15.06.2013 Views

wielki joe I N-te POKOLENIE

wielki joe I N-te POKOLENIE

wielki joe I N-te POKOLENIE

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Foyle skinął głową.<br />

- Nic pan nie pamięta z przeszłości. Ma pan tylko fałszywe<br />

wspomnienia. Był pan przepracowany. Jest pan człowiekiem na<br />

odpowiedzialnym stanowisku i zbyt wiele od pana wymagano.<br />

Miesiąc <strong>te</strong>mu zaczął pan pić... Nie, nie, niech pan nie zaprzecza.<br />

Pił pan. Zgubił pan siebie.<br />

- Ja...<br />

- Doszedł pan do przekonania, że nie jest sławnym Jeffem<br />

Fourmyle. Dziecinna próba ucieczki przed odpowiedzialnością.<br />

Wyobraził pan sobie, że jest zwykłym kosmonautą, nazwiskiem<br />

Foyle. Gulliver Foyle, tak? Z jakimś dziwnym numerem...<br />

- Gully Foyle AS: 128/127006. Ale to przecież ja. To...<br />

- Nie, to nie pan. To jest pan. - Doktor Reagan wskazał ręką na<br />

<strong>wielki</strong>e biura, widoczne przez ścianę z przezroczys<strong>te</strong>go szkła.<br />

- Może pan odzyskać prawdziwą pamięć jedynie w <strong>te</strong>n sposób,<br />

że rozładuje pan obecną - fałszywą. Cała ta wspaniała rzeczywistość<br />

jest pańską rzeczywistością, jeśli tylko potrafi my panu<br />

pomóc pozbyć sie mrzonek o kosmonaucie. - Doktor Reagan pochylił<br />

się w przód. Jego wypolerowane okulary lśniły hipnotyzująco.<br />

- Niech pan odtworzy ze szczegółami <strong>te</strong> swoje fałszywe<br />

wspomnienia, a ja postaram sie je wymazać z pańskiej pamięci.<br />

Gdzie, zgodnie z pańskimi wyobrażeniami, zostawił pan sta<strong>te</strong>k<br />

kosmiczny „Nomad”? Jak pan się z niego wydostał? Gdzie, według<br />

pańskich urojeń, znajduje się <strong>te</strong>raz „Nomad”?<br />

Fóyle rozmarzył się nad romantycznym czarem sceny, która<br />

zdawała się być prawie w zasięgu jego reki.<br />

- Wydaje mi się, że zostawiłem „Nomada”... - urwał.<br />

Z wypukłych szkieł okularów doktora Reagana przyglądała<br />

mu się badawczo odbita w nich diabelska twarz... szkaradna tygrysia<br />

maska z napisem NOMAD wyrytym nad zniekształconą<br />

brwią. Foyle zerwał sie z fo<strong>te</strong>la.<br />

- Łgarze! - wrzasnął. - To naprawdę ja. To wszystko tutaj jest<br />

fałszywe. Prawdziwe jest to co mi sie przydarzyło. Jes<strong>te</strong>m prawdziwy,<br />

kurcze.<br />

Do laboratorium wszedł Saul Dagenham.<br />

- W porządku - zawołał. - Koniec na dzisiaj. Klapa.<br />

Krzątanina w laboratorium, biurze i pracowni ustała. Aktorzy<br />

zniknęli cicho, nie patrząc nawet w stronę Foyla. Dagenham obdarzył<br />

go swoim martwym uśmiechem.<br />

- Twardy jes<strong>te</strong>ś, nie ma co. Jes<strong>te</strong>ś naprawdę wyjątkowy. Nazywam<br />

się Saul Dagenham. Mamy pięć minut na rozmowę.<br />

Chodźmy do ogrodu.<br />

Ogród Uspokajający, znajdujący się na dachu Budynku Terapii<br />

był tryumfem planowania <strong>te</strong>rapeutycznego. Każdą perspektywę,<br />

