29.07.2013 Views

warszawski ruch spo ł ecznikowski warszawski ruch spo ł ecznikowski

warszawski ruch spo ł ecznikowski warszawski ruch spo ł ecznikowski

warszawski ruch spo ł ecznikowski warszawski ruch spo ł ecznikowski

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

WARSZAWSKI RUCH SPOŁECZNIKOWSKI<br />

Powódź na Czerniakowskiej – rok 1924.<br />

Ze zbiorów R. Chwiszczuka.<br />

Rok 1800 – 7 kwietnia <strong>ł</strong>okci 7 cali 17; 1806<br />

– 30 kwietnia <strong>ł</strong>okci 7 cali 12; 1808 – 12 kwietnia <strong>ł</strong>okci<br />

7 cali 20;<br />

R. 1813 – 29 czerwca na <strong>ł</strong>okci 9 cali 19. Ten<br />

wylew wody do czasu dostrzeganych na wodowskazie<br />

by<strong>ł</strong> najwyższy i dochodzi<strong>ł</strong> w Łazienkach Królewskich<br />

o 2 wschody kamienne – czyli o pó<strong>ł</strong> <strong>ł</strong>okcia, że nie by<strong>ł</strong>a<br />

woda w pa<strong>ł</strong>acu. W Jab<strong>ł</strong>onnej by<strong>ł</strong>a już w piwnicach ofi -<br />

cyny pod kuchniami. A oto opis tej powodzi: „Ścisk by<strong>ł</strong><br />

wielki na tarasie zamkowym, rzeka wezbra<strong>ł</strong>a do nies<strong>ł</strong>ychanej<br />

wysokości. Ca<strong>ł</strong>a Praga zalana, dachy i kominy<br />

tylko z domów widać by<strong>ł</strong>o, na których mieszkańcy<br />

wo<strong>ł</strong>ali rozpaczliwym g<strong>ł</strong>osem o ratunek. Ca<strong>ł</strong>a okolica<br />

zawiślańska, jak okiem zajrzeć, zniknę<strong>ł</strong>a, tylko woda<br />

z bia<strong>ł</strong>ą pianą po niej szumia<strong>ł</strong>a. Na dwie przesz<strong>ł</strong>o mile<br />

w oko<strong>ł</strong>o, wylew się ten sroży<strong>ł</strong>, do wsi Koby<strong>ł</strong>ki <strong>ł</strong>odziami<br />

dop<strong>ł</strong>ywano. W Warszawie ca<strong>ł</strong>e wybrzeże nad Wis<strong>ł</strong>ą,<br />

by<strong>ł</strong>o pod wodą: wszystkie ulice, jak Furmańska, Bednarska,<br />

Rybaki, Solec i inne zalane (...)”.<br />

„(...) Wśród tej klęski, mieszkańcy Warszawy<br />

rąk nie opuścili. Natychmiast z jednej strony Towarzystwo<br />

Dobroczynności, z drugiej utworzone na ten<br />

raz Towarzystwo Ratunkowe, pod przewodnictwem<br />

gorliwych obywateli i obywatelek, zabra<strong>ł</strong>y się energicznie<br />

do zbierania funduszów na ratunek topielców.<br />

Oprócz hojnych sk<strong>ł</strong>adek, do których chętnie wszyscy<br />

należeli i najubożsi swój grosz wdowi dok<strong>ł</strong>adali, widowisko<br />

w Teatrze Narodowym, oraz koncert w kościele<br />

księży-pijarów, da<strong>ł</strong>y niema<strong>ł</strong>y zasób do zapomogi. (...)”.<br />

K. W<strong>ł</strong>. Wójcicki, Warszawa i jej <strong>spo</strong><strong>ł</strong>eczność w początkach<br />

naszego stulecia, Warszawa 1875.<br />

14<br />

Naturalnie, powodzie<br />

się powtarza<strong>ł</strong>y. Nieokie<strong>ł</strong>znana<br />

Wis<strong>ł</strong>a wylewa<strong>ł</strong>a<br />

zalewając tereny Powiśla,<br />

Czerniakowa aż po Wilanów,<br />

a po drugiej stronie<br />

– nisko po<strong>ł</strong>ożoną Pragę.<br />

Jednak zawsze po tych klęskach<br />

ludzie odbudowywali<br />

swoje domostwa, a wraz<br />

z nimi w<strong>ł</strong>asną egzystencję.<br />

Znowu nie gdzie indziej,<br />

ale tu na terenie zalewowym,<br />

zagrożonym kolejnymi<br />

wylewami, bo zupe<strong>ł</strong>nie<br />

niezabezpieczonym. Trwa<br />

to do chwili obecnej. Kolejny raz po latach, grozę<br />

podobnej sytuacji, warsza wiacy przeżyli w 2010 r.,<br />

podczas gdy ostatnie zagrożenie powodziowe odnotowano<br />

w dwudziestoleciu międzywojennym.<br />

Tym razem poziom wody w Wiśle przekroczy<strong>ł</strong> stan<br />

alarmowy, ale do zalania siedzib ludzkich nie dosz<strong>ł</strong>o,<br />

bo na szczęście rozmięk<strong>ł</strong>e już wa<strong>ł</strong>y nie zosta<strong>ł</strong>y<br />

przerwane – ob<strong>ł</strong>ożone gęsto workami z piaskiem<br />

przez strażaków i s<strong>ł</strong>użby miejskie.<br />

Epidemie chorób<br />

Od niepamiętnych czasów ludzkość dziesiątkowa<strong>ł</strong>y<br />

choroby nazywane morowym powietrzem,<br />

względnie zarazami. Wed<strong>ł</strong>ug lekarza tamtych<br />

odleg<strong>ł</strong>ych czasów – Piotra Umiastowskiego – o „powietrzu<br />

morowym” możemy mówić wtedy, gdy<br />

choroba obejmuje więcej niż jedno państwo (1591).<br />

Epidemie pojawia<strong>ł</strong>y się w momentach i miejscach<br />

najbardziej zagęszczonych i niespe<strong>ł</strong>niających zasad<br />

higieny. Możni zwykle uciekali przed nimi do swych<br />

odleg<strong>ł</strong>ych rezydencji i starali się przeczekać. Wracali,<br />

gdy już niebezpieczeństwo minę<strong>ł</strong>o. Biedni nie mieli<br />

wyboru, usi<strong>ł</strong>owali przeczekać na miejscu, ryzykując<br />

zachorowanie, albo przeżyli albo nie. Jeśli oszczędzi<strong>ł</strong>a<br />

ich zaraza, sk<strong>ł</strong>adali ręce do Boga i modlili się. Bogaci<br />

wystawiali w takich razach w intencji cudownego<br />

ocalenia kościo<strong>ł</strong>y, kaplice, a przynajmniej fi gury świętych,<br />

którzy jako ich patroni „okazali <strong>ł</strong>askę” i powstrzymali<br />

rozprzestrzenianie się „groźnego powietrza”.<br />

Zróżnicowana pod względem <strong>spo</strong><strong>ł</strong>ecznym,<br />

etnicznym i religijnym stolica Rzeczypo<strong>spo</strong>litej, Warszawa,<br />

stara<strong>ł</strong>a się być ojczyzną – a więc matką wszystkich.<br />

Najgroźniejsze ponoć by<strong>ł</strong>y epidemie dżumy,

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!