Odys w poczekalni – pdf do pobrania - Autoportret
Odys w poczekalni – pdf do pobrania - Autoportret Odys w poczekalni – pdf do pobrania - Autoportret
el¿bieta kaproñ odys w poczekalni niezrealizowany spektakl tadeusza kantora 16 fot. zbigniew brzozowski (arch. CRICOTEKA) „Odys siada ciê¿ko na lufie armatniej, skulony, tworzy nieforemn¹ bezkszta³tn¹ masê, nie wiadomo co «to» jest.” Długa, trwająca aż po ostatnie godziny życia artystyczna wędrówka Tadeusza Kantora, symbolicznie rozpoczęła się na krakowskim dworcu kolejowym w 1944 r., kiedy wykształcony przed wojną malarz miał już na swym koncie pierwsze realizacje teatralne. W owym przełomowym roku drugiej wojny światowej, wkrótce po klęsce wojsk niemieckich pod Stalingradem, w czasie pełnym grozy i niepokoju, kiedy przez torowiska przetaczały się wagony wiozące żołnierzy, dostawy broni, amunicji i żywności oraz kolejne transporty więźniów, a perony wypełniali rzuceni tam przez zawieruchę wojenną podróżni – uciekinierzy, handlarze, wojenni rozbitkowie, tułacze, konspiratorzy, szpicle – budynek dworca kolejowego miał się stać miejscem niecodziennego wydarzenia: Tadeusz Kantor zapragnął wystawić tam dramat Stanisława Wyspiańskiego „Powrót Odysa”. Niewiele wiadomo o rzeczywistych projektach tego przedsięwzięcia. Zachowane świadectwa – wspomnienia bliskich współpracowników i kolegów, a przede wszystkim sporządzane wówczas przez Kantora notatki, rozważania teoretyczne i eseje o teatrze – pełne są rozmyślań poświęconych samej idei dramatu, nie konkretnemu przestrzenno-plastycznemu kształtowi, jaki miałaby ona przybrać, lecz jej ówczesnemu sensowi i kontekstom. Są one sugestywnym zapisem procesu krystalizowania się wizji spektaklu, gorączkowych poszukiwań odpowiedniego dla jej urzeczywistnienia miejsca. Zasadniczym ich zrębem pozostaje całkowita kontestacja teatru-instytucji i budynku teatralnego jako miejsca, w którym mogłaby zadziałać i odsłonić swe prawa sztuka. „Teatr w dzisiejszej formie jest wytworem sztucznym i w swej pretensjonalności nie do zniesienia” - pisał wtedy Kantor. Instytucja teatru z jej umownością działań, zrutynizowanymi chwytami, sztuczkami, oddana we władanie konwencjom to wedle Kantora „teren odwiecznymi praktykami kompletnie zobojętniały i zneutralizowany”, miejsce skazane na wątpliwej wartości procedery mizdrzenia się, udawania, które z prawdziwej rzeczywistości robią jedynie
- Page 2 and 3: marną i martwą kopię, pozbawion
- Page 4: niedwuznacznie bandyckim napadem.
