05.09.2013 Views

Nr 12 (25) 2012 rok III - parafia świętej rodziny - Lublin

Nr 12 (25) 2012 rok III - parafia świętej rodziny - Lublin

Nr 12 (25) 2012 rok III - parafia świętej rodziny - Lublin

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

© rkw<br />

Mija kolejny <strong>rok</strong> naszego życia,<br />

za kilka dni znów staniemy<br />

na przełęczy tego, co stare<br />

i nowe, spełnione i obiecane. Czas<br />

przyszły i przeszły kształtują naszą<br />

codzienność. Dla wielu z nas mijający<br />

<strong>rok</strong> z różnych powodów był piękny dla<br />

wielu był trudny. Wielu z nas doświadczyło<br />

cudu narodzin oczekiwanego<br />

Adwentowy wieniec<br />

Powstanie wieńca adwentowego<br />

wiąże się z działalnością ewangelickiego<br />

pastora Johana H. Wicherna<br />

(1808–1881), inicjatora tzw.<br />

wewnętrznej misji, zmierzającej do<br />

odnowy chrześcijańskiego życia. W prowadzonej<br />

przez siebie „wiosce dzieci”,<br />

celem przygotowania biednych wychowanków<br />

na przeżycie Bożego Narodzenia,<br />

zainicjował w okresie adwentu<br />

specjalne nabożeństwo Słowa Bożego.<br />

Sale modlitw przyozdabiano gałązkami<br />

jodły i kwiatami, a na początku nabożeństwa<br />

zapalano świece, każdego dnia<br />

jedną więcej. Warto pamiętać, że wtedy<br />

jednym z przedmiotów obowiązkowych<br />

była sztuka układania kwiatów, dlatego<br />

podopieczni pastora Wicherna mogli<br />

wykazać się inwencją twórczą.<br />

Wieniec adwentowy po raz pierwszy<br />

pojawił się w 1833 <strong>rok</strong>u, w domu opieki<br />

dla opuszczonych dzieci, zwanym<br />

„Rauhen Haus”, na przedmieściach<br />

Hamburga. Od ewangelików zwyczaj<br />

przyjęli inni protestanci, ale już w 19<strong>25</strong><br />

<strong>rok</strong>u znany był w <strong>parafia</strong>ch katolickich,<br />

np. we Wrocławiu. Wielkim propagatorem<br />

tego zwyczaju był teolog niemiecki<br />

włoskiego pochodzenia – Romano Guardini,<br />

który pragnął przenieść go na<br />

grunt życia domowego. Ceremonia uroczystego<br />

zawieszania wieńca odbywała<br />

się w sobotę przed I niedzielą adwentu.<br />

Nie była to tylko czynność techniczna,<br />

którą mógłby wykonać samodzielnie<br />

© siostra Hanna Fudalej<br />

dziecka, inni żegnali ludzi najbliższych<br />

sercu. Jedni oblekali się w biały welon<br />

inni okryli się żałobą. Przeżywaliśmy<br />

wydarzenia globalne o których mówili<br />

wszyscy ale także wydarzenia lokalne,<br />

właściwe naszej, puławskiej społeczności.<br />

Za najważniejsze, co zrozumiałe,<br />

każdy uznaje doświadczenia osobiste<br />

i rodzinne. One najmocniej nas obchodzą<br />

i absorbują. Z nimi identyfikujemy<br />

się najbardziej, choć nie zawsze jest to<br />

łatwe.<br />

W nadchodzące świętą będziemy<br />

gościć bliskich lub będziemy gośćmi<br />

u kogoś. Ważne, żeby nikt nie tyle był<br />

sam, co żeby nie czuł się samotny, nawet<br />

w tłumie. Jako Was duszpasterze<br />

dziękujemy za wspólny <strong>rok</strong> wędrówki<br />

po drogach wiary nadziei i miłości; za<br />

wspólnotę modlitwy i stołu Eucharystii;<br />

dziękujemy za wspólne słuchanie Słowa<br />

Bożego i odczytywanie znaków czasu.<br />

Od października trwa Rok Wiary, do<br />

np. kościelny. Towarzyszyło jej zgromadzenie<br />

wiernych, śpiewy, modlitwa<br />

i p<strong>rok</strong>lamacja Słowa Bożego.<br />

Wśród etnologów można spotkać<br />

twierdzenia, że tradycja wieńca adwentowego<br />

nawiązuje do symboliki drzewa<br />

życia, ale nikt ich poważnie nie traktuje.<br />

Większość badaczy nadaje wieńcowi charakter<br />

eschatologiczny. Znak wiecznie<br />

trwającego adwentu ludzkości. W niektórych<br />

wspólnotach na wieńcu pojawia<br />

Wieniec adwentowy siostry Hanny Fudalej OSBPE<br />

przeżycia którego wezwał nas papież<br />

Benedykt XVI, byśmy stawali się Kościołem<br />

otwartym na działania Ducha<br />

Świętego, poszukującym woli Pana, który<br />

stale doznaje wewnętrznej odnowy.<br />

Życzymy wszystkim mieszkańcom<br />

Puław, wszystkim <strong>parafia</strong>nom i gościom<br />

naszych <strong>parafia</strong>n, by Chrystus<br />

w Waszym życiu okazał swoją zbawczą<br />

moc i zarazem wielką czułość. Życzymy<br />

nadziei, która nie boi się żadnych<br />

wyzwań i trudności. Życzymy wiary<br />

niezłomnej, odważnej, mądrej wyznawanej<br />

w taki sposób, by nikt nie<br />

miał wątpliwości, że ma do czynienia<br />

z uczniami ze szkoły Ewangelii. Życzymy<br />

dobrego zdrowia, wzajemnego<br />

szacunku i braterstwa w trudnych<br />

chwilach, których nigdy nie brakuje.<br />

Niech Słowo stanie się Ciałem pod<br />

niebem każdego z nas.<br />

Duszpasterze<br />

i redakcja „Wspólnoty Puławskiej”<br />

się motyw wieży, bramy lub monogram<br />

Chrystusa. Jednak symbolika wieńca<br />

wydaje się polifoniczna. Koło symbolizuje<br />

wspólnotę, żywe gałązki – życie,<br />

zaś światło – Chrystusa, który rozjaśnia<br />

ciemności pogłębiające się z każdym<br />

dniem adwentu. Wieniec jest też symbolem<br />

czujności, a dołączone fioletowe<br />

wstęgi wyrażają przekonanie, że istotą<br />

czuwania jest osobiste nawrócenie.<br />

rkw, oprac. na podstawie Leksykonu liturgii<br />

1


Paweł VI – papież odwagi<br />

Zjadliwi krytycy Pawła VI nazywali<br />

go „Hamletem na tronie<br />

Piotrowym”, jakby papież żył<br />

w niekończącym się wahaniu. Owszem,<br />

czasy, w których przyszło mu<br />

być papieżem, okazały się trudne dla<br />

świata i Kościoła, ale to nie on stanowił<br />

źródło tych dylematów. Bał się rozdroży,<br />

jak każdy z nas, ale z głębi wiary<br />

wydobywał światło, które pozwalało<br />

mu roztropnie i z odwagą rozstrzygać<br />

sporne kwestie. Miał ten dar po ojcu,<br />

który piastując mandat do parlamentu<br />

z ramienia partii popularów (Włoska<br />

Partia Ludowa), zrzekł się go na znak<br />

protestu przeciwko reżimowi faszystów,<br />

zanim partia została rozwiązana. Matka<br />

zaszczepiła w synu pragnienie głębokiego<br />

życia wewnętrznego i umiłowanie<br />

wiedzy. Późniejszy papież będzie mówił<br />

kilkoma językami. Po święceniach<br />

kapłańskich zostanie najmłodszym<br />

dyplomatą watykańskim, a konkretnie<br />

sekretarzem nuncjatury i współpracownikiem<br />

nuncjusza Lorenzo Lauriego<br />

w Polsce. Będzie uczestniczył m.in.<br />

w przygotowaniu konkordatu podpisanego<br />

10 II 19<strong>25</strong> r. Niestety, ostry klimat<br />

wymusi powrót chorowitego prałata do<br />

Watykanu.<br />

Przełomowym w jego życiu okaże<br />

się <strong>rok</strong> 1933, gdy na wyraźne żądanie<br />

sekretarza stanu Pacellego, późniejszego<br />

Piusa XII, zawiesi wszystkie inne<br />

posługi i wejdzie do grona jego najbliższych<br />

współpracowników. Otrzyma<br />

tytuł ekscelencji i precedencję tuż po<br />

kardynałach, a przed arcybiskupami.<br />

W czasie wojny to właśnie prałat Montini<br />

będzie kierował zespołem złożonym<br />

ze 130 osób dla ratowania zagrożonych<br />

uchodźców, zwłaszcza Żydów.<br />

Montini mieszkał na tym samym<br />

piętrze co papież, a na jego biurku<br />

były zawsze czynne 3 telefony. Jeden<br />

łączył tylko z papieżem i miał specjalny<br />

sygnał. Pewnego dnia 1954 <strong>rok</strong>u<br />

zadzwonił właśnie ten telefon. Prałat<br />

Montini usłyszał, że papież chce go<br />

mianować arcybiskupem Mediolanu,<br />

jednej z największych (3 mln wiernych),<br />

najbogatszych i najtrudniejszych<br />

archidiecezji w całym Kościele. Wśród<br />

poprzedników na stolicy biskupiej było<br />

ponad 40 świętych – wystarczy wymienić<br />

św. Ambrożego, św. Bernarda<br />

z Clairvaux czy św. Karola Boromeusza.<br />

Trzech mediolańskich arcybiskupów<br />

zostało papieżami, jeden antypapieżem.<br />

Prałat Montini miał wtedy zaledwie 57<br />

lat, a dziedzictwo, któremu miał spro-<br />

2<br />

stać, niebywale ważne i trudne. Jego<br />

zawołaniem biskupim stały się słowa:<br />

In Nomine Domini – W Imię Pana.<br />

Gdy Jan XX<strong>III</strong> po raz pierwszy wypowiedział<br />

myśl zwołania soboru, Montini<br />

pierwszy mu pogratulował, ale w czasie<br />

dyskusji soborowych głos zabrał<br />

tylko dwa razy, raczej oddziałując swoją<br />

osobowością niż wypowiedziami. Rok<br />

1963 był dla Kościoła trudny z trzech<br />

powodów: umarł papież Jan XX<strong>III</strong>, sobór<br />

zawiesił obrady i zwołano konklawe.<br />

Kardynał Montini wszedł jako ostatni<br />

na konklawe, jakby się ociągał. Głosy<br />

rozkładały się mniej więcej po równo<br />

między dwóch kandydatów, dopóki<br />

kard. Siri nie oświadczył, że jeśli zostanie<br />

wybrany, to definitywnie przerwie<br />

sobór. Kolegium kardynałów uznało to<br />

za znak, by oddać głosy na arcybiskupa<br />

Mediolanu. Po jednym z najkrótszych<br />

w historii konklawe, w czwartym głosowaniu,<br />

został wybrany 263 następca<br />

św. Piotra. Podobno z Mediolanu zabrał<br />

jedną walizkę rzeczy osobistych i 90<br />

skrzyń książek. Do dzisiaj nie bardzo<br />

wiadomo, dlaczego przyjął imię Pawła<br />

VI. Krótkie przypomnienie poprzedników<br />

o tym imieniu niekoniecznie<br />

ułatwi nam rozwikłanie tej tajemnicy,<br />

ale zróbmy to dla pewnego porządku:<br />

Paweł I (757–767) wręczył miecz królowi<br />

Franków jako symbol świeckiego<br />

ramienia Kościoła.<br />

Paweł II (1464–1471) zainicjował<br />

krucjatę przeciw husytom, niesłusznie<br />

bywa przedstawiany jako wróg kultury<br />

i barbarzyńca.<br />

Paweł <strong>III</strong> (1534–1549) zwołał Sobór<br />

Trydencki, zreformował inkwizycję<br />

i zamówił u Michała Anioła fresk „Sąd<br />

Ostateczny”. W dekrecie z 1537 r.,<br />

wobec podboju Ameryki przez konkwistadorów<br />

pisał: „Wszyscy Indianie<br />

są prawdziwymi ludźmi, zdolnymi nie<br />

tylko pojąć wiarę katolicką, ale [...]<br />

z wielkim upragnieniem oczekującymi<br />

chwili jej przyjęcia”. Ta wypowiedź jasno<br />

pokazuje, jaką świadomość mieli<br />

ówcześni Europejczycy.<br />

Paweł IV (1555–1559) został zapamiętany<br />

jako założyciel zakonu teatynów<br />

i gorący zwolennik rzymskiej<br />

inkwizycji. O radykalizmie w tym<br />

względzie świadczy wielokrotnie powtarzane<br />

zdanie: „Gdyby mój własny ojciec<br />

popadł w najmniejszą choćby herezję,<br />

własnoręcznie zebrałbym drewno na<br />

stos dla niego”. To za tego pontyfikatu<br />

Indeks ksiąg zakazanych miał swoje<br />

pierwsze wydanie.<br />

Paweł V (1605–1621) to przede<br />

wszystkim wielki budowniczy renesansowego<br />

Rzymu. Jego pontyfikat na<br />

zawsze kojarzony będzie z powstaniem<br />

bazyliki św. Piotra, biblioteki watykańskiej<br />

i tajnego archiwum, ale także<br />

z potępieniem Galileusza i umieszczeniem<br />

epokowego dzieła Kopernika na<br />

Indeksie ksiąg zakazanych.<br />

Nie bardzo rozumiem wybór tego<br />

imienia przez papieża Montiniego, ale<br />

nigdzie nie jest powiedziane, że ktokolwiek<br />

z nas musi to rozumieć. Myśląc,<br />

mówiąc czy pisząc o papiestwie, zawsze<br />

ocieramy się o wiele tajemnic, które<br />

są krzyżem dla rozumu. I niech tak<br />

zostanie.<br />

Powróćmy do dylematów, jakie miał<br />

papież Montini. Największym ich źródłem<br />

była kuria rzymska z trudną do<br />

wytłumaczenia w XX wieku etykietą<br />

i reliktami dworu papieskiego. Papież,<br />

sam otwarty na świat, chciał otworzyć<br />

na świat wszystkie watykańskie dykasterie,<br />

uprościć tytulaturę i ceremoniał.<br />

Ale nie każdy myślał tak jak papież.<br />

Dawne nawyki, przywileje, ciepło dworu,<br />

kulisy wielkiej historii wymagają<br />

nawrócenia, jeśli mają służyć Ewangelii,<br />

inaczej tworzą trudny do zniesienia<br />

i krępujący gorset. Są niczym zbroja<br />

Saula, którą Dawid jedynie przymierzył,<br />

by ostatecznie zdjąć, przystępując do<br />

walki z Goliatem.<br />

Żaden papież nie może sobie pozwolić<br />

na otwarty konflikt z kurią<br />

rzymską, żeby jednak zachęcić swoich<br />

urzędników, papież dokonał kilku symbolicznych<br />

gestów. Przede wszystkim<br />

przestał być „więźniem Watykanu”<br />

i zaczął pielgrzymować. Paweł VI odbył<br />

w latach 1964–1970 dziewięć podróży<br />

do prawie 20 państw. Wsłuchiwał się<br />

w głos polskiego prymasa kard. Stefana<br />

Wyszyńskiego, że Kościół musi zmienić<br />

swoją retorykę. Pojęcie „Kościół walczący”<br />

(Ecclesia militans) musi zastąpić<br />

określeniem: „Kościół uświęcający<br />

i ożywiający” (Ecclesia sanctificans et<br />

vivificans).<br />

Pierwszym aktem dobrej woli było<br />

przekazanie prawosławnemu Kościołowi<br />

w Grecji bezcennej relikwii – głowy<br />

św. Andrzeja Apostoła przechowywanej<br />

w Rzymie od 1462 r. Drugi k<strong>rok</strong> w kierunku<br />

pojednania wymagał jeszcze<br />

większej odwagi i pokory. Po Mszy Świętej<br />

celebrowanej w obrządku bizantyńskim<br />

w bazylice św. Piotra 13 XI 1964 r.<br />

Paweł VI złożył na ołtarzu tiarę (potrójną<br />

koronę), przeznaczając ją jako dar dla


© rkw<br />

ubogich. Papieska korona z potrójnym<br />

diademem ma przecież swoją symbolikę.<br />

Oznacza władzę niebiańską, władzę<br />

nad czyśćcem oraz władzę ziemską.<br />

Symboliczny gest przywracał następcy<br />

św. Piotra niepowtarzalną wielkość sługi<br />

sług Bożych. Potem ruszyła cała lawina<br />

gestów symbolicznych, które ukazywały<br />

Kościół i papiestwo w nowym świetle.<br />

7 XII 1965 r. świat usłyszał wspólną<br />

deklarację znoszącą wzajemne ekskomuniki<br />

rzucone niegdyś przez patriarchę<br />

Konstantynopola i Biskupa Rzymu.<br />

„Z łaski Bożej znajdując się razem na tej<br />

ziemi uświęconej stopami Pana, wysławiamy<br />

Boga i Trójcę Świętą za to, że nas<br />

tu przyprowadził z Zachodu i ze Wschodu<br />

oraz wezwał do spotkania w Jego<br />

Imieniu” – mówił w swoim przemówieniu<br />

wówczas Patriarcha Atenagoras.<br />

Swoistą pieczęcią tej deklaracji był braterski<br />

pocałunek pokoju wymieniony<br />

w czasie pielgrzymki do Turcji. W 10.<br />

rocznicę tego wydarzenia na zakończenie<br />

nabożeństwa w Kaplicy Sykstyńskiej<br />

papież upadł do stóp przewodniczącego<br />

delegacji greckiej metropolity Melitona,<br />

prosząc go o wybaczenie grzechów<br />

przeciw jedności ze strony Kościoła katolickiego.<br />

Tysiącletni rozłam, który jest<br />

skandalem i przeszkodą w ewangelizacji<br />

świata, został oficjalnie odwołany. Teraz<br />

cierpliwie trzeba usuwać jego wielorakie<br />

konsekwencje.<br />

Za pontyfikatu Pawła VI Święte<br />

Oficjum straciło nie tylko swą nazwę,<br />

odtąd nazywa się Kongregacją Doktryny<br />

Wiary, ale, co ważniejsze, utraciło<br />

swoje sądowniczo-karne uprawnienia.<br />

Kongregacja zobowiązana została<br />

używać wyłącznie jawnych środków,<br />

a oskarżeni o błędy mieli możliwość<br />

obrony, wyjaśnień i zasięgania opinii<br />

ekspertów. Jeśli dodamy do tego jeszcze<br />

likwidację Indeksu ksiąg zakazanych,<br />

to mamy do czynienia z prawdziwą<br />

rewolucją. Praktycznym wyrazem dialogu<br />

z innymi religiami był zwrot przez<br />

papieża tureckiego sztandaru zdobytego<br />

przez koalicję wojsk chrześcijańskich<br />

w bitwie pod Lepanto w 1571 r. oraz<br />

modlitwa Pawła VI w Hagia Sophia,<br />

dawnej świątyni chrześcijańskiej,<br />

a obecnie meczecie. Warto przytoczyć<br />

mało znany szczegół z tej pielgrzymki.<br />

Na miejscu ołtarza, gdzie w 1054 <strong>rok</strong>u<br />

została położona bulla ekskomunikacyjna,<br />

papież uklęknął i przez chwilę się<br />

modlił, prosząc jednak uprzednio o pozwolenie<br />

towarzyszącego mu ministra.<br />

Za pontyfikatu tego papieża rozpoczęły<br />

się oficjalne dialogi m.in. z anglikanami<br />

i luteranami oraz ożywione kontakty<br />

z Patriarchatem Moskiewskim. Paweł VI<br />

przyjął też wielu zwierzchników innych<br />

Kościołów, np. anglikańskiego arcybiskupa<br />

Canterbury Michaela Ramseya<br />

(1966) i jego następcę Donalda Coggana<br />

(1977), a w 1973 r. przywódcę buddystów<br />

tybetańskich Dalajlamę.<br />

Niezwykle trudnym i wymagającym<br />

wyzwaniem dla papieża był zmieniający<br />

się szybko świat polityki. W czasie jego<br />

pontyfikatu toczyła się wojna w Wietnamie,<br />

której nasilanie się budziło<br />

wielki ból w papieżu, w trakcie „gorącego<br />

lata” 1968 r. doszło do interwencji<br />

zbrojnej państw Układu Warszawskiego<br />

w Czechosłowacji, wybuchały liczne<br />

wojny i konflikty w Afryce i Ameryce<br />

Łacińskiej. Rezygnacja z noszenia tiary<br />

i wyruszenie w pielgrzymkę przez świat<br />

to jedno, ale problemy świata i ludzie,<br />

którzy je rodzą lub próbują rozwiązywać,<br />

to drugie.<br />

<strong>12</strong> IX 1965 r. papież nawiedza katakumby<br />

rzymskie, by z tego miejsca<br />

zapewnić, że nie odmówi swej pomocy<br />

Płaskorzeźba upamiętniającą spotkanie Pawła VI z Atanagorasem II, Nazaret<br />

i solidarności z „Kościołem milczenia”.<br />

Miał na myśli katolików i pasterzy<br />

za żelazną kurtyną. Nie uważał za<br />

pożyteczne nowego potępienia komunizmu,<br />

chcąc podjąć próbę nawiązania<br />

konstruktywnego i uczciwego dialogu<br />

z rządami komunistycznymi. Sześciokrotnie<br />

przyjął na audiencji ministra<br />

spraw zagranicznych ZSRR Andrieja<br />

Gromykę. Przyjmował też przywódców<br />

Jugosławii, Rumunii i Węgier. Wizyty te<br />

nie zawsze przekładały się np. na możliwość<br />

mianowania nowych biskupów,<br />

jednak papież lepiej zapoznawał się<br />

z sytuacją w krajach komunistycznych,<br />

a zjadliwa propaganda łagodziła ton<br />

Paweł VI był też pierwszym Biskupem<br />

Rzymu, który odwiedził nowojorską siedzibę<br />

ONZ (wygłosił tam przemówienie<br />

nt. pokoju, sprawiedliwości i bezpieczeństwa<br />

na świecie) oraz Światową<br />

Radę Kościołów i Międzynarodowe<br />

Biuro Pracy w Genewie. Papież zawsze<br />

z wielką atencją i szacunkiem myślał<br />

o Polsce i Polakach. Gdy w 1966 r. trwały<br />

obchody 1000-lecia Chrztu Polski,<br />

wyrażał pragnienie odwiedzin naszej<br />

ojczyzny, choćby na kilka godzin. Niestety,<br />

ówczesne władze stanowczo się<br />

temu sprzeciwiły. 28 VI 1972 r. Paweł<br />

VI wydał bullę Episcoporum Poloniae<br />

coetus, która ustanawiała diecezje na<br />

ziemiach zachodnich i północnych:<br />

we Wrocławiu, w Opolu, Gorzowie,<br />

Szczecinie-Kamieniu Pomorskim, Koszalinie-Kołobrzegu<br />

i Olsztynie.<br />

Ojciec Święty powierzał ważne<br />

zadania Polakom. Biskup Władysław<br />

Rubin był pierwszym sekretarzem<br />

generalnym Synodu Biskupów, biskup<br />

Andrzej Deskur stanął w 1973 r. na<br />

czele Papieskiej Komisji ds. Środków<br />

Społecznego Przekazu. Z woli Pawła<br />

