Czerwiec w Bibliotece (2013) - Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie
Czerwiec w Bibliotece (2013) - Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie Czerwiec w Bibliotece (2013) - Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie
CZERWIEC W BIBLIOTECE czerwiec 201 3 r. Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie, ul. Dobra 56/66, 00-31 2 Warszawa Tel.: 22 5525660, fax: 22 5525659, e-mail: buw@uw.edu.pl http://www.buw.uw.edu.pl RADA BIBLIOTECZNA... ... w dniu 10 czerwca na początku posiedzenia zajęła się sprawami organizacyjno-personalnymi, przede wszystkim wnioskami restrukturyzacyjnymi dotyczącymi jednostek Biblioteki Uniwersyteckiej, zgłoszonymi przez Dyrektor dr hab. Jolantę Talbierską, która uznała je za priorytetowe w realizacji swoich planów przekształcania struktury organizacyjnej Biblioteki. Wnioski dotyczyły następujących zmian: likwidacji Oddziałów: Udostępniania i Informacji Naukowej oraz Ochrony i Konserwacji Zbiorów, a także Samodzielnej Sekcji ds. Organizacji, Współpracy i Promocji; powołania czterech nowych Oddziałów: Informacji Naukowej; Udostępniania; Promocji, Współpracy i Wystaw; Projektów Celowych i Funduszy Zewnętrznych oraz dwóch Sekcji: Introligatorni i Opracowania Technicznego Zbiorów oraz Konserwacji i Prewencji Zbiorów. Przedstawione plany likwidacji jednostek i stanowisk oraz powołania nowych wzbudziły ożywioną dyskusję wśród członków Rady, którzy zgłosili swe zastrzeżenia. Postanowiono, że głosowanie nad tymi wnioskami zostanie przełożone na następne posiedzenie, a członkowie Rady otrzymają dodatkowe materiały i wyjaśnienia. Z wniosków personalnych Rada zaopiniowała tylko jeden, dotyczący kandydatury mgr Anny Pełki na stanowisko wicedyrektora BUW ds. informacji naukowej i zasobów elektronicznych. Sylwetkę kandydatki przedstawiła Dyrektor Jolanta Talbierska, a drogę zawodową - Elżbieta Petrović jako Jej przełożona od 1995 r. w Oddziale Informacji Naukowej i Dydaktyki, a następnie w Oddziale Udostępniania i Informacji Naukowej. Od wielu lat Anna Pełka zajmuje się informacją elektroniczną, znana jest nie tylko w środowisku UW, ale i na forum krajowym jako specjalista w zakresie e-zbiorów, od października 2012 r. pełniła funkcję kierownika Sekcji Zasobów Elektronicznych w nowo powstałym Oddziale Rozwoju Zasobów Elektronicznych BUW. W głosowaniu kandydatka uzyskała jednomyślną i pozytywną opinię Rady. Pozostałe dwa wnioski, związane z obsadą kierowniczą planowanych dwóch nowych oddziałów zostały przełożone na następne posiedzenie Rady. W kolejnym punkcie programu Rada zajęła się projektem budżetu BUW na rok 2013, przedstawionym 1
- Page 2 and 3: przez Dyrektor Talbierską i zaopin
- Page 4 and 5: miłośnicy nocnego zgłębiania wi
- Page 6 and 7: musimy poddać ją skontrum…”,
- Page 8 and 9: ERASMUS 2012/2013 Florencję chcia
- Page 10 and 11: Sztuki w Monachium. Zajęcia z Mart
- Page 12 and 13: (http://www.bml.firenze.sbn.it/it/c
- Page 14 and 15: udostępniane są w kilku czytelnia
- Page 16 and 17: 24-28 czerwca, Museum Plantin-Moret
- Page 18 and 19: LWÓW I JEGO BIBLIOTEKI Na zaprosze
- Page 20: Numer zamknięty 9 października 20
CZERWIEC<br />
W BIBLIOTECE<br />
czerwiec 201 3 r.<br />
<strong>Biblioteka</strong> <strong>Uniwersytecka</strong> w <strong>Warszawie</strong>, ul. Dobra 56/66, 00-31 2 Warszawa<br />
Tel.: 22 5525660, fax: 22 5525659, e-mail: buw@uw.edu.pl<br />
http://www.buw.uw.edu.pl<br />
RADA BIBLIOTECZNA...<br />
... w dniu 10 czerwca na początku posiedzenia zajęła się sprawami organizacyjno-personalnymi, przede<br />
wszystkim wnioskami restrukturyzacyjnymi dotyczącymi jednostek Biblioteki Uniwersyteckiej,<br />
zgłoszonymi przez Dyrektor dr hab. Jolantę Talbierską, która uznała je za priorytetowe w realizacji swoich<br />
planów przekształcania struktury organizacyjnej Biblioteki. Wnioski dotyczyły następujących zmian:<br />
likwidacji Oddziałów: Udostępniania i Informacji Naukowej oraz Ochrony i Konserwacji Zbiorów, a także<br />
Samodzielnej Sekcji ds. Organizacji, Współpracy i Promocji; powołania czterech nowych Oddziałów:<br />
Informacji Naukowej; Udostępniania; Promocji, Współpracy i Wystaw; Projektów Celowych i Funduszy<br />
Zewnętrznych oraz dwóch Sekcji: Introligatorni i Opracowania Technicznego Zbiorów oraz Konserwacji<br />
i Prewencji Zbiorów. Przedstawione plany likwidacji jednostek i stanowisk oraz powołania nowych<br />
wzbudziły ożywioną dyskusję wśród członków Rady, którzy zgłosili swe zastrzeżenia. Postanowiono, że<br />
głosowanie nad tymi wnioskami zostanie przełożone na następne posiedzenie, a członkowie Rady<br />
otrzymają dodatkowe materiały i wyjaśnienia.<br />
Z wniosków personalnych Rada zaopiniowała tylko jeden, dotyczący kandydatury mgr Anny Pełki na<br />
stanowisko wicedyrektora BUW ds. informacji naukowej i zasobów elektronicznych. Sylwetkę kandydatki<br />
przedstawiła Dyrektor Jolanta Talbierska, a drogę zawodową - Elżbieta Petrović jako Jej przełożona od<br />
1995 r. w Oddziale Informacji Naukowej i Dydaktyki, a następnie w Oddziale Udostępniania i Informacji<br />
Naukowej. Od wielu lat Anna Pełka zajmuje się informacją elektroniczną, znana jest nie tylko<br />
w środowisku UW, ale i na forum krajowym jako specjalista w zakresie e-zbiorów, od października 2012 r.<br />
pełniła funkcję kierownika Sekcji Zasobów Elektronicznych w nowo powstałym Oddziale Rozwoju<br />
Zasobów Elektronicznych BUW. W głosowaniu kandydatka uzyskała jednomyślną i pozytywną opinię<br />
Rady.<br />
Pozostałe dwa wnioski, związane z obsadą kierowniczą planowanych dwóch nowych oddziałów zostały<br />
przełożone na następne posiedzenie Rady.<br />
W kolejnym punkcie programu Rada zajęła się projektem budżetu BUW na rok <strong>2013</strong>, przedstawionym<br />
1
przez Dyrektor Talbierską i zaopiniowała go pozytywnie.<br />
Następnie Dyrektor BUW przedstawiła negatywną opinię Zespołu Radców Prawnych UW w sprawie<br />
zachowania urlopu 36-dniowego przez st. bibliotekarzy i kustoszy przesłaną przez kierownika Biura<br />
Spraw Pracowniczych mgr. Grzegorza Kołtuniaka jako odpowiedź na pismo Rady w tej sprawie złożone<br />
do Rektora Pałysa w styczniu br. Alina Cywińska przekazała informację o spotkaniu przedstawicielek<br />
środowiska bibliotekarskiego UW z Rektorem, prof. Marcinem Pałysem na temat urlopów st.<br />
bibliotekarzy i kustoszy, które miało miejsce 20 maja (wręczono wówczas petycję podpisaną przez blisko<br />
250 bibliotekarzy z UW). Rektor stwierdził, że nie ma możliwości prawnych, by zapewnić tej grupie<br />
pracowników 36-dniowy urlop wypoczynkowy.<br />
Na zakończenie obrad Przewodniczący Rady dr Dariusz Grygrowski zdał relację z wizyty Komisji Rady,<br />
powołanej w marcu br., w magazynie zamkniętym BUW, omówił dramatyczną sytuację kończącej się<br />
wolnej przestrzeni oraz przedstawił wnioski Komisji. Jako tymczasową rezerwę magazynową na<br />
najbliższe 2-3 lata, Komisja zaproponowała do wyboru dwie nowe lokalizacje (po odpowiednim ich<br />
przystosowaniu): niezagospodarowaną antresolę na poziomie 3 przy magazynie zbiorów XIX wieku lub<br />
część sali wystawowej na poziomie 0, która ma bezpośrednie połączenie z magazynem głównym.<br />
Natomiast ostatecznym rozwiązaniem problemu może być tylko pozyskanie dla magazynu nowej<br />
powierzchni na poziomie -1, dzierżawionej przez Centrum Rozrywki Hulakula (umowa dzierżawna<br />
kończy się w 2014 r. ).<br />
Elżbieta Petrović<br />
KONIEC AUTOSTRADY<br />
30 czerwca zakończyła się<br />
realizacja projektu NUKAT<br />
– Autostrada Informacji<br />
Cyfrowej, realizowanego ze<br />
środków Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Projekt, złożony we wrześniu 2008 r.<br />
otrzymał decyzję o finansowaniu w marcu 2009 r. Kilkakrotnie przedłużaliśmy termin jego zakończenia,<br />
aby jak najefektywniej wydać przyznane środki.<br />
Udało się w końcu wydać je w 99,7%, co wydaje się wynikiem całkiem niezłym.<br />
Największym sukcesem BUW jest to, że udało się (mimo zewnętrznych trudności i naszego braku<br />
doświadczenia) zrealizować wszystkie zaplanowane działania: scalanie katalogów lokalnych z katalogiem<br />
centralnym NUKAT, modernizację wyszukiwarki KaRo, digitalizację XIX-wiecznych czasopism ze<br />
zbiorów BUW oraz retrokonwersję 1825 tytułów czasopism z BUW i bibliotek wydziałowych. Działania<br />
w projekcie podsumowaliśmy na otwartym spotkaniu 26 czerwca, na którym zarówno kolegom<br />
z Biblioteki, jak i zainteresowanym czytelnikom mieliśmy okazję pokazać m.in. dyski ze skanami czy<br />
przygotowane w ramach projektu filmiki instruktażowe.<br />
Zakończenie realizacji nie oznacza, że możemy spocząć na laurach. Czekamy jeszcze na zaakceptowanie<br />
ostatniego sprawozdania z realizacji oraz na kontrolę wyznaczonego przez Narodowe Centrum Badań<br />
i Rozwoju eksperta, który merytorycznie oceni przeprowadzone w projekcie działania. Chociaż<br />
w projekcie nie ma już wydatków, BUW jest zobowiązany kierować do NCBiR informacje o poziomie<br />
osiągnięcia określonych dla projektu wskaźników rezultatu (niektóre udało nam się już osiągnąć<br />
w zakładanej wysokości, inne powinniśmy osiągnąć do 2015 r.). Ponadto, w okresie trwałości projektu, tj.<br />
do czerwca 2018 r., musimy zapewnić trwałość jego rezultatów. Również w tym okresie mogą nam się<br />
przydarzyć różnego rodzaju kontrole i weryfikacje.<br />
Informacje o projekcie oraz filmy są dostępne na stronie http://autostrada.buw.uw.edu.pl/<br />
Anna Wołodko<br />
<strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)<br />
2
„KILKA LETNICH SŁÓW O „BUW DLA SÓW”<br />
