysta, Szpital Powiatowy we Wrześni.<br />
Staż na Uczelni: 7 lat.<br />
1. Trzy słowa, które najtrafniej mnie opisują: perfekcjonista,<br />
wrażliwy, tolerancyjny.<br />
2. Jestem mistrzem w: bezwzrokowym pisaniu na klawiaturze.<br />
3. Mam słabość do: zup, sosów i sałatek.<br />
4. Nie potrafię: naprawić sprzętu AGD, RTV, samochodu,<br />
kranu, szafki.<br />
5. Zawsze chciałem się nauczyć: zakładać wenflon.<br />
6. Chciałbym jeszcze: nurkować na rafie koralowej, pracować<br />
w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym.<br />
7. Autorytetem jest dla mnie: wiele osób; chyba nie mam<br />
konkretnego autorytetu.<br />
8. Kiedy kłamię: ponoć od razu to widać.<br />
9. Słowa, których nadużywam: „w tym uroczystym<br />
dniu”, „klawo”, poza tym zdrabniam imiona, szczególnie<br />
żeńskie.<br />
10. Irytuje mnie: postawa roszczeniowa – „mi się należy”,<br />
nie tylko u pacjentów.<br />
11. Kim lub czym chciałbym być, gdybym nie był tym,<br />
kim jestem? Dziennikarzem, montażystą filmowym, realizatorem<br />
telewizyjnym.<br />
12. Studentom zazdroszczę: zniżek, wolnego czasu, braku<br />
odpowiedzialności.<br />
13. Kiedy stoję w korku: w małym – słucham muzyki,<br />
w dużym – czytam książkę.<br />
14. Zawsze mam przy sobie: komórkę, portfel, No-Spę,<br />
Stoperan i Pyralginę.<br />
15. Niezwykła umiejętność,<br />
którą posiadam:<br />
amatorski<br />
śpiew, szczególnie<br />
piosenka z filmu „Pocahontas”<br />
pt. „Kolorowy<br />
wiatr”, wykonywana<br />
przez Edytę<br />
Górniak.<br />
16. Moje ulubione<br />
miejsce na Ziemi:<br />
oczywiście redakcja<br />
„<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>”.<br />
17. Muzyka, przy<br />
której się bawię:<br />
rock, pop, ale rzadko<br />
mnie to bawi.<br />
18. Muzyka, przy której odpoczywam: filmowa, musical,<br />
poważna, rock.<br />
19. Energii dodaje mi: współpraca z ciekawymi ludźmi<br />
w tworzeniu czegoś dobrego.<br />
20. Moja dobra rada dla studentów: stypendium naukowe<br />
to nie wszystko – najważniejsze to być dobrym człowiekiem.<br />
Wasi pacjenci na pewno to docenią. Poza tym<br />
polecam wolontariat, szczególnie w szpitalnych oddziałach<br />
ratunkowych.<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
7
IMPREZOŻERCY<br />
IMPREZOŻERCY<br />
czyli całkowicie subiektywny przewodnik<br />
po poznańskich miejscówkach<br />
Stało się! Znów zakuwamy się dobrowolnie w kajdany ciężkiej orki. Na szczęście, nie tak<br />
od razu. Najpierw należy, zgodnie z tradycjami, należycie uczcić rozpoczęcie roku akademickiego<br />
‘11/’12. Energii do nocnych szaleństw, przynajmniej przez pierwsze dwa tygodnie,<br />
nie ma prawa zabraknąć. Otrzęsiny otrzęsinami, ale nie tylko masówkami żyje poznański<br />
imprezowicz. Z równie wielkim zapałem wybywamy na miasto w doborowej ekipie znajomych,<br />
a ci, jak wiadomo, nie zawsze przepadają za podrygami na parkiecie.<br />
Na wszelakiej maści spotkania pod hasłem „reunion” – jedna z moich propozycji. Druga<br />
zaś dla wielbicieli soczystego, współgrającego ze stereotypami clubbingu – a czy będzie to<br />
wybór w dobrym guście, to już (jak mawiał Kipling) “zupełnie inna historia”. Niemniej zapraszam<br />
na wspólne podboje: Imprezożercy witają po wakacjach!<br />
Brovaria<br />
Nie dajcie się zwieść pozorom – mimo, że Brovaria<br />
to jednocześnie hotel, restauracja i warzelnia piw; mimo<br />
nieustannie wypełniających lokal oficjalnie ubranych<br />
przedstawicieli pokolenia „30+”; mimo nawet swej świetnej<br />
lokalizacji pośrodku<br />
zachodniej ściany<br />
Starego Rynku, nie jest<br />
to miejsce dla wybranych.<br />
W niezbyt licznej<br />
grupie (problemem jest<br />
bowiem niedostatek<br />
miejsc, mimo olbrzymich<br />
rozmiarów lokalu)<br />
powinniście wejść.<br />
Oczywiście, nie w dresach.<br />
Ale o takie faux<br />
pas nie podejrzewałabym<br />
nikogo z Naszej<br />
Zacnej Uczelni. Jeśli<br />
się pospieszycie, może<br />
zdążycie jeszcze przed<br />
zamknięciem ogródków<br />
piwnych na Starym.<br />
Poza odpowiadającym<br />
mojemu zmysłowi estetycznemu wystrojem wnętrz,<br />
Brovaria oferuje ucztę dla podniebienia, jeśli chodzi o napoje,<br />
a zwłaszcza – jak sama nazwa wskazuje – różne<br />
rodzaje piwa. Oprócz firmowego Pilsa czy Pszenicznego<br />
Mocnego coś dla płci pięknej: Brovaria Miodowe. Nie wahajcie<br />
się też skosztować drinków na bazie piwa – mogą<br />
się okazać bardzo pozytywnym zaskoczeniem! W razie<br />
napadu głodu, karta dań kusi różnorakimi pozycjami. Jeśli<br />
jest was kilkoro, polecam zamówienie „beczki piwa” – po<br />
prostu bardziej się opłaca.<br />
Plus: rewelacyjne „trzy szychy” 3x0,2l piw, dla każdego<br />
coś miłego.<br />
Minus: praktycznie zawsze trzeba się naczekać na obsługę<br />
z powodu tłumów.<br />
Summa summarum – naprawdę<br />
sprawdzony punkt zaczepienia, jeśli<br />
chcecie się z kimś nagadać przy interesujących<br />
smakach. Równie dobry punkt<br />
początkowy, jeżeli macie dalekosiężne<br />
plany wieczorowe. Introwertykom odradzam!<br />
Brovaria (www.brovaria.pl)<br />
Stary Rynek 73, 74<br />
czynna: 7.00 - 01.00<br />
piwo: 9 zł, przeciętny cenowo drink: 16 zł<br />
Club 22<br />
Otwarty przed pięcioma miesiącami<br />
klub reklamuje się jako nowoczesna<br />
ostoja poznańskiej imprezowej rozpusty.<br />
Czy słusznie, ośmielam się wątpić.<br />
Po dwukrotnej tamże wizycie wyrobiłam<br />
sobie już nieco odmienny pogląd na owo miejsce.<br />
Przystąpmy jednak do kopania leżącego.<br />
Pierwsze wrażenie po wejściu jest nie najgorsze. Klub<br />
owszem, jest urządzony nowocześnie, na parkiet dostajemy<br />
się, mijając ”da velvet rope” i schodząc w dół eleganckimi<br />
schodami. Na dole jednak – rozczarowanie. Parkiet,<br />
jak na tego typu przybytek, niewielki; główną część zajmują<br />
raczej loże i siedziska. Muzyka – podkreślam, ocena<br />
8<br />
Gazeta Studentów
IMPREZOŻERCY<br />
subiektywna – koszmar. DJ zdaje się nie wychodzić poza<br />
ramy muzyki techno-house-umpa-umpa. Jednak muzyka<br />
to faktycznie rzecz gustu. Gwoździem do trumny okazuje<br />
się jednak być najważniejszy aspekt – bywalcy klubu.<br />
Otóż, był sobie do niedawna w Pyrlandii klub<br />
o dźwięcznej nazwie Tuba, reputacji zaś dość niewdzięcznej.<br />
Panowie o szerokich barach oraz szyjach ozdobionych<br />
ciężkimi łańcuchami, wraz ze swoimi odważnie<br />
umalowanymi partnerkami w złotych topach i białych kozakach,<br />
stanowili grono stałych gości. Mam wrażenie, że<br />
ASMR – coś dla Ciebie!<br />
Przyjdź, ogarnij i RATUJ!<br />
ten właśnie target przejął obecnie Club 22.<br />
Z małym dodatkiem – można tam również<br />
uświadczyć gentlemanów nie pierwszej już<br />
młodości, podrygujących na parkiecie z błyskiem<br />
nadziei w oku. Decyzja, jak zawsze,<br />
należy do Was, ale osobiście raczej nie nastawiałabym<br />
się na możliwość zawarcia tam<br />
ciekawej znajomości.<br />
Plus: dla płci pięknej darmowy drink przy<br />
wejściu (nie zawsze).<br />
Minus: godna pożałowania różnorodność<br />
w zakresie gatunków muzycznych.<br />
Jeśli niełatwo Was zrazić, spróbujcie<br />
sami. Miłośnicy eterycznych wnętrz i muzyki<br />
alternatywnej – wejście grozi trwałym uszczerbkiem<br />
na zdrowiu, zwłaszcza psychicznym.<br />
Club 22 (www.club22.com.pl)<br />
Stary Rynek 88<br />
czynny: pon - czw 12.00 - 18.00, pt - sob 12.00 - 22.00<br />
piwo: 6 zł, przeciętny cenowo drink: 14 zł<br />
MP<br />
Studencie, rozpiera Cię energia i nie masz co zrobić<br />
z wolnym czasem? Brak Ci pomysłu na siebie? Może masz<br />
ochotę poznać tajniki ratownictwa medycznego i sprawdzić<br />
się jako ratownik<br />
w praktyce?<br />
A przy<br />
okazji poznać<br />
pozytywnych<br />
ludzi i ciekawie<br />
spędzić czas<br />
podczas studiów<br />
w Poznaniu. Jeśli<br />
tak, Akademickie<br />
Stowarzyszenie Medycyny Ratunkowej zaprasza!<br />
Kim jesteśmy – obecnymi i byłymi studentami <strong>UM</strong>,<br />
którzy uczą i są uczeni, a teorie z zajęć przekładają na<br />
praktykę, pod okiem wykwalifikowanych ratowników,<br />
a tym samym rozwijają swoją pasję i zarażają nią innych.<br />
Po co? Przyjdź i się przekonaj, czekamy na WAS!<br />
Najbliższe spotkanie 14.11.<strong>2011</strong> godz. 18.30 Collegium<br />
Wrzoska ul. Dąbrowskiego 79, sala 105!<br />
Na samym początku treściwie i konkretnie obsługa deski<br />
ortopedycznej i kołnierzy, dla bardziej ambitnych zastosowanie<br />
iniekcji doszpikowej<br />
za pomocą BIG-ów.<br />
Zapaleńcom zaprezentujemy<br />
obsługę KED-A i aby nie<br />
wyjść z wprawy, przypomnimy<br />
sobie RKO i AED,<br />
badanie pacjenta i gratisowo<br />
działanie w sytuacjach ekstremalnych.<br />
Jeszcze się zastanawiasz? Znajdź ASMR na Facebooku<br />
– polub nas i wstąp w nasze szeregi :)<br />
Anna eM<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
9
ROZMAITOŚCI<br />
„Ona była żoną Twojego brata, żoną Twojego<br />
ojca, a Ty jesteś ojczymem dla swojego<br />
przyrodniego rodzeństwa!”*,<br />
czyli za co kochamy seriale.<br />
Dedykowane „gossip girl” – Nataszy C.<br />
Z karty pacjenta<br />
Panie doktorze, w wakacje tylko się pogorszyło. Kończę<br />
ostatni sezon „Sześciu stóp pod ziemią”. Na półce<br />
czeka „Mad men”. Gdzieś pomiędzy tym powinnam jeszcze<br />
nadrobić kultowe przecież „Miasteczko Twin Peaks”.<br />
By nie zapomnieć o tym, co studiuję, niech będzie kilka<br />
odcinków „Chirurgów”. Nie, akurat „House’a” nie lubię.<br />
Słucham? Chroniczna serialoza**? Nie, to niemożliwe!<br />
Możliwe?<br />
Ta dość nietypowa przypadłość dolega coraz większej<br />
liczbie moich znajomych. Nie, nie mówię tutaj o tych statystycznych<br />
Polakach, co to w sondażach nabijają oglądalność<br />
rodzimym produkcjom emitowanym po kolacji.<br />
Mam na myśli podniebienia nieco bardziej wybredne,<br />
którym „M jak miłość” ciężko zaakceptować jako jakąkolwiek<br />
formę wątpliwej rozrywki. Jako zarażona, postanowiłam<br />
swej chorobie przyjrzeć się bliżej.<br />
Historia choroby<br />
Historia formy, którą posługuje się serial, sięga XIX<br />
wieku, kiedy to powieści takich twórców jak Dickens,<br />
Hugo, Tołstoj czy Dostojewski drukowane były w odcinkach,<br />
najczęściej na łamach gazet. Później były radiowe<br />
audycje (kto z nas nie zna Matysiaków?). Tutaj nastąpił<br />
znaczny spadek jakości emitowanych treści. Wynikało to<br />
przede wszystkim z faktu, że kolejne odcinki nadawane<br />
były w godzinach przedpołudniowych, by umilić czas<br />
pracy gospodyniom domowym. Stąd też wywodzi się<br />
termin „opera mydlana”, ponieważ wyżej wspomniane<br />
audycje przerywane były licznymi reklamami środków<br />
czystości, co zdaje się całkiem racjonalne, jeśli odbiorcami<br />
były w większości panie domu, potencjalne konsumentki<br />
tychże produktów. Gdy pod strzechami zagościł<br />
na stałe telewizor, serial znalazł sobie w nim wygodne<br />
miejsce. Znów jednak pozostawał niewybredny, jeśli<br />
chodzi o przekazywane treści. Mimo tego faktu, historia<br />
odnotowała sporą liczbę zainteresowanych. Przykładem<br />
choćby masowa (i do dziś budząca spory wśród psychologów)<br />
fascynacja w Polsce serialem „Niewolnica Isaura”.<br />
Osiągnął on pozycję zdecydowanie kultową. Jeśli<br />
macie wątpliwości, porozmawiajcie z rodzicami. Drugim<br />
fenomenem, choć już na skalę światową, jest<br />
„Moda na sukces”. Na jej przykładzie dokonać<br />
można wstępnej analizy, która pozwoli na<br />
znalezienie kilku przyczyn epidemii serialozy.<br />
Produkcja tej opery trwa nieprzerwanie od<br />
1987 roku i w momencie powstania tego artykułu<br />
emitowana jest niemal w 100 krajach.<br />
Gdzie tkwi fenomen? „Moda na sukces”,<br />
jak trafnie podsumował w swoim artykule<br />
„W obronie bicia piany” Adam Kruk, jest odpowiednikiem<br />
starożytnej tragedii, zbiorem<br />
szekspirowskim, streszczeniem dziejów kultury.<br />
Gdy nie ma już monarchów ani bogów,<br />
Olimp zajmują zwycięzcy kapitalistycznego<br />
wyścigu. Forresterowie. Mamy tutaj Zeusa<br />
– Ericka (z drobną skłonnością do romansów), Herę –<br />
Stephanie (która wybryki męża toleruje, a w zamian ma<br />
najsilniejszą pozycję i szacunek w rodzinie – nawet wśród<br />
swoich wrogów, gdyż umiejętnie i zawsze na korzyść familii<br />
potrafi manipulować decyzjami podejmowanymi<br />
przez swego męża). Jest i syn – Ridge, pięta achillesowa<br />
Stephanie. Nie potrafi ona zaakceptować wybranek swego<br />
syna i walczy z nimi o jego względy. Swoista aktualizacja<br />
relacji Jokasty i Edypa. Ostatnim ważnym nawiązaniem<br />
do antyku jest tutaj nieustannie pojawiająca się postać<br />
(krewny, przyjaciel, dziecko), dokonująca narracyjnych<br />
powtórzeń, przejmująca rolę chóru z greckiej tragedii.<br />
10<br />
Gazeta Studentów
ROZMAITOŚCI<br />
Te zwielokrotnione relacje tych samych wydarzeń nadają<br />
sytuacji większej dramaturgii. Poza tym rodzina Forresterów<br />
nie uczy się na potknięciach, popełnia wciąż te same<br />
błędy. Cytując Freuda: „Czym jest więc psychoanaliza, jeśli<br />
nie wykorzystaniem na użytek życia instynktu śmierci,<br />
praktycznym i produktywnym wykorzystaniem przymusu<br />
powtarzania”. Powtórzenie zapewnia opanowane stanu<br />
poczucia straty czy lęku, umożliwia też, poprzez odtwarzanie<br />
traumy, uwspółcześnienie swojego „ja”. Uwspółcześniają<br />
się więc nieprzerwanie, od ponad dwudziestu<br />
lat, Forresterowie. Z nimi, poprzez analogie, i my.<br />
Polska szczepionka<br />
Na chroniczną serialozę nasz rodzimy rynek wynalazł<br />
najlepszą szczepionkę – serial polski. Jego emisją<br />
odbywa się na dobrą<br />
sprawę w trzech stacjach<br />
telewizyjnych. Co roku<br />
każda z nich dokonuje<br />
wypuszczenia na rynek<br />
analogicznego produktu<br />
o trochę zmienionych<br />
właściwościach. Wystarczy,<br />
że widz wybranego<br />
dnia zasiądzie przed telewizorem<br />
i zaaplikuje<br />
sobie tę szczepionkę po<br />
kolacji. Bohaterowie są<br />
tutaj bezrefleksyjni, nie<br />
podejmują tematów politycznych,<br />
nie rozmawiają o podatkach, kompetencjach<br />
instytucji państwowych, aborcji czy swoich zarobkach.<br />
Nawet jeśli ktoś tu traci pracę, to tylko na chwilę, bo zaraz<br />
popilnuje czyjegoś dziecka albo wpadnie na starego<br />
znajomego – nowego pracodawcę w sklepie. Poza tym,<br />
polski serial to rezerwat. Gdy wokoło przybywa rozbitych<br />
rodzin, samotnych rodziców, konkubinatów, partnerstwa<br />
zamiast podziału zgodnego z wzorcem, czy rodziców tej<br />
samej płci – tutaj rodzina jest niezmiennie heteroseksualna,<br />
z mężczyzną-głową i kobietą-szyją. Nawet jeśli mamy<br />
tutaj zdrady, czy rozstania, to w finale triumfuje zgodność<br />
i jedność – zdradzający mąż (Krzysztof z „M jak miłość”,<br />
Jerzy z „Klanu”) wraca na łono rodziny, a żona udziela mu<br />
rozgrzeszenia (najlepiej przy stole wigilijnym, jak Elżbieta<br />
z „Klanu”), a nawet zaproponuje pracę jego kochance<br />
(Marysia z „M jak miłość”). W polskim serialu etos Matki<br />
Polki ma się świetnie. Bohaterki balansują tu na granicy<br />
miłosierdzia i bezrefleksyjnej naiwności. Mimo kreowania<br />
w nowszych, tvnowskich produkcjach postaci kobiet<br />
sukcesu, niezależnych i pewnych siebie (Marta z „Teraz<br />
albo nigdy”, Magda z „Magda M”), ich szczęście finalne<br />
zależne jest od rychłego zamążpójścia lub przynajmniej<br />
utraty nieszczęsnego singlostwa. Ta wielka, serialowa,<br />
polska rodzina Lubiczów, Brzozowskich, Burskich, Złotopolskich<br />
i Mostowiaków zdecydowanie z serialozy<br />
może wyleczyć.<br />
Amerykański patogen<br />
Polska szczepionka okazuje się jednak bezskuteczna,<br />
gdy pacjent ma dostęp do Internetu, czy też bezpośrednio<br />
do produktów amerykańskich stacji telewizyjnych. Lekarze<br />
zanotowali szkodliwość wyżej wymienionych czynników<br />
już w latach dziewięćdziesiątych, gdy pacjentów<br />