VI kardynał Karol Wojtyła wygłosił<br />

rekolekcje wielkopostne dla Papieża<br />

i Kurii Rzymskiej (7–13 <strong>III</strong> 1976 r.)<br />

pod jakże wymownym tytułem: „Znak<br />

sprzeciwu”. Odrębnym zupełnie zagadnieniem<br />

była encyklika Humanae Vitae,<br />

w której papież podjął arcytrudny problem<br />

p<strong>rok</strong>reacji i moralności seksualnej<br />

w arcytrudnym momencie rewolucji<br />

seksualnej w świecie zachodnim. Ale<br />

to zagadnienie omówimy w odrębnym<br />

artykule, jak na to zasługuje zarówno<br />

problem, jak i stanowisko papieża.<br />

Podsumowując należy zauważyć, że<br />

z tego wszystkiego, co powiedzieliśmy,<br />

w sposób z konieczności skrótowy,<br />

wcale nie wynika, że Paweł VI „hamletyzował”<br />

za sterem łodzi Piotrowej.<br />

Był niezwykle roztropnym, dojrzałym<br />

i odpowiedzialnym pasterzem, którego<br />

Bóg dał Kościołowi na trudne czasy.<br />

Możemy tylko być wdzięczni!<br />

ks. Ryszard Winiarski<br />

3


Niepokalana – wyjątek wśród stworzeń<br />

W<br />

Kościele katolickim 8 grudnia<br />

obchodzone jest święto Niepokalanego<br />

Poczęcia NMP.<br />

Wiara w Niepokalane Poczęcie jest<br />

dogmatem ogłoszonym przez papieża<br />

Piusa IX w <strong>rok</strong>u 1854, ale odrzuconym<br />

przez Kościół prawosławny, jak i protestantów.<br />

Niestety, jego znaczenia często<br />

nie zrozumieją także katolicy i mylą je<br />

z inną prawdą wiary – mianowicie z poczęciem<br />

Jezusa z Maryi Dziewicy, które<br />

w Kościele katolickim obchodzone jest<br />

<strong>25</strong> marca jako święto Zwiastowania<br />

Pańskiego. Wobec tego dogmat o Niepokalanym<br />

Poczęciu nie dotyczy Jezusa,<br />

a Maryi. I wbrew nieporozumieniom<br />

– nie oznacza, że Matka Jezusa została<br />

poczęta w jakiś „nadprzyrodzony” sposób,<br />

ale że została poczęta bez grzechu<br />

pierworodnego, który dziedziczymy po<br />

Adamie i Ewie.<br />

Myślę, że dodatkowe trudności<br />

w rozróżnianiu obu poczęć przysparzają<br />

nam, przeciętnym katolikom,<br />

czytania mszalne przeznaczone na ten<br />

dzień. Fragment ewangeliczny mówi<br />

właśnie o poczęciu Jezusa. Dlaczego?<br />

I tu chyba właśnie wszystko nam się<br />

miesza, dlatego potrzeba objaśniającego<br />

kazania. Owszem, Bóg obmyślił wielki<br />

i wspaniały plan, ale nie chce, by jego<br />

wypełnienie odbyło się bez zgody Maryi,<br />

dlatego posyła do Niej Gabriela, który<br />

zwiastując tajemnicę owego planu, pyta<br />

się o Jej zgodę. Syn Boży nie mógłby<br />

wstąpić do łona Maryi, gdyby Ona nie<br />

dała swego przyzwolenia. Maryja, by<br />

stać się godnym naczyniem (mieszkaniem)<br />

dla Tego, który miał się w Niej<br />

począć, musiała najpierw otrzymać<br />

przywilej Niepokalanego Poczęcia. Stąd<br />

taki tekst Ewangelii na 8 grudnia.<br />

Pan Bóg przygotowywał Maryję<br />

w łonie jej matki Anny jako godne<br />

mieszkanie dla swojego syna. Ją jedną<br />

jedyną, czytamy w KKK 492, wybrał<br />

„z miłości przed założeniem świata,<br />

aby była święta i nieskalana przed Jego<br />

obliczem”. Tak chciał Bóg, to był Jego<br />

odwieczny zamysł. Matka Syna Bożego<br />

nie może być obarczona skutkiem<br />

grzechu pierworodnego, więcej – ma być<br />

wolna od wszelkiego grzechu. W chwili<br />

poczęcia zostaje odkupiona i ubogacona<br />

łaską szczególnej świętości. Ta łaska jest<br />

w Jej ciele i duszy (por. KK 56). Świętość<br />

Maryi potwierdza anioł Gabriel: „Bądź<br />

pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą”<br />

(Łk 21,28). W historii świata Bóg tak<br />

do nikogo nie powiedział. Żadna inna<br />

niewiasta, tylko wybrana, obdarzona<br />

4<br />

najwyższym darem i najwyższą godnością,<br />

może stać się Rodzicielką Syna<br />

Bożego. Jako jedyne, święte i niepokalane<br />

stworzenie w swoim ciele kształtuje<br />

niepokalane ciało Syna i wyda najdoskonalszy<br />

owoc – Zbawiciela. Tylko<br />

święta ciałem i duszą mogła począć<br />

i narodzić świętego (por. Mat 1,20).<br />

Szkoła Niepokalanej<br />

W obecnych czasach – bardzo trudnych<br />

– pełnych brutalności, cynicznego<br />

podejścia do wiary i ludzkiego życia,<br />

Kościół ukazuje nam Niepokalaną,<br />

która posiadając dar bezgrzeszności –<br />

może nam grzesznym pomagać w walce<br />

z grzechem na ziemi. Właśnie w trudnych<br />

czasach jest Ona szczególnie<br />

bliska każdemu z nas. Maryja, chociaż<br />

wolna od grzechu, nie była wolna od<br />

obecności zła wokół Niej, co zmuszało<br />

Ją do dokonywania wyborów, dlatego<br />

jest przy nas i pomaga nam zawsze<br />

wybierać wiarę. Niepokalana ochrania<br />

nas przed atakami szatana, uczy nas nie<br />

poddawać się grzechowi, trwać w łasce<br />

uświęcającej, walczyć o czystość serca.<br />

Puławianie przy figurze Niepokalanej w Nazarecie<br />

Niepokalana jest przy nas, gdy podejmujemy<br />

decyzje – by nie były pochopne,<br />

ale mądre i odpowiedzialne. Maryja,<br />

wyrażając zgodę słowami: „niech mi<br />

się stanie według słowa twego”, uczy<br />

nas współpracy z Bogiem. Pokazuje,<br />

jak ufać, jak zawierzać swoje plany,<br />

jak zgadzać się na wolę Bożą, jak żyć<br />

słowem „fiat” każdego dnia. Na przykładzie<br />

Maryi widzimy, czego Bóg może<br />

dokonać w człowieku, jeśli ten z Nim<br />

współdziała.<br />

Rodzi się pytanie: Jak często w naszych<br />

konkretnych sytuacjach życiowych<br />

pytamy Maryję, co mamy robić.<br />

Największy czciciel Niepokalanej, a dla<br />

nas mistrz w poznawaniu i oddawaniu<br />

Jej czci, o. Maksymilian Maria Kolbe,<br />

świadomy doskonałości Maryi, mówił:<br />

„Trzeba by powiedzieć duszom, co i jak<br />

Niepokalana w konkretnych okolicznościach<br />

by myślała, mówiła i czyniła<br />

[...] Niepokalana – oto nasz ideał.<br />

Samemu do Niej się zbliżyć, do Niej<br />

się upodobnić, pozwolić, by Ona opanowała<br />

nasze serca i całą naszą istotę,<br />

by Ona żyła i działała w nas i przez nas,<br />

by Ona miłowała Boga naszym sercem,<br />

© siostra Hanna Fudalej


yśmy do Niej należeli bezgranicznie.<br />

Promieniować na otoczenie, zdobywać<br />

dla Niej dusze, by zakrólowała Ona<br />

w sercach wszystkich”. Św. Maksymilian<br />

zachęcał, by po każdym dziesiątku<br />

różańca dodawać modlitwę: „O Maryjo<br />

bez grzechu poczęta...”.<br />

Krótka historia dogmatu<br />

Czy Pismo Święte mówi wprost<br />

o Niepokalanym Poczęciu Maryi? Bezpośrednio<br />

nie, ale Kościół katolicki za<br />

uzasadnienie dogmatu przyjął słowa<br />

archanioła Gabriela: „Bądź pozdrowiona,<br />

pełna łaski”. Skoro pełna łaski, to<br />

znaczy, że w Jej duszy nie było miejsca<br />

na grzech. Już od pierwszych wieków<br />

Kościoła istniało przekonanie o tym, że<br />

Maryja została wyjęta spod grzechu – ze<br />

względu na świętość jej Syna. Ojcowie<br />

Kościoła nazywają Ją czystą, bez skazy,<br />

niewinną. Jednak historia dogmatu<br />

rozwijała się z pewnymi oporami, które<br />

pojawiły się dopiero w średniowieczu.<br />

Św. Augustyn (354–430) – prowadząc<br />

spór z pelagianami, dotyczący grzechu<br />

pierworodnego, w swoim dziele „O naturze<br />

i łasce” pisał: „Jak ogromna łaska<br />

została udzielona Tej, która zasłużyła,<br />

by począć i porodzić Tego, w którym nie<br />

ma żadnego grzechu”. Św. Efrem żyjący<br />

w IV w. mówił: „W Tobie, Panie, nie ma<br />

skazy, nie ma jej także w Twojej Matce”.<br />

Od VII w. wschodnie chrześcijaństwo<br />

wprowadza do liturgii dzień, który nazywa<br />

Świętem Poczęcia Najświętszej.<br />

Franciszkanin Jan Duns Szkot (+1308)<br />

stwierdza, że Maryja Matka Chrystusa<br />

jest całkowicie zachowana od grzechu<br />

a dokonał tego w Niej Duch Święty<br />

w czasie Jej poczęcia. Zasługi bł. Dunsa<br />

sprawiły, że to święto zaczęło szybko<br />

rozprzestrzeniać się po całym świecie.<br />

Święty Bonawentura w <strong>12</strong>63 r. zaprowadził<br />

w swoim zakonie święto Poczęcia,<br />

które w 1330 r. nieoficjalnie przyjęła<br />

także Kuria Rzymska. Papież Sykstus IV<br />

zatwierdził to święto w 1476 r. i zabronił<br />

atakowania nauki o Niepokalanym<br />

Poczęciu. Sobór Trydencki w 1546 r.<br />

zastrzega, że grzech pierworodny nie<br />

dotyczy Maryi. W całym Kościele łacińskim<br />

święto Niepokalanej obowiązuje<br />

od 1708 r. 27 XI 1830 r. Matka Boża<br />

objawiła się św. Katarzynie Laboure,<br />

powierzając jej misję „cudownego<br />

medalika”. Każdy, kto będzie go nosił,<br />

cieszyć się będzie opieką Maryi, która<br />

pragnęła, by zwracać się do Niej słowami:<br />

„O, Maryjo, bez grzechu poczęta...”.<br />

Do ogłoszenia dogmatu doszło w XIX<br />

wieku. Papież Pius IX, kierując się<br />

opinią biskupów całego świata, głosem<br />

Tradycji, a przede wszystkim objawieniem<br />

bibijnym, ogłosił 8 grudnia<br />

1854 r. bullą Ineffabilis Deus dogmat<br />

o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej<br />

Maryi Panny. Brzmiał on: „Najświętsza<br />

Maryja Panna od pierwszej chwili swego<br />

poczęcia – mocą szczególnej łaski<br />

i przywileju Wszechmogącego Boga,<br />

mocą przewidzianych zasług Jezusa<br />

Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego<br />

– została zachowana jako nietknięta<br />

od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego,<br />

jest prawdą przez Boga objawioną,<br />

i dlatego wszyscy wierni powinni<br />

w nią wytrwale i bez wahania wierzyć”.<br />

Na Placu Hiszpańskim w Rzymie na<br />

pamiątkę ogłoszenia dogmatu została<br />

wystawiona figura Niepokalanego<br />

Poczęcia. U jej stóp papieże 8 grudnia<br />

składają wiązanki kwiatów.<br />

Maryja w czasie objawień w Lourdes<br />

w 1858 r. przedstawiła się Bernadecie<br />

mówiąc: „Jestem Niepokalane Poczęcie”<br />

– tym samym potwierdziła ogłoszony<br />

cztery lata wcześniej dogmat. Także<br />

podczas objawień w Gietrzwałdzie czy<br />

w Fatimie Maryja zawsze ten fakt akcentowała,<br />

czyli cieszyła się z takiej decyzji<br />

Kościoła, a tym samym udzielała<br />

jej swojego poparcia. Wszelkie objawienia<br />

maryjne w świecie, te najbardziej<br />

i mniej znane, zawsze potwierdzają, że<br />

Maryja jest Niepokalanym Poczęciem.<br />

Wielkich czcicieli Niepokalanej miała<br />

także nasza Ojczyzna. O przyspieszenie<br />

ogłoszenia dogmatu Stolicę Apostolską<br />

prosił król Zygmunt Stary. Podczas soboru<br />

w Konstancji (1414–1418) – biskup<br />

Paweł Włodkowic – wnosił, by ogłosić<br />

dogmat. W XVI w. prymas Jan Łaski<br />

i biskupi polscy wprowadzają święto Niepokalanego<br />

Poczęcia. W <strong>rok</strong>u 1854 bł.<br />

Marcelina Darłowska założyła Zgromadzenie<br />

Sióstr Niepokalanego Poczęcia.<br />

Chociaż to święto przestało być<br />

świętem obowiązującym od 2003 r. – to<br />

wciąż obowiązuje liturgicznie i warto<br />

w miarę możliwości uczestniczyć w tym<br />

dniu w Eucharystii. Warto też uczestniczyć<br />

w Rycerstwie Niepokalanej i stać<br />

się czytelnikiem „Rycerza Niepokalanej”.<br />

Bardzo ważne jest, byśmy pogłębiali<br />

naszą miłość do Niepokalanej np.<br />

poprzez śpiew „Godzinek”. Gdy uważnie<br />

włączymy się w śpiew, odkryjemy,<br />

jak wielkie bogactwo teologicznej treści<br />

zawiera się w tym nabożeństwie. Maryja<br />

jest Tą, w której „zmaza pierworodna<br />

nigdy nie postała” i którą Bóg „wziął<br />

na mieszkanie do przybytku swego”.<br />

Mówi się o Niej: „Niepokalana czystsza<br />

niźli aniołowie”. Godzinki sławią Boże<br />

Macierzyństwo, dziewictwo i wniebowzięcie<br />

Maryi. Maryja Godzinek to<br />

także Matka, którą wierni przyzywają<br />

jako „miłościwą Panią ku pomocy” oraz<br />

Nadzieję grzeszących.<br />

Stanisława Marek<br />

Humor żydowski<br />

Pewien żydowski znawca jidysz<br />

wyjaśniał znaczenie języka kupców.<br />

A zatem:<br />

„Idzie mi źle” – znaczy: on zarabia,<br />

ja tracę.<br />

„Idzie mi jako tako” – obydwaj zarabiamy.<br />

„Idzie mi dobrze” – ja zarabiam, on<br />

traci.<br />

* * *<br />

– Posłuchaj mojej rady. Mówię tobie<br />

jak stary wydawca młodemu wydawcy:<br />

klasyka, kochany, tylko klasyka!<br />

– A klasycy tak dobrze się sprzedają?<br />

– Sprzedają się różnie, ale oni nigdy<br />

nie upominają się o honorarium.<br />

* * *<br />

Panie Szmerl, co się stało? Od dziesięciu<br />

lat prowadzicie z Golicerem<br />

wspólny interes i żyliście dotąd jak<br />

bracia, a teraz ciągłe kłótnie?!<br />

– Zgadza się. Ale ostatnio nasz interes<br />

zaczął przynosić dochody…<br />

* * *<br />

– Rachelo, zrobiłem świetny interes!<br />

– Jaki interes?<br />

– Mój kasjer uciekł z naszą córką<br />

za granicę i zabrał z kasy sto tysięcy<br />

złotych!<br />

– I ty to nazywasz interesem?!<br />

– Pomyśl tylko. Gdyby on chciał się<br />

ożenić z naszą córką, to ja musiałbym<br />

mu dać co najmniej pięćset tysięcy,<br />

a tak zarobiłem czterysta! I czy to nie<br />

jest świetny interes?<br />

* * *<br />

Mosiek spotyka na ulicy przyjaciela.<br />

– Dokąd idziesz? – pyta.<br />

– Do kościoła na sumę.<br />

– Czyś ty zwariował?! – woła wzburzony.<br />

– Tyś się przechrzcił, czy co?!<br />

– Ja ani nie zwariował, ani się nie<br />

przechrzcił. – odpowiada znajomy –<br />

Mnie każda suma interesuje.<br />

Wielki kawalarz żydowski,<br />

wybór i opracowanie M. Rychlewski<br />

VESPER, Poznań 2006<br />

5


W obronie polskich kobiet<br />

Profesor Zbigniew Mikołejko,<br />

kierownik Zakładu Badań nad<br />

Religią w Instytucie Filozofii i Socjologii<br />

w Warszawie wypowiedział szokującą<br />

opinię o polskich dziewczętach<br />

w Wielkiej Brytanii twierdząc, że tworzą<br />

one „kulturę pasożytów”, używając<br />

„erotycznych narzędzi”, aby polepszyć<br />

byt. Chcą mieć dzieci, bo stałyby się dla<br />

nich pretekstem, aby nic nie robić, nie<br />

rozwijać się, ale domagać się urojonych<br />

praw. Pan Profesor uważa, że tak liczny<br />

wyjazd kobiet w wieku rozrodczym<br />

z Polski to katastrofa. Całkowicie się<br />

z tym zgadzam, ale to nie wina Polek,<br />

tylko rządu polskiego PO–PSL.<br />

Z drugiej strony z ust Profesora<br />

pada zdanie: „Te pasożytnicze Polki<br />

rodzą i za to trzeba płacić... Anglicy<br />

mają dość swoich pasożytów”. Pojawia<br />

się we mnie ogromny opór, by w tym<br />

felietonie stosować słownictwo Pana<br />

Profesora o pasożytniczej kulturze<br />

dziewcząt z Polski. Nie wiem, za czyje<br />

pieniądze tak czyni? A jeśli za swoje, to<br />

musi być dotknięty chorobą niechęci do<br />

młodych Polek, które bez pracy i szans<br />

na normalne życie w kraju wyjeżdżają<br />

na Wyspy Brytyjskie (zresztą nie tylko<br />

tam – Niemcy, Holandia, Norwegia).<br />

Biedna moja Ojczyzna, która jest karmiona<br />

taką trucizną niechęci do macierzyństwa,<br />

która przyjmuje antychrześcijańskie<br />

wzorce społeczno-kulturowe<br />

i stereotypy, że polskie dziewczęta nie<br />

mają nic do zaoferowania społeczeństwu<br />

brytyjskiemu: ani talentu, ani<br />

pracowitości, ani umiejętności – tylko<br />

„narzędzia erotyczne”.<br />

Panie Profesorze! Proszę mi wybaczyć,<br />

ale uważam, że pan jak wulgarysta<br />

i prostak w temacie usiłuje kształtować<br />

wzorce świadomości Polaków. Pogardza<br />

pan najpiękniejszym darem, jaki ofiarowano<br />

kobiecie – macierzyństwem.<br />

Trwają zapisy do kolejnej grupy<br />

warsztatów Ogniska Sycharowego<br />

w Puławach. Chcemy rozkwitać,<br />

kochać i być kochani; chcemy<br />

cieszyć się życiem w jego dosłowności,<br />

jednak coś staje nam na przeszkodzie:<br />

zranienia, poczucie krzywdy pomieszane<br />

z poczuciem winy, nieuporządkowane<br />

emocje, najróżniejsze lęki, niemożliwe<br />

do spełnienia projekcje itp. By je<br />

6<br />

© rkw<br />

W ostatnich latach co <strong>rok</strong>u jestem<br />

w Londynie i mam otwarte spotkania<br />

z licznie uczestniczącą w nich polską<br />

młodzieżą. Większość chce wrócić do<br />

Polski po zgromadzeniu jakiejś sumy<br />

pieniędzy. Na wyspach często czują<br />

się poniżeni i zachęcani do wyjazdu na<br />

krańce ziemi, np. do Nowej Zelandii,<br />

ale nie do Polski. Zarobione za granicą<br />

pieniądze najchętniej składają w polskich<br />

SKOK-ach i te oszczędności sięgają<br />

niebagatelnej sumy ok. 15 mld zł.<br />

Uczestniczka pielgrzymki kobiet z Żuław. Licheń 20<strong>12</strong> r.<br />

Środki te zasilają polską gospodarkę.<br />

Dzieci, które rodzą polskie dziewczęta<br />

w Anglii, wobec katastrofy demograficznej<br />

w Polsce mogą okazać się wielką<br />

szansą dla nas. „Polish Weekly Magazine<br />

COOLTURA”, w którym udzielił<br />

Pan szokującego wywiadu, wychodzi<br />

w nakładzie 80 tys. egzemplarzy, jest<br />

kolorowy, wydany na kredowym papierze<br />

i bezpłatny. To pismo kształtować<br />

może polskie kompleksy albo uskrzydlać<br />

i budzić nadzieję w młodych.<br />

Pan kształtuje poczucie wstydu<br />

z powodu dzietności! O taką kulturę<br />

naszego społeczeństwa chodzi? Czy<br />

Dwanaście k<strong>rok</strong>ów ku pełni życia<br />

„znieczulić” usiłujemy wpływać na to,<br />

co zewnętrzne: na męża, żonę, dzieci,<br />

rodziców, znajomych, podwładnych,<br />

okoliczności. A tak naprawdę warunkiem<br />

szczęścia jest głęboka zmiana<br />

samego siebie czyli nawrócenie, które<br />

wymaga ogromnej pokory i uznania, że<br />

sami sobie nie poradzimy. Zapisy prowadzi<br />

i wszelkich informacji udziela ks.<br />

Piotra Niewiadomski we wtorki w kan-<br />

może o polityczne intencje rozproszenia<br />

polskiego narodu po świecie, by swoją<br />

skupioną obecnością nie mógł ewangelizować<br />

zlaicyzowanej Europy?<br />

Warto postawić takie pytanie w Roku<br />

Wiary. Polacy w Wielkiej Brytanii są blisko<br />

Ojczyzny. Przyjeżdżają na Święta do<br />

Polski i tęsknią za domem, który musieli<br />

opuścić. Londyńską dzielnicę Ealing młodzi<br />

Polacy uczynili częścią Polski. Polska<br />

<strong>parafia</strong> na Ealingu czy Polski Ośrodek<br />

Społeczno-Kulturalny na Shepherds<br />

Bush to tętniące polskością centra. Jest<br />

ich już wiele w Londynie. Pojawiły się<br />

dobrze zorganizowane duszpasterstwa,<br />

a również legalne polskie szkoły wyższe<br />

(Społeczna Akademia Nauk).<br />

Nie wszystko stracone! Jednym z głównych<br />

źródeł nadziei jest to, że Polki chcą<br />

rodzić dzieci. Moje przemyślenia chciałbym<br />

zakończyć odniesieniem do postaci<br />

niezwykłej Polki, która stała się świętą.<br />

Święta Urszula Ledóchowska pochodząca<br />

z wielodzietnej szlacheckiej<br />

<strong>rodziny</strong> tak widziała zadanie matki<br />

i wychowawczyni: „Dać dziecku Boga<br />

– Jeśli mu dasz Boga, dasz mu wszystko”.<br />