el¿bieta kaproñ<br />
odys w <strong>poczekalni</strong><br />
niezrealizowany spektakl tadeusza kantora<br />
16<br />
fot. zbigniew brzozowski (arch. CRICOTEKA)<br />
„<strong>Odys</strong> siada ciê¿ko na lufie armatniej,<br />
skulony, tworzy nieforemn¹<br />
bezkszta³tn¹ masê, nie wia<strong>do</strong>mo<br />
co «to» jest.”<br />
Długa, trwająca aż po ostatnie godziny życia artystyczna<br />
wędrówka Tadeusza Kantora, symbolicznie<br />
rozpoczęła się na krakowskim dworcu kolejowym<br />
w 1944 r., kiedy wykształcony przed wojną malarz miał<br />
już na swym koncie pierwsze realizacje teatralne.<br />
W owym przełomowym roku drugiej wojny światowej,<br />
wkrótce po klęsce wojsk niemieckich pod Stalingradem,<br />
w czasie pełnym grozy i niepokoju, kiedy przez<br />
torowiska przetaczały się wagony wiozące żołnierzy,<br />
<strong>do</strong>stawy broni, amunicji i żywności oraz kolejne transporty<br />
więźniów, a perony wypełniali rzuceni tam przez<br />
zawieruchę wojenną podróżni <strong>–</strong> uciekinierzy, handlarze,<br />
wojenni rozbitkowie, tułacze, konspiratorzy,<br />
szpicle <strong>–</strong> budynek dworca kolejowego miał się stać<br />
miejscem niecodziennego wydarzenia: Tadeusz Kantor<br />
zapragnął wystawić tam dramat Stanisława Wyspiańskiego<br />
„Powrót <strong>Odys</strong>a”.<br />
Niewiele wia<strong>do</strong>mo o rzeczywistych projektach tego<br />
przedsięwzięcia. Zachowane świadectwa <strong>–</strong> wspomnienia<br />
bliskich współpracowników i kolegów,<br />
a przede wszystkim sporządzane wówczas przez<br />
Kantora notatki, rozważania teoretyczne i eseje o teatrze<br />
<strong>–</strong> pełne są rozmyślań poświęconych samej idei<br />
dramatu, nie konkretnemu przestrzenno-plastycznemu<br />
kształtowi, jaki miałaby ona przybrać, lecz jej<br />
ówczesnemu sensowi i kontekstom. Są one sugestywnym<br />
zapisem procesu krystalizowania się<br />
wizji spektaklu,<br />
gorączkowych poszukiwań odpowiedniego dla jej<br />
urzeczywistnienia miejsca. Zasadniczym ich zrębem<br />
pozostaje całkowita kontestacja teatru-instytucji<br />
i budynku teatralnego jako miejsca, w którym mogłaby<br />
zadziałać i odsłonić swe prawa sztuka.<br />
„Teatr w dzisiejszej formie jest wytworem sztucznym<br />
i w swej pretensjonalności nie <strong>do</strong> zniesienia” - pisał<br />
wtedy Kantor. Instytucja teatru z jej umownością<br />
działań, zrutynizowanymi chwytami, sztuczkami,<br />
oddana we władanie konwencjom to wedle Kantora<br />
„teren odwiecznymi praktykami kompletnie<br />
zobojętniały i zneutralizowany”, miejsce skazane na<br />
wątpliwej wartości procedery mizdrzenia się, udawania,<br />
które z prawdziwej rzeczywistości robią jedynie
marną i martwą kopię, pozbawioną znaczenia<br />
imitację, nieu<strong>do</strong>lną podróbkę realnego życia. Wstępujący<br />
<strong>do</strong> teatru widz już z wywołanego przyzwyczajeniem<br />
założenia wie, czego się spodziewać: oto<br />
na jego oczach, przy jego poklasku celebrować się<br />
będzie śmieszny i żałosny zarazem rytuał oszukiwania.<br />
Już sama świa<strong>do</strong>mość papierowych, prowizorycznych,<br />
„nieprawdziwych” i jednostronnych (bo<br />