Zimowe sprawozdanie z nocy „BUW dla sów” kończyłam słowami: „Do zobaczenia w czerwcu podczas<br />
letniej sesji”.<br />
I stało się. Tak jak po zimie nadchodzi wiosna, a potem zaraz lato, tak i po sesji zimowej zjawia się<br />
niespodziewanie sesja letnia, a po niej wakacje. Ale zanim studenci będą mogli zaśpiewać beztroską,<br />
dobrze znaną piosenkę, której słowa pozwoliłam sobie zamieścić poniżej, wykładowcy z nieludzką<br />
bezwzględnością zmuszają ich do wytężenia szarych komórek i regularnego wkuwania.<br />
Lato, lato, lato czeka<br />
Razem z latem czeka rzeka<br />
Razem z rzeką czeka las<br />
A tam ciągle nie ma nas<br />
Lato, lato, nie płacz czasem<br />
Czekaj z rzeką, czekaj z lasem<br />
W lesie schowaj dla nas chłodny cień<br />
Przyjedziemy lada dzień<br />
Już za parę dni, za dni parę<br />
Weźmiesz plecak swój i gitarę<br />
Pożegnania kilka słów<br />
Pitagoras bądźcie zdrów<br />
Do widzenia wam canto, cantare…<br />
Lato musi więc zaczekać, a naukę czas zacząć.<br />
I kolejny raz przyszła studentom z pomocą, <strong>Biblioteka</strong> <strong>Uniwersytecka</strong> ze swoją akcją „BUW dla sów”.<br />
Scenariusz ten sam co podczas zimowej sesji, ale aura zdecydowanie lepsza, bo i ciepło i ogród na dachu<br />
BUW już całkiem się zazielenił i wcześnie budzi się dzień, a i myśli o wakacjach dodają skrzydeł.<br />
<strong>Biblioteka</strong> była czynna do godz. 5 rano (to już tradycja), od niedzieli 2 czerwca do piątku 14 czerwca <strong>2013</strong><br />
r. Wyjątek stanowiły piątki (7 i 14 czerwca), oraz sobota (8 czerwca), wtedy bowiem <strong>Biblioteka</strong> była<br />
czynna tylko do godz. 21.00. Pracownicy, gotowi odpowiedzieć na każde pytanie czytelników, dostępni<br />
byli w Informatorium, Czytelni Ogólnej oraz Czytelni Czasopism Bieżących i Mikroform, a żądni wiedzy<br />
młodzi ludzie mieli do dyspozycji wolny dostęp na poziomie 1, 2, 3. Nic więc dziwnego, że każdej nocy<br />
rozświetlona <strong>Biblioteka</strong> miała przyjemność witać wielu gości. Przez cały czas trwania akcji „BUW dla<br />
sów” odwiedziło nas 11 428 studentów (odnotowano 6805 wejść studentów z UW i 4623 wejść studentów<br />
spoza UW). Porównując aktualne dane z danymi z tegorocznej, zimowej sesji ustaliłam, że w letnie noce<br />
przyszło się uczyć aż o 4440 więcej czytelników (czyli o około 38%)! To całkiem niezły wynik zwłaszcza,<br />
że w tak pogodne noce atrakcyjniejsze wydaje się podziwianie rozgwieżdżonego nieba, a nie ślęczenie nad<br />
książkami. No właśnie, ślęczenie nad książkami. Czas przejść do wyników moich obserwacji, po nocy<br />
w BUW, spędzonej wśród studentów. Z pełną odpowiedzialnością, uroczyście oświadczam, że<br />
zanotowałam dużo mniej czytelników użytkujących pufy do spania i mniej studenckiego chrapania niż<br />
w zimowe, biblioteczne noce. Za to dużo więcej osób okupujących stoliki i podłogę, która akurat w tym<br />
gorącym okresie pełniła rolę funkcjonalnego stołu. Noc, pomimo wzmożonych, prowadzonych szeptem<br />
dyskusji, gorączkowych poszukiwań książek, nerwowego dreptania w poszukiwaniu idealnego miejsca do<br />
nauki, minęła spokojnie. Nie zauważyłam nikogo, kto by pałaszował kolację pod stołem, rozglądając się<br />
przy tym, konspiracyjnie na boki. Ale to w sumie oczywiste, bo przecież na stronie internetowej Biblioteki<br />
3 <strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)
miłośnicy nocnego zgłębiania wiedzy mogli zapoznać się z informacją, że w czasie akcji „BUW dla sów”,<br />
bar Caffe Team i kawiarnia Coffee Heaven, a także restauracja Rewers będą czynne aż do północy. Nie<br />
było więc powodu, aby łamać regulamin biblioteczny i podczas konsumpcji narażać książki na<br />
zniszczenie. To samo zresztą dotyczyło wody, która wnoszona była na teren Biblioteki jedynie<br />
w przepisowych butelkach. Ale jak to w życiu bywa, pojawiają się wyjątki potwierdzające regułę. Tak<br />
było i tym razem. Kontrolując wolny dostęp co godzinę, dostrzegałam puste papierki po batonikach nie<br />
tylko w koszach, ale także i na stołach. Zapewne osoby zachowujące się w ten sposób, za bardzo wzięły<br />
sobie do serca teorię, że to właśnie cukier odżywia mózg.<br />
Na szczęście, nie stałam się uczestnikiem sytuacji, która wymagałaby jakiejkolwiek interwencji z mojej<br />
strony. Wszyscy bowiem pilnie uczyli się do białego rana, oprócz jednego czytelnika, którego bez reszty,<br />
około 3 nad ranem, pochłonęła gra komputerowa. Mniej więcej również o tej porze, oaza skupienia i ciszy<br />
powoli zaczęła pustoszeć, a na zewnątrz budził się nowy dzień. Koniec nauki na dziś, a potem jeszcze<br />
kolejne noce spędzone na Dobrej, egzaminy i wreszcie upragnione wakacje…<br />
Wakacje<br />
Ewa Łepkowska<br />
<strong>Czerwiec</strong> nakrapiany wiśniami,<br />
róże zakwitły w ogrodzie.<br />
Tuż, tuż wakacje przed nami<br />
i nowe cuda w przyrodzie.<br />
Książki w kąt [i cała wiedza]<br />
chociaż na dwa miesiące.<br />
Teraz lasy i polna miedza,<br />
góry i plaża gorąca.<br />
I nagle jakaś zmiana.<br />
Kończy się lato, już jesień<br />
purpurą, złotem malowana.<br />
Znów pracowity wrzesień.<br />
Hola, hola. Do września (nie<br />
wspomnę już o październiku)<br />
jeszcze tysiące godzin i setka<br />
nieprzespanych nocy, bo przecież<br />
szkoda spać, gdy wakacyjna<br />
przygoda czeka tuż, tuż za<br />
rogiem.<br />
A kiedy opalenizna troszkę<br />
przyblaknie, a wspomnienia<br />
spowszednieją, studenci<br />
przypomną sobie o przyjaznym<br />
gmachu naszej Biblioteki. Do<br />
zobaczenia więc, w BUW,<br />
w kolejnym, nowym roku<br />
akademickim.<br />
Dorota Bocian<br />
<strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)<br />
4
KONFERENCJE, SEMINARIA, WARSZTATY<br />
Międzynarodowa Konferencja Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego <strong>Biblioteka</strong> w komórce? Przyszłość<br />
usług bibliotecznych odbywała się w dniach 4-6 czerwca. Organizatorzy za jej cel postawili sobie<br />
wniesienie wkładu w dyskusję nad przyszłością usług bibliotek naukowych i przedyskutowanie wyzwań,<br />
jakie stoją przed polskim i światowym bibliotekarstwem.<br />
Na konferencję zostałam zaproszona, by opowiedzieć o edukacji informacyjnej i jej roli w bibliotece<br />
akademickiej. Przedstawiłam referat Edukacja informacyjna stałym elementem programu studiów?, a znak<br />
zapytania w tytule miał skłonić do refleksji, na ile bibliotekarze są gotowi podjąć takie stałe wyzwanie<br />
dydaktyczne, wiążące się z profesjonalizacją ich roli jako nauczycieli akademickich.<br />
Wraz z Grzegorzem Gmiterkiem z IINiSB UW prowadziłam także panel dyskusyjny Użytkownik —<br />
biblioteka — usługi. Przełamywanie barier. I właśnie bardziej w oparciu o głosy w tej dyskusji niż<br />
o streszczanie referatów (których było w sumie 26, a w przygotowaniu publikacja) chciałabym opisać<br />
pokonferencyjne wrażenia.<br />
Czym jest mobilność biblioteki?<br />
Serwisy biblioteczne dostępne w komórce. Niewiele polskich bibliotek akademickich je posiada. W opinii<br />
większości z nich to strona WWW jest nadal najważniejszym punktem dostępowych do bibliotecznych<br />
usług. Biblioteki nie inwestują (raczej czasu niż pieniędzy) w przygotowywanie stron domowych czy<br />
OPAC na komórki. A jeśli wybierają nowe produkty, to pytanie o ich mobilną dostępność jest raczej<br />
drugorzędne i nie to stanowi o decyzji dotyczącej zakupu.<br />
Płatności przez Internet – skoro możemy płacić za (prawie) wszystko tą metodą, dlaczego nie możemy<br />
w ten sposób opłacić bibliotecznej kary czy zapłacić za usługę? Ciekawe rozwiązania w tym temacie<br />
przedstawili bibliotekarze z Biblioteki UAM. „Domowej roboty” aplikacje LIBSmart Payment (do<br />
płatności internetowej) oraz LIBSmart Copy – do zamawiania cyfrowych kopii ze zbiorów biblioteki, np.<br />
kopii rozdziałów z dowolnej książki ze zbiorów - to taka reprografia w nowoczesnym, mobilnym stylu.<br />
Zlecenia wykonywane szybko, do sześciu godzin. Okazuje się, że można.<br />
Rozmowy przez komórkę – biblioteczny koszmar – temat wymęczony.<br />
Według części bibliotekarzy, to my moderujemy postawy czytelników, więc to od nas zależy, czy<br />
pozwolimy na używanie telefonu w bibliotece czy nie. Słowo „moderować” wydaje się być po prostu<br />
synonimem bardziej en vogue słowa „wychowywać” – cóż, wśród nas jest nadal grupa edukatorów.<br />
Szkoda tylko, że nie tego, czego naprawdę przydałoby się nauczać w bibliotece… Autorytet biblioteki to<br />
nie wychowywanie, a co najwyżej wpływanie na czytelników.<br />
A tak właściwie — czy bardziej przeszkadza rozmowa przez telefon, czy głośna praca grupowa studentów,<br />
którzy muszą przygotować pracę na zaliczenie, a nie mają się gdzie w tej grupie podziać, bo niewiele jest<br />
bibliotek, w których przewidziano sale do pracy grupowej, a jeśli już są, to można je zliczyć na palcach<br />
jednej ręki? Czy w bibliotece naprawdę powinno być cicho? Czy cisza nie zmienia nawet<br />
najnowocześniejszej biblioteki w miejsce ponure i nieprzyjazne? Może po prostu powinny być wydzielone<br />
strefy, gdzie również rzeczona komórka nie byłaby postrzegana jako narzędzie zła? Pamiętajmy też o tym,<br />
że w obecnych czasach komórka to nie telefon do rozmów towarzyskich, to często narzędzie pracy<br />
jednoosobowych firm. Studenci godzący pracę z nauką zasługują raczej na uznanie niż na zwracanie<br />
uwagi.<br />
Komunikacja interpersonalna.<br />
Czy wielu opisanym powyżej problemom nie jest po prostu winien jej brak? Czy bibliotekarze niekiedy<br />