Przemieszczała się po całej Europie<br />

z jednym pragnieniem – służyć Bogu<br />

i Ojczyźnie. Mówiła: „Jesteś nieśmiertelny,<br />

kraju moich przodków! Jesteś<br />

nieśmiertelna, Ojczyzno ukochana, Polsko<br />

moja. Nieśmiertelna przez sztukę<br />

i literaturę, której nie sposób wymazać<br />

z pamięci narodów”.<br />

Odznaczona Orderem Odrodzenia<br />

Polski, Krzyżem Niepodległości i Złotym<br />

Krzyżem Zasługi do rządzących<br />

i polityków kierowała takie słowa:<br />

„Wychowywać dziewczęta to znaczy<br />

wychowywać matki rodzin. Wszak<br />

wiemy, że przyszłość narodu nie tyle<br />

w rękach naszych polityków, ile w ręku<br />

matek spoczywa”.<br />

Ignacy Czeżyk<br />

celarii par. Miłosierdzia Bożego w Puławach,<br />

telefonicznie (tel. 533 982 289)<br />

lub drogą mailową: p_nie@wp.pl.<br />

Dodatkowy kontakt z instruktorką<br />

Ogniska Sychar – tel. 504 339 390. Serdecznie<br />

zapraszamy wierząc, że nie ma<br />

takiej sytuacji, z której Bóg nie mógłby<br />

wyprowadzić człowieka i uczynić go<br />

prawdziwie wolnym i szczęśliwym.<br />

ks. Piotr Niewiadomski


Wielu z nas adwent nierozerwalnie<br />

kojarzy z wczesnym<br />

wstawaniem na roraty. Pełna<br />

geneza rorat jest nieznana i raczej niemożliwa<br />

do całkowitego wyjaśnienia,<br />

podobnie jak geneza wielu rzeczywistości,<br />

które są w Kościele „od zawsze”<br />

lub „od niepamiętnych czasów”. Msza<br />

roratnia, zwana inaczej Mszą blasku<br />

(Missa aurea) albo Mszą o posłaniu<br />

(Missa de missus), znana jest w Polsce<br />

Roraty – wotywa o brzasku<br />

od X<strong>III</strong> wieku. Pomyślmy – 700 lat<br />

nieprzerwanej tradycji. Już ten sam<br />

fakt jest jakimś argumentem, by w niej<br />

uczestniczyć.<br />

Pierwsze wzmianki o mszy roratniej<br />

możemy napotkać w księgach<br />

liturgicznych śląskich cystersów. Skąd<br />

zaś znalazła się w krwioobiegu życia<br />

zakonnego, pozostaje sprawą otwartą.<br />

Jest faktem, że roraty przeżywają swój<br />

renesans w XVI wieku. Liczny udział<br />

wiernych, mimo wczesnej pory nabo-<br />

W<br />

2010 <strong>rok</strong>u doszło do prawdziwej<br />

sensacji archeologicznej.<br />

Na jednej z wysp Morza Czarnego,<br />

niedaleko miasteczka Sozopol,<br />

w ruinach średniowiecznego klasztoru<br />

znaleziono alabastrową szkatułkę<br />

z napisem: „Św. Jan”. Ponieważ relikwiarz<br />

był zapieczętowany czerwonym<br />

woskiem, należy przypuszczać, że miał<br />

szczególne znaczenie. W relikwiarzu<br />

wmurowanym w ołtarz, co jest starożytnym<br />

zwyczajem Kościoła, znajdowały<br />

się kości twarzy i dłoni. Obok było<br />

drugie naczynie, zawierające datę święta<br />

św. Jana Chrzciciela oraz tekst modlitwy.<br />

Relikwiarz znalazło małżeństwo<br />

bułgarskich archeologów. Mógł on tam<br />

dotrzeć z Antiochii, czyli terenu obecnej<br />

Turcji, gdzie do X wieku czczono relikwię<br />

prawej ręki św. Jana Chrzciciela.<br />

Po wstępnych oględzinach relikwie<br />

uroczyście złożono w cerkwi, co jest<br />

wyrazem wiary Kościoła Prawosławnego<br />

w ich autentyczność.<br />

Po pewnym czasie dwie duńskie<br />

uczone, Hannes Schroeder i Eske<br />

Willerslev, badały materiał genetyczny<br />

w Kopenhadze. Wynik był zaskakujący.<br />

Okazało się, że kości należą do tego<br />

żeństwa, był argumentem za nadaniem<br />

mszy roratniej rangi wotywy. Wtedy<br />

istniały nawet stowarzyszenia i kapele<br />

tzw. rorantystów. W niektórych regionach<br />

roraty sprawowane były także<br />

poza okresem adwentu w wybrane dni<br />

<strong>rok</strong>u liturgicznego. Papież Urban V<strong>III</strong><br />

potwierdził ten przywilej dla Polski<br />

specjalnym dekretem z 29 I 1752 r.<br />

<strong>rok</strong>u. Prymas Polski Stefan Wyszyński<br />

dekretami z <strong>rok</strong>u 1957 i 1961 ujednolicił<br />

praktykę rorat dla całej Polski.<br />

Skoro padło słowo wotywa, warto je<br />

wyjaśnić. Msze wotywne pojawiły się<br />

już w VII wieku na terenie Hiszpanii,<br />

o czym świadczą księgi liturgiczne<br />

z Toledo. Wotywa jest to msza okolicznościowa<br />

np. dla uczczenia relikwii,<br />

wypełnienia złożonego ślubu, w sytuacji<br />

choroby, pielgrzymki, w intencji<br />

spraw publicznych np. w czasie wojny,<br />

z powodu klęsk żywiołowych, przed za-<br />

Sensacja archeologiczno-biblijna<br />

samego człowieka żyjącego na obszarze<br />

Bliskiego Wschodu. Potem szczątki<br />

zostały badane metodą datowania<br />

radiowęglowego na Uniwersytecie<br />

w Oxfordzie. Przedstawiając wyniki,<br />

prof. Thomas Higham entuzjastycznie<br />

stwierdził, że szczątki pochodzą<br />

z I wieku po Chrystusie. A ponieważ<br />

naukowiec jest zdeklarowanym ateistą,<br />

wyniki badań tylko zyskują na wiary-<br />

mążpójściem, w czasie trwania soboru<br />

lub synodu. Może też być związana ze<br />

szczególnym kultem jakiegoś świętego.<br />

Niektórzy ojcowie Kościoła opracowali<br />

formularze wotywne na poszczególne<br />

dni tygodnia. Zachowane są mszały,<br />

w których prawie na każdy dzień <strong>rok</strong>u<br />

przewidziana jest jakaś msza wotywna.<br />

Alkuin opracował nawet po trzy formularze<br />

na każdy dzień tygodnia. Pierwszy<br />

związany był z tajemnicą dnia, dwa po-<br />

zostałe miały charakter ascetyczny. Tak<br />

np. msza we wtorek o św. Augustynie<br />

uwydatniała boleść po grzechu i prośby<br />

o przebaczenie. Na skutek niekontrolowanego<br />

mnożenia nabożeństw wotywnych<br />

Sobór Trydencki postanowił,<br />

że msze wotywne można celebrować<br />

tylko w nagłych potrzebach. Obecnie<br />

Mszał rzymski zawiera <strong>25</strong> formularzy<br />

mszy wotywnych.<br />

Opr. rkw. na podstawie Leksykonu Liturgii,<br />

Poznań 2006<br />

godności. Można jedynie żałować, że<br />

wydarzenie określane mianem „Cudu<br />

Eucharystycznego w Sokółce” nie było<br />

badane przez naukowca – ateistę. Warto<br />

przypomnieć, że zarówno Cud Eucharystyczny<br />

w Lanciano, jak i Całun<br />

Turyński wielokrotnie badali naukowcy<br />

o różnym światopoglądzie i z różnych<br />

uniwersytetów.<br />

„Przewodnik Katolicki” nr 37, 16 IX 20<strong>12</strong><br />

Tysiące kobiet pielgrzymują do miejsca narodzin św. Jana Chrzciciela w Ain Karem, by dziękować za dar macierzyństwa<br />

i modlić się o bezpieczną przyszłość dla swoich dzieci<br />

7<br />

© rkw


Pomyśl ojcze, że jesteś królem,<br />

który ma rządzić miastem – duszą<br />

dziecka. Dusza rzeczywiście jest<br />

miastem. W mieście mieszkają różni<br />

ludzie: złodzieje i uczciwi, pracowici<br />

i tacy, którzy czynią to, co im wpadnie<br />

do głowy. Podobnie w duszy są próżne<br />

myśli i uczucia. Jedne walczą z nieprawością<br />

– jak żołnierze w mieście; drugie<br />

roszczą się o wszystko, co dotyczy ciała<br />

i mieszkania – jak urzędnicy w mieście;<br />

jeszcze inne wydają zarządzenia – jak<br />

zarządcy miasta. Jedne prowadzą nieczyste<br />

mowy – jak rozpasani ludzie,<br />

inne mówią skromnie – jak czyści.<br />

Jedne lubią miękkie życie – jak dzisiej-<br />

Pan w pelerynie<br />

Łukasz Kruczkowski, ojciec znanego<br />

pisarza Leona Kruczkowskiego,<br />

tak wspominał św. Brata Alberta:<br />

„Mogło to być w <strong>rok</strong>u 1885. Praktykowałem<br />

jako piętnastoletni chłopiec<br />

w zawodzie introligatorskim w Krakowie<br />

na placu Matejki. Z okien pracowni<br />

widywałem często wchodzącego i wychodzącego<br />

z gmachu Akademii Sztuk<br />

Pięknych poważnego pana w czarnej<br />

pelerynie. Nazywaliśmy go: „Pan w pelerynie”.<br />

Kto to był, nie wiedzieliśmy<br />

jednak. Nie wyglądał na ucznia Akademii,<br />

ale musiał korzystać z tamtejszej<br />

pracowni malarskiej. Na tymże placu,<br />

8<br />

prawdziwie surowe prawa. Zapewnij<br />

też bojaźń przed prawem, gdy je<br />

przekraczają. Nic bowiem nie znaczą<br />

prawa, jeśli je można bezkarnie przekraczać.<br />

Ustanów więc prawa! I bacz uważnie!<br />

Bo dla dobra całego świata ustanawiamy<br />

przepisy. Zakładamy dziś<br />

miasto; niech więc będą wały i bramy<br />

– cztery zmysły. Całe ciało niech<br />

będzie murem. Bramami miasta są<br />

oczy, język słuch, węch i jeśli chcesz,<br />

również dotyk. Przez te bramy wchodzą<br />

i wychodzą obywatele, to znaczy przez<br />

te bramy wchodzi zguba i błogosławieństwo<br />

w życie duszy.<br />

Dusza dziecka jest miastem<br />

sze kobiety; inne paplają bzdury – jak<br />

dzieci.<br />

W mieście trzeba praw dla usunięcia<br />

złych, a zostawienia dobrych, by źli nie<br />

zdobyli przewagi nad dobrymi. Jeśli<br />

prawo nie trzyma złodziei w strachu,<br />

żadna własność nie jest bezpieczna; jeśli<br />

żołnierze obrócą swą wściekłość przeciw<br />

obywatelom, zginie wszystko; jeśli<br />

każdy przekracza granice i łamie prawo<br />

drugich, padnie porządek. Podobnie jest<br />

w życiu dziecka.<br />

Miastem jest dusza dziecka, miastem<br />

nowo założonym, nowo zbudowanym,<br />

miastem, które w swe mury<br />

przyjmuje za obywateli obcych osadników,<br />

z których jeszcze żaden nie<br />

przeżył wiele. Takimi ludźmi nie jest<br />

trudno rządzić [...].<br />

Daj więc prawa twemu miastu<br />

i mieszkającym w nim obywatelom,<br />

Poczucie bezpieczeństwa jakie dziecku daje rodzic, jest<br />

warunkiem pełnego i zrównoważonego rozwoju<br />

na terenie kościelnego cmentarza św.<br />

Floriana, dokładnie na rogu tegoż placu<br />

i ulicy Ogrodowej, stał nie istniejący<br />

dziś jednopiętrowy budynek, zwany<br />

starą szkołą, istna rudera, powoli rozbierana,<br />

pozbawiona już podłóg. Był<br />

wtedy opuszczony przez ludzi. Toteż<br />

niemało mnie zainteresowało i moich<br />

kilku kolegów, że gdy nadszedł wieczór<br />

wigilijny (a musiałoby to być według<br />

moich obliczeń w <strong>rok</strong>u 1885), w oknach<br />

starej szkoły na parterze ukazało się<br />

migotliwe żółte światełko. Podszedłem<br />

z kolegami do okna i zajrzałem do<br />

wnętrza; oczom naszym przedstawiła<br />

© rkw<br />

Przystąpmy do pierwszej bramy, która<br />

najbardziej na to zasługuje – do bramy<br />

mowy. Przede wszystkim sporządźmy<br />

tu drzwi i zamek. [...] Co chcę przez to<br />

powiedzieć? Nauczmy dzieci wypowiadać<br />

tylko przystojne i pobożne słowa.<br />

Dokonajmy surowego wyboru, aby się<br />

nie dostali źli i zepsuci ludzie do dobrych<br />

obywateli, tzn. obraźliwe słowa,<br />

obelżywe mowy, nieodpowiednie żarty;<br />

wyrzućmy z miasta wstrętnych, światowych,<br />

rozpasanych osobników. Niech<br />

nikt nie przechodzi przez tę bramę jeno<br />

sam Król. Niech otwiera dziecko usta<br />

dla dziękczynienia i niech mówi zawsze<br />

o Bogu i o mądrości wzniosłego życia.<br />

Zwróć czasem uwagę dziecku, by<br />

nikomu nie sprawiało przykrości,<br />

nikogo nie obrażało, nigdy nie przysięgało<br />

i unikało kłótni. Gdy zobaczysz,<br />

że przekracza zakaz, ukarz je już to<br />

surowym spojrzeniem, już to energicznym<br />

upomnieniem, już to ostrą<br />

naganą działaj na jego ambicję, daj<br />

mu nadzieję nagrody. Nie karz często<br />

biciem i nie przyzwyczajaj się do tego<br />

sposobu wychowania. Dziecko powinno<br />

się bać, ale nie powinno być bite [...] Nie<br />

powinno jednak dziecko wiedzieć, że<br />

grozisz jedynie słowami, bo wtedy jest<br />

groźba zbawienna, gdy dziecko wie, że<br />

będzie spełniona. [...] Jeśli twoja surowość<br />

sprowadziła poprawę, zaprzestań<br />

jej nieco. Natura nasza potrzebuje też<br />

łagodności.<br />

św. Jan Chryzostom,<br />

O wychowaniu dzieci (fragmenty)<br />

się sala pozbawiona całkowicie podłogi<br />

i sprzętów. Na gołej ziemi, w kształcie<br />

wianka siedziało 8 do <strong>12</strong> starców o wyglądzie<br />

żebraków, wśród nich nasz „Pan<br />

w pelerynie”. Środek wianka zasłany<br />

gazetami, płonie kilka mizernych świec,<br />

a na gazetach, bez żadnych naczyń, leży<br />

pożywienie przyniesione przez „Pana<br />

w pelerynie”. Zabierają się w namaszczeniu<br />

do swojej wieczerzy wigilijnej.<br />

Później dopiero dowiedziałem się, że ten<br />

„Pan w pelerynie” to Adam Chmielowski,<br />

późniejszy Brat Albert”.<br />

ks. Z. Podlejski,<br />

Święci (nie)święci, Kraków 2001


Kryzys intymności małżeńskiej<br />

Niewiele małżeństw zdaje sobie<br />

sprawę, jak ważne jest w ich<br />

związku udane współżycie i co<br />

ono tak naprawdę ze sobą niesie. Często<br />

małżonkowie zadają sobie pytanie:<br />

dlaczego kochają się tak rzadko, a niektórzy<br />

prawie wcale i dlaczego tak się<br />

stało, skoro przed ślubem do zbliżenia<br />

dochodziło przy każdej nadarzającej się<br />

okazji. Niestety, przyczyn tego stanu<br />

jest wiele zarówno po jednej, jak i drugiej<br />

stronie. Czy przeciętnej żonie po<br />

5, 10 czy 20 latach małżeństwa chce<br />

się jeszcze o siebie dbać nie tylko dla<br />

samej siebie, ale również po to, żeby<br />

wciąż podobać się swojemu mężowi?<br />

Czy potrafi powiedzieć mu dobre słowo,<br />

pochwalić za drobną rzecz, której się<br />

podjął, okazać ciepło? Czy interesuje<br />

się tym, z czym on się boryka w pracy<br />

i poza nią? A jeśli nawet taki mąż odważy<br />

się i zwróci żonie delikatnie uwagę,<br />

aby coś zmieniła w swoim wyglądzie,<br />

jak reaguje żona? Czy przyjmie uwagę<br />

jako przejaw miłości męża, czy raczej<br />

buntuje się, uznając, że mąż tak naprawdę<br />

jej nie kocha, bo gdyby kochał,<br />

to nie wymagałby żadnych zmian i akceptował<br />

ją taką, jaką teraz jest.<br />

Pytanie tylko, skąd w umyśle męża<br />

rodzi się taka myśl? Czy rzeczywiście<br />

dlatego, że już żony nie kocha, nie<br />

pragnie? Oczywiście, że nie! Gdyby tak<br />

było w istocie, kompletnie nie interesowałaby<br />

go ta kwestia. On wraca pamięcią<br />

do chwil, kiedy oboje byli w sobie<br />

szaleńczo zakochani, kiedy obojgu<br />

zależało na tym, żeby zrobić na drugim<br />

wrażenie, kiedy żona zakładała ulubioną<br />

przez niego sukienkę lub żakiet,<br />

a teraz... Do tego wszystkiego zaczyna<br />

zrzędzić, być kłótliwa, ciągle ma o coś<br />

pretensje, a on wciąż robi wszystko<br />

nie tak, jak trzeba. Z biegiem czasu<br />

przestaje patrzeć na żonę z seksualnym<br />

pożądaniem, nie widzi już w niej kobiety<br />

swoich marzeń i ogarnia go uczucie<br />

pustki, którą zaczynają mu wypełniać<br />

inni ludzie, w tym także kobiety spotykane<br />

w pracy i codziennym życiu. Są<br />

miłe, otwarte, nie krytykują go, potrafią<br />

wysłuchać, chwalą, dowartościowują.<br />

Taki mąż w rezultacie przestaje starać<br />

się o zbliżenie, o uczucia żony, o czas<br />

spędzony razem i zamyka się w świecie,<br />

który go otacza bądź ucieka w świat<br />

wirtualny. Komputer lub hobby stanowi<br />

doskonały azyl.<br />

Żona czuje podobną pustkę; w końcu<br />

pracuje, zajmuje się dziećmi, a nigdy<br />

nie słyszy z ust męża ani jednego dobrego<br />

słowa. Jest zmęczona, niewyspana<br />

i chciałaby, aby choć trochę ją wyręczył,<br />

a on uznaje tylko pracę i własne zainteresowania,<br />

którym poświęca więcej<br />

czasu niż jej i dzieciom. Kolejnym<br />

problemem jest teściowa, której zdanie<br />

liczy się bardziej niż opinia żony. Poza<br />

tym mąż przestaje prawić jej komplementy,<br />

które kiedyś słyszała: że ładnie<br />

wygląda, że jest dobra i mądra. Czy mąż<br />

przychodzący z pracy i niezainteresowany<br />

sprawami domu, nie zauważający,<br />

jak ciężko go prowadzić również pracując,<br />

jest tym samym człowiekiem, za<br />

którego wyszła za mąż, którego kiedyś<br />

dobrowolnie wybrała, który tak często<br />

deklarował swą miłość i wsparcie? Czy<br />

taka niedoceniona, nieszczęśliwa żona<br />

będzie dążyła do zbliżenia lub na nie<br />

przyzwalała? Raczej będzie w niej rósł<br />

bunt, będzie się wzmagał żal, niechęć, a<br />

z czasem nawet złość i nienawiść. Może<br />

zacząć, mniej lub bardziej świadomie,<br />

szukać w swoim otoczeniu mężczyzny<br />

takiego, który ją najzwyczajniej w świecie<br />

dowartościuje jako kobietę.<br />

Mojego męża często nie było w domu<br />

– taką miał wtedy pracę. Firmowe imprezy,<br />

bankiety, spotkania towarzyskie,<br />

wyjazdy integracyjne dawały mu okazje,<br />

by poznawać nowych ludzi, a zwłaszcza<br />

– kobiety. Między nami nie układało się<br />

najlepiej. Było mi ciężko, mąż w ciągłych<br />

rozjazdach nie interesował się domem<br />

i dziećmi, nie pomagał w niczym,<br />

a przede wszystkim nie potrafił i nie<br />

chciał mnie słuchać i to raniło najbardziej.<br />

Nie pozostawałam mu dłużna:<br />

ciągłe pretensje, awantury i żale, które<br />

były w rzeczywistości moim wołaniem<br />

o pomoc i wsparcie, a które on odbierał<br />

jak atak na własną osobę. Coraz bardziej<br />

oddalaliśmy się od siebie. Zajęta<br />

pracą i dziećmi żegnałam go, a za kilka<br />

dni witałam. Nie pytałam o nic, bo po<br />

prostu nawet mnie to nie interesowało.<br />

To był jego świat, moim pozostawał<br />

dom i dzieci, na które bezkrytycznie<br />

przelałam całą swoją miłość.<br />

Kiedy mąż był w domu, jedynym<br />

sposobem komunikacji między nami<br />

stały się kłótnie, sprzeczki, uszczypliwe<br />

uwagi i aroganckie odpowiedzi. Właściwie<br />

wcale nie rozmawialiśmy, wymienialiśmy<br />

jedynie komunikaty: zrób to,<br />

kup tamto, jedź tam itd. Doszło nawet<br />

do tego, że przestaliśmy spać w jednym<br />

łóżku. Ja spałam z dziećmi, on sam. Nawet<br />

nie mieliśmy potrzeby, żeby się do<br />

siebie przytulić, a tym bardziej kochać<br />

ze sobą. To było błędne koło, w którym<br />

chcąc nie chcąc tkwiliśmy. Dwoje spragnionych<br />

miłości ludzi, którzy niszczą<br />

się nawzajem. Coraz częściej w kłótniach<br />

padały słowa: rozwód, rozstanie,<br />

sam, sama itd. Zaczęliśmy w pewnym<br />

momencie wychodzić z założenia, że<br />

lepiej się rozejść niż żyć i wychowywać<br />

dzieci w takiej atmosferze. Przyświecała<br />

nam myśl, że lepsi szczęśliwi rodzice<br />

osobno niż nieszczęśliwi razem, że to<br />

dla dobra naszych dzieci. Tak to ujmują<br />

te wszystkie „wspaniałe” książki psychologiczne<br />

i poradniki małżeńskie.<br />

Nikt jednak nie zastanawia się, jakie<br />

konsekwencje w przyszłości poniosą<br />

dzieci rozwiedzionych rodziców.<br />

Bez przekłamania problem ten<br />

pokazuje natomiast książka Judith<br />

Wallerstein Niespodziewane skutki<br />

rozwodu, która została opublikowana<br />

11 lat temu i wywołała prawdziwy szok.<br />

Emerytowana psycholog miała wówczas<br />

78 lat. Gdy zaczynała swoje badania na<br />

początku lat 70., wśród młodych kobiet<br />

Małżonkowie mogą popaść w rutynę dość wcześnie, jeśli uznają, że nic nie grozi ich relacjom<br />

