You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
cover
cover
WSTĘPNIAK<br />
Drodzy Czytelnicy!<br />
Poniedziałkowy poranek. Budzik<br />
znowu dzwoni za wcześnie<br />
(a właściwie za późno). Szybka<br />
toaleta, wybór stroju (dla płci<br />
pięknej – trochę dłuższa chwila)<br />
i bieg na tramwaj. Kawa z automatu,<br />
po pierwszym wykładzie<br />
batonik z uczelnianego barku.<br />
STOP! A gdzie pożywne i zdrowe<br />
śniadanie, zjedzone w spokoju?<br />
Chleb razowy, chudy indyk,<br />
pomidor i świeżo wyciśnięty sok<br />
z czerwonego grejpfruta. Tak,<br />
tak, wiem. To tylko slogany dietetyków i ekspertów od healthy<br />
lifestyle. Jednak nie da się ukryć, że studenci są mało reprezentatywną<br />
częścią społeczeństwa, jeśli chodzi o regularne odżywianie<br />
się i dbanie o prawidłowe wypełnienie lodówki.<br />
Problem ten poruszamy w kwietniowym temacie miesiąca.<br />
Autorki artykuły przeprowadziły ankietę, której celem było<br />
sprawdzenie, jak wyglądają Wasze studenckie śniadania. Tekst<br />
porównuje również barki, znajdujące się w budynkach naszej<br />
Uczelni. Myślę, że każdy skorzystał z nich nie raz – zobaczcie,<br />
gdzie jest najsmaczniej, a gdzie najtaniej (wiadomo, że<br />
ważność tych „parametrów” zmienia się w ciągu miesiąca ;)).<br />
A gdy znudzi Was już stołówkowa kuchnia lub po prostu postanowicie<br />
spędzić trochę czasu „przy patelni” – nie pozostaje<br />
nic innego, jak wypróbowanie najnowszego przepisu z naszego<br />
działu kulinarnego (o! już wiem, co zrobię jutro na obiad…).<br />
Pozostając w temacie „jedzenia i picia” gorąco polecam<br />
Waszej uwadze nasz nowy dział – Imprezożercy. To rubryka<br />
poświęcona ocenie poznańskich klubów muzycznych, pubów,<br />
knajp – na pewno przyda się wiele razy i ułatwi odpowiedź na<br />
standardowe pytanie: „Ma ktoś pomysł, gdzie dziś idziemy?”.<br />
Do lektury pozostałych artykułów, felietonów czy recenzji<br />
z kwietniowego „<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>” nawet nie muszę Was zachęcać.<br />
Przecież, jako wierni czytelnicy, doskonale wiecie, że warto<br />
zajrzeć na każdą stronę naszej gazety.<br />
A na zakończenie dobra rada: uważajcie, żeby podczas<br />
czytania humoru, nie zakrztusić się kanapką:)<br />
Smacznego i miłej lektury,<br />
Spis treści<br />
<strong>Mikroskop</strong>....................................................................4<br />
Wariograf.....................................................................5<br />
– mgr Ryszard Pietraszkiewicz<br />
Mamy Was na talerzu...................................................6<br />
„Pomost” między nauką a macierzyństwem...............8<br />
II Jagodowy Rajd Majowy.........................................8<br />
Dawno, dawno temu...cz. II.......................................9<br />
Poradnik dla przyszłego absolwenta..........................12<br />
„Believe, be brave”....................................................13<br />
Grzech konformistycznej stadności...........................14<br />
Rozważania prosektoryjne.........................................15<br />
Ona & On...................................................................16<br />
Imprezożercy...........................................................18<br />
<strong>Puls</strong>terwencja...........................................................19<br />
„Życiodajna śmierć”..................................................20<br />
„Jasnowłosa prowincja....................................................21<br />
Broń biologiczna........................................................22<br />
Animal Security.........................................................24<br />
Drużyna Szpiku..........................................................25<br />
O ciekawych przypadkach medycznych.................26<br />
„Miało być”................................................................28<br />
Krzyżówka Filmowa..................................................28<br />
Rzymskie wakacje cz. II............................................30<br />
„Wielkie filmy rodzą się z obrazów” ........................32<br />
Studia od kuchni.........................................................34<br />
Recenzja...........................................................35<br />
Jolka ..........................................................................36<br />
Humor........................................................................38<br />
Ewa Kubacka<br />
Redaktor Naczelna: Ewa Kubacka (e.kubacka@pulsum.pl)<br />
Z-ca Redaktor Naczelnej: Maciej Tomczak (m.tomczak@pulsum.pl)<br />
Sekretarz: Beata Leszczak (b.leszczak@pulsum.pl)<br />
Redaktor Techniczny: Katarzyna Kordiuk (k.kordiuk@pulsum.pl)<br />
Grafik: Marcin Sokołowski (m.sokolowski@pulsum.pl)<br />
Rysunki: Aleksandra Gruszka, Agnieszka Gut<br />
Fotograf: Joanna Pluto-Prondzinska<br />
Kolegium Redakcyjne: Ewelina Bukowska, Marta Kamińska, Anika<br />
Mielewczyk, Maja Miłkowska, Marta Mozol-Jursza, Patryk Nowak,<br />
Katarzyna Paczkowska, Anna Płóciennik, Anita Pogorzelska, Marta<br />
Ptaszyk, Barbara Średzińska, Anna Zajączkowska<br />
Współpracownicy: Justyna Felcyn, Bartosz Fiłka, Justyna Kwitowska,<br />
Jan Nowak, Magdalena Pawlaczyk<br />
Adres redakcji: ul. Przybyszewskiego 39, DS „Eskulap”,<br />
sala nr 2, 60-356 Poznań, tel./faks (61) 658-44-35,<br />
Druk: Wydawnictwo Uczelniane Uniwersytetu<br />
Medycznego w Poznaniu, nakład 4000 egz.<br />
Okładka: Marcin Sokołowski<br />
Skład: M. Kamińska, K. Kordiuk, M. Tomczak<br />
Numer zamknięto: 08.04.2011<br />
Prosimy o przesyłanie tekstów na adres<br />
teksty@pulsum.pl.<br />
Nadesłanych tekstów nie zwracamy. Redakcja zastrzega<br />
sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany<br />
ich tytułów.<br />
www.pulsum.pl<br />
pulsum@ump.edu.pl<br />
3
MIKROSKOP<br />
<strong>Mikroskop</strong><br />
czyli porcja interesujących<br />
nowinek ze świata nauki<br />
specjalnie dla Was!!!<br />
Przełom w leczeniu WZW typu C<br />
Dla namnażania wirusa zapalenia wątroby typu C niezbędna jest obecność białka NS3, które odgrywa kluczową rolę<br />
w replikacji wirusowego RNA. Boceprewir wiążąc się z miejscem aktywnym NS3 blokuje jego funkcję. W badaniu,<br />
które objęło 403 pacjentów, wykazano zdecydowanie lepszą odpowiedź na leczenie po dodaniu do standardowo stosowanych<br />
pegylowanego interferonu i rybawiryny wspomnianego wyżej boceprewiru. Podczas gdy w grupie otrzymującej<br />
interferon, rybawirynę i placebo trwałą odpowiedź terapeutyczną (SVR) uzyskano w 21% przypadków, odsetek SVR<br />
osiągnął aż 59% i 66% w dwóch grupach leczonych dodatkowo boceprewirem. Istotnym działaniem niepożądanym<br />
boceprewiru było wywoływanie niedokrwistości. Boceprewir, wraz z innym inhibitorem NS3, telaprewirem, należą do<br />
nowej grupy leków, które już niedługo odmienią oblicze terapii wirusowego zapalenia wątroby typu C.<br />
(NEJM, 31 marca 2011)<br />
Ibuprofen zmniejsza ryzyko wystąpienia choroby Parkinsona<br />
Ponieważ w patogenezie choroby Parkinsona (PD) podejrzewa się komponentę zapalną, postanowiono zbadać<br />
wpływ leków przeciwzapalnych na ryzyko wystąpienia PD. Punkt wyjścia dla badań stanowiły dane uzyskane od 136<br />
197 uczestników badań HPFS i NHS, którzy w latach 1998 i 2000 wypełnili kwestionariusze dotyczące między innymi<br />
przyjmowania NLPZ. Po zidentyfikowaniu wśród tych osób 291 chorych na PD stwierdzono, że ryzyko wystąpienia PD<br />
było o 27% niższe u przyjmujących ibuprofen. Wykazano istotną zależność stopnia obniżenia ryzyka od liczby tabletek<br />
przyjmowanych w tygodniu. Nie znaleziono związku pomiędzy ryzykiem zachorowania na PD a stosowaniem innych<br />
NLPZ, paracetamolu czy aspiryny. Autorzy podsumowują, że uzyskane wyniki zachęcają do bliższego przyjrzenia się<br />
ibuprofenowi jako potencjalnemu czynnikowi neuroprotekcyjnemu w PD.<br />
(Neurology, 8 marca 2011)<br />
Mikroflora jelitowa ma wpływ na rozwój miażdżycy<br />
Trzy metabolity fosfatydylocholiny (lecytyny) znajdowanej w codziennej diecie: cholina, tlenek trimetylaminy<br />
(TMAO) i betaina, zwiększają ryzyko występowania chorób sercowo-naczyniowych. W przeprowadzonym eksperymencie<br />
podawanie myszom karmy suplementowanej choliną lub TMAO prowadziło do powstawania blaszki miażdżycowej.<br />
Jednak nawet u myszy podatnych na miażdżycę po zniszczeniu mikroflory jelitowej przyjmowanie choliny nie skutkowało<br />
rozwojem miażdżycy. Jak odkryto, mikroflora jelitowa ma zasadnicze znaczenie dla wytwarzania TMAO, wpływając<br />
na proces aterogenezy. Obserwacja ta może się przyczynić do opracowania nowych testów diagnostycznych czy strategii<br />
terapeutycznych w kardiologii.<br />
(Nature, online od 6 kwietnia 2011)<br />
Opracował Jan K. Nowak<br />
4<br />
Gazeta Studentów
Imię i nazwisko:<br />
Ryszard Pietraszkiewicz<br />
Imię i nazwisko: Ryszard Pietraszkiewicz<br />
Stopień naukowy, stanowisko, miejsce pracy:<br />
magister, Kierownik Osiedla Studenckiego<br />
Staż na uczelni: 36 lat<br />
6. Chciałabym jeszcze: zwiedzić Australię.<br />
7. Autorytetem jest dla mnie: byli moi Rodzice.<br />
8. Kiedy kłamię: zdecydowanie unikam.<br />
9. Słowa, których nadużywam: właściwie chyba<br />
żadnego.<br />
10. Irytuje mnie: niekompetencja i głupota.<br />
11. Kim lub czym chciałbym być, gdybym nie<br />
był tym, kim jestem? Fotografikiem.<br />
12. Studentom zazdroszczę: że tyle jeszcze przed<br />
nimi.<br />
13. Kiedy stoję w korku: słucham muzyki.<br />
14. Zawsze mam przy sobie: zegarek.<br />
15. Niezwykła umiejętność, którą posiadam: nie<br />
zauważyłem.<br />
16. Moje ulubione miejsce na Ziemi: Gorce i Pieniny.<br />
17. Muzyka, przy której się bawię: z lat 60-70 .<br />
18. Muzyka, przy której odpoczywam: George<br />
Gershwin.<br />
19. Energii dodaje mi: perspektywa wyjazdu<br />
w góry lub do... Wolsztyna.<br />
20. Moja dobra rada dla studentów: cierpliwości,<br />
wytrwałości i umiaru.<br />
1.Trzy słowa, które najtrafniej mnie opisują:<br />
optymizm, tolerancja, życzliwość.<br />
2. Jestem mistrzem w: mistrzem to nie jestem.<br />
3. Mam słabość do: książek.<br />
4. Nie potrafię: malować.<br />
5. Zawsze chciałam się nauczyć: grać na fortepianie.<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
5
TEMAT MIESIĄCA<br />
Mamy Was na talerzu<br />
Student nie wielbłąd, pić musi. Ale nie tylko. Trzeba<br />
rządzić tak, aby starczyło także na małe co nieco. Dlatego<br />
panuje powszechna opinia, że studenci odżywiają<br />
się źle.<br />
Z drugiej strony, jako dziatwa Uniwersytetu Medycznego<br />
(naszej, nomen omen „Matki Karmicielki”),<br />
powinniśmy się nieco orientować w zasadach zdrowego<br />
żywienia i próbować wprowadzać je w życie.<br />
Jak więc jest naprawdę z naszym studenckim menu?<br />
Co gra, a co jeszcze kuleje? Postanowiłyśmy to sprawdzić.<br />
Zainteresował nas także inny temat. Wiadomo, że<br />
spędzamy na uczelni długie godziny i często musimy<br />
zjadać posiłki poza domem. Można powiedzieć, że jesteśmy<br />
na garnuszku naszej Uczelni – Matki. Rozwinęła<br />
ona sieć barków i innych przybytków obiadowych. Czy<br />
z nich korzystamy i jak je oceniamy?<br />
O tym wszystkim piszemy<br />
poniżej.<br />
Jadam śniadania:<br />
–– praktycznie zawsze 18 osób<br />
–– sporadycznie 2 osoby<br />
U starszych studentów wygląda to nieco gorzej:<br />
Co jadłaś/eś na śniadanie (pytano 15 osób):<br />
–– nic – 5 osób<br />
–– kanapkę z szynką – 2 osoby<br />
–– kanapkę z serem – 3 osoby<br />
–– jogurt – 2 osoby<br />
–– płatki – 2 osoby<br />
–– jajecznicę – 1 osoba<br />
Śniadanie jadam:<br />
–– zawsze lub prawie zawsze 9 osób<br />
–– rzadko 6 osób.<br />
Śniadanka z ranka.<br />
Zapytałyśmy 35 studentów naszej<br />
Uczelni o to, jak wygląda<br />
ich śniadanie. Trzeba przyznać,<br />
że pozytywnie nas zaskoczyli<br />
prostym faktem – większość<br />
z nich o nim pamięta. Niestety<br />
młodsi odżywają się nieco lepiej,<br />
co przeczy teorii jakoby mądrzało<br />
się z wiekiem (co najmniej<br />
w kwestii żywieniowej).<br />
Oto wyniki sondy w grupie<br />
studentów młodszych.<br />
Dziś na śniadanie zjadłem/zjadłam<br />
(pytano 20 osób):<br />
–– min. 2 kanapki z serem – 5 osób<br />
–– kanapki z szynką – 3 osoby<br />
–– tosty – 3 osoby<br />
–– warzywa jako dodatki albo samodzielne danie – 4<br />
osoby<br />
–– płatki z mlekiem – 3 osoby<br />
–– owsianka z owocami/czekoladowa – 3 osoby<br />
–– to, co znalazłem/am w lodówce – 2 osoby<br />
–– nic – 1 osoba (!)<br />
–– drożdżówka – 2 osoby<br />
Powinniśmy więc brać przykład z naszych młodszych<br />
kolegów. W końcu jesteśmy tym co jemy (a nie tym co –<br />
czy też z kim – pijemy).<br />
Bufet dla wygodnych.<br />
Oczywiście poranki zwykle są dla studenta trudnym momentem.<br />
W ferworze czynności niezbędnych kawa i spakowanie<br />
się często wygrywają walkę z czynnościami tak<br />
prozaicznymi jak śniadanie.<br />
W takich sytuacjach z pomocą powinny przychodzić<br />
nam barki.<br />
6<br />
Gazeta Studentów
TEMAT MIESIĄCA<br />
Jednak studenci nie do końca mają do nich zaufanie.<br />
Szczególnie ci młodsi. Większość z nich twierdzi, że nie<br />
zaopatrywaliby się w barku nawet, gdyby obniżono ceny.<br />
Wolą swoje kanapki, bo zawsze wiedzą co w nich jest.<br />
Podkreślają też (zarówno młodsi, jak i starsi studenci),<br />
że ceny w bufetach szpitalnych i innych związanych<br />
z naszą Uczelnią, są bardzo wysokie.<br />
Nawet jeśli jedzą na mieście, wolą wybierać jadłodajnie<br />
ogólnodostępne, bo jest tam taniej i smaczniej.<br />
Spora liczba studentów jednak (tu dominują starsi),<br />
chętnie zamawia w barku kawę. Szczególnie, jeśli kosztuje<br />
ona mniej niż 4 zł.<br />
Studenci chwalą sobie bufet na Łąkowej. Wielu podkreśla,<br />
że w zasadzie nie jest to bufet, a raczej kiosk, ale<br />
ma atrakcyjne ceny (kawa 1,80 zł, herbata 1,50 zł) i całkiem<br />
smaczne kanapki za 2 zł.<br />
Dobrą opinię ma także „Pomarańczarnia” w WCO.<br />
Bardzo ładnie urządzona, sąsiadująca z pięknym ogrodem<br />
zimowym, jest doskonałym miejscem do spędzania<br />
czasu. Zachęca także pięcioprocentowy rabat dla studentów<br />
(niespotykany gdzie indziej). Mała kawa kosztuje<br />
tam wprawdzie aż 3,50 zł (bez rabatu), ale jest...całkiem<br />
spora. Kanapki również kosztują 3,50 zł i jest ich bardzo<br />
duży wybór. Studenci chwalą sobie także owsiankę (wydatek<br />
4 zł).<br />
Barek we „Wrzosku” jest uważany za dość drogi, ale<br />
chwalony za pyszne sałatki. W szpitalu na Polnej brakuje<br />
studentom posiłków obiadowych, które byłyby w miarę<br />
zdrowe i nietłuste.<br />
Hitem jest kanapka „Bombaj” dostępna<br />
na Przybyszewskiego. Jednak tu<br />
także studenci skarżą się na ceny. Choć<br />
podkreślają, że jedzenie jest pyszne.<br />
Najgorzej oceniany jest bufet „La<br />
bruschetta”. Ceny są określane jako<br />
„kosmiczne”. Jednak miejsce to powstało<br />
dopiero niedawno, więc wiele osób<br />
liczy na to, że coś zmieni się na lepsze.<br />
To ważne, bo w trakcie studiów nie raz<br />
musimy przecież odwiedzać budynek<br />
biblioteki.<br />
Wnioski końcowe.<br />
Studenci naszej Uczelni starają się jeść<br />
zdrowo i pamiętać o śniadaniu. Większość<br />
z nich deklaruje, że jest to dla nich<br />
ważne lub dość ważne. Brawo!<br />
Jeśli chodzi o barki i bufety związane<br />
z naszą Uczelnią, studenci nie są<br />
z nich zadowoleni i korzystają raczej<br />
rzadko (choć kolejki do kasy mogłyby<br />
sugerować co innego).<br />
Są jednak miejsca, które studenci<br />
cenią i lubią. Takie, do których mają zaufanie.<br />
Tym co najbardziej zastanawia<br />
w trakcie prowadzenia obserwacji, są rozpiętości cenowe<br />
między poszczególnymi miejscami. To, co jednym<br />
opłaca się sprzedawać za 1,50 zł (np. herbata), w innym<br />
miejscu kosztuje 5, a nawet 7 zł.<br />
Mimo wszystko wydaje się, że lepiej sprzedawać taniej,<br />
a mieć większą liczbę klientów...<br />
Dlatego pozwolę sobie na mały pulsowy apel:<br />
Drodzy właściciele barków i bufetów, prosimy<br />
o umiarkowane ceny i zniżki studenckie. Obiecujemy, że<br />
to docenimy.<br />
A wszystkim czytającym życzymy SMACZNEGO!<br />
Marta Mozol-Jursza<br />
za pomoc w realizacji artykułu<br />
i zbieraniu materiałów serdecznie<br />
dziękuję Ani Płóciennik.<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
7
INFORMACJE<br />
„Pomost” między nauką<br />