sami nie budują barier (niczym Pani Halinka z internetowego komiksu, który warto znać, bo dobrze<br />
wpisuje się w gogolowskie „Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!” http://www.panihalinka.pl/comic/comic/131-0068/)?<br />
Czy nie postawiliśmy się na wysokich bibliotecznych piedestałach<br />
i dość trudno jest nam z nich zejść? Czy naprawdę nie zdajemy sobie sprawy, że trudny bibliotekarz (bo<br />
kto powiedział, że są tylko trudni czytelnicy?) może zrazić studenta do przychodzenia do biblioteki? Czy<br />
ciągłe „ofukiwanie” i używanie hermetycznego języka („tej książki nie może pan prolongować, bo<br />
5 <strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)
musimy poddać ją skontrum…”, „proszę sprawdzić zasoby drugiego egzemplarza…”, „a w OPACu pani<br />
sprawdzała, może ta książka jest już po retrokonwersji?”) to naprawdę nasz obowiązek? Polecam przy<br />
okazji krótki artykuł „Jakich słów nie powinien wymawiać twój biblioteczny katalog?”<br />
http://krzysztof.bibliosfera.net/2012/03/jakich-slow-nie-powinien-wymawiac-twoj-biblioteczny-katalog.<br />
Do rozważenia przy implementacji nowej wersji Virtui czy opracowywaniu nowej strony BUW. Może też<br />
mobilnej tym razem…<br />
A na zakończenie – taka refleksja: marzy mi się konferencja organizowana przez BUW. Niezaprzeczalnie<br />
jesteśmy marką w polskim środowisku bibliotek akademickich, chyba każdy z nas, biorących udział<br />
w różnych polskich konferencjach, zetknął się ze słowami uznania nie tylko dla naszej architektury (a co<br />
za tym idzie wszystkiego, co można określić mianem „boovingu”), ale także dla przyjmowanych przez nas<br />
nowoczesnych rozwiązań. Dzięki erasmusowym stażom mamy dobrze rozwiniętą sieć zagranicznych<br />
kontaktów. Pracują u nas świetnie wykształceni ludzie, występujący z referatami i publikujący w kraju<br />
i zagranicą, bibliotekarze dyplomowani czy osoby z tytułem naukowym doktora. Dlaczego więc nie<br />
wykorzystać drzemiącego w nas potencjału i nie zorganizować Międzynarodowej Konferencji Biblioteki<br />
Uniwersyteckiej w <strong>Warszawie</strong>? Chyba już najwyższa pora…<br />
Zuza Wiorogórska<br />
12 czerwca <strong>2013</strong> roku w Urzędzie Patentowym Rzeczypospolitej Polskiej w <strong>Warszawie</strong>, odbyło się<br />
spotkanie konsultacyjno-informacyjne Ochrona baz danych z dr Sybillą Stanisławską-Kloc (Uniwersytet<br />
Jagielloński, Katedra Prawa Własności Intelektualnej WPiA).<br />
Seminarium zorganizowano w ramach projektu systemowego „Wsparcie efektywnego wykorzystania<br />
własności przemysłowej w innowacyjnej gospodarce”, którego Urząd Patentowy RP jest beneficjentem.<br />
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że głównym celem tego projektu współfinansowanego przez Unię<br />
Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego jest przekazywanie wiedzy na temat<br />
ochrony własności przemysłowej, a także promocja polskich osiągnięć z zakresu ochrony własności<br />
przemysłowej.<br />
Wróćmy teraz do spotkania z dr Stanisławską-Kloc. Nie sposób zgłębić tutaj wszystkich tematów<br />
zaprezentowanych na wykładzie, ograniczę się więc jedynie do krótkiego omówienia podstawowych haseł<br />
z zakresu ochrony baz danych. Podczas wykładu prelegentka poruszała m.in. zagadnienia dotyczące<br />
podstawowych problemów ochrony autorskoprawnej i prawa sui generis baz danych, a także omawiała<br />
orzecznictwo krajowe i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z zakresu baz danych.<br />
Proponuję zacząć od przybliżenia definicji baz danych. Kiedy nikt jeszcze nie myślał o komputerach,<br />
wszelkie informacje zapisywano na papierze (np. tradycyjną bazą danych jest kartkowy katalog<br />
biblioteki). Natomiast komputeryzacja i chęć porządkowania informacji zapoczątkowała tworzenie się<br />
elektronicznych baz danych. Dyrektywa Unii Europejskiej nr 96/9 z dnia 11 marca 1996 r. o prawnej<br />
ochronie baz danych, w art. 1 ust. 2 zawiera definicję baz danych: „zbiór niezależnych utworów, danych<br />
lub innego rodzaju materiałów, uporządkowanych w sposób systematyczny lub metodyczny, dostępnych<br />
indywidualnie przy pomocy środków elektronicznych lub innych”. Definicja ta, o czym należy pamiętać,<br />
odnosi się do baz danych chronionych prawem autorskim i prawem sui generis. Jak widać, powstawanie<br />
baz danych wymogło na ustawodawcach stworzenie przepisów chroniących bazy dane. Według<br />
dr Stanisławskiej-Kloc ochrona baz danych to: „ochrona, która zapewnia swobodę przepływu informacji<br />
(swobodę wypowiedzi), a zarazem uwzględnia interesy podmiotów, które zajmują się gromadzeniem<br />
i przetwarzaniem danych”.<br />
Ochronę autorskoprawną baz danych regulują przepisy międzynarodowe: konwencja berneńska z 1886 r.,<br />
porozumienie TRIPS (porozumienie w Sprawie Handlowych Aspektów Praw Własności Intelektualnej)<br />
z 1995 r., traktat Światowej Organizacji Własności Intelektualnej o prawie autorskim z 1996 r. (WCT)<br />
i wspomniana już wcześniej dyrektywa nr 96/9, a także nasze przepisy krajowe: ustawa o prawie<br />
autorskim z 1926 r. i 1952 r., ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 r. i ustawa<br />
o ochronie baz danych z 2001 r. W tym miejscu należy zaznaczyć, że zawartość baz danych może być<br />
chroniona pod warunkiem, że zostaną spełnione następujące trzy przesłanki: twórczy wybór, twórczy<br />
<strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)<br />
6
układ i twórczy sposób prezentacji. Ważne w ochronie autorskoprawnej jest również to, że jedynie baza<br />
zapisana w postaci materialnej, posiadająca cechy oryginalności może takiej właśnie ochronie podlegać.<br />
Okazuje się jednak, że objęcie bazy danych ochroną autorskoprawną nie jest wcale takie proste.<br />
Przykładem może być wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu z dnia 9 marca 2000 r.<br />
(sygnatura I SA/Wr 1000/99):<br />
„1. Komputerowej bazy danych w postaci informacji o klientach i ich adresach nie można uznać za efekt<br />
działalności twórczej o indywidualnym charakterze w rozumieniu art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994<br />
r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. Nr 24, poz. 83 ze zm.).”<br />
Nawet z tych pobieżnych ustaleń wynika, że prawo autorskie nie zapobiega w pełni przejmowaniu<br />
informacji, czyli nie chroni dostatecznie baz danych. Dlatego też, wspomniana już wcześniej dyrektywa<br />
z 1996 roku (implementowana przez Polskę) wprowadziła nową, komplementarną do prawa autorskiego –<br />
ochronę sui generis baz danych. Przedmiotem ochrony prawa sui generis (łac. swego rodzaju, w swoim<br />
(własnym) rodzaju, swoisty, osobliwy) jest baza danych w rozumieniu ustawy o ochronie baz danych<br />
(art. 2. ust. 1 pkt. 1). Przepisy tej polskiej ustawy chronią całą bazę lub jej istotną część, a także nieistotną<br />
część bazy, w warunkach określonych w art. 8 ust. 2 ustawy o ochronie baz danych. Krótko mówiąc,<br />
ochronie poddane zostały bazy, które nie mają cech oryginalności, a ich twórcy wnoszą istotny wkład<br />
w ich tworzenie. I tutaj także może pojawić się problem. Europejski Trybunał Sprawiedliwości wydał<br />
bowiem m.in. wyrok (The British Horseracing Board Lts v. William Hill Org. Ltd – C-203/02), na mocy<br />
którego firma zajmująca się wyścigami konnymi British Horseracing Board nie otrzymała prawa do<br />
ochrony sui generis, mimo że samodzielnie przygotowywała kalendarz imprez. Powodem decyzji była<br />
obawa, że chronienie tego typu baz doprowadzi do nadmiernego monopolu.<br />
Prelegentka omawiała również, w bardzo szczegółowy sposób problemy producentów baz danych.<br />
Pomimo tylu międzynarodowych i rodzimych przepisów z zakresu ochrony baz danych, nadal przed<br />
ustawodawcami stoi ogromne wyzwanie stworzenia takiego uniwersalnego prawa, które by jednocześnie<br />
zapewniało wolność w przepływie informacji i chroniło interesy podmiotów gromadzących<br />
i przetwarzających te informacje.<br />
Dorota Bocian<br />
W dniach 19-21 czerwca <strong>Biblioteka</strong> Politechniki Wrocławskiej zorganizowała kolejne, IV Wrocławskie<br />
Spotkania <strong>Biblioteka</strong>rzy http://www.wsb.pwr.wroc.pl/index.dhtml. BUW reprezentowali: Barbara<br />
Chmielewska (z referatem Gromadzenie zbiorów w erze humanistyki cyfrowej), Joanna Kulicka<br />
(z referatem Doświadczenia i postulaty Biblioteki Uniwersyteckiej w <strong>Warszawie</strong> przy zakupie IBUKa)<br />
i Roman Tabisz (z referatem Rola, zadania i perspektywy bibliotekarza systemowego w bibliotekach<br />
uniwersyteckich). Konferencja zgromadziła około 150 uczestników, z polskich i zagranicznych bibliotek,<br />
uczelni i innych instytucji. Organizatorzy, jak zwykle zresztą, zapewnili doskonały program, zarówno<br />
w czasie sesji konferencyjnych, jak też w części nieoficjalnej.<br />
Główne tematy tegorocznej konferencji to nowe zadania i wyzwania stojące przed biblioteką<br />
i bibliotekarzami, skuteczne budowanie wizerunku biblioteki, dokumentowanie dorobku naukowego<br />
uczelni. Dodatkowo przeprowadzono warsztaty DONA w Alephie oraz RDA krok po kroku w Library of<br />
Congress. Te ostatnie poprowadził John Michalski z Biblioteki Kongresu, z pomocą Marcina<br />
Roszkowskiego z Biblioteki Narodowej. Tematyka nowych standardów katalogowania wywołała spore<br />
zainteresowanie ze strony uczestników.<br />
Część referatów można obejrzeć na serwisie You Tube lub bezpośrednio ze strony domowej konferencji.<br />
