wielki joe I N-te POKOLENIE
wielki joe I N-te POKOLENIE
wielki joe I N-te POKOLENIE
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Recenzje<br />
W LABIRYNCIE FIKCYJNYCH<br />
WYDARZEŃ<br />
Li<strong>te</strong>ratura SF dysponuje szczególnie dużymi<br />
możliwościami tworzenia fi kcyjnych,<br />
niezwykłych sytuacji „doświadczalnych”,<br />
w które wprowadza boha<strong>te</strong>ra-„królika”,<br />
by przez ukazanie jego losów, jego reakcji<br />
w obliczu trudnych prób, jakim zostaje<br />
poddany, oraz jego doświadczeń<br />
psychicznych przekazywać istotne treści<br />
odnoszące się bezpośrednio do problemów<br />
współczesnego człowieka i współczesnej<br />
cywilizacji. Nie inaczej postępuje<br />
Pierre Pelot, uznany i ceniony przez krytykę<br />
autor ponad 20 utworów SF, w którego<br />
twórczości dominuje problematyka<br />
o charak<strong>te</strong>rze społecznym. Jak stwierdza<br />
w jednym z wywiadów, w 1978 r.,<br />
jego powieści SF bliższe są rzeczywistości<br />
niż jego powieści współczesne: może<br />
dla<strong>te</strong>go, że szczególnie pasjonuje go zagadnienie<br />
Jednostki w Społeczeństwie.<br />
W tym samym roku, w wydawnictwie<br />
Laffont, ukazuje się powieść „Tranzyt”<br />
(„Transit”), która na festiwalu w Metzu<br />
zostaje nagrodzona jako najlepsza francuska<br />
powieść SF sezonu (w tym samym<br />
czasie inna powieść Pelota- „Delirium<br />
Circus” uzyskuje Grand Prix francuskiej<br />
SF). W „Tranzycie” boha<strong>te</strong>r staje się królikiem<br />
doświadczalnym, wpuszczonym<br />
do labiryntu fi kcyjnych wydarzeń, w sposób<br />
niejako „ofi cjalny”. Jednakże, dzięki<br />
szczególnej konstrukcji utworu, czy<strong>te</strong>lnik<br />
nie od razu zdaje sobie sprawę, że boha<strong>te</strong>r<br />
- od po czątku nazwany Królikiem -<br />
Dość popularne twierdzenie o narastającej<br />
schematyczności li<strong>te</strong>ratury fantastycznonaukowej<br />
należałoby chyba uzupełnić<br />
małym zastrzeżeniem: jeżeli nawet<br />
zbliża się koniec li<strong>te</strong>ratury SF, to tylko<br />
<strong>te</strong>j pojmowanej najprościej jako rewia<br />
pomysłów <strong>te</strong>chnicznych i fabularnych,<br />
czy <strong>te</strong>ż jako próba „moralnego obudowania”<br />
jakiejś dziedziny nauki przez sytuacje<br />
stwarzane w określonej książce.<br />
Doskonałym przykładem takiego, nader<br />
klasycystycznego traktowania SF jest<br />
proza Czesława Białczyńskiego, autora<br />
„Próby inwazji” (1980) i „Zakazu wjazdu”<br />
(1981). Ostatnio - nakładem Krajowej<br />
Agencji Wydawniczej - ukazała się kolejna<br />
powieść <strong>te</strong>go autora: „Miliardy białych<br />
płatków”. Podziwiam konsekwencję<br />
Czesława Białczyńskiego, bowiem zdarzyło<br />
mi się kiedyś - zresztą najzupełniej<br />
przypadkowo - usłyszeć jego zdanie na<br />
<strong>te</strong>mat zasadności ciągłego samokształcenia.<br />
Podejrzewam, iż w buńczucznym<br />
twierdzeniu „nie muszę się uczyć, bo<br />
wszystkie swoje światy mam po prostu<br />
w sobie”’ więcej było autorskiej kokie<strong>te</strong>rii<br />
i przekory, niż świadomych przemyśleń.<br />
Niezaprzeczalnym dowodem rozwoju<br />
<strong>te</strong>go pisarza jest stały wzrost jego umiejętności<br />
warsztatowych, stopniowa rezygnacja<br />
z trywialnych rekwizytów: kuf,<br />
lagownic i tu<strong>te</strong>k mafafy. W dalszym ciągu<br />
jest to jednak autor szukający drogi odnowy<br />
SF poprzez stwarzanie nowego tła<br />
FANTASTYKA 8/83<br />
zaangażowany do badań nad zjawiskami<br />
o charak<strong>te</strong>rze parapsychologicznym, jest<br />
równocześnie, a może przede wszystkim,<br />
obiek<strong>te</strong>m manipulacji wynikających<br />
ze specyfi ki danych stosunków społecznych,<br />
ze swois<strong>te</strong>j struktury wartości typowej<br />
dla danego społeczeństwa, które<br />
to stosunki i wartości autor demaskuje i<br />
podkreśla. Czyni to w dwojaki sposób. Z<br />
jednej strony - przez konfrontację ponurej<br />
rzeczywistości (będącej jednocześnie<br />
obrazem naszej, niezbyt odległej przyszłości)<br />
z inną, utopijną rzeczywistością,<br />
z drugiej - przez konfrontację bezradnej<br />
jednostki ludzkiej oraz czysto ludzkich<br />
wartości i problemów, jakie ona reprezentuje,<br />
