15.06.2013 Views

wielki joe I N-te POKOLENIE

wielki joe I N-te POKOLENIE

wielki joe I N-te POKOLENIE

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Parada wydawców<br />

FANTASTYKA-PRZYGODA<br />

mówi red. JANINA ZIELONKO, kierownik redakcji przekładów Wydawnictwa „Iskry”<br />

- W wyniku niekorzystnego zbiegu przypadków,<br />

„Iskry”, ofi cyna, która przed dwudziestu laty otworzyła<br />

polski boom na fantastykę naukową, zabiera<br />

głos w naszej paradzie wydawców dopiero<br />

jako szósta w kolejce. Może i dobrze się stało;<br />

po szczegółowym przeglądzie bieżących problemów<br />

SF dokonanym przez przedstawicieli „Naszej<br />

Księgarni”, „Czy<strong>te</strong>lnika”, Wyd. Li<strong>te</strong>rackiego,<br />

KAW-u i Wyd. Poznańskiego - spróbujemy przy<br />

pani pomocy odtworzyć dziś atmosferę początków.<br />

Czym była fantastyka, wówczas, gdy z nią<br />

zaczynaliście, dla „Iskier” i dla młodych polskich<br />

czy<strong>te</strong>lników?<br />

- Trochę trudno tak na poczekaniu odbyć podróż<br />

w czasie i przypomnieć sobie wszystkie szczegóły.<br />

Na pewno była fantastyka u schyłku lat<br />

pięćdziesiątych znanym i modnym na Zachodzie<br />

gatunkiem li<strong>te</strong>ratury, mieszczącym się w kręgu<br />

li<strong>te</strong>ratury rozrywkowej, przygodowej. Przedstawicieli<br />

polskich, może poza Boruniem, Lemem,<br />

Trepka - właściwie nie miała. A że czy<strong>te</strong>lnicy zaczęli<br />

się bardzo aktywnie o fantastykę upominać,<br />

postanowiliśmy prezentując li<strong>te</strong>raturę światową<br />

przedstawić również <strong>te</strong>n typ li<strong>te</strong>ratury. Zaczęło się<br />

od fantastyki radzieckiej, czeskiej, po<strong>te</strong>m przyszła<br />

bardzo do dziś chwalona i osiągająca duże ceny<br />

na aukcjach antologia amerykańska „Kryształowy<br />

sześcian Wenus” (1966). Gdzieś w tym momencie<br />

zjawił się pomysł robienia serii. Pamiętam, że<br />

od razu przyjęła ona nazwę „Fantastyka-Przygoda”,<br />

natomiast ani ja, ani nikt w wydawnictwie nie<br />

może sobie przypomnieć, kto był autorem <strong>te</strong>go<br />

pomysłu.<br />

- Rozumiem, że science fi ction - li<strong>te</strong>ratura przyszłości<br />

i zarazem sposób krytycznego myślenia<br />

o <strong>te</strong>raźniejszości, znalazła szczególne miejsce w<br />

profi lu wydawnictwa młodzieżowego.<br />

- Na pewno tak. Od razu w<strong>te</strong>dy było widać, że jest<br />

to gatunek pobudzający wyobraźnię, rozszerzający<br />

horyzont i zmuszający do myślenia o sprawach<br />

zasadniczych, do stawiania bardzo podstawowych<br />

pytań. Czy nasz świat jest jeden, czy może<br />

istnieją inne światy, inne istoty; czy możemy do<br />

nich dotrzeć, czy potrafi my się z nimi porozumieć?<br />

No a poza tym wszystkim była fantastyka jedną<br />

wielką przygodą, której młody czy<strong>te</strong>lnik bardzo<br />

potrzebuje. W<strong>te</strong>dy jeszcze panowało takie nastawienie<br />

- nie fi lozofi a, nie bardzo wyrafi nowane,<br />

czasem wręcz wydumane problemy - tylko elementy<br />

<strong>wielki</strong>ej przygody, niebezpieczeństwa, eg-<br />

FANTASTYKA 8/83<br />

zotyki, problemy zespołów ludzkich postawionych<br />

w sytuacji krańcowej, zmuszającej do ujawnienia<br />

prawdziwych cech charak<strong>te</strong>ru, do wykrzesania z<br />

siebie odwagi i energii niezbędnych do sprostania<br />

<strong>wielki</strong>m zadaniom. Tego młody czy<strong>te</strong>lnik szukał<br />

w książkach zawsze. W dodatku zbiegło się to w<br />

czasie z zain<strong>te</strong>resowaniem kosmosem. Przypominam,<br />

że „zdobywała” wówczas kosmos Łajka,<br />

wkrótce po niej poleciał i Gagarin; fantazja ludzi,<br />

nie tylko młodych, poczęła coraz in<strong>te</strong>nsywniej krążyć<br />

wokół odległych przestrzeni. Dla<strong>te</strong>go można<br />

powiedzieć, że wszystkie ówczesne fantazje i w<br />

pod<strong>te</strong>kście, i w dalekim polu widzenia miały coś z<br />

rzeczywistości, z przeczucia ery kosmicznej, która<br />

wówczas do nas szła.<br />

- Wzorcowym wprowadzeniem do <strong>te</strong>j ery, jako<br />

zjawiska li<strong>te</strong>rackiego jako problemu cywilizacyjnego,<br />

stały się kolejne tomy antologii „Kroki w<br />

nieznane” przygotowanej przez p. Jęczmyka.<br />

Utwory beletrystyczne stanowiły prezentację różnych<br />

wizji pisarzy z całego świata, wstępny szkic<br />

dawał młodemu czy<strong>te</strong>lnikowi krytyczno-li<strong>te</strong>racki<br />