a macierzyństwem<br />
Pogodzenie roli matki i naukowca jest zdolnością niezwykle<br />
trudną. Mimo to, warto próbować je łączyć. Pracodawcy<br />
nie są świadomi z korzyści jakie niesie ze sobą<br />
macierzyństwo, a przecież wówczas kobiety stają się bardziej<br />
odpowiedzialne, odporne na stres. Jednak zbyt często<br />
rodzice muszą stawać przed dylematem – plac zabaw czy<br />
laboratorium? Powierzenie innej osobie opieki nad swoim<br />
dzieckiem niejednokrotnie powoduje poczucie winy,<br />
a urlop macierzyński – zaległości. Jak więc rozwiązać tak<br />
trudną dla młodych matek sytuację? Instytucje państwowe<br />
nie widzą w tym problemu, dlatego nie podejmują się ich<br />
rozwiązania. Również pracodawcy nie są chętni do współpracy.<br />
Często młode badaczki są zmuszane do podpisywania<br />
oświadczeń, że nie zajdą w ciążę, a szefowie wolą<br />
zatrudniać mniej zdolnych mężczyzn.<br />
Na szczęście pojawiły się nowe możliwości zatrzymania<br />
zdolnych kobiet w nauce. Pomoc w tej sprawie podjęła<br />
Fundacja na rzecz Nauki Polskiej, która prowadzi program<br />
„Pomost”.<br />
Głównym celem programu jest umożliwienie najlepszym<br />
naukowcom, wychowującym małe dzieci, powrotu<br />
do pracy naukowej oraz ułatwienie kobietom w ciąży<br />
prowadzenia projektów badawczych. Daje więc szansę na<br />
stworzenie warunków umożliwiających pogodzenie kariery<br />
naukowej z rodzicielstwem.<br />
Program przewiduje dwa rodzaje wsparcia:<br />
1. Grant powrotny – finansowanie projektów realizowanych<br />
przez badaczy obu płci wychowujących małe dzieci.<br />
Adresowany jest do rodziców ze stopniem doktora lub<br />
profesora, którzy przerwali pracę naukową by opiekować<br />
się dziećmi. Mówimy tu o finansowaniu zarówno materiałów<br />
badawczych i wszystkiego czego badacz potrzebuje<br />
w wysokości 140 000 zł rocznie oraz opłaceniu kadry podopiecznych<br />
badacza – od 1 000 zł do 3 000 zł.<br />
2. Wsparcie dla kobiet realizujących projekty naukowe<br />
w ciąży, w przypadku gdy prowadzone badania mogą mieć<br />
wpływ na przebieg ciąży (w tym wyjazdy). Skierowane<br />
są do kobiet, które posiadają co najmniej tytuł magistra.<br />
Finansowanie obejmuje pokrycie kosztów zatrudnienia<br />
(lub delegacje) pracownika zastępującego kobietę w ciąży<br />
w zadaniach niezbędnych dla zrealizowania projektu badawczego,<br />
których nie może ona wykonywać.<br />
Zgłoszenia przyjmowane są za pośrednictwem elektronicznych<br />
formularzy-wniosków, które są przyjmowane<br />
w trybie ciągłym.<br />
Więcej informacji można znaleźć na stronie Fundacji:<br />
http://www.fnp.org.pl/<br />
B.Ś.<br />
II Jagodowy Rajd Majowy<br />
Rada Uczelniana Samorządu Studenckiego zaprasza wszystkich studentów naszego Uniwersytetu na drugą już edycję<br />
Jagodowego Rajdu Majowego w Chacie Studenckiej „Jagoda”, który odbędzie się 11 maja 2011 roku.<br />
Rajd poprowadzi swoich uczestników przez najpiękniejsze miejsca Drawieńskiego Parku Narodowego. Podczas wędrówki<br />
przewidziane są zadania, za które można otrzymać nagrody lub bardzo surowe kary ;)<br />
Zapewniamy: przepyszne jagodzianki, śpiewy przy ognisku, kiełbaski oraz sporo zabawy na łonie natury!<br />
Zgłoś się w dniach 18 lub 19 kwietnia o godz. 19:00 – 20:00 do biura RUSS-u – DS Medyk ul. Rokietnicka 4, pok.<br />
018. (każdy może zapisać maksymalnie 3 osoby - konieczne dane każdej osoby: PESEL, numery tel.; obowiązuje kaucja<br />
zwrotna w wysokości 10 zł)<br />
W razie pytań piszcie!<br />
Katarzyna Kordiuk<br />
katarzynakordiuk@tlen.pl<br />
8<br />
Gazeta Studentów
Patomorfologiczny zegar<br />
Dawno, dawno temu...<br />
cz. II<br />
Na III roku to patomorfologia wyznacza rytm nauki,<br />
pomijając eksperyment, w którym ktoś uznał, że tego, co<br />
my uczyliśmy się przez rok, można się przecież nauczyć<br />
w trzy tygodnie. Ponoć niektórzy dali radę – szacun! Na<br />
szczęście zwyciężyła normalność. Tutaj znowu wiele zależy<br />
od asystenta. Są wybitnie luźni, stawiający dobre oceny<br />
za nic, są umiarkowani, którzy wymagają, sprawdzają<br />
wiedzę, ale też starają się nauczyć, są wreszcie tacy, którzy<br />
robią sprawdziany nie z tej ziemi, a piątkowi studenci wyciągają<br />
u nich średnią na poziomie 3,2.<br />
Normalna klinika<br />
Dla wielu z nas prawdziwym przełomem jest pierwszy<br />
kontakt z pacjentem. Niedużo, bo kliniki zasadniczo są<br />
dwie – pediatria i interna – ale za to dość obszerne godzinowo<br />
– odpowiednio, 3 i 4 tygodnie.<br />
Uczymy się badać pacjenta od góry do dołu, wiemy,<br />
na jakiej wysokości jest jego płatek uszny i czy ma symetryczne<br />
brwi. Sprytniejsi studenci badają nawet objawy,<br />
których nie znają prowadzący (np. objaw Cardarellego),<br />
a potem wpisują je do swojej piętnastostronicowej historii<br />
choroby.<br />
Warto jednak przyłożyć się do tych zajęć i wykorzystać<br />
to, że mamy naprawdę sporo czasu na ćwiczenia.<br />
Komputer jest zbędny<br />
Nie mogę zapomnieć o najlepszym wykładowcy na<br />
kierunku lekarskim – prof. dr. hab. Lechu Torlińskim. Pokazuje<br />
on, że dobry wykład trzeba po prostu umieć zrobić,<br />
a ostatnią rzeczą do tego potrzebną jest prezentacja multimedialna.<br />
Panie profesorze, podziwiam!<br />
Łatwo zauważyć, że cała Katedra Chemii i Biochemii<br />
Klinicznej działa w ten sposób – pracują tam po prostu<br />
sami dobrzy wykładowcy. Zajęcia są ciekawe, dobrze<br />
przygotowane i w sposób prosty i rzeczowy wyjaśniają<br />
trudne zjawiska. I przede wszystkim – nie są przeładowane<br />
zbędną wiedzą.<br />
FELIETON<br />
kle panuje tam niemiła atmosfera. Zakres materiału jest<br />
dość interesujący – systematyka bakterii, położenie endospor,<br />
ilość zwojów w krętku bladym czy zasady replikacji<br />
wirusów. Sama klinika. W efekcie skupiamy się na tym,<br />
czy „wszystko świeci”, czy „nic nie świeci”, a nie wiemy,<br />
jak i skąd pobrać wymaz.<br />
Niestety, na zajęcia chodzić trzeba. Także na wykłady,<br />
bo choć prezentują one te same treści i anegdoty powtarzane<br />
od lat, zawsze można trafić na ten dzień, kiedy profesor<br />
puści listę. Warto na niej być, bo dzięki temu można dostać<br />
dodatkowe punkty na zaliczeniu.<br />
Złą opinię ma też egzamin testowo-opisowy. Na naszym<br />
roku sprawdzany był 3 tygodnie, w trakcie których<br />
nie wiedzieliśmy, co się z nami stanie. Obawy były uzasadnione<br />
– wyniki tego egzaminu bywają dość zaskakujące<br />
i nieprzewidywalne.<br />
Tam też, podczas „klinik” w semestrze letnim, na<br />
prośbę o otrzymanie prezentacji z seminarium, usłyszeliśmy<br />
odpowiedź: „nie, bo nawet anglojęzycznym nie<br />
dajemy”.<br />
Budynek Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej,<br />
ze względu na podobieństwo do dużego domu wielorodzinnego,<br />
zwany jest często „Villą Szkarada”.<br />
Skuteczny prof. Golusiński<br />
Pewnego dnia przedłużyły nam się zajęcia z pediatrii<br />
(jedne z tych terenowych, w szkole podstawowej) i przez<br />
to spóźniliśmy się na zajęcia z propedeutyki onkologii<br />
w Wielkopolskim Centrum Onkologii. Prof. dr hab. Wojciech<br />
Golusiński miał tego dnia wykład i nie chciał nas<br />
wpuścić. Po interwencji starosty roku udało nam się wejść<br />
na zajęcia. Jednak jeszcze tego samego dnia podano informację,<br />
że zajęcia te przesunięte są na godziny popołudnio<br />
Masz inne zdanie?<br />
Wyraź je na forum:<br />
Villa Szkarada<br />
W opozycji stoi mikrobiologia i prof. Andrzej Szkaradkiewicz.<br />
Katedra ta jest bardzo specyficzna i przewle-<br />
pulsum.pl/forum<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
9
FELIETON<br />
we i przeniesione do Sali Czarnej. Profesor pokazał, że<br />
potrafi – zapewne jednym telefonem – rozwiązać przewlekający<br />
się problem. Dlatego był moim faworytem w odbywającym<br />
się w tamtym roku wyścigu do fotela rektora.<br />
Niestety, tuż przed wyborami zrezygnował. Zresztą ja i tak<br />
nie byłem elektorem.<br />
Pierwsze leki<br />
VI semestr to początek zajęć z farmakologii. Zaczynamy<br />
powoli, od podstawowych pojęć. Potem przychodzi<br />
czas na tzw. grubą rurę – antybiotyki, układ nerwowy autonomiczny,<br />
psychotropy. Materiał o tyle trudny do nauki,<br />
że nie wiemy, co z tego nam się przyda. Niektórzy ryją,<br />
na jakie drobnoustroje działają poszczególne antybiotyki.<br />
Inni ograniczają się do grup i do podstawowych informacji<br />
o nich. Po tych paru latach można odnieść wrażenie,<br />
że wykorzystuje się kilkadziesiąt leków, które stosuje się<br />
według konkretnych schematów. Może warto to po prostu<br />
powiedzieć na zajęciach?<br />
W zależności od przydzielonego asystenta, możemy<br />
być bardzo pracowici lub bardzo leniwi. Różnice są jednak<br />
pozorne – i tak wszystkiego trzeba nauczyć się na<br />
egzamin na 4. roku. Dlatego nawet, jeśli nie musicie, pracujcie<br />
regularnie – to zaowocuje! Obecnie nie ma to znaczenia<br />
– mój wywiad donosi, że teraz do pracy motywują<br />
Was odbywające się co tydzień testy.<br />
Farmakologia jest jednym z nielicznych przedmiotów<br />
nieklinicznych, którego materiał przydaje się w życiu,<br />
a przynajmniej w dalszej części studiów (bo o życiu to ja<br />
jeszcze nic nie wiem). Oczywiście – nie wszystko! Warto<br />
zaglądać od czasu do czasu do farmindeksu – dowiecie<br />
się, które wkuwane przez Was leki są jeszcze stosowane,<br />
a których uczycie się tylko dlatego, bo mają „fajne działania<br />
niepożądane na test”.<br />
Ratowanie życia<br />
Wzorem zajęć klinicznych jest dla mnie resuscytacja<br />
krążeniowo-oddechowa. Na zajęciach jest wejściówka<br />
oraz wyjściówka, natomiast podczas nich samych musimy<br />
opanować stosunkowo niewielką ilość wiedzy (ok. 20<br />
stron książkowych). Za to przez całe zajęcia ćwiczymy,<br />
ćwiczymy i jeszcze raz ćwiczymy – RKO, intubację, schematy.<br />
Po zajęciach wychodzimy z podstawową wiedzą<br />
i umiejętnościami pozwalającymi uratować komuś życie.<br />
Podkreślam tutaj słowo „umiejętności”.<br />
Jedynym problemem jest to, że umiejętności te zanikają<br />
i warto byłoby je powtarzać. Może wystarczą dodatkowe<br />
4 godziny z BLS-u i ALS-u w każdym semestrze, jako<br />
powtórka? By w momencie, gdy znajdziemy się z konającym<br />
pacjentem na ulicy, odważyć się do niego w ogóle<br />
podejść i chociaż spróbować mu udzielić pomocy?<br />
Rozwój humanistyczny<br />
O nasz rozwój humanistyczny dba kilka przedmiotów,<br />
które mają uczynić z nas nie tylko lekarza, ale też<br />
człowieka. Idea jest na pewno słuszna, gorsze wykonanie.<br />
Najgorzej wspominam etykę, na której większość studentów<br />
czytała to, co akurat miała do poczytania w domu. Pamiętam,<br />
że sam robiłem tam korektę „<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>”. Z zajęć<br />
jednak nie wyniosłem nic.<br />
Lekarz chorób wewnętrznych<br />
Nadszedł czas na pierwsze szpitalne lekarskie praktyki.<br />
Uczestniczymy w wizytach lekarskich, badamy, czasem<br />
pomagamy w prowadzeniu dokumentacji medycznej.<br />
Czujemy, że to jest to. Albo właśnie nie czujemy...<br />
Dobry wybór?<br />
Zauważyłem, że koniec trzeciego roku to jest ten moment,<br />
kiedy dowiadujemy się, że wybraliśmy dobre studia<br />
lub że… w ogóle się do tego zawodu nie nadajemy. Moje<br />
obserwacje pokazują, że to ten czas, kiedy najwięcej ludzi<br />
dobrowolnie rezygnuje.<br />
Szpitalny rozkwit<br />
Na IV roku dominują już „normalne” kliniki – socjologia<br />
zastępowana jest kardiologią, a historia medycyny<br />
psychiatrią. Pacjentów widzimy prawie codziennie, możemy<br />
z nimi dużo rozmawiać i… no właśnie, zazwyczaj na<br />
rozmowie się kończy. „Zbierzcie wywiad” to chyba ulubione<br />
zdanie asystentów. Przynajmniej będziemy w tym<br />
mistrzami. Choć jeszcze tego nie dostrzegacie, wywiad<br />
jest bardzo ważny. Podobnie jak historia choroby, którą<br />
w warunkach SOR-u będziecie pisać kilkadziesiąt razy<br />
dziennie, nawet jeśli obecnie Wam się wydaje, że jedną<br />
pisze się co najmniej kilka dni.<br />
Zła informacja dla śpiochów – zajęcia poranne odbywają<br />
się prawie w każdym tygodniu! Bliższe jest to jednak<br />
naszej przyszłej pracy, więc nie ma co narzekać, tylko się<br />
przyzwyczajać.<br />
Zanika typowy dla poprzednich lat rytm nauki „na<br />
za tydzień” – wyjątkiem jest tylko farmakologia. Teraz<br />
uczymy się „na piątek” tego, co poznaliśmy przez ostatnie<br />
kilka dni. I tak już będzie do końca. Ma to tę zaletę, że<br />
możemy poświęcić się przerabianemu przedmiotowi przez<br />
resztę dnia i nie musimy się rozpraszać. Wada jest jednak<br />
10<br />
Gazeta Studentów
FELIETON<br />
taka, że po zakończeniu zajęć niewiele się już z nich pamięta<br />
(jednak ciągłe powtarzanie rozwija).<br />
Przede wszystkim spokój<br />
Zajęcia są bardzo zróżnicowane – mamy pediatrię,<br />
chirurgię, internę, radiologię, immunologię, psychiatrię,<br />
biostatystykę, a nawet zdrowie publiczne. Dla każdego<br />
coś miłego.<br />
Na szczęście – mimo obfitości zajęć – czasu jest jakby<br />
więcej. Na zaliczeniach zazwyczaj wymagane są najważniejsze,<br />
podstawowe informacje. W każdym razie, jeśli ktoś<br />
na I czy II roku miał zwyczaj zarywać nocki, teraz musi to<br />
robić tylko wtedy, jeśli chce mieć średnią 5,0. Dla typowego<br />
studenta wystarczy skromna, ale systematyczna praca<br />
(najlepiej codzienne przeczytanie własnych notatek).<br />
Prezentacja przypadków<br />
Problemem większości zajęć klinicznych jest to, że<br />
prowadzący starają się pochwalić nam, jakie to ciekawe<br />
przypadki do nich trafiają. Nie wątpię, że pacjenci z rzadkimi<br />
chorobami są bardzo interesujący, ale ja na przykład,<br />
podobnie jak wiele innych osób, oczekuję wyjaśnienia<br />
problemów, z którymi sam spotkam się w przyszłości.<br />
Chcę zobaczyć zawał, złamanie, duszność, niewydolność<br />
nerek, cukrzycę, poparzenie herbatą, ostre zapalenie<br />
wyrostka robaczkowego, przeziębienie, depresję, katar<br />
sienny czy udar mózgu. Niestety, większości nie zobaczę,<br />
ponieważ w klinikach takich chorób nie ma lub jest mało.<br />
Takimi chorobami zajmują się szpitale miejskie czy powiatowe,<br />
w których nie mamy zajęć. Może warto byłoby<br />
o tym pomyśleć?<br />
Chirurg i SOR<br />
Po IV roku prawdziwa gratka dla zabiegowców: praktyki<br />
na oddziale chirurgicznym oraz w szpitalnym oddziale<br />
ratunkowym. Do obowiązków z trzeciego roku dochodzi<br />
asystowanie podczas operacji (jedyna okazja, aby zobaczyć<br />
pole operacyjne – stojąc z boku jest to niemożliwe<br />
albo co najmniej trudne), zmiany opatrunków, zakładanie<br />
szwów czy gipsu. Szczególnie zajęcia SOR-owskie warto<br />
dobrze wykorzystać, ponieważ nigdzie indziej nie spotkacie<br />
się ze stanami nagłymi, wymagającymi szybkiej diagnozy<br />
i terapii.<br />
Maciej Tomczak<br />
Ciąg dalszy w numerze majowo-czerwcowym<br />
Przegraj...<br />
...swoje kasety VHS na płyty DVD!<br />
Nie pozwól...<br />
...by Twoje nagrania uległy zniszczeniu!<br />
1 godzina – 10 zł, 2 godziny – 15 zł<br />
Więcej informacji:<br />
http://www.dvdwrzesnia.pl<br />
tel. kom. 667 91 98 98<br />
Wystawiamy faktury VAT!<br />
Wszystko załatwisz<br />
w Poznaniu!<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
11
PORADNIK<br />
Poradnik dla przyszłego absolwenta<br />
czyli jak skończyć studia<br />
Poprzednia część „Poradnika” kierowana była do<br />
studentów kierunków: lekarskiego i lekarsko – dentystycznego.<br />
Teraz przyszedł czas aby odpowiedzi na<br />
pytanie: „co dalej po studiach?” znaleźli przyszli absolwenci<br />
pielęgniarstwa i położnictwa.<br />
W związku ze zmianami wynikającymi z podpisania<br />
w 1999 roku deklaracji bolońskiej kształcenie pielęgniarek<br />
i położnych, podobnie jak większości studentów<br />
uczelni wyższych, podzielone zostało na 3 stopnie: studia<br />
pierwszego stopnia (3 lata), studia uzupełniające magisterskie<br />
(2 lata – stacjonarne, 2,5 roku – niestacjonarne),<br />
dodatkowo przystąpić można do rekrutacji na studia<br />
doktoranckie stacjonarne lub niestacjonarne (4 lata). Od<br />
2003 roku uzyskanie tytułu pielęgniarki i położnej możliwe<br />
jest tylko po skończeniu uczelni wyższej.<br />
Zasady i warunki wykonywania zawodów pielęgniarki<br />
i położnej, określa ustawa z 5 lipca 1996 r. o zawodach<br />
pielęgniarki i położnej. Wynika z niej, że obecnie,<br />