zaatakował między innymi „Ostry dyżur”. Jak na ówczesne<br />
warunki charakteryzował się zaskakująco dobrymi,<br />
błyskotliwymi dialogami, ciekawymi portretami postaci<br />
i wartką akcją. Jego powstawanie nadzorował sam Spielberg,<br />
a jeden z odcinków,<br />
na swoje własne życzenie,<br />
nakręcił Tarantino.<br />
Agnieszka Holland w jednym<br />
z wywiadów mówi<br />
o nim: „Ostry dyżur”<br />
udowodnił, że w na pozór<br />
konwencjonalnym serialu<br />
można pokazać rozmaite<br />
komplikacje życia społecznego,<br />
że bohaterowie<br />
mogą popełniać błędy, że<br />
nie wszystko kończy się<br />
dobrze, że system opieki<br />
zdrowotnej jest niesprawiedliwy<br />
i kryje wiele ludzkich tragedii. Była też „Rodzina<br />
Soprano”, czy „Seks w wielkim mieście”. Znów podeprę<br />
się cytatem pani Agnieszki Holland: "Seks w wielkim<br />
mieście" pokazał współczesną kobietę z całą jej seksualnością,<br />
ale też poza wszystkim pokazał seks na małym<br />
ekranie – tego wcześniej w Stanach nie było, nawet na dużym<br />
ekranie trudno to było przeprowadzić. Rewolucja zaczęła<br />
się właśnie w HBO. Oni – produkując "Rodzinę Soprano"<br />
i "Seks..." – zmienili sposób opowiadania. Potem<br />
serialoza postępowała coraz szybciej, pojawiali się nowi<br />
bohaterowie: seryjni mordercy, dealerzy, mafiosi, wampiry,<br />
gotowe na wszystko panie domu, właściciele domu<br />
pogrzebowego. Łączy ich jedno. Niebanalny sposób portretowania,<br />
na który nie stać produkcji hollywoodzkich,<br />
ponieważ muszą one zagwarantować sukces finansowy.<br />
Seriale natomiast stały się produktem, który dzięki niższym<br />
nakładom (np. inwestycja w „The Killing” wynosiła<br />
2,5 mln dol., podczas gdy przeciętny budżet hollywoodzkiej<br />
produkcji to 60 mln) może zaryzykować i wejść<br />
na rynek z bardziej niekonwencjonalnym produktem, co<br />
do którego reakcja widzów nie jest przewidywalna. Poza<br />
tym, mamy tutaj zupełnie inny system pracy. Produkcja<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
11
ROZMAITOŚCI<br />
HBO ma zazwyczaj kilku reżyserów, każdy z nich odpowiedzialny<br />
jest tylko za poszczególne odcinki. Przy<br />
tworzeniu każdego epizodu zasiada odrębna grupa ludzi.<br />
To wnosi ogromną<br />
różnorodność. Drugim<br />
czynnikiem,<br />
który wpływa w tak<br />
znaczący sposób<br />
na jakość serialu,<br />
jest brak pośpiechu<br />
w tworzeniu portretu<br />
psychologicznego<br />
postaci. Zamiast<br />
ściśle określonych<br />
dwóch godzin, bo<br />
tyle trwa średnio<br />
przeciętny film kinowy,<br />
zyskujemy dodatkowe przestrzenie czasowe, w trakcie<br />
których nasz bohater w konfrontacji nabierze cech,<br />
które w produkcie kinowym zostają mu nadane odgórnie,<br />
ze względu na brak czasu, by rozwinąć wszystkie wątki<br />
fabularne. Najlepszym przykładem jest świeży mini serial<br />
„Mildred Pierce”, który nieporównywalnie przewyższa<br />
kinowy pierwowzór.<br />
Mit odporności związanej z inteligencją<br />
W społeczeństwie istnieje powszechnie znany mit,<br />
który zakłada zerową podatność na serialozę osób inteligentnych.<br />
Powoduje to spory dyskomfort psychiczny<br />
u pacjenta, który objawia się zawstydzeniem i dążeniem<br />
do ukrycia swojej choroby (sytuacja analogiczna występuje<br />
np. przy zarażeniu rzeżączką). Intensywnie prowadzone<br />
w tej dziedzinie badania dowodzą jednak, że<br />
wszyscy jesteśmy świadkami swojego rodzaju rewolucji.<br />
Świat filmowy i telewizyjny przenika się, a w wyniku<br />
tego procesu powstaje nowa jakość. Jej znamiona noszą<br />
właśnie niektóre współczesne seriale. Proces zastępowania<br />
w masowej wyobraźni powieści przez film dokonał<br />
się kilkadziesiąt lat temu. Teraz,<br />
na naszych oczach przewartościowuje<br />
się pojęcie serialu.<br />
Podsumowanie i zalecenia<br />
Jak wynika z powyższego,<br />
serialoza jest chorobą XXI wieku,<br />
mimo, że już XIX-wieczne<br />
utwory w odcinkach Prusa, czy<br />
Tołstoja – wzbudzające spore zainteresowanie<br />
wśród regularnych<br />
czytelników – były zapowiedzią<br />
tej epidemii. W wyniku globalizacji<br />
widz polski jest równie zagrożony<br />
serialozą, mimo że nie jest to<br />
choroba występująca naturalnie w jego środowisku telewizyjnym.<br />
Poprzez kontakt ze środkami masowego przekazu<br />
(szczególnie niebezpieczny zdaje się być tu Internet),<br />
nabywa serialozy. Nawet przy zachowaniu szczególnych<br />
środków ostrożności, częstokroć serial podsuwany jest,<br />
nie do końca świadomie, przez najbliższe otoczenie, znajomych,<br />
rodzeństwo. Jedyne, o co może więc apelować<br />
autorka tegoż artykułu, to umiar, by po trosze nie stało się<br />
tak, jak w dość apokaliptycznej wizji pewnych krytyków,<br />
którzy twierdzą, że system wywłaszcza nas ze wszystkich<br />
autentycznych przeżyć i oddaje nam je w postaci produktu<br />
kultury masowej.<br />
Justyna Kwitowska<br />
* Stephanie, „Moda na sukces”<br />
**Termin wymyślony przez Grzegorza Wysockiego na<br />
potrzeby artykułu o tymże<br />
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży<br />
1. Koło Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży przy<br />
<strong>UM</strong> zaprasza na kurs języka migowego I stopnia. Zajęcia<br />
prowadzić będzie tłumacz języka migowego p. Ewa<br />
Gano. Kurs obejmuje 60 h i zakończony będzie egzaminem.<br />
Spotkania odbywać się będą w soboty od 9 do 13<br />
w budynkach Uniwersytetu Medycznego. Cena kursu to<br />
jedynie 300 zł.<br />
Szczegóły i zapisy: Natalia Zamelek zamnat@o2.pl,<br />
tel: 697 460 999<br />
2. Zapraszamy Cię do działania w niepowtarzalnej organizacji<br />
studenckiej – Kole Katolickiego Stowarzyszenia<br />
Młodzieży przy Uniwersytecie Medycznym. Z nami możesz<br />
rozwijać wszystkie swoje talenty i odkrywać nowe.<br />
Gwarantujemy pracę nad twórczymi projektami w gronie<br />
ciekawych ludzi. Z nami możesz liczyć na:<br />
*Formację*, czyli wielokierunkowy rozwój,<br />
*Wspólną modlitwę* podczas Mszy Świętej i Adoracji,<br />
*Spotkania biblijne*, inaczej tłumaczenie z natchnionego<br />
na „nasze”,<br />
*Dyskusje* na tematy, które są dla nas ważne,<br />
*Integrację* w najróżniejszych okolicznościach przyrody.<br />
Spotykamy się we wtorki o 18:00 w sali Duszpasterstwa<br />
Akademickiego u Pallotynów. Więcej informacji<br />
na stronie www.koloksm.ump.edu.pl.<br />
Magdalena Szymczak<br />
12<br />
Gazeta Studentów
<strong>Jagoda</strong> <strong>2011</strong><br />
Z ŻYCIA UCZELNI<br />
Za siedmioma górami i za siedmioma morzami stoi sobie<br />
w lesie samotna chatka zwana Jagodą. Dotarłem do niej<br />
19 sierpnia z grupą Kotów – nowoprzyjętych studentów <strong>UM</strong>P,<br />
którzy na tydzień postanowili wyrzec się bieżącej wody, gazu,<br />
elektryczności i wszelkich dogodności, do których tak bardzo<br />
jesteśmy przyzwyczajeni – oto wizytówka „Jagody” – obozu<br />
integracyjnego dla pierwszaków! Ale po kolei!<br />
Do otuliny Drawieńskiego Parku Narodowego (gdzie<br />
mieści się <strong>Jagoda</strong>) dojechaliśmy autobusem – my Koty<br />
i cześć RUSSowiczów. Wysiedliśmy w środku lasu, niestety,<br />
nikt z chlebem i solą na nas nie czekał. W zamian za to zostaliśmy<br />
powitani przez dziesiątki<br />
bardzo spragnionych<br />
naszej krwi komarów.<br />
Spryskani wszelkiej<br />
maści środkami odstraszającymi<br />
te wspaniałe<br />
owady, ruszyliśmy śladami<br />
studentów w kierunku<br />
Chaty. Spoceni i pogryzieni,<br />
wśród narzekań, doszliśmy<br />
na miejsce. Przywitała<br />
nas Weronika – przewodnicząca<br />
RUSS-u, która,<br />
ku zdumieniu wszystkich<br />
Kotów, od razu zapamiętała<br />
imiona całej naszej jedenastki.<br />
Po kilku wstępnych<br />
informacjach wtargaliśmy nasze bagaże do środka (pamiętne<br />
torby na kółkach też) i każdy z nas rzucił się na łóżko.<br />
Później czas się zatrzymał. W ciągu tego wakacyjnego<br />
tygodnia spędzaliśmy go w większości na słodkim leniuchowaniu<br />
i odmóżdżaniu – przed rozpoczęciem roku jest to niezbędne.<br />
Poza nicnierobieniem i opalaniem musieliśmy, jak<br />
to powiedziała RUSSałka Justyna: „zapracować na siebie.”<br />
Nasze obowiązki sprowadzały się do mycia garów i naczyń<br />
po posiłkach, czyszczeniu lamp naftowych – jedynych źródeł<br />
światła nocą – i wypraw do lasu po drewno. Operowanie<br />
siekierą bardzo nam się spodobało, toteż prawie codziennie<br />
zabieraliśmy ją ze sobą w drodze do buszu. Gdy już mieliśmy<br />
opał, sięgaliśmy po zapałki. Niemało trudu trzeba było<br />
włożyć w rozpalenie ogniska, jeśli miało się do dyspozycji<br />
wilgotny chrust. Na szczęście mieliśmy w grupie niegdysiejszą<br />
harcerkę – o jakże pasującym do nazwy obozu imieniu -<br />
Jagodę. Kilka jej uwag i już mogliśmy piec pianki, kiełbaski<br />
i kromki/pajdy/skibki chleba – nazewnictwo jest wszelakie<br />
– o czym się przekonaliśmy.<br />
Wystarczy zebrać ludzi z Leszna, Poznania, Środy Wielkopolskiej<br />
czy Konina, żeby dowiedzieć się, jak zamieszkujący<br />
różne rejony Wielkopolski ludzie, nazywają tą samą<br />
rzecz. Prócz chleba gadaliśmy o sznece z glancem i zaśpiewie<br />
rdzennych Poznaniaków, a gdy mieliśmy już dość słowotwórstwa<br />
i rozkmin o akcencie, zaczynaliśmy wyć do księżyca.<br />
Dosłownie! Wyobraźcie sobie grupę kilkunastu studentów<br />
skupionych wokół ogniska, z latarkami do oświetlania śpiewników<br />
i o baaardzo rożnych zdolnościach wokalnych. Repertuar<br />
był bogaty. Sięgaliśmy po piosenki od Czerwonych<br />
Gitar i Perfektu po refleksyjną pieśń zdradzonego mężczyzny<br />
pt. „Chryzantemy Złociste”, ale i tak hitem tegorocznej jagody<br />
została piosenka “Małe<br />
rzeczy” Sylwii Grzeszczak,<br />
która towarzyszyła<br />
nam, a szczególności Arturowi<br />
z ratownictwa, całe<br />
siedem dni. Ogniska trwały<br />
bardzo długo i kończyły<br />
się późno w nocy, czyli<br />
jakieś dwie, trzy godzinki<br />
przed wschodem słońca.<br />
Po krótkiej nocy budziliśmy<br />
się do życia około<br />
12 rano. Rozpoczynały się<br />
wtedy pielgrzymki zombie<br />
do jeziora. Trzeba było<br />
przecież zmyć z siebie<br />
zapach dymu i ogniska.<br />
Kąpiel polegała na spłukaniu mydlin z ciała wiadrem wody<br />
pobranej z jeziora. Woda mimo pory roku bardzo zimna, ale<br />
i tak była to jedna z rzeczy, które spodobały mi się najbardziej.<br />
Taki „zastrzyk zimna” z rana był orzeźwiający i bardzo<br />
potrzebny.<br />
Do worka z jagodowymi hitami dorzuciłbym jeszcze gry<br />
towarzyskie: mafię (w roli rewelacyjnej prowadzącej Weronika),<br />
rewolwer, pif-paf i psychologa. Niech żałuje ten, kto<br />
nigdy nie grał w żadną z tych zabaw. Wyeliminowanie przeciwnika<br />
w rewolwerze, czy zlikwidowanie przedstawiciela<br />
mafii dawało dużo satysfakcji i radości (w przypadku mafii<br />
śmiali się wtedy zbieracze bawełny ;p).<br />
Prócz świetnej zabawy i wypoczynku <strong>Jagoda</strong> to źródło<br />
porad i informacji. My, Koty, obrzucaliśmy Russowiczów<br />
dziesiątkami pytań. Książki? Akademiki? Wykładowcy? Te<br />
i wiele innych tajemnic świata <strong>UM</strong>P stały się dla nas jasne<br />
i nie tak stereotypowo straszne.<br />
Russowicze, Koty mówią: „Dziękujemy za Jagodę<br />
<strong>2011</strong>!” Do zobaczenia w murach Uczelni!<br />
Michał Fidera<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
13
TEMAT N<strong>UM</strong>ERU:<br />
FESTIWALE<br />
Już w październiku studenci zmęczeni<br />
naporem zajęć, pytają: „Kiedy będą wakacje?”. Niestety,<br />
odpowiedź na to pytanie nie jest specjalnie optymistyczna,<br />
dlatego w pierwszym, powakacyjnym numerze<br />
„<strong>Puls</strong>u”, czas na subiektywne wspomnienia tego kapryśnego,<br />
ale – mimo wszystko – pięknego, bardzo muzycznego<br />
lata.<br />
Nigdy nie byłem w stanie zrozumieć, dlaczego tak<br />
wielu z nas w wakacje wybiera Bułgarię czy Egipt tylko<br />
po to, aby leżeć na plaży i kąpać się w morzu. Propozycja<br />
takiego wyjazdu już z daleka trąca długą, ciągnącą się<br />
w nieskończoność, nudą! Oczywiście, można nieświadomie<br />
zapewnić sobie pewnego rodzaju „atrakcje”, trafiając<br />
do obskurnego hotelu z jedną gwiazdką (lub bez niej) zamiast<br />
czterech, ale chyba nikt o czymś takim nie marzy<br />
i z pewnością marzyć nie będzie.<br />
A można przecież inaczej. Bo prawdziwe atrakcje, zarówno<br />
stricte muzyczne jak i te pozamuzyczne, zaczynają<br />
się na festiwalach, których w Polsce niemało. A w tym artykule<br />
postaram się Wam przybliżyć kilka z nich.<br />
Swoje festiwalowe lato rozpocząłem od nieplanowanego<br />
Orange Warsaw Festival, który z roku na rok rośnie<br />
w siłę. Odbywa się na płycie, nielubianego przez poznańskich<br />
kibiców, stadionu Legii. Subiektywnie stwierdzając,<br />
pod względem muzycznym mogło być lepiej. Niestety,<br />
mimo ogromnej miłości do muzyki, nie byłem w stanie<br />
słuchać wijącego się po scenie Michała Szpaka, czy stać<br />
w tłumie 14-latek podczas My Chemical Romance, któ-<br />
rych – delikatnie pisząc – nie darzę specjalną<br />
sympatią. Na szczęście wystąpili Moby<br />
i Skin, więc jednak było warto.<br />
Drugiego dnia czekałem na The Streets,<br />
ale niestety w ostatnim momencie odwołali swój<br />
występ, dlatego z ciężkim sercem odsprzedałem bilet konikowi<br />
(podobnych do mnie było znacznie więcej) i wróciłem<br />
do domu.<br />
Open'erowo<br />
Orange Festival znacznie odbiega klimatem od typowego,<br />
letniego festiwalu. To można poczuć dopiero na<br />
imprezach organizowanych na dużej przestrzeni. Właśnie<br />
takie „coś” ma najpopularniejszy polski festiwal, czyli<br />
Open’er Festival w Gdyni. To od niego zaczęła się w Polsce<br />
moda na letnie festiwale. I najwyraźniej owa moda ma<br />
się bardzo dobrze.<br />
Dla tych, którzy nigdy nie mieli okazji być na Open'erze,<br />
mały wstępniak. Impreza od kilku lat stale gości<br />
w Gdyni, na lotnisku<br />
wojskowym, które na<br />
czas festiwalu (4 dni)<br />
zamienia się w wielkie<br />
miasto podzielone<br />
na wiele stref. Są tam<br />
parkingi, ogromne pole<br />
namiotowe z zapleczem<br />
gastronomicznym i sanitarnym<br />
oraz właściwy<br />
teren festiwalu, gdzie<br />
jest rozmieszczonych<br />
aż 7 scen (w tym dwie<br />
namiotowe i hangar<br />
przerobiony na „klub”),<br />
trzy miasteczka z gastronomią, sklepikami z płytami oraz<br />
ze stoiskami sponsorów.<br />
Ogólnie przygoda z każdym festiwalem, także Open'erem,<br />
rozpoczyna się od zamiany biletów na materiałowe<br />
opaski. Po tym zabiegu ochrona nie musi sprawdzać<br />
każdemu biletu (który pod wpływem deszczu może<br />
przestać istnieć w normalnej formie) tylko widzi z daleka<br />
daną opaskę, która uprawnia do wejścia czy to na teren<br />
festiwalu (3-4 DAYS), czy też na pole namiotowe (opaska<br />
CAMPING). Opasek jest wiele rodzajów, w zależności kto<br />
jaki karnet kupił, na ile dni lub jakie ‘ma chody’ (ostatnie<br />
dotyczy opasek VIP). Po festiwalu wiele osób przez jakiś<br />
czas lansuje się nimi na mieście – bo Open’er dla wielu to<br />
bardzo lansersko-hipsterska impreza.<br />
W tym roku line-up (czyli lista wykonawców) nie był<br />
przesadnie imponujący. W 2009 roku było pod tym względem<br />
znacznie lepiej. Ale kto co lubi. Ja pojechałem, żeby<br />
14<br />
Gazeta Studentów
TEMAT N<strong>UM</strong>ERU<br />
zobaczyć przede wszystkim Coldplay, Foals, The National<br />
oraz M. I. A. Co prawda zdarzały się też trudne wybory<br />
między jedną sceną a drugą, na których jednocześnie<br />
ktoś grał, lub miał grać za chwilę (przed ewentualnym<br />
wyjazdem lepiej zadbać o lepszą kondycję bo sceny są<br />
rozmieszczone dość daleko od siebie), ale wrażenia pofestiwalowe<br />
mam jak najbardziej pozytywne. Coldplay dali<br />
przepiękny, porywający i naprawdę wzruszający koncert,<br />
