26.07.2013 Views

Geszeft iz geszeft – pdf do pobrania - Autoportret

Geszeft iz geszeft – pdf do pobrania - Autoportret

Geszeft iz geszeft – pdf do pobrania - Autoportret

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

<strong>iz</strong>nesmen. Nieobce jest też Ży<strong>do</strong>m powiedzenie:<br />

b<strong>iz</strong>nes <strong>iz</strong> b<strong>iz</strong>nes (w języku standar<strong>do</strong>wym ma ono<br />

swój odpowiednik: <strong>geszeft</strong> <strong>iz</strong> <strong>geszeft</strong>).<br />

Jeśli byli <strong>do</strong>brzy, lepsi, konkurencyjni <strong>–</strong> to nie tylko<br />

dlatego, że jedynie w handlu pozwalano im działać<br />

swobodnie. Duże znaczenie miało również wykształcenie:<br />

przecież Tojre <strong>iz</strong> di beste schojre, „Tora (nauka)<br />

to najlepszy towar”! Każdy, nawet mało z<strong>do</strong>lny chłopiec,<br />

musiał przejść przez cheder <strong>–</strong> ży<strong>do</strong>wską szkołę<br />

podstawową. Bez tego nie mógł zostać bar micwa<br />

<strong>–</strong> „synem przykazań”, i podjąć wszystkich, trudów,<br />

obowiązków i zaszczytów <strong>do</strong>rosłego życia.<br />

Trzynastolatek był <strong>do</strong>jrzały<br />

nie tylko religijnie, ale i społecznie. Znał święty język<br />

<strong>–</strong> hebrajski, na co dzień mówił w jidysz, ale też<br />

mniej lub bardziej sprawnie posługiwał się językiem<br />

sąsiadów oraz umiał liczyć i pisać. Wykształcone<br />

były też kobiety. Kiedy mąż (najczęściej pierworodny<br />

syn) zajmował się studiowaniem, to żona prowadziła<br />

interesy i dbała o utrzymanie rodziny.<br />

Ży<strong>do</strong>wscy rzeźnicy sprzedawali koszerne<br />

(czytaj: zdrowe) mięso, nim ktokolwiek pomyślał<br />

o zdrowej żywności. Także inne produkty, zgodnie<br />

z nakazami halachy <strong>–</strong> prawa rytualnego <strong>–</strong> musiały<br />

być <strong>do</strong>brej jakości. Zwierzęta przeznaczone <strong>do</strong> spożycia<br />

nie mogły być chore, specjalny rabin <strong>–</strong> maszgijach<br />

<strong>–</strong> sprawdzał po uboju ich organy wewnętrzne.<br />

A skoro nie wolno było łączyć z mięsem produktów<br />

mlecznych (osobna kuchnia, albo chociaż garnki),<br />

ubodzy Żydzi najczęściej jedli parwe <strong>–</strong> produkty obojętne:<br />

ryby, nabiał, jarzyny. Niewielu było ży<strong>do</strong>wskich<br />

rolników, a jeść trzeba. Od chłopa <strong>do</strong> sztetl, od sztetl<br />

<strong>do</strong> miasta tworzyła się sieć pośredników: bałaguła<br />

<strong>–</strong> woźnica, handler, kremer… I każdy coś zarobił.<br />

Chleb z nieskażonej mąki, chała, maca, bajgele…<br />

W Krakowie, po siedmiuset latach istnienia<br />

ży<strong>do</strong>wskiej gminy, nie ma koszernej piekarni. Chały<br />

piecze osobiście rabin, macę na Pesach trzeba<br />

sprowadzać z Izraela. Okrąglak na placu Nowym,<br />

niegdysiejsza koszerna jatka, serwuje wieprzowinę,<br />

golonko. Orto<strong>do</strong>ksyjni Żydzi z przymusu zostają wegetarianami<br />