aby otrzymać tytuł pielęgniarki i położnej, należy<br />
zaliczyć treści objęte programem kształcenia, obronić<br />
pracę licencjacką, oraz przystąpić do egzaminów praktycznego<br />
i teoretycznego. W związku ze zmianą systemu<br />
kształcenia odstąpiono od konieczności odbycia stażu<br />
podyplomowego. Warto podkreślić, że wymiar godzin,<br />
podczas 3-letnich studiów licencjackich dla pielęgniarek<br />
bądź położnych wynosi 4600h. Zajęcia teoretyczne stanowią<br />
⅓ wymiaru kształcenia, natomiast zajęcia kliniczne<br />
½ wymiaru kształcenia.<br />
Pielęgniarki i położne mogą wykonywać zawód<br />
tylko wówczas gdy posiadają prawo wykonywania zawodu.<br />
Prawo wykonywania zawodu pielęgniarki lub<br />
odpowiednio zawodu położnej według ustawy uzyskuje<br />
osoba, która:<br />
1) posiada obywatelstwo polskie,<br />
2) posiada dyplom ukończenia polskiej szkoły pielęgniarskiej<br />
lub odpowiednio polskiej szkoły położnych<br />
bądź uzyskany w innym państwie dyplom uznany<br />
w Rzeczypospolitej Polskiej za równorzędny, zgodnie<br />
z odrębnymi przepisami,<br />
4) posiada stan zdrowia pozwalający na wykonywanie<br />
zawodu.<br />
Aby otrzymać prawo wykonywania zawodu należy<br />
złożyć wniosek w Okręgowej Izbie Pielęgniarek i Położnych,<br />
która w Poznaniu znajduje się na ul. Grunwaldzkiej<br />
65. Czas oczekiwania waha się w granicach 2-3 tygodni.<br />
W Izbie należy złożyć:<br />
- arkusz zgłoszeniowy,<br />
- oryginalny odpis dyplomu + kopia suplementu<br />
(oryginał do wglądu)<br />
- zaświadczenie o stanie zdrowia pozwalającym wykonywać<br />
zawód, wydane przez lekarza medycyny pracy,<br />
- dwa zdjęcia o wymiarach 28x30mm,<br />
- kopia dowodu tożsamości – oryginał do wglądu.<br />
Beata Leszczak<br />
Ania Zajączkowska<br />
Studencie!<br />
Już za kilkadziesiąt dni Juwenalia!<br />
Ta największa impreza studencka rozpoczyna się Pochodem Juwenaliowym!<br />
Masz już pomysł na swoje przebranie?<br />
Pokaż nam jak widzisz Uniwersytet Medyczny oczami wyobraźni!<br />
Widzimy się 26 maja! (więcej informacji wkrótce)<br />
Rada Uczelniana Samorządu Studenckiego <strong>UM</strong>P<br />
12<br />
Gazeta Studentów
POSTULAT<br />
„Believe, be brave”<br />
Mówi się, że „takie życie to tylko w filmach”. Że tylko<br />
tam jest wesoło i kolorowo, tam spełniają się marzenia,<br />
bohaterowie szczęśliwie się zakochują, wszystko dla<br />
wszystkich kończy się happy end’em. W rzeczywistości<br />
jest jedna wielka tragedia. Zdaje się, że marzenia pozostaną<br />
tylko marzeniami, każdy dzień przynosi liczne,<br />
wymyśle problemy. Znów nie zaliczyliśmy koła, znów<br />
zabrakło pieniędzy, znów osoba, na widok której latają<br />
nam po brzuchu motyle, przeszła obok nas jakbyśmy byli<br />
niewidzialni. Nawet automat z kawą cieszy się większym<br />
powodzeniem. I przytłoczeni i pogrążeni w beznadziejności<br />
minionego dnia siadamy przed telewizorem (tudzież<br />
komputerem czy w kinie) i wspólnie z bohaterami filmu<br />
przeżywamy ich niesamowite, fantastyczne przygody,<br />
a gdy wszystko kończy się szczęśliwie – uśmiechamy się<br />
do siebie. I myślimy: „Takie życie to tylko w filmach”.<br />
Tak nie musi być. Tak nie może być. Ja myślę, że za<br />
bardzo się boimy. Boimy się porażki (i tak nie zdam, i tak<br />
się ze mną nie umówi, i tak nic z tego nie wyjdzie), boimy<br />
się uwierzyć, że fikcyjna wesołość i kolorowość z happy<br />
end’em może stać się rzeczywistością. Umartwiamy<br />
się, że cokolwiek byśmy zrobili – to i tak niczego to nie<br />
zmieni, nic nie da. Więc nic nie robimy.<br />
Więc nic nam nie wychodzi. Więc<br />
znów się umartwiamy naszym marnym<br />
żywotem. Ale jak ma nam wyjść COŚ,<br />
skoro nie robimy NIC?<br />
Potrzeba nam odwagi. Bądźmy<br />
odważni! Potrzeba nam wiary. Uwierzmy<br />
w siebie! Nie bójmy się otworzyć<br />
książki z tej strasznej fizjologii, nie<br />
bójmy się porozsyłać swojego CV,<br />
zapytać się jej/go czy ma jakieś plany<br />
na weekend…? Pewnie sobie myślicie<br />
„łatwo ci tak pisać”. Bez bicia przyznaję<br />
się, że i mi zdarza się myśleć „i tak<br />
się nie uda”. Ale jedna jest prawda: życie<br />
mamy tylko jedno i nie ma w nim<br />
miejsca na strach. Jak niewiele mamy<br />
do stracenia w porównaniu z tym, co<br />
możemy zyskać – trzeba tylko spróbować.<br />
Więc uwierzmy, że jest możliwe i miejmy odwagę<br />
to realizować!<br />
PS. "Twenty years from now, you will be more disappointed<br />
by the things that you did not do by the ones you<br />
did do. So throw off the bowlines. Sail away from the<br />
save harbour. Catch the trade winds in your sails. Explore.<br />
Dream. Discover." Believe and be brave!<br />
insomnia<br />
Odważ się i odwiedź nasz profil na Facebooku!<br />
Czekają na Ciebie konkursy, ciekawostki oraz informacje<br />
o kolejnych numerach “<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>”.<br />
Kliknij LUBIĘ TO! i poznaj nas bliżej!<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
13
FELIETON<br />
Grzech konformistycznej stadności<br />
Indywidualność. Cecha, która odróżnia nasze istnienie<br />
i nasz byt od dziesiątków innych istnień, wśród których<br />
żyjemy i poruszamy się. Każde z nas ceni sobie własną<br />
indywidualność, albowiem to ona właśnie nas określa.<br />
Wygląd, zachowanie, charakter, myślenie. Indywidualność<br />
jest równoznaczna z wolnością. Daje nam możliwość wyrażania<br />
siebie na swój własny sposób, który pozwala nam<br />
zaistnieć w społeczeństwie<br />
jako jednostka.<br />
Swoją indywidualność<br />
codziennie określamy na<br />
setki różnych sposobów<br />
– poprzez styl ubierania<br />
się, wysławiania, poruszania,<br />
ale także poprzez<br />
wszelakie upodobania,<br />
obojętnie czy jest to muzyka,<br />
czy ulubiony sposób<br />
spędzania wolnego<br />
czasu.<br />
Uwielbiamy naszą<br />
indywidualność, gdyż<br />
dzięki niej możemy poczuć<br />
się kimś szczególnym w tłumie, w którym egzystujemy<br />
na co dzień. Czy aby na pewno? Mogłoby się wydawać,<br />
że dla każdego z nas indywidualność jest cechą bardzo pożądaną,<br />
wręcz niezbędną do prawidłowego funkcjonowania<br />
w społeczeństwie, bo na niej właśnie budujemy obraz<br />
samych siebie. Rzeczywistość jednak zdaje się temu przeczyć.<br />
Konformizm. Uległość. Poddawanie się wpływom.<br />
Stadność. Bezmyślność. Jest wiele określeń tego samego<br />
grzechu, który świadomie, bądź nieświadomie, ludzie popełniają<br />
od zarania dziejów. To prawda, że człowiek jest<br />
zwierzęciem stadnym, istotą społeczną, która genetycznie<br />
jest zaprogramowana do życia we wspólnocie. Błędem<br />
i nieprawdą jest jednak to, że człowiek bezmyślnie powinien<br />
ulegać wszelkim możliwym wpływom i zatracać własną<br />
osobowość na rzecz innych. Kiedy pozwalamy komuś myśleć<br />
za nas, dobrowolnie oddajemy również naszą wolność.<br />
Tracimy zdolność do samodzielnego decydowania o własnym<br />
losie. Gubimy cechy własnego charakteru, fragmenty<br />
naszych osobowości. Zmieniamy się w bezmózgie, zaprogramowane<br />
przez system roboty, które robią DOKŁADNIE<br />
to, czego się od nich oczekuje, i nic więcej.<br />
Faktem jest to, że w tłumie gubimy własną indywidualność,<br />
odrzucamy ją z własnej, nieprzymuszonej woli.<br />
Chcąc identyfikować się z jakąś grupą, zgadzamy się często<br />
na zmianę sposobu myślenia i zachowania, dzięki temu zyskując<br />
akceptację danej grupy. Należy zadać sobie pytanie:<br />
Czy warto? Czasem tak, gdy w pracy musimy dostosować<br />
swój wygląd i zachowanie do określonych wymogów. Ale<br />
z drugiej strony, może lepiej poszukać sobie innej pracy?<br />
Takiej, do której nie będziemy musieli dostosowywać własnej<br />
ideologii i niszczyć własnych przekonań, w imię bliżej<br />
nieokreślonych materialnych<br />
korzyści. Każde<br />
z nas jest istotą wolną<br />
i mamy przed sobą<br />
niezliczoną ilość dróg<br />
i możliwości do wyboru,<br />
a jednak częściej wybieramy<br />
tę pierwszą opcję.<br />
Dlaczego? Bo tak jest<br />
wygodniej. Wygodniej<br />
jest odrzucić własne<br />
przekonania i dostosować<br />
się do systemu, by<br />
zapewnić sobie bezpieczny,<br />
i spokojny byt<br />
za cenę własnej indywidualności.<br />
Pozwalamy założyć sobie kajdany na ręce i dać<br />
się zniewolić. Jakimi czyni nas to ludźmi?<br />
Dlaczego ulegamy trendom? Dlaczego ślepo podążamy<br />
za tłumem? Poddajemy się reklamom bombardującym nas<br />
z telewizji i kupujemy dziesiątki niepotrzebnych rzeczy,<br />
dokładnie tak, jak chce tego producent? Dlaczego pozwalamy<br />
innym myśleć za siebie? Cudze przekonania i poglądy<br />
czynimy własnymi, tracąc tym samym możliwość trzeźwej<br />
oceny sytuacji. Dlaczego będąc w grupie dostosowujemy<br />
się do niej? Czy akceptacja innych ludzi gra dla nas aż tak<br />
ważną rolę? A może lepiej będzie, podobnie jak w przypadku<br />
pracy, znaleźć takich ludzi, którzy będą akceptować nas<br />
takimi, jakimi jesteśmy NAPRAWDĘ?<br />
Sensem naszego istnienia jest nasza indywidualność.<br />
Tylko dzięki niej funkcjonujemy jako wartościowa istota,<br />
a nie jako robot, bezmózgi, sterowany klon, który nie potrafi<br />
nawet decydować za samego siebie.<br />
Każde z nas ma własny rozum i wolną wolę, a z własnym<br />
życiem robi to, co mu się żywnie podoba. Ci, którzy<br />
chcą pozostać niewolnikami, dalej nimi będą. Ci, którzy są<br />
wolnymi, wolnymi pozostaną. Natomiast Ci, którzy wolności<br />
poszukują, wreszcie ją odnajdą.<br />
I tym ludziom życzę tego z całego serca.<br />
Bartek Fiłka<br />
14<br />
Gazeta Studentów
Rozważania prosektoryjne,<br />
czyli o znaniu z autopsji<br />
Wszystko zaczęło się od sprawy nie cierpiącej zwłoki.<br />
Naprawdę, nie jest ważne, jaka była to sprawa, bardziej<br />
mnie zainteresowało, czyje właściwie są te zwłoki i dlaczego<br />
sprawa, która wymaga szybkiego załatwienia, ich<br />
nie cierpi. Nigdy nie wydało się Wam dziwnym to sformułowanie?<br />
Od kiedy, w ramach zajęć, zobligowana jestem<br />
do częstego odwiedzania prosektorium, zaczęłam je postrzegać<br />
jako co najmniej podejrzane. Niestety to nie<br />
Serce na dłoni, bo nie mogliśmy znaleźć duszy na ramieniu<br />
koniec. Z czasem nasz język objawił mi się jako naszpikowany<br />
podobnymi niejasnościami lub niepokojącymi<br />
dwuznacznościami. Zwłaszcza w salach, gdzie formalina<br />
wyciska łzy z oczu i katar z nosa.<br />
Na przykład okazało się, że – wbrew popularnemu<br />
powiedzeniu – do serca przez żołądek dostać się jest trudno.<br />
Pokusiłabym się o stwierdzenie, że to niemożliwe,<br />
ale mam znajomego, który ze swoją pensetą anatomiczną<br />
tworzy zgrany i przerażający duet, i który z chęcią udowodniłby<br />
mi, że przy odrobinie samozaparcia wszystko<br />
jest wykonalne. Poza tym doszłam do wniosku, że piękno<br />
wewnętrzne jest zdecydowanie przereklamowane, a posiadanie<br />
ciętego języka przestało być dla mnie czymś bardzo<br />
pożądanym. No, i mieć serce na dłoni, to najkrótsza<br />
droga, do bycia szczegółowo odpytanym z ujść jego korony.<br />
Czasem zarzuca się lekarzom, że gdy coś w sztuce<br />
im nie wyjdzie, to umywają ręce. Hej, przecież to podstawowy<br />
wymóg higieniczno-sanitarny! Tak bardzo tymi<br />
refleksjami wierciłam dziurę w brzuchu moim znajomym<br />
Z LOTU PTAKA<br />
(w przenośni!), że, gdy relacjonując aktywności na zajęciach,<br />
wspomniałam, że dostaliśmy od asystentów wolną<br />
rękę, musiałam im za chwilę tłumaczyć, że wyjątkowo nie<br />
mam na myśli anatomii kończyny górnej.<br />
Ale wróćmy do naszych baranów, jak mawiają Francuzi,<br />
czyli do wątku głównego – zwłok. Wg słownika,<br />
w którym oprócz powszechnie znanych faktów znalazłam<br />
kilka ciekawostek: „Wyraz zwłoki i wyrażenie bez zwłoki<br />
łączy to, że pochodzą od jednego czasownika – zwlec.<br />
Czasownik ten, zarówno w wariancie dokonanym (zwlec),<br />
jak i niedokonanym (zwlekać) ma kilka znaczeń: 1) zdjąć<br />
z trudnością, ściągnąć, zedrzeć; 2) wlokąc, ciągnąć coś; 3)<br />
zabronować zaorane pole. Słowo to znaczyło też odkładać<br />
coś na później, ociągać się, np. zwlekać z odpowiedzią na<br />
list. Ten właśnie sens zaznacza się, w utworzonym od tego<br />
czasownika, rzeczowniku zwłoka, czyli opóźnienie wykonania<br />
czegoś, odkładanie na dalszy termin, zwlekanie<br />
z czymś (np. kilkudniowa zwłoka). Wyraz zwłoka z kolei<br />
tworzy wyrażenie przyimkowe bez zwłoki, czyli bez<br />
zwlekania, natychmiast. Inne znaczenie czasownika zwlec<br />
stało się natomiast podstawą staropolskiego rzeczownika<br />
zwłok, który mógł też przyjmować formy zewłok, zwłoka<br />
oraz zewłoka. Wyrazy te były początkowo wykorzystywane<br />
w znaczeniu to, co zwleczono z czegoś / kogoś i występowały<br />
jako zdobycz, korzyść (z okradania, łupienia<br />
kogoś). Formy pozbawione liczby pojedynczej – zwłoki<br />
// zewłoki zmarłego – występowały w sensie ciało, trup,<br />
kości. W podstawie semantycznej wyrazu zwłoki zawarta<br />
jest też czynność wleczenia – bezwładne ciało zmarłego<br />
jest ciężkie i może podlegać takiej czynności, jak wleczenie<br />
(wlec, zwlec można coś ciężkiego, bezwładnego, np.<br />
zwlec pnie drzew na jedno miejsce, zwlec martwe ciała ludzi<br />
lub zwierząt). Czasownik wlec, będący podstawą omawianych<br />
tu form – zwłoki, bez zwłoki, stał się też punktem<br />
wyjścia dla powstania takich wyrazów, jak: rozwlekły,<br />
powłoka czy odwłok.” W Słowniku języka polskiego pod<br />
red. J. Karłowicza, A. Kryńskiego i W. Niedźwiedzkiego,<br />
Warszawa 1900-1927 (tzw. Słowniku warszawskim) znaleźć<br />
można doprecyzowującą informację, iż interesujący<br />
nas rzeczownik oznaczał ciało zmarłego w całości.<br />
Więc ( wiem – nie zaczyna się zdania od „więc”), jeżeli<br />
stracicie dla kogoś/czegoś głowę, pamiętajcie, że Wasza<br />
ewentualna kariera prowadząca na stół prosektoryjny stanie<br />
pod dużym znakiem zapytania.<br />
Anna Płóciennik, nielot<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
15
ONA & ON<br />
On: Jak ja mogłem być takim kretynem!<br />
Ona: Co się stało?<br />
On: Eee tam, szkoda gadać.<br />
Ona: No powiedz!<br />
On: Co za idiotka!<br />
Ona: Ja wiem, że ostatnio nie byłam najmilsza, ale nie<br />
musisz mnie tak nazywać...<br />
On: Przecież nie o Tobie mówię!<br />
Ona: A o kim?<br />
On: O Kasi.<br />
Ona: Twojej Kasi?<br />
On: Właśnie już nie jest<br />
moja.<br />
Ona: Jak to? Co się<br />
stało?<br />
On: Powiedziała, że to już<br />
koniec.<br />
Ona: No ale coś się musiało<br />
stać.<br />
On: No właśnie nic się<br />
nie stało. Po prostu się jej<br />
znudziłem. Głupia su...<br />
Ona: Ej, spokojnie, ona<br />
to może czytać.<br />
On: I bardzo dobrze,<br />
niech się dowie, jaką<br />
ździrą jest!<br />
Ona: Kasiu, przepraszam<br />
Cię za niego, jest<br />
zdenerwowany, ale już<br />
nad nim pracuję.<br />
On: To trzymasz jej stronę?<br />
Wasza pieprzona solidarność<br />
jajników!<br />
Ona: Nie trzymam jej<br />
strony. Jesteś wkurzony,<br />
działasz emocjami.<br />
Uspokój się!<br />
On: Łatwo Ci powiedzieć.<br />
Ty masz chłopaka i jesteś<br />
z nim szczęśliwa, a ja<br />
mam problem. Naprawdę<br />
mi na niej zależało.<br />
Ona: Dobrze, spokojnie.Kiedy to się stało?<br />
On: Wczoraj. Wysłała mi esemesa, że chce pogadać. Spytałem,<br />
czy coś się stało. A ona, że to ważne.<br />
Ona: Domyślałeś się, o co może jej chodzić?<br />
On: Nigdy w życiu! Ostatnio było dobrze, no może nie idealnie,<br />
ale na pewno nie nerwowo.<br />
Ona: Nie trzeba się kłócić, żeby się rozstać...<br />
On: To samo mi powiedziała! Nie jesteście w zmowie?<br />
Ona: Przecież ja jej nawet nie znam. Podała jakiś<br />
powód?<br />
On: Cytuję: „to nie jest to, chciałabym czegoś innego, ja<br />
tak dłużej nie chcę”.<br />
Ona: A Tobie wszystko się podobało w tym związku?<br />
On: Pewnie, że nie, ale nie na tyle, żeby się rozstawać.<br />
Ona: Wiesz, nie zawsze uczucia rozkładają się po równo.<br />
&<br />
On: Wiem, ale dlaczego to ja muszę cierpieć? Czemu Wy<br />
takie jesteście!<br />
Ona: To ponoć my uogólniamy...<br />
On: No dobrze, nie wszystkie takie jesteście. Co ja mam<br />
teraz zrobić?<br />
Ona: Spotkaj się z kimś. Spędź miło czas. Praca nad<br />
pulsowym tekstem też Ci pomoże.<br />
On: Świetnie, tylko jak na razie ten tekst jest o mnie!<br />
16<br />
Gazeta Studentów
ONA & ON<br />
Ona: Dobrze, to zmieńmy temat. Jak listy?<br />