posiadających tylko zwróconą ku publiczności<br />
fasadę) dekoracji, masek i rekwizytów odbiera<br />
teatrowi powagę. Skutecznie odcina widza od<br />
zbytniego angażowania się w problemy bohaterów<br />
wystawianego („odgrywanego”) dramatu.<br />
„Wszystko temu winne”<br />
<strong>–</strong> zżymał się Kantor. „I fotele zwrócone w jedną stronę<br />
i scena zasłonięta skwapliwie kurtyną, która<br />
punktualnie odsłoni się ku obrzę<strong>do</strong>wemu gapieniu się<br />
wiernych.” A przecież sztuka <strong>–</strong> przynajmniej ta o ambicjach<br />
wykraczających poza przelotną i lekką rozrywkę<br />
<strong>–</strong> musi wywoływać u swego odbiorcy prawdziwe,<br />
intensywne przeżycia, pobudzać pracę wyobraźni.<br />
W tak rozumianym, bezkompromisowym podejściu <strong>do</strong><br />
roli sztuki budynek teatralny i realizowany w nim teatr<br />
skompromitował się raz na zawsze <strong>–</strong> niez<strong>do</strong>lny<br />
zaskoczyć, olśnić, zelektryzować. „Należało szukać<br />
miejsca nie zarezerwowanego dla teatru,<br />
terenu w samej rzeczywistoœci”<br />
<strong>–</strong> tłumaczył po latach Kantor.<br />
W poszukiwaniu nieskażonych teatralną rutyną rejonów<br />
życia artysta zwrócił się ku sferze codzienności,<br />
ku tym obszarom rzeczywistości, gdzie życie<br />
toczy się niemal z rozpędu, bezrefleksyjnie, a powtarzane<br />
czynności wykonywane są odruchowo,<br />
mechanicznie, na mocy wpojonego i utrwalonego<br />
nawyku. I nie szło tu o żadne szczególnie atrakcyjne<br />
otoczenie, lecz o „taką atmosferę i okoliczności,<br />
aby umieszczona w nich iluzyjna rzeczywistość<br />
dramatu stała się czymś <strong>do</strong> uwierzenia: konkretem.<br />
Aby powracający <strong>Odys</strong> nie obracał się w wymiarze<br />
iluzji, lecz w wymiarach naszej rzeczywistości.”<br />
Przewidziana dla realizacji perypetii <strong>Odys</strong>owych<br />
przestrzeń krakowskiego dworca miała więc nie tyle<br />
stanowić nieodzowne tło wydarzeń, co wręcz je<br />
prowokować. „Chodziło o tę nasyconą realnością<br />
scenerię, która z <strong>Odys</strong>em i teatrem nie ma nic wspólnego.”<br />
Pełniąc swoje zwyczajne, przyziemne funkcje<br />
stępiała ona uwagę, automatyzowała całość toczącego<br />
się w jej obrębie życia. I właśnie dzięki swej<br />
monotonnej, biernej egzystencji stanowiła <strong>do</strong>skonały<br />
emocjonalny kontrast dla niezwykłych wypadków,<br />
które miały się przez nią <strong>–</strong> jak przez scenę <strong>–</strong><br />
przetoczyć. „Jest późna noc” <strong>–</strong> pisał Kantor. „Siedzę<br />
w jakiejś sali, która może być <strong>poczekalni</strong>ą lub<br />
<strong>do</strong>mem noclegowym. Dookoła ławy, na których<br />
spoczywają ludzie o tępych twarzach <strong>–</strong> oczekują<br />
pociągu lub nadejścia dnia. Równie <strong>do</strong>brze<br />
mog¹ oczekiwaæ <strong>Odys</strong>a,<br />
który powraca.” Oczekiwanie - osobliwy stan ducha,<br />
gdy czas zmienia swoje metrum, gdy rośnie niepokój<br />
wywołany zaburzeniem naturalnego rytmu życia<br />
17<br />
Rekonstrukcja pokoju, „<strong>do</strong> którego<br />
powróci³ <strong>Odys</strong> latem 1944 roku.”<br />
