26.07.2013 Views

Geszeft iz geszeft – pdf do pobrania - Autoportret

Geszeft iz geszeft – pdf do pobrania - Autoportret

Geszeft iz geszeft – pdf do pobrania - Autoportret

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Nie ma już sklepów cynamonowych. Po dawnych<br />

dzielnicach ży<strong>do</strong>wskich, po niezliczonych<br />

sztetlach <strong>–</strong> miasteczkach <strong>–</strong> panoszą się tylko czasem<br />

chucpiarze, udający w kiczowatej styl<strong>iz</strong>acji ciągłość<br />

tradycji. Po sklepikach nazywanych w jidysz krom,<br />

klejt, gewelb, handlung, <strong>geszeft</strong>, lodn, sklad, a nawet<br />

skliep zostały niewyraźne napisy na murach,<br />

a hendler, handlsman (handlarz), kremer, gewelbnik<br />

(sklepikarz), kremerke (sklepikarka), farkojfer (sprzedawca),<br />

kupiec, pszekupke, sklepowe odchodzą<br />

w niepamięć razem z językiem jidysz. Niewielu<br />

rozumie dzisiaj, czym jest, czym była mecyja (jid.<br />

mecije, od hebr. mecija <strong>–</strong> rzecz znaleziona).<br />

Kiedy Polskę odwiedził ży<strong>do</strong>wski kupiec Ibrahim<br />

Ibn Jakub (965-966), mało kto „w świecie” wiedział<br />

o państwie Polan. Ten kupiec i podróżnik był Żydem<br />

sefardyjskim („hiszpańskim”) i swoje relacje zapisał<br />

po arabsku. Przez tysiąc lat wrastali w polski pejzaż<br />

Żydzi aszkenazyjscy („niemieccy”) posługujący się<br />

tekst: julia makosz i przemysław piekarski<br />

ilustracje: jakub de barbaro<br />

<strong>geszeft</strong> <strong>iz</strong> <strong>geszeft</strong><br />

<strong>–</strong> obyczaje ży<strong>do</strong>wskich kupców<br />

wywiedzinym ze staroniemieckiego językiem jidysz.<br />

Żyli czasem obok, a czasem wśród Polaków. Jedni<br />

bogaci, inni w wiecznej nędzy.<br />

Zajmowali się tym,<br />

na co pozwalało im prawo,<br />

tzn. głównie wszelkimi odmianami handlu i usług.<br />

Do innych dziedzin działalności zwykle nie byli<br />

bowiem <strong>do</strong>puszczani, nic więc dziwnego, że handel<br />

stał się jednym z głównych zajęć mniejszości ży<strong>do</strong>wskiej,<br />

zarówno w Polsce, jak i we wszystkich innych<br />

40<br />

krajach, które zamieszkiwali. Pierwsi Żydzi, którzy<br />

zaczęli się pojawiać na terenach Polski w X w., byli<br />

kupcami, w tej też dziedzinie kontakty polsko-ży<strong>do</strong>wskie<br />

były częste. Od kolejnych władców otrzymywali<br />

przywileje i prawa w zakresie handlu. Statut Kaliski<br />

z 1241 r. mówił: „postanawiamy także, że Żydzi<br />

mogą swobodnie sprzedawać wszystko i kupować,<br />

chleba <strong>do</strong>tykać po<strong>do</strong>bnie jak i chrześcijanie [...]”.<br />

Pewne ograniczenia, jakie na nich nakładano, nie<br />

zahamowały rozwoju ży<strong>do</strong>wskiego handlu; inaczej<br />

było z działalnością pozahandlową <strong>–</strong> tu byli często<br />

zamykani we własnej społeczności. Wojnen zol<br />

men cwiszn jidn, handlen cwiszn goim, „mieszkać<br />

powinno się wśród Żydów, handlować wśród gojów”<br />

<strong>–</strong> mówi jedno z ży<strong>do</strong>wskich powiedzeń.<br />

Ży<strong>do</strong>wskie sklepy, sklepiki i kramy <strong>do</strong> wybuchu<br />

drugiej wojny światowej były elementem krajobrazu<br />

większości polskich miast i miasteczek. Ży<strong>do</strong>wscy<br />

kupcy utrzymywali także stosunki handlowe z zagranicą,<br />

a kiedy emigrowali, wtapiali się w lokalny krajobraz<br />

i język. W tzw. jinglisz (jidysz z silnymi wpływami<br />

języka angielskiego) można spotkać słowa takie,<br />

jak storkiper, sekond-hendnik, sejlsman, kostomer,<br />

riel-estejtnik, holsejler, ritejler, no i oczywiście b<strong>iz</strong>nes,


<strong>iz</strong>nesmen. Nieobce jest też Ży<strong>do</strong>m powiedzenie:<br />

b<strong>iz</strong>nes <strong>iz</strong> b<strong>iz</strong>nes (w języku standar<strong>do</strong>wym ma ono<br />

swój odpowiednik: <strong>geszeft</strong> <strong>iz</strong> <strong>geszeft</strong>).<br />