albo odmrażają raz na tydzień kurczaka<br />

ubitego rytualnie gdzieś w Białymstoku.<br />

Znaleźć można jeszcze na świecie zakątki, gdzie<br />

uchował się ży<strong>do</strong>wski handel. Antwerpia z dzielnicą<br />

szlifierzy diamentów od Berchem po dworzec kolejowy<br />

to jedyna na świecie giełda diamentów, gdzie<br />

językiem licytacji jest jidysz (ostatnio wypierany<br />

przez hindi). A kiedy pobożni właściciele świętują<br />

Szabes, za ladą stają szabes goje i interes nie ustaje.<br />

W sklepach, sklepikach, koszernych restauracjach<br />

pejsaci sprzedawcy w jarmułkach czy ich żony,<br />

siostry, córki w perukach, chustkach nie dają chwili<br />

<strong>do</strong> namysłu. Wiszą na wargach klienta. Flamandzki,<br />

francuski, angielski, hebrajski i oczywiście jidysz,<br />

a jak trzeba to polski czy rosyjski. Nie ma czegoś?<br />

Zaraz będzie, jutro, no, za tydzień! Pan poczeka,<br />

pani przyjdzie jutro. Może coś innego, będzie tanio,<br />

prawie za darmo! Nie ma pan tyle? Akceptujemy<br />

karty kredytowe.<br />

In a mazldike szo! „W szczęśliwą godzinę!”<br />

Szczęścia nie można kupić? Ale spokój tak. Ubezpieczyć<br />

się! Pewne jak w banku. Tylko nie szwajcarskim.<br />

Bo Szwajcarzy <strong>do</strong> dziś nie rozliczyli się z powierzonego<br />

im majątku tych, co zginęli w czasie Zagłady.<br />

Czy handel wpływa na kulturę? Jak się drukuje<br />

książki, to się je również sprzedaje. W XVI w. Żydzi<br />

byli właścicielami znacznej części krakowskich<br />

drukarni. Drukowano po hebrajsku i w jidysz <strong>–</strong> modlitewniki<br />

i komentarze <strong>do</strong> Tory, ale też powieści dla<br />

kobiet. Izak Meir Dik napisał pod koniec XIX w.<br />

trzysta romansideł typu Harlequin i choć<br />

rabini patrzyli krzywo<br />

na użycie świętych liter <strong>do</strong> brukowych treści, wędrowni<br />

handlarze zarabiali na wymianie książek.<br />

Dziś, gdy ży<strong>do</strong>wskich sklepów nie spotyka się<br />

już na polskich ulicach, nie pozostaje nam nic innego,<br />

jak sięgać <strong>do</strong> literatury jidysz. Opisów ży<strong>do</strong>wskiego<br />

handlu tu nie brakuje, po<strong>do</strong>bnie jak w ży<strong>do</strong>wskich<br />

piosenkach, a szczególnie w kołysankach. „Unter<br />

Jideles wigele / sztejt a klor-wajs cigele. / Dos cigele<br />

<strong>iz</strong> geforn handlen / <strong>do</strong>s wet zajn dajn baruf / rożinkes<br />

mit mandlen / szlof że, Jidele, szlof” / („Pod kołyską<br />

Jidele / stoi śnieżnobiała kózka. / Kózka pojechała<br />

handlować <strong>–</strong> / takie będzie twoje powołanie, / rodzynki<br />

z migdałami / <strong>–</strong> śpijże, Jidele, śpij”) <strong>–</strong> to refren jednej<br />

z najpopularniejszych kołysanek w jidysz. Motyw handlującej<br />

kózki pojawia się jeszcze w kilku piosenkach.<br />

W innej kołysance (autorstwa Mordechaja Gebirtiga)<br />

mama małego Jankele tuląc go <strong>do</strong> snu, przepowiada<br />

mu przyszłość. Marzy, by synek wyrósł na uczonego<br />

w Piśmie oraz osobę osiągającą sukcesy w handlu.<br />

Ale natrafić można także na piosenki, które pokazują<br />

świat ży<strong>do</strong>wskich handlarzy, zwłaszcza tych drobnych,<br />

od ciemniejszej strony. „Tylko na kłopoty nie ma kupca”<br />

<strong>–</strong> mówi się w jidysz. Duża konkurencja, walka o klienta,<br />

niechęć ze strony chrześcijańskich sprzedawców,<br />

próby bojkotu ży<strong>do</strong>wskich sklepów <strong>–</strong> to sprawy, które<br />

spędzały sen z powiek niejednemu sklepikarzowi.<br />

O <strong>do</strong>brobycie wielu mogło tylko pomarzyć, tak jak<br />

bohater piosenki Der kremer („Sklepikarz”):<br />

Siedzi sobie sklepikarz w sklepiku<br />

Setny sklepikarz na ulicy.<br />

Siedzi i marzy o kliencie,<br />

A na zewnątrz ciemno i mokro.<br />

I tak sobie myśli:<br />

Ży<strong>do</strong>wskie państwo, panowie,<br />

Czy można to sobie wyobrazić?<br />

Państwo prawdziwych geniuszy,<br />

Państwo samych królów.<br />

Nagle zjawia się klient<br />

Drobniutki jak ziarnko groszku,<br />

Prosi śledzia za kopiejkę<br />

Budzi sklepikarza z marzeń.<br />

Widzą to inni sklepikarze<br />

Stu sklepikarzy z ulicy<br />

I pożerają go oczami,<br />

Pełnymi zazdrości i nienawiści.<br />

(tłum. julia makosz)<br />

41

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!