© rkw<br />

9


popularny był pogląd, że toksyczny<br />

związek musi się rozpaść dla dobra<br />

dziecka. Przez ponad 20 lat obserwowała<br />

dzieci z rozbitych związków. Okazało<br />

się, iż w dorosłym życiu dzieci te<br />

częściej nadużywały alkoholu lub narkotyków<br />

niż ich rówieśnicy z pełnych<br />

rodzin oraz miały problemy z kształtowaniem<br />

dobrych relacji w założonych<br />

przez siebie rodzinach. Z badań<br />

przeprowadzonych w Ameryce wynika,<br />

że ponad 80% przestępców, seryjnych<br />

morderców oraz pacjentów szpitali<br />

psychiatrycznych to dzieci z rozbitych<br />

rodzin. Zdaniem Wallerstein szok<br />

porozwodowy jest rozłożony w czasie,<br />

a prawdziwe cierpienie spotyka dzieci<br />

dopiero w dorosłym życiu, kiedy to nie<br />

potrafią stworzyć prawidłowych relacji<br />

z drugą osobą, ponieważ nigdy nie<br />

widziały takich relacji w swoim domu.<br />

„Kiedyś wydawało mi się, że fraza »zostańmy<br />

razem dla dziecka« jest pusta<br />

i nic niewarta. Dzisiaj wiem, że nawet<br />

jeśli rodzice nie sypiają ze sobą, to lepiej,<br />

żeby byli razem. Właśnie dla dobra<br />

dziecka” – mówi Wallerstein. Kolejnym<br />

szokującym twierdzeniem psycholog<br />

było przekonanie, że dziecko łatwiej<br />

zaakceptuje śmierć jednego z rodziców<br />

niż ich rozejście się.<br />

Tymczasem my tak bardzo oddalaliśmy<br />

się od siebie, że straciłam wszelką<br />

nadzieję na to, że może być dobrze.<br />

Uśpiłam własną czujność, mimo że<br />

pojawiały się jasne komunikaty, iż mąż<br />

może być mi niewierny. Jednak nie<br />

mogłam sobie wyobrazić tego, że mój<br />

mąż mógłby w czasie naszego małżeństwa<br />

być z inną kobietą, przecież byłam<br />

żoną, choć w dość kiepskim wydaniu.<br />

Przecież przysięgał...<br />

Po kilku latach ciągłej walki o swoje<br />

racje, co było dla nas strasznie wyniszczające,<br />

a cierpiały przy tym również<br />

nasze dzieci (często jako świadkowie<br />

kłótni), zaczęłam się modlić, szczególne<br />

do Matki Bożej. Pamiętam, że którejś<br />

niedzieli wybrałam się jak zawsze do kościoła<br />

(sama, gdyż chodziliśmy osobno)<br />

i przyszła mi do głowy myśl, że najwyższy<br />

czas zawiesić broń, że chcę to wszystko<br />

zmienić, tylko nie wiedziałam jeszcze<br />

jak. Z kolei zrodził się pomysł, aby przystąpić<br />

do spowiedzi i opowiedzieć znajomemu<br />

spowiednikowi o wszystkim,<br />

z czym się borykamy. Musiałam stanąć<br />

w prawdzie o sobie. Było mi tym ciężej,<br />

że znałam, lubiłam i szanowałam tego<br />

kapłana. Pojawiła się obawa, co on sobie<br />

o mnie pomyśli, przecież takiej mnie nie<br />

zna, ale za chwilę doszłam do wniosku,<br />

że to tak naprawdę jest mało ważne, że<br />

tylko on może pomóc. Mój mąż również<br />

przystąpił do spowiedzi u tego samego<br />

spowiednika.<br />

10<br />

Fresk przedstawiający czułość Maryi wobec Józefa przed którym wiele żon modli się o miłość do swoich mężów<br />

