23.04.2014 Views

SUKCES W BRANżY BUDOWLANEj - EUROSTYL Nowe Spojrzenie

SUKCES W BRANżY BUDOWLANEj - EUROSTYL Nowe Spojrzenie

SUKCES W BRANżY BUDOWLANEj - EUROSTYL Nowe Spojrzenie

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Postaci<br />

Wojciech Cejrowski<br />

Uwielbiam<br />

dzikie miejsca<br />

Podróżnik, dziennikarz, pisarz, fotograf, badacz dzikich<br />

plemion, członek Królewskiego Towarzystwa Geograficznego<br />

w Londynie. Oto Wojciech Cejrowski - człowiek,<br />

który spędził pół życia w podróży<br />

foto: www.cejrowski.com<br />

KKiedy po raz pierwszy wyjechał Pan w tropiki?<br />

Moje wyprawy zaczęły się od wyjazdu do Meksyku<br />

w 1984 roku, praktycznie bez pieniędzy.<br />

Na pierwszy bilet uciułałem sprzedając lodówkę<br />

i to jeszcze nie koniec. W Meksyku musiałem<br />

dorabiać sobie m.in. pracując jako barman<br />

w ekskluzywnym hotelu w Acapulco.<br />

Początek mojej barmańskiej kariery wyglądał<br />

dosyć zabawnie. Poznałem polskiego marynarza,<br />

który uciekł ze statku Batory, gdzie zajmował<br />

się dorywczo serwowaniem alkoholi gościom.<br />

Trafił do Meksyku i tam nadal pracował<br />

za barem. Z przyczyn praktycznych wszedłem<br />

z nim w następujący układ: kiedy on nocami<br />

pracował, ja spałem w jego pokoju. Natomiast<br />

w dzień, on odpoczywał po ciężkich nocach,<br />

a wtedy ja zwiedzałem miasto. Któregoś dnia<br />

ustalony między nami porządek został zburzony.<br />

Barman zachorował na grypę i ja musiałem<br />

go zastąpić za barem. W zamian za moje poświęcenie<br />

wszystkie napiwki tej nocy miały trafić<br />

do mojej kieszeni. Jednak główny problem<br />

tkwił w tym, że nie potrafiłem przyrządzić żadnego<br />

drinka. Ale i z tym jakoś sobie wspólnie<br />

poradziliśmy. On nauczył mnie mieszać Margaritę<br />

i Piňa Coladę. Dzięki tej lekcji przetrwałem<br />

całą noc, co niestety nie było sprawą łatwą, ale<br />

z perspektywy czasu niezwykle zabawną. Otóż,<br />

zamożni goście z USA przebywający w tym<br />

hotelu próbowali zamawiać dziesiątki różnych<br />

ciekawych drinków, na co ja szybko i na dodatek<br />

po hiszpańsku pytałem: Margarita czy Piňa<br />

Colada? Na co większość z nich głośno i wyraźnie<br />

odpowiadała mi, ze nie chce Margarity, tylko<br />

coś zupełnie innego – np. gin z tonikiem – wtedy<br />

ja rżnąłem głupka i uparcie potwierdzałem:<br />

„Jedna Margarita, Senior. Już się robi”. Z Margaritą<br />

i Piňa Coladą wytrwałem całą noc, goście<br />

również jakoś to przeżyli. Najważniejsze,<br />

że zebrałem sporą sumę pieniędzy z napiwków.<br />

Od tego czasu bardzo polubiłem mieszanie<br />

drinków i robię to przy każdej możliwej okazji.<br />

Co Pana tak gna po świecie, że odlatuje Pan<br />

do ciepłych krajów jak bocian?<br />

Szukam miejsc, gdzie nie dotarła jeszcze nasza<br />

cywilizacja. Szukam ostatnich wolnych Indian –<br />

dzikich plemion Amazonii. W ten sposób realizuję<br />

dziecięce marzenia o dalekich podróżach<br />

i przygodach. Robię rzeczy, o których kiedyś<br />

czytałem w książkach przygodowych. Jestem<br />

szczęśliwy. Najbardziej tam – pośród dzikich<br />

plemion. Tam, gdzie nie ma granic państwowych,<br />

władzy, urzędasów. Tam, gdzie człowiek<br />

sam decyduje o sobie.<br />

Nie boi się Pan tych wszystkich robali, węży,<br />

trujących krzewów?<br />