Barbara Chmielewska<br />
7 <strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)
ERASMUS 2012/<strong>2013</strong><br />
Florencję chciałam zobaczyć, od kiedy przeczytałam biografię<br />
Michała Anioła Udręka i ekstaza. Nie nastawiałam się na<br />
wielkie przeżycia, bo tak sobie myślę, że im mniej się człowiek<br />
na coś nastawia, tym mniej będzie później rozczarowany, jeśli<br />
jego oczekiwania się nie spełnią. Jednak gdzieś tam w środku<br />
chciałam, żeby mi się to miasto spodobało. I spodobało mi się.<br />
Było tak jak w książce: kamień, rzeka, i widoczna z każdego<br />
miejsca w mieście kopuła katedry – il Duomo. No, prawie<br />
z każdego.<br />
Do Florencji dotarłam w niedzielę, 2 czerwca, po południu.<br />
Z lotniska do miasta jedzie się nie dłużej niż dwadzieścia minut.<br />
W autobusie, oprócz kierowcy, był konduktor. Młody chłopak,<br />
chodził po autobusie, zbierał od pasażerów pieniądze za bilety<br />
i śpiewał, fałszując, najnowsze hity, które akurat leciały<br />
w radio. Włoski luz. I wdzięk w zasadzie też. Autobus<br />
zatrzymuje się przy dworcu, bardzo blisko kościoła Santa Maria<br />
Novella. Z dworca na plac Aldobrandini szłam na piechotę.<br />
W zasadzie cały tydzień chodziłam wszędzie na piechotę, bo<br />
wszędzie – oprócz wyprawy do Fiesole – było bardzo blisko.<br />
Fot. Barbara Chmielewska<br />
Pięć, góra dziesięć minut do katedry. Plac Aldobrandini jest niedaleko kościoła San Lorenzo. Hotel bardzo<br />
rodzinny. Pani na recepcji w podkoszulku, jakby właśnie podniosła się z drzemki. Hotel w kamienicy, na<br />
pierwszym piętrze, ale trzeba dodatkowo pokonać kilka schodków, oczywiście z bagażem. Więcej<br />
schodków czeka na gości tuż za recepcją, bo pokoje są na takiej quasi antresoli, połączonej z recepcją<br />
krętymi, wąskimi schodkami z metalu, obitymi gumą. Wejście z walizką jest swego rodzaju wyczynem.<br />
Wniosłam więc walizkę na tę antresolę, a raczej ją tam zataszczyłam, uważając, żeby nie spaść. Trochę się<br />
zadomowiłam i około 17.00 wyszłam na miasto.<br />
Pierwsze kroki skierowałam do katedry, Santa Maria del Fiore. Później trafiłam na Piazza della Signoria.<br />
W jakiejś kafejce na rogu zjadłam kawałek pizzy z piwem, a potem zjadłam lody i doszłam nad brzeg<br />
Arno. Nie ma to jak przespacerować się nad rzekę… Arno, o tej porze roku, jest złota. Wieczór ciepły,<br />
trochę turystów, ale bez przesady, można było spokojnie pochodzić.<br />
W poniedziałek rano okazało się, że we<br />
Florencji bardzo gruntownie myje się ulice.<br />
Później dowiedziałam się jeszcze, że mycie<br />
przebiega według określonego planu. Z okna<br />
widziałam przejeżdżający samochodzik,<br />
z funkcją odkurzacza i zmywarki na mokro,<br />
przeciskający się wąską uliczką. Rano, po<br />
siódmej, wyszłam na mszę świętą do katedry.<br />
Ulice były mokre. Częściowo po nocnym<br />
deszczu, częściowo po myciu. W drodze do<br />
katedry ruch był jeszcze niewielki, ale już<br />
w drodze powrotnej plac katedralny powoli<br />
zapełniał się turystami. Stragany z pamiątkami<br />
działają od rana.<br />
Po śniadaniu spuściłam się na dół z walizką<br />
Fot. Barbara Chmielewska<br />
<strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)<br />
8
i poszłam przez plac katedralny, później wzdłuż Via Servi, Piazza Anunnziata, w kierunku Via Giuseppe<br />
Giusti, gdzie mieści się Kunsthistorisches Institut. Zajęcia w instytucie miały się rozpocząć o 9.30, a że<br />
przyszłam wcześniej i nie miałam co robić, to przeszłam jeszcze kawałek do Piazzale Donatello i postałam<br />
chwilę na rogu, czekając i patrząc na przechodniów i rowerzystów. Wielu florentyńczyków, w różnym<br />
wieku, jeździ na rowerze. Pod koniec pobytu, rzuciło mi się w uszy (szkoda, że nie ma takiego<br />
sformułowania:), iż potrafię rozróżnić, czy jedzie za mną pan rowerzysta czy pani rowerzystka. Jazda pań<br />
rowerzystek jest zdecydowanie głośniejsza, bo to albo błotnik się ‘kolebie’, albo brzęczy łańcuch<br />
zabezpieczający, wrzucony naprędce do koszyka na kierownicy, albo jakieś tarcia opon i szprych<br />
o widelec. U Panów rowery bez dodatkowych atrakcji dźwiękowych. Po prostu szum opon po chodniku<br />
tudzież asfalcie.<br />
Na portierni Instytutu siedziała Pani mówiąca po niemiecku, więc miałam szczęście. Frau Lisa Hanstein,<br />
z którą byłam umówiona, okazała się młodą dziewczyną, młodszą nawet ode mnie, sympatyczną, która po<br />
pół godzinie zaproponowała, że możemy sobie mówić na „ty”. Przystałam chętnie.<br />
Lisa zabrała mnie najpierw do ogrodu na tyłach budynku, żeby w skrócie opowiedzieć historię i wyjaśnić<br />
strukturę instytutu. Później w programie była wizyta u dyrektora biblioteki, Jana Simane. Bardzo miło<br />
nam się rozmawiało. Otóż Instytut Historyczny Sztuki we Florencji www.khi.fi.it powstał z inicjatywy<br />
niemieckich naukowców i historyków, którzy stwierdzili, że nie ma to jak studia nad renesansem<br />
w miejscu, gdzie renesans się narodził. I mieli rację. W założeniach, które są konsekwentnie realizowane,<br />
miała to być instytucja dla badaczy międzynarodowych. Nie tylko dla Niemców i Włochów. Instytut<br />
posiada bibliotekę (około 300 000 wol.) i fototekę. Zdjęcia do fototeki wykonuje się cyfrowo i analogowo.<br />
Podobno nie ma lepszego zdjęcia, które ma służyć jako materiał badawczy, niż analogowe. Po prostu,<br />
pstryk i wszystko jest tak, jak to widać gołym okiem. A przy cyfrowych trzeba się naustawiać, żeby<br />
parametry dobrze wszystko pokazały. Większość pracowników instytutu pochodzi z Niemiec. Oprócz<br />
zadań bibliotekarskich prowadzą najczęściej własne studia naukowe lub uczestniczą w projektach<br />
badawczych.<br />
Po lunchu – na deser padał deszcz – były zajęcia z gromadzenia. Poznałam Ingę Späth, z okolic Stuttgartu.<br />
W gromadzeniu nie podejmują decyzji, co kupić. Robi to Jan Simane. W gromadzeniu decyduje się<br />
jedynie gdzie kupić i jak. Korzystają przede wszystkim z holenderskiej firmy dostawczej „Erasmus”.<br />
Pracują w Alephie. Po zajęciach z Inge, rozmawiałam ze Stefanią Selvaggi, która też się zajmuje<br />
gromadzeniem, ale darami i wymianą. W poniedziałek Lisa przedstawiła mnie też innym pracownikom:<br />
Martinowi, Ruth, Anette i Ingeborg.<br />
Po 16.00 (do tej godziny były zajęcia, tzw. „Vollprogram”) poszłam do apartamentu (Foresteria) na Via La<br />
Marmora, który na kolejne pięć dni miał się stać moim domem. Po otworzeniu serii drzwi, dostałam się do<br />
środka. Bardzo miłe, dwupokojowe mieszkanie, z kuchnią i przedpokojem w jednym. Chwilę później<br />
poszłam na rekonesans, szukając jakiego supermarketu. Długo biłam się z myślami, czy jeść na mieście,<br />
czy gotować sobie kolacje – wszystko, co do tego potrzebne, było na miejscu. W końcu przeważyła opcja<br />
pierwsza. Supermarket namierzyłam całkiem niedaleko, obserwując z którego kierunku nadchodzą<br />
mijający mnie ludzie z wypchanymi reklamówkami. Sprytni Włosi zamaskowali supermarket, budując go<br />
jako plombę i pozbawiając rzucającej się w oczy krzykliwymi kolorami fasady. Sklep nazywał się<br />
„Esselunga” i choć reklamówki ma w kolorze żółtym, fasada jest biała ze srebrnym logo. Kolację jadłam<br />
na mieście. Niedaleko katedry, w jednej z bocznych ulic, jest restauracja z przystępnymi cenami i dobrym<br />
jedzeniem. Stołują się tam w większości obcokrajowcy i obsługa też raczej międzynarodowa. Jednak jak<br />
już wspomniałam, jedzenie mają dobre. Po kolacji poszłam jeszcze na chwilę nad rzekę. Był niesamowity<br />
zachód słońca.<br />
We wtorek o 9.30 w instytucie, przewidziano zajęcia z katalogowania. Prowadził je Martin Bach.<br />
Zapoznałam się ze wszystkimi etapami katalogowania, łącznie z nową dla mnie rzeczą, mianowicie<br />
z katalogowaniem rozdziałów w książkach. Nie wszystkie książki są poddawane tej procedurze, tylko<br />
wybrane, ale i tych jest sporo. Kubikat – lokalny katalog KHI<br />
(http://aleph.mpg.de/F?func=file&file_name=find-b&local_base=kub01) jest połączony z trzema innymi<br />
instytucjami: Biblioteką Hertiana w Rzymie, Biblioteką Forum Historii Sztuki w Paryżu i Instytutem<br />
9 <strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)
Sztuki w Monachium. Zajęcia z Martinem trwały do lunchu.<br />
Po południu miałam zajęcia z Ruth Werner, która jest bibliotekarzem systemowym. Z ciekawszych rzeczy<br />
dowiedziałam się o sposobie (interaktywnym) prezentowania nowości<br />
(http://www.khi.fi.it/bibliothek/neuerwerbungslisten/index.html), o opracowaniu rzeczowym, które nie<br />
uwzględnia jeszcze oryginalnych nazw miejscowości i krajów, oraz o przystosowywaniu Alepha do<br />
możliwości drukowania kart katalogowych.<br />
Po południu postanowiłam zwiedzić Palazzio Vecchio, głównie dlatego,<br />
że było dłużej otwarte i nie było kolejek. Nieźle mieszkali ci<br />
Medyceusze. Piękne freski, piękne podłogi, zdobienia, ornamenty,<br />
i wszędzie te lilie. Lilie w środku miasta… Kolację zjadłam<br />
w zaprzyjaźnionej cudzoziemskiej restauracji. Przy stoliku obok siadło<br />
dwóch Portugalczyków, jeden tłumaczył drugiemu menu. Portugalczycy<br />
słowo „pizza” wymawiali „piza”, więc w moim uchu brzmiało to<br />
początkowo jak wymieniana kilka razy z rzędu nazwy miasta z krzywą<br />
wieżą. W końcu jednak zorientowałam się, że chodzi o placek z ciasta.<br />
Środowy poranek przyniósł ze sobą przełom w nawykach<br />
śniadaniowych. Weszłam do jednego z barów przy placu San Marco<br />
i czując się jak dziecko we mgle zamówiłam cappuccino i kanapkę<br />