opatrzony specjalną oprawą z dodatkowymi laserami,<br />
ogromnymi balonami z confetti oraz fajerwerkami na<br />
początku występu i podczas „Fix You” – chyba<br />
ich najlepszej piosenki w wersji live.<br />
Oczywiście poza Coldplay<br />
była cała masa<br />
innych, równie przyzwoitych<br />
koncertów.<br />
Wśród polskich wykonawców<br />
grających<br />
wcześnie (czyli od ok.<br />
17-ej do 20-ej), na wyróżnienie<br />
zasługują Pustki,<br />
Wojtek Mazolewski Quintet<br />
(zagrali aż 3 bisy w Alter Space)<br />
oraz powracający do grania<br />
zespół Sistars. Wśród wielkich<br />
gwiazd zagranicznych bardzo poruszył<br />
mnie James Blake grający<br />
w namiocie pełnym publiki mimo tego, że<br />
jego muzyka niespecjalnie pasuje do masowych imprez.<br />
Podobał mi się również występ Kate Nash, zaś Prince dał<br />
absolutnie wielki koncert (widok potężnego tłumu sunącego<br />
w kierunku Sceny Głównej – bezcenny), ale to chyba<br />
nie do końca mój klimat. Całkiem w moim stylu był niepowtarzalny,<br />
zagrany w rzęsistym deszczu, występ zespołu<br />
Foals.<br />
Zresztą, deszcz na festiwalu to oddzielna kwestia.<br />
Kiedy pada, królują peleryny przeciwdeszczowe oraz<br />
różnokolorowe gumowce. Kiedy pada mocno – namioty<br />
przeciekają, trzeba je okopywać i ratować dobytek od wilgoci.<br />
Na szczęście, w tym roku na Open’erze nie padało aż<br />
tak, żeby wszystko zamieniło się w błoto, ale i tak deszcz<br />
dał się niektórym mocno we znaki. Na przykład Monika<br />
Brodka zakończyła swój koncert przedwcześnie, ratując<br />
sprzęt przed lejącą się strumieniami wodą. Dla festiwalowiczów<br />
zasada jest prosta - skoro się jedzie na festiwal<br />
„pod chmurką” – trzeba liczyć się z deszczem i nie zabierać<br />
zbyt wielu cennych, wrażliwych na wilgoć przedmiotów.<br />
Nie będę ukrywał, że lubię Open’era. Od niego zacząłem<br />
swoją przygodę z festiwalami i do niego<br />
porównuję każdą kolejną imprezę,<br />
na której jestem. To miejsce ma<br />
specyficzny klimat, który przy<br />
pięknej pogodzie powoduje, że<br />
dzień zlewa się z nocą i odwrotnie.<br />
Całe pole namiotowe<br />
tętni życiem, festiwalowicze<br />
przed wyjściem na<br />
koncerty grają na gitarach,<br />
stoją w kolejkach<br />
do pryszniców i autobusów<br />
(tam zwykle<br />
rodzą się dyskusje<br />
na temat obejrzanych<br />
występów), ładują<br />
telefony czy po prostu poznają<br />
nowych ludzi. Śpi się mało, a żyje bardzo<br />
intensywnie.<br />
Trzeba dodać, że Open’er nie jest imprezą tanią (pewnie<br />
dlatego stał się dla niektórych swego rodzaju lansem).<br />
Sam bilet z polem namiotowym kosztował 410 zł (w roku<br />
2012 będzie zapewne drożej), choć ta cena za 4 dni jest<br />
całkiem w porządku, jeśli porównać ją z pojedynczymi<br />
koncertami organizowanymi w klubach. Gorzej z cenami<br />
w miasteczku. Trzeba było naprawdę dużo wydać, żeby<br />
się najeść i czymś ów posiłek popić, dlatego przed koncertami<br />
zwykłem odwiedzać centrum Gdyni, do którego<br />
zawoziły wszystkich darmowe autobusy.<br />
Offowo<br />
Skoro już mowa o cenach zarówno biletów, jak<br />
i „utrzymania”, to chyba muszę w końcu napisać o katowickim<br />
Off Festivalu. To chyba najbardziej hipsterska<br />
impreza w kraju. W końcu każdy, kto jest hipsterem (nikt<br />
Wam nie powie, że nim<br />
jest – oficjalnie nie istnieją),<br />
podąża za czymś co nie<br />
jest modne, ale wkrótce<br />
będzie. Off Festival pasuje<br />
do tej subkultury niemal<br />
w 100%. Trudno znaleźć<br />
w line-upie zespoły, które<br />
są znane szerokiej pu-<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
15
TEMAT N<strong>UM</strong>ERU<br />
bliczności, jak np. wyżej wspomniany zespół Coldplay. Co<br />
prawda, część z Was kojarzy Primal Scream, Tesco Value<br />
(to zespół Czesława Mozila), czy Mogwai, ale większość<br />
wykonawców na Offie jest po prostu w Polsce nieznana.<br />
Sam pojechałem trochę „na żywioł”, bo tanio, bo dość łatwo<br />
się dostać, ale zdecydowanie warto było tam być.<br />
Impreza jest zorganizowana w Dolinie Trzech Stawów.<br />
Ściślej: pole namiotowe zlokalizowano na lotnisku<br />
dla awionetek, właściwy teren festiwalu - w Dolinie. Off<br />
znacznie różni się od Open’era – dlatego teren jest mniejszy,<br />
ale zaskakująco dobrze zaplanowany. Cztery sceny,<br />
ogromne stoiska z gastronomią oraz masa gadżeciarzy<br />
rozdających kartki pocztowe, książki, przypinki itp.<br />
Przyznam, że gdy jechałem na Offa myślałem, że żadne<br />
letnie widowisko nie jest w stanie się z nim równać.<br />
Festiwal organizowany przez Artura Rojka naprawdę daje<br />
radę, zarówno organizacyjnie, jak i repertuarowo.<br />
Wiadomo – nikt na Offa nie jedzie, żeby zobaczyć<br />
wielkie gwiazdy muzyki i chyba to jest w nim najpiękniejsze.<br />
Oczywiście warto przed festiwalem mieć jakikolwiek<br />
research o tym kto-co-gra, ale już podstawowa<br />
wiedza o muzyce artysty pozwala na zaplanowanie występów<br />
i świetną zabawę pod sceną. Dzięki takiemu zabiegowi<br />
odkryłem kilka bardzo obiecujących zespołów,<br />
takich jak PC TV czy Muariolanza. Jednak mam wrażenie,<br />
że w tym roku absolutnym liderem wśród wykonawców<br />
abstrakcyjnych (tych akurat było trochę), ale przykuwających<br />
uwagę, był Omar Souleyman – Syryjczyk w arafatce<br />
i rodzimym stroju grający… techno. Szczerze? Muzyka<br />
grana przez Souleymana bardziej<br />
przypominała skoczne rytmy disco<br />
polo, ale siła tej tandety wyrażona<br />
w postaci skaczącego tłumu w przepełnionym<br />
namiocie była ogromna.<br />
I nie chodzi tutaj o to, że publika<br />
nie bardzo interesowała się muzyką<br />
i przyszła na Omara, aby obejrzeć<br />
coś wspaniałego. Wręcz odwrotnie!<br />
Ludzie przybyli zobaczyć kogoś,<br />
kto nie powinien tam być, ale był<br />
tak frapujący i odmienny- że go pokochali.<br />
Zresztą - wcale im się nie<br />
dziwię ;-)<br />
Off to bardzo osobliwy festiwal.<br />
Nie ma gwiazd, a co za tym idzie -<br />
raczej nie ma i nie będzie problemu ze znalezieniem kilkudziesięciu<br />
wykonawców pasujących do jego formuły.<br />
Inne festiwale typu Open’er czy duńskie Roskilde w najbliższych<br />
latach mogą przeżyć kryzys. A przynajmniej<br />
tak twierdzi Michael Eavis, szef Glastonbury Festival,<br />
najbardziej prestiżowego festiwalu w Europie (około 200<br />
tysięcy biletów rozchodzi się w kilka godzin). Według<br />
niego ludzie już wszystko widzieli i słyszeli, dlatego coraz<br />
trudniej będzie organizować duży festiwal i zapewnić<br />
na nim komplet widzów. Piszę to dlatego, że być może<br />
przyszłoroczne edycje niektórych imprez w Polsce będą<br />
ich ostatnimi, więc zachęcam Was do odwiedzenia chociaż<br />
jednej z nich.<br />
Łukasz Brzyski<br />
l.brzyski@pulsum.pl<br />
<strong>Jagoda</strong> Listopadowa<br />
Jak co roku Prorektor ds. Studenckich dr hab. Mariusz<br />
Puszczewicz oraz Rada Uczelniana Samorządu Studenckiego<br />
mają zaszczyt zaprosić wszystkich studentów Uniwersytetu<br />
Medycznego na: JAGODĘ LISTOPADOWĄ!<br />
Gdzie? Drawieński Park Narodowy<br />
Kiedy? 11 listopada <strong>2011</strong> roku<br />
Skąd? Parking Centrum Stomatologii, godz. 7.45<br />
Zapisy: 7 i 8 listopada - Biuro RUSS: D.S. Medyk pokój 018<br />
W godzinach: 19:00 - 20:00<br />
Zapewniamy: rogale marcińskie, pieczenie kiełbasek, bigos,<br />
grochówkę, „jagodowy barszcz”.<br />
A co najważniejsze chwilę odpoczynku na łonie natury.<br />
Każdy może zapisać maksymalnie 3 osoby - konieczne dane:<br />
PESEL, numery telefonu.<br />
Obowiązuje kaucja zwrotna w wysokości 20 zł.<br />
Katarzyna Kordiuk, katarzynakordiuk@tlen.pl<br />
16<br />
Gazeta Studentów
Studia od kuchni<br />
STUDIA OD KUCHNI<br />
Październikowy kurczak<br />
Początek października, większość z nas przywiozła zapasy<br />
jedzenia z rodzinnego domu, jednak są wyjątki (czyt.<br />
ja). Muszę więc zakasać rękawy i sama zadbać o swój<br />
żołądek. W związku z tym, że moje fundusze<br />
na samym początku nie są doszczętnie zniszczone<br />
– w tym miesiącu proponuję wersję na<br />
bogato, czyli z kurczakiem. Dlaczego październikowym?<br />
Ten miesiąc kojarzy mi się nie tylko<br />
z początkiem nowego roku akademickiego, ale<br />
również z grzybami, a że jestem tylko studentką,<br />
a nie grzybiarzem – pozostają mi pieczarki<br />
z Piotra i Pawła.<br />
Zakupy (na moją wielkość żołądka):<br />
- 1 pierś z kurczaka,<br />
- 1 duża cebula,<br />
- 4-5 średnich pieczarek,<br />
- 2 łyżki oleju lub masła,<br />
- 2 łyżki śmietany 12%,<br />
- sól, pieprz, kostka rosołowa, przyprawa do kurczaka.<br />
Włączamy muzyczkę*, ażeby się przyjemnie gotowało<br />
i w międzyczasie można było pokręcić tańce-hulańce<br />
nad garnkami. To do roboty!<br />
Obieramy cebulę, rozgrzewamy tłuszcz, w tym czasie<br />
kroimy cebulę w kostkę.<br />
Podczas gdy cebula nabiera rumieńców (dosłownie),<br />
myjemy pieczarki i kroimy je w półplastry. Cebula powinna<br />
być już zeszklona (albo przypalona, jak kogoś do<br />
reszty porwały tańce-hulańce), wtedy dodajemy pieczarki<br />
i chwilę podsmażamy, dodajemy sól, pieprz, zioła – co kto<br />
preferuje.<br />
Robimy wyśmienity i wysokiej jakości bulion z kostki<br />
rosołowej (pół lub cała szklanka), wlewamy do pieczarek,<br />
mieszamy, przykrywamy.<br />
Kurczaka myjemy, kroimy w kostkę, posypujemy<br />
przyprawą do kurczaka, podsmażamy na minimalnej ilości<br />
oleju (wersja light – upiec w całości i później pokroić<br />
w kostkę).<br />
Część wywaru z pieczarek i cebuli mieszamy ze śmietaną<br />
w osobnym naczyniu (profesjonaliści nazywają to<br />
hartowaniem), wtedy całość wlewamy do duszących się<br />
pieczarek, mieszamy i chwilę gotujemy.<br />
Doprawiamy wg uznania.<br />
Dodajemy kurczaka i po chwili gotowania podajemy<br />
z ziemniakami lub ryżem (polecam wstawić wodę na jedno<br />
lub drugie na samym początku gotowania).<br />
Smacznego!<br />
Czas: maksymalnie 30 minut.<br />
Naczynia, przyrządy i inne kuchenne narzędzia tortur,<br />
które należałoby później umyć: garnek, patelnia, deska<br />
do krojenia, nóż, miseczka, talerz, sztućce.<br />
Dodatek dla dbających o linię: 445 kcal, 30 g tłuszczu,<br />
35 g białka, 10 g węglowodanów, 3 g błonnika.<br />
Skoro już jesteśmy przy temacie diet i jesieni… Jesień<br />
kojarzy się z chandrą i tym samym chęcią podjadania czegoś<br />
słodkiego. W związku z tym proponuję przepis na coś<br />
dobrego i dietetycznego zarazem.<br />
Owsiane batoniki z jabłkami i cynamonem<br />
- 2 jabłka, pokrojone w plasterki i ugotowane albo 175 g<br />
przecieru jabłkowego,<br />
- 175 g płatków owsianych,<br />
- 2 łyżeczki cynamonu,<br />
- 4 białka z jaj,<br />
- 1 łyżka miodu,<br />
- 50 g rodzynek,<br />
- 6 łyżek odtłuszczonego mleka.<br />
Mieszamy wszystkie składniki w misce, przekładamy<br />
do formy ( 23x15 cm), pieczemy w temp. 200° przez 15<br />
minut. Gdy ciasto będzie chłodne, kroimy je w prostokąty.<br />
Szybko, prawda?<br />
Kalorie = 87<br />
Białko = 3g<br />
Węglowodany = 17 g<br />
Tłuszcze = 1,3 g<br />
Błonnik = 1,3 g<br />
B.Ś<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
17
ONA & ON<br />
On: Dobry ranek, Cukiereczku!<br />
Ona: Cześć, Orzeszku!<br />
On: Powiemy im, Fryteczko?<br />
Ona: Czemu nie? I tak wszyscy nasi znajomi już wiedzą<br />
z fejsa.<br />
On: Chyba Twoi. Mnie nie ma na fejsie.<br />
Ona: Może o tym<br />
jeszcze nie wiesz, ale<br />
„nie ma Cię na fejsie<br />
– nie istniejesz”.<br />
On: Zdecydowanie nie<br />
czuję się, jakbym nie<br />
istniał. Szczególnie<br />
teraz, kiedy nie ma już<br />
Onej i Onego, tylko<br />
są...<br />
Ona: … Oni!<br />
On: Zaczęło się od<br />
wspólnego pisania,<br />
a skończyło się jak<br />
zawsze. Cieszę się, że<br />
wzięłaś mnie na to wesele.<br />
Ona: Daj spokój, po<br />
prostu nie miałam<br />
z kim iść.<br />
On: A myślałem, że Ty<br />
to tak...<br />
Ona: No pewnie,<br />
Żuczku!<br />
On: Czyli żartujesz<br />
sobie ze mnie, Wisienko?<br />
Ona: Tak, Eklerku!<br />
On: Komuś chyba zaraz<br />
glukoza skoczy,<br />
więc może zejdźmy<br />
z tych tematów cukierniczych.<br />
Ona: Ale przyznasz,<br />
że moja mama robi<br />
świetny sernik.<br />
On: Och, nie mów, bo<br />
mi aż burczy w brzuchu!<br />
Ona: Zrobiłeś na niej świetne wrażenie, wiesz?<br />
On: Wiadomo, w końcu do moich licznych zalet, oprócz<br />
inteligencji, urody, grzeczności...<br />
Ona: … skromności...<br />
On: … należy też błyskotliwość.<br />
Ona: Oj, nie wlewaj sobie. Za to walnąłeś z tym silnikiem...<br />
On: No co, skąd mogłem wiedzieć, że Twój tata jest mechanikiem-amatorem?<br />
Ona: Ale nie musiałeś mówić, że tylko głupi i biedny<br />
naprawia sam swój samochód, a Ty jeździsz do autoryzowanego<br />
warsztatu.<br />
On: No jeden raz gdzieś nawaliłem, a Ty mi tu...<br />
&<br />
Ona: Jeden? Jeden z wielu! Jeden raz, to udało Ci się<br />
błysnąć!<br />
On: Czy mi się wydaje, czy my się kłócimy?<br />
Ona: Ja się kłócę? To Ty się kłócisz!<br />
On: Jesteśmy ze sobą od lipca, a zrzędzisz tak, jakbyśmybyli<br />
z 40 lat.<br />
Ona: My nie przetrwamy 40 lat! Tak ładnie zaczęliśmy,<br />
a Ty mi tu zaczynasz z samego rana szopkę robić?<br />
18<br />
Gazeta Studentów
ONA & ON<br />
On: Ja zaczynam? Skarbeńku, daj spokój!<br />
Ona: Tak samo mnie nazwałeś, gdy mnie pierwszy raz<br />
pocałowałeś.<br />
On: Pamiętasz to jeszcze?<br />
Ona: Oczywiście, że tak. Noc, gwiazdy, cisza wkoło.<br />
On: I dym papierosowy. Może i to szkodzi, ale palenie<br />
czasem łączy ludzi.<br />
Ona: Gdybyśmy wtedy nie wyszli zapalić...<br />
On: … to pewnie byśmy się sparowali kiedy indziej.<br />
Ona: Może tak, może nie.<br />
On: Może z tej okazji powinniśmy wyprodukować papierosy<br />
z naszymi imionami?<br />
Ona: Albo po prostu „Ona & On”.<br />
On: Brzmi całkiem nieźle. Zrobiłyby furorę i odniosły<br />
ogromny sukces komercyjny.<br />
Ona: A w ogóle skąd Ty wiedziałeś, że ja coś do Ciebie<br />
mam? Tak mocno starałam się to ukryć.<br />
On: Słońce, to po prostu efekt złożonej analizy sygnałów<br />
werbalnych i niewerbalnych. W męskim mózgu jest nawet<br />
taki duży ośrodek za to odpowiedzialny.<br />
Ona: I nazywa się „seks”?<br />
On: No, to teraz już mi sprawiłaś przykrość... Nie żebym<br />
nie miał ośrodka seksu, ale mam też liczne inne ośrodki:<br />
uprzejmości, romantyczności, miłości.<br />
Ona: No dobrze, to był głupi żart. Ty naprawdę jesteś<br />
fajny. I tak mnie wtedy znienacka pocałowałeś...<br />
On: Miałaś takie maślane oczy, że chyba musiałbym być<br />
ślepy, żeby tego nie zauważyć.<br />
Ona: A ja Tobie od kiedy się podobałam?<br />
On: Już Ci mówiłem, że u mnie nie ma takiej stałej granicy.<br />
Lubiliśmy się, oboje byliśmy wolni, więc pomyślałem<br />
sobie, że może warto spróbować.<br />
Ona: I bardzo dobrze, że wtedy spróbowałeś. Czasem<br />
mnie wkurzasz, ale w głębi duszy...<br />
On: … no?<br />
Ona: No nic, lubię Cię. Po prostu.<br />
On: Ja Ciebie też.<br />
Ona: Nie uważasz, że trochę za dużo prywaty w tych<br />
naszych wyznaniach?<br />
On: Chwalimy się swoim szczęściem. Co w tym złego?<br />
Ona: To, że są osoby samotne, którym nie jest za fajnie,<br />
gdy to czytają.<br />
On: Niech na naszym przykładzie widzą, że samotność<br />
nie trwa wiecznie.<br />
Ona: To prawda, ja niedawno też byłam sama. Ale<br />
jakbyśmy chcieli komuś poradzić, jak znaleźć partnera,<br />
skąd go wziąć, to co powinniśmy powiedzieć?<br />
On: Chyba nie ma konkretnej recepty. Osobiście uważam,<br />
że najlepszą metodą jest „nie szukać”.<br />
Ona: Trudno kogoś znaleźć, jak się nie szuka...<br />
On: Ale nie szukać, to nie to samo, co nie kontaktować<br />
się z ludźmi. Chodzi o to, by nie narzucać się ze swoimi<br />
emocjami.<br />
Ona: Że to niby zniechęca? Ale to przecież miłe, jak<br />
wiesz, że komuś na Tobie zależy.<br />