Kolejnym etapem była szczera rozmowa<br />

między nami o tym, co nas boli,<br />

irytuje, dzieli, czego nie lubimy robić,<br />

co sprawia nam radość i przyjemność.<br />

Prosty przykład: czułam, że mój mąż<br />

okazywał mi za mało uczuć i rzadko<br />

mnie przytulał – to były moje odczucia.<br />

Mówiłam mu o tym, ale on uważał, że<br />

przesadzam i wyolbrzymiam, i znów<br />

zostawałam z problemem sama. Mądry<br />

mąż powie: jeśli tak czujesz, to znaczy,<br />

że tak jest, postaram się to zmienić, dać<br />

ci więcej ciepła i miłości. Przytulając<br />

żonę częściej sprawi, że poczuje się<br />

rozumiana, kochana i szczęśliwa. Jeżeli<br />

mąż twierdzi, że żona rani go, mówiąc<br />

źle o jego matce, to tak właśnie jest<br />

i dobra, kochająca żona to zrozumie,<br />

nie będzie próbowała za wszelką cenę<br />

przeforsować swoich racji twierdząc, że<br />

on przesadza. Pomyśli, że skoro go to<br />

rani, to przemilczy pewne rzeczy, pomyśli<br />

nie o sobie, ale o mężu. Na tym<br />

polega właśnie zrozumienie, szacunek<br />

i miłość. Trzeba zapomnieć o sobie.<br />

Podczas kolejnej naszej rozmowy<br />

mąż wyznał mi, że po ślubie współżył<br />

z kilkoma przygodnymi kobietami. Tak,<br />

mówiąc o tym, wbił mi nóż w serce<br />

i dopuścił się zbrodni na naszym małżeństwie.<br />

Nie powinien był zdradzać,<br />

ale czy ja nie byłam po części za to odpowiedzialna?<br />

Skłamałabym mówiąc, że<br />

pozostawałam bez winy. Niechby to był<br />

ten przysłowiowy 1%, ale był i w tym<br />

jednym procencie ponoszę winę za to,<br />

co się stało. Wyznanie męża wstrząsnęło<br />

mną, czułam się bezradna, samotna<br />

i pełna żalu do niego i do siebie, że miałam<br />

takie „klapki na oczach”, że uśpiłam<br />

swoją czujność i nie pielęgnowałam<br />

naszego związku. Wyszłam z domu,<br />

wsiadłam do samochodu i nie wiem<br />

nawet jak, ale trafiłam do kościoła. Tam<br />

płacząc prosiłam Chrystusa i Maryję<br />

o pomoc, gdyż sama nie wiedziałam,<br />

jak w tej sytuacji powinnam postąpić.<br />

Kolejnym k<strong>rok</strong>iem była moja rozmowa<br />

z mym spowiednikiem i to on<br />

otworzył mi oczy i dał światło na tę całą<br />

sytuację. Podjęłam decyzję, że zostanę,<br />

dam mu szansę. Dlaczego? Dlatego,<br />

że mimo tego, co się stało, nadal go<br />

kocham i wierzę w to, że nie zrobi tego<br />

ponownie. Dlaczego? Fakt, iż z nim<br />

zostałam, utwierdził go w tym, że go<br />

kocham mimo wszystko, na dobre i na<br />

złe, w zdrowiu i chorobie, szczęściu<br />

i nieszczęściu. To nie sztuka skreślić<br />

kogoś, kto pokazuje nam swoją słabość,<br />

kto prosi o kolejną szansę, kto żałuje.<br />

Nieokazanie serca w takiej sytuacji to<br />

przysłowiowe kopanie leżącego. Chrystus<br />

nie postąpiłby tak, a my mamy<br />

uczyć się od Niego. Mąż powiedział<br />

mi, że to wyznanie zdjęło z jego barków<br />

ogromny ciężar, pozwoliło zniszczyć<br />

pajęczynę kłamstw i oszustw, którymi<br />

mnie karmił, a tym samym służył ojcu<br />

kłamstwa – samemu diabłu! Dzięki radzie<br />

spowiednika wyznał mi to wszystko<br />

i stwierdził z całą mocą, że gdyby<br />

tego nie zrobił, był pewien, że popadłby<br />

w ten grzech prędzej czy później po raz<br />

kolejny. Teraz wiem, że „gdzie wzmógł<br />

się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała<br />

się łaska (Rz 5,20)”.<br />

Małżeństwo trzeba pielęgnować, nie<br />

wolno pozwolić sobie na obojętność,<br />

brak zainteresowania uczuciami męża<br />

czy żony, beztroskę, że jakoś to będzie.<br />

Będzie tak, jak sami na to zapracujemy,<br />

nikt tego za nas nie zrobi. W naszym<br />

wspólnym interesie jest, żeby już tu na<br />

ziemi mieć niebo. Diabeł tkwi w szczegółach,<br />

małych niedopowiedzeniach<br />

© rkw


i wielkich kłamstwach. Nie możemy<br />

o tym zapominać! Dbajmy więc przede<br />

wszystkim o prawdę, bądźmy w stosunku<br />

do siebie szczerzy, nie bójmy<br />

się mówić o swoich uczuciach, lękach,<br />

obawach, radościach i smutkach.<br />

Okazujmy sobie uczucia, nie żałujmy<br />

prostych gestów, czułego dotyku, bo to<br />

nie pozwoli nam się zagubić w pełnym<br />

pułapek świecie, a przede wszystkim<br />

nie stracimy tego, co nas łączy. Uczmy<br />

się słuchać siebie nawzajem, a nie tylko<br />

udawać. Nauczmy się wybaczać, nie<br />

chować urazy i nie zamęczać wiecznymi<br />

pretensjami, nie wracać wciąż do tego,<br />

co było i co nas bolało, bo to naprawdę<br />

tylko nas od siebie oddali. Walczmy<br />

o nas i o nasze małżeństwa. Uciekajmy<br />

się do Jezusa i Maryi. Powierzmy swoje<br />

małżeństwo Tej, która uratowała małżonków<br />

w Kanie Galilejskiej i prosiła<br />

swego Syna o pomoc dla nich w drobnej<br />

sprawie. Czy więc w obliczu poważnych<br />

problemów małżeńskich nie będzie za<br />

nami orędować?<br />

Dziś jesteśmy już innymi ludźmi,<br />

odnaleźliśmy się i odkryliśmy drogę<br />

do Boga, bo z Nim wszystko jest możliwe.<br />

Zdarzają się również momenty<br />

trudne, ale nikt nie mówił, że będzie<br />

łatwo. Każdy dzień to nieustanna walka<br />

o nas, bo diabeł nie śpi. Mamy jednak<br />

świadomość, że jest ktoś silniejszy, kto<br />

go pokonał – Chrystus i jego matka<br />

Maryja, bez której naszego małżeństwa<br />

już dawno by nie było. Modlimy się<br />

wspólnie, rozmawiamy i odkrywamy<br />

bliskość cielesną. Nigdy nie myślelibyśmy,<br />

że współżycie między nami będzie<br />

nam dawać tyle wspaniałych doznań,<br />

ciepła i miłości. Dopiero poznajemy się<br />

w naszej cielesnej intymności, mamy<br />

świadomość, jak bardzo oddaliliśmy się<br />

od siebie fizycznie i jakie to powodowało<br />

konsekwencje w codziennym życiu.<br />

Zrozumieliśmy, że współżycie może<br />

być wspaniałe w małżeństwie i tylko<br />

w nim. Mąż przyznał pewnego razu, że<br />

te kobiety, z którymi był poza naszym<br />

małżeństwem, nigdy nie dały mu tego,<br />

co ja. Wspaniale było to usłyszeć.<br />

Chciałam przestrzec wszystkich małżonków,<br />

którzy zdradzają oraz tych, którzy<br />

rozeszli się i żyją w grzechu. Pragnę<br />

przytoczyć wizje mistyków i świętych,<br />

którzy widzieli konsekwencje tych grzechów<br />

po śmierci.<br />

Wizja dr Glorii Polo „trafiona przez<br />

piorun”: „Grzech, moi bracia i siostry<br />

w Panu, pozostawia w naszych duszach<br />

ślady. Te ślady naznaczają nasze dusze<br />

jak blizny, pęcherze powstałe wskutek<br />

oparzenia, nieforemne dziury. Przypominałam<br />

demona, straszną bestię,<br />

zniekształconą przez wszystkie moje<br />

własne okropieństwa. Tak jak moja<br />

matka była ubrana w świetliste szaty<br />

Pana, tak ja byłam ubrana w worek<br />

na śmieci przez bestię, samego diabła.<br />

W tym stanie dotarłam do swego rodzaju<br />

grzęzawiska, gdzie wiele osób tkwiło<br />

po szyję w bagnie i jęczało. Pojęłam, że<br />

to bagno złożone było z nasienia, które<br />

wytrysnęło w grzesznych związkach<br />

i podczas seksualnych zboczeń, za które<br />

my, ludzie na ziemi, jesteśmy odpowiedzialni.<br />

Podczas każdego wytrysku<br />

uwalniają się miliony sperm. I jedynie<br />

stosunek płciowy, który dokonuje się<br />

w związku sakramentalnym, jest pobłogosławiony<br />

przez Boga, gdyż On Sam<br />

obecny jest przy tym akcie i jest właśnie<br />

trzecią osobą w tym związku małżeńskim.<br />

On jest miłością, która uświęca<br />

i uszlachetnia każdy akt małżeński.<br />

Seksualność pozbawiona sakramentalnych<br />

fundamentów jest tylko czystą żądzą,<br />

zaspokojeniem egoizmu. Właśnie<br />

z tego powodu ci ludzie cierpią w tym<br />

bagnie, który sami zgotowali sobie na<br />

ziemi swymi niepohamowanymi namiętnościami.<br />

Każdy, kto uczestniczył<br />

w takich grzesznych i pozamałżeńskich<br />

stosunkach płciowych, tkwi w owym<br />

bezkresnym i cuchnącym bagnie i cierpi<br />

niewypowiedziane z tego powodu.<br />

Wstydzi się swoich złych uczynków.<br />

Nagle odkryłam w tym bagnie również<br />

mojego tatę. Ujrzałam go zanurzonego<br />

po szyję w tej cuchnącej brei. Przeszył<br />

mnie ból i głośno krzyknęłam: »Tato,<br />

co tu robisz?« Odpowiedział płaczącym<br />

głosem: »Moja córko, ach moja córko,<br />

cudzołóstwo, niewierność!«”.<br />

W wizjach, zmarłej w opinii świętości<br />

siostry Medardy Zofii Wyskiel (zm.<br />

16 V 1973 r.) czytamy: „Widziałam<br />

w czyśćcu także dusze, które zerwały<br />

Sakrament Małżeństwa. Dusze te związane<br />

są jakby ognistymi łańcuchami...<br />

chcą oderwać się od siebie, aby być<br />

swobodne, ale to jest niemożliwe. Im<br />

więcej chcą się oderwać, tym bardziej<br />

cierpią... bo się szarpią... Cierpienie –<br />

to jest okropne! Gdzie jedna dusza się<br />

ruszy, tam druga iść musi za nią.<br />

Widziałam inne osoby, które zerwały<br />

sakrament małżeństwa, żyjąc w rozpuście,<br />

popełniając grzech wiarołomstwa<br />

przez powtórne związki cywilne,<br />

nielegalnie żyjąc cudzołożyli, ciągle<br />

popełniając grzech śmiertelny. Osoby<br />

te były w świętokradztwie. Dusze ich<br />

wtrącone były w takie otchłanie, że<br />

patrzyłam z przerażeniem i myślałam,<br />

że to dno piekła... panowały tam<br />

okropne ciemności. Pytałam, dlaczego<br />

są takie ciemności? Dlatego, że miały<br />

okazję przejrzeć, a były zaślepione, bo<br />

i Kościół je nawoływał i wiedziały, że<br />

źle postępują [...] Dusze matek, które<br />

pozostawiły swe dzieci bez opieki i po-<br />

szły za popędem zmysłowym, dając<br />

zgorszenie swoim własnym dzieciom,<br />

tak samo i ojców, którzy nie opiekowali<br />

się dziećmi, zostawiając żony z dziećmi<br />

na pastwę losu, miały za to jeszcze dodatkową<br />

pokutę: – ciągle miały przed<br />

oczyma swoje dzieci, które przez złe<br />

wychowanie również poszły na rozdroże...<br />

widziały nie tylko swoje własne<br />

grzechy, ale i grzechy swych dzieci, co<br />

sprawiało im wielkie męczarnie... kryły<br />

się w czeluściach, aby tego nie widzieć,<br />

ale im więcej się ukrywały, tym więcej<br />

widziały swoje straszne zbrodnie...<br />

Najwięcej cierpiały kobiety, które<br />

przez swoją kokieterię i wyuzdanie zdradzały<br />

mężów, a innych mężów odciągały<br />

od ich żon i ogniska domowego, mimo<br />

że te <strong>rodziny</strong> żyły przedtem przez wiele<br />

lat w najlepszej zgodzie. Takie kobiety,<br />

które nazwać można diabłami, a nie kobietami,<br />

które potrafiły rozbić ogniska<br />

domowe, cierpią tutaj najwięcej. Twarze<br />

ich, które były powodem do grzechu,<br />

są powykrzywiane, istne karykatury!<br />

Nawet w tej chwili widzę takie dusze,<br />

są szpetne, że nie mogę rozeznać, czy to<br />

szatan czy dusza, coś podobnego do szatana.<br />

Gdybym nie wiedziała, że to jest<br />

czyściec, gdzie oprowadza mnie Anioł,<br />

to naprawdę myślałabym, że to piekło<br />

[...] Widzę tu wielką Sprawiedliwość<br />

Boga, ale i zarazem wielkie Miłosierdzie<br />

Boże, że dusze te nie są w piekle,<br />

a to dlatego, że inne modliły się o ich<br />

nawrócenie. Najwięcej przebłagania<br />

wyjednały dusze ukryte, zwłaszcza<br />

w klasztorach klauzurowych, gdzie odmawiają<br />

sobie wszystkiego, nieraz nawet<br />

światła dziennego... tak samo dusze<br />

ofiarnej miłości, dusze pokorne, często<br />

służące, które w ukryciu modliły się<br />

o nawrócenie i wielkie ofiary ponosiły<br />

za dusze grzeszników. One to uratowały<br />

te dusze, że wybłagały im akty skruchy<br />

i żalu, że nie zostały potępione”.<br />

Dziękujemy naszemu kierownikowi<br />

duchowemu, który jest narzędziem<br />

w rękach Najwyższego, dziękujemy za<br />

jego poświęcenie, cierpliwość, wyrozumiałość<br />

i wielkie serce.<br />

Może wydawać się komuś, że z niektórych<br />

sytuacji nie ma wyjścia, że<br />

jest uwikłany w pajęczynę kłamstw po<br />

same uszy, że pewne sprawy posunęły<br />

się już za daleko, że pewnych rzeczy<br />

nie da się cofnąć i zmienić, że lawina<br />

już spada... Sam tego nikt nie zmieni,<br />

choćby nawet nie wiem, jak chciał, ale<br />

może to zrobić Chrystus. My jesteśmy<br />

żywym przykładem, że Bóg troszczy<br />

się o wszystkich bez wyjątku i może<br />

wszystko zmienić. Wystarczy odrobina<br />

chęci i bezgraniczne zaufanie. Przecież<br />

jest Wszechmogący! Powodzenia.<br />

Justyna<br />

11


© rkw<br />

Codziennie obserwuję „moje”<br />

przedszkolaki i codziennie<br />

widzę, jak nabywają nowych<br />

umiejętności, jak stają się coraz bardziej<br />

samodzielne i niezależne. Zyskują<br />

pewność siebie, coraz lepiej radzą sobie<br />

w różnych trudnych sytuacjach, w kontaktach<br />

z rówieśnikami i dorosłymi.<br />

Bardzo ważną rolę w kształtowaniu<br />

samodzielności odgrywa najbliższe<br />

środowisko, czyli rodzina, bo to tam<br />

dziecko wykonuje swoje pierwsze, samodzielne<br />

czynności. Zdobywanie tego<br />

typu doświadczeń zależy od warunków,<br />

w jakich wychowywane jest dziecko,<br />

od metod wychowania, umiejętności<br />

kierowania jego rozwojem. Wykonując<br />

proste czynności, dziecko zaspokaja<br />

swoją potrzebę dążenia do autonomii.<br />

Brak sytuacji sprzyjających rozwijaniu<br />

samodzielnego działania prowadzi<br />

do stopniowego zanikania tych tak<br />

ważnych wrodzonych cech człowieka.<br />

Ochranianie, wyręczanie, nadmierne<br />

pomaganie powoduje zahamowanie<br />

rozwoju niezależności oraz odpowiedzialności<br />

i bardzo prawdopodobne, że<br />

w życiu dorosłym takie dziecko będzie<br />

miało niższe poczucie własnej wartości<br />

oraz nie będzie przejawiało chęci dążenia<br />

do samorozwoju i samorealizacji.<br />

Od postaw wychowawczych rodziców,<br />

organizacji życia w rodzinie zależy, czy<br />

dziecko będzie zaradne i samodzielne,<br />

czy rozwinie pożądane cechy charakteru.<br />

Aby efektywnie wspierać dziecko<br />

w rozwijaniu samodzielności, niezbędna<br />

okazuje się ocena tego, co jest ono<br />

w stanie zrobić samo, a co wymaga pomocy<br />

osoby dorosłej. Rodzic powinien<br />

być wrażliwy zarówno na osiągnięcia<br />

dziecka, jak i na jego potencjał i z wyczuciem<br />

formułować kolejne zadania<br />

tak, by wykraczały one tylko trochę<br />

ponad to, co dziecko potrafi zrobić<br />

i zrozumieć.<br />

<strong>12</strong><br />

Konferencja ks. Macieja Staszaka,<br />

ceremoniarza archidiecezjalnego<br />

Samodzielne dziecko<br />

Sobór Watykański II o mediach<br />

Jest rzeczą wprost niegodną synów<br />

Kościoła, by bezczynnie patrzyli,<br />

jak przepowiadanie słowa zbawienia<br />

krępowane jest trudnościami<br />

technicznymi i wydatkami – co prawda<br />

olbrzymimi – które związane są z tymi<br />

środkami. Dlatego też święty Sobór<br />

zwraca uwagę, że obowiązkiem ich jest<br />

utrzymanie i wspomaganie katolickiej<br />

Przedszkole to także, oprócz <strong>rodziny</strong>,<br />

środowisko sprzyjające rozwijaniu<br />

samodzielności. Podczas stałych, codziennych,<br />

rutynowych czynności jest<br />

wiele okazji do uczenia się samodzielności.<br />

Stały rytm dnia, organizacja zajęć<br />

wymaga od dzieci posiadania wielu<br />

umiejętności samoobsługowych i jest<br />

to często wynik celowej pracy wychowawczej<br />

nauczyciela, ale także często<br />

„potrzeba chwili”. W licznej grupie<br />

przedszkolaków trudno nauczycielowi<br />

cały czas zaspokajać tylko potrzeby<br />

dzieci wynikające z braku umiejętności<br />

samoobsługowych, bo cały dzień<br />

zajmowałby się podciąganiem spodni,<br />

wciąganiem koszulek w rajstopy, wycieraniem<br />

nosków, pomocą w toalecie.<br />

A przecież przedszkole to także placówka<br />

edukacyjna, tu dzieci zdobywają<br />

wiedzę, rozwijają się intelektualnie<br />

i umysłowo. Robią to głównie podczas<br />

celowo organizowanych zajęć.<br />

Uczenie dzieci samodzielności odbywa<br />

się w sposób naturalny, podczas<br />

zwykłych codziennych czynności. Służą<br />

temu także dyżury, które dzieci pełnią<br />

przy stolikach, nakrywając je do posiłków<br />

lub zbierając brudne naczynia: talerzyki,<br />

kubki, łyżki, widelce. Sprawia im<br />

to wiele radości i daje satysfakcję, każdy<br />

stara się wywiązywać z przydzielonych<br />

obowiązków najlepiej, jak tylko potrafi.<br />

Czują się dumne, kiedy pani pochwali za<br />

dobrze wykonane zadanie. Idąc na spacer,<br />

dzieci (głównie te starsze, 5–6-latki)<br />

samodzielnie ubierają się w kurtki, czapki,<br />

szaliki, zakładają buty. Nauczyciel<br />

jedynie poprawia źle założony szalik,<br />

przekrzywioną czapkę, krzywo zapięte<br />

guziki. I ta samodzielność sprawia<br />

dzieciom wielką frajdę, zwłaszcza że te,<br />

które są bardziej samodzielne, zajmują<br />

najbardziej pożądaną „pierwszą parę”.<br />

Podczas zajęć plastycznych wyjmują<br />

kredki, farby, kartony, pędzle.<br />

prasy, czasopism, przedsięwzięć kinematograficznych,<br />

stacji nadawczych<br />

oraz transmisji radiowych i telewizyjnych,<br />

których głównym celem ma być<br />

rozpowszechnianie i obrona prawdy<br />

oraz troska o chrześcijańskie wychowanie<br />

ludzkiej społeczności.<br />

Dekret o środkach społecznego<br />

przekazywania myśli z 4 XII 1963 r.<br />

Największy problem mają te dzieci,<br />

które w domu są we wszystkim wyręczane,<br />

kiedy mama nie pozwala na<br />

samodzielność. Często jest to wynikiem<br />

nadopiekuńczej postawy rodziców, którzy<br />

uważają, że 5-latek ma jeszcze czas<br />

na naukę samodzielności lub po prostu<br />

postępują tak z wygody (mama zrobi<br />

to szybciej i lepiej niż maluch). Wcale<br />

nierzadko obserwuję takich przedszkolaków<br />

w moim przedszkolu. Często<br />

stoją bezradne, bo nie wiedzą, jak włożyć<br />

kurtkę, jak podciągnąć spodnie, jak<br />

włożyć rajstopki czy bluzkę. Całkowicie<br />

zależne są od pomocy dorosłych. Często<br />

tłumaczę rodzicom moich wychowanków,<br />

żeby poświęcili czas na naukę<br />

samodzielności swojego dziecka. Nie<br />

w ciągu tygodnia z samego rana, kiedy<br />

rodzic spieszy się do pracy, a dziecko<br />

marudzi przy wstawaniu z łóżka.<br />

Weekendy są dobrym czasem na taką<br />

naukę. Rodzice wtedy się nie spieszą,<br />

a mając czas nie są zniecierpliwieni,<br />

mogą spokojnie wytłumaczyć, pokazać<br />

i nadzorować prawidłowe wykonanie<br />

zadania, np. mycie rąk, zębów, zakładanie<br />

skarpet itp. Im więcej dziecko będzie<br />

umiało, tym łatwiej mu będzie w jego<br />

dziecięcym życiu. Rodzice muszą być<br />

świadomi, że mogą wyrządzić dziecku<br />

wielką krzywdę, jeśli nie wdrożą go do<br />

samodzielnych działań, jeśli zaszczepią<br />

mu niechęć do nich, jeśli będą stwarzać<br />

sytuacje, które nie pozwolą dziecku na<br />

bycie niezależnym od innych osób, a bycie<br />

niezależnym daje poczucie wolności.<br />

Ania Różycka


© www.monanneeaucollege.com<br />

W<br />

Księdze Jeremiasza czytamy:<br />

„Pan skierował następujące<br />

słowa do mnie: – Co widzisz,<br />

Jeremiaszu? Odrzekłem: – Widzę gałązkę<br />

drzewa czuwającego. Pan zaś rzekł<br />

do mnie: – Dobrze widzisz, bo czuwam<br />

nad moim słowem, by je wypełnić”<br />

(Jr 1,11n). W ten sposób Bóg objawia<br />

swoją wierność wobec narodu, z którym<br />

wszedł w przymierze.<br />

Mało kto wie, że najcenniejsze<br />

berła królewskie wykonywane były<br />

z drzewa migdałowego, które zakwita<br />

najwcześniej ze wszystkich drzew<br />

Bliskiego Wschodu, bo już w styczniu.<br />

I tak jak u magnolii, kwiaty pojawiają<br />

się tu wcześniej niż liście. Pierwotnie<br />

wierzono, że Opatrzność Boża złożyła<br />

w gałązce migdałowca tajemną moc<br />

czujności. Większość egzegetów uważa,<br />

że zarówno laska Mojżesza (Wj ), Aarona<br />

(Lb 17), jak i wszystkie berła wodzów<br />

izraelskich były wykonane z drewna<br />

migdałowego. Skąd to przekonanie?<br />

Księga Liczb mówi, że gdy Izraelici<br />

na pustyni zbuntowali się i nie chcieli<br />

uznać nad sobą duchowej władzy<br />

Aarona i jego pokolenia, Pan rozkazał,<br />

aby każdy książę pokolenia przyniósł<br />

Mojżeszowi laskę z wypisanym swoim<br />

imieniem. Wtedy Mojżesz położył<br />

dwanaście lasek przed Arką Przymierza<br />

i na drugi dzień laska Aarona nie tylko<br />

W<br />

dniu 15 XI br. Stowarzyszenie<br />

Zaangażowania Społecznego<br />

zorganizowało spotkanie<br />

z Norbertem Wojciechowskim, założycielem<br />

i honorowym prezesem<br />

Norbertinum – pierwszego prywatnego<br />

katolickiego wydawnictwa w Polsce.<br />

Tematem wykładu były losy duchowieństwa<br />

polskiego na zesłaniu w ZSRR<br />

na podstawie książki ks. Tadeusza<br />

Federowicza Drogi Opatrzności. W spo-<br />

Ogród biblijny<br />

Migdałowiec – drzewo czuwające<br />

zakwitła, ale wydała też dojrzałe migdały.<br />

Duchowy autorytet i pierwszeństwo<br />

pokolenia Lewiego, z którego wywodził<br />

się Aaron, zostało więc poświadczone<br />

cudem. W Pieśni nad Pieśniami<br />

Oblubienica symbolizująca Kościół<br />

udaje się do ogrodu migdałowego, by<br />

w nim przeżyć mistyczne zaślubiny<br />

z Oblubieńcem: „Zeszłam do ogrodu<br />

orzechów, by spojrzeć na świeżą zieleń<br />

doliny” (Pnp 6,11).<br />

Owoc migdałowca, jak wszystkie<br />

owoce w twardej łupinie, ma swoją głęboką<br />

symbolikę. Symbolizuje embrion<br />

chroniony łonem matki, ale także jest<br />

symbolem cierpliwości w pokonywaniu<br />

trudów. Jak mówi starożytny poeta:<br />

„Qui e nuce nucleum esse vult, frangat<br />

nucem” – „kto chce jądra orzecha,<br />

skorupę martwą rozbija”. A kto z nas<br />

już w dzieciństwie nie mocował się ze<br />

skorupą orzecha? Znowu oddajmy głos<br />

ojcom Kościoła. Według nich wczesne<br />

zakwitanie migdałowca jest oznaką<br />

zmartwychwstania i chrztu, sucha gałąź<br />

oznacza szczep dziewiczy, kwiat i owoce<br />

symbolizują życie, obumarły rozkwitły<br />

konar wyraża tajemnicę krzyża, twardość<br />

i cierpki smak skorupy jest obrazem<br />

cierpień, miąższ – stanowi istotę<br />

życia Bożego w sercu chrześcijanina.<br />

Święty Ambroży pisze w jednym ze<br />

swoich listów: „To, że zakwitła laska<br />

Aarona, oznacza, że łaska kapłańska<br />

nigdy nie usycha i że kapłan mimo swej<br />

małości, pełniąc służbę, posiada kwiat<br />

użyczonej mu mocy. [...] Wydaje się,<br />

że laska oznacza, iż pro<strong>rok</strong>owanie czy<br />

powaga kapłana powinny opierać się<br />

na prawości, tak żeby nakłaniał nie do<br />

tego, co przyjemne, ale raczej do tego,<br />

Przywracanie pamięci<br />

tkaniu, które prowadziła Krystyna<br />

Murat, uczestniczyło niewiele osób,<br />

a szkoda. Prawdopodobną przyczyną<br />

niskiej frekwencji był fakt, że w tym<br />

samym czasie w Puławach odbywało<br />

się spotkanie poświęcone „tragedii<br />

wołyńskiej”. Wydaje się, że podobne<br />

inicjatywy wymagają koordynacji przez<br />

Puławski Ośrodek Kultury i wydział<br />

promocji miasta.<br />

Andrzej Wojtowicz<br />

co pożyteczne. Pro<strong>rok</strong> ma wziąć zatem<br />

laskę z drzewa migdałowego, ponieważ<br />

owoc tego drzewa ma gorzką łupinę,<br />

twardą skorupę, a wewnątrz pestkę.<br />

Podobnie pro<strong>rok</strong> ma głosić także to, co<br />

gorzkie i twarde i nie powinien obawiać<br />

się zapowiadać smutnych wydarzeń.<br />

Tak samo kapłan: jego słowo, chociaż<br />

niekiedy może wydawać się gorzkie i jak<br />

laska Aarona długi czas ukryte w uszach<br />

ludzi niechętnych, jednak kiedyś, choć<br />

już zdaje się uschłe, rozkwita”.<br />

Św. Grzegorz z Nyssy odnosi tę symbolikę<br />

szczególnie do życia duchownych:<br />

„Z tego owocu, który wydała laska<br />

Aarona, możemy poznać, jakie powinno<br />

być życie kapłana: na zewnątrz – wstrzemięźliwe,<br />

surowe i twarde, wewnątrz<br />

zaś, w ukryciu, zawierać powinno pokarm,<br />

który ukazuje się, gdy dojrzeje,<br />

gdy odpadnie zewnętrzna powłoka i pęknie<br />

zdrewniała osłona ziarna”.<br />

Paulin z Nolii mówi do chrześcijan:<br />

„Dostrzegaj Boga w osłoniętym<br />

naszym ciałem Chrystusie. Jego ciało<br />

jest słabe, a Jego krzyż gorzki”. Symbolikę<br />

zmartwychwstania związaną<br />

z laską Aarona wzbogaca św. Grzegorz<br />

Wielki, pisząc: „Cóż innego oznacza<br />

ten znak rozkwitłej laski, jak nie to, że<br />

my wszyscy, którzy aż do końca świata<br />

spoczywamy w stanie śmierci, niczym<br />

inne laski pozostajemy suchymi. Lecz<br />

gdy wszystkie pozostały suche, jedna<br />

zakwitła”. Tą jedyną jest oczywiście<br />

zmartwychwstały Chrystus. Spróbujmy<br />

odnaleźć w starych świątyniach motyw<br />

drzewa migdałowego, które zakwita<br />

najwcześniej ze wszystkich i pomyśleć,<br />

że to wyraża istotę naszej wiary.<br />

ks. Ryszard Winiarski<br />

Norbert Wojciechowski – człowiek kultury medialnej,<br />

założyciel wydawnictwa „Norbertinum”<br />

13<br />

© A. Wojtowicz


Kiedy byłam małym dzieckiem,<br />

w czasie każdego Bożego Narodzenia<br />

bardzo ubolewałam<br />

nad losem nowonarodzonego, małego<br />

Jezuska. Martwiłam się, jak On wytrzymuje<br />

ten ziąb, gdy na dworze śnieg<br />

i mróz. On golutki, tylko w sianku,<br />

ja w futerku i jeszcze ta stajenka.<br />

Sama miałam dziadków na wsi i doskonale<br />

wiedziałam, jak wygląda i jak<br />

14<br />

Mijały kolejne lata mojego dorosłego<br />

życia i w trakcie pewnych rekolekcji adwentowych<br />

uzmysłowiłam sobie, że za<br />

kilka dni Bóg będzie chciał narodzić się<br />

w moim sercu. Sercu, które od grzechu<br />

było brudne, zgniłe, cuchnące niczym<br />

stajnia z dzieciństwa u moich dziadków.<br />

Zobaczyłam, jakim jestem „grobem<br />

pobielanym”, dostrzegłam, że bardziej<br />

widzę cudze grzechy niż swoje własne. Jak<br />

W nim objawia się cała pełnia miłości<br />

i miłosierdzia naszego Stwórcy do stworzenia.<br />

Jeżeli klękniemy u stóp kapłana<br />

– zastępcy Boga na ziemi i z pokorą<br />

dziecka odbędziemy szczerą spowiedź<br />

z chęcią poprawy i zadośćuczynienia za<br />

nasze grzechy, to właśnie w ten sposób<br />

wysprzątamy swoje serce. Będzie czyste<br />

i pachnące, takie, do którego z przyjemnością<br />

przyjdzie nasz Bóg.<br />

Boże Narodzenie – prawdziwe czy fikcyjne?<br />

okropnie pachnie stajnia. Z biegiem<br />

lat, gdy rozpoczęłam naukę w szkole<br />

podstawowej, dowiedziałam się, że<br />

tam, gdzie na świat przyszedł Jezus,<br />

nie ma mrozu, śniegu, a jego stajenka<br />

zupełnie nie przypominała naszej.<br />

Można powiedzieć, że przysłowiowy<br />

„kamień” spadł mi z serca i poczułam<br />

się zdecydowanie lepiej w następne<br />

Boże Narodzenie.<br />

Betlejem – najstarszy pozabiblijny ślad<br />

Archeolodzy odnaleźli w Izraelu<br />

najstarszy pozabiblijny ślad istnienia<br />

miasta Betlejem. Jest to<br />

mała gliniana pieczęć ze starohebrajskimi<br />

inskrypcjami, którą odkryto w tzw.<br />

Mieście dawidowym blisko Wzgórza<br />

Świątynnego. O znalezisku poinformował<br />

w maju br. izraelski urząd ds.<br />

starożytności.<br />

Napisy na pieczęci świadczą, że Betlejem<br />

istniało już w czasach Pierwszej<br />

Świątyni (1006–586 przed Chr.) i należało<br />

do królestwa Judy. Pieczęć wielkości<br />

1,5 cm zawiera w trzech wierszach<br />

słowa: „w siódmym”, „Betlejem” oraz<br />

„dla króla”. Prawdopodobnie chodzi<br />

tu o przesyłkę, która została wysłana<br />

z Betlejem do Jerozolimy w siódmym<br />

<strong>rok</strong>u panowania monarchy. Być może<br />

jest to pieczęć używana przez celników<br />

za panowania Ezechiasza, Manassesa<br />

lub Jozjasza na przełomie V<strong>III</strong>/VII wieku<br />

przed Chrystusem, kiedy podatek<br />

płacono szlachetnymi kruszcami lub<br />

w naturze.<br />

KAI 23/1053/ z dnia 10 VI 20<strong>12</strong> r.<br />

łatwo oceniam zachowania innych, gdy<br />

sama staram się zawsze wybielać. Oczekuję<br />

współczucia i serdeczności w obliczu<br />

swoich potknięć, a innych karcę. Zobaczyłam,<br />

jak bardzo przewrotne jest moje<br />

serce. Zrozumiałam, że do takiego serca<br />

Bóg będzie brzydził się wejść bardziej niż<br />

ja do stajni moich dziadków.<br />

Na szczęście mamy sakrament pokuty<br />

i pojednania – spowiedź świętą.<br />

Fasada kościoła na Polu Pasterzy, Betlejem<br />

Nie dajmy się zwariować światu, dla<br />

którego Boże Narodzenie to przede wszystkim<br />

choinka, prezenty, obfity stół i porządki<br />

w domu. To jest ważne, ale kolejność<br />

powinna być inna. Najpierw porządki<br />

w swoim sercu, żeby Boże Narodzenie<br />

było prawdziwym Bożym Narodzeniem<br />

w nas samych, czego sobie i wszystkim<br />

czytelnikom Wspólnoty Puławskiej życzę.<br />

Parafianka Miłosierdzia Bożego<br />

© rkw


© rkw<br />

Czasem ktoś o kimś mówi: „Przejrzałem<br />

go na wylot”. O jakiego<br />

typu poznanie tutaj chodzi?<br />

Na pewno nie takie, które miałoby być<br />

jakimś przyglądaniem się z zewnątrz,<br />

ale swoistego rodzaju wnikaniem<br />

wewnątrz, w tym wypadku drugiej<br />

osoby, jej charakteru. Poza przykładem<br />

negatywnym dotyczącym poznawania<br />

można wskazać także sytuacje inne,<br />

które ukazują, że wiedza, zwłaszcza ta<br />

odnosząca się do drugiego człowieka,<br />

może polegać na odkrywaniu czyjegoś<br />

drugiego „ja” i wiąże się z kształtowaniem<br />

głębokich więzi międzyludzkich.<br />

Tak się dzieje na przykład pomiędzy zakochanymi,<br />

gdy stwierdzają, że czują się<br />

ze sobą, jakby się znali od lat. Podobnie<br />

rzecz ma się z wiedzą jako darem Ducha<br />

Świętego, dzięki której chrześcijanin<br />

wkracza w świat poznawania Boga. Ta<br />

znajomość nie ma charakteru czysto<br />

intelektualnego i nie polega na gromadzeniu<br />

coraz większej ilości informacji.<br />

Jeśli „Bóg jest miłością” (1 J 4, 8), to<br />

wiedza w odniesieniu do Niego przekracza<br />

zdecydowanie sferę umysłową i pojęciową,<br />

a polega na wnikaniu w głębię<br />

Jego tożsamości. Może to jest tak, jak<br />

z człowiekiem, który się opala i pozwala,<br />

by promienie słoneczne przeniknęły go?<br />

Porównanie z pewnością niedoskonałe,<br />

ale ufam, że bardziej przybliża w zrozumieniu<br />

sensu omawianego daru, aniżeli<br />

od tego oddala.<br />

Jest to dar Ducha, który jako jedyny<br />

„przenika wszystko, nawet głębokości<br />

Boga samego” (1 Kor 2, 10). Człowiek<br />

o własnych siłach nigdy nie mógłby<br />

poznawać swego Stwórcy, który jednak<br />

pozwala na to (por. KKK 2084), co<br />

samo w sobie jest wyrazem nieskończonej<br />

Jego łaskawości. Pro<strong>rok</strong> Izajasz<br />

woła dlatego: „Szukajcie Pana, gdy się<br />

pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki<br />

jest blisko!” (Iz 55, 6). Bóg chce<br />

zatem udzielać swych darów, a przede<br />

wszystkim siebie samego, lecz nie chce<br />

też pogwałcać wolności człowieka, bez<br />

której nie ukształtowałaby się relacja<br />

miłości. Człowiek nie jest automatem,<br />

a Bóg nie jest Tym, który naciska jakiś<br />

magiczny guzik. Sposobem, który<br />

pozwala wybrać Boga w wolności jest<br />

Wiedza<br />

– smakować miłość<br />

Dary Ducha Świętego<br />

„Daj mi poznać drogi Twoje, Panie, i naucz mnie Twoich ścieżek!” (Ps <strong>25</strong>, 4)<br />

