warszawski ruch spo ł ecznikowski warszawski ruch spo ł ecznikowski
warszawski ruch spo ł ecznikowski warszawski ruch spo ł ecznikowski
warszawski ruch spo ł ecznikowski warszawski ruch spo ł ecznikowski
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Z pozoru wydaje się, iż zamożne państwa<br />
nie potrzebują budować struktur organizacji dobroczynnych,<br />
bo ich <strong>spo</strong><strong>ł</strong>eczeństwa żyją na stosunkowo<br />
wysokiej stopie w porównaniu do obywateli innych<br />
krajów. Dobrobyt jest jednak rzeczą nabytą i trwa<br />
tak d<strong>ł</strong>ugo, jak d<strong>ł</strong>ugo jest dobra koniunktura w ekonomii<br />
i go<strong>spo</strong>darce, co przek<strong>ł</strong>ada się na u<strong>spo</strong>kojenie<br />
<strong>spo</strong><strong>ł</strong>eczne. Jednak wystarczy zmiana stabilnej pogody,<br />
wcale nie kierunków w polityce go<strong>spo</strong>darczej,<br />
kiedy s<strong>ł</strong>ońce chowa się za chmury, a z tych chmur<br />
na ziemię spadają potoki lawinowego deszczu. Spokojne<br />
dotychczas rzeki występują z brzegów i podnosząc<br />
swój poziom zalewają ulice, wlewając się do<br />
domów. Tymczasem ich mieszkańcy w pop<strong>ł</strong>ochu<br />
szukają schronienia na wyższych piętrach. Znamy<br />
te scenariusze z ostatnich miesięcy 2010 roku, kiedy<br />
bogactwo zamienia się w nędzę, a zamożni do niedawna<br />
obywatele sami oczekują pomocy państwa,<br />
w<strong>ł</strong>adz samorządowych i w konsekwencji – bliźnich.<br />
Jak tu żyć bez organizacji niosących pomoc, poza<br />
wojskiem, policją i strażą pożarną. To tylko skromny<br />
i niezbyt wyszukany przyk<strong>ł</strong>ad na to, że zorganizowana<br />
pomoc jest potrzebna w każdym kraju.<br />
Należy pamiętać, iż nie zawsze kwit<strong>ł</strong> solidaryzm,<br />
a raczej w poglądach dawnych <strong>spo</strong><strong>ł</strong>eczeństw,<br />
pod wszystkimi szerokościami geografi cznymi, dominowa<strong>ł</strong><br />
egoizm i obojętność względem nie potrafi<br />
ących sobie radzić z problemami dnia codziennego,<br />
cierpiących g<strong>ł</strong>ód i niedostatek. W miarę postępu<br />
cywilizacji przysz<strong>ł</strong>a refl eksja, iż bieda generuje przestępców,<br />
z<strong>ł</strong>odziei, którzy dla zdobycia przys<strong>ł</strong>owiowej<br />
kromki chleba gotowi są napaść na sytego, dobrze<br />
odzianego. Może też prowadzić do niepokojów kończących<br />
się rewolucją. Zaczęto więc się jednoczyć<br />
w celu niesienia pomocy i otwierania instytucji<br />
chary tatywnych, co dzisiaj sta<strong>ł</strong>o się już na szczęście<br />
normą w zorganizowanych <strong>spo</strong><strong>ł</strong>eczeństwach.<br />
Jak sobie radzono dawniej, jakie instytucje<br />
dobroczynne powo<strong>ł</strong>ywali nasi przodkowie – i jakie<br />
wspierali inicjatywy – możemy prześledzić w tym<br />
dziele, nie mającym aspiracji pracy naukowej, a już<br />
na pewno z ogromu problemów nie wyczerpującym<br />
problematyki, która tutaj jest wyborem autorów.<br />
Tadeusz W<strong>ł</strong>adys<strong>ł</strong>aw Świątek<br />
Istniejąca przez wieki Warszawa, po wielekroć<br />
najeżdżana zbrojnie, okupowana i okradana,<br />
nawiedzana przez zarazy, powodzie, pożary, jednoczy<strong>ł</strong>a<br />
się, organizowa<strong>ł</strong>a i wspiera<strong>ł</strong>a. Jak to w jednym<br />
z rozdzia<strong>ł</strong>ów tej publikacji, o „ja<strong>ł</strong>mużniku Warszawy”<br />
– księdzu Baudouinie jest napisane: „w Warszawie<br />
już nie azjatyckiej, ale jeszcze nie europejskiej”,<br />
potrzeb i osób potrzebujących nie brakowa<strong>ł</strong>o.<br />
Ci, którzy dali początek <strong>ruch</strong>owi <strong>spo</strong><strong>ł</strong><strong>ecznikowski</strong>emu,<br />
pomagali nade wszystko sobie, wzajemnie<br />
się wspierając, tworząc liczne zgromadzenia<br />
zawodowe – czyli cechy rzemieślnicze. Nie tylko<br />
dbali o interesy swojej branży, ale także o dobro<br />
miasta i jego mieszkańców, na przyk<strong>ł</strong>ad walcząc<br />
wspólnie z pożarami. Dobry przyk<strong>ł</strong>ad nie tylko, że<br />
należy, ale także, iż zdecydowanie trzeba pomagać,<br />
dali ci, którzy do tego miasta, jak do ziemi obiecanej<br />
z innych części Europy zjeżdżali. Dzieląc się<br />
swoimi doświadczeniami i nierzadko szybko zbitymi<br />
fortunami, zak<strong>ł</strong>adali organizacje zawodowe i pomocowe,<br />
budowali siedziby instytucji dobroczynnych,<br />
a następnie <strong>ł</strong>ożyli na ich utrzymanie. Najwięcej przejawów<br />
<strong>warszawski</strong>ego <strong>spo</strong><strong>ł</strong>ecznikostwa objawi<strong>ł</strong>o<br />
się w czasach zaborów i powstań, kiedy porzucone<br />
i zaniedbane miasto zdane by<strong>ł</strong>o tylko na swoją <strong>ł</strong>askę.<br />
Obchodząc niekorzystne przepisy narzucone<br />
przez zaborców i okupantów, zak<strong>ł</strong>adano instytucje<br />
i organizacje, towarzystwa i stowarzyszenia, budowano<br />
szpitale i placówki opiekuńcze, wznoszono<br />
gmachy użyteczności publicznej oraz stawiano pomniki<br />
bohaterom narodowym.<br />
Pośród ca<strong>ł</strong>ego legionu darczyńców i fi lantropów,<br />
których umiemy dziś wymienić z imienia<br />
i nazwiska, istnieje niema<strong>ł</strong>a rzesza bezimiennych<br />
dobroczyńców, którzy budowali świątynie, fundowali<br />
szpitale oraz zak<strong>ł</strong>adali cmentarze. Wiele<br />
zawdzięczamy urzędnikom miasta i jego kolejnym<br />
prezydentom, którzy, nie bacząc na mizerię środków,<br />
sięgali do w<strong>ł</strong>asnej kieszeni. Dzisiaj przy okazji<br />
przytaczania dziejów budowy tej czy innej instytucji<br />
charytatywnej, nikt ich już nawet nie wymienia.<br />
A przecież, gdyby nie ich przychylność i wsparcie<br />
– owych dokonań by wcale nie by<strong>ł</strong>o.<br />
Rafa<strong>ł</strong> Chwiszczuk<br />
7