Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Po dyżurze<br />
Fot. Jagoda Czurak<br />
Ta sama gwiazda trzyma nas w zasięgu.<br />
Rzucamy cienie na tych samych prawach.<br />
Próbujemy coś wiedzieć, każde na swój sposób,<br />
a to, czego nie wiemy, to też podobieństwo.<br />
Objaśnię, jak potrafię, tylko zapytajcie:<br />
co to takiego oglądać oczami,<br />
po co serce mi bije<br />
i czemu moje ciało nie zakorzenione. 1<br />
Cicha rozmowa<br />
Jagoda Czurak<br />
Nie bój się, siostrzyczko. Wiem, jeszcze niedawno<br />
było dość cicho wokół. Niezbyt ruchliwa ulica,<br />
śpiew ptaków rano, zapach kwiatu dzikiej róży i jaśminu<br />
w czerwcowe wieczory, uporczywe brzęczenie pszczół.<br />
Za ogrodzeniem ze zwykłej siatki niewielkie ogródki<br />
działkowe. Jacyś ludzie krzątający się wokół malutkich<br />
niby-domków, czasem zapach dymu i smażonego<br />
na grillu mięsa. W oddali, za kępą drzew otulających<br />
staw, słońce kończyło swój codzienny żywot, malując<br />
na niebie różowe smugi. Oczywiście w te dni, gdy nie<br />
padał deszcz. A gdy była plucha i mokro, gdy zacinał<br />
wiatr i niesiony przezeń śnieg, tuliłyśmy się do siebie.<br />
Po drugiej stronie ulicy z parterowego budyneczku<br />
dobiegały odgłosy dźwięczących naczyń i sztućców,<br />
a z każdym otwarciem drzwi słodko-kwaśny zapach<br />
przekraczał jezdnię i docierał do nas.<br />
Pamiętasz? Któregoś dnia przyjechały ciężarówki,<br />
zaczął się rejwach. Kurz, hałas maszyn, pokrzykiwania<br />
ludzi. Nowe domy zaczęły się wznosić, dość daleko od<br />
naszej posesji, za daleko by je dojrzeć z tego miejsca. Zaczęły<br />
jeździć samochody, powietrze z domieszką czegoś,<br />
co utrudnia oddychanie, stało się nie do zniesienia. I ci<br />
ludzie, nowi, krzykliwi, wyrzucający w krzaki na skraju<br />
naszej posesji puszki, butelki, szeleszczące torebki, które<br />
fruwają przy większym wietrze. Nie słyszeli, jak do nich<br />
wołałyśmy, by tego nie robili. Potem zaczęto budować<br />
wielkie gmaszysko po drugiej stronie ulicy. A obok<br />
nas – nowy dom. Jakie piękne drzewka pojawiły się<br />
za prętami ogrodzenia. Widzisz je? Nie, to nie palmy.<br />
Wyglądają jak baletnice w ukłonie. Te zgięte kolana,<br />
suto pomarszczone spódnice z łukowato wygiętych<br />
cieniutkich gałązek, wąska talia. Zjawiskowo kruche.<br />
A pamiętasz, co widziałyśmy, mimo że właściciel zasłonił<br />
firanki?<br />
Nie bój się, siostrzyczko. Wiem, wjechali na naszą<br />
posesję, pościnali drzewa i gdzieś je wywieźli, zamiast<br />
zostawić tutaj, by pokolenia owadów i chrząszczy mogły<br />
się pożywić. Smutne krzywe pieńki wyglądają żałośnie.<br />
Suche gałęzie złożyli w rogu placu. Żaden ptak nie<br />
zakwili. Żaden owoc się nie zaczerwieni. Zrobiło się<br />
przestronnie – ale co z tego. Zostałyśmy tylko my. Zobaczysz,<br />
jeszcze zakwitniemy.<br />
Luty <strong>2014</strong> r.<br />
1<br />
Wisława Szymborska<br />
Milczenie roślin<br />
z tomiku pod tym<br />
samym tytułem.<br />
Wydawnictwo Znak,<br />
Kraków 2011.<br />
Fot. Jagoda Czurak<br />
32 4_<strong>2014</strong> kwiecień