On: Miłe, jeśli Tobie też zależy.<br />
Ona: Fakt. Łatwo przejść w narzucanie się.<br />
On: Otóż to. A tak, gdy podejdziesz do sprawy na luzie,<br />
może się tylko udać! Obojętnie, czy przez „udanie się”<br />
rozumiesz bycie z kimś czy właśnie nie.<br />
Ona: Ja Ci się narzucałam?<br />
On: Nie, zdecydowanie nie, chociaż od sygnałów niewerbalnych<br />
robiło się momentami gorąco. Po Tobie po<br />
prostu widać, że ktoś Ci się podoba.<br />
Ona: Ojej, czuję, że się czerwienię...<br />
On: Nie tylko po Tobie, to po prostu widać, tylko trzeba<br />
mieć trzeźwość umysłu, by to zauważyć.<br />
Ona: A jak już się kogoś zdobędzie, tak na luzie, to już<br />
nie trzeba się starać?<br />
On: Oczywiście, że trzeba. Tylko też nie można robić<br />
tego przesadnie.<br />
Ona: Ja tam lubię, jak mnie podrywasz.<br />
On: Ale ja to robię z umiarem, daję Ci żyć. Daję, prawda?<br />
Ona: Zgadza się. Nie czuję, żebyś mi się narzucał.<br />
On: No właśnie. A Kasia mi to zarzucała. Czuła się osaczona.<br />
Ona: Nadal o niej myślisz?<br />
On: Skłamię, jeśli powiem, że nie. Ale wiem, że to już<br />
przeszłość i że jedynie Ty się dla mnie liczysz. Tylko<br />
rozumiesz, pewne bolesne sprawy zostają, tak łatwo nie<br />
znikają.<br />
Ona: Rozumiem, rozumiem. A co mogę zrobić, żebyś<br />
o niej nie myślał?<br />
On: Jest pewien sposób...<br />
Ona: No nie, znowu? Przecież skończyliśmy to robić<br />
pół godziny temu!<br />
On: Ja wiecznie jestem gotowy!<br />
Ona: Taaa, udowodnij!<br />
On: Drodzy czytelnicy, pozwolicie, że na tym skończymy<br />
i...<br />
Ona: … do zobaczenia w listopadzie. No dalej, wyłączaj<br />
ten dykta...<br />
ona@pulsum.pl<br />
on@pulsum.pl<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
19
ROZMAITOŚCI<br />
Białe fartuchy<br />
w światłach reflektorów<br />
Zapewne każdy z Was kiedyś natknął się na artykuł<br />
o zawodach, w których jeszcze do niedawna, czasem nawet<br />
nadal, pracują Gwiazdy. Z zaskoczeniem przyjmujemy<br />
wiadomości, że znany, serialowy aktor, jeszcze do<br />
niedawna był ochroniarzem lub że kabareciarz z zawodu<br />
jest nauczycielem WF-u. Postanowiłam pójść tym tropem<br />
o krok dalej i dowiedzieć się o Znanych, którzy związali<br />
się z medycyną. Poniżej przedstawiam Wam kilka nazwisk,<br />
które oprócz sceny powiązane są/były/miały być<br />
z branżą medyczną.<br />
Każdy szanujący się fan<br />
„Kilera”, „Poranku kojota”<br />
i podobnych polskich produkcji<br />
lat ’90 zna zapewne<br />
Kubę Sienkiewicza – lidera<br />
zespołu „Elektryczne Gitary”.<br />
Na myśl przychodzą mi<br />
już kultowe (i z jaką radością<br />
opuszczające gardła na imprezach)<br />
przeboje typu „To<br />
już jest koniec”, czy „Dzieci”.<br />
W godzinach dziennych,<br />
czasami nocnych, wykonawca<br />
wyżej wymienionych hitów wdziewa kitel i spełnia się<br />
jako neurolog z tytułem doktora nauk medycznych.<br />
Zmieniając lokalizację na Katedrę Nefrologii, Dializoterapii<br />
i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego <strong>UM</strong><br />
mamy szansę spotkać doktora Mirosława Jędrasa – który<br />
odmiennie od wyżej wymienionego kolegi po fachu<br />
– w wolnych chwilach zakłada na głowę czajnik/garnek<br />
i daje się poznać szerszej publiczności jako pozytywnie<br />
zakręcony lider grupy muzycznej „Zacier”.<br />
Ada Fijał natomiast, aktorka i piosenkarka, miała<br />
w swoim życiu epizod związany z – jak sama twierdzi<br />
– „zaglądaniem ludziom w zęby”. Chodzi oczywiście<br />
o ukończoną na UJ stomatologię, jednak w przeciwieństwie<br />
do Sienkiewicza i Zaciera, pani Fijał nie deklaruje<br />
powrotu do zawodu. Podobnie Maria Pakulnis – aktorka<br />
jest dyplomowaną pielęgniarką, która od dawna nie praktykuje<br />
w swoim dawnym zawodzie, ale pewne umiejętności<br />
posiada do dziś.<br />
Wybieramy się za granicę i docieramy do członków<br />
legendarnego Monty Pythona. Jeden z założycieli grupy,<br />
Graham Chapman, medycynę ukończył na Uniwersytecie<br />
Cambridge, jednak nigdy w zawodzie nie pracował.<br />
W czasie studiów poznał przyszłych współpracowników<br />
i jego przygoda z białym fartuchem zakończyła się zaraz<br />
po praktykach.<br />
Jeżeli pamiętacie popularny kilka lat temu serial „Misja<br />
w czasie”, zapewne kojarzycie odtwórcę głównej roli ,<br />
Jonathana LaPagilę. Otóż okazuje się, że serialowy Frank<br />
Parker w rzeczywistości przez 3 lata po studiach praktykował<br />
medycynę, a dopiero potem zajął się aktorstwem.<br />
Więcej sław deklaruje bądź to dawną chęć do uprawiania<br />
zawodów medycznych, bądź to nawet mówi o rozpoczęciu<br />
(ale nie ukończeniu) studiów. Edward Linde-<br />
Lubaszenko porzucił medycynę na IV roku, kiedy to<br />
ostatecznie zwyciężyła miłość do aktorstwa. Miał co<br />
prawda jeszcze pewne nadzieje, że lekarzem zostanie<br />
jego syn, Olaf, ale i jego pochłonęła scena.<br />
Denzel Washington kończył właśnie kolejny<br />
semestr na wydziale lekarskim, kiedy stwierdził, że<br />
lepiej realizuje się na warsztatach aktorskich – podążył<br />
więc, śmiem twierdzić, za swoim powołaniem.<br />
Natomiast Jesse Spencer – serialowy dr Chase,<br />
którego nikomu nie trzeba przedstawiać – w życiu<br />
prywatnym jest otoczony lekarzami. Ojciec, dwóch<br />
braci i siostra aktora realizują się jako medycy (swoją<br />
drogą jestem ciekawa, czy mu wytykają błędy merytoryczne<br />
po emisji każdego nowego odcinka „Doktora<br />
House’a”). Sam aktor mówi, że gdyby nie aktorstwo, pewnie<br />
zostałby lekarzem.<br />
Wśród znanych istnieją też tacy, którzy są w trakcie<br />
studiów na kierunku lekarskim. Czy dopingowaliście Matsa<br />
Meguenni’ego w trakcie emisji polskiej wersji programu<br />
„X-Factor”? To nasz kolega „łączący się w bólu” – studiuje<br />
medycynę w Krakowie.<br />
Wśród polskich gwiazdek i gwiazdeczek nie brakuje<br />
takich, którzy zgodnym chórkiem deklarują, iż „gdyby nie<br />
(…), pewnie byłbym/byłabym lekarzem”. Należą do nich<br />
Anna Samusionek, Małgorzata Kożuchowska, Cezary Pazura<br />
(w jego przypadku wielokropkiem jest lęk przed widokiem<br />
krwi – a niby Kiler, nie?). No cóż, rodzima scena<br />
sporo by straciła, ale medycyna… hmmm.<br />
Nazwisk niezbyt wiele, ale cóż za jakość. Jak widać<br />
w wyjątkowych przypadkach studia medyczne potrafią<br />
otworzyć drzwi nie tylko do szpitala czy przychodni, ale<br />
także do show-biznesu. A Wy? Czy znacie jakiegoś lekarza,<br />
pielęgniarkę, stomatologa czy farmaceutę realizującego<br />
się na scenie? A może sami planujecie takową przyszłość?:-)<br />
j.w.<br />
20<br />
Gazeta Studentów
ROZMAITOŚCI<br />
26 października – Światowy Dzień Donacji i Transplantacji<br />
“You never know when it's time to go<br />
But you can leave flowers when you go<br />
Roses from your body<br />
Your so precious gift<br />
Your last wish so simply<br />
Left for those to live”<br />
(fragment “A Gift for Life”)<br />
Przed nami kolejny Światowy Dzień Donacji i Transplantacji.<br />
Pierwszy z nich odbył się w Genewie, 6 lat temu.<br />
Poruszono na nim m.in. temat jakości życia po przeszczepie,<br />
regulacji prawnych oraz powrotu do normalnego<br />
funkcjonowania po zabiegu. W tym roku spotkanie odbędzie<br />
się w RPA.<br />
Jest to doskonały moment do podsumowań i przemyśleń<br />
dotyczących popularności przeszczepów w naszym<br />
kraju. Wielu Polaków wciąż nie zgadza się na oddanie<br />
organów swojego bliskiego dla potrzebujących chorych;<br />
równie mało popularne są przeszczepy rodzinne. Często<br />
takie sytuacje wynikają z braku doinformowania czy lęku<br />
przed nieznanym. „Każdy przeszczep narządu ma swoje<br />
źródło w decyzji o wielkiej wartości etycznej, decyzji, aby<br />
bezinteresownie ofiarować część własnego ciała z myślą<br />
o zdrowiu i dobru innego człowieka. Na tym właśnie<br />
polega szlachetność tego czynu, który jest autentycznym<br />
aktem miłości.” – są to słowa Jana Pawła II, który w ten<br />
sposób wyraził poparcie Kościoła dla transplantacji.<br />
Pozytywną tendencję wykazują rosnące bazy dawców<br />
szpiku - coraz większa świadomość pozwala na ratowanie<br />
żyć ludzkich na całym świecie. (więcej informacji na:<br />
http://www.dawcy-szpiku.pl/). W naszym kraju najbardziej<br />
popularne jest oddawanie krwi, w Poznaniu jest to<br />
możliwe dzięki Regionalnemu Centrum Krwiodawstwa<br />
i Krwiolecznictwa, znajdującemu się przy ulicy Marcelińskiej<br />
44, czyli bardzo blisko naszej Uczelni Do donacji,<br />
poza oczywistą ideą, ma zachęcić spora dawka kalorii oraz<br />
zwolnienie z zajęć; oddanie krwi łączy się z jej przebadaniem,<br />
dzięki czemu możemy dowiedzieć się więcej na<br />
temat swojego zdrowia (więcej informacji na: http://www.<br />
rckik.poznan.pl/).<br />
Jako dorośli ludzie możemy sami decydować o swoim<br />
losie. Dzięki naszym wyborom już teraz możemy podarować<br />
komuś zdrowie, a nawet życie. Świadomość wśród<br />
studentów uczelni medycznych powinna być największa<br />
i dzięki temu rozpowszechniana w coraz szerszych kręgach.<br />
Z okazji zbliżającego się Światowego Dnia Donacji<br />
i Transplantacji życzę wszystkim i sobie odwagi, by podzielić<br />
się z potrzebującymi tym, co jest nam najbliższe.<br />
Diversity and Equity and Health Promotion<br />
J.K.<br />
Można powiedzieć, że wakacje to czas, w którym należy<br />
odpoczywać. Po pełnym wyzwań roku akademickim<br />
każdemu należy się chwila relaksu. Ale dlaczego nie połączyć<br />
wypoczynku z odrobiną pracy? Wbrew pozorom jest<br />
co całkiem łatwe, a nawet przyjemne.<br />
Tak też było w przypadku 8 studentów naszej uczelni.<br />
Połączyliśmy naukę z wypoczynkiem, a to za sprawą<br />
VIII edycji Summer School. W tym roku temat przewodni<br />
brzmiał: Diversity and Equity and Health Promotion.<br />
Oprócz Polaków wśród uczestników można było znaleźć<br />
studentów z Niemiec, Turcji, Hiszpanii czy Holandii. Od<br />
rana do popołudnia przedstawialiśmy wyniki naszych<br />
badań, a po południu zwiedzaliśmy miasteczko. Dyskutowaliśmy<br />
między innymi o dyskryminacji osób transseksualnych,<br />
dzieciobójstwie czy szczepieniach dla podróżujących.<br />
Nie sposób wymienić wszystkich tematów.<br />
Dyskusje nie miały końca, a kiedy już się nagadaliśmy,<br />
przychodził czas na odpoczynek. Jednak organizatorzy tegorocznej<br />
edycji nie pozwolili nam się nudzić. W czasie<br />
wolnym nie zabrakło wycieczek do pobliskiego Stuttgartu,<br />
gdzie zwiedziliśmy główną ulicę Königstraße, ale również<br />
szpital Fundacji Roberta Boscha (najnowocześniejszy<br />
szpital jaki widziałam i na szczęście nie tylko my - Polacy<br />
byliśmy zszokowani poziomem tej placówki). Kolejną<br />
atrakcją był spacer z przewodnikiem po Esslingen, spotkanie<br />
z burmistrzem oraz uroczysta kolacja ze specjałami<br />
kuchni niemieckiej.<br />
Oczywiście nie ma nic za darmo. Wyniki, które prezentowaliśmy,<br />
należało najpierw uzyskać. Prace trwały już od<br />
października 2010 roku. Tak też będzie i w tym roku. Jeśli<br />
więc chcesz poszerzyć swoje horyzonty, rozwinąć się<br />
naukowo lub poznać ludzi z innych krajów – zapraszamy.<br />
Najbliższe spotkanie odbędzie się 25 października<br />
br. o godz. 18:00 w sali 501 Coll. A. Wrzoska<br />
przy ulicy Dąbrowskiego 79. Na zachętę dodam, że<br />
Szkoła Letnia liczy się jako fakultet!<br />
Wszelkie informacje na temat najnowszej edycji<br />
Summer School znajdziecie również na stronie:<br />
www.kpz.ump.edu.pl.<br />
Gorąco zachęcam do udziału.<br />
Ania Ratajczyk<br />
22<br />
Gazeta Studentów
Fakultet „Medycyna w czasach narodowego socjalizmu”<br />
Dwadzieścioro studentów naszej uczelni:<br />
Wydziału Lekarskiego I i Wydziału Nauk<br />
o Zdrowiu w dniach 23-26 maja <strong>2011</strong> wyjechało<br />
do Berlina, aby wziąć udział w polskoniemieckim<br />
seminarium „Medycyna w czasach<br />
narodowego socjalizmu”. Oprócz zajęć<br />
w Domu Konferencji Wannsee, uczestnicy<br />
mieli okazję zwiedzić stolicę Niemiec, Poczdam<br />
oraz były obóz koncentracyjny w Ravensbrück.<br />
O seminarium<br />
Dom Konferencji w Wannsee to piękna<br />
willa nad jeziorem na obrzeżach Berlina,<br />
w której 20 stycznia 1945 roku grupa najwyższych<br />
rangą nazistów podjęła decyzję<br />
o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”.<br />
Po latach posesja stała się Miejscem<br />
Pamięci i Edukacji Historycznej, odwiedzanym<br />
przez gości z całego świata.<br />
Plan trzydniowego seminarium zawierał prelekcje, ćwiczenia<br />
z materiałami źródłowymi, pracę w grupach oraz dyskusje.<br />
Tematyka seminarium była wymagająca. Dotyczyła<br />
m.in. przymusowej sterylizacji i eutanazji, stosunku lekarzy<br />
i pielęgniarek do higieny rasowej i zabijania chorych, ich<br />
współudziału w mordowaniu pacjentów, czy odmowę współpracy<br />
jako możliwość działania personelu medycznego.<br />
Szansę na precyzyjne zrozumienie omawianych kwestii mieliśmy<br />
dzięki przeprowadzeniu całości zajęć w języku polskim.<br />
Wielokulturowy Berlin<br />
Pobyt w Berlinie nie ograniczył się jedynie do zajęć<br />
w Miejscu Pamięci i Edukacji Historycznej. W ramach programu<br />
byliśmy pod pomnikiem ofiar Akcji T4 - miejscem<br />
składania hołdu wszystkim zamordowanym ofiarom planowej<br />
eutanazji. Zwiedziliśmy także berlińskie Muzeum<br />
Żydowskim oraz Pomnik Zamordowanych Żydów Europejskich<br />
i Ośrodek Informacji. Wieczorami, po powrocie do<br />
samego serca Berlina, tuż przy ulicy Unter den Linden, cała<br />
grupa miała okazję zwiedzać najsłynniejsze zakątki tego<br />
wielokulturowego miasta. Możemy pochwalić się licznymi<br />
fotografiami upamiętniającymi między innymi: Bramę<br />
ROZMAITOŚCI<br />
Brandenburską, Uniwersytet Humboldtów, Kronprinzenpalais,<br />
Opernpalais, Katedrę Świętej Jadwigi oraz Katedrę<br />
Berlińską, Park Tiergarten, Alexanderplatz, Babelplatz, Mur<br />
Berliński, Kolumnę Zwycięstwa, Pomnik Żołnierzy Radzieckich,<br />
Filharmonię Berlińską oraz Bundestag.<br />
Wizyta w Poczdamie, choć trwająca zaledwie kilka<br />
godzin, była niezwykle interesująca. Każdego bez wyjątku<br />
zachwycił kompleks parków, ogrodów oraz pałace, które nawet<br />
dla najbardziej wymagających turystów stanowią prawdziwą<br />
atrakcję. Ostatnim miejscem, jakie odwiedziliśmy już<br />
w drodze powrotnej, był dawny obóz koncentracyjny w Ravensbrück.<br />
Nie tylko nauka<br />
Seminarium w Berlinie zaowocował nie tylko rozwojem<br />
naukowym. Był to również mile spędzony czas oraz<br />
przede wszystkim okazja do zawarcia nowych znajomości<br />
studentów różnych kierunków. Pomimo trudnej tematyki zajęć,<br />
dopisywał nam humor. Niesamowita atmosfera Berlina<br />
sprzyjała dobrej zabawie i odpoczynkowi. W imieniu swoim<br />
i wszystkich uczestników zachęcam do wzięcia udziału<br />
w kolejnych projektach SKN Etyki i Bioetyki.<br />
Anna Płażewska<br />
SKN Etyki i Bioetyki<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
23
PORADNIK<br />
PORADNIK DLA PRZYSZŁEGO ABSOLWENTA,<br />
czyli jak skończyć studia<br />
Dopiero skończyły się wakacje, a w PULSie możecie już<br />
przeczytać kolejną – czwartą część poradnika dla przyszłego<br />
absolwenta. Wiem, że do końca roku akademickiego zostało<br />
bardzo, bardzo dużo czasu, w tym jeszcze 7 numerów PULSu,<br />
ale tematów które interesują studentów ostatnich lat jest pewnie<br />
znacznie więcej, dlatego z poradnikiem ruszamy już teraz,<br />
w październiku.<br />
O czym przeczytacie w tym miesiącu? O kilku nowościach<br />
związanych z nowelizacją Ustawy o Szkolnictwie Wyższym,<br />
o ubezpieczeniu zdrowotnym, a także o zmianach które dotyczą<br />
studentów kierunku lekarskiego.<br />
Ustawa o Szkolnictwie Wyższym<br />
Nowa Ustawa o Szkolnictwie Wyższym wprowadza zmianę<br />
dotyczącą ulg w opłatach za przejazd publicznymi środkami<br />