każdy kolor, każdy kontur zaprojektowano z myślą o uśmierzeniu<br />

agresji, złagodzeniu oporu, stopieniu gniewu, odparowaniu<br />

his<strong>te</strong>rii oraz zabsorbowaniu melancholii i depresji.<br />

- Usiądź - powiedział Dagenham wskazując ławeczkę stojącą<br />

nad brzegiem sadzawki, w której chlupotała kryształowo czysta<br />

woda. – Nie próbuj jauntować. Znajdujesz się pod działaniem<br />

narkotyku. Musze się trochę odsunąć. Nie wolno mi podejść do<br />

ciebie zbyt blisko. Jes<strong>te</strong>m „gorący”. Wiesz co to znaczy?<br />

Foyle pokręcił markotnie głową. Dagenham zbliżył obie dłonie<br />

do płomienis<strong>te</strong>go kwiatu orchidei i zamknął go w nich na<br />

chwile. - Obserwuj <strong>te</strong>n kwiat - powiedział. Zobaczysz.<br />

Odszedł kilka kroków ścieżką i nagle odwrócił sie<br />

- Masz oczywiście racje. To wszystko przydarzyło ci się naprawdę...<br />

Tylko właśnie chodzi o to, co ci sie przydarzyło?<br />

- Idz do diabła - warknął Foyle.<br />

- Wiesz co, Foyle, podziwiam cie.<br />

- Idź do diabła.<br />

- Na swój prymitywny sposób, posiadasz dowcip i charak<strong>te</strong>r.<br />

Jes<strong>te</strong>ś Kromaniończykiem, Foyle. Sprawdzałem ciebie. Ta bomba,<br />

którą rzuciłeś w stoczni Pres<strong>te</strong>igna była urocza; poza tym,<br />

zbierając na nią pieniądze i ma<strong>te</strong>riał zrujnowałeś niemal Szpital<br />

Generalny. - Dagenham zaczął wyliczać na palcach. - Splądrowałeś<br />

schowki, włamałeś się do izolatki, skradłeś leki z farmacji,<br />

ograbiłeś magazyny laboratoryjne z aparatury.<br />

- Idź do diabła.<br />

- Ale co ty masz do Pres<strong>te</strong>igna? Dlaczego próbowałeś wysadzić<br />

w powietrze jego stocznie? Mówili mi, że wtargnąłeś na jej<br />

<strong>te</strong>ren i przedzierałeś się jak dziki miedzy szybami. Co chciałeś<br />

zrobić, Foyle?<br />

- Idź do diabła. Dagenham uśmiechnął się.<br />

- Jeśli mamy dalej gawędzić - powiedział - będziesz się musiał<br />

powstrzymać od takich wypowiedzi. Twój udział w konwersacji<br />

staje się monotonny. Co się stało z „Nomadem”?<br />

- Nic nie wiem o „Nomadzie”.<br />

- Ostatnie meldunki o tym statku pochodzą sprzed ponad<br />

siedmiu miesięcy. Czy jes<strong>te</strong>ś jedynym, który ocalał? Co robiłeś<br />

przez cały <strong>te</strong>n czas? Dekorowałeś sobie twarz?<br />

Alfred Bes<strong>te</strong>r<br />

- Nic nie wiem o „Nomadzie”.<br />

- Nie, nie, Foyle. W <strong>te</strong>n sposób do niczego nie dojdziemy. Paradujesz<br />

z napisem Nomad wytatuowanym na twarzy. Świeżo<br />

wytatuowanym. Wywiad sprawdza i stwierdza, że znajdowałeś<br />

się na pokładzie „Nomada”, kiedy <strong>te</strong>n latał. Foyle, Gulliver: AS<br />

128/127:006, pomocnik mechanika trzeciej klasy, jakby to nie<br />

było dosyć, żeby wzbudzić podejrzliwość Centrali Wywiadowczej,<br />

wracasz sobie prywatną szalupą, która zaginęła pięćdziesiąt<br />

lat <strong>te</strong>mu. Człowieku, gotujesz na reaktorze. Wywiad chce<br />

mieć odpowiedzi na <strong>te</strong> wszystkie pytania, a ty powinieneś wiedzieć<br />

w jaki sposób Centrala Wywiadowcza wydusza z ludzi<br />

odpowiedzi.<br />

Foyle drgnął. Dagenham skinął głową, widząc, że jego słowa<br />

wywierają sku<strong>te</strong>k.<br />

- Dla<strong>te</strong>go <strong>te</strong>ż mysie, że posłuchasz głosu rozsądku. Potrzebne<br />

są nam informacje, Foyle. Próbowałem wyciągnąć je od ciebie<br />

podstępem; przyznaje. Nie udało mi się, bo jes<strong>te</strong>ś za twardy;<br />

przyznaje. Teraz proponuje uczciwą transakcje. Obronimy cie,<br />

jeśli będziesz z nami współpracował, jeżeli <strong>te</strong>go nie zrobisz,<br />