Kiedy opisuję moje wyprawy, staram się zachować<br />

umiar – nie epatować czystym pięknem, bo<br />

tam obok piękna są także rzeczy nieprzyjemne,<br />

groźne, niebezpieczne. Ale nawet te najgorsze<br />

opisuję z humorem, prawda? Arkady Fiedler<br />

trochę idealizował w swoich książkach: "Ryby<br />

śpiewają w Ukajali"... Ryby już nie śpiewają<br />

w Ukajali, bośmy je wszystkie wyłapali, wytruli,<br />

zjedli lub sprzedali... no w każdym razie te śpiewające.<br />

Staram się oddawać prawdę. Kiedy piszę<br />

o ludziach, pokazuję nie tylko szczęśliwych<br />

Indian. Kiedy piszę o przyrodzie, pokazuję nie<br />

tylko pachnące kwiatki – także wredną rybkę<br />

canero, która wpływa ludziom w pupę i zaczyna<br />

człowieka wyjadać od środka. Napisałem<br />

o paru niebezpieczeństwach, których sam się<br />

boję. Mam portki pełne strachu, gdy idę przez<br />

las i wiem, że istnieje taki motyl, który ma na<br />

skrzydłach cyjanek potasu – machnie człowiekowi<br />

w twarz i koniec. Ale nie przeraża mnie on<br />

na tyle, żebym nie poszedł dalej. Jest to, przez<br />

tę swoją grozę, fascynująco piękne. Taki delikatny<br />

motylek, bezbronna istota, każdy ją może<br />

zgnieść, pohańbić, zrobić z nią co chce, a on<br />

potrafi się obronić. To daje nadzieję, że ja pojedynczy<br />

człowiek, wobec wielkiej machiny Unii<br />

Europejskiej też ocalę swoją wolność osobistą.<br />

Wystraszył się Pan kiedyś podczas podróży?<br />

Dawno temu w Gwatemali jechałem autobusem<br />

i była taka mgła, że kierowca postanowił<br />

zatrzymać się i przeczekać do rana w jakimś<br />

miasteczku. Była trzecia w nocy, więc zaciągnął<br />

hamulec ręczny i poszedł spać do tyłu. Nagle<br />

zerwał się ręczny hamulec i autobus ruszył.<br />

Ja siedziałem zaraz za miejscem dla kierowcy,<br />

więc doskoczyłem i próbowałem wrzucić<br />

bieg, żeby nas zatrzymać. Niestety lewarek do<br />

zmiany biegów został mi w ręku, a my ostatecznie<br />

wjechaliśmy w jakąś glinianą chałupę. Na<br />

szczęście nikomu nic się nie stało, ale... Kiedy<br />

się wszyscy obudzili, to zobaczyli, że gringo<br />

z wyrwanym lewarkiem siedzi za kierownicą,<br />

a przód autobusu jest wbity w glinianą chałupę,<br />

z której dobiegają wrzaski przerażonych<br />

mieszkańców. W efekcie zostałem na jakiś czas<br />

aresztowany do wyjaśnienia.<br />

Musiał Pan zwrócić pieniądze za straty?<br />

Nie, bo uciekłem przez kibel. Na szczęście nikt<br />

nie wziął mojego paszportu, tylko mnie zamknęli<br />

i poszli spać. Mogłem potem wrócić do Gwatemali,<br />

bo nikt mnie tam nie ściga. Straciłem<br />

tylko plecak z bagażami. Pewnie to wystarczyło<br />

za całe odszkodowanie i nikt nie robił sprawy.<br />

A czym Pan się żywi w dżungli, zabiera pan<br />

własny prowiant?<br />

To byłby błąd. W dżungli wszystko zaraz zgnije,<br />

spleśnieje, a poza tym strasznie ciężko<br />

jest maszerować z ciężkim bagażem. Bardziej<br />

praktycznym rozwiązaniem jest wybranie takiego<br />

indiańskiego przewodnika, który jest jednocześnie<br />

świetnym myśliwym. On codziennie<br />

dostarcza nam świeżego jedzenia.<br />

Jada Pan robaki?<br />

Pędraki wydłubane z butwiejących pni to<br />

amazoński przysmak. Robi się z nich rosołek<br />

i szaszłyki, ale najczęściej podaje na surowo.<br />

16 17

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!