komunikacji miejskiej dla absolwentów studiów licencjackich.<br />
Z ulg tych będziecie mogli korzystać do 31 października roku,<br />
w którym ukończycie studia, a nie jak było to dotychczas – do<br />
dnia ukończenia studiów. Ta zmiana nie dotyczy jednak absolwentów<br />
studiów uzupełniających magisterskich oraz jednolitych<br />
studiów magisterskich.<br />
Ubezpieczenie zdrowotne<br />
Kończąc studia warto wiedzieć, że prawo do świadczeń<br />
opieki zdrowotnej studenta wygasa po upływie 4 miesięcy od<br />
zakończenia studiów, przyjmując że zgodnie z Ustawą: „datą<br />
ukończenia studiów jest data złożenia egzaminu dyplomowego,<br />
w przypadku kierunków lekarskiego, lekarsko-dentystycznego<br />
– data złożenia ostatniego wymaganego planem studiów<br />
egzaminu, a w przypadku kierunku farmacja – data zaliczenia<br />
ostatniej, przewidzianej w planie studiów praktyki”. W przypadku<br />
studenta, który zaliczył ostatni rok studiów i nie złożył<br />
egzaminu dyplomowego w terminie obowiązek ubezpieczenia<br />
zdrowotnego wygasa z dniem 30 września.<br />
Zmiany dotyczące studentów WL I<br />
Na koniec chciałabym zwrócić uwagę studentom Wydziału<br />
Lekarskiego I, że od tego roku, aby ukończyć studia<br />
w książeczce praktyk należy mieć poświadczone wykonanie<br />
wszystkich umiejętności praktycznych.<br />
Jeżeli po przeczytaniu kolejnej części tego poradnika<br />
będziecie mieli jakieś pytania piszcie:<br />
a.zajaczkowska@pulsum.pl.<br />
Ania Zajączkowska<br />
<strong>Puls</strong>terwencja – napisz do nas: pulsterwencja@pulsum.pl<br />
Witam. Mam pytanie odnośnie ankiet studenckich. Dlaczego studenci kierunku farmacja (nie wiem jak innych kierunków na<br />
naszym wydziale) nie mają możliwości wypełniania ankiet przez Wirtualny Dziekanat, które są stworzone po to aby poprawić<br />
jakość kształcenia? Z tego co mi wiadomo dla studentów WNoZ istnieje taka opcja na Wirtualnym Dziekanacie. Wypełniając<br />
ankiety \"papierowe\" w każdej z Katedr, po zakończeniu cyklu zajęć, mam wrażenie, że te ankiety wylądują w koszu i nikt nie<br />
przejmie się naszą opinią. Co więcej, osoby z którymi rozmawiałem myślą podobnie. Czy jest nadzieja, że to się kiedyś zmieni?<br />
Pozdrawiam gorąco. - student farmacji<br />
Weronika Pelczar, przewodnicząca RUSS: „Zgodnie<br />
z obowiązującym Regulaminem Studiów każda jednostka jest<br />
zobowiązana do przeprowadzenia wewnętrznej ankietyzacji<br />
po zakończeniu kursu zajęć. Każdy student wie jak często<br />
i czy w ogóle takie ankiety się pojawiają.<br />
Co do ich dalszych losów, po mniej lub bardziej skrupulatnym<br />
wypełnieniu przez studenta- np.: na Wydziale Lekarskim<br />
I informacje z ankietyzacji wewnętrznej spływają do<br />
Dziekana. Dokładny przebieg ankietyzacji jest już kwestią<br />
indywidualną każdej jednostki.<br />
Osobny problem to akietyzacja oparta na ocenie zajęć<br />
prowadzonych przez poszczególnych asystentów - wielokrotnie<br />
zwracaliśmy uwagę na konieczność tego typu ankietyzacji,<br />
ponieważ jak każdy już pewnie doświadczył - poziom<br />
zajęć bardzo zależy od kompetencji i stopnia zaangażowania<br />
prowadzącego.”<br />
Prof. <strong>UM</strong> dr hab. Maria Chrzanowska, pełnomocnik<br />
Dziekana Wydziału Farmaceutycznego ds. Zapewniania<br />
Jakości Kształcenia: „Uprzejmie informuję, że na Wydziale<br />
Farmaceutycznym Naszego Uniwersytetu działa Zespół<br />
ds. Zapewnienia Jakości Kształcenia. Działalność Zespołu<br />
rozpoczęła się od opracowania autorskiego protokołu, według<br />
którego odbywają się hospitacje ćwiczeń i seminariów<br />
na wszystkich kierunkach Wydziału Farmaceutycznego.Protokół,<br />
zatwierdzony przez Przewodniczącego Uczelnianego<br />
Zespołu ds. Zapewnienia Jakości Ksztalcenia, Pana Prof. dr<br />
hab. Jana Pawlaczyka, sklada się z obserwacji techniczno-organizacyjnych<br />
oraz obserwacji (pytań) dotyczących procesu<br />
dydaktycznego. Członkowie Zespołu przeprowadzili dotychczas<br />
53 hospitacje ćwiczeń i seminariów w zespołach dwu lub<br />
trzy osobowych, z których zbiorcze protokoły są przekazywane<br />
Kierownikom Katedr, w których odbyły się hospitacje.<br />
Protokół zawiera propozycje modyfikacji zajęć przedstawione<br />
przez Kierowników, uwagi studentów dotyczące zarówno<br />
procesu dydaktycznego jak i warunków, w których odbywaja<br />
się zajęcia oraz propozycje modyfikacji i zalecenia Zespołu<br />
prowadzącego hospitację. W piśmie skierowanym do Kierowników<br />
zawarta jest prośba o przedyskutowanie wyników<br />
hospitacji z nauczycielami akademickimi i ich uwzględnienie<br />
w miarę mozliwości i uzasadnienia merytorycznego. Sprawozdania<br />
z dzialalności Zespołu wraz z protokolami z odbytych<br />
hospitacji są przekazywane Dziekanowi Wydzialu Farmaceutycznego,<br />
Prof. dr hab. Edmundowi Grześkowiakowi<br />
oraz Przewodniczącemu Uczelnianego Zespołu ds. Zapewnienia<br />
Jakości Kształcenia w <strong>UM</strong>iKM, Panu prof. Janowi<br />
Pawlaczykowi.<br />
Czlonkowie Zespolu planują ponowne hospitacje na<br />
ćwiczeniach, do których studenci zgłaszali uwagi krytyczne.<br />
Ponadto Zespół dysponuje analizą wyników około 1800 ankiet<br />
wewnętrznych ćwiczeń i seminariów przeprowadzonych<br />
w Katedrach Wydzialu Farmaceutycznego i oczekuje na wyniki<br />
około 650 ankiet, które są w trakcie realizacji. Zespół<br />
planuje przeprowadzenie ogólnouczelnianej ankietyzacji wykladów<br />
w roku akademick <strong>2011</strong>/2012.”<br />
24<br />
Gazeta Studentów
KINO MUZA<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
25
Z ŻYCIA UCZELNI<br />
NajLEPsza uczelnia medyczna w kraju?<br />
Czyli subiektywno – obiektywne<br />
podsumowanie wrześniowego LEP-u.<br />
23 września bieżącego roku odbyła się kolejna sesja<br />
Lekarskiego Egzaminu Państwowego. Jak poradzili sobie<br />
z nim zdający? Jak kształtują się opinie na temat poziomu<br />
trudności? Jak na tle wszystkich piszących egzamin wypadli<br />
Absolwenci naszego Uniwersytetu? Ile osób czeka kolejne<br />
podejście, jakie były przykładowe pytania na ostatnim<br />
LEP-ie? I czy nasza uczelnia faktycznie jest najlepszą<br />
medyczną uczelnią w kraju (przynajmniej patrząc pod<br />
kątem punktów zdobywanych na tym egzaminie)? Odpowiedzi<br />
na powyższe pytania znajdziecie w tym podsumowaniu,<br />
a wyciągnięte wnioski pozwolą Wam na jeszcze<br />
lepsze przygotowanie się do egzaminu, który w dużej mierze<br />
zadecyduje o Waszej przyszłej karierze zawodowej.<br />
4083 – tylu lekarzy stażystów z całej Polski przystąpiło<br />
do egzaminu w tegorocznej sesji jesiennej. Spośród<br />
nich, prawie 11% nie osiągnęło minimalnej liczby punktów<br />
umożliwiającej zaliczenie testu. Co najmniej 445<br />
osób będzie więc starało się poprawić swój wynik w sesji<br />
wiosennej w 2012 roku. Jak na tle ogólnokrajowym wypadli<br />
absolwenci <strong>UM</strong>P?<br />
Do egzaminu przystąpiło 368 osób, które ukończyły<br />
Uniwersytet Medyczny w Poznaniu. 9,5 % nie osiągnęło<br />
wymaganego minimum - co stanowi wynik lepszy, niż<br />
średnia krajowa. Jednak najlepszym rezultatem pod względem<br />
zdawalności pochwalić się może Collegium Medicum<br />
Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, gdzie egzamin<br />
z wynikiem pozytywnym zdało 97,4% absolwentów!<br />
Średnia liczba punktów uzyskana przez lekarzy stażystów<br />
na ostatnim egzaminie wyniosła 132,10 pkt na 198<br />
punktów możliwych do zdobycia (docelowo można było<br />
uzyskać 200 punktów, jednakże 2 zadania zostały unieważnione).<br />
Poznań, pod względem średniej punktacji plasuje<br />
się (z wynikiem 133,77 pkt) na piątym miejscu wśród<br />
polskich uczelni medycznych. Przed nami znaleźli się<br />
absolwenci Collegium Medicum w Bydgoszczy, Uniwersytetu<br />
Medycznego w Łodzi, Gdańskiego Uniwersytetu<br />
Medycznego, a na pierwszym miejscu ponownie: Collegium<br />
Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie<br />
(138,11 pkt).<br />
Ciekawe wnioski można wysunąć po przeanalizowaniu<br />
danych otrzymanych z CEM dotyczących poszczególnych<br />
dziedzin medycznych. Na podstawie tych informacji<br />
można śmiało przyznać, że nie musimy się wstydzić<br />
poziomu nauczania z chorób wewnętrznych (2. miejsce<br />
w Polsce – średnio student <strong>UM</strong>P odpowiedział na 72%<br />
pytań dotyczących tego tematu) czy ginekologii, gdzie zajęliśmy<br />
pierwsze miejsce w Polsce! Aby uzyskać ten wynik<br />
wystarczyło odpowiedzieć poprawnie na średnio 65%<br />
pytań z tej dziedziny.<br />
Mimo to zajęliśmy dopiero 5 miejsce w Polsce. Przyczyną<br />
tego jest głównie fakt, że w pozostałych specjalnościach<br />
wypadliśmy średnio lub po prostu słabo. Przykładowo<br />
z ratownictwa zajęliśmy trzecie, a z psychiatrii drugie<br />
miejsce. Niestety - od końca. I właśnie tutaj powinniśmy<br />
szukać możliwości dogonienia czołówki. Nie oczekujmy,<br />
że zmiany zajdą odgórnie, ze strony poszczególnych katedr<br />
czy zakładów. Bo to głównie od nas zależy wynik,<br />
jaki uzyskamy, a wiedząc już w czym przede wszystkim<br />
mamy braki, głupotą lub grzechem (jak kto woli) byłoby<br />
tej wiedzy nie wykorzystać.<br />
Do chwili obecnej (początek IV roku) tylko na jednych<br />
zajęciach miałem styczność z pytaniami z LEP-u. Sprawdzenie<br />
naszej wiedzy pod kątem Lekarskiego Egzaminu<br />
Państwowego zaproponowała nam jedynie prof. <strong>UM</strong> dr<br />
hab. Magdalena Figlerowicz. Można sądzić, że powodem<br />
tego jest fakt, iż nie posiadamy jeszcze dostatecznej wiedzy<br />
umożliwiającej nam sprostać tematyce LEP-u, jednakże<br />
zamieszczonymi poniżej pytaniami chcę udowodnić,<br />
że jest to błędne przekonanie i już po pierwszych dwóch,<br />
trzech latach studiowania medycyny jesteśmy w stanie od-<br />
26<br />
Gazeta Studentów
powiedzieć na wybrane pytania. Wszystko więc zależy od<br />
dobrej woli prowadzących, aby poświęcić odrobinę czasu<br />
na omówienie z nami tego typu pytań lub opcjonalnie<br />
wplatać je w nasze egzaminy/zaliczenia.<br />
Przykładowe pytania:<br />
W przypadku niedoboru żelaza w ustroju stwierdza się:<br />
A. zmniejszone wysycenie transferryny żelazem.<br />
B. zmniejszoną całkowitą zdolność wiązania żelaza.<br />
C. zmniejszoną utajoną zdolność wiązania żelaza.<br />
D. zwiększone stężenie ferrytyny w surowicy.<br />
E. prawdziwe odpowiedzi A,B,C.<br />
Moczówka prosta pochodzenia centralnego może być<br />
spowodowana przez:<br />
A. uraz głowy.<br />
B. guz podwzgórza.<br />
C. guz w siodełku.<br />
D. uszkodzenie tylnego płata przysadki mózgowej.<br />
E. wszystkie wymienione.<br />
Prawidłowy odstęp między podaniem żywych szczepionek<br />
wynosi co najmniej:<br />
A. 1 tydzień.<br />
B. 2 tygodnie.<br />
C. 3 tygodnie.<br />
D. 4 tygodnie.<br />
E. 6 tygodni.<br />
Sinica jest zawsze niepokojącym objawem, spowodowana<br />
jest zwiększoną zawartością hemoglobiny w łożysku<br />
kapilarnym. Przy jakiej najniższej wartości hemoglobiny<br />
zredukowanej we krwi tętniczej występuje<br />
sinica?<br />
A. 9 g/dl<br />
B. 7 g/dl<br />
C. 5 g/dl<br />
Rower to niewątpliwie wciąż najszybszy i najtańszy<br />
sposób poruszania się po zatłoczonych lub remontowanych<br />
ulicach większych miast. Również w Poznaniu,<br />
który ostatnio stał się wielkim placem budowy, widoczna<br />
jest tendencja do coraz częstszego wykorzystywania<br />
tego środka lokomocji. Sama zresztą zastanawiam się nad<br />
takim rozwiązaniem. Problem tylko w tym, że nie mam<br />
sprawnie funkcjonującego roweru. Musiałabym się dopiero<br />
o taki postarać... Samo kupno sprzętu nie wydaje mi<br />
się zbyt trudnym zadaniem. Dużo bardziej kłopotliwe,<br />
myślę, jest tak dobrać parametry naszego pojazdu, by był<br />
on kompilacją jakości i dobrej ceny. I oczywiście nam się<br />
Z ŻYCIA UCZELNI<br />
D. 3 g/dl<br />
E. 1 g/dl<br />
Poprawne odpowiedzi znajdziecie na końcu artykułu.<br />
Łatwiej przez miasto<br />
We wrześniu odbywała się również kolejna sesja egzaminacyjna<br />
Lekarsko – Dentystycznego Egzaminu Państwowego.<br />
Wyniki absolwentów <strong>UM</strong>P na tle pozostałych<br />
przystępujących do egzaminu nie napawają optymizmem.<br />
Uplasowali oni nasz Uniwersytet na 10 miejscu wśród 16<br />
sklasyfikowanych uczelni medycznych. Osiągnięta przez<br />
nich średnia liczba punktów wyniosła zaledwie 121,3 pkt<br />
przy średniej krajowej 128,1 pkt. Zdecydowanie najlepiej<br />
pod tym względem wypadł Warszawski Uniwersytet<br />
Medyczny, którego absolwenci uzyskali średnią liczbę<br />
punktów 136, a dodatkowo jako jedyna uczelnia może<br />
pochwalić się 100% zdawalnością (wśród osób kształcących<br />
się w Poznaniu współczynnik ten wynosi jedynie<br />
69%)! Na podstawie tych statystyk możemy wnioskować,<br />
że zarówno przed naszymi studentami jak i osobami<br />
odpowiedzialnymi za dydaktykę, jeszcze sporo pracy do<br />
wykonania, aby dorównać najlepszym w Polsce.<br />
Ostateczne podsumowanie będzie krótkie. Pod<br />
względem liczby punktów zdobywanych na Lekarskim<br />
Egzaminie Państwowy i Lekarsko – Dentystycznym<br />
Egzaminie Państwowym należy stwierdzić, że nie jesteśmy<br />
najlepszą uczelnią medyczną w Polsce. Na tle innych<br />
uczelni wypadamy zwyczajnie średnio. Mam jednak<br />
nadzieję, że gdy będę pisał podobne podsumowanie<br />
w przyszłym roku, wiele razy zostanę „zmuszony” do<br />
użycia słowa „najlepsi”.<br />
Odpowiedzi do przykładowych pytań to kolejno:<br />
A, E, D, C.<br />
Grzegorz Sławiński<br />
podobał. Przed przystąpieniem do nabycia roweru należy<br />
więc zadać sobie pytanie: czego będziemy od niego wymagać?<br />
Typów jest wiele, z czego najczęściej i najchętniej<br />
kupowanym jest rower górski, a następnie jego miejski<br />
pobratymca tzw. „holender” (szczególnie, popularyzowana<br />
w wielu filmach, jego damska wersja z koszyczkiem<br />
na przedzie). Możemy oczywiście udać się do pierwszego<br />
lepszego sklepu i kupić sobie wypasionego górala, ale<br />
warto też czasem skorzystać z opcji „zrób to sam” – kupić<br />
tani rower w supermarkecie lub na Allegro, a następnie<br />
odpowiednio go wyposażyć. Oto kilka cennych rad, by<br />
rowerem podbić miejską dżunglę.<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
27
ROZMAITOŚCI<br />
Kupując lub dostosowując rower warto pamiętać o:<br />
• jego ciężarze i zasadzie, że im większa ilość części, tym<br />
większa jest jego awaryjność i waga. Przeciętnie rower<br />
powinien mieć od 12-15kg.<br />
• odpowiednich wymiarach koła, szczególnie szerokości<br />
opony. Im opona grubsza tym stawia większy opór, bardziej<br />
amortyzuje. Im jest ona cieńsza tym mniejsze są opory<br />
toczenia i mniej siły musimy włożyć w pedałowanie.<br />
• dobrych hamulcach, ale<br />
niekoniecznie tarczowych,<br />
które są drogie i na pewno<br />
ich nie znajdziemy w rowerach<br />
o cenie do 500zł.<br />
Tzw. V-brake spokojnie<br />
wystarczą.<br />
• właściwie dobranym<br />
rozmiarze roweru.<br />
• konieczności wykonania<br />
jazdy próbnej. Rower nie<br />
może skrzypieć, a biegi powinny<br />
się zmienia swobodnie.<br />
Ważne też, by siedziało<br />
się na nim w wygodnej pozycji.<br />
• dobrym zabezpieczeniu roweru, który czasami musimy<br />
pozostawić przed sklepem, szpitalem czy biblioteką. Co<br />
jednak ważne, nawet to nie gwarantuje, że wrócimy nim<br />
do domu.<br />
Cała reszta jest kwestią gustu. I to czy manetki będą<br />
dźwigniowe czy obrotowe, a rama aluminiowa czy stalowa,<br />
zależy już tylko od nas samych. Dzwonek, koszyk,<br />
lampki, błotniki czy licznik też dowolnie, zależnie od<br />
zapotrzebowania, biorąc pod uwagę fakt, że wszystko co<br />
świeci, błyszczy i rzuca się w oczy, może stać się łatwym<br />
łupem dla złodzieja.<br />
Skoro mamy rower, czas ruszać w miasto. I tu<br />