On: Dostałem list od chłopaka, który pytał, dlaczego my<br />
– mężczyźni – powinniśmy pamiętać o Dniu Kobiet, a Wy<br />
– kobiety – nie pamiętacie o Dniu Chłopca.<br />
Ona: Ja pamiętam, to jest jakoś pod koniec września.<br />
On: 30 września. Nawet nie pamiętasz kiedy dokładnie...<br />
Ona: No bo... Albo nie, nie powiem tego.<br />
On: Powiedz!<br />
Ona: Nie, bo zwyzywasz mnie od feministek...<br />
On: POWIEDZ!<br />
Ona: Bo Dzień Kobiet jest bardziej znany i ważniejszy<br />
niż Dzień Chłopca.<br />
On: …<br />
Ona: No a nie?<br />
On: …!<br />
Ona: No żartuję, przecież!<br />
On: Tak?<br />
Ona: Tak, głupku! Sama nie wiem, dlaczego jest mniej<br />
obchodzony. Może to kwestia mediów, nagłaśniania?<br />
On: Może raczej tradycji. A Ty sądzisz, że tak nadal powinno<br />
być?<br />
Ona: Nie wiem. Skoro Wy się z tym źle czujecie, to<br />
pewnie nie.<br />
On: Jak myślisz, jak to można zmienić?<br />
Ona: Może tak: drogie dziewczyny, apeluję do Was, pamiętajcie<br />
o Dniu Chłopca! A właściwie czemu nie o Dniu<br />
Mężczyzny?<br />
On: No właśnie, Dzień Mężczyzny też jest, chociaż o nim<br />
to już w ogóle nikt nie wie.<br />
Ona: Przyznam się bez bicia...<br />
On: Domyślam się. 10 marca. Wtedy jest Dzień Mężczyzn.<br />
Wszyscy zapamiętali?<br />
Ona: Wydrukują nas gdzieś pod koniec kwietnia, więc<br />
i tak będzie po sprawie.<br />
On: Ale warto chociaż przypomnieć kobietom, że takie coś<br />
istnieje.<br />
Ona: Tak, popieram!<br />
On: Nawet nie zapytam, czy swojemu mężczyźnie złożyłaś<br />
życzenia...<br />
Ona: Nie... I to nie tylko dlatego, że nie znałam tego<br />
święta.<br />
On: Tak? To co jeszcze było przyczyną?<br />
Ona: Chodzi o to, że ja... nie mam chłopaka.<br />
On: Jak to nie?<br />
Ona: Tak to. Na potrzeby artykułu mówiłam, że mam,<br />
bo inaczej nie zgodziłbyś się ze mną pisać. Bo co o związkach<br />
może wiedzieć singielka?<br />
On: I chcesz to wyjawić tutaj, publicznie? Może wyłączę<br />
dykta...<br />
(2 godziny później)<br />
On: Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy. Próba mikrofonu. OK,<br />
nagrywa się.<br />
Ona: I tak to właśnie wyglądało.<br />
On: Rzeczywiście, trudna sprawa.<br />
Ona: Nadal sądzisz, że to tylko jej wina?<br />
On: Powiedzmy, że częściowo czuję się przekonany, że<br />
wina jest zawsze po obu stronach.<br />
Ona: No właśnie. Może pogadaj z nią, jak sądzisz, że nie<br />
wyjaśniliście sobie wszystkiego?<br />
On: Nie, dajmy spokój. Chyba lepiej będzie, jak to na razie<br />
zostawimy. Z poprzednią dziewczyną rozmawiałem dopiero<br />
po kilku miesiącach od rozstania. Wtedy są jakieś szanse<br />
na normalny kontakt.<br />
Ona: Może tak. Trochę smutny nam wyszedł ten kwietniowy<br />
tekst.<br />
On: Przepraszam. Ale komuś musiałem o tym powiedzieć.<br />
Ona: No to powiedziałeś... Słyszało Cię kilka tysięcy studentów<br />
i drugie tyle pacjentów.<br />
On: Najwyżej potem wytniemy te bardziej smakowite kąski.<br />
To, że czuję się porzucony, nie znaczy, że muszę ją publicznie<br />
obrażać.<br />
Ona: Jak to mówią: „prawdziwą klasę człowieka poznasz<br />
dopiero po tym, jak odnosi się do ciebie po waszym<br />
rozstaniu”.<br />
On: Właśnie. Kasiu, pokażmy klasę!<br />
Ona: Ale może masz rację, nie spotykajcie się na razie.<br />
On: Z kim ja się będę teraz spotykać?<br />
Ona: Na pewno kogoś sobie znajdziesz. Fajny chłopak<br />
z Ciebie...<br />
On: Serio? Hmm... Masz może wolny wieczór?<br />
Ona: Może...<br />
On: Żartuję. Kogo jak kogo, ale Ciebie miałbym podrywać?<br />
Ona: No w sumie... W końcu jesteśmy tutaj służbowo.<br />
On: Tak, a jak na razie zanudzamy czytelników naszymi<br />
prywatnymi problemami.<br />
Ona: To niech piszą, o czym mamy rozmawiać, a tak to<br />
nas bierze na zwierzenia.<br />
On: Lepiej daj kieliszek.<br />
Ona: Ale wiesz, że alkohol nie rozwiązuje problemów?<br />
On: Taaa. Pij, nie gadaj!<br />
ona@pulsum.pl<br />
on@pulsum.pl<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
17
IMPREZOŻERCY<br />
IMPREZOŻERCY,<br />
czyli całkowicie subiektywny przewodnik<br />
po poznańskich miejscówkach<br />
Jak powszechnie wiadomo, życie studentów <strong>UM</strong>P wypełnione<br />
jest wszelakiego rodzaju fascynującymi zajęciami<br />
paranaukowymi. Zdarza się jednak, że mamy chwilę<br />
wolnego czasu (sic!), który postanawiamy spożytkować<br />
na wypad do miasta ze znajomymi. W tych właśnie wyczekiwanych<br />
momentach rodzi się zwykle<br />
pytanie: „no, to gdzie idziemy?”. Na takie<br />
okazje postanowiliśmy stworzyć swoiste<br />
zestawienie knajp i klubów, raz po raz przeplatane<br />
również opisami bardziej „popołudniowo-kawowych”<br />
lokacji. Oby już nigdy<br />
imprezowa nuda nie zajrzała Wam w oczy!<br />
Zdecydowałam się na radykalne rozpoczęcie<br />
– hołdując zasadzie „dla każdego coś<br />
miłego”. Prezentuję więc dwa miejsca ze<br />
skrajnych biegunów imprezowej mapy stolicy<br />
Pyrlandii.<br />
SQ<br />
To oczywiście wybór z bardziej lanserskiego<br />
końca listy. Istnieje mikroskopijna szansa,<br />
że jeszcze o tym klubie nie słyszeliście<br />
– w takim wypadku prawdopodobnie i tak<br />
Was on nie zainteresuje. Do SQ chadzają głównie co bardziej<br />
rozrywkowi przedstawiciele „młodych i pięknych”,<br />
z nonszalancją wydający krwawicę rodzicieli. Mało kto<br />
idzie tam stricte „potańczyć” – w SQ się BYWA (uwaga<br />
– czasem kolejka do wejścia sięga aż do Dziedzińca!).<br />
Chcesz spotkać dawno niewidzianych znajomych, pokręcić<br />
się po nowocześnie i w dość specyficznym stylu urządzonym<br />
klubie, wypić raczej drogiego drinka i posłuchać<br />
house’a tudzież podobnych, elektroniczno-współczesnych<br />
rytmów? Trafiłeś w dziesiątkę. Nie zapomnij tylko o stosownym<br />
ubiorze – raczej eleganckim, chyba, że jesteś<br />
utalentowanymi trendsetterem. Miłośnicy oldschool’u &<br />
czarnej muzy również nie będą zawiedzeni (szukajcie imprez<br />
tematycznych na stronie klubu!).<br />
Plus: gigantyczna szansa, że spotkacie tu kogoś znajomego.<br />
Minus: wstęp prawie zawsze płatny; zniżki dla<br />
szczęśliwych posiadaczy kart SQ – białej, srebrnej i złotej<br />
(ta ostatnia jest jak święty Mikołaj – nikt jej nie widział,<br />
każdy o niej słyszał).<br />
BONUS: ŚRODing – w każdą środę od 22:00 do 23:00<br />
dziewczyny wejdą i wypiją drinka dnia gratis (ile chcecie<br />
– pod warunkiem, że dopchacie się do baru, mój prywatny<br />
rekord to 5 drinków/1h!)<br />
Mimo, iż studencka kieszeń kiepsko znosi podobne<br />
eskapady, warto choć raz wpaść do SQ – choćby po to, by<br />
wyrobić sobie opinię na temat jednego z najpopularniejszych<br />
miejsc Poznania.<br />
SQ klub<br />
www.sqklub.pl<br />
ul. Półwiejska 42<br />
Stary Browar (budynek Słodowni – poziom -2), wejście<br />
– schody od ulicy Kościuszki lub schody od strony ul. Półwiejskiej<br />
przez Dziedziniec Sztuki Starego Browaru<br />
Czynny: 22:00-różnie<br />
piwo: 7 zł, przeciętny cenowo drink: 15zł<br />
THONET<br />
Ukryty w kamienicy na obrzeżach Starego Rynku (nieopodal<br />
Placu Wielkopolskiego), mieści się lokal adresowany<br />
do zgoła innej grupy klientów. Nazwiesz Thonet jak<br />
zechcesz – pubem, galerią, miejscem koncertów – ale na<br />
pewno nie nazwiesz go typowym klubem. Po wejściu do<br />
środka (przez bramę i stromymi schodami w dół) można<br />
odnieść wrażenie, że czas zatrzymał się tam w późnych latach<br />
70-tych. Po pierwsze – wystrój – lub jak wolą niektórzy,<br />
jego brak. Półmrok, zgrzebne, drewniane stoły, lada<br />
barowa rodem PRL-u i co najlepsze – genialne szyldy,<br />
wiszące w każdym możliwym miejscu. „Lokal z prawem<br />
wyszynku” czy „Hełm dziadka Tuska” – tabliczka fak-<br />
18<br />
Gazeta Studentów
PULSTERWENCJA<br />
tycznie wisi pod hełmem – to tylko przykładowe<br />
perełki tej specyficznej plejady sloganów.<br />
Po drugie – muzyka. Zazwyczaj stare, rockowe<br />
klimaty tudzież alternatywa, stanowiąca<br />
miłą odmianę od typowego łubudu. Po trzecie<br />
– cóż, trunki. Znajdziecie tu bodajże najbardziej<br />
fantazyjne nazwy drinków, a ich niskie ceny<br />
wywołają podwójny uśmiech na Waszych twarzach.<br />
Plus: lokalne piwo słodowe z browaru Czarna<br />
Fortuna – w niewielu miejscach można go<br />
skosztować, a warto! Minus: jeżeli jesteś estetą,<br />
prawdopodobnie uciekniesz stamtąd z krzykiem.<br />
BONUS: Najtańszy porządny shot w mieście,<br />
odpowiednik popularnego „Wściekłego<br />
Psa” – tutaj noszący jakże sympatyczną nazwę<br />
„Szczur”. Cena: 4,50zł.<br />
Jeśli nie przeraża Was powyższy opis, macie szansę<br />
stać się miłośnikami tego miejsca – to sprawdzony punkt<br />
na długie dyskusje w gronie przyjaciół, a nawet niezłe<br />
miejsce na „bifora”. Thonet jest jak tabasco – albo się go<br />
uwielbia, albo nienawidzi. The rest is up to you.<br />
Thonet pub<br />
ul. Kramarska 2<br />
czynny: 17: 00 – do ostatniego gościa (sic!)<br />
piwo: 5 zł, przeciętny cenowo drink: 10 zł<br />
PULSTERWENCJA<br />
Odpowiadając na Wasze wątpliwości.<br />
MP<br />
Studentka: To jest chore! Codziennie zostawiam rzeczy w szatni na Przybyszewskiego i nie wiem, czy coś z nich<br />
zostanie, jak wrócę z zajęć. Nie ma szafek, kurtki wydaje pani szatniarka, dostęp do torebek, plecaków czy butów jest<br />
swobodny i każdy może je wynieść. Przez to na zajęcia chodzę w gorszych butach, bo nie chcę stracić moich nowych<br />
kozaków. Dlaczego np. na Szpitalnej są szafki, a tutaj nie? Czy kiedyś też będą? Kiedy?<br />
Weronika Pelczar, przewodnicząca RUSSu: Z klinicznych szpitali bez szafek zostaje tylko szpital na ul. Przybyszewskiego<br />
i ul. 28 czerwca; odnośnie szpitala na ul. Długiej dostaliśmy obietnicę powstania szatni i szafek. Problem jest<br />
oczywiście natury finansowej, ale jest też kwestia znalezienia najlepszego miejsca – szatni obecnej nie można zlikwidować,<br />
bo nie tylko my z niej korzystamy ( ale także pacjenci, odwiedzający). Co do terminu wprowadzenia szafek na ul.<br />
Długiej – wszystko zależy od decyzji Władz Uczelni – czekamy na informacje. Docelowo chcielibyśmy, aby szafki były<br />
standardem na zajęciach klinicznych i będziemy się starać działać w tym kierunku.<br />
Masz problem? Chciałbyś o coś zapytać władze Uczelni lub innych<br />
pracowników? Coś nie działa właściwie?<br />
Napisz do nas: pulsterwencja@pulsum.pl lub wypełnij formularz<br />
na stronie www.pulsum.pl/pulsterwencja.<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
19
KONFERENCJA<br />
„Życiodajna<br />
śmierć”<br />
Powszechnie znane jest 5 stadiów godzenia się ze<br />
śmiercią: zaprzeczenie, gniew, targowanie się, depresja,<br />
akceptacja. Nie wszyscy jednak wiemy, że określenie tych<br />
etapów zawdzięczamy Elisabeth Kübler-Ross, która przekazała<br />
nam obszerna wiedzę dotyczącą umierania, śmierci<br />
i żałoby. Otoczyła swoją opieką wiele osób potrzebujących<br />
rozmowy, ciepła i wsparcia w najtrudniejszym dla<br />
każdego człowieka czasie. Ku jej pamięci, na Uniwersytecie<br />
Medycznym w Białymstoku, odbyła się już po raz<br />
szósty, Międzynarodowa Konferencja Naukowo – Szkoleniowa<br />
„Życiodajna Śmierć”, której tegoroczne zagadnienia<br />
dotyczyły Bioetyki i Wielokulturowości w Medycynie.<br />
Sympozjum odbyło się w dniach 10 -13 marca.<br />
Nie tylko o przemijaniu<br />
Tematy, które podjęto na Konferencji nie były łatwe. Dotykały<br />
najbardziej intymnych i dramatycznych kwestii,<br />
poruszały wiele punktów spornych, skłaniały do refleksji<br />
oraz dialogu. Nie można przecież zaprzeczyć, że zapłodnienie<br />
in vitro budzi wiele kontrowersji – czym jest i czy<br />
jego forma nie wywołuje w nas żadnych dylematów moralnych?<br />
Być może realna jest wizja masowej produkcji<br />
człowieka? A może ostatecznie naprotechnologia wyprze<br />
in vitro?<br />
Podjęta została także dyskusja dotycząca aborcji. Czy<br />
powinna być dopuszczalna? Dokąd nas zaprowadzi? Czy<br />
możemy odbierać matce prawo do decydowania o jej własnym<br />
życiu, jednak czy prawo to nie godzi w życie nienarodzonego<br />
dziecka? I od kiedy możemy mówić o uznaniu<br />
rosnących komórek ludzkich za człowieka?<br />
Nie zabrakło także rozmyślań o przemijaniu i śmierci<br />
– czy człowiek jest w stanie oswoić się z tymi etapami?<br />
Czy może spychamy je na margines swojej świadomości?<br />
Czy eutanazja jest rozwiązaniem, które pozwoli nam skrócić<br />
cierpienie, a może wręcz przeciwnie? Sprawi, iż przerwany<br />
zostanie naturalny proces, a skutki nie będą dla nas<br />
żadnym ukojeniem?<br />
O tolerancji<br />
„Możemy szanować człowieka, dlatego że jest od nas odmienny,<br />
możemy go rozumieć, ponieważ jest nam równy”<br />
Karel Čapek<br />
W czasie Konferencji wielokulturowość oraz związana<br />
z nią tolerancja stała się jednym z wiodących tematów.<br />
Droga do tolerancji jedynie pozornie wydaje się być łatwą<br />
sprawą. Uważamy się za osoby tolerancyjne, otwarte,<br />
liberalne. Bardzo często składamy takie deklaracje, nie<br />
zastanawiając się tak naprawdę, co oznacza owo: jestem<br />
tolerancyjny. Czy zawsze? W każdej kwestii? Dla naszego<br />
Koła był to temat szczególny, gdyż w czasie tego roku<br />
akademickiego rozważamy szeroko pojęty temat tolerancji,<br />
dlatego ciekawym doświadczeniem było przyjrzenie<br />
się jak studenci kierunków medycznych postrzegają inne<br />
narody i kultury lub jak powinny być kształtowane relacje<br />
pacjent – personel medyczny na przykładzie Świadków<br />
Jehowy.<br />
Okrągły stół<br />
Tolerancja podczas Konferencji nie pozostała jedynie<br />
w sferze teorii. Atmosfera panująca w czasie tych kilku<br />
dni, była nie tylko sprzyjająca poznawaniu nowych poglądów,<br />
podejmowania dialogu w spornych kwestiach, ale<br />
pozwalała uczestnikom na poczucie, iż są oni integralną<br />
częścią sympozjum. Obecne w Białymstoku członkinie<br />
naszego Koła odczuwały panującą pomiędzy uczestnikami<br />
równość, wzajemny szacunek oraz życzliwość, choć<br />
poruszane były bardzo kontrowersyjne kwestie w sesji<br />
bioetycznej, której poświęcono oddzielną debatę – Okrągłego<br />
Stołu. Każdy uczestnik mógł przedstawić swój<br />
punkt widzenia w danej kwestii.<br />
Nasza obecność na Konferencji czyli Veni, Vidi, Vici<br />
Poszukiwanie odpowiedzi na postawione pytania nie było<br />
sprawą łatwą. Wyobraźmy sobie bowiem sytuacje, w której<br />
wraz z ukochaną, bliską osobą, pragniemy posiadać<br />
dziecko – jednak z przyczyn biologicznych nie możemy<br />
tego pragnienia urzeczywistnić. Istnieje metoda, która<br />
może nam to umożliwić, jednak większość uznała ją za<br />
niemoralną i z tego powodu tracimy ostatnią szansę na<br />
spełnienie naszych pragnień. Czy w danym momencie interesują<br />
nas powody, dla których większość podjęła za nas<br />
taką decyzje? Prawdopodobnie – nie.<br />
Jednak istnieje jeszcze drugi punkt widzenia. Może<br />
jednak powinniśmy zastanowić się nad innym? Być może<br />
nie chodzi jedynie o kwestie religijne czy przekonanie, od<br />
którego momentu możemy mówić już o istocie ludzkiej.<br />
Gdyby druga strona wytłumaczyła nam, że w planowanej<br />
przez nas metodzie zapłodnienia pozaustrojowego, po zapłodnieniu<br />
od 6 do 15 żeńskich gamet komórkami męskimi<br />
w warunkach laboratoryjnych, tylko od 6 do 8 zostaje pod-<br />
20<br />
Gazeta Studentów
KONFERENCJA<br />
danych ocenie tempa podziałów komórkowych, a dopiero<br />
około 4 doby zostaje dokonana selekcja? Odrzucone embriony<br />
poddawane są kriokonserwacji i przechowywaniu<br />
w niskiej temperaturze. Następuje więc sytuacja, w której<br />
poczęte zostało kilka istot ludzkich, jednak nie wszystkie<br />
będą miały szanse przeżycia. A następnie? Czy przechowywane<br />
w temperaturze ok. minus 195 stopni ludzkie zarodki<br />
nigdy nie staną się materiałem genetycznych badań<br />
lub tworzenia hybryd czy chimer?<br />
Czy myśląc o posiadaniu w przyszłości dziecka, takie<br />
pytania powinny pozostać nam obojętne? Czy mamy prawo<br />
odbierać embrionowi godność? Jeśli tak, czy sprawiedliwe<br />
jest decydowanie o momencie, w której “człowieczeństwo”<br />
może posiadać już miano godności? Wszyscy<br />
doskonale znamy filmy science-fiction, w których ludzkie<br />
klony zostały “wyhodowane” tylko w celu dostarczenia<br />
nam potrzebnych do przeżycia organów. Czy naprawdę to<br />
niemożliwe mrzonki, czy być może jesteśmy bliżej spełnienia<br />