spędzisz pięć lat w laboratorium Centrali Wywiadowczej, która<br />

nie będzie przebierała w środkach i zedrze z ciebie pasy, byle<br />

tylko zmusić cie do mówienia.<br />

To nie wizja rzeźni przeraziła Foyla. Przeraziła go myśl o utracie<br />

wolności. Musiał być wolny, aby sie zemścić, żeby zdobyć<br />

pieniądze, żeby znowu odnaleźć „Vorge”, żeby rozpruć, rozszarpać,<br />

wypatroszyć „Vorge”.<br />

- Co to za transakcja? - spytał.<br />

- Powiedz nam co się stało z „Nomadem” i gdzie go zostawiłeś?<br />

- A po co to wam, kurcze?<br />

- Po co? Po to, żeby zorganizować wyprawę ratunkową.<br />

- Tam nie ma czego ratować. To wrak i kropka.<br />

- Nawet wrak czasem warto uratować.<br />

- Chcesz mi wmówić, że poleciałbyś milion mil, żeby pozbierać<br />

jakieś szczątki? Człowieku, nie rozśmieszaj mnie.<br />

- W porządku - powiedział z irytacją w głosie Dagenham - powiem<br />

ci. Tam jest ładunek.<br />

- „Nomad” jest rozerwany na strzępy. Żaden ładunek nie ocalał.<br />

- Chodzi o ładunek, o którym nie wiedziałeś - powiedział konfi<br />

dencjonalnie Dagenham. - „Nomad przewoził platynowe sztabki<br />

do Banku Marsjańskiego. Banki prowadzą księgi rachunkowe<br />

i co jakiś czas muszą sporządzać bilanse. Normalnie miedzy planetami<br />

odbywa się wymiana handlowa, wystarczająca do <strong>te</strong>go,<br />

aby rachunki regulować na papierze. Wojna przerwała normalny<br />

handel, a Bank Marsjański stwierdza, że Pres<strong>te</strong>ign jest im<br />

winien dwadzieścia kilka milionów kredy<strong>te</strong>k bez jakichkolwiek<br />

widoków na to, żeby pokryć <strong>te</strong>n niedobór z aktualnych dostaw.<br />

Pres<strong>te</strong>ign przesyłał <strong>te</strong> pieniądze w platynowych sztabkach na<br />

pokładzie „Nomada”. Były zamknię<strong>te</strong> w sejfi e płatnika statku.<br />

- Dwadzieścia milionów - wyszeptał Foyle.<br />

- Plus minus kilka tysięcy. Sta<strong>te</strong>k był ubezpieczony, ale oznacza<br />

to tylko tyle, że towarzystwo ubezpieczeniowe - Bones i Uig<br />

nabyło prawa do ratowania wraka, a oni są jeszcze bezwzgledniejsi<br />

od Pres<strong>te</strong>igna. Ale i dla ciebie znajdzie się nagroda. Powiedzmy<br />

dwadzieścia tysięcy kredy<strong>te</strong>k.<br />

- Dwadzieścia milionów - wyszeptał znowu Foyle.<br />

- Przypuszczamy, że rajder Sa<strong>te</strong>litów Zewnętrznych załatwił<br />

„Nomada” gdzieś na trasie, ale nie zabrał go. Nie mogli wejść<br />

na pokład i splądrować statku, bo w<strong>te</strong>dy nie pozostałbyś przy<br />

życiu. To by znaczyło, że sejf płatnika jest ciągle... Foyle, słuchasz<br />

mnie?<br />

Ale Foyle nie słuchał. Miał przed oczyma dwadzieścia milionów...<br />

nie dwadzieścia tysięcy... dwadzieścia milionów w platynowych<br />

sztabkach, jako szeroką autostradę wiodącą wprost do<br />

„Vorgi”. Koniec już z drobnymi kradzieżami ze schowków i laboratoriów.<br />

Dwadzieścia milionów na dostanie i starcie „Vorgi”<br />

- Foyle!<br />

Foyle ocknął się. Spojrzał na Dagenhama.<br />

- Nic nie wiem w „Nomadzie” - powiedział<br />

- Co znów w ciebie wstąpiło, u diabła? Dlaczego znowu nabierasz<br />

wody w usta?<br />

- Nic nie wiem o „Nomadzie”.<br />

- W porządku. - Dagenham splunął. Wskazał nagle na kwiat<br />

orchidei, który uprzednio zamknął w swych dłoniach. Zwiądł i<br />

zaczynał gnić. - Oto co cie czeka.<br />

ROZDZIAŁ 5<br />

Na południe od Saint-Girons, niedaleko granicy hiszpańskofrancuskiej,<br />

znajduje się najgłębsza przepaść we Francji<br />

- Gouffre Mar<strong>te</strong>l. Jej jaskinie ciągną się całymi milami pod Pi-<br />

FANTASTYKA 8/83

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!