pobierz pdf - Prestiz Magazyn trójmiejski
pobierz pdf - Prestiz Magazyn trójmiejski
pobierz pdf - Prestiz Magazyn trójmiejski
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Podróże<br />
Foto: archiwum Marcian Gienieczko<br />
Marcin Gienieczko w samotnejy podróży po Australii<br />
Road<br />
rains<br />
Aborygeni i czerwona ziemia<br />
Jakub Jakubowski<br />
Marcin Gienieczko, podróżnik z Trójmiasta, samotnie przemierza Australię. Wyprawa Philips Mercedes Extreme Life, której patronuje magazyn<br />
„Prestiż”, jest pełna przygód. Podróżnik najpierw musi na rowerze dotrzeć do aborygeńskiej osady w Newman. Stamtąd wyruszy na pieszą<br />
wyprawę przez Pustynię Gibsona. 1000 km zamierza pokonać maksymalnie w 60 dni. Potem czeka go kolejne 3 tysiące kilometrów na rowerze.<br />
Z Sydney wypłynie specjalnym oceanicznym kajakiem na trasę legendarnych regat żeglarskich Sydney – Hobart.<br />
D<br />
o chwili zamknięcia<br />
tego numeru „Prestiżu”<br />
Marcin Gienieczko<br />
pokonał na rowerze ponad<br />
1000 km. Wyruszył z Darwin<br />
na północy Australii, skąd obrał<br />
kierunek na Zachód.<br />
- Początek wyprawy był trudny,<br />
głównie z powodu upałów<br />
i dużej wilgotności powietrza.<br />
Z każdą godziną jednak mój organizm<br />
się aklimatyzował. Piję<br />
około 7 litrów wody dziennie. Po<br />
przejechaniu 370 km dotarłem<br />
do Katharine. Droga jest pod<br />
wiatr, więc jedna pozycja dla ciała<br />
jest mało komfortowa. Skutki<br />
odczułem bardzo szybko - boli<br />
mnie kark i zdrętwiała mi prawa<br />
dłoń, w której nie mam czucia.<br />
Być może za mocno ściskałem<br />
kierownicę i nie było właściwego<br />
krążenia. Wyruszam zawsze<br />
na trasę z samego rana, z roweru<br />
schodzę około godziny 18 i po<br />
prostu padam ze zmęczenia. Nie<br />
przejmuję się pająkami i wężami,<br />
od razu kładę się spać - tak swoje<br />
wrażenia z wyprawy opisywał<br />
w mailu do redakcji „Prestiżu”<br />
Marcin Gienieczko.<br />
Marcin nie ryzykuje podróżowania<br />
nocą, mimo że po zmroku<br />
jest już znacznie chłodniej. Zagrożeniem<br />
są bowiem olbrzymie<br />
ciężarówki zwane w Australii<br />
road trains. Widok pędzącego<br />
drogowego pociągu, czyli wielkiej<br />
ciężarówki z czterema naczepami,<br />
robi wrażenie.<br />
- Road trains pędzą jak szalone.<br />
Chwila nieuwagi mojej<br />
lub kierowcy i nie ma nawet co<br />
po mnie zbierać. Z Katherine<br />
dotarłem do Timber Creek. To<br />
niewielka, ale malownicza osada,<br />
gdzie rosną boaby - drzewa<br />
wyglądające prawie jak baobaby<br />
afrykańskie. Wrzeszczą na nich<br />
niezliczone ilości kolorowych<br />
papug, a w rzece nieopodal na<br />
ofiary czają się krokodyle słodkowodne.<br />
Jest tu pole namiotowe,<br />
policja i bar, pełen pijanych<br />
Aborygenów. Są bardzo hałaśliwi<br />
i jak to po alkoholu, czasem<br />
agresywni. Moje pierwsze obserwacje<br />
australijskiego Top Endu<br />
zbliżone są do moich wyobrażeń<br />
- ciągnący się w nieskończoność<br />
wysuszony busz, spalona słońcem<br />
czerwona ziemia, niesamowicie<br />
skoczne kangury oraz<br />
słynne drogowe pociągi, które<br />
mogą zmieść po drodze wszystko.<br />
Doskwiera mi coraz bardziej<br />
drętwiejąca ręka, ale daję radę -<br />
relacjonuje Gienieczko.<br />
9 czerwca Marcin dotarł do<br />
Kununurry w Zachodniej Australii.<br />
Po drodze spotykał wyjące<br />
psy dingo, rozjechane przez road<br />
trains kangury i Aborygenów.<br />
Droga wiodła przez majestatyczny<br />
Gregory National Park.<br />
- To tutaj kręcono ujęcia do<br />
filmu „Australia”. Dowiedziałem<br />
się od żony, która jest w ciąży,<br />
że będę miał synka i to dodało<br />
mi siły, aby szybciej jechać, bo<br />
mam dla kogo zmierzać szybciej<br />
do celu. To ważne mieć<br />
taką wewnętrzną motywację.<br />
Wrażeń dostarczają mi spotkania<br />
z rdzennymi mieszkańcami<br />
Australii, którzy ze zdziwieniem<br />
przypatrują się mojemu rowerowi.<br />
Zainteresowanie wzbudza<br />
szczególnie trzecie koło z tyłu<br />
Road trains budzą respekt<br />
roweru, w którym trzymam<br />
głównie wodę. Aborygeni dziwili<br />
się, że Mercedes Benz i Philips<br />
produkują takie wehikuły. Tłumaczyłem,<br />
że to tylko naklejki<br />
sponsorów wyprawy, ale trudno<br />
im było to pojąć - pisze Marcin.<br />
A propos roweru i jego trzeciego<br />
koła. W dalszej trasie niestety<br />
nie wytrzymało obciążenia<br />
i się poluzowało. W efekcie pękły<br />
mocowania i dalsza podróż okazała<br />
się niemożliwa. Marcin złapał<br />
zatem na stopa ciężarówkę<br />
i dotarł do Broome na północnym<br />
wybrzeżu Australii, gdzie<br />
w warsztacie naprawiono mu<br />
rower.<br />
- Oczekując na naprawę,<br />
miałem trochę czasu na chwilę<br />
zadumy i odpoczynku na plaży<br />
Oceanu Indyjskiego. Bardzo<br />
rozwinięte jest tutaj poławianie<br />
pereł. Niekończące się białe plaże,<br />
otoczone przez turkusowe<br />
wody oceanu i kontrastujące<br />
z nimi czerwone skały, mogą robić<br />
wrażenie. Dla mnie jednak to<br />
tylko turystyka, a ja potrzebuję<br />
przygody, materiału na reportaż,<br />
książkę. Jestem wychowany<br />
na Londonie, Kapuścińskim,<br />
dlatego pędzę dalej moim wehikułem<br />
- w stronę Newman a potem<br />
Uluru. To będzie największe<br />
wyzwanie dla prawdziwego podróżnika<br />
- tak w swojej ostatniej<br />
relacji z dalekiej Australii pisał<br />
Marcin Gienieczko.<br />
Czerwiec 2010 / PRESTIŻ / 23