wpisane w ludzkie serce pragnienie<br />

Jego Osoby (por. KKK 27). Pragnienie<br />

to zostaje nie tylko podtrzymywane, ale<br />

wraz z Objawieniem Bożym poszerzane,<br />

pogłębiane i w jakiejś mierze już tutaj<br />

na ziemi zaspokajane. W tym świetle<br />

jakże niezwykłe wydaje się choćby objawienie<br />

Mojżeszowi, a poprzez Niego<br />

Ludowi Bożemu, Imienia Jahwe, które<br />

Pan ujawnia jako swoje własne imię.<br />

To nie jeszcze inne określenie Boga jako<br />

Boga, ale podarowanie własnego „JA”.<br />

To jakby wręcz ufne odsłonięcie małżeńskiej<br />

nagości, by doszło do jednoczącego<br />

aktu miłości. Kto rozpoznaje owo pragnienie<br />

i idzie za nim może powtórzyć<br />

za autorem Pieśni nad Pieśniami: „Jam<br />

miłego mego i ku mnie zwraca się jego<br />

pożądanie” (7, 11).<br />

Fragment herbu dominikanów:<br />

pies siedzący na księdze, trzyma w pysku pochodnię<br />

– symbol wiary szukającej zrozumienia<br />

Kto odpowie na objawiającą się<br />

miłość Boga? Kto tak Jego poznał, że<br />

potrafi udzielić Mu daru, godnego Jego<br />

samego? „A ja bardzo płakałem, że<br />

nie znalazł się nikt godny...”, wypowie<br />

autor Apokalipsy, którego też jeden ze<br />

starców w owej sytuacji pocieszy mówiąc:<br />

„Przestań płakać! Oto zwyciężył<br />

Lew z pokolenia Judy, Odrośl Dawida...”<br />

(Ap 5, 4. 5). To oczywiście Zbawiciel,<br />

Jezus Chrystus, który zaświadczył:<br />

„Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec,<br />

ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten,<br />

komu Syn zechce objawić” (Mt 11,<br />

27). Duch Święty swoim darem wiedzy<br />

wprowadza wierzącego w doświadczenie<br />

miłości jaką Syn odbiera od Ojca<br />

i ku Niemu kieruje. Poznanie tego typu<br />

przewyższa wszelką wiedzę tak, aby<br />

© rkw<br />

zostać napełnionym Pełnią Boga, co<br />

podaje autor Listu do Efezjan (por. 3,<br />

19). Doświadczając jednocześnie czym<br />

jest Sze<strong>rok</strong>ość, Długość, Wysokość<br />

i Głębokość miłości Boga oświadcza<br />

on: „Dlatego zginam kolana moje przed<br />

Ojcem” (Ef 3,14; por. w. 18).<br />

Chrystusowa miłość przynagla z kolei<br />

wierzących do konkretnej postawy,<br />

której syntezą jest potrzeba pełnienia<br />

woli Bożej. Tę naukę otrzymaliśmy<br />

w spadku, a wyrazem wierności umiłowanemu<br />

Mistrzowi jest wypełnienie<br />

Jego Testamentu. Dar wiedzy, która<br />

polega na poznawaniu Bożej miłości,<br />

ma dlatego zawsze odniesienie bardzo<br />

praktyczne. Ów dar bywa z tego względu<br />

nazywany także darem umiejętności.<br />

Św. Jan powie: „Kto mówi: »Znam Go«,<br />

a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest<br />

kłamcą i nie ma w nim prawdy” (1 J 2,<br />

4). Chrześcijanin z tego względu powinien<br />

szukać i poznawać Boga, ale nie dla<br />

zaspokojenia próżnej ciekawości, lecz<br />

dla przekształcenia całego swojego życia,<br />

zgodnie z zamysłem Stwórcy i Zbawiciela.<br />

Jest to poznanie angażujące, zobowiązujące<br />

i wymagające. Kto poznaje<br />

Boga, ten nie tylko wie, czego On chce,<br />

ale raczej zaczyna być bliżej Niego, a to<br />

sprawia, że doświadcza Jego pragnień,<br />

które od tej pory sam chce realizować.<br />

Święci są szczególnym i niezwykle<br />

wymownym świadectwem przejęcia<br />

się darem wiedzy do tego stopnia,<br />

że przejęli pragnienia Chrystusowe.<br />

Od św. Pawła Apostoła można usłyszeć:<br />

„Postanowiłem bowiem, będąc wśród<br />

was, nie znać niczego więcej, jak tylko<br />

Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego”<br />

(1 Kor 2, 2) oraz: „Wszystko uznaję za<br />

stratę ze względu na najwyższą wartość<br />

poznania Chrystusa Jezusa, mojego<br />

Pana” (Flp 3, 8). Św. Edyta Stein będzie<br />

pisała z kolei o „Wiedzy Krzyża”.<br />

Czy tak wzniosłe myśli, ale nie będące<br />

przecież tylko teorią, są możliwe do wypowiedzenia<br />

dla tak zwanego zwykłego<br />

chrześcijanina? Tak, pod warunkiem<br />

jednak, jeśli zrozumiemy też, że tak<br />

naprawdę nie ma zwykłego chrześcijaństwa.<br />

ks. Wojciech Rebeta<br />

„Angelus Bronowicki”, 5 (19) 2008<br />

15


Humor ojców pustyni<br />

Pewien starzec, widząc psa, pomyślał:<br />

„Pies ma tylu przyjaciół, bo porusza<br />

ogonem, a nie językiem”.<br />

* * *<br />

W pewnym klasztorze nad brzegami<br />

Morza Czerwonego przeor powiedział<br />

kiedyś:<br />

– Tutaj jest za dużo papug.<br />

Bracia bardzo się zdziwili, ponieważ<br />

nic nie wiedzieli o obecności tych ptaków,<br />

i poprosili przeora o wyjaśnienie.<br />

Ten odpowiedział:<br />

– Zbyt liczni są ci, którzy mówią to,<br />

co myślą, zaledwie gdy dowiedzą się<br />

tego, co myślą inni.<br />

* * *<br />

W Antiochii żył pewien bardzo bogaty<br />

człowiek, który każdego dnia modlił<br />

się, aby Bóg wybawił ubogich z nędzy.<br />

Wiedząc o tym, abba Makary sprawił,<br />

że dotarła do niego następująca<br />

wiadomość: „Bardzo chciałbym mieć do<br />

dyspozycji wszystkie twoje pieniądze”.<br />

Zdumiony bogacz posłał do niego sługę,<br />

by zapytać, co chciałby z nimi uczynić.<br />

Abba Makary odpowiedział:<br />

– Powiedz twemu panu, że spełniłbym<br />

natychmiast to, o co się codziennie<br />

modli.<br />

* * *<br />

Trzech starców spotkało się po<br />

bardzo długim czasie. Byli już bardzo<br />

zaawansowani w latach i rozmawiali<br />

o swym zdrowiu.<br />

– Brak mi paru zębów – powiedział<br />

pierwszy. – Muszę moczyć chleb w wodzie<br />

zanim połknę kawałeczek.<br />

– A mnie brakuje śliny – powiedział<br />

drugi. – Przed każdym kęsem muszę<br />

wziąć do ust trochę soli.<br />

– A mnie nie brak ani zębów, ani<br />

śliny – odpowiedział trzeci – ale tego<br />

ranka pewien brat powiedział: „Abba,<br />

słońce wzeszło zaledwie sześć godzin<br />

temu, a ty już zjadłeś trzy wielkie chleby.<br />

Otóż, brak mi pamięci!<br />

16<br />

R. Kern, Humor ojców pustyni,<br />

KERYGMA, <strong>Lublin</strong>, 1991<br />

Właśnie trwała kampania<br />

wyborcza. W telewizji stale<br />

pojawiał się nielubiany przez<br />

nas polityk. Pewnego dnia przyszli<br />

znajomi. Spytali, gdzie się podział<br />

odbiornik. A mąż na to: „Nie mogłem<br />

patrzeć na tę gębę: wywaliłem telewizor<br />

za okno”. Prawda okazała się bardziej<br />

prozaiczna. Telewizor był mały, czarno-<br />

-biały i popsuty, a mimo to spędzaliśmy<br />

przed nim dużo czasu. Jakość obrazu<br />

była dramatyczna. Któregoś razu pokłóciliśmy<br />

się, czy Dustin Hoffman<br />

to ten z prawej, czy z lewej. Na koniec<br />

mąż wyniósł odbiornik na śmietnik. To<br />

nie sztuka wyrzucić popsuty telewizor.<br />

Sztuka nie kupić sobie nowego.<br />

Nauczycielka najstarszego syna<br />

wezwała nas i oświadczyła, że robimy<br />

mu krzywdę, bo będzie izolowany<br />

w klasie. Był czas, że rodziły się<br />

wątpliwości, czy dobrze robimy. Syn<br />

rzeczywiście jest trochę odludkiem,<br />

ale on po prostu ma taką naturę.<br />

Z telewizorem czy bez, ma inne zainteresowania<br />

niż koledzy, bez przerwy<br />

czyta i nie szuka kontaktu z rówieśnikami.<br />

Wielu znajomych mówiło<br />

nam, że krzywdzimy dzieci, że będą<br />

czuły się inne, upośledzone. Tymczasem<br />

młodsze dzieci wychowały<br />

się praktycznie bez telewizora, a ich<br />

wszechstronny rozwój upewnia nas,<br />

że mieliśmy rację. Jest komputer, ale<br />

dostęp do niego – limitowany. Nie ma<br />

w nim żadnych „strzelanek”, są dla<br />

dzieci gry edukacyjne i Encyklopedia<br />

przyrody, którą lubią. Mają też zabawę<br />

Życie bez telewizji<br />

do nauki angielskiego. Kiedy chodzimy<br />

do kogoś z wizytą, młodsze dzieci<br />

przypinają się do telewizora i trudno<br />

je oderwać. Wyprawa do kina jest<br />

wydarzeniem. Starsze dzieci akceptują<br />

taki stan rzeczy. Młodsze chciałyby<br />

mieć telewizor.<br />

Anna, lat 45, grafik<br />

* * *<br />

Mamy płyty, czytamy gazety, dużo<br />

rozmawiamy z ludźmi. Nie mam poczucia,<br />

że oni wiedzą o świecie więcej od<br />

nas. Telewizor nie jest pępkiem świata<br />

dla ludzi aktywnych, żyjących twórczo,<br />

którzy lubią życie. Wolimy żyć, niż<br />

oglądać życie w telewizji.<br />

Tymoteusz, lat 56, fotografik<br />

Życie bez telewizji oznacza zwiększoną aktywność wszystkich domowników<br />

* * *<br />

Przez pierwsze lata małżeństwa<br />

mieliśmy telewizor. Oboje bardzo dużo<br />

pracowaliśmy. Urodziła się Zosia.<br />

Wracaliśmy z pracy późno, kładliśmy<br />

małą spać i siadaliśmy przed telewizorem<br />

wykończeni. Potem spać... A rano<br />

znowu do pracy. Kiedy Zosia podrosła,<br />

po powrocie z przedszkola włączała<br />

telewizor i oglądała kreskówki. Powtarzała<br />

nasze zachowania. To zaczęło<br />

być irytujące. Decyzja została podjęta<br />

po kilkumiesięcznym pobycie na Mazurach,<br />

gdzie nie było telewizora, ale<br />

za to było tyle atrakcji, że nasza córka<br />

ani razu nie wspomniała o ulubionych<br />

kreskówkach. Wróciliśmy do Warszawy<br />

i wyciągnęliśmy kabel z gniazdka. Telewizor<br />

się „popsuł”. Potem „nie było<br />

pieniędzy na naprawę”. Aż wreszcie<br />

któregoś dnia zniknął.<br />

© rkw


– to możliwe<br />

Był taki moment, kiedy obawiałem<br />

się, że brak telewizora przysporzy mi<br />

problemów w pracy, gdyż jestem socjologiem<br />

i prowadzę badania rynku. Nasi<br />

klienci to reklamodawcy, a ja przestałem<br />

oglądać reklamy. Jednak okazało<br />

się, że nie ma problemu: ja zajmuję<br />

się czytelnictwem prasy i radiem, moi<br />

koledzy – telewizją.<br />

Marcin, lat 48, socjolog<br />

* * *<br />

Mąż nie potrafił przestać. Po pracy<br />

włączał telewizor i mógł oglądać godzinami.<br />

Dzieci były małe, pamiętam popłoch,<br />

kiedy okazywało się, że nie zdążą<br />

do domu na ulubioną bajkę. Wreszcie<br />

22 lata temu podjęliśmy wspólną decyzję<br />

o sprzedaży telewizora. Ostatni film,<br />

jaki oglądałam, to był piękny dokument<br />

o Tybecie. Przez chwilę zrobiło mi się<br />

żal...<br />

Nasze dzieci wiele razy słyszały<br />

wyrazy współczucia z powodu braku<br />

telewizora. „Mój Boże, to ty masz ciężkie<br />

dzieciństwo” – powiedział synowi<br />

kolega. Starsi pochwalają nasz wybór,<br />

ale pozostają przy swoich nawykach.<br />

Nasze dzieci dorastają, mają dużo<br />

zajęć poza lekcjami. Syn trenuje pływanie,<br />

Marysia gra na pianinie, oboje<br />

dużo czytają. W domu jest komputer.<br />

Kiedy byli mali, dużo czasu spędzali,<br />

grając w „Monopoly”, „Scrabble”. Jacek<br />

fantastycznie układał puzzle. Zanim<br />

nauczyli się czytać, trzeba było im zorganizować<br />

czas, najczęściej zabawami<br />

plastycznymi. Potem było już łatwiej,<br />

sami sięgali po książki. Teraz czytają<br />

dużo i szybko. Córka przyznaje, że<br />

bywały sytuacje, kiedy było jej głupio,<br />

że koledzy rozmawiają o programach,<br />

których ona nie zna. Mówi: „Kupię<br />

sobie telewizor na emeryturze”. Syn<br />

natomiast co <strong>rok</strong>u przed Gwiazdką<br />

prosi o telewizor pod choinkę. Widać,<br />

że ma z tym jakiś problem.<br />

Zawsze zależało nam, żeby rozwijać<br />

wrażliwość naszych dzieci. Nie sądzę,<br />

żeby telewizja mogła w tym pomóc. Bardziej<br />

nachalna, agresywna. Być może<br />

moje dzieci nie wiedzą wszystkiego.<br />

Nie wiedzą, ile kataklizmów nawiedziło<br />

świat w minionym tygodniu. Jest<br />

pytanie, czy muszą? Czy bycie dobrze<br />

poinformowanym uczyni z nich wartościowych,<br />

wrażliwych ludzi?<br />

Agata, lat 55, sekretarka<br />

* * *<br />

No i stało się! Zesłałam telewizor<br />

na antresolę. Są na świecie wegetarianie,<br />

abstynenci – mogą być i tacy bez<br />

telewizora. Moją grupą wsparcia są<br />

trzy <strong>rodziny</strong> i kilka innych, o których<br />

istnieniu wiem.<br />

Próbuję nazwać cechy wspólne<br />

„beztelewizorowych” rodziców. Myślę,<br />

że jest to rodzaj niesubordynacji: upór,<br />

przekora, odwaga nieulegania presji<br />

powszechnego obyczaju. Po drugie: to<br />

odpowiedzialny stosunek do wychowania<br />

dzieci. Namysł. Troska.<br />

Ktoś zapyta: cóż to za zasługa, że się<br />

dzieciom zabierze ulubioną rozrywkę?<br />

Owszem, coś się zabrało, ale i coś się<br />

dało w zamian. Od dziś to nie prezes<br />

Dworak ani pan Walter, ani pan Solorz<br />

będą wychowywać nasze dzieci. Będziemy<br />

to robić sami. Będziemy lepić<br />

zwierzątka z plasteliny, opowiadać<br />

bajki, zbierać kasztany i czytać książki.<br />

Trzy <strong>rodziny</strong>, o których mówię, to nie<br />

purytańska sekta. Po prostu spełniają<br />

kilka warunków, które byłyby trudne do<br />

spełnienia w innych domach. Są zgodni:<br />

podjęli decyzję razem, w porozumieniu.<br />

Kupno telewizora nie byłoby dla nich<br />

finansowym problemem. Dzieci wiedzą,<br />

że to jest wybór, a nie upokarzające<br />

znamię niedostatku. Ponadto są dobrze<br />

funkcjonującymi rodzinami. Można by<br />

odjąć im jeszcze kilka cywilizacyjnych<br />

gadżetów, a nie ucierpiałyby na tym<br />

ich wzajemne więzi. W tych domach<br />

telewizor nie mógłby się przyczynić do<br />

erozji relacji rodzinnych, jak to bywa<br />

w domach napiętnowanych brakiem<br />

uczuć. To nie jest ideologia, raczej impuls,<br />

rozumny kaprys.<br />

Ten, kto nie pije, jest „suchy”. Ten,<br />

kto nie bierze, jest „czysty”. Jaki jest<br />

ten, kto nie patrzy? Wolny od przymusu<br />

nadążania za bezustanną paplaniną.<br />

Wolny od strachu, jakim zarażają nas<br />

„Telewizyjne Dzienniki Katastrof”. Od<br />

nachalnej reklamy, od politycznego gęgania,<br />

od propagandy konsumeryzmu<br />

(kultu konsumpcji) i urodyzmu (kultu<br />

ciała i wyglądu), od bycia „cool” i „na<br />

fali”. Od szczebiotu i rechotu.<br />

Reklamy i żyjące z reklam media<br />

wmawiają, że jakość naszego życia zależy<br />

od RZECZY. Ale są na świecie heretycy,<br />

którzy twierdzą, że jakość życia może być<br />

funkcją BRAKU RZECZY. Telewizor jest<br />

zarazem i rzeczą, i tubą, która zachwala<br />

inne rzeczy. Za jednym zamachem wywalasz<br />

z domu dwóch natrętów.<br />

Nazywam się Joanna i jestem Anonimową<br />

Teleholiczką. Telewizja ma<br />

jednego abonenta mniej.<br />

Joanna, lat 56, ilustratorka książek dla dzieci<br />

rkw oprac. na podstawie<br />

„Tygodnika Powszechnego” 51/52 2001<br />

Stadnina koni w Białce k. Krasnegostawu<br />

Modlitwa Źrebięcia<br />

Mój Boże! Jakże świeżutka jest trawa!<br />

Moje kopyta są pełne podskoków.<br />

A więc,<br />

skąd bierze się we mnie – ten strach?<br />

Pędzę przed siebie<br />

i moja grzywa czepia się wiatru.<br />

Pędzę<br />

potykając się o własne nogi, w przypływie<br />

radości,<br />

bo moje oczy są zbyt wielkie<br />

i jestem ich więźniem:<br />

chwytają one zbyt szybko<br />

nurt niepokoju płynący przez świat.<br />

Mój Boże,<br />

gdy noc pełna jest dziwów<br />

czyha nad krawędzią dnia,<br />

niech me żałosne rżenie<br />

poruszy Twe serce!<br />

Zawieś gwiazdę, by czuwała nade mną<br />

i ucisz mój lęk.<br />

Amen.<br />

Carmen Bernos de Gasztold,<br />

Modlitwy zwierząt,<br />

„W drodze”, Poznań 1989<br />

Cytat miesiąca<br />

Jesteśmy karłami, którzy wspięli się<br />

na ramiona olbrzymów. W ten sposób<br />

widzimy więcej i dalej niż oni, nie dlatego,<br />

żeby nasz wz<strong>rok</strong> był bystrzejszy lub<br />

wzrost słuszniejszy, lecz dlatego, że oni<br />

dźwigają nas w górę i podnoszą o całą<br />

gigantyczną wielkość<br />

Bernard z Chartres (zmarł między 1<strong>12</strong>4-1130)<br />

o roli Ojców Kościoła i Tradycji<br />

17<br />

© rkw


Spowiedź w czasie Eucharystii<br />

Liturgia sakramentu pokuty, do wydania<br />

w 1974 r. odnowionego po<br />

II Soborze Watykańskim rytuału<br />

zawierającego Obrzędy pokuty, składała<br />

się jedynie z błogosławieństwa udzielanego<br />

penitentowi przed spowiedzią,<br />

dwóch krótkich modlitw przed rozgrzeszeniem,<br />

rozgrzeszenia i następującej<br />

po nim modlitwy. W praktyce często,<br />

zwłaszcza w czasie spowiedzi podczas<br />

rekolekcji, spowiednicy ograniczali się<br />

jedynie do wysłuchania wyznania grzechów,<br />

krótkiego pouczenia penitenta,<br />

wyznaczenia zadośćuczynienia, tzw.<br />

„pokuty”, i odmówienia formuły absolucji.<br />

Powszechną była także praktyka<br />

spowiadania w zasadzie w czasie całej<br />

Mszy św., którą traktowano jako „okazję<br />

do spowiedzi”. W konsekwencji zarówno<br />

bardzo krótki obrzęd sakramentu<br />

pokuty, jak i sposób jego sprawowania<br />

sprawiały, że w świadomości wiernych,<br />

a nawet kapłanów, sakrament ten miał<br />

charakter czysto „prywatny”, znajdował<br />

się niejako poza liturgią Kościoła.<br />

Należałoby się spodziewać, że sytuacja<br />

ulegnie zmianie po wejściu w życie<br />

odnowionych po soborze obrzędów<br />

sakramentu pokuty. Rytuał zawiera<br />

bowiem dwie główne formy jego sprawowania:<br />

obrzęd pojednania jednego<br />

penitenta i obrzęd pojednania wielu<br />

penitentów z indywidualną spowiedzią<br />

i rozgrzeszeniem. Tymczasem wydaje<br />

się, że wszystko pozostało jak dawniej.<br />

Bardzo rzadko duszpasterze korzystają<br />

z obrzędów pojednania wielu penitentów<br />

z indywidualną spowiedzią i rozgrzeszeniem<br />

(druga forma), ograniczając się jedynie<br />

do „spowiadania”, i to najczęściej<br />

w czasie Mszy św. Praktyka taka na<br />

pewno nie przyczynia się do dostrzegania<br />

w pojednaniu pojedynczych penitentów<br />

prawdziwej celebracji liturgicznej.<br />

Sakrament spowiedzi jest liturgią<br />

Istotą celebracji liturgicznej jest<br />

dialog między Bogiem a Jego ludem:<br />

„w liturgii Bóg mówi do swego ludu,<br />

lud zaś odpowiada Bogu przez śpiew<br />

i modlitwę” (KL 33). W sprawowaniu<br />

liturgii Kościół zawsze wyznaje swoją<br />

wiarę, dziękuje Bogu za dar zbawienia<br />

przez Jezusa Chrystusa, składa swe życie<br />

jako ofiarę duchową na chwałę Bogu<br />

i oczekuje przyjścia Pana. To nadaje<br />

radosnego, a zarazem dziękczynnego<br />

charakteru liturgii Kościoła.<br />

W liturgii z natury uczestniczy wiele<br />

osób, ale w niektórych wypadkach może<br />

18<br />

ona być sprawowana jedynie przez dwie,<br />

a nawet jedną osobę. Tak dzieje się przy<br />

sprawowaniu sakramentu pokuty i pojednania<br />

(kapłan – penitent), w czasie<br />

indywidualnego odmawiania Liturgii<br />

Godzin oraz (w wypadkach nadzwyczajnych)<br />

we Mszy z udziałem jednego lub<br />

nawet bez udziału ministranta.<br />

Sprawowanie sakramentu pokuty<br />

i pojednania, w każdej z przewidzianych<br />

przez rytuał form, jest zawsze prawdziwą<br />

celebracją liturgiczną, w której<br />

działanie Boga i człowieka spotyka się<br />

pod osłoną świętych znaków. W każdej<br />

z nich występują wszystkie istotne<br />

elementy akcji liturgicznej: obrzędy<br />

wstępne, p<strong>rok</strong>lamacja słowa Bożego<br />

(czytania i homilia), właściwy obrzęd<br />

sakramentalny oraz zakończenie i rozesłanie.<br />

Najbardziej jest to widoczne<br />

w drugiej formie celebracji sakramentu<br />

(pojednanie wielu penitentów z indywidualną<br />

i wspólną spowiedzią i rozgrzeszeniem),<br />

chociaż zasadnicza struktura<br />