klucz do całości, a pomieszczone na końcu tomu<br />

artykuły popularyzatorskie sumowały sprawę na<br />

płaszczyźnie naukowej. Wielka szkoda, że seria<br />

się z czasem zacięła.<br />

- Zbiegło się to z odejściem autora wyboru do<br />

„Czy<strong>te</strong>lnika”, choć cała sprawa oczywiście nie<br />

była tak prosta. Pan Jęczmyk zajmował się u nas<br />

li<strong>te</strong>raturą radziecką, a antologie to były jego prace<br />

autorskie; w 1977 roku gdy zaproponował kolejny<br />

tom „Kroków w nieznane” zbudowany głównie z<br />

<strong>te</strong>kstów anglosaskich, wydało nam się to dziwne<br />

i próbowaliśmy go nakłonić do uzupełnienia antologii<br />

o <strong>te</strong>ksty innych li<strong>te</strong>ratur. Miał on swoje racje,<br />

mieliśmy je i my; może rzeczywiście proza innych<br />

krajów nie była wówczas tak in<strong>te</strong>resująca; stanęło<br />

na tym, że antologię oddaliśmy mu do poprawek<br />

i... tak pozostało do dziś.<br />

- ... ale seria zgasła i nikt jej nie wskrzesił. Bardzo<br />

<strong>te</strong>go na rynku brakuje.<br />

- Pocieszę pana i fanów. Tak czy inaczej w momencie,<br />

gdy zmniejszą się trochę trudności poligrafi<br />

czne i plany wydawnicze nam się rozwiną- a<br />

to miejmy nadzieję nastąpi już niedługo - „Iskry”<br />

wystąpią z inicjatywą <strong>te</strong>go typu. Zamierzamy<br />

wydawać ukazującą się periodycznie antologięalmanach<br />

fantastyki światowej (tzn, z polską<br />

włącznie). Jest to projekt perspektywiczny, rzecz<br />

powinna ruszyć w 1986 roku.<br />

- Miła wiadomość. No i przyjemność - chyba także<br />

dla „Iskier” - w tym sensie, że wydawnictwo,<br />

które „rozprowadziło” cały ruch, a po<strong>te</strong>m „ woziło”<br />

się w środku SF-istycznego peletonu - z powro<strong>te</strong>m<br />

wróci na czoło.<br />

- Mówiąc o naszym zwolnieniu <strong>te</strong>mpa ma pan<br />

chyba na myśli lata 1979-81. Rzeczywiście z powodu<br />

trudności w drukarniach, seria trochę stanęła<br />

i tytuły przechodziły nam poślizgiem z roku<br />

na rok, Ale przykład ostatnich kilkunastu miesięcy<br />

wskazuje chyba, że chcieliśmy pokonać trudności<br />

i że nam się to udało. W zasadzie zamierzamy<br />

utrzymać taki rozmach jak <strong>te</strong>raz, seria ma szansę<br />

się rozwijać, drukujemy ją na nowych maszynach<br />

Circon, w najnowszej, zmienionej niedawno szacie<br />

grafi cznej. W roku bieżącym ukazał się Aldiss,<br />

Shaw, Zajdel, Pe<strong>te</strong>cki, dwie książki Bułyczowa,<br />

Strugaccy. Staramy się zmniejszyć braki li<strong>te</strong>ratury<br />

fantastycznej, przedstawiać <strong>wielki</strong>e, dotychczas<br />

nie znane u nas nazwiska. A wybieramy to co<br />

wydaje się nam najbardziej godne i to co z przeróżnych<br />

względów jest łatwiej dostępne. Chcemy<br />

dokonywać dobrych, starannie przemyślanych<br />

wyborów, zdając sobie sprawę, że pod względem<br />

ilościowym KAW-u na pewno nie dogonimy.<br />

- A nie myśleliście państwo o wydaniu słownika<br />

pisarzy SF, może encyklopedii gatunku? Wiem,<br />

że rynek powitałby taką propozycję z radością.<br />

- W 1977 roku wydaliśmy pracę krytyczną Kagarlickiego<br />

„Co to jest fantastyka naukowa”, a w<br />

roku 1979 „Poza ziemią” Ciołkowskiego - opis<br />

podróży kosmicznej powstały na początku wieku,<br />

zadziwiająco trafny w przedstawieniu przyszłych<br />

szczegółów lotu do gwiazd, zilustrowany w dodatku<br />

reprodukcjami malarstwa kosmonautów...<br />

To były przedsięwzięcia <strong>te</strong>ż na swój sposób objaśniające<br />

gatunek, natomiast słownik, encyklopedia,<br />

przedsięwzięcie w stylu „Iskier przewodnik<br />

po...” to jest już wydawniczo bardzo złożona sprawa.<br />

Trudno o zespół ludzi gotowych do ciężkiej<br />

i niewdzięcznej pracy; nieco łatwiej zapewne byłoby<br />

ze zgromadzeniem niezbędnych ma<strong>te</strong>riałów,<br />

ale tu <strong>te</strong>ż nic nie załatwi się automatycznie. Powiem<br />

panu szczerze - przymierzaliśmy się kiedyś<br />

do takiego przewodnika, odłożyliśmy to jed nak;<br />

może z czasem znów z tym wystąpimy, ale nie będziemy<br />

się gniewać, jeśli nas inni ubiegną. Mamy<br />

co prawda w rękach encyklopedię amerykańską,<br />

nies<strong>te</strong>ty jest ona bardzo stronnicza, pokazuje tylko<br />

Anglosasów.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!