owych fantazji, niż przypuszczaliśmy?<br />
Sukcesy<br />
Owe rozmyślania pochodzą z nagrodzonego I miejscem<br />
w kategorii Sesji Bioetycznej artykułu: „Medycyna na granicy<br />
życia w obliczu niepłodności” autorstwa Anny Buszki,<br />
Angeliki Gonzalez, Kingi Witczak-Błoszyk oraz Anny<br />
Bednarek, członkiń naszego Koła. W tym roku możemy<br />
być dumni również z wyróżnień, jakie zostały przyznane<br />
aż dwóm studentkom naszej uczelni i członkiń Koła,<br />
w ramach sesji: Problemy opieki paliatywnej/hospicyjnej:<br />
„Wentylacja mechaniczna pacjenta w warunkach domowej<br />
opieki paliatywnej, metody, zagrożenia, problemy pielęgnacyjno-opiekuńcze”<br />
Angeliki Gonzalez oraz w ramach<br />
Sesji Bioetyka: „Macierzyństwo zastępcze w Polsce i na<br />
świecie – aspekty prawne i etyczne” Anny Jeżewskiej.<br />
Serdecznie dziękujemy Prodziekanowi WNoZ, Panu<br />
prof. dr. hab. Michałowi Musielakowi oraz mgr Katarzynie<br />
Głodowskiej, za pomoc, wsparcie i umożliwienie<br />
wyjazdu, który zaowocował zdobyciem wielu nowych<br />
doświadczeń.<br />
Szczególne podziękowania kierujemy także do Pani<br />
Dziekan WNoZ <strong>UM</strong> w Białymstoku, prof. dr hab. Elżbiety<br />
Krajewskiej-Kułak. Jesteśmy bardzo wdzięczni za ciepłe<br />
przyjęcie, pomoc, także w zakresie rozwoju naukowego.<br />
Mamy nadzieję, iż przyszłoroczna Konferencja zainteresuje<br />
szersze grono studentów naszej uczelni, do czego<br />
gorąco zachęcamy dodając, iż wyjazd do Białegostoku,<br />
to nie tylko obcowanie z nauką, ale i wielokulturowością<br />
Podlasia.<br />
Anna Płażewska<br />
Rzecznik prasowy Koła Etyki i Bioetyki<br />
(II rok stacjonarne Pielęgniarstwo, WNoZ)<br />
„Jasnowłosa prowincja“<br />
Studenckie Koło Etyki i Bioetyki<br />
ma zaszczyt zaprosić wszystkich zainteresowanych na projekcję filmu<br />
„Jasnowłosa prowincja“<br />
(Polska, Niemcy 2009, 75 minut), scenariusz Jacek Kubiak, Janusz Zemer, reż. Jacek Kubiak, Klaus Salge,<br />
który odbędzie się<br />
13 maja 2011 r. w Collegium Stomatologicum o godz. 16.30 w sali 202.<br />
Film jest dokumentalną relacją o deportacjach obywateli polskich z ziem wcielonych do Rzeszy. Tłem dla historii<br />
trzech głównych bohaterów są losy setek tysięcy wysiedlanych Polaków i Żydów oraz setek tysięcy sprowadzanych<br />
na ich miejsce Niemców etnicznych z sowieckiej strefy wpływów w Europie wschodniej. Bohaterami filmu są Helmut<br />
Steinitz – poznański Żyd, ocalały z Zagłady, Dieter Bielenstein – Niemiec z Łotwy, którego rodzina żyła podczas wojny<br />
w Poznaniu na zagrabionym Polakom mieniu, oraz Henryk Jaszcz – Poznaniak.<br />
Po projekcji odbędzie się rozmowa z panem Jackiem Kubiakiem.<br />
Serdecznie zapraszamy!<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
21
ŚWIAT WIEDZY<br />
Broń biologiczna – nowe oblicze<br />
terroryzmu?<br />
Bioterroryzm opiera się na nieuzasadnionym i bezprawnym<br />
wykorzystaniu czynników biologicznych, takich<br />
jak m.in.: wirusy, bakterie, riketsje, w celu zastraszenia<br />
ludności i osiągnięcia zamierzonego celu, najczęściej politycznego<br />
czy religijnego. Bioterroryzm stanowi dla świata<br />
ogromne zagrożenie, ponieważ użyte czynniki biologiczne<br />
są bardzo skuteczne i mogą wywołać niedające się opanować<br />
epidemie. Co gorsza, wyprodukowanie takiej broni<br />
jest tanie: na podstawie analizy przeprowadzonej przez<br />
specjalistów dla ONZ stwierdzono, że koszt wywołania<br />
tych samych strat w ludności cywilnej przy użyciu broni:<br />
konwencjonalnej wynosi – 2000$/km2, atomowej –<br />
800$/km2, chemicznej – 600$/km2, biologicznej – 1$/<br />
km2. Produkcja czynników zakaźnych jest łatwa do<br />
ukrycia – wystarczy laboratorium. Według U.S. Arms<br />
Control and Disarmament Agency (Agencji ds. Kontroli<br />
Zbrojeń i Rozbrojenia), broń biologiczną można produkować<br />
w pomieszczeniu o powierzchni około 20 m2<br />
i za pomocą aparatury wartej 10 tys. dolarów. Właściwie<br />
każdy wyposażony w maskę przeciwgazową i plastikową<br />
odzież ochronną może, przy stosunkowo niewielkim<br />
ryzyku własnym, prowadzić hodowlę bilionów<br />
bakterii, wykorzystując sprzęt tak prosty w obsłudze<br />
jak piwowarskie kadzie fermentacyjne oraz zapewniając<br />
hodowli środowisko zawierające białko, niezbędne<br />
do jej wzrostu.<br />
Dodatkowym ułatwieniem, dla wykorzystania takiej<br />
postaci broni, jest prostota rozprzestrzeniania: wystarczy<br />
nawet list zawierający treść w postaci wirusa – co miało<br />
miejsce w 2001 roku, gdy świat zadrżał przed wąglikiem.<br />
Należy wyjaśnić, że pojedyncza bakteria<br />
ulega podziałowi co 20 min; po 10 godz. daje<br />
ponad miliard komórek potomnych. Z bakterii<br />
mieszczących się w niewielkiej ampułce,<br />
w ciągu kilku dni może powstać olbrzymia,<br />
wręcz niewyobrażalna ich ilość. W przypadku<br />
niektórych chorób, na przykład wąglika, zaledwie<br />
kilka tysięcy bakterii pobranych drogą oddechową<br />
(zmieściłyby się one na powierzchni<br />
znacznie mniejszej niż kropka na końcu tego<br />
zdania), może spowodować śmierć.<br />
Broń biologiczna została podzielona przez<br />
CDC (Centers for Disease Control and Prevention)<br />
na 3 grupy:<br />
– do grupy A zaliczamy patogeny łatwo<br />
rozprzestrzeniające się i powodujące śmierć, są<br />
to np.: wirusy gorączek krwotocznych, wirusy<br />
ospy prawdziwej, bakteria wąglika i jadu kiełbasianego,<br />
bakteria wywołująca dżumę,<br />
– do grupy B zaliczamy patogeny wywołujące<br />
umiarkowaną śmiertelność: bakterie z rodzaju: Shigella,<br />
Salmonella, Brucella, bakterie cholery, E. coli, bakteria<br />
gronkowca, wirus wenezuelskiego zapalenia mózgu,<br />
– do grupy C zaliczamy nowo pojawiające się patogeny<br />
lub patogeny uzyskane na drodze inżynierii genetycz-<br />
22<br />
Gazeta Studentów
ŚWIAT WIEDZY<br />
Laseczki wąglika<br />
nej: wirus Hanta, wirus żółtej febry, wirus Nipah.<br />
Historia użycia broni biologicznej sięga Starożytności,<br />
kiedy to woda była skażana sporyszem. Wśród innych<br />
opisanych przypadków można wymienić oblężenie przez<br />
Tatarów Kaffy, w 1346 roku,<br />
kiedy to wojska chana Dżana<br />
Beki katapultują do osady<br />
ciała zmarłych na dżumę. Podobnie<br />
postąpiły wojska rosyjskie<br />
w 1710 roku, podczas<br />
wojny ze Szwecją: Rosjanie<br />
wrzucili do miasta Reval ciała<br />
zarażonych pałeczką Jas.<br />
W 1797 roku Napoleon<br />
oblega Mantuę – mieszkańców<br />
miasta próbuje zarazić<br />
leptospirozą. W 1924 roku pojawiają<br />
się oskarżenia wobec<br />
Niemców, że podczas trwania<br />
I wojny światowej, próbowali<br />
wywołać we Włoszech i Rumuni<br />
epidemię cholery, a w Rosji – dżumy. Okres po II<br />
wojnie światowej to czas, gdy USA, ZSSR i Japonia prowadzą<br />
badania nad zastosowaniem i wyprodukowaniem<br />
broni biologicznej. Do najgłośniejszych ataków należały:<br />
w 1972 roku R.I.S.E. – ekoterroryści planowali atak<br />
z wykorzystaniem kilku czynników w celu zniszczenia<br />
ludzkości i odrodzenia z kilku wybranych osobników.<br />
W 1984 roku Kult Rajneeshee zatruwa bary sałatkowe<br />
w The Dallas w stanie Oregon. W wyniku zakażenia bakteriami<br />
Salmonella Typhimurium zachorowało 751 osób.<br />
Celem terrorystów było uniemożliwienie udziału w lokalnych<br />
wyborach i przejęcie władzy. O tym, że zatrucie<br />
nastąpiło w wyniku aktu bioterrorystycznego dowiedziano<br />
się dopiero po roku, od jednego z członków kultu. W roku<br />
1995 japońska sekta Aum Shinrikyo próbowała rozpylić<br />
toksynę botulinową w tokijskim metrze. Natomiast 3 lata<br />
później, w 1998 roku, listy rzekomo zarażone wąglikiem,<br />
trafiają do kilku szpitali w USA, w których dokonuje się<br />
aborcję. W roku 2001, w New Jersey ktoś rozsyła pocztę<br />
z przetrwalnikami wąglika.<br />
Agresja bioterrorystyczna może mieć formą ataku<br />
ukrytego lub jawnego. Wykrycie ataku jest możliwe, dysponujemy<br />
pewnymi systemami detekcji. W przypadku<br />
ataku aerozolowego są to np. system LRBSDS (Long Range<br />
Biological Standoff Detection System), przeznaczony<br />
do wykrywania chmury aerozolowej w promieniu 30 km.<br />
Wyposażony jest w transmiter laserowy na podczerwień,<br />
teleskop odbiorczy i detektor. Jego udoskonaleniem jest<br />
system JBSDS (The Joint Biological Standoff Detection<br />
System) – w pełni zautomatyzowany system mogący monitorować<br />
ruch chmury aerozolowej. Projektem, umożliwiającym<br />
nie tylko detekcję, ale i identyfikację czynnika<br />
biologicznego jest IBADS (The Interim Biological Agent<br />
Detection System). Jest to system półautomatyczny, który<br />
posiada koncentrator aerozolu<br />
oraz aerodynamiczny miernik<br />
cząstek. Do identyfikacji mikroorganizmów<br />
wykorzystano<br />
testy immunochromatograficzne.<br />
Technologia tego<br />
systemu jest tania i pozwala<br />
na wykonanie wstępnej identyfikacji<br />
patogenów. JPS<br />
(The Joint Portal Shields) jest<br />
pierwszym, wysoce zautomatyzowanym<br />
systemem,<br />
udoskonalonym dzięki sieci<br />
sensorów zwiększających<br />
czułość wykrywania.<br />
W przypadku gdy atak<br />
został przeprowadzony z wykorzystaniem<br />
wody lub żywności, do detekcji wykorzystujemy<br />
metody oparte na luminometrii (metody opartej<br />
na zasadzie wykrywania emitowanego światła, powstającego<br />
przy enzymatycznym rozkładzie ATP). Przykładem<br />
jest system PROFILE, który pozwala na odróżnienie<br />
komórek eukariotycznych od priokariotycznych. Dzięki<br />
odpowiednim urządzeniom dodatkowym, pozwala on<br />
na badanie zanieczyszczonych powierzchni, żywności,<br />
wody, powietrza itp. Umożliwia również szybkie wykrycie<br />
obecności w badanych próbkach przetrwalników<br />
bakteryjnych.<br />
W ostatnich latach obserwuje się coraz większe zainteresowanie<br />
groźbą użycia broni biologicznej przez<br />
terrorystów. Ataki takie niosą ze sobą katastrofalne skutki,<br />
łącznie z wywołaniem masowej śmiertelności. Do<br />
najważniejszych zadań, w trakcie przygotowywania się<br />
do obrony przed bioterroryzmem, należy podjęcie badań<br />
nad szybkim reagowaniem, szczególnie gdy skala rażenie<br />
jest bardzo duża. W Polsce za działania te odpowiadają<br />
Główny Inspektor Sanitarny i podlegający mu pion<br />
sanitarno-epidemiologiczny, Ministerstwo Zdrowia oraz<br />
Centra Zarządzania Kryzysowego<br />
Trzeba pamiętać, że użycie przez terrorystów broni<br />
biologicznej nie objawi się pożarami, zniszczeniami czy<br />
katastrofami lotniczymi, ale spowoduje efekty psychologiczne,<br />
prowadzące do paniki i chaosu. Doskonalenie<br />
metod szybkiego reagowania może uratować wiele istnień<br />
ludzkich.<br />
Ewelina Bukowska<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
23
INFORMACJE<br />
ANIMAL SECURITY – STRAŻ DLA<br />
ZWIERZĄT<br />
Kto nie okazuje szacunku bezbronnemu zwierzęciu, nie<br />
okaże go nigdy drugiemu człowiekowi…<br />
USTAWA O OCHRONIE ZWIERZĄT<br />
Rozdział 1<br />
Przepisy ogólne<br />
Art. 1.<br />
1. Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia,<br />
nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie,<br />
ochronę i opiekę.<br />
Animal Security jest to nowopowstałe Stowarzyszenie<br />
Ochrony Zwierząt w Poznaniu.<br />
(działalność rozpoczęliśmy w pierwszym kwartale 2011<br />
roku).<br />
Członkowie Stowarzyszenia są wolontariuszami, a nie<br />
pracownikami, za swój wkład w działalność nie otrzymują<br />
żadnego wynagrodzenia. W chwilach wolnych od spraw<br />
życia codziennego poświęcają swój czas i energię na pomoc<br />
zwierzętom, porzuconym/bezdomnym, których życie<br />
jest zagrożone ze względu na okrucieństwo zadane przez<br />
ludzi. Dążymy do tego, by dzięki naszym wysiłkom zapewnić<br />
im godne i szczęśliwe życie. Staramy się kształtować<br />
właściwy stosunek do zwierząt i aktywnie zwalczać<br />
przejawy znęcania się nad nimi. Robimy to z pełnym zaangażowaniem<br />
i najlepiej jak potrafimy.<br />
Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt Animal Security jest<br />
pierwszą organizację w Poznaniu, współpracującą z organami<br />
ścigania. Choć pomysł jest nowy każdy z nas, jeszcze<br />
zanim się poznaliśmy, starał się pomagać zwierzętom<br />
na własną rękę. Nasze doświadczenie, potęguje chęć do<br />
niesienia pomocy. Seria ostatnich wydarzeń, w których<br />
maltretowane są zwierzęta, zjednoczyła nas i przyspieszyła<br />
powstanie.<br />
Na naszym koncie jest MARSZ (NIE) MILCZENIA z 13.<br />
lutego, w którym mówiliśmy STOP przemocy wobec<br />
zwierząt. Chcemy zarażać naszymi pomysłami, a przede<br />
wszystkim miłością i szacunkiem.<br />
Odebrani przez nas podopieczni, będą mieli zapewnione<br />
godne warunki życia i rozwoju, a także możliwość znalezienia<br />
nowego kochającego domu. Dlatego odsyłam<br />
na naszą stronę internetowej http://animal-security.pl, na<br />
której znajdziecie więcej informacji o naszej działalności<br />
edukacyjnej w szkołach i przedszkolach, marszach festynach,<br />
zbiórkach czy interwencjach.<br />
NIE BĄDŹMY OBOJĘTNI NA ZŁO!!!<br />
Stowarzyszenie Animal Security działa na rzecz humanitarnego<br />
traktowania zwierząt. Naszym celem jest pomagać<br />
zwierzętom, które: trzymane są w złych warunkach<br />
(w pomieszczeniach, gdzie nie mają możliwości ruchu;<br />
schronienia się przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi);<br />
traktowane są w niewłaściwy sposób ( bite;<br />
głodzone; nie mają dostępu do wody; są schorowane,<br />
a właściciel nie zapewnia zwierzęciu opieki weterynaryjnej,<br />
widocznie zaniedbane; przeznaczane do krwawych<br />
walk), uległy wypadkom drogowym i są pozostawione bez<br />
pomocy, bądź są na to narażone, zostały porzucone przez<br />
swoich właścicieli bez możliwości dalszego egzystowania<br />
(np. w lesie; szczeniaki pozostawione samym sobie).<br />
Kontakt z nami: kontakt@animal-security.pl<br />
inne maile:<br />
Komendant Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt Animal<br />
Security- Emilia@animal-security.pl<br />
Z-ca Komendanta ds. Interwencji- Beata@animal-security.pl<br />
Z-ca Komendanta ds. Finansowych i Marketingu -<br />
Hania@animal-security.pl<br />
interwencje – nr. tel.: 513 242 212<br />
„Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed<br />
ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany<br />
z losem człowieka.”– Émile Zola<br />
Animal-security<br />
24<br />
Gazeta Studentów
DRUŻYNA SZPIKU<br />
Czy Twoje<br />
5 minut<br />
może zbawić<br />
świat?<br />
W ciągu tak krótkiej chwili, jaką wydaje się 5 minut,<br />
każdy z nas potrafi wykonać wiele różnych, mniej czy<br />
bardziej, ciekawych czynności, jak np.: zaparzyć dobrą<br />
herbatę, obejrzeć ćwierć Teleexpresu razem z napisami<br />
końcowymi „Mody na sukces”, przeczytać jedną stronę<br />
interesującego wykładu z anatomii.<br />
Ale w tym czasie, możesz zrobić coś o wiele ważniejszego<br />
–pomóc drugiemu człowiekowi.<br />
5 minut to wystarczająco dużo czasu, aby zostać potencjalnym<br />
dawcą SZPIKU.<br />
Aby nim być, wystarczy oddać próbkę krwi na typowanie<br />
antygenów układu HLA oraz wypełnić związaną<br />
z tym kartę ewidencyjną. Wykonanie tych dwóch czynności<br />
zajmie Ci właśnie mniej niż wspomniane 5 minut.<br />
ALE O CO CHODZI?<br />
Szpik kostny jest prawdziwym darem życia. Jest odpowiedzialny<br />
za wytwarzanie komórek krwi: krwinek<br />
czerwonych, białych oraz płytek krwi. Szpik zdrowego<br />
człowieka wytwarza dziennie setki milionów komórek.<br />
W szpiku kostnym znajdują się także tzw. komórki macierzyste.<br />
Mimo, iż stanowią 0,1% wszystkich komórek,<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
są bardzo ważne. Część z nich ma zdolność do samoregeneracji.<br />
Pozostałe, dzieląc się, dają początek kolejnym<br />
generacjom komórek. Z nich ostatecznie powstają dojrzałe<br />
krwinki, które opuszczają szpik i stają się częścią naszej<br />
krwi.<br />
Niestety nie ma możliwości wyprodukowania szpiku<br />
poza organizmem ludzkim.<br />
Dlatego też potrzebni są DAWCY, którzy bezinteresownie<br />
zechcą pomóc chorym, bez względu na nację<br />
i kolor skóry. Transplantacja szpiku może uratować życie<br />
człowieka w przebiegu wielu chorób.<br />
W Polsce co roku na nowotwór krwi zapada 1 na<br />
15.000 – 25.000 dzieci, najczęściej między trzecim a piątym<br />