Elementy okupacyjnej rzeczywistoœci:<br />
lufa armatnia, zab³ocone ko³o<br />
od wozu, spróchnia³a deska.<br />
(Obiekt prezentowany na wystawie<br />
w Kopenhadze).<br />
fot. peter mitrusevic
<strong>–</strong> stało się dla artysty swoistym aktem transgresji.<br />
Przy czym owo przekroczenie fizycznego i duchowego<br />
wymiaru egzystencji odbywało się niejako<br />
dwustronnie: również i postacie imaginacyjne,<br />
symboliczne miały zstąpić <strong>do</strong> świata realnego,<br />
powodując nieodparte poczucie graniczenia z innymi<br />
rzeczywistościami, tak jakby obecna, aktualna<br />
przestrzeń miała się o coś poszerzyć.<br />
„Zakładałem, że ta fikcja (dramat) może mieć przedłużenie<br />
w życiu <strong>–</strong> wyjaśniał Kantor <strong>–</strong> Mieć przedłużenie<br />
to znaczy ulegać przemianom i nieprzewidzianym<br />
kolejom losu. A ponieważ znalazła się w obcym<br />
sobie układzie <strong>–</strong> w życiu <strong>–</strong> na pewno to życie, tę<br />
rzeczywistość życiową jakoś po swojemu deformuje,<br />
sublimuje, „udziwnia” (...), dynamizuje...<br />
Tak jakby „wchodzi³a” w ¿ycie<br />
<strong>–</strong> w postacie dzisiejsze, w miejsce naszego codziennego<br />
bytowania, w nasze zajęcia, czynności, sytuacje,<br />
w nasze święta, wojny, katastrofy, tak jak dawniej<br />
wierzono, że demon może wejść w ciało żyjącego<br />
człowieka i przez niego przemawiać i działać.”<br />
Antyczny heros musiał więc <strong>–</strong> o ile jego dramat miał<br />
wstrząsnąć człowiekiem na co dzień <strong>do</strong>świadczającym<br />
okrucieństw drugiej wojny światowej <strong>–</strong> porzucić<br />
wszelkie konwencje i niejako zrównać się ze<br />
swym widzem, przyjmując jedyną możliwą w tych<br />
okolicznościach rolę <strong>–</strong> postaci istniejącej realnie,<br />
„żywej”, „jednego z nas”. Tylko w ten sposób, pozbawiony<br />
klasycznego, iluzyjnego sztafażu, wkraczając<br />
„wprost na dworzec, w brud, niechlujstwo,<br />
w otoczenie ludzi, którzy w ogóle nie zajmują się<br />
jego sprawą”, mógł objawić swe <strong>do</strong>niosłe posłannictwo:<br />
zmagając się ze swym przeznaczeniem<br />
w prozaicznej, powszedniej rzeczywistości<br />
na nowo odkryæ sens mitologii.<br />
Na nowo, lecz nie po raz pierwszy współczesność<br />
miała uzupełnić i zaktualizować klasyczną opowieść.<br />
Przywołany w dramacie Wyspiańskiego<br />
pesymistyczny wariant dziejów <strong>Odys</strong>a czynił<br />
z greckiego bohatera ściganego klątwą bogów...<br />
zbrodniarza wojennego. Po<strong>do</strong>bnym tropem<br />
podążała myśl Kantora. „Długi czas zastanawiałem<br />
się, czy <strong>Odys</strong> Wyspiańskiego nie jest zakonspirowanym<br />
łotrem” <strong>–</strong> pisał. „(...) Wojna trojańska była<br />
ze strony Greków wyraźną napaścią. (...)<br />
«heroiczne» czyny <strong>Odys</strong>a zaliczają się (...) <strong>do</strong><br />
zwyczajnych morderstw. A po odrzuceniu problemu<br />
przeznaczenia powrót <strong>Odys</strong>a staje się<br />
18<br />
„Aktor graj¹cy <strong>Odys</strong>a pozostaje sam,<br />
osaczony przez widzów<br />
ze wszystkich stron,<br />
na opuszczonych miejscach akcji<br />