obrzędów zachowana jest także przy<br />

pojednaniu pojedynczych penitentów,<br />

kiedy liturgię celebrują jedynie kapłan<br />

i penitent.<br />

W aktualnym rytuale Obrzędy pokuty<br />

liturgię sakramentu pokuty i pojednania<br />

tworzą następujące elementy:<br />

– przyjęcie penitenta (penitentów);<br />

– liturgia słowa Bożego (przy pojednaniu<br />

jednego penitenta – krótki tekst<br />

z Pisma Świętego lub dowolna);<br />

– wyznanie grzechów, pouczenie penitenta<br />

(homilia), wyznaczenie i przyjęcie<br />

zadośćuczynienia;<br />

– modlitwa penitenta wyrażająca jego<br />

żal za grzechy;<br />

– formuła rozgrzeszenia;<br />

– uwielbienie Boga i dziękczynienie<br />

za dar przebaczenia grzechów;<br />

– rozesłanie.<br />

Liturgia sakramentu pokuty i pojednania<br />

angażuje zarówno kapłana<br />

– szafarza, jak i penitenta, który w pewnym<br />

sensie koncelebruje z kapłanem,<br />

ponieważ akt sakramentalny dokonuje<br />

się dzięki współdziałaniu kapłana<br />

i penitenta. Tworzą go połączone ze<br />

sobą akty: penitenta, który w pokorze<br />

otwiera się na Boże miłosierdzie, wyznaje<br />

swoje grzechy i za nie żałuje oraz<br />

działanie szafarza, który przyjmuje<br />

wyznanie grzechów, udziela pouczenia,<br />

określa sposób zadośćuczynienia<br />

i w imię Trójcy Świętej oznajmia mu<br />

Boże przebaczenie i łaskę pojednania.<br />

W celebracji sakramentu pokuty i pojednania<br />

nie chodzi jedynie o spotkanie<br />

penitent – kapłan, ale jest to prawdziwe<br />

spotkanie grzesznika z miłosiernym<br />

i przebaczającym Bogiem. Głównym<br />

działającym jest Bóg, do którego przychodzi<br />

należycie usposobiony grzesznik<br />

i przez odpowiedź na wezwanie Boże<br />

do nawrócenia otrzymuje łaskę pojednania,<br />

czyli uświęcenia, oddając w ten<br />

sposób Bogu prawdziwy kult w duchu i<br />

w prawdzie, a to należy do istoty liturgii<br />

Kościoła.<br />

Spowiedź w czasie Mszy Świętej<br />

W duchu odnowionej po II Soborze<br />

Watykańskim liturgii obowiązuje<br />

zasada, że w tym samym miejscu<br />

i w tym samym czasie nie mogą być<br />

sprawowane dwie różne czynności<br />

liturgiczne. Odnosi się to nie tylko do<br />

celebracji Mszy św. jak dawniej przy<br />

tzw. głównym ołtarzu i przy ołtarzach<br />

bocznych czy udzielania chrztu w nawie<br />

bocznej, podczas gdy w nawie głównej<br />

trwała celebracja Eucharystii. Problemy<br />

te zostały rozwiązane przez możliwość<br />

koncelebracji Mszy św. oraz złączenie<br />

z nią liturgii sakramentu chrztu.<br />

W dalszym ciągu istnieje jednak problem<br />

sprawowania sakramentu pokuty<br />

i pojednania w czasie liturgii mszalnej.<br />

Mimo powtarzanych wielokrotnie<br />

bardzo wyraźnych zaleceń Stolicy Apostolskiej,<br />

aby czas sprawowania tego<br />

sakramentu nie pokrywał się z czasem<br />

celebracji Mszy św., przyzwyczajenie<br />

duszpasterzy i wiernych, czyli „spowiadanie”<br />

podczas Mszy św., trwa nadal.<br />

Dlaczego? Wydaje się, że nie tylko<br />

z przyzwyczajenia, ale także z powodu<br />

swoiście rozumianego duchowego dobra<br />

wiernych oraz pewnej „wygody” duszpasterzy.<br />

Dobro wiernych rozumie się<br />

tutaj w ten sposób, że zawsze w czasie<br />

Mszy św. zastaną księdza w konfesjonale.<br />

Natomiast nie bierze się pod uwagę<br />

faktu, że „spowiedź” w czasie śpiewu,<br />

gry na organach, czytań biblijnych<br />

i kazania jest często bardzo uciążliwa<br />

dla spowiedników, a z pewnością także<br />

dla penitentów.<br />

Osobny problem pojawia się wtedy,<br />

gdy spowiedź odbywa się w czasie<br />

niedzielnej lub świątecznej Mszy św.<br />

tzn. wtedy, gdy wierni na mocy przykazania<br />

obowiązani są do „pobożnego<br />

uczestnictwa we Mszy św.”. Nierzadko<br />

zdarza się, zwłaszcza w ostatnie niedziele<br />

przed Wielkanocą i Narodzeniem<br />

Pańskim, że penitenci jedynie<br />

fizycznie są w kościele, ale we Mszy


św. albo tylko częściowo, albo nawet<br />

wcale nie uczestniczą, gdyż całą swoją<br />

uwagę skupiają na tym, aby „zdążyć<br />

się wyspowiadać” jeszcze przed Komunią<br />

św., a nawet przed zakończeniem<br />

Mszy św. Jak jest w takich sytuacjach<br />

z wypełnieniem zalecenia Kościoła,<br />

aby w liturgii uczestniczyć świadomie,<br />

czynnie, pobożnie i owocnie? (por. KL<br />

14). Czy problem ten dostrzegają duszpasterze?<br />

Czy przynajmniej sygnalizują<br />

go wiernym świeckim? A powinni to<br />

czynić, gdyż pytanie o sposób i stopień<br />

zaangażowania w uczestnictwo<br />

we Mszy św. znajduje się w rachunku<br />

sumienia zawartym w rytuale Obrzędy<br />

pokuty: „Czy odnoszę się ze czcią do<br />

niedzieli i świąt Kościoła, do liturgii,<br />

a zwłaszcza do Mszy św., uczestnicząc<br />

w niej czynnie, pobożnie i uważnie?”.<br />

* * *<br />

Jak zatem rozwiązać problem „spowiadania<br />

w czasie Mszy św.”? Najpierw<br />

należy zaznaczyć, że ani z litery, a tym<br />

bardziej z ducha dokumentów Kościoła<br />

nie wynika, że przewiduje się jako<br />

zwyczajną praktykę przystępowanie<br />

przez wiernych do sakramentu pokuty<br />

i pojednania w czasie Mszy św. Jeszcze<br />

przed wydaniem nowego rytuału<br />

Obrzędy pokuty na temat sprawowania<br />

sakramentu pokuty szczegółowe<br />

przepisy znajdowały się w Instrukcji<br />

Eucharisticum mysterium z <strong>25</strong> maja<br />

1967 r., w której jest następujące<br />

zalecenie: „Wytrwale należy przyzwyczajać<br />

wiernych, aby przystępowali do<br />

sakramentu pokuty poza Mszą św.,<br />

zwłaszcza w określonych godzinach,<br />

tak aby jego udzielanie dokonywało<br />

się w spokoju i z prawdziwą ich korzyścią,<br />

jak również nie przeszkadzało im<br />

w czynnym uczestnictwie we Mszy św.”<br />

(nr 35). Przepisy te zostały raz jeszcze<br />

przypomniane w rytuale Obrzędy pokuty<br />

(nr 13) wraz z zaznaczeniem, że<br />

„pojednanie penitentów może odbywać<br />

się o każdej porze i w każdym dniu”.<br />

Jednocześnie rytuał zaleca, aby „wierni<br />

znali dni i godziny, w których kapłan<br />

jest obecny dla wykonywania tej posługi”<br />

i przyzwyczajać ich, „aby spowiadali<br />

się poza Mszą, zwłaszcza w ustalonych<br />

godzinach” (tamże).<br />

Na ważność tego problemu wskazuje<br />

także II Polski Synod Plenarny.<br />

Nie tylko zaleca duszpasterzom, aby<br />

ustalili w <strong>parafia</strong>ch stałe dni i godziny<br />

posługi w konfesjonale, zwłaszcza<br />

w sobotę i przed dniami świątecznymi,<br />

ale „uroczyście zobowiązuje wszystkich<br />

proboszczów do wprowadzenia codziennej<br />

praktyki słuchania spowiedzi poza<br />

godzinami sprawowania Eucharystii.<br />

Tak jak we wszystkich <strong>parafia</strong>ch istnieje<br />

ustalony porządek Mszy Świętych, tak<br />

też powinny być podawane do publicznej<br />

wiadomości godziny dyżurów<br />

w konfesjonale” (s. 246 nr 51; por.<br />

s. 202 nr 68; s. 210 nr <strong>12</strong>1).<br />

Czy zatem dopuszczalne jest sprawowanie<br />

sakramentu pokuty podczas<br />

Mszy św.? Dokumenty Kościoła wyraźnie<br />

nie zakazują „spowiadania”<br />

w czasie jej celebracji, ale jednoznacznie<br />

preferują, aby wierni przystępowali do<br />

tego sakramentu poza czasem, a nawet<br />

miejscem sprawowania Mszy św.<br />

Ze względu na istniejącą od dawna<br />

praktykę i przyzwyczajenie, tak duchownych,<br />

jak i świeckich, że „księża<br />

spowiadają w czasie Mszy św.” i zanim<br />

utrwali się nowy zwyczaj korzystania<br />

z tego sakramentu poza Mszą św., należy<br />

inaczej traktować posługę kapłanów<br />

w konfesjonale w niedziele i święta,<br />

kiedy wierni mają obowiązek pobożnego<br />

w niej uczestnictwa, a inaczej w dni<br />

powszednie. Nie ulega wątpliwości,<br />

że „spowiadanie” w czasie Mszy św.<br />

w niedziele i święta, jakkolwiek jest<br />

dopuszczalne, to jednak nigdy nie<br />

jest i nie będzie ideałem posługiwania<br />

pasterskiego dla teologicznie i liturgicznie<br />

uformowanych duszpasterzy oraz<br />

dla wiernych, którzy pragną pobożnie<br />

uczestniczyć w sakramentach świętych.<br />

Świadome, czynne i pobożne uczestnictwo<br />

w celebracji Eucharystii od samego<br />

początku aż do jej zakończenia w żaden<br />

sposób nie da się pogodzić z uczestnictwem<br />

w tym samym czasie w innej<br />

czynności liturgicznej, a taką jest celebracja<br />

sakramentu pokuty i pojednania.<br />

Takiego łączenia tych dwóch celebracji<br />

nie przewidują księgi liturgiczne, które<br />

dopuszczają, a nawet zalecają łączenie<br />

ze Mszą św. sakramentów chrztu,<br />

bierzmowania, małżeństwa, a nawet<br />

namaszczenia chorych.<br />

Natomiast inaczej należy spojrzeć<br />

na ten problem, gdy chodzi o dni powszednie<br />

i święta, w które wierni nie są<br />

zobowiązani do uczestnictwa we Mszy<br />

św. Wielu wiernych przychodzi wtedy<br />

do kościoła właśnie głównie po to, aby<br />

skorzystać z posługi spowiedników.<br />

Niedopuszczona jest pojawiająca się<br />

niekiedy praktyka, że przewodniczący<br />

liturgii mszalnej (celebrans) w czasie<br />

liturgii słowa Bożego opuszcza prezbiterium<br />

i udaje się do konfesjonału,<br />

aby słuchać spowiedzi penitentów.<br />

Biorąc pod uwagę racje teologiczne,<br />

zasady celebracji liturgii w duchu obowiązujących<br />

ksiąg liturgicznych oraz<br />

prawdziwe dobro duchowe wiernych,<br />

w podsumowaniu należy stwierdzić,<br />

że Kościół pragnie, aby mieli oni częsty<br />

i łatwy dostęp do posługi kapłanów jako<br />

szafarzy sakramentu pokuty i pojednania.<br />

Jednocześnie usilnie zaleca, aby celebracja<br />

tego sakramentu nie pokrywała<br />

się z czasem i miejscem sprawowania<br />

Mszy św., zwłaszcza w niedziele i obowiązujące<br />

święta. Idealnym rozwiązaniem<br />

są na stałe wyznaczone i podane<br />

do wiadomości wiernym (na tablicy<br />

ogłoszeń) dni i godziny, kiedy kapłani<br />

poza Mszą św. pełnią posługę w konfesjonale.<br />

Korzyści duchowe penitentów<br />

oraz warunki posługi spowiedników<br />

są wtedy nie do przecenienia (cisza,<br />

brak pośpiechu). Dlatego należy zrobić<br />

wszystko, aby zmienić dotychczasową,<br />

prawie powszechną praktykę spowiadania<br />

w zasadzie głównie w tym czasie,<br />

gdy w kościele celebruje się Msze<br />

święte.<br />

ks. Czesław Krakowiak<br />

Sanktuarium w Licheniu. Jedno z nielicznych miejsc, gdzie przy konfesjonałach są wyłożone rachunki sumienia<br />

19<br />

© rkw


Informacje kancelaryjne ©<br />

20<br />

Parafia św. Brata Alberta Chmielowskiego<br />

24-100 Puławy, ul. Słowackiego 32<br />

tel. (81) 887 93 53<br />

email: paralbert@wp.pl, www.albert.pulawy.pl<br />

Księża pracujący w parafii<br />

• proboszcz: ks. pr. Aleksander Zeń<br />

• wikariusze: ks. Andrzej Okaj, ks. Mariusz<br />

Kozina, ks. Grzegorz Majkut, ks. Marcin<br />

Szymańczuk<br />

Kancelaria <strong>parafia</strong>lna<br />

• godziny przyjęć: codziennie z wyjątkiem<br />

środy, niedzieli i świąt 900 –1000 , 1600 –1745 (w okresie wakacji 730 –800 i 1600 –1745 ).<br />

Porządek Mszy św.<br />

• w niedziele i święta obowiązkowe: 730 , 900 ,<br />

1030 (dla dzieci), <strong>12</strong>00 , 1600 (dla młodzieży),<br />

1800 ;<br />

• w drugą niedzielę miesiąca Msza św. w języku<br />

łacińskim: <strong>12</strong>00 ;<br />

• w święta (w dni robocze): 730 , 900 , 1600 , 1800 ;<br />

• w dni powszednie: 700 , 1800 .<br />

Nabożeństwa<br />

• w maju i październiku: 1830 ;<br />

• w listopadzie: 1730 .<br />

Sakrament spowiedzi<br />

• w niedzielę podczas każdej Mszy św.;<br />

• w ciągu tygodnia przed Mszą św. (rano),<br />

podczas każdej Mszy św. (wieczorem);<br />

• w pierwsze piątki miesiąca: 645 –700 , 1600 –<br />

1830 ;<br />

• w pierwsze soboty: 645 –700 , od 1745 .<br />

Sakrament chrztu św.<br />

• w każdą niedzielę: o <strong>12</strong>00 ;<br />

• przygotowanie do chrztu św. rodziców<br />

i chrzestnych w piątek: o 1840 .<br />

Pierwsza Komunia św.<br />

• w drugą niedzielę maja o 930 ;<br />

• przygotowanie dzieci kl. II w każdą niedzielę<br />

po Mszy św. o 1030 .<br />

Sakrament bierzmowania<br />

• przygotowanie uczniów kl. <strong>III</strong> (gimnazjum)<br />

w drugą i czwartą niedzielę po Mszy św. o 1600 .<br />

Sakrament małżeństwa<br />

• konferencje dla narzeczonych: luty–październik<br />

w sobotę o 1845 , (w maju i październiku<br />

po nabożeństwie).<br />

Konta <strong>parafia</strong>lne<br />

Pekao SA 30 <strong>12</strong>40 24<strong>12</strong> 1111 0000 3628 3006<br />

PKO BP 95 1020 3219 0000 9102 0047 2423<br />

Parafia św. Józefa<br />

24-100 Puławy, ul. Włostowicka 61<br />

tel. (81) 888 47 27<br />

www.pulawy-jozef.diecezja.lublin.pl<br />

Księża pracujący w parafii<br />

• proboszcz: ks. Waldemar Żyszkiewicz,<br />

• wikariusze: ks. Robert Karczmarek, ks.<br />

Adam Zawisza<br />

Kancelaria <strong>parafia</strong>lna<br />

• godziny przyjęć: poniedziałek–sobota 800 –900 ,<br />

1700 –1800 .<br />

Porządek Mszy św.<br />

• w niedziele i święta: 730 , 900 , 1030 , <strong>12</strong>15 , 1800 ;<br />

w kaplicy w Skowieszynie: 1030 ;<br />

• w dni powszednie: 700 i 1800 .<br />

Sakrament chrztu św.<br />

• w każdą niedzielę: o <strong>12</strong>15 .<br />

Sakrament małżeństwa<br />

• konferencje dla narzeczonych w niedziele<br />

o 1630 (pierwszy cykl od Niedzieli Chrystusa<br />

Króla, drugi cykl od pierwszej niedzieli Wielkiego<br />

Postu)<br />

Konto <strong>parafia</strong>lne<br />

PKO BP 71 1020 3219 0000 9702 0047 2076<br />

Parafia Matki Bożej Różańcowej<br />

24-100 Puławy, ul. Lubelska 7a<br />

tel. (81) 88 83 414<br />

Księża pracujący w parafii<br />

• proboszcz: ks. Piotr Trela<br />

• wikariusze: ks. Mariusz Kamiński, ks. Łukasz<br />

Kachnowicz, ks. Grzegorz Krupa<br />

• rezydent: ks. Andrzej Bubicz<br />

Kancelaria <strong>parafia</strong>lna<br />

• godziny przyjęć: wtorek–piątek 830 –1000 i 1600 –1730 , sobota 830 –1000 .<br />

Porządek Mszy św.<br />

• niedziela: 700 , 830 , 1000 , 1130 (dla dzieci), 1300 ,<br />

1630 (dla młodzieży), 1800 ;<br />

rkw<br />

• święta: 800 , 1000 , <strong>12</strong>00 , 1600 , 1800 ;<br />

• dni powszednie: 730 , 800 , <strong>12</strong>00 , 1800 .<br />

Spowiedź podczas nabożeństw oraz 1030 –<strong>12</strong>00 .<br />

Wystawienie Najświętszego Sakramentu<br />

• poniedziałek–sobota: 830 –1800 .<br />

Różaniec<br />

• poniedziałek–sobota: 830 .<br />

Nabożeństwo do Bożego miłosierdzia<br />

• codziennie: 1500 .<br />

Konferencje dla narzeczonych<br />

• w sobotę 1830 .<br />

Sakrament Chrztu<br />

• druga i czwarta niedziela miesiąca 1300 ,<br />

• katecheza przedchrzcielna wtorek 1830 .<br />

Spotkania grup formacyjnych<br />

• Kółka Żywego Różańca w pierwszą sobotę<br />

miesiąca 830 .<br />

• Legion Maryi: poniedziałek 1600 .<br />

• Spotkania chóru <strong>parafia</strong>lnego: wtorek 1800 .<br />

• Zbiórka ministrantów: kandydaci w poniedziałek<br />

1600 , ministranci w środę 1600 .<br />

• Oaza: sobota 1600 .<br />

• Schola dziecięca: sobota 1100 .<br />

• Schola młodzieżowa: piątek 1900 .<br />

Konta <strong>parafia</strong>lne<br />

PKO S.A 23 <strong>12</strong>40 24<strong>12</strong> 1111 0000 3628 3035<br />

BS Końskowola 35 8741 0004 0000 0954 2000 0020<br />

Parafia Św. Rodziny<br />

24-100 Puławy, ul. Saperów Kaniowskich 2<br />

tel. (81) 887 20 30<br />

e-mail: sw_rodzina@wp.pl<br />

www.pulawy-sw<strong>rodziny</strong>.kuria.lublin.pl<br />

Księża pracujący w parafii<br />

• proboszcz: ks. Henryk Olech<br />

• wikariusze: ks. Paweł Grzebalski, ks. Jacek<br />

Jakubiec, ks. Piotr Niedziela<br />

Kancelaria <strong>parafia</strong>lna<br />

• godziny przyjęć: poniedziałek–sobota 730 –800 i 1730 –1830 (oprócz świąt).<br />

Porządek Mszy św.<br />

• w niedziele i uroczystości: 700 , 830 , 1000 ,<br />

1130 (dla dzieci), 1300 (chrzcielna), 1800 (dla<br />

młodzieży).<br />

• w dni powszednie: 700 , 1700 , 1830 .<br />

• w święta nieobowiązkowe: 700 , 830 , 1700 , 1830 .<br />

Konta <strong>parafia</strong>lne<br />

PKO BP S.A. 51 1020 3219 0000 9002 0047 <strong>12</strong>27


Parafia pw. Wniebowzięcia NMP<br />

24-100 Puławy, ul. Aignera 1<br />

tel. (81) 887 45 33<br />

e-mail: <strong>parafia</strong>.wnmp.pulawy@poczta.onet.pl<br />

www.<strong>parafia</strong>wnmppulawy.republika.pl<br />

Księża pracujący w parafii<br />

• proboszcz: ks. dr Adam Szponar<br />

• wikariusze: ks. Sławomir Jargiełło, ks. dr<br />

Piotr Melko<br />

• rezydent: ks. kan. Edward Szeliga<br />

Kancelaria <strong>parafia</strong>lna<br />

• godziny przyjęć: codziennie (oprócz środy<br />

i świąt) 900 –1100 i 1600 –1800 .<br />

Porządek Mszy św.<br />

• w niedziele i uroczystości: 700 , 900 , 1030 , <strong>12</strong>00 (dla dzieci), 1800 .<br />

• w święta nieobowiązkowe: 700 , 900 , 1630 i 1800 .<br />

• w dni powszednie: 630 , 700 , 1800 .<br />

Nabożeństwa okresowe<br />

• Adoracja Najświętszego Sakramentu:<br />

w czwartki 730 –1730 .<br />

• Msza św. do Matki Bożej Nieustającej Pomocy:<br />

w środy 1800 .<br />

• Apel Papieski: drugi dzień miesiąca 2100 .<br />

• Nabożeństwo do Matki Bożej Królowej Pokoju:<br />

druga środa miesiąca 1700 ;<br />

• pierwsze czwartki miesiąca: 1800 Msza św.<br />

z adoracją Najświętszego Sakramentu i indywidualnym<br />

błogosławieństwem;<br />

• pierwsze piątki miesiąca: 1630 Msza św. dla<br />

dzieci; 1800 Msza św. o bł. Auguście Czartoryskim<br />

z ucałowaniem relikwii. Po Mszy adoracja<br />

i uwielbienie Boga połączone z modlitwą za<br />

miasto. Spowiedź pierwszopiątkowa podczas<br />

nabożeństw.<br />

• pierwsza sobota miesiąca: po Mszy o 1800 Nieustająca Nowenna do NMP Niepokalanej<br />

Cudownego Medalika.<br />

• nabożeństwo fatimskie: (maj–październik)<br />

13. dnia miesiąca o 1700 , o 1800 Msza św. a po<br />

niej procesja ze świecami wokół kościoła.<br />

Nabożeństwa: majowe, czerwcowe i różaniec<br />

o 1730 .<br />

Sakrament chrztu św.<br />

• w drugą niedzielę miesiąca <strong>12</strong>00 na Mszy św.<br />

Sakrament chrztu św.<br />

• przygotowanie do chrztu św. rodziców<br />

i chrzestnych: piątki przed drugą niedzielą miesiąca<br />

o 1700 w dolnym budynku <strong>parafia</strong>lnym.<br />

Sakrament małżeństwa<br />

• konferencje dla narzeczonych: wtorki o 1845 w dolnym budynku <strong>parafia</strong>lnym.<br />

Spotkania grupy AA<br />

• w poniedziałki o 1700 .<br />

Numer konta:<br />

PKO BP 75 1020 3219 0000 9202 0047 2928<br />

Parafia Miłosierdzia Bożego<br />

24-100 Puławy, ul. M. Kowalskiego 1<br />

tel. (81) 886 80 94<br />

email: a.sternik@kuria.lublin.pl<br />

www.mbpulawy.tk<br />

Księża pracujący w parafii<br />

proboszcz: ks. Andrzej Sternik<br />

wikariusze: ks. Tomasz Musiej, ks. Piotr Niewiadomski,<br />

ks. Michał Szuba, ks. Michał Zybała<br />

rezydent: ks. kan. Ryszard Gołda, ks. Mariusz<br />

Nowaczek<br />

Kancelaria <strong>parafia</strong>lna<br />

• godziny przyjęć: codziennie 900 –1100 ,1600 –<br />

1800 , z wyjątkiem środy, niedzieli i uroczystości<br />

kościelnych.<br />

Porządek Mszy św.<br />

• w niedziele: 700 , 900 , 1000 w kaplicy dla dzieci<br />

przedszkolnych, 1100 dla dzieci, <strong>12</strong>30 , 1600 , 1800 dla młodzieży.<br />