rokiem życia. Ponad dwie trzecie dzieci poddanych<br />
terapii udaje się całkowicie wyleczyć.<br />
Chemioterapia i radioterapia to nie jedyne sposoby leczenia<br />
tych chorób, jest jeszcze przeszczep szpiku – a to<br />
dla wielu dzieci jedyny sposób na pokonanie choroby<br />
(przeszczep = transplantacja komórek macierzystych).<br />
Niestety ponad 70% osób chorych na białaczkę nie posiada<br />
dawcy rodzinnego, dlatego utworzono Rejestr Dawców<br />
Szpiku Kostnego, który zbiera<br />
informacje o potencjalnych<br />
dawcach szpiku. Twoje 5 minut<br />
może uratować życie wielu osób<br />
– zarówno dzieci jak i dorosłych<br />
chorych na białaczkę.<br />
Wyróżniamy trzy sposoby<br />
pobierania komórek:<br />
– z krwi obwodowej,<br />
– z żyły przedramienia (czas<br />
pobrania to 3-4 godziny i nie wymaga<br />
znieczulenia),<br />
– ze szpiku kości biodrowej<br />
(czas zabiegu to 1-1,5 godziny,<br />
w znieczuleniu ogólnym).<br />
DRUŻYNA SZPIKU<br />
Drużyna Szpiku to grupa<br />
wolontariuszy działających bezinteresownie,<br />
z potrzeby serca<br />
na rzecz osób chorych na nowo-<br />
25
KONFERENCJA<br />
twory krwi, w szczególności na białaczki. Gotowość niesienia<br />
pomocy to nadrzędny cel tej Drużyny. Dla jednych<br />
jest to oddanie szpiku, mówienie, na czym polega przeszczep,<br />
a dla innych bieganie maratonów w czerwonych<br />
koszulkach Drużyny, czy też organizowanie zbiórek krwi<br />
lub spotkań w szkołach. A dla artystów – charytatywny<br />
udział w kampaniach społecznych. Wszyscy są potrzebni,<br />
bo ta Drużyna to po prostu łańcuch składający się z ogniw<br />
i każde z nich ma swoje zadanie. Każdy wnosi do niej to,<br />
co mam najpiękniejszego, co umie, robi i lubi.<br />
Członkowie Drużyny Szpiku działają dla fundacji im.<br />
Anny Wierskiej „Dar szpiku”, powstałej dla upamiętnienia<br />
osoby, która ostatnie 2 lata swojego życia, walcząc z białaczką<br />
i brakiem dawcy szpiku, poświęciła na przekonywanie<br />
innych jak niewielkim kosztem można uratować<br />
inną osobę.<br />
W szeregach Drużyny znalazły się osobistości życia<br />
publicznego czy gwiazdy znane ze szklanego ekranu<br />
i pierwszych stron gazet. Kapitanem tego teamu został piłkarz<br />
Piotr Reiss, wspierają go olimpijczycy: Julia Michalska,<br />
Michał Jeliński, Anita Włodarczyk, Aneta Konieczna,<br />
Szymon Ziółkowski, Monika Drybulska, sprinter Marcin<br />
Urbaś. Silną grupę stanowią artyści pod wodzą aktorki Katarzyny<br />
Bujakiewicz, wspieranej przez Magdę Stużyńską,<br />
Magdę Steczkowską, Olgę Bończyk, Sylwię Grzeszczak,<br />
Macieja Balcara, Meza, Libera Kalwiego, zespół Arka<br />
Noego. Do Drużyny Szpiku należą artyści poznańskich teatrów:<br />
Wielkiego, Polskiego Animacji i Nowego, a także<br />
śpiewacy Poznańskiego Chóru Katedralnego, dziennikarze,<br />
lekarze, prawnicy i politycy, którym przewodzą Przemysław<br />
Pacia – Wicewojewoda Wielkopolski i Ryszard<br />
Grobelny – Prezydent Poznania. Obok znanych nazwisk<br />
ten zespół tworzy cały szereg ludzi, na co dzień anonimowych,<br />
a w dniu egzaminu z człowieczeństwa stających<br />
ramię w ramię z wielkimi tego świata.<br />
Teraz już wiesz, dlaczego Twoje 5 minut jest takie<br />
ważne – zajrzyj na stronę: darszpiku.pl lub też wejdź na<br />
profil Drużyny Szpiku na facebooku.<br />
Nie zmarnuj swojego czasu!!!<br />
~nr startowy 988<br />
O ciekawych<br />
przypadkach<br />
medyczych<br />
Mateusz Palczewski, student medycyny Akademii<br />
Medycznej we Wrocławiu, na pewno zastanawiał się,<br />
w jaki sposób zainteresować szeroko pojęte środowisko<br />
medyczne organizowaną przez siebie konferecją.<br />
Wnioskując po ilości uczestników, głównie studentów<br />
kierunków medycznych, jaka zjechała do Wrocławia<br />
26. marca, hasło: I Konferencja PrzypadkiMedyczne.<br />
pl, okazało się być strzałem w dziesiątkę. Pod dość<br />
lapidarnym tytułem ukryło się kilkanaście wykładów<br />
doświadczonych lekarzy specjalistów, którzy przezentowali<br />
najciekawsze przypadki w swojej karierze.<br />
Gościem honorowym konferencji była profesor<br />
Maria Siemionow, notabene absolwentka naszego<br />
Uniwersytetu, która wygłosiła wykład inauguracyjny<br />
nt. pierwszego udanego przeszczepu twarzy, jaki przeprowadził<br />
w USA zespół pod jej kierownictwem. Pani<br />
chirurg zaprezentowała całą, trwającą kilkanaście lat,<br />
drogę do tego sukcesu. Opisywała testy laboratoryjne,<br />
potyczki z bioetykami i prawnikami, problemy z wyborem<br />
biorcy oraz dawcy, a także przyczyny, dla których<br />
pierwszy przeszczep był porażką. Jak się okazało,<br />
pierwszy człowiek, któremu przeszczepiono twarz,<br />
azjata, został namówiony przez osobnika parającego<br />
się ziołolecznictwem, do odłożenia leków immunosupresyjnych<br />
na rzecz ziół, co po prostu nie mogło dobrze<br />
się skończyć. Temat wykładu wpasowywał się idealnie<br />
w założenia konferencji, a prof. Siemionow przyciągnęła<br />
samą swoją obecnością wielu uczestników, jednak<br />
po wykładzie czułam pewien niedosyt, ponieważ<br />
więcej w nim było opisów zmagań z biurokracją niż<br />
samego przypadku. Pani profesor w swojej prelekcji<br />
podkreślała rolę umiejętności pracy zespołowej, którą<br />
niepokojąco dużo razy utożsamiała z poświęcaniem<br />
wolnych weekendów i pracą wybitnie po godzinach.<br />
Wykład podsumowano słowami: „Trzeba mieć twarz,<br />
by móc spojrzeć na świat”.<br />
I to był dopiero początek tej arcyciekawej konferencji,<br />
która pogodziła wysoki poziom prezentacji<br />
z przystępną, dla osób choć trochę zorientowanych<br />
w kwestiach medycznych, formą. Nie sposób przytoczyć<br />
wszystkich opisywanych przypadków, w których<br />
nie zabrakło ekstremów, takich jak czterdziestokilo-<br />
26<br />
Gazeta Studentów
gramowy mięsak macicy, czy prawie udana operacja<br />
przetoki przełykowo – tchawiczej obejmującej całą<br />
tchawicę i część oskrzela. Podczas wykładu lekarza<br />
sądowego, którego prezentacja dotyczyła ciał jatrogennych,<br />
czyli wszystkiego tego, czym posługiwali się lekarze<br />
podczas zabiegu, i co też zostało w pacjencie po<br />
jego zakończeniu, próbowaliśmy rozwiązać zagadkę<br />
półmetrowej chusty, jaką znaleziono w jelicie krętym<br />
pacjentki, i co do której do dziś nie wiadomo, jak się<br />
tam znalazła. Zdjęcia RTG jamy brzusznej zawierającej<br />
przeróżny sprzęt rodem z sali operacyjnej, przypominały<br />
najwyraźniej innym lekarzom,<br />
co też oni znaleźli w ciałach<br />
swoich pacjentów w trakcie praktyki<br />
lekarskiej. I tak w zupełnie<br />
nieplanowany sposób konferencja<br />
została wzbogacona o kilkanaście<br />
zabawnych – przynajmniej dla<br />
słuchaczy – historyjek. Na przykład<br />
internista opowiedział o dwunastoletnim<br />
chłopcu, u którego<br />
w trakcie badań wykryto w pęcherzu<br />
moczowym struktury wyglądające<br />
jak wyjątkowo duże kamienie<br />
moczowe. Po zabiegu okazało się,<br />
że jest to inkrustowana kamieniami<br />
bransotelka. Chłopiec zapytany,<br />
czy przypadkiem sam sobie tego<br />
nie włożył, i jeżeli tak, to czy go<br />
nie bolało, bardzo dumny z siebie<br />
odpowiedział, że „bolało, ale dało<br />
prof. Maria Siemionow<br />
KONFERENCJA<br />
się wytrzymać”. Furorę zrobił<br />
również ginekolog opowiadający<br />
o tym, jak po zbadaniu<br />
kilku zdenerwowanych kobiet<br />
powiększyła się jego kolekcja<br />
kieliszków i pędzli. I nie były<br />
to bynajmniej prezenty od zadowolonych<br />
pacjentek. Konferencję<br />
zakończył zmuszający<br />
do reflesji wykład-dyskusja nt.<br />
tego, kiedy niewytłumaczalny<br />
powrót do zdrowia jest cudem,<br />
i czy właściwie cuda istnieją.<br />
Kilka uwag odnośnie samej<br />
organizacji. Z minusów<br />
– było za mało ciastek i mleka<br />
do kawy. A tak na poważnie<br />
(chociaż naprawdę było ich za<br />
mało), największe zastrzerzenia<br />
mam odnośnie logistyki.<br />
Do budynku Uniwersytetu Przyrodniczego, gdzie całość<br />
miała miejsce, zjechało około 1600 osób, mimo<br />
iż miejsc na sali konferencyjnej było zaledwie 500. Co<br />
prawda, w trakcie wcześniejszej rejestracji internetowej<br />
organizatorzy uprzedzali osóby, które nie zmieściły<br />
się w pierwszych pięciu setkach, że prawdopodobnie<br />
nie dostaną miejsc siedzących, jednak w mojej opinii<br />
robili to wyjątkowo mało przekonująco. Skutkiem tego<br />
była konieczność – dosłownie – wyproszenia za drzwi<br />
prawie tysiąca osób, które, tak jak i ja, wyszły z założenia,<br />
że „prawdopodobnie” nie musi oznaczać „na<br />
pewno nie dostaniemy miejsca siedzącego”.<br />
Stąd miało miejsce kilka<br />
nieprzyjemnych sytuacji, zwłaszcza,<br />
gdy ktoś przyjechał np. ze Szczecina.<br />
Wśród rozczarowanych, pojawił<br />
się nawet pomysł, żeby II Konferencję<br />
PM zorganizować w Poznaniu,<br />
bo mamy więcej miejsc siedzących.<br />
Mimo wszystko uważam, że był<br />
to świetnie spędzony czas i już rezerwuję<br />
sobie 23. marca 2012 roku,<br />
na kiedy to zapowiedziano kolejną<br />
edycję tego wydarzenia. Zachęcam<br />
też do zajrzenia na stronę www.<br />
przypadkimedyczne.pl, gdzie poza<br />
fotorelacją, znaleźć można ciekawe<br />
medyczne quizy.<br />
Anna Płóciennik<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
27
FELIETON<br />
–– Cześć, ładnie dzisiaj wyglądasz<br />
–– Dziękuję. Nie wiedziałam, że wpadniesz.<br />
–– Przechodziłem niedaleko i pomyślałem, że wejdę. Tylko<br />
na chwilę, zaraz muszę lecieć.<br />
–– Szkoda, wiesz jak lubię, kiedy przychodzisz. Najważniejsze<br />
jednak, że jesteś. Tylko dlaczego stoisz<br />
w drzwiach? Nic nie mówisz, spoglądasz tylko na mnie<br />
z miną zbitego psa. Coś się stało?<br />
–– Wiesz, ja zawsze myślałem, że będzie inaczej. Ja... Ja<br />
nie wiem, co powiedzieć – mówisz po cichu, zbolałym<br />
głosem.<br />
–– Jak to co? Wytłumacz mi wszystko, opowiedz co się<br />
dzieje. Mów do mnie, a nie tylko szepczesz coś pod nosem,<br />
licząc że albo nie dosłyszę, albo usłyszę to, co chcę<br />
słyszeć. Jestem tuż obok, przy tobie.<br />
–– Kiedy szedłem tutaj, przypomniał mi się nasz ostatni<br />
wyjazd w góry. Dzisiaj jest dokładnie taka sama pogoda<br />
jak wtedy, kiedy zdobywaliśmy Śnieżkę.<br />
–– O czym Ty mówisz? Widzę, że coś Cię trapi, a Ty<br />
wspominasz nasze wakacje. Tak, było fantastycznie, ale<br />
dlaczego ciągle wracasz do przeszłości? Nie wiem czy<br />
widzisz, ale kolejne dni mijają, to co naprawdę ma znaczenie<br />
to teraźniejszość. Od kiedy zacząłeś mieć przede<br />
mną tajemnice? Zawsze rozwiązywaliśmy nasze problemy<br />
razem, a teraz nie potrafisz mi wyjaśnić o co chodzi.<br />
Mówisz o wszystkim i o niczym.<br />
–– To nie tak jak sobie myślisz. Nie zostawiam nas w przeszłości,<br />
tylko nie wiem jak ta przyszłość ma wyglądać, nie<br />
potrafię.<br />
–– Słucham? Czego nie potrafisz?<br />
–– Przepraszam – i wychodzisz, zamykając za sobą<br />
drzwi.<br />
„Miało być...”<br />
Zostaję sama z moimi myślami i przerażeniem. Wiedziałam,<br />
że to pewnie kiedyś nastąpi, że się poddasz, ale<br />
sądziłam, że wystarczy Ci tej miłości na dłużej. Tobie jest<br />
ciężko? A co mam ja powiedzieć? I co to była za rozmowa?<br />
Jeśli chcesz ode mnie odejść, to dlaczego nie potrafisz<br />
tego powiedzieć wprost?<br />
A miało być tak pięknie<br />
Miało nie wiać w oczy nam<br />
I ociekać szczęściem<br />
Miało być "sto lat! sto lat!" 1<br />
(Happysad „Wszystko jedno”)<br />
Pamiętam wspólnie spędzone chwile, każda z osobna<br />
mocno kłuje gdzieś w środku. Nasze małe szaleństwa,<br />
wyjazdy, skok spadochronowy, przed którym pierwszy<br />
raz powiedziałeś to magiczne „Kocham”. Później wspominałeś<br />
coś o strachu, który miałby to wywołać, ale i tak<br />
wiedziałam, że nawet największe przerażenie nie byłoby<br />
w stanie zmusić Cię do wypowiedzenia słów, w które nie<br />
wierzyłeś. Nasz związek nigdy nie przypominał Harlequina,<br />
tych kilka romantycznych chwil było rzadkością, żadne<br />
z nas ich nie potrzebowało. Wiedzieliśmy, że możemy<br />
sobie ufać i to liczyło się najbardziej. Dlaczego więc zapomniałeś,<br />
że zaufanie i szczerość jest najważniejsze?<br />
Każdego dnia mam nadzieję, że się obudzę i będę mogła<br />
Ci to powiedzieć. Tak, że będziesz mógł to usłyszeć; że<br />
te słowa przestają być tylko plątaniną moich myśli.<br />
Albo że ten wypadek nigdy się nie wydarzy. I wtedy<br />
będziemy mieć nasz happy end.<br />
~kp<br />
W tym numerze przygotowaliśmy dla Was 7 podwójnych zaproszeń do kina „Muza” na dowolnie wybrany<br />
seans. Bilety można wykorzystać do końca maja 2011. Aby otrzymać wejściówki, należy poprawnie rozwiązać poniższą<br />
krzyżówkę i przesłać rozwiązanie na adres mailowy: m.kaminska@pulsum.pl do 10 maja 2011 roku w tytule maila<br />
wpisując „KONKURS FILMOWY”.<br />
2<br />
3<br />
1 6 4<br />
5<br />
pionowo:<br />
- nazwisko wybitnego polskiego reżysera<br />
- ... Purviance<br />
- Agenci ...<br />
- Largo albo Skeleton<br />
- ... Vegas<br />
poziomo:<br />
- Samuel L. ...<br />
- Rzymskie albo Jasia Fasoli<br />
- imie serialowej prawniczki<br />
1 2 3 4 5 6<br />
28<br />
Gazeta Studentów
KINO MUZA<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
29
PODRÓŻE<br />
Rzymskie wakacje – część II<br />
Mój drogi Perkinsie,<br />
Kuchnia<br />
Ach... Gotowałam z prawdziwą przyjemnością i dosyć<br />
ekonomicznie, bo oszczędzałam pieniądze na "La Traviatę".<br />
Głównie pasty z sosami, które tworzyłam z tego, co<br />
akurat było w lodówce (bądź zamrażalce). Oczywiście<br />
z odpowiednią ilością przypraw. Bakłażany, oliwki, mozzarella,<br />
passaty z pomidorów, świeże zioła na stałe weszły<br />
do mojego repertuaru. Kupiłam sobie nawet książkę po<br />
angielsku z włoskimi przepisami. I całe szczęście, bo pewnego<br />
dnia dla odmiany zdecydowałam się na ryż. Kupiłam<br />
taki do risotto i nagle się okazało, że nie można go ugotować<br />
w tradycyjny (oczywiście w moim mniemaniu) sposób.<br />
W mojej książce wyczytałam, że należy go podlewać<br />
bulionem. Jako że nie miałam rosołu, to użyłam do tego<br />
celu oliwy z oliwek rozrobionej z wodą. Wyszło pysznie;)<br />
Poza tym pierwszy raz w życiu próbowałam świeżych fig.<br />
Suszone mogą się schować.<br />
Wybrałyśmy się też z Mają do najlepszej lodziarni<br />
we Włoszech – Gelateria di San Crispino. Porcja lodów<br />
wygląda wyjątkowo mało okazale, ale smak wynagradza<br />
wszystko. I to jaki smak... Próbowałam lodów miodowych<br />
i... bergamotkowych;) Pachniały jak perfumy;)<br />
Ostatniego dnia mojego pobytu Maja zabrała mnie<br />
do pewnego zaprzyjaźnionego szefa restauracji i miałam<br />
okazję spróbować ośmiornic i tym podobnych osobliwości.<br />
Nie są złe, ale chyba wolę jednak lasagne albo pizzę.<br />
A jeśli chodzi o pizzę, to ta rzymska jest prawie tak cienka<br />
jak kartka papieru. Poza tym rzymianie (hah) śmiesznie ją<br />
przystrajają. Zamiast równomiernie rozłożyć na niej dodatki,<br />
to wszystko układają grupami – zupełnie jakby były<br />
to matematyczne zbiory.<br />
Zwiedzanie<br />
Tutaj właściwie mogłabym przepisać cały przewodnik<br />
Pascala, w którym się zaczytywałam. Każdego dnia spędzałam<br />
jakieś 8 godzin na podziwianiu muzealnych eksponatów,<br />
starożytnych ruin czy też po prostu oddawałam<br />
się przyjemności przemierzania przez miasto.<br />
Rzym podzielony jest na 4 rejony – część starożytną,<br />
północną, serce oraz Watykan. Oczywiście w każdej<br />
z nich znajduje się niezliczona ilość zabytków. Moją ulubioną<br />
dzielnicą zdecydowanie jest Trastevere, czyli Zatybrze<br />
(z wł. Tevere – Tyber) – nieco zapomniane, zaciszne<br />
siedlisko miejscowej bohemy. Jeśli szuka<br />
się jakichkolwiek osobliwości, to można je<br />
znaleźć właśnie tam.<br />
Ciekawostki<br />
Okazuje się, że koniec świata czeka nas<br />
całkiem niedługo. W kościele San Paolo<br />
fuori le Mura znajduje się nawa ozdobiona<br />
portretami wszystkich papieży. Kiedy<br />
zabraknie miejsca dla następnego, nastąpi<br />
Apokalipsa. A po obecnym papieżu zostało<br />
jeszcze tylko 7 wolnych miejsc...<br />
Tradycyjna rzymska kuchnia bazuje na<br />
tzw. quinto quarto, czyli tym, co pozostaje<br />
ze zwierząt tucznych po wycięciu wszystkiego,<br />
co powszechnie uważa się za zjadliwe.<br />
Była w Rzymie kiedyś taka rzeźnia,<br />
w której pracownicy dostawali właśnie te<br />