uwaga! Obowiązują przepisy ruchu drogowego<br />
i ich nowelizacja, która weszła w życie w maju<br />
tego roku. Oprócz doprecyzowania pewnych definicji<br />
(jak np. definicji roweru), wprowadzono m.<br />
in. legalizację wyprzedzania przez rower wolno<br />
jadących pojazdów z prawej strony, zezwolenie<br />
na jazdę rowerem środkiem pasa na skrzyżowaniu,<br />
pierwszeństwo jednośladów na przejazdach<br />
rowerowych w sytuacji gdy samochód skręca<br />
z drogi głównej w prawo lub lewo, czy możliwość<br />
jazdy rowerzystów obok siebie. Mimo, że prawo<br />
dopuszcza przy złych warunkach pogodowych<br />
poruszanie się rowerem również po chodnikach,<br />
to pamiętajmy, że tam pierwszeństwo zwykle należy<br />
się pieszym. Nie wolno poruszać się po szosie,<br />
gdy wzdłuż niej biegnie ścieżka rowerowa,<br />
a dla mało rozgarniętych przypominam również,<br />
że wciąż obowiązuje zakaz przejeżdżania rowerem po pasach<br />
dla pieszych. Niedopuszczalne jest także prowadzenie<br />
w czasie jazdy rozmów przez komórkę i czepianie się innych<br />
pojazdów. Poruszając się po miejskich ulicach, warto<br />
dostosować płynność i prędkość jazdy do poruszających<br />
się samochodów, by nie stanowić dla nich niepotrzebnej<br />
przeszkody. Dobrze też zachować odpowiednią odległość<br />
od krawężnika, ok. 0,5 – 1,0<br />
m i zawsze, ale to zawsze,<br />
kontrolować sytuację na<br />
drodze.<br />
Jazda na rowerze to<br />
nie tylko łatwy sposób, by<br />
o siódmej rano uniknąć<br />
ulicznych korków. To również<br />
prosty sposób na lepsze<br />
samopoczucie. Na rowerze<br />
może jeździć prawie<br />
każdy i przez to kształtować<br />
sylwetkę, poprawiać wydolność<br />
organizmu. To doskonały<br />
trening wytrzymałościowy i kondycyjny. Godzina<br />
spokojnej jazdy na rowerze pozwala spalić około 500 kcal.<br />
Jeżdżąc na ciężkich biegach rozbudowujemy muskulaturę<br />
łydek, na lekkich możemy te mięśnie elegancko wysmuklić.<br />
A ponadto oszczędzamy czas i pieniądze, poznajemy<br />
lepiej infrastrukturę miasta i dbamy o środowisko. W obliczu<br />
tych wszystkich wspaniałości, jakie niesie ze sobą<br />
jazda na rowerze (i myślę tu głównie o tych łydkach),<br />
a także całego mnóstwa okropności, którego dostarczają<br />
poznańskie remonty, nie pozostaje mi więc nic innego, jak<br />
tylko rzucić apel: na rowery!!!<br />
Marta Zawacka<br />
28<br />
Gazeta Studentów
PAMIĘTNIK LEKARZA STAŻYSTY<br />
Pamiętnik lekarza stażysty<br />
2.09.<strong>2011</strong><br />
Jak to w Łodzi? Przecież napisałem: „Poznań”! A co tam,<br />
przynajmniej zwiedzę nowe miasto.<br />
9.09.<strong>2011</strong><br />
Kiedy w końcu będą te wyniki? Chcę wiedzieć, gdzie będę<br />
wypełniał tony papierów i parzył kawę!<br />
12.09.<strong>2011</strong><br />
Nareszcie są! Trzeba zmienić opis na fejsbuku.<br />
24.09.<strong>2011</strong><br />
No, no, CEM się postarało! Sprawdzili 4000 prac w niecała<br />
dobę. A Łódź – średnia.<br />
27.09.<strong>2011</strong><br />
Myślałem, że przyjęcie do pracy to złożenie jednego podpisu,<br />
a tymczasem okazuje się, że wcześniej trzeba wypełnić<br />
kilkanaście formularzy i odwiedzić kilka pokoi, by<br />
uzyskać podpisy na „obiegówce”.<br />
02.10.<strong>2011</strong><br />
To już jutro! Czy sobie poradzę? A jeśli długopis mi się<br />
wypisze? Albo kawa będzie zimna? Dam radę!<br />
03.10.<strong>2011</strong><br />
Kawy nie robiłem ani sobie, ani innym. Za to długopis<br />
się przydał, ale do wypisania się jest mu daleko. Pierwszy<br />
dzień uważam za udany.<br />
04.10.<strong>2011</strong><br />
Użyłem swojej pieczątki! I to wielokrotnie. Przybiłem się,<br />
a szpital realizował to, co napisałem. To bardzo miłe. Na<br />
razie jeszcze nikogo nie zabiłem.<br />
05.10.<strong>2011</strong><br />
Nadal nikogo nie zabiłem. Nadal używam pieczątki.<br />
Właściwie, poza chodzeniem za swoim opiekunem i robieniem<br />
przyjęć, nic więcej nie robię. A z czynności złożonych<br />
– toczę krew. No dobra, zamawiam. Ale kiedyś<br />
będę toczył!<br />
06.10.<strong>2011</strong><br />
Badam, opisuję, zlecam, a raczej przenoszę do komputera<br />
to, co ktoś zlecił na papierze. Czuję się potrzebny.<br />
07.10.<strong>2011</strong><br />
Pierwszy dyżur. Oprócz 7 godzin i 35 minut, które spędzam<br />
w szpitalu na co dzień, dzisiaj doszło mi 10 godzin<br />
i 5 minut poza tym czasem. Działam w izbie przyjęć i pilnuję,<br />
żeby na oddziale wszyscy przeżyli.<br />
10.10.<strong>2011</strong><br />
Przechodzę przez SOR i nadal widzę kolejki. Myślałem, że<br />
po wyborach już ich nie będzie. Zawiodłem się. A poza tym<br />
wpadam w pewną rutynę, ale nadal czuję się potrzebny.<br />
11.10.<strong>2011</strong><br />
Smacznie śpi. Anestezjolodzy trochę mu w tym pomogli.<br />
Wcześniej miałem przyjemność wytłumaczyć pacjentowi,<br />
na czym polega utrwalone migotanie przedsionków, dlaczego<br />
musi mieć kardiowersję i jak to się odbywa. Mój<br />
opiekun mówi, że wszystko ustawione. Anestezjolodzy<br />
mówią: „już można”. Dzielnie chwytam łyżki Lifepaka 12,<br />
przykładam do klatki piersiowej pacjenta i rozpoczynam<br />
ładowanie. Słyszę charakterystyczny, piszczący dźwięk.<br />
Rozglądam się, stwierdzam, że nikt nie dotyka mężczyzny<br />
i naciskam przycisk wyładowania. Pacjent podskakuje<br />
w odpowiedzi na 200 dżuli przepływające przez jego<br />
ciało. Na monitorze pojawia się rytm zatokowy miarowy.<br />
Opiekun gratuluje pierwszej udanej kardiowersji. Anestezjolodzy<br />
dopytują, kiedy postawię wódkę.<br />
12.10.<strong>2011</strong><br />
Używanie własnej pieczątki jest bardzo<br />
przyjemne, ale ma jeden, duży minus – kiedy<br />
napiszesz jakąś bzdurę, to do Ciebie dzwonią<br />
i to Ty musisz się gęsto tłumaczyć. Dzisiaj<br />
dzwoniło do mnie krwiodawstwo. Na szczęście<br />
nie popełniłem błędu, ale co się najadłem<br />
strachu w drodze do telefonu, to moje.<br />
13.10.<strong>2011</strong><br />
Zgubiłem stetoskop. Zanim odnalazł się na<br />
izbie, obiecałem sobie, że jak go znajdę, to<br />
go w końcu podpiszę. Anestezjolodzy zapomnieli<br />
o wódce.<br />
14.10.<strong>2011</strong><br />
Tym razem zgubiłem pieczątkę. Na szczęście<br />
odnalazła się w dyżurce lekarskiej. Poza tym gubię jeszcze<br />
długopisy. Jak tak dalej pójdzie, zgubię sam siebie.<br />
Za mną drugi dyżur. Przyjęć: 9. Zgonów: 0. Ponoć przynoszę<br />
szczęście, bo normalnie nie przybywa tylu pacjentów.<br />
Lekarz stażysta<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
29
Z ŻYCIA UCZELNI<br />
Szykuje się rewolucja?<br />
Podstawy programu studiów farmaceutycznych sięgają lat 30 ubiegłego wieku. Tymczasem świat<br />
niewątpliwie idzie do przodu, co niesie za sobą potrzebę zmian także w tym obszarze. Dlaczego są one<br />
niezbędne? Co wymaga najpilniejszych zmian? O to wszystko zapytano studentów różnych lat farmacji<br />
w ankiecie „Oczekiwania studentów farmacji odnośnie przygotowania do zawodu”.<br />
Wyniki ankiety wśród studentów po II roku<br />
Badając oczekiwania studentów II roku farmacji odnośnie<br />
ich przygotowania do zawodu, zadano im pytanie<br />
o zadowolenie z obecnego programu studiów. 32%<br />
ankietowanych studentów wyraziło pozytywną opinię<br />
o kształcie tego programu, uznając go za interesujący oraz<br />
gruntownie przygotowujący do zgłębiania przedmiotów<br />
zawodowych w dalszych latach kształcenia. 68% studentów<br />
II roku uważa, że w programie jest zbyt mało zagadnień<br />
związanych z przyszłą pracą zawodową, a kolejność<br />
niektórych przedmiotów jest niewłaściwa. Jako główny<br />
przykład studenci podają tu brak znajomości najważniejszych<br />
zagadnień biochemii przed kursem patofizjologii.<br />
Blisko 79% studentów zastanawiało się nad tym, co<br />
należałoby zrobić, aby program ich studiów ulepszyć.<br />
Wielu z nich uważa, że konieczne jest uporządkowanie<br />
kolejności przedmiotów, jednakże ważną kwestią, na którą<br />
zwraca uwagę aż 33% ankietowanych studentów jest<br />
jak najwcześniejsze wprowadzenie praktyk zawodowych.<br />
Studenci sugerują, że większy nacisk powinno się kłaść na<br />
przedmioty związane z chorobami człowieka, proponują<br />
też wprowadzanie zajęć fakultatywnych, bardziej ukierunkowanych<br />
na ich przyszły zawód.<br />
42% ankietowanych studentów II roku farmacji uważa,<br />
że studia w satysfakcjonujący sposób przygotują ich<br />
do przyszłej pracy zawodowej. Prawie połowa studentów<br />
II roku wiąże swoją karierę zawodową z pracą w aptece.<br />
Ok. 20% studentów chciałoby pracować w przemyśle i firmach<br />
farmaceutycznych. Są też tacy, którzy myślą o pracy<br />
naukowej na Uczelni bądź specjalizowaniu się w farmacji<br />
klinicznej poza granicami naszego kraju.<br />
65% ankietowanych studentów pozytywnie wypowiada<br />
się na temat wprowadzenia modułu „opieka farmaceutyczna”<br />
do programu studiów. Co ciekawe brakuje tutaj<br />
głosów krytyki. Pozostali studenci nie potrafią wyrazić<br />
swojej opinii na ten temat ponieważ nie chcą oceniać<br />
przedmiotu, którego jeszcze nie mieli. Jednak wielu studentów<br />
podkreśla ważną rolę tego przedmiotu w kształtowaniu<br />
zawodu farmaceuty, argumentując swoje zdanie<br />
tym, że przedmiot ten uczy lepszego kontaktu z pacjentem,<br />
pomaga wykorzystać swoją wiedzę, lepiej zrozumieć<br />
i pomóc pacjentowi.<br />
Wyniki ankiety wśród studentów po III roku<br />
Aż 71% studentów III roku na pytanie „Czy jesteś<br />
zadowolona/ny z obecnego programu studiów?” odpowiedziało:<br />
nie. Jako uzasadnienie najczęściej podawano fakt,<br />
że podczas studiów zdobywają za mało umiejętności praktycznych,<br />
które będą przydatne w przyszłej pracy zawodowej,<br />
natomiast za duży nacisk kładzie się na zagadnienia<br />
30<br />
teoretyczne.<br />
Zaledwie 26% ankietowanych nigdy nie zastanawiało<br />
się nad ewentualnymi zmianami w programie swoich<br />
studiów;i jako najpilniejsze według siebie zmiany, jakie<br />
należałoby wprowadzić do programu studiów farmaceutycznych,<br />
proponują zmniejszenie ilości godzin przedmiotów<br />
ściśle teoretycznych na rzecz zajęć uczących<br />
praktycznych umiejętności, takich jak rozwiązywanie<br />
problemów, z którymi spotkają się w przyszłej pracy zawodowej,<br />
interakcji leków. Ok. 20% studentów zauważa<br />
także problem małej ilości praktyk i sugeruje wprowadzenie<br />
dodatkowych godzin zajęć w aptece, nie tylko<br />
w trakcie wakacji po 3 i 4 roku studiów, lecz również<br />
w trakcie roku akademickiego.<br />
Najwięcej, bo aż 68% ankietowanych studentów planuje<br />
po studiach podjąć pracę w aptece otwartej bądź szpitalnej.<br />
57% studentów deklarujących chęć podjęcia pracy<br />
w aptece uważa, że studia nie przygotują ich w sposób<br />
satysfakcjonujący do tej pracy i większość potrzebnych<br />
umiejętności będą musieli nabyć dopiero po rozpoczęciu<br />
pracy.<br />
Bardzo pozytywnie studenci oceniają wprowadzenie<br />
przedmiotu opieka farmaceutyczna. Aż 83% ankietowanych<br />
studentów uważa ten przedmiot za bardzo potrzebny,<br />
uczący kontaktu z pacjentem, a w jego wprowadzeniu<br />
upatrują szansy ujednolicenia studiów w Polsce z programem<br />
uczelni zachodnich. Pozytywnie oceniana jest przez<br />
studentów także sama idea opieki farmaceutycznej – jako<br />
szansa na efektywniejszą terapię dla pacjentów.<br />
Wyniki ankiety wśród studentów po IV roku<br />
Jeśli chodzi o studentów IV roku to aż 93% ankietowanych<br />
studentów deklaruje niezadowolenie z programu<br />
studiów. Jako tego powód 55% studentów podaje fakt, że<br />
w programie za mało jest przedmiotów ściśle związanych<br />
z przyszła pracą zawodową. Tutaj też pojawia się więcej<br />
niż na III roku, bo aż 42%, studentów niezadowolonych<br />
ze zbyt małej ilości praktyk w ciągu całego toku studiów.<br />
Studenci podkreślają, że ważne przedmioty często realizowane<br />
są w sposób okrojony, a program nie jest dostosowywany<br />
do realiów współczesnego świata. Studenci chwalą<br />
program studiów za wszechstronny rozwój i szerokie<br />
możliwości znalezienia pracy po studiach. Jednak nawet<br />
studenci deklarujący zadowolenie z nauczanych treści zauważają<br />
problem małej ilości praktyk.<br />
W porównaniu z latami wcześniejszymi na IV roku<br />
każdy z ankietowanych studentów przyznaje, że myślał<br />
kiedyś o koniecznych w programie zmianach. I tutaj jako<br />
najczęściej proponowana zmiana pojawia się wprowadzenie<br />
zajęć praktycznych w aptece w ciągu roku akademic-<br />
Gazeta Studentów
Z ŻYCIA UCZELNI<br />
kiego – taką potrzebę zauważa ponad 40% ankietowanych<br />
studentów IV roku. Proponowaną zmianą jest także zwiększenie<br />
ilości godzin zajęć z farmakologii i wprowadzenie<br />
większej ilości przedmiotów zawodowych już od pierwszych<br />
lat studiów. Studenci narzekają także na swoją małą<br />
wiedzę o chorobach.<br />
Aż 91% studentów uważa, że studia nie przygotują ich<br />
do pracy tak jakby tego oczekiwali. 77% ankietowanych<br />
studentów chce rozpocząć pracę w aptece, z czego aż 88%<br />
uważa, że nie będzie w sposób satysfakcjonujący do tej<br />
pracy przygotowana.<br />
Z pozytywnym odbiorem studentów IV roku spotkało<br />
się wprowadzenie nowego przedmiotu opieka farmaceutyczna,<br />
jednakże 20% zadowolonych studentów sądzi, że<br />
przedmiot ten powinien zostać bardziej rozwinięty i pojawić<br />
się już na IV roku.<br />
Anita Pogorzelska<br />
Rozmowa z Dziekanem Wydziału Farmaceutycznego<br />
– prof. dr. hab. Edmundem Grześkowiakiem<br />
Dlaczego przez tak długi czas, sięgający kilku dziesiątków<br />
lat, nie wprowadzano zmian w standardach<br />
kształcenia polskich farmaceutów?<br />
Każda rewolucja wymaga udziału obu stron. Dzisiaj<br />
wzrosła świadomość naszych studentów i absolwentów,<br />
którzy mówią o konieczności zmodyfikowania programu<br />
nauczania, zmniejszenia ilości godzin poświęconych<br />
przedmiotom podstawowym. A mając na względzie przyszłość<br />
swojego zawodu i chęć pełnienia misji farmaceuty<br />
absolwenci coraz częściej mówią o opiece farmaceutycznej.<br />
Wymaga to też oczywiście zmiany sposobu podejścia<br />
nauczycieli akademickich. Wszyscy widzimy potrzebę<br />
zmian. Tak naprawdę programy, które obowiązują<br />
nas od dziesiątków lat są poprawiane i modyfikowane,<br />
jednak musimy mieć świadomość, że zmiany jakie nas<br />
czekają w najbliższym przedziale czasowym to zmiany<br />
rewolucyjne.<br />
W jakim kierunku powinna więc iść polska farmacja,<br />
żeby przygotować Absolwenta do wykonywania<br />
zawodu w obecnej rzeczywistości?<br />
Ten kierunek jest nakreślony bardzo wyraźnie.<br />
W kwietniu tego roku zostałem poproszony przez Departament<br />
Nauki o uczestnictwo w posiedzeniu odpowiedniej<br />
komisji europejskiej w Brukseli, zajmującej się harmonizacją<br />
programów nauczania w krajach europejskich tudzież<br />
wytyczania zmian programowych. Tam wszystkie<br />
kraje członkowskie wyraźnie zgodziły się, że współczesna<br />
farmacja powinna zmierzać w kierunku farmacji klinicznej,<br />
farmacji związanej z pacjentem.<br />
Czy mógłby Pan opowiedzieć o zmianach jakie już<br />
zostały zainicjowane w programie studiów farmaceutycznych<br />
lub jakie są dopiero w planach?<br />
Zmiany jakie zostały wprowadzone to między innymi<br />
dodanie do przedmiotu farmacja praktyczna w aptece modułu<br />
poświęconego opiece farmaceutycznej.<br />
Natomiast przez ostatni rok zostały opracowane nowe<br />
standardy kształcenia dla wszystkich kierunków medycznych,<br />
w tym dla kierunku farmacja. One jak gdyby zupełnie<br />
zmieniają podejście nauczycieli akademickich do<br />
przedmiotów, ale również wymagają dużego współudziału<br />
studentów. Nowe standardy nie zmieniają liczby godzin<br />
i punktów ECTS, ale sam program został przekonstruowany.<br />