z szynką. Pani przy kasie nie dała mi paragonu (scontrino), a bez tego nie<br />
Fot. Barbara Chmielewska<br />
dostaniesz ani jadła, ani napoju. Wróciłam więc do kasy i poprosiłam<br />
panią o scontrino. Dała mi jedno zmięte i rzucone obok kasy, ale na<br />
cappuccino bez kanapki. Zamówiłam cappuccino u rzutkiego pana za<br />
kontuarem i w międzyczasie musiałam stoczyć walkę wewnętrzną, czy darować sobie tę kanapkę, czy<br />
starać się ją odzyskać, posługując się moim łamanym włoskim. Zdecydowałam się zawalczyć. Na<br />
szczęście oprócz rzutkiego pana, który upodobania śniadaniowe stałych klientów miał w małym palcu, za<br />
kontuarem była też młoda dziewczyna, pracująca w tym barze raczej niedługo, która na moją prośbę<br />
o „panini” spokojnie podeszła ze mną do witryny i podała wskazaną przeze mnie palcem kanapkę. Byłam<br />
z siebie dumna.<br />
Po śniadaniu jechałyśmy z Lisą do Fiesole, do biblioteki<br />
European Institute Library (www.eui.eu/library). Jest to<br />
uniwersytet dla tych, którzy już mają stopień naukowy<br />
i chcieliby kształcić sie dalej w jednej z czterech<br />
dziedzin: historii, socjologii, prawa lub nauk<br />
społecznych. Językiem wykładowym<br />
i administracyjnym na tej uczelni jest angielski. Na<br />
stronie internetowej biblioteki, oprócz informacji<br />
o zasobach płatnych, można znaleźć także dobrze<br />
widoczną informację o zasobach Open Access.<br />
Ciekawym źródłem są archiwa Unii Europejskiej,<br />
administrowane przez uniwersytet.<br />
Fot. Barbara Chmielewska<br />
www.eui.eu/ecarchives. Kurczę, jak oni tam mają fajnie!<br />
Niewielka grupa bibliotekarzy, jakieś 20-25 osób, pracuje w międzynarodowej instytucji, zarobki bardzo<br />
dobre, a dodatkowo możliwość jadania lunchu na tarasie z widokiem na Florencję… I pracownicy<br />
biblioteki otwarcie się do tego przyznają, iż są prawdziwymi szczęściarzami. Na moje stwierdzenie,<br />
wypowiedziane z nutą żalu: „Guys, you’re lucky to work here!” mówią: „Yes, we are ”.<br />
Lunch z widokiem na Florencję odrobinę się przeciągnął, więc w drodze powrotnej Lisa przeprowadziła<br />
swoje zajęcia, a mianowicie opowieść o projektach bibliotecznych KHI: o projekcie „Pro Firenze<br />
Futurista” (http://www.khi.fi.it/forschung/projekte/projekte/projekt148/index.html), o bazie herbów<br />
szlacheckich z Florencji i okolic „Stemmario”<br />
(http://www.khi.fi.it/forschung/projekte/projekte/projekt147/index.html), o bazie danych dotyczących<br />
<strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)<br />
10
monet i innych zagadnień numizmatycznych „Translatio nummorum<br />
(http://www.khi.fi.it/forschung/projekte/projekte/projekt145/index.html). Na koniec zajęć jeszcze chwilę<br />
byłam u Jana Simane, który opowiedział mi o zaangażowaniu KHI w prace nad włączeniem bibliotek<br />
z ArtLibrary do WorldCat.<br />
W środę po południu wybrałam się na słynny punkt widokowy, Piazzale Michelangelo. Chmury kłębiły się<br />
tak, jakby za chwilę miało zacząć padać. Widok przepiękny, ze wzgórza po drugiej stronie rzeki, na<br />
katedrę i na wszystkie mosty. Wracałam do centrum przez Ponte delle Grazie, w kierunku Santa Maria<br />
Novella.<br />
W czwartek pierwszym punktem programu w KHI był magazyn cimeliów „Raramagazin”.<br />
Odpowiedzialna za niego jest Anette Creutzburg. W tej części biblioteki znajdują się nie tylko stare druki,<br />
czy książki XIX wieczne, ale także cenne materiały współczesne, jak choćby te dotyczące włoskiego<br />
futuryzmu. Kunsthistorisches Institut w zasadzie nie dysponuje typowym magazynem książek i prawie<br />
wszystkie książki i czasopisma stoją na wysokich regałach w wolnym dostępie.<br />
Kolejnym punktem programu była fototeka, która na czas remontu mieści się we wspaniałym budynku<br />
Palazzo Strozzi. Po fonotece oprowadzała mnie Uthe Derecks. Zdjęcia stoją w pudełkach, ustawione<br />
według podziału geograficznego, zaczynając od północy Włoch. Później są podzielone na miasta,<br />
a wewnątrz miast na dziedziny sztuki: architektura, rzeźba, malarstwo i inne. Jednym z projektów<br />
realizowanych przez fototekę jest "Cenobium", cyfrowa kolekcja zdjęć średniowiecznych krużgankow.<br />
Poza tym fototeka jest bardzo zaangażowana w promowanie dokumentowania wszelkiego rodzaju<br />
zabytków i obiektów i w tym celu przygotowała nawet specjalną deklarację "Florence declaration"<br />
(zalecenia dotyczące ochrony analogowych archiwów fotograficznych).<br />
www.khi.fi.it/it/photothek/florencedeclaration/index.html.<br />
Po lunchu w kawiarence na rogu Via Giuseppe Giusti i Borgo Pinti były zajęcia z Barbarą Steindl, która<br />
zajmuje się typowaniem rozdziałów do katalogowania i klasyfikacją. Z bieżących prac prowadzi<br />
„przesygnowywanie” działu J z kółeczkiem („J mit Kreisel” lub Jº), oznaczającego współczesnych<br />
artystów włoskich, na J + n + kombinacje liter i cyfr. Barbara pracuje na pierwszym piętrze, w pokoju<br />
z literą F. Każdy pokój w Kunsthistorischesinstitut ma swoją literę klasyfikacji. Klasyfikacja jest<br />
opracowana przez Instytut. F to (o ile dobrze pamiętam) ilustracje i zdobnictwo książek.<br />
W pokoju obok siedzi Ingeborg Bähr, która zajmuje się uzupełnianiem katalogu kartkowego. W instytucie<br />
w dalszym ciągu prowadzi się katalog do celów skontrum. Katalog jest podzielony oczywiście według<br />
klasyfikacji, ale dodatkowo według artystów, według regionów geograficznych, i według tematów<br />
w sztuce. Nawet święci mają swoją oddzielną szufladkę, do której zresztą z Ingeborg zajrzałyśmy.<br />
W katalogu jest też kilka prac dotyczących historii sztuki w Polsce, ale niewiele.<br />
W czwartek wieczorem poszłam jeszcze raz do Santa Croce, a później w stronę Biblioteki Narodowej.<br />
W <strong>Bibliotece</strong> Narodowej (<strong>Biblioteka</strong> Nazionale Centrale) od razu przy drzwiach wejściowych trzeba<br />
okazać legitymację czytelnika, tak że nawet nosa nie można wściubić, żeby coś zobaczyć. Szkoda. Jak się<br />
później dowiedziałam, biblioteki we Włoszech generalnie są mało nowoczesne, a niekiedy w opłakanym<br />
stanie.<br />
W piątek rano była przewidziana wizyta w bibliotece Laurentiana. Przed biblioteką odwiedziłam jeszcze<br />
San Lorenzo. Wizyta w bibliotece odbyła się tylko połowicznie. To znaczy, ja tam byłam, stawiłam się na<br />
umówione miejsce i moją łamaną włoszczyzną powiedziałam, że mam tu zarezerwowaną wizytę<br />
z oprowadzaniem itp. Pani w okienku w kasie zadzwoniła gdzieś, potem powiedziała, że mam iść na górę<br />
do innej pani, która mówi po polsku. Ta inna pani skierowała mnie do wejścia do biblioteki i powiedziała,<br />
że tam muszę sobie poradzić sama, po włosku. Poszłam więc i powiedziałam po raz kolejny, o co mi<br />
chodzi. Pani na stanowisku zapisów, ku memu zaskoczeniu, zrozumiała mnie, zadzwoniła w cztery<br />
miejsca i za parę minut przyszedł pan – Roberto – który nie mówił po angielsku, albo „very little”.<br />
Roberto dał mi identyfikator i mogłam wejść za darmo do zabytkowej części biblioteki, na którą składają<br />
się zaprojektowana przez Michała Anioła czytelnia wraz z przedsionkiem, i dobudowana przez innego<br />
architekta sala kolumnowa. Ponieważ w tym czasie była akurat wystawa starodruków włoskich<br />
w językach orientalnych, obejrzałam sobie wystawę<br />
11 <strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)
(http://www.bml.firenze.sbn.it/it/comunicato_stampa_le_vie_delle_lettere.htm). Roberto czekał na mnie<br />
elegancko w sklepiku muzealnym i po kurtuazyjnej rozmowie, czy jestem pierwszy raz we Florencji itp.<br />
mogłam zwrócić identyfikator.<br />
O 13.30 według planu, było spotkanie z Anne, która opowiedziała mi o systemie bibliotek we Włoszech.<br />
Właśnie wtedy dowiedziałam się o tej nienajlepszej sytuacji i o tym, że w zasadzie wiele cennych<br />
woluminów i zbiorów marnuje się przez brak środków, wynikający po części z kryzysu, a trochę<br />
z zaniedbania rządzących. Tym, co najlepiej funkcjonuje we włoskich bibliotekach, są ludzie. Pracownicy<br />
bibliotek, często na własny koszt, dokonują najpotrzebniejszych napraw, lub innych czynności<br />
potrzebnych, do funkcjonowania biblioteki. We Włoszech, dwie biblioteki otrzymują egzemplarz<br />
obowiązkowy: Centralna <strong>Biblioteka</strong> Narodowa w Rzymie i Centralna <strong>Biblioteka</strong> Narodowa we Florencji.<br />
Ostatnim punktem programu w piątek było „Summary and discussion”. Lisa zaprosiła wszystkich i prawie<br />
wszyscy przyszli. Nie było tylko Inge i Martina. Bardzo miło wspominam tę godzinę, a właściwie<br />
półtorej. Wtedy właśnie na stół wjechało ptasie mleczko. Wyjaśniłam, oczywiście, co to znaczy: „Bei uns,<br />
in Polen, wenn man glücklich und zufrieden ist, dann sagt man: Was mir jetzt noch fehlt, ist Vögelsmilch“.<br />
Dużo radości było z tego powiedzenia i z samego ptasiego mleczka. Rozmawiałyśmy w zasadzie<br />
o wszystkim. O ubiegłorocznej konferencji w <strong>Warszawie</strong>, na której poznałyśmy się z Barbarą, o tym, że<br />
we Florencji często nie widać ogrodów, które są za murami, ale czuć wspaniały zapach drzew i krzewów<br />
(właśnie kwitły lipy). Dowiedziałam się też, co trzeba przywieźć z Florencji jako pamiątkę: cantucci i Vin<br />
Santo. Z tematów czysto bibliotecznych rozmawiałyśmy jeszcze o egzemplarzu obowiązkowym, o kupnie<br />
na wymianę, o budżecie polskich bibliotek, o starych drukach, o wpływie i selekcji. W międzyczasie<br />
zaczęło padać, a nawet grzmieć, więc przez chwilę rozmawiałyśmy też o pogodzie.<br />