Jeśli byli <strong>do</strong>brzy, lepsi, konkurencyjni <strong>–</strong> to nie tylko<br />

dlatego, że jedynie w handlu pozwalano im działać<br />

swobodnie. Duże znaczenie miało również wykształcenie:<br />

przecież Tojre <strong>iz</strong> di beste schojre, „Tora (nauka)<br />

to najlepszy towar”! Każdy, nawet mało z<strong>do</strong>lny chłopiec,<br />

musiał przejść przez cheder <strong>–</strong> ży<strong>do</strong>wską szkołę<br />

podstawową. Bez tego nie mógł zostać bar micwa<br />

<strong>–</strong> „synem przykazań”, i podjąć wszystkich, trudów,<br />

obowiązków i zaszczytów <strong>do</strong>rosłego życia.<br />

Trzynastolatek był <strong>do</strong>jrzały<br />

nie tylko religijnie, ale i społecznie. Znał święty język<br />

<strong>–</strong> hebrajski, na co dzień mówił w jidysz, ale też<br />

mniej lub bardziej sprawnie posługiwał się językiem<br />

sąsiadów oraz umiał liczyć i pisać. Wykształcone<br />

były też kobiety. Kiedy mąż (najczęściej pierworodny<br />

syn) zajmował się studiowaniem, to żona prowadziła<br />

interesy i dbała o utrzymanie rodziny.<br />

Ży<strong>do</strong>wscy rzeźnicy sprzedawali koszerne<br />

(czytaj: zdrowe) mięso, nim ktokolwiek pomyślał<br />

o zdrowej żywności. Także inne produkty, zgodnie<br />

z nakazami halachy <strong>–</strong> prawa rytualnego <strong>–</strong> musiały<br />

być <strong>do</strong>brej jakości. Zwierzęta przeznaczone <strong>do</strong> spożycia<br />

nie mogły być chore, specjalny rabin <strong>–</strong> maszgijach<br />

<strong>–</strong> sprawdzał po uboju ich organy wewnętrzne.<br />

A skoro nie wolno było łączyć z mięsem produktów<br />

mlecznych (osobna kuchnia, albo chociaż garnki),<br />

ubodzy Żydzi najczęściej jedli parwe <strong>–</strong> produkty obojętne:<br />

ryby, nabiał, jarzyny. Niewielu było ży<strong>do</strong>wskich<br />

rolników, a jeść trzeba. Od chłopa <strong>do</strong> sztetl, od sztetl<br />

<strong>do</strong> miasta tworzyła się sieć pośredników: bałaguła<br />

<strong>–</strong> woźnica, handler, kremer… I każdy coś zarobił.<br />

Chleb z nieskażonej mąki, chała, maca, bajgele…<br />

W Krakowie, po siedmiuset latach istnienia<br />

ży<strong>do</strong>wskiej gminy, nie ma koszernej piekarni. Chały<br />

piecze osobiście rabin, macę na Pesach trzeba<br />

sprowadzać z Izraela. Okrąglak na placu Nowym,<br />

niegdysiejsza koszerna jatka, serwuje wieprzowinę,<br />

golonko. Orto<strong>do</strong>ksyjni Żydzi z przymusu zostają wegetarianami<br />