odpadki, a później starali się z nich coś upichcić. Tylko<br />
dla zawodników o mocnych nerwach i przede wszystkim<br />
mocnych żołądkach.<br />
W kościele Santa Maria della Concezione znajdują<br />
się wyjątkowo osobliwe ozdoby. Kapucyni mieli zwyczaj<br />
chowania swoich współbraci w ziemi sprowadzonej<br />
z Jerozolimy. Kiedy jednak ziemia się skończyła, zwłoki<br />
pozostawiali na świeżym powietrzu... I tak, jak sam się domyślasz,<br />
powstały m. in. bardzo ciekawe... żyrandole czy<br />
też złożone z kilkuset czaszek wysokie kopce. Kiedy odwiedziłam<br />
kryptę, to wrażenie było podwójne, bo po prostu<br />
rozpoznawałam poszczególne kości. Uderzyło mnie<br />
też zdanie znajdujące się w ostatniej z cel: "What you are<br />
now, we used to be. What we are now, you will be?".<br />
Sztuka<br />
Takiego nagromadzenia piękna dawno nie widziałam.<br />
Często czułam się strasznie zdezorientowana, bo nie mogłam<br />
się zdecydować na co najpierw patrzeć. Odwiedziłam<br />
30<br />
Gazeta Studentów
PODRÓŻE<br />
większość wartych uwagi rzymskich kościołów. Z prawie<br />
600 tylko dwa ustrzegły się przed barokowymi przeróbkami.<br />
Z tym barokiem to w ogóle bardzo ciekawa sprawa.<br />
Głównymi twórcami tej epoki w Rzymie byli Bernini<br />
oraz Borromini. Oboje wszechstronnie uzdolnieni, wręcz<br />
genialni. Rzym dla nich dwóch był za mały, więc nieustannie<br />
się ścierali. Ich niechęć do siebie była powszechnie<br />
znana, nawet obrosła w legendy. Otóż na Piazza Navona<br />
naprzeciwko siebie stoją kościół św. Agnieszki projektu<br />
Borrominiego oraz Fontana dei Quattro Fiumi obrazująca<br />
4 rzeki dłuta Berniniego. Jedna z upersonifikowanych rzek<br />
zwrócona twarzą do kościoła zastyga w przerażonej pozie,<br />
jakby nagle świątynia miała się zawalić. Natomiast na<br />
fasadzie kościoła stoi święta Agnese i uspokajającym gestem<br />
pokazuje, że wszystko jest w najlepszym porządku.<br />
Oczywiście to tylko zgrabna historyjka, bo fontanna powstała<br />
wcześniej. Ale smaczek pozostaje. Jeśli już jestem<br />
przy Berninim, to koniecznie muszę Ci opowiedzieć o jego<br />
rzeźbach jakie oglądałam w Galerii Borghese. W życiu<br />
nie widziałam czegoś tak oszałamiającego. Szczególnie<br />
spodobali mi się Apollo i Dafne ujęci w momencie, w którym<br />
ścigana przez natrętnego boga nimfa zamienia się<br />
w drzewo laurowe. Chociaż "Porwanie Prozerpiny" z jakby<br />
ciepłą, pełną życia ręką Plutona zaciśniętą na kobiecym<br />
udzie też jest magnifique. O rzeźbie Paoliny Borghese<br />
dłuta Canovy już nie wspomnę. Ach, nigdy wcześniej<br />
sztuka nie wywoływała we mnie takich przeżyć. Zawsze<br />
wychodziłam z założenia, że w człowieku jest cenne tylko<br />
to, co może wziąć z sobą wtedy, gdy zostanie<br />
wszystkiego pozbawiony. Nadal<br />
tak myślę, ale zaczynam dostrzegać też<br />
wartość tego, co po sobie pozostawia.<br />
Bernini dawno nie żyje, ale owoce jego<br />
pracy pozostały i dalej zachwycają.<br />
Marzy mi się, że może kiedyś poproszę<br />
jakiegoś studenta ASP, aby skopiował<br />
dla mnie kilka szczególnych<br />
obrazów wielkich mistrzów. Rzeźba<br />
byłaby jednak chyba zbyt burżujska.<br />
A propos obrazów. Wiesz jakie to cudowne<br />
uczucie – dotykać Caravaggia,<br />
Tycjana, Rafaela, Bacona, Dali, Bruegla,<br />
Velazqueza? Patrzeć na te dzieła,<br />
które wcześniej były dostępne tylko na<br />
stronicach albumów czy podręczników.<br />
Podchodzić bliżej, oddalać się, zerkać<br />
to z prawej, to z lewej strony, pod różnym kątami. Dostrzegać<br />
ślady pędzla, całą fakturę, wszystkie szczegóły.<br />
To zupełnie jak z rozmową z innym człowiekiem. Możesz<br />
rozmawiać przez Skype'a, ale możesz też spotkać się przy<br />
herbatce z konfiturą z dzikiej róży i pyszną szarlotką. Niby<br />
to samo, a inaczej, pełniej, głębiej...<br />
Oprócz Galerii Borghese zdarzało mi się oniemieć<br />
z wrażenia w Muzeach Watykańskich, choć irytowało<br />
mnie zupełnie niepotrzebne zamieszanie związane z Kaplicą<br />
Sykstyńską – żadnych rozmów, żadnych zdjęć. Trudno<br />
mi było wytrzymać, ale zastosowałam się do zakazu.<br />
Nie wyszło mi to natomiast w Galleria Doria-Pamphilj.<br />
Jest to przepiękny pałac, który w połowie stanowi muzeum,<br />
a w drugiej połowie zwyczajny (no zwyczajny to<br />
jednak nie) dom pewnej możnej rodziny. Świetna sprawa,<br />
też bym tak chciała. Choć może nie; bałabym się, że coś<br />
uszkodzę. Zależało mi, aby udokumentować całą rzymską<br />
przygodę, a bez zdjęcia z galerii archiwum byłoby<br />
niepełne. Nie wytrzymałam i po dokładnym przestudiowaniu<br />
rozmieszczenia kamer pstryknęłam jedną fotkę.<br />
Ledwo zdążyłam się oddalić do kolejnej sali, gdy wtem<br />
zaczął wyć alarm. Serce waliło mi ze 180/min. – jakby nie<br />
patrzeć wstąpiłam na ścieżkę przestępczości i wcale się<br />
z tym dobrze nie czułam. Na szczęście po chwili wszystko<br />
się uspokoiło i z nonszalancko przewieszonym na ramieniu<br />
aparatem skierowałam się ku wyjściu. Nevermore.<br />
Metro<br />
O tak, rzymskie metro z pewnością by Cię zafascynowało.<br />
Składa się z dwóch linii zbudowanych na planie<br />
nieidealnego krzyża, łączących się na stacji Termini (równocześnie<br />
dworca kolejowego i raju dla kieszonkowców).<br />
Pociągi są niezawodne, ciche i kursują co 1-3 min. Gdyby<br />
nie to, że wszędzie działa klimatyzacja i człowiek z 40 ºC<br />
musi przechodzić do 20, to byłoby idealnie. Jeśli chodzi<br />
o bilety, to można się zaopatrzyć w takie na 75 min., dzień,<br />
trzy dni, siedem i miesiąc. Jako że mój pobyt wynosił 10<br />
dni, to po wykorzystaniu drogiego biletu tygodniowego<br />
żal było mi pieniędzy na niewiele od niego tańszy 3-dnio-<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
31
PODRÓŻE<br />
wy i ostatnie dni spędziłam na przemierzaniu Rzymu piechotą,<br />
podróże metrem ograniczając do minimum. Dzięki<br />
wrodzonej oszczędności (wolałam inwestować w odwiedziny<br />
w galeriach), bądź strasznemu skąpstwu, jak kto<br />
woli, poznałam miasto od zaplecza. Oglądałam już nie<br />
tylko reprezentacyjne, upstrzone zabytkami ulice, ale też<br />
malutkie uliczki, (na których zaopatrywałam się w świeże<br />
owoce, zioła i warzywa) oraz rozkoszne zaułki. Czasem<br />
zdarzały się i slumsy, i wtedy nie było tak różowo.<br />
Sesja zdjęciowa<br />
To, co sprawiło, że zżyłyśmy się z Mają w sposób<br />
szczególny, to sesja pod Fontanną di Trevi. Wstałyśmy<br />
o piątej rano i wystroiłyśmy się jak księżniczki na bal.<br />
Tym razem postawiłam na prostą białą sukienkę z ogromnym<br />
czarnym paskiem. Coś w stylistyce Chanel. Maja<br />
wybrała za to nieśmiertelne jeansy i zwiewną różową koszulę,<br />
która ładnie korespondowała z jej długimi, mocno<br />
poskręcanymi lokami w kolorze ciemnego złota. Jako ta<br />
wiecznie głodna, zdążyłam jeszcze wtrząchnąć sute śniadanko,<br />
dopychając się w metrze półkilogramowym jogurtem.<br />
Pod fontannę przybyłyśmy o brzasku słońca, kiedy<br />
jeszcze nie było innych turystów, tylko służby porządkowe<br />
z nieodzownymi carabinieri na czele. Swoją drogą<br />
ich praca jest bardzo nużąca. Całymi dniami pilnują, żeby<br />
nikt, niczym Anita Ekberg, nie wskoczył do wody (a nie<br />
powiem, miałyśmy na to wielką ochotę), nie zbezcześcił<br />
pomnika Vittorio Emanuele przy Campidoglio czy też nie<br />
zrobił czegoś równie głupiego. Postanowiłyśmy umilić<br />
im życie i poprosiłyśmy, aby byli naszymi fotografami.<br />
Na początku nieco się krępowałyśmy, ale ile można mieć<br />
zdjęć w pozycji "na baczność"? W końcu zupełnie się rozkręciłyśmy<br />
i nie miałybyśmy nic przeciwko, gdyby o tej<br />
nieludzkiej porze przypadkiem nie przechodził ktoś z "Vogue".<br />
Po jakichś 300 fotkach przeniosłyśmy się na Schody<br />
Hiszpańskie. W końcu zachwycone artystycznym sukcesem<br />
sesji udałyśmy się do jednej z niezliczonych kafejek<br />
na cappuccino, gdzie poznałyśmy staruteńkiego i jednocześnie<br />
ciągle pełnego werwy neapolitańczyka. Chętnie<br />
podzielił się z nami historią swego życia. A miał człowiek<br />
fantazję ułana, naprawdę;) Wcześniej przeszłyśmy przez<br />
via Condotti (czyli jedną z najbardziej ekskluzywnych ulic<br />
handlowych miasta). Jakże przyjemnie było sobie popatrzeć<br />
na sklepy projektantów mody o światowej renomie.<br />
Gorszy był moment, w którym należało sobie uświadomić,<br />
że patrzenie to jedyne, na co możemy sobie pozwolić.<br />
Dobrze, że mam zdrowy stosunek do mody, bo byłoby<br />
mi równie ciężko jak Cyprianowi (tak tak, temu z mojej<br />
grupy), który notabene również w tym czasie bawił w Rzymie<br />
(na kursie włoskiego). Kiedy spotkaliśmy się, oczywiście<br />
przy osławionej fontannie, poczuliśmy, że świat jest<br />
naprawdę malutki. Śmieszne uczucie. Po kilku godzinach<br />
dzielenia się wrażeniami, wymieniliśmy się aparatami, aby<br />
obejrzeć dotychczas zrobione zdjęcia. Moim oczom ukazywał<br />
się na przemian Cyprian, Cyprian z dziewczynami<br />
albo Cyprian z jakimś bajecznym drinkiem. Czasem w tle<br />
przewijało się Koloseum albo inna antyczna ruina. Natomiast<br />
mój zacny kolega wykrzyknął tylko z przerażeniem<br />
"Klara, ale Rzym to nie tylko kościoły!". Postanowiłam<br />
wziąć sobie jego słowa do serca (w końcu podróż życia<br />
nie zdarza się zbyt często) i poznać miasto od bardziej rozrywkowej<br />
strony... Ale się działo...<br />
Klara Madsen<br />
ciąg dalszy w kolejnym numerze<br />
„Wielkie filmy rodzą się z obrazów”<br />
Wojciech Jerzy Has.<br />
Znamy? Powinniśmy. Dlaczego? Do zachwytu nad jego<br />
filmami zgodnie przyznawali się między innymi Martin<br />
Scorsese, David Lynch, Lars von Trier czy Francis Ford Coppola,<br />
a „International Film Guide” uznał go jednym z pięciu<br />
najlepszych filmowców na świecie. Jeden z jego filmów, do<br />
którego zaraz przejdę, został wpisany nawet do filmowej edycji<br />
Encyklopedii Guinessa. Miał wierną publiczność w wielu<br />
europejskich krajach. Dlaczego więc polska widownia<br />
obchodzi się z nim tak marginalnie? Kiedy minął już PRL,<br />
film nie musi służyć walce o wolność, a nasze indywidualne<br />
wymagania wobec kina rosną, warto do jego obrazów wrócić,<br />
bo ponieważ prezentują uniwersum, czas zdecydowanie<br />
nie zadziałał na ich niekorzyść. Przeciwnie. Te filmy wciąż<br />
czekają, aż polska publiczność do nich dorośnie. Myślę, że<br />
słusznym jest pokładać nadzieję właśnie w Was teraz trwających.<br />
Z podobnego założenia wyszła jedna z polskich gazet,<br />
która w cyklu „Mistrzowie Polskiego Kina” zamieszcza aż<br />
dwa, odświeżone cyfrowo dzieła Hasa, co jest świetną okazją,<br />
by o nich porozmawiać i zwrócić na nie Waszą uwagę.<br />
„Rękopis znaleziony w Saragossie”<br />
Jest to ekranizacja dzieła Potockiego o tym samym tytule.<br />
W Saragossie, podczas jednej z bitew napoleońskich,<br />
szukający schronienia oficer znajduje w piwnicy przepięknie<br />
zdobiony rękopis. Jego bohaterem jest Alfons van Worden<br />
(Zbigniew Cybulski), hiszpański gwardzista podróżujący poprzez<br />
wzgórza Kastylii do Madrytu. Widz od tej chwili będzie<br />
towarzyszył Alfonsowi w jego wojażach, poznając m.in.<br />
32<br />
Gazeta Studentów
KĄCIK FILMOWY<br />
pustelnika, kabalistę, nieprzychylną inkwizycję, przywódcę<br />
Cyganów, dwie mauretańskie księżniczki, przy czym kompletnie<br />
straci orientację, bo jak tu być czegokolwiek pewnym,<br />
gdy po nocy spędzonej z wyżej wymienionymi, orientalnymi<br />
pięknościami budzi się pod infernalną szubienicą? W dodatku<br />
fabuła nie jest tą, do której przywykliście. Tutaj Has operuje<br />
kompozycją szkatułkową, snując opowieść wewnątrz<br />
kolejnej opowieści. W oryginale książkowym doliczono się<br />
aż trzynastu narratorów na drugim<br />
Kadr z filmu „Rękopis znaleziony w Saragossie”<br />
poziomie, dziecięciu na trzeci, pięciu na czwartym i dwóch<br />
na piątym. W filmie oczywiście liczba ta uległa zmianie, ale<br />
poziomy pozostały. Incepcja? I to jaka! O tym obrazie można<br />
by pisać co najmniej osobny esej. Ja zmuszona jestem do<br />
ogromnej skrótowości, więc pozostanę przy krótkim podsumowaniu,<br />
a Wam pozostawię z Hasem zabawę w rozszyfrowywanie<br />
wieloznacznych symboli. Zobaczycie tu Księgi,<br />
okna, lustra, czaszki, malowidła, nawiązania do kabały, tarota,<br />
Salvadora Dali i wiele, wiele innych. Wszystko niezwykle<br />
plastyczne i nawiązujące do sztuki barokowej, wcześniej<br />
w kinie niespotykane. Skąd w Hasie ta nieprawdopodobna<br />
zdolność do „myślenia obrazami”? Jak to często bywa z reżyserami<br />
wyjątkowymi, tak również tutaj mamy do czynienia<br />
z twórcą, który z filmem przyszłości wiązać nie chciał.<br />
Student krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych obrał za kierunek<br />
malarstwo, które przerodziło się w animację, dopiero<br />
później w zainteresowanie możliwościami X muzy. Czym<br />
jest więc dla widza „Rękopis”? Myślę, że jeden z bohaterów,<br />
oślepiony Pacheco jest tutaj najlepszym symbolem odbiorcy.<br />
Has wyłupia nam oczy, pozbawia okularu, zmysłu racjonalnego<br />
postrzegania, pozostawia z przymusem wyjścia poza<br />
to, co jest na pewno i odkrycia nieznanego dotąd wymiaru<br />
rzeczywistości, „muśnięcia niewidzialnego”.<br />
„Sanatorium pod Klepsydrą”<br />
Drugi z wydanych filmów również jest ekranizacją pierwowzoru<br />
literackiego, tym razem Brunona Schulza. Wielokrotnie<br />
powtarzano, że jego twórczość jest zdecydowanie<br />
nieprzekładalna na język filmu ze względu na swoją poetyckość<br />
i ograniczoną fabularność. Czy mogło jednak dla Hasa<br />
być coś ciekawszego, niż zachwycające opisy rupieciarni,<br />
zakurzonych strychów i onirycznych wspomnień, tak bardzo<br />
powiązanych z jego krakowskim dzieciństwem?<br />
Tutaj bohaterem jest Józef (Jan Nowicki),<br />
który przybywa do Sanatorium prowadzonego<br />
przez doktora Gotarda (Gustaw Holubek), gdzie<br />
przebywa jego zmarły ojciec przywrócony do życia,<br />
jednak egzystujący w innym wymiarze czasu.<br />
„Sanatorium pod Klepsydrą” to bowiem film<br />
o czasie właśnie, o jego przemijaniu, o wspomnieniach<br />
i ich rozpadzie. Bohaterem, a więc<br />
metaforycznym rekonwalescentem przybytku<br />
doktora Gotarda, jest właściwie nie tyle ojciec,<br />
co czas sam w sobie, który funkcjonuje w większości<br />
dla Józefa jako przeszły, martwy, a który<br />
reżyser stara się reanimować (Iwona Grodź pokusiła<br />
się nawet o słowo „ekshumować”). Całość<br />
płynnie wraz z Józefem porusza się między dzieciństwem,<br />
młodością i dorosłością. Wystarczy<br />
założyć hełm by znów stać się chłopcem i opijać<br />
sokiem malinowym. Poznawać kobiecą erotykę<br />
przyglądając się spod łóżka rudowłosej, półnagiej służącej<br />
Adeli. Przechadzać z ojcem po ulicy Krokodyli. Wszystko<br />
to jednak epoka miniona. W dodatku nie odchodząca powoli,<br />
a zdeptana. Has pozwala sobie bowiem na zakończenie,<br />
o którym Schulz nie miał jeszcze pojęcia tworząc. Mianowicie<br />
na nawiązanie do Holokaustu. W końcowych scenach<br />
Józef opuszcza Sanatorium, cmentarz, świat mitów, swojej<br />
genealogii, która umarła.<br />
Filmy Hasa to dla widza zdecydowanie jedna z trudnych<br />
do opisania przygód. Mamy tutaj mnóstwo zabiegów, które<br />
wymagają od widza skupienia i przemyślenia. Są symbole,<br />
szyfry, których rozwikłanie okupione jest na pewno wysiłkiem<br />
intelektualnym. Myślę jednak, że właśnie teraz jest<br />
czas, kiedy w końcu do tego rodzaju kina dorośliśmy. Podejmując<br />
grę z Hasem gwarantujemy sobie przygodę na całe życie,<br />
bo to obrazy, do których się powraca. Poza tym, wstydem<br />
byłoby, gdyby za granicą kino czerpiące tak wiele z dorobku<br />
naszej własnej kultury wciąż pozostało nieodkryte dla polskiego<br />
widza. Tym bardziej, że urzeka go „Incepcja” Nolana<br />
czy „Wyspa tajemnic” Scorsese, które czerpią garściami<br />
z poruszania się po sennych i irracjonalnych przestrzeniach<br />
ludzkiego umysłu praktykowanego przez Wojciecha Jerzego<br />
Hasa właśnie.<br />
Justyna Kwitowska<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
33
STUDIA OD KUCHNI<br />
Naleśniki ze szpinakiem<br />
Naleśniki.<br />
Naleśniki zna i lubi (mam nadzieję) każdy. Studenckie<br />
oko wie najlepiej ile jajek, mąki i mleka trzeba użyć ;)<br />
Jednak każdy przepis na ciasto naleśnikowe różni się od<br />