Na pożegnanie zostałam zaproszona na kolację. Nie pamiętam nazwy knajpki, ale zapamiętałam, że jest<br />
słynna z tego, iż kucharz wynajduje jakieś stare włoskie przepisy i je wprowadza na nowo w obieg.<br />
Knajpka dwupoziomowa, małe stoliki, przy niektórych krzesła, przy innych taborety, w oknach dekoracja<br />
bożonarodzeniowa. W zasadzie nie opłaca się zdejmować, przecież za chwilę i tak trzeba będzie ją znów<br />
tam zawiesić. A gwiazda może służyć także jako dekoracja na inne okazje.<br />
Od Barbary i Anette, z którymi byłam na kolacji, dowiedziałam się szczegółów na temat mycia ulic we<br />
Florencji. Każda dzielnica ma inne terminy mycia ulic. Mycie odbywa się w nocy, więc trzeba zabrać<br />
samochód i pojechać nim w inne miejsce. Terminy na szczęście są stałe, ale określone w dziwny sposób.<br />
Na przykład każdy nieparzysty piątek. Jako że to był akurat piątek 7 czerwca, więc było mycie i Anette<br />
przyjechała na spotkanie rowerem. Ale tydzień wcześniej też był nieparzysty piątek, 31 maja, więc mycie<br />
odbywało się dwa piątki z rzędu i przez to, że nie było przerwy, sprawiło nieco zamieszania. Barbara<br />
opowiadała, że zanim się do tych terminów mycia ulic przyzwyczaiła, często musiała wyskakiwać w łóżka<br />
na dźwięk zbliżającego się samochodu-myjni, zakładać dżinsy na spodnie od piżamy i gnać do<br />
samochodu, żeby zdążyć wyjechać. Zabawne jest to, że wszyscy naraz z danej ulicy lub dzielnicy muszą<br />
przeparkować samochód, więc na pobliskich ulicach<br />
zwyczajnie nie ma miejsc i czasem trzeba jechać<br />
dobry kawałek, żeby coś znaleźć i wracać na<br />
piechotę. Oczywiście do wszystkiego można się<br />
przyzwyczaić. Nie wiem, czy w <strong>Warszawie</strong> myje się<br />
ulice.<br />
W sobotę o piątej rano czekała na mnie taksówka.<br />
„Per l’aeroporto, per favore” „Benissimo!” –<br />
powiedział taksówkarz i za kilkanaście minut byłam<br />
na lotnisku.<br />
Przepraszam wszystkich, którym moja relacja wydała<br />
się zbyt długa i zbyt osobista. Życzę innym<br />
Koleżankom i Kolegom, korzystającym z Erasmusa,<br />
Fot. Barbara Chmielewska takich pięknych przeżyć i spotkań, jak moje we<br />
Florencji.<br />
Barbara Chmielewska<br />
<strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)<br />
12
Staats- und Universitätbibliothek Hamburg Carl von Ossietzky<br />
W drugim tygodniu czerwca miałam przyjemność odbyć staż w państwowej i zarazem uniwersyteckiej<br />
bibliotece w Hamburgu (Staats- und Universitätsbibliothek Hamburg Carl von Ossietzky). Historia tej<br />
książnicy sięga średniowiecza. Jako biblioteka radziecka powstała w 1497 roku, w wieku XIX dodatkowo<br />
zaczęła pełnić funkcję librarii uniwersyteckiej dla nowo powstałej hamburskiej uczelni. Przez wieki<br />
pomnażała swe zbiory dzięki licznym darczyńcom, tradycyjnym zakupom oraz egzemplarzowi<br />
obowiązkowemu (na Hamburgensia i produkcję oficyn hamburskich), który otrzymała już w 1696 roku.<br />
W ten sposób w 1942 roku jej zbiory liczyły ok. 850 tys. tomów. Mimo utraty ponad 80% swych zasobów<br />
w wyniku nalotów alianckich w 1943 r. (całkowitemu zniszczeniu uległ wówczas również budynek<br />
biblioteki), posiada dziś ok. 4 mln książek, czasopism i innych mediów, w tym bogate zbiory specjalne.<br />
Na te ostatnie składa się kilka kolekcji: rzadkie i stare druki (Seltene und Alte Drucke), rękopisy,<br />
spuścizny i autografy, muzykalia, kartografika, Hamburgensia. Imponująca ilość obiektów tworzących<br />
zbiory specjalne (m. in. 260 tys. książek starych i rzadkich do 1900 r., 990 papirusów, 3 tys. rękopisów<br />
muzycznych) wynika z faktu, iż część najcenniejszych obiektów ocalała z pożarów w 1943 r., dodatkowo<br />
miały miejsce intensywne zakupy oraz gromadzono regionalny egzemplarz obowiązkowy (warto<br />
zaznaczyć, iż w latach 90. odzyskano cenne rękopisy wywiezione po wojnie do S. Petersburga). Poza tym,<br />
po II wojnie światowej inne niemieckie książnice oddały fragmenty swych zbiorów zniszczonemu<br />
Hamburgowi. Do dziś uzupełnia się księgozbiór, w tym kolekcje historyczne dzięki znacznym funduszom,<br />
przeznaczonym na ten cel z bibliotecznego budżetu.<br />
Goszcząc w dziale zbiorów specjalnych miałam okazję zapoznać się z wszelkimi inicjatywami<br />
związanymi z kolekcją rzadkich i starych druków, złożoną z inkunabułów, druków cennych i rzadkich od<br />
XVI do XX w., dodatkowo wydzielonych rara, książek pięknych, zbioru opraw, portretów i miedziorytów.<br />
Opiekuje się nimi Antje Theise (z wykształcenia archeolog i filolog klasyczny) – fachreferent dziedzin:<br />
filologia klasyczna, historia starożytna. Poza tradycyjnymi obowiązkami kustosza zbiorów (gromadzenie,<br />
przechowywanie, udostępnianie obiektów), wiele uwagi poświęca promocji zbiorów, m.in. organizuje<br />
okolicznościowe wystawy (np. we wrześniu <strong>2013</strong> międzynarodowym warsztatom poświęconym oprawom<br />
zabytkowych książek, organizowanym przez AEB – Arbeitskreis für die Erfassung Erschliessung und<br />
Erhaltung historischer Bucheinbände, towarzyszyć będzie pokaz cennych okładzin z miejscowych<br />
zasobów).<br />
Gmach dzisiejszej biblioteki składa się z kilku połączonych części: pomieszczeń byłego Wilhelm-<br />
Gymnasium, wybudowanego w stylu neorenesansowym w latach 80. XIX w. (do nich przeniosła się<br />
biblioteka w 1945 r.), części dobudowanej w latach 60. oraz najnowszej – powstałej w latach 80.<br />
ubiegłego stulecia, dodatkowo z okazałego kilkunastopiętrowego magazynu oraz pomieszczeń do<br />
przechowywania zbiorów rzadziej użytkowanych, znajdujących się poza centrum miasta. Taka struktura<br />
w pewnym stopniu utrudnia<br />
korzystanie ze zbiorów<br />
bibliotecznych (zamówione<br />
egzemplarze dostępne są dnia<br />
następnego, niezależnie od tego,<br />
w którym magazynie są<br />
przechowywane). Obiekty ze<br />
zbiorów specjalnych magazynuje<br />
się w osobnych klimatyzowanych<br />
pomieszczeniach, najcenniejsze<br />
w skarbcu, choć zdarza się, iż<br />
stary druk „zabłąka się” czasem<br />
w magazynie zbiorów nowych.<br />
Właśnie ze względów<br />
lokalowych, książki z kolekcji<br />
Seltene und Alte Drucke<br />
http://www.sub.unihamburg.de<br />
13 <strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)
udostępniane są w kilku czytelniach, np. najstarsze i najcenniejsze w wydzielonej czytelni wspólnej<br />
z rękopisami. W przyszłości ma to ulec zmianie, gdyż planuje się przeniesienie wszystkich zbiorów<br />
specjalnych do najstarszej części biblioteki, wspomnianego byłego Wilhelm-Gymnasium.<br />
W tej części budynku mieści się obecnie m. in. pracownia zespołu opracowującego stare druki, złożonego<br />
z 4 osób. W strukturze bibliotecznej nie należy on jednak do działu zbiorów specjalnych. Team<br />
„katalogerów - starodruczników”, zajmuje się głównie uzupełnianiem opisów książek zabytkowych już<br />
istniejących w katalogu elektronicznym biblioteki (w systemie PICA), przygotowywaniem nowych<br />
rekordów bibliograficznych do ogólnoniemieckiego projektu VD 17 oraz opisów do dzieł zeskanowanych<br />
(w programie Goobi). Co warto podkreślić, kwestie dotyczące katalogowania starych druków<br />
dyskutowane są „ponadregionalnie” podczas spotkań organizowanych przez Arbeitsgemeinschaft Alte<br />
Drucke beim GBV (AAD). To gremium złożone z fachowców bibliotek współtworzących GBV, spotyka<br />
się cyklicznie, a wypracowane ustalenia zamieszcza na stronie internetowej AAD.<br />
Podczas mojej bytności miałam również okazję zapoznać się z kilkoma ciekawymi inicjatywami,<br />
promującymi zbiory biblioteczne. Jedną z nich są comiesięczne spotkania „Buchsprechstunde”, na których<br />
czytelnicy mają możliwość porozmawiać z fachowcami na interesujące ich kwestie związane z książką<br />
zabytkową (można nawet przyjść ze swoim woluminem i poprosić o jego wycenę). W takich spotkaniach,<br />
uczestniczy zatrudniony w bibliotece kustosz oraz konserwator.<br />
Również raz w miesiącu prezentowany jest „eksponat miesiąca”, dostępny przez kilka dni w sali<br />
wystawowej oraz w wersji online. Od niedawna zrezygnowano z pokazu oryginału pozostawiając jedynie<br />
wersję elektroniczną pokazu, zamieszczoną na stronie biblioteki (zob. http://www.sub.unihamburg.de/bibliotheken/presse-ausstellungen-und-veranstaltungen/ausstellungen-undveranstaltungen/online-ausstellungen/expo-des-monats.html).<br />
Opis eksponatu przygotowuje cyklicznie<br />
opiekun jednej z kolekcji, wchodzącej w skład zbiorów specjalnych, tak więc np. obiekty z zespołu<br />
Rzadkiej i starej książki prezentowane są w ciągu roku dwukrotnie.<br />
Tak jak w większości bibliotek, również i w książnicy hamburskiej wiele książek wymaga zabiegów<br />
konserwatorskich – by uzyskać na ten cel dodatkowe fundusze, co również jest praktykowane w innych<br />
bibliotekach niemieckich, poszukuje się sponsorów poprzez akcję „zostań ojcem chrzestnym cennej<br />
książki”. Obiekty wytypowane i wycenione przez konserwatorów można znaleźć na stronie biblioteki.<br />
(http://www.sub.uni-hamburg.de/bibliotheken/spenden-und-foerdern/edlen-buechern-pate-stehen-<br />
2012.html). Uzyskane w ten sposób datki dość znacznie wspomagają działalność konserwatorską<br />
biblioteki.<br />
Zarówno struktura organizacyjna, jak i cały gmach biblioteki są dość skomplikowane (kilkakrotnie<br />
zgubiłam się spiesząc na umówione spotkanie). Niemniej podejmowane inicjatywy, ciągłe<br />
dostosowywanie złożonego budynku do nowych potrzeb użytkowników (np. powiększanie przestrzeni do<br />