z potęgą Władzy i Pieniądza,<br />
zaangażowanych grę o najwyższą stawkę.<br />
Autor wykorzystuje stare, tradycyjne<br />
wątki <strong>te</strong>matyczne, jak nieśmier<strong>te</strong>lność,<br />
światy „równoległe”, parapsychiczne „talenty”<br />
człowieka, utopijny model doskonałego<br />
społeczeństwa, lecz nadaje im<br />
niejako nowy wymiar. W przeważającej<br />
mierze są one pre<strong>te</strong>ks<strong>te</strong>m, stwarzającym<br />
możliwość powiązania ciekawych rozwiązań<br />
konstrukcyjnych i boga<strong>te</strong>j fabuły<br />
z zespołem zasadniczych, sugestywnie<br />
przekazanych treści. Nieśmier<strong>te</strong>lność<br />
nie stanowi w <strong>te</strong>j powieści jedynego, zasadniczego<br />
problemu, choć jej „naukowej”<br />
in<strong>te</strong>rpretacji autor poświęca dość<br />
dużo uwagi. Szczegółowe wyjaśnie nia<br />
wiążą się tu przede wszystkim<br />
CZY<br />
TYLKO ERUDYCJA?<br />
sytuacyjnego.<br />
Z punktu widzenia współczesności<br />
najnowsza powieść Białczyńskiego<br />
nosi znamiona klasycznej<br />
antyutopii. Jej akcja<br />
toczy się na Ziemi w kilka tysięcy<br />
lat po atomowej wojnie. Miejsce<br />
obecnego, południkowego<br />
układu sił zajął układ równoleżnikowy,<br />
nasza planeta stała się<br />
świa<strong>te</strong>m trzech stref: Soutseledii,<br />
Nordseledii i Ultramaru. Genezę<br />
<strong>te</strong>go sys<strong>te</strong>mu poznajemy<br />
dzięki przemyśleniom głównego<br />
boha<strong>te</strong>ra oraz zastosowaniu<br />
przez autora nie najnowszego<br />
chwytu, którym jest spektakl<br />
<strong>te</strong>atralny, obrazujący prahistorię Ultramaru.<br />
Od czasów jaskiniowych do<br />
współczesności (powieściowej) społeczeństwo<br />
<strong>te</strong>go państwa przebyło długą<br />
drogę. Stało się zbiorowością kastową<br />
i zarazem totalitarną, która jednostkom<br />
nie pozwala na zby<strong>te</strong>k indywidualności.<br />
Podział na Wiedzących, Mądrych i Techników<br />
jest zarazem sys<strong>te</strong>mem kontroli<br />
informacji - przeciętny obywa<strong>te</strong>l Ultramaru<br />
nie ma dostępu do pełnej, obiektywnej<br />
wiedzy o swoim świecie. Nowi<br />
mieszkańcy Ziemi są zmiennocieplni i<br />
poniżej określonej <strong>te</strong>mperatury otoczenia<br />
zapadają w sen zimowy. Przełamanie<br />
automatyzmu <strong>te</strong>go zjawiska może<br />
jednostkom, dysponującym środkami<br />
z konstrukcją fabularną i służą jej umotywowaniu.<br />
Nieśmier<strong>te</strong>lność okazuje się<br />
nie tyle celem samym w sobie, jedynie<br />
środkiem do celu - jakże dalekiego od<br />
postulowanych, prawdziwych wartości.<br />
Analogicznie postąpił wcześniej Frederik<br />
Pohl, gdy w powieści „Brunkard’s Walk”<br />
(19.60) ukazał nieśmier<strong>te</strong>lność nie jako<br />
problem „naukowy”, lecz wręcz jako zagrożenie<br />
dla ludzkości. Jednakże wizja,<br />
jaką przedstawia Pierre Pelot jest o wiele<br />
bardziej pesymistyczna: choć dramatyczne<br />
wydarzenia rozgrywają się jedynie<br />
w wąskim kręgu boha<strong>te</strong>rów, ilustrują<br />
mechanizmy o zasięgu ogólnospołecznym<br />
oraz zagrożenie wykraczające poza<br />
ziemską rzeczywistość. Pohl w zakończeniu<br />
swej powieści niszczy Zło. Pelot<br />
- przeciwnie, stopniowo je zarysowuje, a<br />
ponadto - na pewno jest bliższy współczesnej<br />
rzeczywistości.<br />
Parapsychiczne „talenty” Królików nie<br />
przeciwsennymi, zapewnić władzę nad<br />
resztą świata. Mamy tu za<strong>te</strong>m do czynienia<br />
z odmianą klasycznego wątku genialnego<br />
naukowca, bowiem boha<strong>te</strong>rem<br />
powieści jest Mądry Mask, któremu przypadkowo<br />
udaje się wyprodukować aspanol,<br />
środek zwalczający sen zimowy nowych<br />
mieszkańców Ziemi. Na efekt nie<br />
trzeba długo czekać - boha<strong>te</strong>r staje się<br />
obiek<strong>te</strong>m jednoczesnego zain<strong>te</strong>resowania<br />
aż trzech wywiadów oraz rodzimych<br />
sekt religijno-<strong>te</strong>rrorystycznych. Ważnym<br />
składnikiem cudownego preparatu Maska<br />
jest pewien’ ściśle reglamentowany<br />
środek o nazwie spanodorm. Ważnym,<br />
ponieważ perypetie związane z jego<br />
zdobyciem można odczytać jako rodzaj<br />
zawdalowanej drwiny. Mask dopina swe-