You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Na dyżurze<br />
nazwisku, które jednak nie pochodziło od znanej magnackiej<br />
familii, tylko tak dokładnie nie wiadomo skąd.<br />
Znajomi okazali się bezlitośni, doklejając mu ironiczny<br />
herb-pseudonim. Nasz Doktor prosił kolegę, by kiedyś<br />
podszkolił go trochę w asertywności. Mimo dramatycznych<br />
nalegań w stylu „ucz mnie, mistrzu” Nie-z-tych<br />
pozostał obojętny, oszczędzając energię na płeć piękną,<br />
pośród której siał zamęt i był tego świadomy.<br />
Nie-z-tych, zwany przez przyjaciół Johnnym<br />
N., być może od nazwy pewnej whisky, do której aż<br />
piszczał, był dzisiaj w świetnym nastroju, który udzielił<br />
się Naszemu Doktorowi. Johnny z powodzeniem mógł<br />
brać grube pieniądze za propagowanie drogich ciuchów,<br />
markowego obuwia i ryzykownych zachowań, był bowiem<br />
urodzonym lanserem, a tylko przez przypadek<br />
trafił na medycynę. Był autorem nieskończonej liczby<br />
powiedzonek i pewnym przepisem na rewelacyjną<br />
zabawę oraz pożeraczem lub raczej konsumentem serc<br />
niewieścich.<br />
Z owym kultowym już kolegą wiązał Nasz Doktor<br />
pewne wspomnienie, które nauczyło go pokory i dystansu<br />
do własnych osądów. Doktor miał teorię, którą właśnie<br />
dyskutował z innym kolegą. Teoria dotyczyła ukrytej<br />
wrażliwości Nie-z-tycha, takiej wrażliwości zupełnie<br />
nienachalnej, lecz prawdziwej, szczerej i głęboko ukrytej.<br />
Nasz Doktor przekonywał ze swadą, że arogancja<br />
i bezczelna postawa kultowego kolegi wynika właśnie<br />
z wewnętrznej niepewności, a może nawet z jakichś<br />
kompensowanych kompleksów. W toku ożywionej<br />
dyskusji wpadł Przedmiot Rozważań z typową <strong>dla</strong> siebie<br />
bezceremonialnością i przywitał się chwytem z kravmagi,<br />
dodajmy bolesnym. Nasz Doktor postanowił kuć żelazo,<br />
póki gorące.<br />
– Czy ty jesteś wrażliwy? – zwrócił się do Nie-z-tycha,<br />
który, zaskoczony pytaniem, zaprzestał wykręcania<br />
ręki kolegi, po czym wypalił:<br />
– Na co q... wrażliwy?<br />
No cóż, pewna teoria legła w gruzach. Może jeszcze<br />
metaanalizy ją potwierdzą, pocieszał się Nasz Doktor.<br />
Tymczasem Nie-z-tych ulotnił się, zostawiając<br />
delikatny zapach drogich perfum i pokrzywkę na ręce<br />
poszkodowanego. Dobrze, że pacjenci tego nie widzą,<br />
bo to bardzo szanowany doktor. W pracy jest pewnie<br />
grzeczny, jak już wyszaleje się na kolegach i pobałamuci<br />
koleżanki, za ich entuzjastyczną zgodą, ma się rozumieć.<br />
Nasz Doktor zaczął rozmyślać o powołaniu lekarskim<br />
i parytetach na uczelniach, które przyjmowały<br />
po równo kobiety i mężczyzn. Teoretycznie bardziej<br />
empatyczne i współczujące są kobiety, które mają macierzyństwo<br />
i inne treningi wrażliwości. Ale sam test<br />
wstępny na uczelnie medyczne preferuje mózgi chłodne<br />
i nieulegające odruchom serca.<br />
Pacjentka ekskluzywna<br />
Takimi i innymi myślami zabawiał się Nasz Doktor,<br />
aż niepostrzeżenie znalazł się na dyżurze. Już pierwsza<br />
pacjentka stanowiła duże wyzwanie <strong>dla</strong> delikatnej strony<br />
osobowości lekarza.<br />
Doktor postanowił zmierzyć jej ciśnienie; zresztą<br />
to było i tak nieuniknione. Jeśli lekarz robi jakikolwiek<br />
ruch w stronę pacjenta, ten odruchowo wyciąga odsłonięte<br />
ramię jak do pomiaru ciśnienia. Trzeba to po<br />
prostu przyjąć do wiadomości i zachować czujność, żeby<br />
nie nadziać się na nokautujący prosty podbródkowy.<br />
Obecna w pokoju badań pacjentka była w ogóle<br />
jakaś inna. Oprócz typowego podbródkowego, ma się<br />
rozumieć. Lekko najeżona, rękę też podsunęła ze zgiętą<br />
kiścią, jakby po wielkopańsku. „Szykuje się niezła jazda”,<br />
zdążył pomyśleć Nasz Doktor i zaczęło się. Najeżona<br />
ze zbolałą miną pozwoliła założyć sobie mankiet na<br />
ramię, po czym w miarę pompowania dał się słyszeć<br />
coraz głośniejszy syk. Nasz Doktor sprawdził, czy to nie<br />
mankiet przepuszcza, ale nie, pełna szczelność. Przestał<br />
pompować – syczenie ustało. Dopuścił powietrza –<br />
rozległ się głośniejszy syk. Ciśnieniomierz pokazywał<br />
130/80. Doktor stłamsił emocje i jak najnormalniej<br />
w świecie zapytał, <strong>dla</strong>czego pacjentka syczy podczas<br />
badania. „A wie pan, jak to boli?”<br />
„O żesz, właśnie trafiłem na ekskluzywną pacjentkę,<br />
o niskim progu pobudliwości na działania<br />
medyczne.” Doktor znał ten typ, niestety. Profilu dopełniały:<br />
niezadowolenie ze wszystkich działań lekarskich,<br />
żądanie natychmiastowego wyleczenia oraz ekskluzywny,<br />
zupełnie odwrotny efekt wszystkich leków. Objawiało<br />
się to wzrostem ciśnienia po lekach hipotensyjnych,<br />
nasileniem bólu po środkach przeciwbólowych i objawy<br />
28 4_<strong>2014</strong> kwiecień