albo odmrażają raz na tydzień kurczaka<br />

ubitego rytualnie gdzieś w Białymstoku.<br />

Znaleźć można jeszcze na świecie zakątki, gdzie<br />

uchował się ży<strong>do</strong>wski handel. Antwerpia z dzielnicą<br />

szlifierzy diamentów od Berchem po dworzec kolejowy<br />

to jedyna na świecie giełda diamentów, gdzie<br />

językiem licytacji jest jidysz (ostatnio wypierany<br />

przez hindi). A kiedy pobożni właściciele świętują<br />

Szabes, za ladą stają szabes goje i interes nie ustaje.<br />

W sklepach, sklepikach, koszernych restauracjach<br />

pejsaci sprzedawcy w jarmułkach czy ich żony,<br />

siostry, córki w perukach, chustkach nie dają chwili<br />

<strong>do</strong> namysłu. Wiszą na wargach klienta. Flamandzki,<br />

francuski, angielski, hebrajski i oczywiście jidysz,<br />

a jak trzeba to polski czy rosyjski. Nie ma czegoś?<br />

Zaraz będzie, jutro, no, za tydzień! Pan poczeka,<br />

pani przyjdzie jutro. Może coś innego, będzie tanio,<br />

prawie za darmo! Nie ma pan tyle? Akceptujemy<br />

karty kredytowe.<br />

In a mazldike szo! „W szczęśliwą godzinę!”<br />

Szczęścia nie można kupić? Ale spokój tak. Ubezpieczyć<br />

się! Pewne jak w banku. Tylko nie szwajcarskim.<br />

Bo Szwajcarzy <strong>do</strong> dziś nie rozliczyli się z powierzonego<br />

im majątku tych, co zginęli w czasie Zagłady.<br />

Czy handel wpływa na kulturę? Jak się drukuje<br />

książki, to się je również sprzedaje. W XVI w. Żydzi<br />

byli właścicielami znacznej części krakowskich<br />

drukarni. Drukowano po hebrajsku i w jidysz <strong>–</strong> modlitewniki<br />

i komentarze <strong>do</strong> Tory, ale też powieści dla<br />

kobiet. Izak Meir Dik napisał pod koniec XIX w.<br />

trzysta romansideł typu Harlequin i choć<br />

rabini patrzyli krzywo<br />

na użycie świętych liter <strong>do</strong> brukowych treści, wędrowni<br />

handlarze zarabiali na wymianie książek.<br />

Dziś, gdy ży<strong>do</strong>wskich sklepów nie spotyka się<br />

już na polskich ulicach, nie pozostaje nam nic innego,<br />

jak sięgać <strong>do</strong> literatury jidysz. Opisów ży<strong>do</strong>wskiego<br />

handlu tu nie brakuje, po<strong>do</strong>bnie jak w ży<strong>do</strong>wskich<br />

piosenkach, a szczególnie w kołysankach. „Unter<br />

Jideles wigele / sztejt a klor-wajs cigele. / Dos cigele<br />

<strong>iz</strong> geforn handlen / <strong>do</strong>s wet zajn dajn baruf / rożinkes<br />

mit mandlen / szlof że, Jidele, szlof” / („Pod kołyską<br />

Jidele / stoi śnieżnobiała kózka. / Kózka pojechała<br />

handlować <strong>–</strong> / takie będzie twoje powołanie, / rodzynki<br />

z migdałami / <strong>–</strong> śpijże, Jidele, śpij”) <strong>–</strong> to refren jednej<br />

z najpopularniejszych kołysanek w jidysz. Motyw handlującej<br />

kózki pojawia się jeszcze w kilku piosenkach.<br />

W innej kołysance (autorstwa Mordechaja Gebirtiga)<br />

mama małego Jankele tuląc go <strong>do</strong> snu, przepowiada<br />

mu przyszłość. Marzy, by synek wyrósł na uczonego<br />

w Piśmie oraz osobę osiągającą sukcesy w handlu.<br />

Ale natrafić można także na piosenki, które pokazują<br />

świat ży<strong>do</strong>wskich handlarzy, zwłaszcza tych drobnych,<br />

od ciemniejszej strony. „Tylko na kłopoty nie ma kupca”<br />

<strong>–</strong> mówi się w jidysz. Duża konkurencja, walka o klienta,<br />

niechęć ze strony chrześcijańskich sprzedawców,<br />

próby bojkotu ży<strong>do</strong>wskich sklepów <strong>–</strong> to sprawy, które<br />

spędzały sen z powiek niejednemu sklepikarzowi.<br />

O <strong>do</strong>brobycie wielu mogło tylko pomarzyć, tak jak<br />

bohater piosenki Der kremer („Sklepikarz”):<br />

Siedzi sobie sklepikarz w sklepiku<br />

Setny sklepikarz na ulicy.<br />

Siedzi i marzy o kliencie,<br />

A na zewnątrz ciemno i mokro.<br />

I tak sobie myśli:<br />

Ży<strong>do</strong>wskie państwo, panowie,<br />

Czy można to sobie wyobrazić?<br />

Państwo prawdziwych geniuszy,<br />

Państwo samych królów.<br />

Nagle zjawia się klient<br />

Drobniutki jak ziarnko groszku,<br />

Prosi śledzia za kopiejkę<br />

Budzi sklepikarza z marzeń.<br />

Widzą to inni sklepikarze<br />

Stu sklepikarzy z ulicy<br />

I pożerają go oczami,<br />

Pełnymi zazdrości i nienawiści.<br />

(tłum. julia makosz)<br />

41

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!