Nacisk kładzie się na efekty kształcenia, na to co student<br />
musi umieć.<br />
Jak wygląda procedura wprowadzania zmian<br />
w programie studiów?<br />
Zmiany te zostały zatwierdzone przez Konferencję<br />
Dziekanów. W niedługim czasie wszystkie wydziały<br />
farmaceutyczne w Polsce muszą utworzyć na bazie tych<br />
standardów swoje nowe programy nauczania, różniące się<br />
w sposób istotny od obecnego programu, gdyż tam trzeba<br />
będzie zmniejszyć nacisk na przedmioty podstawowe. Do<br />
tych zmian trzeba będzie dostosować formy dydaktyczne<br />
żeby osiągnąć zamierzone efekty. Musimy opracować także<br />
sposób monitorowania tych efektów. Po 5, 10 latach<br />
musimy sprawdzić czy nasi Absolwenci rzeczywiście posiedli<br />
te umiejętności.<br />
Czy już teraz możemy mieć jakieś wyobrażenie<br />
o tym nowym programie?<br />
Dzisiaj wiedzę farmakologiczną przekazuje Zakład<br />
Farmakologii i Farmakodynamiki w zakresie przedmiotu<br />
farmakologia. Ponieważ kształcenie musi zmierzać w kierunku<br />
farmacji klinicznej oraz opieki farmaceutycznej,<br />
nie jest powiedziane, że tylko zakład farmakologii będzie<br />
przekazywał właśnie ten zakres wiedzy. W to muszą być<br />
włączone inne zakłady.<br />
Jaka jest rola studentów we wprowadzaniu tych<br />
zmian?<br />
Ta rola jest ogromna. Zaczyna się już w momencie<br />
legislacji. Przypominam, że studenci muszą zaakceptować<br />
program nauczania. Poza tym, celem tej reformy<br />
jest zwiększenie odpowiedzialności studentów. Znacznie<br />
więcej uwagi i czasu poświęci się na pracę samodzielną.<br />
Nie tylko to, co przekaże nauczyciel akademicki będzie<br />
istotne, ale także własna praca studenta. Student będzie<br />
miał dostęp do efektów kształcenia i będzie wiedział, co<br />
mu jest potrzebne. To jest konsekwencją tej harmonizacji<br />
z programem europejskim.<br />
Czy te zmiany w jakiś sposób obejmą obecnych<br />
studentów, czy będą wdrażane od początku procesu<br />
kształcenia?<br />
Założeniem jest, że zmiany te powinny wejść od<br />
1 października 2012 roku, więc nowo wstępujący studenci<br />
pójdą drogą tych nowych standardów.<br />
Obecni studenci boja się trochę zmian w programie,<br />
które ich już bezpośrednio nie obejmą. Jakie<br />
konsekwencje mogą czekać nas, obecnych studentów<br />
farmacji, po wprowadzeniu nowych standardów<br />
kształcenia?<br />
Ja rozumiem te obawy, ale sądzę, że nie należy tu<br />
dramatyzować. Jest przecież bardzo dobry, prowadzony<br />
od wielu lat i akredytowany przez Ministerstwo Zdrowia<br />
system kształcenia podyplomowego. Te umiejętności, któ-<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
31
Z ŻYCIA UCZELNI<br />
re brakują studentom, będą mogły w ten sposób być bez<br />
problemu podniesione na wyższy poziom tak, że nie widzę<br />
w najbliższym czasie zagrożenia.<br />
W zawodzie farmaceuty ważna wydaje się umiejętność<br />
rozładowywania sytuacji stresowych, w końcu<br />
mamy kontakt z ludźmi często w bardzo ciężkich życiowych<br />
położeniach. Czy są plany wprowadzania do<br />
programu zajęć uczących takich umiejętności?<br />
To jest cały obszar tzw. komunikacji interpersonalnej.<br />
W nowych standardach jest zaznaczone, że farmaceuta<br />
umie doradzić. W zakresie zajęć fakultatywnych będą<br />
wprowadzone zajęcia z języka migowego, a także właśnie<br />
z komunikacji interpersonalnej. Tak więc dla zainteresowanych<br />
studentów w ramach zajęć dodatkowych będzie<br />
taka możliwość.<br />
Jakie znaczenie ma dziś opieka farmaceutyczna<br />
w Polsce?<br />
Co do sensu istnienia opieki farmaceutycznej w ogóle<br />
nie ma potrzeby dyskutować. Potwierdzeniem też niech<br />
będzie kwalifikacja aptek, które będą świadczyć tę opiekę<br />
nad pacjentem geriatrycznym w Poznaniu w ramach<br />
programu badawczego Na kilka miejsc zgłosiło się wielu<br />
chętnych aptekarzy, naszych absolwentów, tak więc widać,<br />
że zapotrzebowanie jest ogromne. To jest przyszłość<br />
zawodu. Jest wiele prac badawczych, które podnoszą polska<br />
opiekę farmaceutyczną na poziom europejski, w tym<br />
pierwsza polska praca habilitacyjna przygotowywana<br />
przez panią doktor Agnieszkę Skowron z Collegium Medicum<br />
Uniwersytetu Jagiellońskiego. Praca ta jest na ostatnim<br />
etapie recenzji. Jest to ważne opracowanie mówiące<br />
nie tylko o zasadach opieki farmaceutycznej, ale dające<br />
również pewne zalecenia, w jaki sposób wdrażać opiekę<br />
farmaceutyczną w Polsce.<br />
Jak ze swojej perspektywy ocenia Pan wprowadzenie<br />
do programu studiów modułu opieka farmaceutyczna?<br />
Czy są plany rozwijania tego przedmiotu?<br />
Ten przedmiot musi się rozwijać, przy czym nie jest<br />
to taką prostą sprawa, świadczenia opieki farmaceutycznej<br />
nie można nauczyć w trakcie studiów. To jest długi<br />
proces. Chirurg również nie jest chirurgiem naczyniowym<br />
po ukończeniu studiów, lecz dopiero w drodze dalszej<br />
specjalizacji. Pamiętajmy, że opieka farmaceutyczna jest<br />
przedmiotem, który wymaga wiedzy i umiejętności z innych<br />
przedmiotów. Dlatego wprowadzenie jej na przykład<br />
przed farmakologią nie ma sensu. Z kolei na czwartym<br />
roku możliwość ta jest ograniczona z uwagi na obciążenia<br />
w obecnym programie. Ale w tych nowych warunkach<br />
programowych jest to możliwe.<br />
Czy sądzi Pan, że w przyszłości świadczenie tej<br />
opieki powinno być kontraktowane przez NFZ?<br />
Absolutnie. Jeżeli nie będzie kontraktowane, opieka<br />
farmaceutyczna będzie kuleć. Będzie nadal sztuką dla<br />
sztuki, po części charytatywną działalnością farmaceutów,<br />
wynikającą z deontologii zawodowej. Wszystko do tego<br />
zmierza, żeby było to świadczenie refundowane przez<br />
NFZ. Właśnie w pracy doktor Agnieszki Skowron są gotowe<br />
rozwiązania, w jaki sposób dążyć do tego.<br />
A jaka jest recepta na udaną współpracę między<br />
środowiskiem lekarzy a farmaceutami, która wydaje<br />
się niezbędna do świadczenia opieki farmaceutycznej?<br />
W materii współpracy farmaceuta-lekarz jest już coraz<br />
lepiej. Coraz częściej lekarze różnych specjalności<br />
dostrzegają potrzebę i niekiedy zbawienne efekty współpracy<br />
z farmaceutą. Także o tę współpracę jestem spokojny,<br />
a myślę, że z upływem czasu ta sytuacja będzie się<br />
poprawiać.<br />
Czy opracowując nowy program i przede wszystkim<br />
standardy nauczania zwracać się będzie uwagę<br />
na zróżnicowanie kompetencji magistrów i techników<br />
farmacji?<br />
Konieczność zróżnicowania kompetencji miedzy<br />
naszymi Absolwentami, magistrami farmacji a technikami<br />
istnieje. I jest to duży problem, który trudno będzie<br />
rozwiązać w najbliższym czasie, ponieważ został na tyle<br />
zaniechany, że szkolenie techników farmacji wymknęło<br />
się spod kontroli. Szkolenie techników podlega Ministerstwu<br />
Edukacji, a nie Ministerstwu Zdrowia. Nasze postulaty,<br />
zgłaszane od jakiegoś czasu, żeby to w jakiś sposób<br />
uporządkować, niestety nie miały oddźwięku. Ten problem<br />
można porównać do zrzuconej z zimowego stoku<br />
kuli, która nabiera zarówno prędkości jak i się zwiększa.<br />
W tej chwili jest ponad 80 tys. techników farmaceutycznych.<br />
Rocznie mury różnych szkół o różnym poziomie<br />
opuszcza ok. 4 tys., a nawet więcej. Jest to więc aż 4 razy<br />
więcej niż absolwentów farmacji na Uczelniach Medycznych.<br />
Co więcej, nie do końca zdefiniowany jest zakres<br />
czynności zawodowych dla techników. Oni powinni<br />
pełnić funkcje pomocnicze, a właściwie mogą dzisiaj<br />
wszystko. W tej kwestii najsilniejsze wsparcie powinno<br />
płynąć ze strony Izby Aptekarskiej. Często ekonomiczne<br />
warunki powodują, że magister farmacji jest wypierany<br />
przez technika, ponieważ technik jest siłą tańszą.<br />
Czy właśnie opieka farmaceutyczna może być<br />
dzisiaj tym, co zróżnicuje techników i magistrów<br />
farmacji?<br />
Zawsze podkreślam, że funkcją postrzegania zawodu<br />
są jego kompetencje. Jeżeli mgr farmacji będzie<br />
umiał świadczyć opiekę farmaceutyczną, to tym będzie<br />
się wyróżniał. Ale proszę mi wierzyć, że technicy<br />
uważają, że również są przygotowani do świadczenia<br />
opieki farmaceutycznej. Bardzo alarmującym sygnałem<br />
jest to, że Wyższa Szkoła Edukacji Zdrowotnej w Łodzi<br />
umożliwia zdobycie tytułu magistra farmaceutycznego.<br />
Pacjent nie rozróżni magistra farmaceutycznego od magistra<br />
farmacji.<br />
Czy jest więc pomysł rozwiązania tego problemu?<br />
Konferencja Dziekanów podjęła uchwałę o zwróceniu<br />
się do Minister Zdrowia Ewy Kopacz o zaprzestanie<br />
szkolenia techników farmacji. Przy takim wysyceniu<br />
rynku technikami farmacji to drastyczne rozwiązanie<br />
wydaje się jedyne.<br />
rozmawiała: Anita Pogorzelska<br />
32<br />
Gazeta Studentów
Literatura dla konkretnych<br />
LITERATURA<br />
Jedno muszę przyznać: im dłużej jestem na studiach<br />
medycznych, tym mniej posiadam cierpliwości dla szlachetnej,<br />
subtelnej formy literackiej. Otworzywszy książkę,<br />
zniechęcam się przy pierwszym murze z cegieł, czyli<br />
opisie przyrody na 20 stron, czy też bogatych aluzjach do<br />
francuskiej literatury i sztuki albo rozterkach wewnętrznych<br />
głównego bohatera, które i tak do niczego go nie<br />
doprowadzą, a ostateczna treść merytoryczna ledwie zapełniłaby<br />
połowę kartki A4 …<br />
Lecz kultura łagodzi obyczaje. Dla mnie czytanie zawsze<br />
było ważne, pomagało uporządkować myśli, oderwać<br />
się od rzeczywistości. Stałam się jednak wybredna,<br />
wykrętna i marudna! Dla osób, które mają podobny problem,<br />
jak i do wszystkich pozostałych, pragnę przybliżyć<br />
twórczość autora obowiązkowego, przed którym nie można<br />
mieć wymówek. On sam nie posiada cierpliwości do<br />
wytwornego kunsztu literackiego, a nawet ironizuje z nim,<br />
ilustrując swe dzieła rysunkami bobrów, czy przecinającymi<br />
się kreskami, obrazującymi dziury w zadku. Niemniej<br />
jego powieści przedstawiają oryginalny i krytyczny obraz<br />
świata, nieoderwalnie z dużą dozą charakterystycznego<br />
poczucia humoru.<br />
Kurt Vonnegut Jr (1922-2007) urodził się w Illinois.<br />
Studiował biochemię, lecz sam stwierdził, iż kiepski byłby<br />
z niego naukowiec, to z nauką się pożegnał. Wybuchła<br />
II Wojna Światowa, a że pracą<br />
w Instytucie Technologii<br />
dla wojska mało się przydał,<br />
komisja wysłała go na front.<br />
Po przegranej bitwie o Ardeny<br />
został wzięty do niemieckiego<br />
obozu jenieckiego,<br />
a następnie zmuszony do<br />
pracy w drezdeńskiej fabryce<br />
produkującej syrop słodowy<br />
dla ciężarnych kobiet III<br />
Rzeszy. Przeżył makabryczne<br />
bombardowanie Drezna.<br />
Zdołał powrócić jednak do<br />
kraju cały i zdrowy. Pragnąc spróbować ponownie swych<br />
sił w karierze naukowej, podjął studia antropologiczne,<br />
lecz napisana praca magisterska: „Wahania pomiędzy dobrem<br />
i złem w popularnych opowieściach” została odrzucona<br />
jako zbyt niepoważna. Wtedy Vonnegut zaczął pisać.<br />
Po osiągnięciu sukcesu jako pisarz, dostał zaproszenia do<br />
Uniwersytetów Iowa, Harvardu; tytułem analogicznym<br />
do Profesor Honoris Causa uhonorowany został przez<br />
Uniwersytet Indiana; City University uczynił z weterana<br />
Profesora Prozy Amerykańskiej. Następny był tytuł doktora<br />
literatury Hobert and William College, czy w końcu<br />
wiceprezydentura w National Institute of Arts and Letters.<br />
„Hej ho”.<br />
Twórczość Vonneguta jest bardzo charakterystyczna.<br />
„ – Czy wiesz, że w żadnym z twoich opowiadań nie<br />
występuje czarny charakter? – Powiedziałem mu, że to<br />
jedna z rzeczy, jakich nauczyłem się na studiach zaraz po<br />
wojnie”. Również nigdy nie ma typowego, krystalicznego<br />
głównego bohatera. Postacie zawsze składają się z mniejszego<br />
bądź większego chaosu; skrzypią, szwankują,<br />
trzeszczą, są jak „pijane dzieci we mgle”. Kiedy czyta się<br />
kolejne powieści, można zauważyć przeplatanie się postaci,<br />
miejsc, zdarzeń. Tworzy to rzeczywistość vonnegutowskiego<br />
pióra. Przykładem jest postać Kilgora Trouta,<br />
zwariowanego pisarza science-fiction, który przewija się<br />
przez kilka książek, po cichu stanowiącego<br />
alter-ego samego autora. Efektem<br />
jest wielowymiarowość powieści jak<br />
i postaci, nie ograniczając ich wyłącznie<br />
do roli wymaganej w jednej, danej<br />
fabule, a im bardziej jest się zaznajomionym<br />
z całością twórczości Vonneguta, tym częściej<br />
można się uśmiechać pod nosem podczas lektury. Dodam<br />
jeszcze, iż we fluktuacyjnym procesie mieści swój świat<br />
na około 200 stronach, co jest kolejną zaletą amerykańskiego<br />
mistrza humoru.<br />
Kocia Kołyska<br />
„Od czterech tysięcy lat albo dłużej dorośli splatają<br />
zawiłe pętle ze sznurków przed nosami swoich dzieci (…).<br />
Nic dziwnego, że dzieci wyrastają potem na wariatów.<br />
Kocia kołyska to tylko kilka iksów ze sznurka pomiędzy<br />
czyimiś palcami i dzieciak patrzy, i patrzy na te iksy…(…)<br />
I nic. Nie ma żadnego cholernego kota, żadnej cholernej<br />
kołyski”.<br />
Kocia kołyska, rzec by można, to siatka bezpieczeństwa.<br />
Można wziąć człowieka,<br />
przechodnia z ulicy bądź głównego<br />
bohatera powieści, z rusztowania<br />
ze splecionych włókien<br />
nerwowych, na jakie się składa jego część mózgu odpowiedzialna<br />
za funkcjonowanie w świecie rzeczywistym,<br />
opleść je watą, połączyć jeszcze w odpowiedni sposób<br />
bawełnianą nicią, uzyskując uplecenie grupy społecznej,<br />
religii, kraju czy klubu miłośników szachów. Patrząc na<br />
naszą misterną konstrukcję, stwierdzamy, iż same uplecenie<br />
nie jest prawdziwsze od formy, a sama forma jest<br />
również abstrakcją wyciągniętą z nicości. Jaki jest więc<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
33
LITERATURA<br />
sens? Oto otrzymaliśmy machinę, w której funkcjonujemy,<br />
spokojnie, pogodnie, szczęśliwie, z dystansem, gdyż<br />
wszystko i tak większego sensu dla nas nie ma. „Tak kręci<br />
się ten świat”.<br />
Oto styl Vonneguta. Główny problem jest surową<br />
ramą, z uplecenia nic nie wynika, więc równie dobrze<br />
można mieć z niego niezły ubaw bądź sprawić, by po prostu<br />
nie sprawiał zbędnych problemów.<br />
Ta powiastka filozoficzna jako pierwsza przyniosła autorowi<br />
szerszy rozgłos. Bohaterem powieści jest dziennikarz<br />
zbierający materiały do swojej książki o dniu zbombardowania<br />
Hiroszimy. W zdobyciu informacji o jednym<br />
z konstruktorów bomby atomowej, pomaga dwoje z trojga<br />
dzieci nieżyjącego już naukowca: olbrzymia kobieta<br />
o końskiej twarzy, mistrzyni gry na klarnecie oraz liliput,<br />
były student medycyny z pasją malarsk. Hoenikker, ów<br />
człowiek nauki, wiąże się również z innym elementem powieści,<br />
lecz tego już nie zdradzę!<br />
Los sprawia, iż bohater trafia do Republiki San Lorenzo,<br />
gdzie panuje zakazana przez dyktatora pod groźbą<br />
zawiśnięciu na haku religia bokononizm, która głosi, iż<br />
sama jest stekiem bzdur, stworzona przez wyjętego spod<br />
prawa Bokonona, żyjącego w środku dżungli. Odnajduje<br />
się trzeci ze znanego rodzeństwa, wrabia bohatera w małżeństwo<br />
oraz ciepłą posadę rządową, lecz niedługo sprawy<br />
przyjmą niespodziewany obrót, w konsekwencji którego<br />
mała wyspa Oceanu Spokojnego stanie się początkiem katastroficznego<br />
łańcucha zdarzeń.<br />
Rzeźnia numer pięć<br />
Książka bazuje na autentycznych doświadczeniach<br />
z frontu samego Vonneguta. Antywojenna powieść o podtytule<br />
„Krucjata dziecięca” jest przeciwieństwem powszechnej<br />
tendencji do gloryfikowania wojen w filmach<br />
i literaturze. Przedstawia losy Billego Pilgrima, który jako<br />