siebie. Ja rezygnuję z dodatku wody, używam mleka 1,5%.<br />
Nie potrafię konkretnie powiedzieć, ile czego potrzebujemy,<br />
ale w przybliżeniu na 10 naleśników przygotujmy:<br />
– 1 jajko,<br />
– pół szklanki mleka,<br />
– kilka łyżek mąki pszennej,<br />
– olej,<br />
– szczyptę soli.<br />
Polecam zrobić tak, żeby roztrzepać jajko, wlać mleko,<br />
wymieszać, a później ciągle mieszając dosypywać<br />
mąki, tyle, żeby uzyskać konsystencję śmietany. Takie wg<br />
mnie są najlepsze. Jeśli chcemy uzyskać bardziej puszyste<br />
naleśniki (tzw. biszkoptowe), możemy oddzielić białko od<br />
żółtka, ubić pianę z białek i dodać ją na sam koniec do<br />
masy, którą zrobimy z pozostałych składników. Następnie<br />
naleśniki smażymy na złocisty kolor, za każdym razem<br />
uprzednio wlewając na patelnię kroplę oleju, którą warto<br />
rozsmarować na powierzchni patelni.<br />
Szpinak.<br />
Jestem pewna, że co najmniej połowa z Was ma teraz<br />
grymas na twarzy i mówi „bleee”. Szpinak można pokochać<br />
lub znienawidzić. Ja obdarzam go zdecydowanie tym<br />
pierwszym uczuciem. Jeśli jeszcze go nie próbowaliście<br />
– gorąco polecam, by to zrobić.<br />
Przygotujmy:<br />
– 1 opakowanie szpinaku mrożonego (400g),<br />
– kilka łyżek masła,<br />
– 1 średnią cebulę,<br />
– kilka ząbków czosnku,<br />
– kilka łyżek mąki pszennej,<br />
– 1 szklankę mleka,<br />
– ser żółty,<br />
– sól, pieprz.<br />
Cebulę obieramy, kroimy w małą kosteczkę. Czosnek<br />
również obieramy, następnie siekamy i rozcieramy za<br />
pomocą noża na desce do krojenia. Masło rozgrzewamy<br />
w garnku, smażymy cebulę, gdy się zeszkli dodajemy czosnek<br />
i jeszcze chwilę podsmażamy. Następnie dodajemy<br />
szpinak ( może być zamrożony, to nie problem). Kiedy<br />
szpinak będzie się dusił, przygotujemy sos beszamelowy.<br />
Należy zrobić zasmażkę I stopnia – czyli roztopić<br />
masło na patelni i wsypać mąkę (ilość masła i mąki<br />
musi być w stosunku 1:1), zasmażyć lekko, by mąka<br />
się nie zrumieniła. Następnie dolewamy mleko –<br />
stopniowo, mieszając tak, aby uzyskać konsystencję<br />
gęstego sosu. Łączymy szpinak z sosem, mieszamy<br />
i jeszcze chwilę dusimy. Doprawiamy do smaku wg<br />
uznania, można dodać jeszcze trochę czosnku oraz<br />
sól i pieprz. Smak musi być lekko słony, mocno<br />
czosnkowy, ponieważ w połączeniu z naleśnikiem<br />
smak będzie mniej odczuwalny.<br />
Następnie smarujemy szpinakiem każdy naleśnik,<br />
zawijamy w rulon zamknięty (czyli tak, jak widać to<br />
na zdjęciu) i układamy w naczyniu żaroodpornym.<br />
Następnie posypujemy żółtym serem i wstawiamy do piekarnika<br />
zapiekając do momentu, aż ser się zrumieni.<br />
Na moim zdjęciu nie ma sera, bo zupełnie niechcący<br />
trafiłam na wyrób sero-podobny i nie wyglądał jakby miał<br />
się kiedykolwiek zrumienić :) .<br />
Taką masę ze szpinaku można stosować do innych potraw<br />
np. Lasagne, Canneloni czy innych makaronów. Możemy<br />
również zrobić naleśniki w panierce (tzw. krokiety)<br />
i usmażyć, wtedy nie potrzebujemy naczynia żaroodpornego.<br />
Jeśli ktoś jest miłośnikiem czosnku, może zrobić sos<br />
czosnkowy, w połączeniu z naleśnikami smakuje rewelacyjnie.<br />
Smacznego!<br />
Czas przygotowania: 40-60 minut<br />
Koszt: w zależności od tego co już mamy, a co musimy<br />
dokupić – 6-10zł<br />
Naczynia, które zabrudziliśmy: garnek, patelnia, łyżka,<br />
nóż, deska do krojenia, naczynie żaroodporne.<br />
B.Ś<br />
34<br />
Gazeta Studentów
Dawcy bez prawa wyboru<br />
KĄCIK FILMOWY<br />
Szczerze przyznam, nie przepadam za amerykańskimi<br />
filmami z gatunku science fiction. Takie produkcje jak<br />
„Gwiezdne wrota”, „Obcy” czy „Predators”, są dla mnie<br />
nie do przejścia. Już same tytuły wywołują u mnie negatywne<br />
skojarzenia. Mam nadzieję, że nikogo nie urażę, jeśli<br />
powiem, że są one dla mnie po<br />
prostu kwintesencją kiczu. Więc<br />
jak to się stało, że w kwietniowym<br />
numerze „<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>” piszę<br />
dla Was o filmie Sci-Fic Marka<br />
Romanka „Nie opuszczaj mnie”?<br />
Odpowiedź banalna, występujący<br />
w nim aktorzy przekonali mnie, że<br />
warto go obejrzeć. Jedną z głównych<br />
ról gra tutaj Andrew Garfield,<br />
młody, zdolny aktor, który<br />
swoją rolą w „The Social Network”<br />
zauroczył pewnie nie tylko<br />
mnie. Carey Mulligan w „Była<br />
sobie dziewczyna” pokazała, że<br />
należy do grona najlepszych aktorek<br />
młodego pokolenia. A piękna<br />
Kiera Knightley… gdzie i z kim<br />
ona już nie grała?!<br />
Film „Nie opuszczaj mnie”<br />
opowiada o trójce przyjaciół Kathy, Tommy, Ruth, którzy<br />
wraz ze swoimi rówieśnikami wychowują się w Hailsham<br />
w szkole z internatem. W pierwszej części filmu<br />
poznajemy ich jako dorastające dzieci, którym nie wolno<br />
opuszczać terenu internatu. Następnie akcja przenosi się<br />
do „Chałup”, gdzie nasi bohaterowie już prawie pełnoletni,<br />
poznają życie poza granicami szkoły. Zakochują się<br />
i przeżywają pierwsze rozczarowania. Gdzie tu element<br />
science fiction? Dzieci w Hailsham nie znalazły się przypadkiem.<br />
Zostały sklonowane i umieszczone tam w celu<br />
zostania w przyszłości dawcami organów. Nasi bohaterowie<br />
są wychowywani z tą myślą całe życie, jest to dla<br />
Tytuł: Nie opuszczaj mnie (Never Let Me Go)<br />
Gatunek: Dramat, Thriller, Sci-fi<br />
Premiera: 11.03.2011 (Polska), 3.09.2010 (świat)<br />
Produkcja: USA, Wielka Brytania<br />
Reżyser: Mark Romanek<br />
Scenariusz: Alex Garland<br />
Obsada: Carey Mulligan, Andrew Garfield, Keira<br />
Knightley<br />
Zdjęcia: Adam Kimmel<br />
Muzyka: Rachel Portman<br />
niech rzecz oczywista i nawet nie starają się jej zapobiec.<br />
Istnieje jedynie możliwość odroczenia czasu operacji<br />
o kilka lat, dla osób, które zostają opiekunami dawców. Na<br />
takiego opiekuna aplikuje Kathy, dzięki czemu z tej trójki<br />
najdłużej udanie jej się uniknąć donacji.<br />
Film Marka Romanka porusza<br />
niesłychanie ważny problem<br />
etyczny, dotyczący wartościowania<br />
życia ludzkiego. Bo czy klon<br />
nie jest człowiekiem? Nie ma duszy?<br />
Tak właśnie założyli twórcy<br />
programu dawców, uznając te<br />
dzieci jako bezuczuciowe twory,<br />
stworzone by ratować życie „normalnych”<br />
ludzi. Pracujące z dziećmi<br />
nauczycielki przywiązują się<br />
do nich i starają się je uratować.<br />
Każą podopiecznym rysować obrazy,<br />
z których wybierają te, które<br />
później trafiają do galerii. Ma to<br />
na celu pokazania społeczeństwu,<br />
że dzieci przeznaczone do programu<br />
dawców są prawdziwymi, czującymi<br />
istotami.<br />
W czasie oglądania tego filmu,<br />
wszystko się w człowieku gotuje, bo przecież nikt nie<br />
ma prawa dzielić ludzi na lepszych i gorszych oraz decydować<br />
o ich losach. Ale możemy odetchnąć z ulgą, że<br />
„takie rzeczy to tylko w filmach”. Ale czy na pewno to<br />
w stu procentach science fiction? Wystarczy obejrzeć się<br />
dookoła, a znajdziemy liczne przykłady szufladkowania<br />
i traktowania w inny sposób ludzi tylko za to, że w jakiś<br />
sposób się różnią od przyjętego, tak naprawdę nieistniejącego,<br />
wyimaginowanego wzorca. Na szczęście nikt nie<br />
każe nikomu oddawać płuca czy serca, ale niestety podziały<br />
w społeczeństwie i nierówne traktowanie to nasza<br />
rzeczywistość. Każdy z nas czasami nawet nieświadomie<br />
ocenia i dzieli ludzi na tych lepszych i tych gorszych. Czy<br />
może się mylę?<br />
Po obejrzeniu film „Nie opuszczaj mnie” śmiało mogę<br />
stwierdzić, że trochę przekonałam do tak nielubianego<br />
przeze mnie gatunku, jakim jest science fiction, a sam film<br />
zrobił na mnie duże wrażenie i dostaje ode mnie mocną<br />
siódemkę. Na koniec mogę powiedzieć chyba tylko tyle,<br />
że czasami nie warto się po prostu przedwcześnie uprzedzać…;)<br />
7/10<br />
Marta Kamińska<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
35
JOLKA<br />
Jolka<br />
Odgadnięte hasła należy wpisać w odpowiednie miejsce w diagramie – jak je znaleźć? Myślę, że każdy musi wypracować<br />
sobie własną taktykę. Litery z pól ponumerowanych od 1 do 17 utworzą rozwiązanie – łacińską sentencję.<br />
Do wygrania atrakcyjne nagrody. Miłej zabawy i powodzenia!<br />
6 17<br />
12 3<br />
13 4<br />
1<br />
5 14<br />
16<br />
15<br />
8<br />
10 2<br />
9<br />
11 7<br />
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17<br />
W tym miesiącu możecie wybierać spośród następujących nagród: Jacek Szepietowski „Leczenie chorób<br />
skóry i chorób przenoszonych drogą płciową”, Irena Karłowska „Zarys współczesnej ortodoncji”,<br />
Joachim Raczek „Antropomotoryka”, Laura Wołowicka „Anestezjologia i intensywna opieka”.<br />
Prawidłowe odpowiedzi, podpisane imieniem i nazwiskiem, wraz z tytułem wybranej nagrody możecie<br />
przesłać na adres pulsum@wp.pl.<br />
Czekamy do 10 maja 2011 roku.<br />
Uwaga! Większa ilość prawidłowych rozwiązań dostarczona przez jedną osobę nie zwiększa jej szansy<br />
na wygraną!<br />
36<br />
Gazeta Studentów
NAGRODZENI<br />
Poziomo:<br />
Pionowo:<br />
–– wysyłana pocztą<br />
–– wiekowa pani<br />
–– rozdziela się na oskrzela<br />
–– sproszkowany tytoń<br />
–– zimą pod spodniami panów<br />
–– mieszkaniec Jemenu<br />
–– kawał, dowcip<br />
–– materiał opatrunkowy lub miasto w Autonomii Palestyńskiej<br />
–– do szcia z nitką<br />
–– spożycie w nadmiernej ilości, np. leku<br />
–– nie start<br />
–– imienniczka tytułowej bohaterki piosenki zespołu „Łzy”<br />
–– po dniu<br />
–– władca, cesarz<br />
–– odcinek uniesiony w zawale<br />
–– zajmuje się chorobami narządu ruchu<br />
–– poświadcza zgodność dokumentów<br />
–– hormony roślinne stymulujące wzrost<br />
–– w mięśniach, po intensywnych ćwiczeniach<br />
–– kraina baśniowego czarnoksiężnika<br />
–– łagodzenie, np. bólu<br />
–– zmodyfikowany genetycznie<br />
–– współczucie<br />
–– zespół górnego otworu klatki piersiowej<br />
–– nowy fragment tekstu<br />
–– przysmak<br />
–– przyprawa potocznie nazywana „lekiem na nieśmiałość” –– pierwszy dzień tygodnia<br />
–– zwlekanie, potocznie „syndrom studenta”<br />
–– kopalnia węgla bruntnego w Koninie<br />
–– brat Mojżesza<br />
–– „mały harcerz”<br />
–– epos przypisywany Homerowi<br />
–– interleukina<br />
–– niezbędny do przekraczania granic<br />
–– np. płucna, spowodowana unieruchomieniem<br />
–– aromatyczna przyprawa dodawana m.in. do tabletek na –– do spodni lub metoda barwienia<br />
ból gardła lub alkoholu<br />
–– metastasis<br />
–– kierunek filozoficzny przeciwstawny do materializmu –– dusza w mitologii egipskiej<br />
–– wyspy należące do japońskiego archipelagu<br />
–– ćwiczenia; artystyczna lub sportowa<br />
–– brak tchu po biegu<br />
–– uniwersytet oparty na nauczaniu na odległość<br />
–– mleko w proszku dla dzieci<br />
–– obowiązkowe ubezpieczenie samochodu<br />
–– polski portal społecznościowy<br />
–– słynny film Stevena Spielgerga o przyjaźni z „obcym”<br />
Nagrodzeni!<br />
Za prawidłowe rozwiązanie krzyżówki z numeru 132 „<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>” nagrody otrzymują:<br />
„English for medicine” – Karolina Chełchowska<br />
„English for dentistry” – Patryk Jański<br />
„English for pharmacists” – Bartosz Kostrzewski<br />
„English for nurses” – Mariusz Michałowski<br />
Rozwiązanie to: PAR PREMI<strong>UM</strong> LABORI<br />
Zwycięzcami krzyżówki „Konkurs Filmowy” zostali: Marta Miś, Marta Wrońska, Katarzyna Gołębiewska,<br />
Magdalena Fijałkowska, Malwina Wawrzyniak, Zofia Namyślak, Małgorzata Dawidowska<br />
Rozwiązanie to: FILM<br />
Wszystkim nagrodzonym gratulujemy!<br />
Po odbiór nagród zapraszamy na dyżury redakcji w każdy poniedziałek od 18:00 do 19:00<br />
Przewidywany czas odbioru nagród to trzy miesiące<br />
Jasiek bardzo prosi swoją narzeczoną Hanusię, żeby mu<br />
się oddała jeszcze przed ślubem.<br />
- Jasiu, nie oddam ci się, bo chcę być do ślubu czysta jak<br />
lilia... A poza tym to po seksie zawsze mnie głowa boli.<br />
Humor<br />
***<br />
Rozmawiają dwa bobasy w wózkach:<br />
- Jesteś zadowolony ze swojej mamy?<br />
- W zasadzie tak, chociaż pod górkę trochę zwalnia...<br />
<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />
37
H<strong>UM</strong>OR<br />
Niedzielny wieczór w miasteczku na kresach. Dziarski ułan<br />
przysiadł się na zabawie do hożej panny Andzi. Usiadł tak<br />
i siedzi, za nic nie wie jak zacząć - a tu czas leci.<br />
Zerka na pannę Andzię, ona na niego, ni rusz mu nic nie<br />
przychodzi do głowy. Pora już do koszar wracać, desperacja<br />
coraz większa.<br />
Wreszcie zebrał się w sobie, przemógł się i: A panna Andzia<br />
to d*py dała?<br />
Panna Andzia się rozpromieniła: Ot, prosił, prosił i wyprosił!<br />
***<br />
- Mamusiu, mamusiu, kiedy będziemy się znowu mogli<br />
bawić w piaskownicy?<br />
- Jak tylko znajdę dla tatusia lepsze miejsce...<br />
***<br />
Tatusiu, tatusiu, dlaczego babcia jest taka blada?<br />
- Nie gadaj, zasypuj!<br />
***<br />
Podróżując gdzieś w Polsce małżeństwo miało wypadek.<br />
Po tym fakcie, wznosząc się ku niebu gawędzą:<br />
- Niepotrzebnie zacząłeś hamować na tej śliskiej drodze!<br />
- Zacząłem hamować, gdy złapałaś za kierownicę!<br />
- Złapałam za kierownicę, jak Tobą zaczęło rzucać!<br />
- Zaczęło mną rzucać, kiedy pociągnęłaś za ręczny<br />
hamulec!<br />
- Pociągnęłam za ręczny, jak krzyknąłeś "RANY BO-<br />
SKIE"!<br />
- Krzyknąłem, kiedy zepchnęłaś mi nogę z gazu!<br />
- Zepchnęłam, bo nie chciałeś mnie posłuchać!<br />
- Nie chciałem, bo mi radziłaś prowadzić kozę na sznurku<br />
zamiast samochodu!<br />
- Radziłam ci to, bo jechałeś jak wariat!<br />
- Jechałem tak, żeby uciec przed fiatem, którego zwymyślałaś<br />
przy wyprzedzaniu!<br />
- Zrobiłam to, bo patrzył się na mnie i stukał się w czoło!<br />
- Stukał się, bo wystawiłaś przez okno rękę jakbyś chciała<br />
skręcać!<br />
- Wystawiłam rękę, żeby ci pokazać, w które drzewo rąbniemy,<br />
jak będziesz tak dalej prowadził!<br />
- Ale w końcu rąbnęliśmy w inne.<br />
- Oczywiście, Ty zawsze mi robisz na złość!<br />
***<br />
Na dyskotece chłopak podchodzi do dwóch dziewczyn<br />
i zwraca się do jednej z nich:<br />
- Masz ochotę zatańczyć?<br />
Ona odpowiada:<br />
- Oczywiście! - odpowiada mu z szerokim uśmiechem na<br />
38<br />
twarzy.<br />
Na to on:<br />
- To weź spadaj na parkiet, bo chcę pogadać z twoją koleżanką.<br />
***<br />
Pasażer taksówki klepnął kierowcę żeby się o coś zapytać.<br />
Tamten jak oparzony podskakuje pod sufit i traci panowanie<br />
nad samochodem,<br />
- Co pan taki nerwowy - pyta pasażer.<br />
- Przez 25 lat byłem kierowcą karawanu...<br />
***<br />
Panienka, pod wpływem "Czterech pancernych i psa", będąc<br />
samotną, napisała w ogłoszeniu matrymonialnym:<br />
- Poszukuje mężczyzny tak przystojnego jak Grigorij, tak<br />
miłego jak Janek, silnego jak Gustlik, odważnego jak Tomek<br />
i wiernego jak Szarik.<br />
Po miesiącu dostała odpowiedź:<br />
- Droga pani, co prawda nie jestem tak przystojny jak Grigorij,<br />
miły jak Janek, silny jak Gustlik, odważny jak Tomek<br />
i wierny jak Szarik, ale za to... lufę mam jak RUDY!!!<br />
***<br />
Jedzie 3 kolegów na motorze. Jeden z nich to kierowca,<br />
drugi to jąkała, a trzeci taki normalny. Jadą i po pewnym<br />
czasie jąkała odzywa się:<br />
- Szy, szy, szy, szy...<br />
- No dobrze jak chcesz to będę jechał szybciej - odpowiada<br />
kierowca. Po jakimś czasie znowu jąkała mówi:<br />
- Szy, szy, szy, szy...<br />
- Słuchaj jedziemy już szybko ale jak chcesz to przyspieszymy<br />
- odpowiada kierowca.<br />
Po jakmś czasie znów odzywa się jąkała:<br />
- Szy, szy, szy, szy...<br />
- Jedziemy już tak szybko, ale jak chcesz to jeszcze przyspieszę.<br />
Za chwilę z nowu odzywa się jąkała:<br />
- Szy, szy, Szymek spadł.<br />
***<br />
Z życia wzięte:<br />
Studiowaliśmy razem, on był z innego miasta. Kilka ostatnich<br />
weekendów spędzaliśmy osobno, więc chciałam teraz<br />
pobyć z moim ukochanym.<br />
Ja: - Może zostałbyś ze mną tym razem?<br />
- Nie mogę, jadę do rodziców. Mama przygotowała kotlety<br />
i zupę do zabrania do Warszawy.<br />
- To może jedź w sobotę, a w piątek pójdziemy gdzieś?<br />
- I ty myślisz, że jesteś ważniejsza od kotletów?<br />
Marta Kamińska<br />
Gazeta Studentów
cover