głośnej pracy w grupach), jak i zaangażowanie i życzliwość pracowników - są godne naśladowania.<br />
Joanna MilewskaKozłowska<br />
W dniach 19–25 czerwca odbyłam praktykę zawodową w Centro <strong>Bibliotece</strong> e Documentazione<br />
w Katanii. Celem mojego wyjazdu było zapoznanie się ze strukturą i organizacją pracy biblioteki CBD<br />
i bibliotek wydziałowych.<br />
Katania jest drugim pod względem wielkości miastem Sycylii. Zlokalizowana jest na wschodnim<br />
wybrzeżu Sycylii, u podnóża największego wulkanu w Europie, Etny. Położenie geograficzne Katanii<br />
pozwala cieszyć się przez cały rok przyjaznym, łagodnym klimatem i krystalicznie czystym morzem.<br />
W okresie mojego pobytu w Katanii było dość ciepło, temperatura sięgała 40 stopni C, a w budynkach,<br />
gdzie miałam staż, nie było klimatyzacji.<br />
Główna część Katanii pochodzi z okresu odbudowy po trzęsieniu ziemi w 1693 roku. W architekturze<br />
przeważa styl barokowy, a budynki w większości zbudowane są z miejscowego czarnego kamienia<br />
wulkanicznego.<br />
Katania jest najbardziej żywiołowym miastem na Sycylii, nowoczesnym i zdecydowanie mniej<br />
konserwatywnym od tradycyjnego Palermo. Czerń i biel budynków kontrastuje tu z lazurowym niebem,<br />
<strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)<br />
14
przestronne place i bulwary nocą wypełniają się młodymi ludźmi spędzającymi czas pośród niezliczonych<br />
barów i klubów starego miasta.<br />
W Katanii znajduje się jeden<br />
z najstarszych Uniwersytetów na Sycylii,<br />
Universita degli Studi di Catania, założony<br />
w 1434 roku. Ponad 60 000 studentów<br />
uczęszcza na zajęcia na 12 wydziałach.<br />
Uniwersytet w Katanii ma jeden z czterech<br />
największych księgozbiorów naukowych<br />
i uczelnianych na Sycylii. Na koniec 2012<br />
roku liczył on około 1,2 mln jednostek.<br />
Głównym organem bibliotecznym na<br />
Uniwersytecie jest CBD - Centro<br />
<strong>Bibliotece</strong> e Documentazione. CBD<br />
powstało w 1992 roku w celu koordynacji<br />
http://en.wikipedia.org/wiki/University_of_Catania<br />
i rozwoju działalności Systemu Biblioteki<br />
Uniwersyteckiej.<br />
CBD jest odpowiedzialne za koordynowanie współpracy i wymianę informacji miedzy bibliotekami<br />
wydziałowymi. Zarządza katalogami, aktualizuje je, sprawdza czy dana książka została dobrze<br />
opracowana, monitoruje zamówienia nowych pozycji przez biblioteki. Od paru lat szkolnictwo wyższe na<br />
Sycylii przeżywa kryzys. Aby zaoszczędzić wprowadzono nowe wytyczne odnośnie zakupu książek -<br />
jeden egzemplarz danego tytułu dla wszystkich wydziałów.<br />
Biblioteki wydziałowe pracują w zintegrowanym systemie Millennium.<br />
Z bibliotek wydziałowych mogą korzystać tylko studenci Uniwersytetu. Każdy ze studentów aby<br />
skorzystać z biblioteki musi zarejestrować się internetowo. Wypożyczają po 5 pozycji na 30 dni. Nie mogą<br />
przedłużać terminu wypożyczeń. Karą za przetrzymanie książki jest zablokowanie konta na wypożyczenia<br />
na okres 6 miesięcy.<br />
Jednego bardzo słonecznego dnia wybrałam się z moją przewodniczką Samuelą do przepięknego<br />
Klasztoru Benedyktynów (Monastero di San<br />
Nicolò l'Arena).<br />
Klasztor Benedyktynów w Katanii to jeden<br />
z najpotężniejszych kompleksów klasztornych<br />
w Europie. Budowla bardziej przypomina pałac niż<br />
budynek sakralny, co dobrze obrazuje bliskość<br />
relacji niegdysiejszych benedyktyńskich mnichów<br />
i katańskiej arystokracji. W XVIII wieku klasztor<br />
był jednym z najważniejszych ośrodków<br />
kulturalnych na wyspie, przyciągał wielu<br />
odwiedzających, których zachwycał przepychem<br />
i elegancją.<br />
Obecnie w budynku mieści się Wydział Nauk<br />
Humanistycznych, Literatury i Filozofii<br />
Uniwersytetu w Katanii. W tej części klasztoru<br />
Fot. Joanna Podsadni<br />
szczególnie interesująca jest biblioteka uniwersytecka w obszernej piwnicy klasztoru, w którym, oprócz<br />
pozostałości fundamentów XVI wieku, można oglądać, mozaiki starożytnego rzymskiego domu.<br />
Zespół klasztorny jest także domem dla Biblioteki Zbiorów "Civic i A. Ursino Recupero" (Biblioteche<br />
Riunite "Civica e A. Ursino Recupero"). Jest to biblioteka powstała z połączenia Biblioteki Publicznej<br />
z Biblioteką barona Antonio Ursino Recupero. Jej historia sięga roku 1578.<br />
<strong>Biblioteka</strong> posiada ponad 270 tysięcy woluminów o zróżnicowanej tematyce, rękopisy, zwoje, zielniki<br />
(suszone i drukowane), śpiewniki, papirusy.<br />
Joanna Podsadni<br />
15 <strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)
24-28 czerwca, Museum Plantin-Moretus, Antwerpia<br />
Introligator paryski Krzysztof Plantyn przeniósł się do Antwerpii w 1548 r. Rozwinął tu znacząco swoją<br />
działalność, również jako producent inkrustowanych szkatułek i księgarz. Kilka lat później miał miejsce<br />
przykry wypadek: napadnięto go w ciemnej uliczce. Cios szpadą był tak dotkliwy, że lekarz nakazał mu<br />
całkowicie zmienić tryb życia i zaprzestać cięższych prac. Oznaczało to<br />
konieczność zmiany zawodu. Plantyn przekwalifikował się zatem na<br />
drukarza. Pierwszy druk przez niego tłoczony, traktat o wychowaniu<br />
dziewczynek, ukazał się w 1555 r.<br />
Stopniowo firma Plantyna wyrosła na najznaczniejszą europejską<br />
oficynę wydawniczą 2. połowy XVI wieku. Drukarz przyjął za swe<br />
motto „Labore et constantia” (trudem i wytrwałością). Na godle<br />
wyobrażony jest cyrkiel, którego nieruchome ramię oznacza<br />
wytrwałość, drugie zakreślające koło – pracę.<br />
Po śmierci założyciela w 1589 r., firmę przejął jego zięć Jan Moretus,<br />
następnie synowie Jana Baltazar i Jan II i tak kolejni potomkowie dzierżyli z powodzeniem stery firmy,<br />
mieszczącej się nieprzerwanie w tej samej lokalizacji, aż do roku 1876. Wtedy to ostatni spadkobierca<br />
Edward Moretus zdecydował się sprzedać miastu przestarzałą już drukarnię.<br />
Rok później otwarto Museum Plantin-Moretus; w 1939 r. zainicjował działalność Gabinet Rycin<br />
(Prentenkabinet). W styczniu 1945 r. w plac naprzeciwko Muzeum trafił pocisk – to jedyny raz w historii,<br />
gdy budynki zostały uszkodzone (zbiory pozostały bez szwanku – przewieziono je do zamku Lavaux-<br />
Sainte-Anne). Muzeum antwerpskie jest zatem unikatowym w skali światowej zespołem zabytków,<br />
zachowanych w tym samym miejscu od momentu powstania, dokumentujących historię oficyny<br />
drukarskiej – jednej z najważniejszych w okresie nowożytnym.<br />
Na muzeum składa się przede wszystkim zespół budynków wraz z wyposażeniem, począwszy od części<br />
najstarszej, pochodzącej jeszcze z czasów założyciela firmy, poprzez XVII-wieczny kompleks zabudowań<br />
zgrupowanych wokół wewnętrznego dziedzińca aż do klasycystycznej fasady powstałej za czasów<br />
Franciszka Jana Moretusa w 1763 r. Obecnie planuje się dobudowę nowoczesnego magazynu i czytelni.<br />
Zwiedzanie muzeum zajmuje sporo czasu – to ponad 30 pomieszczeń na dwóch piętrach, każde bogato<br />
urządzone. Część z nich to zachowujące oryginalny wystrój prywatne pokoje rodziny Plantynów<br />
i Moretusów, są też pracownie drukarzy i korektorów oraz tematyczne sale wystawowe.<br />
Kolekcja typograficzna liczy ok. 10 ton czcionek, 5 tys. stempli i 15 tys. matryc (form odlewniczych),<br />
ponadto 13 tys. klocków drzeworytniczych i 3 tys. płyt miedziorytniczych. Siedem w pełni sprawnych<br />
maszyn drukarskich, w tym dwie najstarsze na świecie, pochodzące z XVI w., stoi w oryginalnym<br />
pomieszczeniu, gdzie kilkaset lat temu Krzysztof Plantyn nadzorował pracę drukarzy i składaczy. Dziś<br />
odbywają się tu warsztaty i pokazy. Kolekcja Gabinetu Rycin obejmuje ok. 80 tys. obiektów, w tym<br />
ponad 800 szkiców do ilustracji książkowej (głównie autorstwa mistrzów antwerpskich, m.in. Rubensa).<br />
Do niedawna czytelnie Muzeum i Gabinetu Rycin funkcjonowały osobno; od 2011 r. udostępnianie<br />
odbywa się w jednej sali.<br />
Na Archiwum składa się unikatowy zbiór 1,6 tys. jednostek, dokumentujących prace oficyny od samych<br />
jej początków. Zarówno Archiwum, jak i budynki zostały objęte w latach 2001 i w 2005 patronatem<br />
UNESCO.<br />
I wreszcie biblioteka. Obecnie w zbiorze muzeum znajduje się ok. 30 tys. druków XV-XVIII w. i ponad<br />
600 rękopisów. W początkowym okresie kolekcja miała charakter roboczy – korektorzy i wydawcy<br />
potrzebowali księgozbioru podręcznego jako zaplecza intelektualnego do swej pracy. W 1592 r., trzy lata<br />
po śmierci Krzysztofa Plantyna, sporządzono pierwszy katalog biblioteki, zachowany do dziś. Ze spisu<br />
wynika, że na 2 tys. wydawnictw, jakie się ukazały do tego roku w oficynie, biblioteka posiadała tylko 112<br />
„rodzimych” egzemplarzy. Prawdopodobnie założyciel firmy nie gromadził egzemplarzy archiwalnych.<br />
Dlatego do dziś bibliotekarze starają się poprzez zakupy uzupełniać księgozbiór o produkty miejscowej<br />
oficyny. Kolejni drukarze gromadzili własne książki, kupowali je również na aukcjach. W latach<br />
późniejszych miały miejsce ważne donacje, np. w 1953 r. bibliofil antwerpski Max Horn podarował<br />
<strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)<br />
16
muzeum kolekcję tysiąca dzieł, głównie<br />
nowożytnej literatury francuskiej,<br />
większość w znakomitych oprawach.<br />
Stare druki są zgromadzone przede<br />
wszystkim na półkach czterech<br />
zabytkowych sal bibliotecznych,<br />
udostępnionych zwiedzającym.<br />
Kilkaset książek i rękopisów mieści się<br />
w gablotach, zaś w dawnym sklepie<br />