wątły 22 latek, półprzytomnie ciągnięty przez pogrążoną<br />
w walce Europę, przeżywa wyłącznie dzięki szczęściu.<br />
Wraz z resztą ocalałych Amerykanów trafia do niemieckiego<br />
obozu dla jeńców. Po zgoleniu bród ukazali się<br />
więzionym tam, zdumiałym, męskim oficerom brytyjskim<br />
jako zgraja zdezorientowanych, wymarniałych dzieci.<br />
Główny bohater paradował ubrany w błękitną togę i srebrne<br />
buty z przedstawienia o Kopciuszku, a mały płaszcz<br />
z futrzanym kołnierzem nosił jak mufkę, szerząc ogólne<br />
zniesmaczenie. Tutaj Vonnegut zestawia dorosłych Europejczyków<br />
z ich tradycją, która pozwala na odnalezienie<br />
się w machinie wojennej, jej celach i funkcjonowaniu,<br />
z tytułowymi dziećmi symbolizowanymi przez Amerykanów.<br />
Nie posiadając statecznego spoidła, funkcjonują<br />
w stworzonych indywidualnie systemach wartości różnej<br />
wagi, tworząc chaotyczną plątaninę, dającą czasami przedziwne<br />
efekty. Te zarzuty padają z ust niejakiego Howarda<br />
W. Cambella Jr, zgermanizowanego Amerykanina pracującego<br />
dla radia niemieckiego. Zdradzę jedynie, iż z powieści<br />
„Matka Noc” wiadomo, że naprawdę jest tajnym<br />
agentem rządu amerykańskiego.<br />
Historia poprzeplatana jest wątkami pobocznymi,<br />
gdyż splątane dziecko powojenne Billy Pilgrim wypadł<br />
z czasu. Budzi się to w roku 1945, to w 1963 itd. Przeżywa<br />
wielokrotnie swoje narodziny czy śmierć, wojnę czy spotkanie<br />
z Kilgorem Troutem. W zrozumieniu pojęcia czasu,<br />
jako niezmiennych chwil, nanicowanych jak koraliki na<br />
osi czasu, pomagają mieszkańcy planety Tralfamadoria<br />
(motyw książki „Syreny z Tytana”), podczas gdy zostaje<br />
przez nich uprowadzony i osadzony w zoo, gdzie dzielił<br />
klatkę ze znaną gwiazdą filmową.<br />
Książka jest ostateczna rozprawą ze wspomnieniami<br />
Vonneguta, o czym wspomina na samym początku. Określa<br />
ją jako słup soli, przywołując historię żony Lota. Rzeźnia…<br />
ukazuje wojnę taką, jaką była, okrutną i pozbawioną<br />
sensu, więc przynajmniej niech literatura do sztucznej<br />
syntezy się nie przyczynia.<br />
Slapstick albo nigdy więcej samotności!<br />
„Nigdy już nie będę bliższy napisania autobiografii<br />
niż teraz. Zatytułowałem ją Slapstick,<br />
ponieważ jest groteskowa poezją sytuacyjną<br />
(…). Moja książka opowiada<br />
o życiu, na jakie mam ochotę”.<br />
Niech wstęp was nie zmyli. Ta<br />
książka nie jest pompatyczną rozprawą<br />
z rzeczywistością, lecz wszystkim tym, co można się spodziewać<br />
po Vonnegucie, a najlepiej scharakteryzował ją<br />
sam autor na samym początku jako komedię sytuacyjną.<br />
Zarys fabuły jak zwykle ciekawy: na świat przychodzi<br />
neandertalskich rozmiarów bliźniacze rodzeństwo, które<br />
dzięki miłości ich rodziców, odgrodzone od świata, żyje<br />
w bogatej posiadłości, udając totalnych kretynów, śliniących<br />
i gaworzących niczym trzyletnie dziecko. Ukrywają<br />
swą ponadprzeciętną inteligencje, która istnieje tylko<br />
wtedy, gdy stykają się głowami. Żyją szczęśliwie i widzą<br />
w tym swój cel. Tworzą różne dzieła, między innymi projekt<br />
utopii, polegającej na sztucznym podziale obywateli<br />
kraju, losowo wybrane, ogromne rodziny, aby każdy był<br />
spokrewniony z różnorodnymi osobistościami i nigdy nie<br />
był samotny, czy też praca o zmianach siły grawitacyjnej<br />
w starożytności. Jednak rodzeństwo zostaje rozdzielone,<br />
scalony geniusz ginie, tworząc dwójkę raczej dziwnych,<br />
przeciętnych ludzi, z czego połówka potrafiąca pisać<br />
i czytać kończy studia medyczne! Wkrótce jednak Ziemię<br />
nawiedzają epizody zmiany grawitacji, ludzkość zostaje<br />
przeczesana przez tajemnicze choroby, a główny bohater<br />
zostaje ostatnim prezydentem USA, których mieszkańców<br />
podzielił zgodnie z opracowaną za czasów dziecięcych<br />
34<br />
Gazeta Studentów
utopią, w której ludzie łączą się przyzwoitością by funkcjonować.<br />
Czyli, tradycyjnie, koniec Świata.<br />
Nazywany „śmiejącym się prorokiem zagłady”, bezwzględny<br />
w analizie własnej psychiki<br />
i otaczającej go rzeczywistości. Obdarzony<br />
niezwykłą wyobraźnią i poczuciem<br />
humoru, określany, jako jeden z najlepszych<br />
twórców prozy amerykańskiej.<br />
Mam cichą nadzieję, że mimo tej powierzchownej recenzji<br />
fragmentu jego dorobku literackiego, zachęcę kogoś<br />
KĄCIK FILMOWY<br />
do sięgnięcia po parę pozycji ze zwariowanego świata<br />
pisarza, który ciągnąc za sznurki, śmiejąc się serdecznie,<br />
obserwuje naszą reakcję. Życzę miłej przygody i ostrzegam,<br />
iż vonnegutomania jest stanem zmieniającym perspektywy,<br />
może być permanentny, lecz przede wszystkim<br />
dostarcza świetnej zabawy!<br />
Autor: Maga<br />
Rysunki: Kurt Vonnegut<br />
Pedro Almodóvar „Skóra, w której żyję”<br />
Obok Almodovara nie przechodzi się obojętnie (tym bardziej<br />
w drodze na wykład). Jest on twórcą w pełni niezależnym,<br />
konsekwentnie realizującym koncepcje swojej wyobraźni, która<br />
to właśnie pozwala tworzyć kino tak unikatowe, wymykające<br />
się kanonom światowej filmografii. Jego najnowsze dzieło<br />
„Skóra, w której żyję” jest pod wieloma<br />
względami nietypowe. Po pierwsze jest<br />
jedynym, w dorobku reżysera, którego<br />
scenariusz inspirowany jest prozą literacką.<br />
Po drugie ciężko przypisać je konkretnemu<br />
gatunkowi. Po trzecie zdaje się<br />
być najmniej sentymentalne z wszystkich<br />
jego dotychczasowych filmów i co<br />
równie ważne, mamy szansę podziwiać<br />
w nim nową muzę Almodovara – Elenę<br />
Anaya. To prawdziwy ukłon w stronę<br />
widzów, którzy mimo wielkiego podziwu<br />
dla talentu Penelope Cruz, są nią<br />
zwyczajnie znudzeni.<br />
Fabuła filmu skupia się wokół osoby<br />
chirurga plastycznego Roberta Ledgarda,<br />
którego żona zostaje ciężko poparzona<br />
w wypadku samochodowym. Małżeńska tragedia budzi<br />
w lekarzu szaleńcze instynkty i niepohamowaną chęć korekty<br />
materiału ludzkiej skóry na drodze transgenezy, by stała się ona<br />
powłoką na wszystko odporną. Oczywisty sprzeciw środowiska<br />
medycznego nasuwa pytanie o moralność prowadzonych<br />
eksperymentów. Jednak samobójcza śmierć żony, a następnie<br />
jedynego dziecka prowadzi jego zapędy znacznie dalej. Porywa<br />
i więzi on gwałciciela swojej córki, a w drodze licznych zabiegów,<br />
w zaciszu własnej rezydencji, przemienia go w piękną,<br />
eteryczną kobietę imieniem Vera. Z czasem, przetrzymywany<br />
w zamknięciu, Vincente odnajduje się w nowym wcieleniu.<br />
Próbuje zdobyć zaufanie, a nawet rozpalić namiętność w swoim<br />
oprawcy.<br />
Tak naprawdę problematyką tego filmu można by obdarzyć<br />
niejeden obraz. Mamy tu do czynienia z aktem stworzenia,<br />
przekraczaniem granic kompetencji człowieka na ziemi, granicą<br />
ludzkiego eksperymentu. Pojawia się zemsta, zdrada, morderstwo<br />
i to, co mnie zaciekawiło najbardziej – motyw przetrwania;<br />
ucieczki w sztukę dla zachowania własnego ja. Sugeruje<br />
go zresztą sam tytuł filmu. Człowiek potrafi się dostosować do<br />
warunków w jakich przyszło mu żyć lub,<br />
co gorsza, w jakich żyć nakazują mu inni.<br />
Znajduje punkt zaczepienia i jest wstanie<br />
o siebie zawalczyć, gdy nadarzy się ku<br />
temu okazja. Chcąc przetrwać, tworzy<br />
sobie tylko znany świat, poprzez który<br />
podkreśla o swoim istnieniu. Tak dzieje<br />
się w przypadku Vincente, ale nie on jeden<br />
jest w tym filmie artystą. Myślę, że<br />
wprawne oko studenta <strong>UM</strong> zauważy, że<br />
pod względem medycznym coś w nim<br />
nie pasuje, ale za to z pewnością doceni<br />
ponętną anatomię Very, od której widoku<br />
momentami trudno się oderwać. Estetyka<br />
Almodovara naprawdę zaskakuje. Jest<br />
niebezpiecznie absorbująca, a w dodatku<br />
przyciąga sytością kolorów, które emanują<br />
z ekranu jakby go dopiero co namalowano, jakby farba nie<br />
zdążyła jeszcze obeschnąć. Na pewno każdy łapczywy wrażeń<br />
i emocji znajdzie w tym filmie coś dla siebie.<br />
Moja ocena filmu: 9/10<br />
Marta Zawacka<br />
Tytuł: Skóra, w której żyję (La piel que habito)<br />
Gatunek: dramat, thriller<br />
Premiera: 16.09.<strong>2011</strong> (Polska), 19.05.<strong>2011</strong> (świat)<br />
Reżyser: Pedro Almodóvar<br />
Scenariusz: Pedro Almodóvar<br />
Obsada: Antonio Banderas, Elena Anaya,<br />
Marisa Paredes<br />
Zdjęcia: Jose Luis Alcaine<br />
Muzyka: Alberto Iglesias<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
35
JOLKA<br />
Jolka<br />
Odgadnięte hasła należy wpisać w odpowiednie miejsce w diagramie – jak je znaleźć? Myślę, że każdy musi wypracować<br />
sobie własną taktykę. Litery z pól ponumerowanych od 1 do 12 utworzą rozwiązanie – łacińską sentencję.<br />
Do wygrania atrakcyjne nagrody. Miłej zabawy i powodzenia!<br />
6<br />
8<br />
4<br />
9<br />
1<br />
5 11 2<br />
3<br />
10<br />
12<br />
7<br />
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12<br />
W tym miesiącu możecie wybierać spośród następujących nagród:<br />
Jerzy Bzdęga, Anita Gębska-Kuczerowska „Epidemiologia w zdrowiu publicznym”<br />
Pierre - Hubert Dupas „Dysfunkcja czaszkowo - żuchwowa”<br />
Marie - Claude Martini „Kosmetologia i farmakologia skóry”<br />
Richard M. Cantor, P. David Sadowitz „Stany naglące u noworodka”<br />
Prawidłowe odpowiedzi, podpisane imieniem i nazwiskiem, wraz z tytułem wybranej nagrody możecie przesłać na<br />
adres: pulsum@wp.pl – od teraz nazwiska zwycięzców znajdziecie też na naszej nowej stronie: www.pulsum.pl<br />
Czekamy do 3 listopada <strong>2011</strong>.<br />
Uwaga! Większa ilość prawidłowych rozwiązań dostarczona przez jedną osobę nie zwiększa jej szansy na wygraną!<br />
36<br />
Gazeta Studentów
NAGRODZENI<br />
Pionowo:<br />
– palindromowa papuga<br />
– siała go baba<br />
– człon nazwy cukierków o 2 kcal<br />
– dychawica<br />
– w parze z imieniem<br />
– w skrócie miasto będące stolicą karnawału<br />
– cztery u chusteczki<br />
– 3,14159...<br />
– nowotwór<br />
– ma kota<br />
– 1852 m na morzu<br />
– głos jak klawisz<br />
– bieg sprawy;myślenia<br />
– drugie ego<br />
– zespół Artura Gadowskiego<br />
– domena J. Śniadeckiego<br />
– nad Londynem<br />
– zgoda, akceptacja<br />
– nauka łącząca biologię i nauki techniczne<br />
– płeć piękna w fanklubie<br />
– tabletki z wyciągiem z porostu islandzkiego; Moos<br />
– rzeka krokodyli<br />
– kończy się sylwestrem<br />
– film z <strong>2011</strong> roku, na podstawie powieści politycznego<br />
thrillera Kena Bruena<br />
Poziomo:<br />
– zachwyca kibica „nogi”<br />
– szkoli medyków<br />
– lutet<br />
– płynie z niego muzyka w domu, w aucie, itd.<br />
– granica nieba<br />
– międzynarodowa organizacja zrzeszająca studentów farmacji<br />
– podstawowa jednostka organizmu<br />
– nauka od serca<br />
– rządy niewielu<br />
– klub piłki nożnej z Gdyni<br />
– kropka w pacierzu<br />
– zbiór książek<br />
– granulocyty kwasochłonne<br />
– oznaczana w kg<br />
– choroba związana z IgE<br />
– tnąca część noża<br />
– on dla kury<br />
NAGRODZENI!<br />
Za prawidłowe rozwiązanie krzyżówki z numeru 134-135 „<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>” nagrody otrzymują:<br />
„Oparzenia w katastrofach i masowych zdarzeniach” - Krzysztof Stępień<br />
„Medycyna wypadków w transporcie” - Roma Wejman<br />
„Diagnozy i interwencje pielęgniarskie” - Ania Ludka<br />
„Anatomia Kliniczna głowy i szyi” - Patrycja Pijanka<br />
Rozwiązanie: Animus aeger semper errat<br />
Wszystkim nagrodzonym gratulujemy!<br />
Po odbiór nagród zapraszamy na dyżury redakcji w każdy wtorek od 18:30 do 19:30<br />
Przewidywany czas odbioru nagród to trzy miesiące<br />
W tym numerze przygotowaliśmy dla Was 7 podwójnych zaproszeń do kina „Muza” na dowolnie wybrany<br />
seans. Bilety można wykorzystać do końca grudnia <strong>2011</strong>. Aby otrzymać wejściówki, należy poprawnie rozwiązać<br />
poniższą krzyżówkę i przesłać rozwiązanie na adres mailowy: zawacka@pulsum.pl do 3 listopada <strong>2011</strong> roku w tytule<br />
maila wpisując: „KONKURS FILMOWY”.<br />
2<br />
1 4 6<br />
5<br />
3 7<br />
1 2 3 4 5 6 7<br />
Poziomo:<br />
- reżyser „Sali samobójców”<br />
- grała kotkę na gorącym blaszanym dachu<br />
- „... Torino”<br />
- komedia z Sylvestrem Stallone<br />
Pionowo:<br />
- ... Cotilard<br />
- Val ...<br />
- grała George Sand u Jerzego Antczaka<br />
- jeden z trzech kolorów Kieślowskiego<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
37
H<strong>UM</strong>OR<br />
Akademia Medyczna, egzamin ustny.<br />
Profesor pyta studenta, jakie są oznaki ciąży.<br />
Student milczy, ale słyszy podpowiedź z tyłu: "Przetłuszczające<br />
się włosy, krzywe nogi i duży brzuch" i mówi:<br />
– Przetłuszczające się włosy, krzywe nogi i duży brzuch!<br />
Profesor wstaje z krzesła i pyta:<br />
– Proszę Pana, czy ja mam przetłuszczone włosy?<br />
– Ma Pan.<br />
– A czy mam krzywe nogi?<br />
– Noo, też Pan ma, Panie Profesorze.<br />
– A brzuch? Czy mam duży brzuch?<br />
– Ma Pan.<br />
– To jak urodzę, dam Panu znać. Pan przyjdzie i wtedy<br />
wpiszę trójkę do indeksu. Na razie niedostateczny!<br />
***<br />
Przychodzi kobieta do apteki:<br />
– Macie jakiś naprawdę skuteczny środek na odchudzanie?<br />
– Tak. Plastry.<br />
– A gdzie się je przykleja?<br />
– Na usta....<br />
***<br />
Pracuję na infolinii towarzystwa ubezpieczeniowego. Jeśli<br />
chodzi o rejestrację szkody komunikacyjnej, informacją<br />
obowiązkową do podania przez zgłaszającego jest nr rejestracyjny.<br />
Historia przytrafiła się koledze:<br />
[K]olega: Poproszę o numer rejestracyjny pojazdu.<br />
[Z]głaszająca: Eee... nr rejestracyjny? A, wiem. Chwila,<br />
tylko zejdę do garażu i Panu przeczytam.<br />
[K]: Ale ma go Pani w dowodzie.<br />
[Z]: Ale tak będzie szybciej (!)<br />
Po dłuższej chwili w akompaniamencie stukających szpilek.<br />
[Z]: Mój nr rejestracyjny to ABCD1234.<br />
[K]: Dziękuję, proszę teraz o...<br />
[Z]: Moment, podam Panu jeszcze ten z tyłu.<br />
***<br />
Małżeństwo u dentysty. Stomatolog pyta pacjentkę:<br />
– Ze znieczuleniem czy bez?<br />
– Bez! – mówi kobieta.<br />
– Brawo! To niespotykana odwaga – chwali szczerze lekarz.<br />
Na to żona do męża:<br />
– Widzisz Kochanie. No to wskakuj na fotel!<br />
***<br />
– Przepiszę Pani tabletki – mówi lekarz do pacjentki<br />
z olbrzymią nadwagą.<br />
– Dobrze, panie doktorze. Jak często mam je zażywać?<br />
– Nikt ich Pani nie każe zażywać. Proszę je rozsypywać<br />
na podłogę trzy razy dziennie i podnosić po jednej.<br />
H<strong>UM</strong>OR<br />
Wiszą 2 plemniki na tapecie i jeden mówi do drugiego:<br />
– Ale ta młodzież rozrzutna w dzisiejszych czasach...<br />
***<br />
List do NFZ:<br />
Nasz dziadek miał ostry atak kolki nerkowej, więc wezwaliśmy<br />
pogotowie. Przyjechał zalany w trupa lekarz.<br />
Załatwił się do szafy, zrobił zastrzyk w wersalkę, posłał<br />
wszystkich w trzy diabły i pojechał. A dziadek tak się<br />
śmiał, że kolka mu przeszła.<br />
Dziękujemy!<br />
***<br />
Dostaliśmy nowego (L)istonosza: młody, ale leniwy, więc do<br />
poczty pielgrzymki po przesyłkę. Proceder nie trwał długo,<br />
trafiła kosa na kamień. Pod skrzynką dorwał go (S)ąsiad.<br />
S: Dlaczego Pan wypisuje aviso? Nawet Pan nie sprawdził,<br />
czy ktoś w domu jest.<br />
L: A ja nie będę chodził po schodach. Pan nie jest jedynym,<br />
któremu mam zanieść przesyłkę.<br />
S: Może nie, ale to Pana praca. I za to Panu płacą.<br />
Kłótnia trwała dłużej, strony przeszły stopniowo od „Pan”<br />
przez „Ty” do „***”. W pewnym momencie sąsiad nie<br />
wytrzymał i przywalił listonoszowi w twarz.<br />
S: Jak chcesz, idź do sądu. Sam dałeś mi alibi – zamachał<br />
aviso – mnie w domu nie było.<br />
Anika i Paulina Patalas<br />
38<br />
Gazeta Studentów
cover