rozgrywaj¹cy swoje ostatnie<br />
rozrachunki.”<br />
fot. zbigniew brzozowski (arch. CRICOTEKA) fot. zbigniew brzozowski (arch. CRICOTEKA) fot. zbigniew brzozowski (arch. CRICOTEKA)
niedwuznacznie bandyckim napadem.”<br />
W tej interpretacji nie było miejsca na ra<strong>do</strong>sne, kojące<br />
zakończenie, mit szczęśliwego powrotu <strong>do</strong><br />
wytęsknionej Itaki nie mógł się wypełnić. Po<strong>do</strong>bnie<br />
zresztą jak w jego kolejnej, okupacyjnej wersji, w której<br />
ów okryty niesławą, uciekający przed sprawiedliwością<br />
<strong>Odys</strong>, został obciążony <strong>do</strong>pisaną mu przez<br />
Kantora (i historię!) biografią żołnierza rozbitej pod<br />
Stalingradem niemieckiej Szóstej Armii...<br />
„Teatr jest terenem, gdzie prawa sztuki ścierają się<br />
z przypadkowością życia i z tego wynikają najsilniejsze<br />
konflikty” - tak określał Kantor metodę konfrontacji<br />
dwóch zupełnie sobie obcych i nieprzystających<br />
<strong>do</strong> siebie „układów”: fikcji i realności. Dopiero <strong>do</strong>prowadzenie<br />
<strong>do</strong> zderzenia tych dwóch bytujących obok<br />
siebie wymiarów rzeczywistości może wywołać u widza<br />
wstrząs wynikający z nagłego (i niespodziewanego!)<br />
uświa<strong>do</strong>mienia sobie złożoności materii<br />
ludzkiego życia. Zestawienie <strong>–</strong> bok przy boku <strong>–</strong><br />
dwóch całkowicie odmiennych porządków: fizycznego<br />
i imaginacyjnego wyzwala niepokój, odsłania<br />
niejako<br />
pêkniêcie w spójnym<br />
<strong>–</strong> jak by się mogło wydawać <strong>–</strong> i harmonijnym obrazie<br />
świata. I właśnie to odczucie niepokoju <strong>do</strong>prowadzić<br />
może na nowo <strong>do</strong> natężonego oczekiwania<br />
na nieznany epilog. Tak jakby od zakończenia przedstawianej<br />
historii miały zależeć dalsze losy jej widzów<br />
<strong>–</strong> w tym wypadku raczej obserwatorów, uczestników,<br />
świadków. Tym sposobem fikcja, która <strong>–</strong><br />
choćby nie wia<strong>do</strong>mo jak mocno przywoływana <strong>–</strong><br />
pozostaje przecież tworem nierealnym, może autentycznie<br />
ingerować w ludzką świa<strong>do</strong>mość, wprowadzając<br />
tam własne, „autorskie” korekty. I wydaje<br />
się, że w tym właśnie sensie <strong>Odys</strong> jako postać<br />
fikcyjna, bohater dramatu, jak pisał Kantor, „wkracza<br />
w głąb historii. Staje się jej tragicznym aktorem.”<br />
Krakowski <strong>Odys</strong> ’44 zapisał się trwale w historii teatru.<br />
Spełnił także <strong>–</strong> w perspektywie dalszego rozwoju<br />
twórczości Kantora <strong>–</strong> jeszcze jedną istotną funkcję.<br />
Jako pierwsza z licznych w przyszłości postaci<br />
Kantorowskiego teatru podjął<br />
wêdrówkê z czasu przesz³ego<br />
<strong>–</strong> właściwego wydarzeniom fikcyjnym, w czas teraźniejszy.<br />
Stał się precedensem i prototypem dla<br />
wszystkich późniejszych bohaterów tego teatru.<br />
Uruchamiał tym samym mechanizm przywoływania<br />
Spotkanie <strong>Odys</strong>a z Telemakiem.<br />
„<strong>Odys</strong> mo¿e ofiarowaæ synowi tylko<br />
swój cynizm i swoj¹ pustkê.”<br />