• w dni powszednie: 630 , 800 , 1800 .<br />

• w święta: 700 , 900 , 1600 , 1800 .<br />

Roraty w Adwencie 600 (dzień powszedni).<br />

Sakrament spowiedzi<br />

• każdego dnia podczas Mszy św.<br />

• w dni powszednie codziennie o 1730 .<br />

Nabożeństwa<br />

• Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego w piątki<br />

o 1830 .<br />

• Koronka do Miłosierdzia Bożego codziennie<br />

o 1500 w kaplicy św. Faustyny<br />

• Adoracja Najświętszego Sakramentu codziennie<br />

1500 –1745 oraz w pierwsze piątki<br />

830 –1745 .<br />

• Różaniec fatimski: maj–październik 1900 .<br />

• Nabożeństwo różańcowe w dni powszednie po<br />

Mszy św. o 1800 , w niedziele po Mszy św. o 1600 .<br />

• Różaniec za zmarłych w listopadzie w dni<br />

powszednie po Mszy św. o 1800 , w niedziele<br />

po Mszy św. o 1600 .<br />

• Nabożeństwo pierwszoczwartkowe po Mszy<br />

św. o 1800 .<br />

• Nabożeństwo pierwszopiątkowe po Mszy<br />

św. o 800 i 1800 .<br />

• Nabożeństwo pierwszosobotnie po Mszy<br />

św. o 800 i 1800 .<br />

• Apel Papieski 16. dnia miesiąca o 2100 .<br />

Sakrament chrztu św.<br />

• przygotowanie do chrztu św. rodziców<br />

i chrzestnych: piątek 1845 .<br />

Sakrament małżeństwa<br />

• konferencje dla narzeczonych: wtorki 1845 .<br />

Konto <strong>parafia</strong>lne<br />

PKO BP 48 1020 3219 0000 9102 0056 4740<br />

Parafia św. Jana Chrzciciela<br />

i św. Bartłomieja Apostoła (Fara)<br />

24-<strong>12</strong>0 Kazimierz Dolny, ul. Zamkowa 6<br />

tel. (81) 881 08 70<br />

email: tlewniewski@wp.pl, www.kazimierz-fara.pl<br />

Księża pracujący w parafii<br />

• proboszcz: ks. Tomasz Lewniewski<br />

• wikariusze: ks. Attila Honti, ks. Grzegorz<br />

Kiciak<br />

• rezydent: ks. Jan Pietruszka<br />

Kancelaria <strong>parafia</strong>lna<br />

• godziny przyjęć: codziennie 900 –1000 , 1600 –<br />

1730 (w sprawie rejestracji grobów: wtorek i piątek<br />

900 –1100 i 1600 –1730 ).<br />

Porządek Mszy Św.<br />

•w niedziele i święta: 730 (1 V–31 X w kościele<br />

św. Anny), 900 , 1030 , <strong>12</strong>00 , 1800 • w dni powszednie 800 , 1800 .<br />

Nabożeństwa okresowe<br />

• codziennie o 1730 .<br />

Sakrament Chrztu św.<br />

• w drugą i czwartą niedzielę miesiąca oraz<br />

w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy<br />

na Mszy św. o 1030 .<br />

Sakrament małżeństwa<br />

• konferencje dla narzeczonych: w środy<br />

o 1700 .<br />

Konto <strong>parafia</strong>lne<br />

57 1020 3219 0000 9802 0041 1751<br />

KAPELAN SZPITALA W PUŁAWACH<br />

Wizyty na oddziałach<br />

Poniedziałek, wtorek, środa, piątek: 1000 –<strong>12</strong>30 i 1500 –1700 .<br />

W zagrożeniu życia – na wezwanie telefoniczne.<br />

Msza Święta w Kaplicy św. Karola Boromeusza<br />

• poniedziałek, wtorek, środa, piątek: 1900 .<br />

• czwartek 1000 • niedziele i święta:<br />

– wrzesień–czerwiec 1100 ,<br />

– lipiec–sierpień 1900 .<br />

Hospicjum im. Bł. Matki Teresy z Kalkuty<br />

Msza Św. w kaplicy:<br />

w niedziele i święta 1500 .<br />

Ks. Ryszard Winiarski<br />

tel. 605-242-671<br />

ryszard.k.winiarski@gmail.com<br />

www kapelan.pulawy.pl<br />

21


National Geographic Channel<br />

w związku z rozpoczęciem kolejnego<br />

sezonu programu Tabu,<br />

który obnaża zachowania i style życia<br />

ludzi na całym świecie, zlecił pracowni<br />

Millward Brown SMG/KRC przebadanie<br />

dorosłych Polaków, co sądzą o osobach,<br />

które poprawiają swoją urodę oraz jakie<br />

zachowania są ich zdaniem akceptowane<br />

społecznie. Zapytano, co Polacy<br />

myślą o osobach, które powiększyły<br />

sobie biust, poddały się zabiegowi odsysania<br />

tłuszczu, korekty plastycznej,<br />

stosują botoks czy powiększyły usta.<br />

Zbadano także, jakie zachowania<br />

uważają za dopuszczalne, jeżeli chodzi<br />

o normy społeczne. Wśród badanych<br />

zachowań znalazły się: transwestytyzm,<br />

uzależnienia, swingowanie (wymiana<br />

partnerów podczas seksu), odczuwanie<br />

22<br />

Tabu Polaków<br />

popędu seksualnego do przedmiotów,<br />

a także eutanazja, zapłodnienie in vitro<br />

czy homoseksualizm.<br />

Zdecydowana większość Polaków<br />

(62%) negatywnie ocenia kobiety, które<br />

operacyjnie powiększyły sobie biust.<br />

Co ciekawe, więcej kobiet (66%) niż<br />

mężczyzn (59%) negatywnie ocenia<br />

operacyjne powiększenie biustu.<br />

57% Polaków negatywnie ocenia<br />

osoby, które poddały się zabiegowi<br />

liposukcji, czyli operacyjnemu odsysaniu<br />

tłuszczu z dowolnej części ciała.<br />

Co ciekawe, więcej mężczyzn (72%) niż<br />

kobiet (61%) negatywnie ocenia osoby,<br />

które stosują botoks.<br />

Zabiegiem korygującym urodę, który<br />

najwięcej Polaków ocenia negatywnie,<br />

bo aż 75%, jest powiększenie ust. Również<br />

osoby z wyższym wykształceniem<br />

źle oceniają osoby, które stosują jakiekolwiek<br />

zabiegi poprawiające urodę –<br />

około 60%. Aż 64% Polaków uważa, że<br />

zmiana kształtów własnego ciała i ból<br />

fizyczny w celu poprawienia piękna jest<br />

niedopuszczalny, jeśli chodzi o normy<br />

społeczne.<br />

Więcej osób z wykształceniem wyższym<br />

(70%) niż podstawowym (55%)<br />

uważa uzależnienie od robienia zakupów<br />

za niedopuszczalne, jeśli chodzi<br />

o normy społeczne.<br />

Więcej kobiet (84%) niż mężczyzn<br />

(75%) uważa uzależnienie od gier komputerowych<br />

za niedopuszczalne.<br />

89% kobiet uważa swingowanie za<br />

niedopuszczalne według norm społecznych.<br />

Natomiast w przypadku<br />

mężczyzn – tylko 77%. Jednocześnie<br />

tylko 4% kobiet i aż 19% mężczyzn<br />

ocenia swingowanie jako dopuszczalne<br />

społecznie. <strong>25</strong>% badanych w wieku<br />

18–24 lat uważa swingowanie za dopuszczalne,<br />

zaś w przedziale wiekowym<br />

35–44 – już tylko 4%. Jednocześnie 18%<br />

osób z wykształceniem podstawowym<br />

deklaruje, iż nie ma nic przeciwko swingowaniu,<br />

podobny pogląd podziela tylko<br />

7% osób z wykształceniem wyższym.<br />

85% Polaków uważa odczuwanie<br />

miłości i popędu seksualnego do przedmiotu<br />

za niedopuszczalne. Co ciekawe,<br />

więcej mężczyzn (11%) niż kobiet (5%)<br />

uważa to za dopuszczalne.<br />

33% Polaków uważa eutanazję za dopuszczalną<br />

według norm społecznych,<br />

w tym więcej mężczyzn (37%) niż kobiet<br />

(30%). W grupie od 18–24 lat aż 46%<br />

badanych uważa eutanazję za dopuszczalną<br />

według norm społecznych.<br />

49% mieszkańców z miast powyżej<br />

500 tysięcy uważa eutanazję za dopuszczalną<br />

i tylko 26% mieszkańców wsi<br />

podziela ten pogląd.<br />

Więcej mężczyzn (77%) niż kobiet<br />

(67%) uważa metodę zapłodnienia in<br />

vitro za dopuszczalną według norm<br />

społecznych.<br />

Tylko 29% badanych uważa homoseksualizm<br />

za dopuszczalny, jeżeli<br />

chodzi o normy społeczne. Największy<br />

odsetek jest w grupie wiekowej <strong>25</strong>–34<br />

(48%), a także wśród mieszkańców<br />

dużych miast powyżej 500 tys., gdzie<br />

49% badanych uważa homoseksualizm<br />

za dopuszczalny według norm społecznych.<br />

Millward Brown SMG/KRC<br />

Most duchowy<br />

W<br />

niedzielę 18 XI br. <strong>parafia</strong><br />

Miłosierdzia Bożego gościła<br />

duszpasterza ze Lwowa – ks.<br />

Grzegorza Drausa, który od <strong>12</strong> lat jest<br />

misjonarzem na Ukrainie. Obecnie<br />

zajmuje się budową świątyni pod wezwaniem<br />

bł. Jana Pawła II oraz centrum<br />

katechetyczno-charytatywnego. Na<br />

koniec pracowitej niedzieli misjonarz<br />

spotkał się z uczestnikami wrześniowej<br />

pielgrzymki do Lwowa.<br />

Andrzej Wojtowicz<br />

Pomagamy w budowie<br />

Dnia 11 XI br. w Parafii Miłosierdzia<br />

Bożego w Puławach gościł<br />

ks. Mirosław Skałaban, proboszcz<br />

i budowniczy kościoła Chrystusa<br />

Odkupiciela w Skrobowie k/Lubartowa.<br />

Przez całą niedzielę głosił Słowo Boże<br />

i kwestował na budowę świątyni. Jak zawsze<br />

nasi <strong>parafia</strong>nie niezwykle ofiarnie<br />

odpowiedzieli na apel o pomoc.<br />

Andrzej Wojtowicz<br />

Adres redakcji: ul. Kowalskiego 1, 24-100 Puławy, tel. 605 242 671, sw_rodzina@wp.pl,<br />

ryszard.k.winiarski@gmail.com<br />

Zespół redakcyjny: ks. Ryszard Winiarski (red. prowadzący), Jolanta Frycz, ks. Jacek Jakubiec, Anna Kiełpsz, ks. Mariusz Kamiński,<br />

Agnieszka Kawka, Wojciech Kostecki, Daniel Krawczyk, Joanna Kurlej, Stanisława Marek, Elżbieta Mech, Renata Miłosz, Robert Och,<br />

Wojciech Olech (grafika), Kazimierz Parfianowicz, Agnieszka Parzyszek, Jacek Prończuk, Marek Remiszewski (korekta), Anna Różycka,<br />

Krzysztof Szczepaniak, Anna Szewczyk (korekta), Andrzej Wojtowicz, ks. Michał Zybała.<br />

Rada programowa: ks. prob. Tomasz Lewniewski, ks. prob. Henryk Olech, ks. prob. Andrzej Sternik, ks. prob. Adam Szponar, ks. prob.<br />

Piotr Trela, ks. kapelan Ryszard Winiarski, ks. prob. Aleksander Zeń, ks. prob. Waldemar Żyszkiewicz.<br />

© A. Wojtowicz<br />

© A. Wojtowicz


RES SACRA MISER Człowiek cierpiący jest świętością<br />

Dodatek Duszpasterstwa Chorych<br />

Chemia i poezja – dwa bieguny<br />

ludzkich działań, odkryć i doświadczeń.<br />

Człowiek zatomizowany<br />

i homo poeticus wznoszący się na<br />

wyżyny swych duchowych możliwości<br />

i stawiający metafizyczny k<strong>rok</strong> w nieskończoność.<br />

Wieczór autorski ks. Ryszarda Winiarskiego<br />

niczym ba<strong>rok</strong>owy koncept<br />

wykazał paradoksalne „podobieństwo<br />

w niepodobieństwie”. W puławskim<br />

Domu Chemika chemia poezji zadzia-<br />

Chemia poezji ks. R. Winiarskiego<br />

łała bowiem magnetyzująco na licznie<br />

zgromadzoną publiczność, a geniusz<br />

Stwórcy, który w materię tchnął ducha,<br />

ukoronowawszy tym całe stworzenie,<br />

po raz kolejny święcił triumf.<br />

Jaki wzór „chemiczny” określa<br />

niezwykłą poezję ks. Ryszarda Winiarskiego,<br />

czyniąc ją magnetyczną? Otóż<br />

niewątpliwie wykracza on poza prostotę<br />

zwykłej reakcji, a jego istotę wyznaczają<br />

raczej międzyludzkie interakcje,<br />

różnorodne i wielopłaszczyznowe oraz<br />

nieuchwytna ułomnym ludzkim rozumem<br />

relacja człowieka z Bogiem.<br />

W<br />

październiku br. rozpoczęły<br />

się pierwsze prace pod<br />

ośrodek wychowawczy sióstr<br />

benedyktynek misjonarek przy ul. Kowalskiego.<br />

Wykonawca chciałby jeszcze<br />

przed zimą wykonać ławy fundamentowe.<br />

Trwa niwelacja terenu i usuwanie<br />

setek ton betonu po dawnym amfiteatrze.<br />

W każdym numerze będziemy<br />

towarzyszyć realizowanej inwestycji,<br />

której zakończenie przewidziane jest<br />

na czerwiec 2014 <strong>rok</strong>u. Ośrodek został<br />

zaprojektowany przez architekta<br />

Tadeusza Woźniakowskiego. Funkcję<br />

kierownika budowy pełni Janusz Sykut,<br />

inspektorem nadzoru został Piotr<br />

Chołdzyński. Wszystkich, którzy mają<br />

realne możliwości wsparcia budowy,<br />

zapraszamy do współpracy.<br />

red.<br />

Ks. Winiarski mówi do nas językiem<br />

prostym, zrozumiałym, a jednocześnie<br />

niebanalnie zmetaforyzowanym, zakorzenionym<br />

w kulturowej symbolice oraz<br />

szukającym nowych środków wyrazu,<br />

bliskich współczesnemu człowiekowi,<br />

aby nie odgrodzić się od niego murem<br />

„teologicznego intelektu”. Z pozoru<br />

wyciszone emocje pulsują z siłą kropli,<br />

która drąży kamień. Puls ten wyczuwa<br />

się wielokrotnie w powtórzeniach<br />

i anaforach – ulubionych przez Księdza<br />

środkach poetyckiego wyrazu oraz paradoksach<br />

czy oksymoronach – niezwykle<br />

ekspresyjnych tropach stylistycznych.<br />

Poezja ks. Winiarskiego nie zamyka<br />

się poza tym w kręgu tematyki<br />

religijnej, choć Boża perspektywa towarzyszy<br />

zawsze spojrzeniu nawet na<br />

najbardziej ludzkie, nieraz przyziemne<br />

sprawy. Ta różnorodność problematyki<br />

i bliskość nurtowi zwykłego życia najbardziej<br />

fascynuje czytelnika. Wiersze<br />

ks. Ryszarda Winiarskiego tętnią zatem<br />

życiem – prawdziwym, niełatwym,<br />

często dramatycznym, ale też pięknym,<br />

mądrym i ukierunkowanym na wyższe<br />

wartości, które ratują ludzką godność<br />

i mogą wynieść człowieka na brzeg,<br />

chroniąc przed życiowymi burzami.<br />

Wieczór z poezją ks. Winiarskiego<br />

był spotkaniem lirycznych bohaterów<br />

jego wierszy – ludzi młodych i starszych,<br />

kapłanów i osób świeckich, doświadczających<br />

w swym życiu zarówno<br />

radości, jak i bólu istnienia. Natomiast<br />

krzyż wiszący nad sceną symbolicznie<br />

przywoływał jeszcze jedną Obecność –<br />

cichą i subtelną, milczącą, a mówiącą<br />

najwięcej. I może najbardziej znaczącą<br />

wartością wierszy księdza Winiarskiego<br />

jest właśnie ów dialog, który człowiek<br />

nieustannie prowadzi z Bogiem oraz<br />

głos Boga, który równie nieustannie<br />

mówi w tej poezji do człowieka.<br />

Spotkanie z poezją Księdza uświetnił<br />

występ zespołu Dolce Vita, a profesjonalizm,<br />

błyskotliwa inteligencja i wdzięk<br />

prowadzącej wieczór Małgorzaty Żurakowskiej<br />

– dziennikarki Radia <strong>Lublin</strong>,<br />

uczynił „puławską chemię” dziedziną<br />

na wskroś metafizyczną. Joanna Kurlej<br />

Ośrodek wychowawczy w budowie<br />

Rutynowa wizyta na placu budowy przełożonej i dyrektorki ośrodka<br />

23<br />

© rkw


© rkw<br />

Między spowiedzią<br />

a przesłuchaniem<br />

Nieodżałowany ks. J. Tischner<br />

pisał niegdyś: „Czy dialog<br />

katolików i komunistów ma<br />

jakikolwiek sens? Kto stawia takie<br />

pytanie, ma co do tego głębokie wątpliwości.<br />

Wiadomo – mówi – czego chcą<br />

komuniści: władzy, władzy i jeszcze raz<br />

władzy. Gdy komunista proponuje katolikowi<br />

dialog, to tylko po to, by uczynić<br />

z katolika podporę swego tronu. Jeśli<br />

katolik nie przyjmie jego propozycji,<br />

może zostać oskarżony o sprzyjanie<br />

kontrrewolucji, a wtedy jedynym dialogiem,<br />

jaki go czeka, będzie dialog przesłuchania.<br />

Ale podobną argumentację<br />

może formułować również komunista<br />

przeciwko katolikowi. Wierzący katolik<br />

– mówi on – nie może nie być apostołem<br />

swej wiary. Czy może on przystać<br />

na to, że obok niego żyje ktoś, kto nie<br />

wierzy w Boga i nie uznaje Chrystusa za<br />

zbawiciela świata? Ideałem dialogu, jaki<br />

wierzący katolik może zaproponować<br />

komuniście, jest więc dialog spowiedzi.<br />

Mielibyśmy wiec dwie idealne propozycje:<br />

jedni pragnęliby przesłuchiwać,<br />

a inni spowiadać. Rzeczywiście, znalezienie<br />

wspólnej płaszczyzny między<br />

nimi jest prawie niemożliwe” (Polski<br />

młyn, Kraków, 1991).<br />

Idąc tym tropem zastanawiam się,<br />

czy powyższa diagnoza odnosi się tylko<br />

do relacji katolików i komunistów, czy<br />

też, bez większych korekt, możliwa jest<br />

w relacji katolicy – zwolennicy liberalizmu.<br />

Od strony wierzącego katolika nic<br />

się nie zmienia. Ideałem dialogu nadal<br />

pozostaje dialog spowiedzi. A co jest<br />

ideałem dialogu z perspektywy liberała?<br />

24<br />

I tu zaskoczenie chyba jeszcze większe:<br />

tu też nic się nie zmienia. Ideałem<br />

dialogu „społeczeństwa otwartego” jest<br />

pytanie o wszystko i pytanie każdego<br />

katolika. Co więcej, pytającym może<br />

być każdy! W przesłuchaniu w świecie<br />

komunizmu, pytającym mogli być tylko<br />

niektórzy, wybrani, wiernopoddańczy,<br />

lojalni, najczęściej sprzedajni funkcjonariusze.<br />

W społeczeństwie liberalnym<br />

pytać mogą praktycznie wszyscy.<br />

Niestety, zarówno katolicy, jak ich<br />

pasterze, nie są na to gotowi. Mają nawyki<br />

minionego czasu. Sądzą, że każde<br />

przesłuchanie jest nielegalne, że można<br />

się nie stawiać na wezwanie, zejść do<br />

Młode pokolenie przesłuchań nie pamięta, o spowiedzi zaś zapomina<br />

podziemia i jeszcze będzie się miało za<br />

sobą wspólnotę wiernych, która odmowę<br />

zeznań uzna za cnotę i znak odwagi.<br />

Społeczeństwo liberalne tysiącami ust<br />

pyta o wszystko, łamie wszelkie tabu<br />

i przesuwa granice wszelkiego sacrum.<br />

W globalnej wiosce, która już nie ma<br />

swojej alternatywy, odmowa odpowiedzi<br />

jest oznaką ciasnoty i lęków. To objaw<br />

słabości. Milczenie sugeruje, że pytani<br />

albo nie mają nic do powiedzenia, albo<br />

mają wiele do ukrycia. To nowa sytuacja,<br />

której muszą nauczyć się wszyscy,<br />

szczególnie katolicy, którzy przecież nie<br />

zamkną społeczeństwa otwartego. Tym<br />

większa odpowiedzialność za słowo: za<br />

każdą homilię, za każdą katechezę, za<br />

wszystkie media katolickie z Internetem<br />

włącznie. Jest też odpowiedzialność<br />

za milczenie i za wszystko, co ono oznacza.<br />

Milczenie może mylić, podobnie jak<br />

mylą niektóre słowa.<br />

ks. Ryszard Winiarski<br />

„Celem muzyki kościelnej jest<br />

chwała Boża i uświęcenie wiernych”<br />

(Konstytucja o Liturgii<br />

Świętej, nr 1<strong>12</strong>)<br />

Cecylianka<br />

20<strong>12</strong><br />

Środowy wieczór – 21 XI br. był<br />

świętowaniem ku czci św. Cecylii,<br />

patronki muzyki kościelnej, która,<br />

właściwie rozumiana, przyodziana<br />

jest w sacrum, piękno i głębię. Uroczystość<br />

miała miejsce w parafii Św.<br />

Brata Alberta Chmielowskiego w Puławach.<br />

Rozpoczęła ją wieczorna msza<br />

święta, która uświetniona śpiewem<br />

puławskich chórów była sprawowana<br />

w intencji organistów, dyrygentów, żyjących<br />

– byłych i obecnych – członków<br />

chórów oraz tych, którzy odeszli już<br />

do Pana. Po liturgii odbył się koncert,<br />

który poprowadził proboszcz parafii<br />

ks. Aleksander Zeń. Chóry wykonały<br />

następujące utwory:<br />

• Chór z par. Świętej Rodziny – dyrygent<br />

Grzegorz Stefaniak<br />

Ave Maria – prof. Marek Jasiński,<br />

Sławcie usta Ciało Pana.<br />

• Chór z par. Miłosierdzia Bożego –<br />

dyrygent siostra Irmina<br />

Hymn Roku Wiary Credo Domine,<br />

Pieśń o nadziei, opr. Dawid Kusz OP.<br />

• Chór z par. Św. Józefa – dyrygent<br />

Tomasz Wójcicki<br />

Zróbcie Mu miejsce,<br />

Jezu miłości Twej.<br />

• Chór z par. Matki Bożej Różańcowej<br />

– dyrygent Ewa Jurkowska<br />

Aria chóru niewolników hebrajskich<br />

Va pensiero, z opery Nabucco G. Verdiego,<br />

Już znika dzień...<br />

•Chór z par. Św. Brata Alberta – dyrygent<br />

Renata Syta<br />

Ave Maria – T. Luisa de Victoria,<br />

Alleluja – G.F. Haendel (organy –<br />

Piotr Orzeł).<br />

Na zakończenie zaśpiewały pieśń<br />

Idźmy, tulmy się jak dziatki na ludową<br />

melodię, w opracowaniu prof. Antoniego<br />

Zoła.<br />

Wszystkim, którzy aktywnie włączyli<br />

się w obchody tegorocznej Cecylianki,<br />

składamy gorące podziękowania, zaś<br />

dyrygentom chórów słowa uznania za<br />

mozolną, acz piękną pracę w przestrzeni<br />

muzyki sakralnej.<br />

Renata Syta

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!