oficyny, który zachował XVII-wieczny<br />
wystrój wnętrza, stoją na półkach<br />
egzemplarze, można rzec, sauté –<br />
nierozcięte, jak również luźne składki<br />
przeznaczone do późniejszego<br />
oprawienia.<br />
http://commons.wikimedia.org<br />
Najcenniejsze manuskrypty były<br />
eksponowane na multimedialnej wystawie Magnificent Middle Ages. The Finest Manuscripts in the<br />
PlantinMoretus Museum od stycznia do maja <strong>2013</strong> r. Natomiast na stałej ekspozycji jedną salę<br />
poświęcono historii drukarstwa antwerpskiego (Plantyn miał licznych miejscowych konkurentów), w innej<br />
przedstawiono rozwój ilustracji książkowej ze szczególnym naciskiem na drzeworyt i miedzioryt –<br />
zwłaszcza ta ostatnia technika została doprowadzona przez oficynę do perfekcji. Dokumentacja muzeum<br />
stwarza wyjątkową okazję unaocznienia wszystkich etapów tworzenia grafiki książkowej: nierzadko<br />
zachował się rysunkowy szkic na papierze lub drewnianym klocku, oryginalna płyta drzeworytnicza oraz<br />
produkt końcowy – karta tytułowa. W czasach Krzysztofa Plantyna Antwerpia wyrosła na centrum<br />
produkcji dzieł kartograficznych – w „Sali Geograficznej” wyeksponowano zatem cenne globusy,<br />
wielkoformatowe mapy, atlasy, m.in. słynne opus magnum Mercatora.<br />
Różnorodne zbiory generują skomplikowaną strukturę instytucji i jej złożoną działalność. Bezpośrednim<br />
przełożonym placówki jest dyrekcja Muzeów i Dziedzictwa Antwerpii (MNE), które z kolei podlega<br />
departamentowi Sztuka i Dziedzictwo, zależnemu od flamandzkiego Ministerstwa Kultury, Młodzieży,<br />
Sportu i Mediów. Finansowanie odbywa się na poziomie miasta, okręgu, prowincji, regionu oraz<br />
ogólnokrajowym. Raz w roku muzeum jest obowiązane przedstawić Ministerstwu roczny plan<br />
działalności, uwzględniający kwestie planowanych wydatków, opracowania zbiorów, digitalizacji,<br />
konserwacji, gromadzenia i prowadzonych badań naukowych. Bardzo ważnym punktem planu jest „Oferta<br />
dla publiczności” (zwłaszcza dla dzieci i młodzieży), wystawy, pokazy i warsztaty oraz „Marketing<br />
i komunikacja” – wyszczególnienie form promocji przygotowywanych wydarzeń.<br />
Zbiór starych druków w muzeum nie jest jedyną historyczną kolekcją książek w Antwerpii – posiada je<br />
również, w porównywalnej ilości, <strong>Biblioteka</strong> <strong>Uniwersytecka</strong> oraz fundacyjna Erfgoedbibliotheek Hendrik<br />
Conscience. Wszystkie trzy instytucje współpracują ze sobą w zakresie udostępniania danych<br />
(wprowadzają opisy do jednego katalogu ANET), planują wprowadzenie jednej karty czytelniczej,<br />
porozumiewają się w zakresie kupna i digitalizacji.<br />
Antwerpia okazała się wielowątkowym i wielokulturowym miastem, pełnym fascynujących sprzeczności.<br />
Z jednej strony dzielnica żydowska, zwana „kleine Warschau”, to jedno z największych na świecie skupisk<br />
chasydów. W położonym w jej obrębie parku miejskim można się poczuć niemal jak w przedwojennym<br />
warszawskim Ogrodzie Krasińskich. Dzielnica diamentów to prawdziwy tygiel kulturowy: pracują tu<br />
Żydzi, Hindusi, Libańczycy, Armeńczycy. Miejscowy elitarny Wydział Mody Królewskiej Akademii<br />
Sztuk Pięknych należy do najlepszych na świecie szkół designu, której wychowankowie prowadzą swe<br />
małe, awangardowe butiki w centrum, mając niewątpliwy wpływ na nonszalancki styl mieszkańców<br />
miasta. Poza tym Antwerpia to oczywiście Rubens, liczne oryginalne muzea, port. A cały krajobraz<br />
spowija przenikliwa, niderlandzka mżawka.<br />
Iza Wiencek<br />
17 <strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)
LWÓW I JEGO BIBLIOTEKI<br />
Na zaproszenie Ossolineum i Studium Europy Wschodniej UW (z inicjatywy Pana Jana Malickiego)<br />
w dniach 13-14 maja gościłam w bibliotekach lwowskich: <strong>Bibliotece</strong> im. Wasyla Stefanyka (d.<br />
Ossolineum) i <strong>Bibliotece</strong> Uniwersytetu Lwowskiego im. Iwana Franki (d. Jana Kazimierza).<br />
W obu miałam spotkania z publicznością lwowską: w <strong>Bibliotece</strong> Uniwersyteckiej byli to przede<br />
wszystkim bibliotekarze i studenci bibliotekoznawstwa, zatem mój wykład miał charakter bardziej<br />
warsztatowy i bazował na doświadczeniach BUW w ostatnim 20-leciu.<br />
W <strong>Bibliotece</strong> im. Wasyla Stefanyka, spotkanie, wpisane w cykl „Spotkań Ossolińskich”,<br />
[http://www2.oss.wroc.pl/index.php/biblioteka-osolineum/dzialalnosc-pelnomocnika-znio-welwowie/spotkania-ossolinskie-we-lwowie/],<br />
miało charakter bardziej akademicki, chociażby ze względu na<br />
liczną reprezentację rektorów uczelni ukraińskich, którzy przyjechali na spotkanie z JM Rektorem UW,<br />
prof. Marcinem Pałysem. Taka publiczność była dla mnie zaszczytem i wyzwaniem jednocześnie, zatem<br />
w mojej prezentacji „Biblioteki akademickie w Polsce u progu ery cyfrowej” starałam się wyjść poza<br />
BUW, a przynajmniej pokazać BUW na tle ogólniejszych zjawisk z zakresu współczesnego<br />
bibliotekarstwa akademickiego, rewolucji cyfrowej w komunikacji naukowej itp.<br />
Obie biblioteki bardzo różnią się od<br />
siebie. <strong>Biblioteka</strong> <strong>Uniwersytecka</strong><br />
prowadzona przez sprawnego<br />
i ambitnego menadżera, Wasyla<br />
Fedorowicza Kmeta, zresztą<br />
kilkakrotnego gościa w BUW, osiąga<br />
standardy współczesnych europejskich<br />
bibliotek akademickich, jest żywym<br />
miejscem pracy studentów<br />
i naukowców, rzecz jasna nie bez walki<br />
z przeciwnościami ekonomicznymi<br />
i formalnymi, znanymi również nam<br />
(niski budżet, absurdy prawne itp.)<br />
Lwowska Narodowa Naukowa<br />
<strong>Biblioteka</strong> Ukrainy im. Wasyla<br />
Stefanyka… Chodząc po oryginalnych<br />
Lwów, <strong>Biblioteka</strong> im. Wasyla Stefanyka czytelnia. Fot. Ewa KobierskaMaciuszko wnętrzach tego gmachu miałam<br />
wrażenie, że czas tam stanął i to<br />
dwukrotnie: po raz pierwszy w roku 1827, gdy na mocy aktu fundacyjnego Jerzego Maksymiliana hr.<br />
Ossolińskiego oddano ten gmach Narodowi – gmach i wnętrza są zachowane i po raz drugi - w roku 1944,<br />
gdy powołano Bibliotekę Akademii Nauk Ukraińskiej SSR. Pusto tu i cicho pod rządami dyrektoraaparatczyka,<br />
mimo wysiłków jego zastępczyni i wielu bibliotekarzy sprawiających kompetentne, a przy<br />
tym sympatyczne wrażenie. Są wspaniałe zbiory historyczne, nie ma czytelników, nie ma pomysłów, nie<br />
ma życia. Czy to taki syndrom bibliotek narodowych byłych demoludów?<br />
Lwów – to w tej chwili zadbane, szybko rozwijające się i całkowicie ukraińskie miasto. Zobaczyłam<br />
wszystko, co trzeba tam zobaczyć i serdecznie dziękuję mojemu cicerone, Pani Wiktorii Malickiej,<br />
pełnomocnikowi dyrektora Ossolineum we Lwowie!<br />
Ewa KobierskaMaciuszko<br />
<strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)<br />
18
WYSTAWA PLAKATÓW JANA BAJTLIKA W GALERII PLAKATU W BUW<br />
W dniach 23 maja – 30 czerwca odbyła się w <strong>Bibliotece</strong><br />
Uniwersyteckiej w <strong>Warszawie</strong> wystawa cyklu plakatów Jan<br />
Bajtlika Bądź człowiekiem, czytaj!. Była to część dyplomu artysty<br />
w pracowni prof. Lecha Majewskiego na ASP w <strong>Warszawie</strong>. Na<br />
wystawie można było obejrzeć również kilkanaście innych<br />
plakatów artysty. Wernisaż wystawy odbył się 23 maja w holu<br />
głównym BUW.<br />
Jan Bajtlik (ur.1989) – absolwent warszawskiej ASP. Ilustrował<br />
między innymi w „Architekturze”, „Tygodniku Powszechnym”,<br />
„Gazecie Wyborczej”, „Przekroju”. Współpracuje z różnymi<br />
wydawnictwami, instytucjami kultury, organizacjami<br />
pozarządowymi, paryskim studiem Atelier Michel Bouvet<br />
i japońskim studiem Norio Fujishiro. Realizuje autorskie projekty<br />
wydawnicze i akcje plakatowe w przestrzeni miejskiej. Jego prace<br />
były prezentowane i nagradzane na wielu wystawach w kraju i za<br />
granicą. Za plakat pt. "Remember" otrzymał srebrny medal na 10.<br />
Międzynarodowym Triennale Plakatu w Toyamie, I nagrodę na<br />
Skopje International Poster Festival 2011 i wyróżnienie na 12.<br />
Biennale Plakatu w Meksyku. W 2011 r. otrzymał I nagrodę w konkursie AMS za plakat pt. "Dom". Jego<br />
autorska książka dla dzieci pt."Europa Pingwina Popo" otrzymała wyróżnienie w konkursie „Książka<br />
Roku-2011” polskiej sekcji IBBY. W dorobku artysty jest wiele prac zaangażowanych społecznie. Aby<br />
przedstawić istotę problemu, jako narzędzia narracji używa humoru, czasem gorzkiego i dosadnego.<br />
Operuje skrótem, esencją, prostą lapidarną formą. Mieszka i pracuje w <strong>Warszawie</strong>. W przerwach w pracy<br />
podróżuje i wspina się w górach.<br />
Darek Zgutka, Galeria Plakatu<br />
KRONIKA TOWARZYSKA<br />
22 czerwca urodziła się córka Lilianny Nalewajskiej, KONSTANCJA.<br />
Rodzicom serdecznie gratulujemy,<br />
a dziecku życzymy samych dobrych rzeczy.<br />
KADRY<br />
Przestali pracować:<br />
- Marek Rutkowski, mł. informatyk, Oddział Rozwoju Zasobów Elektronicznych, 29 czerwca.<br />
19 <strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)
Numer zamknięty 9 października 201 3 r.<br />
Redakcja: Anna Wołodko<br />
Współpraca: Anna Zawadzka<br />
Korekta: Elżbieta Petrović<br />
Projekt graficzny: Anna Pełka<br />
Redakcja zastrzega sobie możliwość skrótów i zmian redaktorsko-korektorskich.<br />
Uwagi, komentarze i teksty do biuletynu można przesyłać na adres a.wolodko@uw.edu.pl<br />
w Pegasusie: aniac<br />
<strong>Czerwiec</strong> w <strong>Bibliotece</strong> (<strong>2013</strong>)<br />
20