(Telemak <strong>–</strong> Marta Stebnicka,<br />
<strong>Odys</strong> <strong>–</strong> Tadeusz Brzozowski).<br />
Do opisu zdjêæ wykorzystano<br />
fragmenty sporz¹dzonej przez<br />
Kantora partytury spektaklu.<br />
fot. zbigniew brzozowski (arch. CRICOTEKA)<br />
19<br />
niemożliwych <strong>do</strong> uobecnienia: fikcji, przeszłości,<br />
pamięci, wspomnień; ten sam mechanizm, który po<br />
trzydziestu latach artystycznych poszukiwań osiągnie<br />
swój najcelniejszy wyraz w cyklu przedstawień<br />
Teatru Śmierci („Umarła klasa”, „Wielopole, Wielopole”,<br />
„Niech sczezną artyści”, „Nigdy tu już nie powrócę”,<br />
„Dziś są moje urodziny”). To za pośrednictwem<br />
<strong>Odys</strong>a właśnie po raz pierwszy <strong>do</strong>konało się<br />
misterium wtargnięcia iluzji w sferę życia codziennego,<br />
owo „niesławne przejście ze świata umarłych<br />
w świat żywych.” Tym wyraźniej zapewne rysowała<br />
się jego naznaczona piętnem obcości sylwetka<br />
w otoczeniu zupełnie obojętnych na jego losy ludzi<br />
oczekujących swych pociągów jak przeznaczenia...<br />
Nie wia<strong>do</strong>mo tylko, gdzie w tym układzie przypadłoby<br />
miejsce wi<strong>do</strong>wni, a gdzie aktorów, kto<br />
spośród przypadkowo obecnych tam ludzi byłby<br />
w ogóle świa<strong>do</strong>my, że oto właśnie gdzieś<br />
wśród anonimowego tłumu podróżnych rozgrywa się<br />
wielka tragedia „niemożności powrotu <strong>do</strong> swego<br />
miejsca rodzinnego...” Nie wia<strong>do</strong>mo też, jaka<br />
była prawdziwa intencja Kantora: czy chciał wystawić<br />
dramat o <strong>Odys</strong>ie na dworcu, ale było to niemożliwe,<br />
czy też wręcz odwrotnie <strong>–</strong> właśnie<br />
dlatego, ¿e by³o to niemo¿liwe...<br />
Ze zrozumiałych w okupacyjnych warunkach względów<br />
nigdy nie <strong>do</strong>szło <strong>do</strong> realizacji oryginalnej,<br />
pierwotnej koncepcji przedstawienia. „Powrót <strong>Odys</strong>a”<br />
pokazano kilkakrotnie w podziemnym Teatrze<br />
Niezależnym w prywatnych krakowskich mieszkaniach.<br />
Pozostała jednak owiana swoistą legendą<br />
idea spektaklu. Niespełniona - szczęśliwie uniknęła<br />
losu po<strong>do</strong>bnych w swym prekursorstwie artystycznych<br />
przedsięwzięć: pozbawiona konkretnej daty<br />
i miejsca oparła się próbie czasu, skutecznie<br />
uniemożliwiając tym samym próby naśla<strong>do</strong>wnictwa<br />
i powielania „sprawdzonej” metody. Gdy z czasem<br />
zaczęto coraz powszechniej wykorzystywać przestrzeń<br />
realną <strong>do</strong> działań parateatralnych (co i Kantorowi<br />
nie było obce), banalizując ją <strong>do</strong> granic<br />
przyzwoitości, ten niezaistniały spektakl zachował<br />
artystyczną wyrazistość i świeżość. Zrodzona w wyobraźni<br />
artysty wizja niezwykłej ingerencji pozazmysłowego<br />
świata w realia konkretnego, przesiąkniętego<br />
codziennością budynku użyteczności publicznej<br />
w pełni zrealizowała sformułowaną przezeń<br />
prawidłowość, że „jedynie w miejscu, w którym nie<br />
oczekujemy i w momencie, gdy się nie spodziewamy,<br />
może zdarzyć się coś, w co uwierzymy bez<br />
zastrzeżeń.”