wielki joe I N-te POKOLENIE
wielki joe I N-te POKOLENIE
wielki joe I N-te POKOLENIE
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Wszystkie Opowiadanie<br />
twarze szatana<br />
pana spotykam. Mam nadzieje, iż tym razem nikt nie przerwie<br />
nam pogawędki.<br />
Zgasił refl ektor, ale przed moimi oczyma wybuchały ciągle kolorowe<br />
petardy. Wreszcie, gdy wzrok przyzwyczaił się do ciemności,<br />
ujrzałem wnętrze pokoju, w którym jedynymi meblami<br />
były biurko i fo<strong>te</strong>l. Spinger siedział na biurku trzymając nogi na<br />
jednej z wysuniętych szufl ad.<br />
- Spinger?<br />
- Spinger? Niech mi pan wytłumaczy...<br />
- Zabił pan prezydenta. Chce wiedzieć, do jakiej należysz organizacji.<br />
Chce znać nazwiska i adresy. I bede je znał!<br />
- Spinger. Ja nic nie wiem. Ja... to dziwne. Ja w ogóle nic nie<br />
wiem rzekłem bezradnie.<br />
• • •<br />
Emir el-Hebdi zmęczony straszliwymi przeżyciami, półleżąc<br />
pod baldachimem oglądał taniec najpiękniejszej z hurys. W momencie,<br />
gdy miał dać znać, aby wszyscy oprócz niej opuścili<br />
komnatę, u wezgłowia łoża zjawił się drobny, zasuszony człowieczek.<br />
Emir spojrzał na niego z gniewem i nagle, na przekór<br />
sobie, dał znać dłonią. Dworzanie wyszli zostawiając emira z<br />
przybyszem i piękną hurysą.<br />
- Wybacz, panie. Przychodzę ofi arować ci pomoc. Jes<strong>te</strong>m...<br />
zresztą, nieważne. Ważne jest, że mogę ci pomóc. Ja jeden znam<br />
kłopoty, które cie nękają.&<br />
- Kim jes<strong>te</strong>ś? - spytał spokojnie emir - w czym chcesz mi pomóc<br />
i czego żądasz w zamian?<br />
- Nazywać mnie możesz, panie medrcem... Emir skrzywił wargi.<br />
- ...a ja będę nazywał cie emirem, choć nim nie jes<strong>te</strong>ś. A raczej<br />
jes<strong>te</strong>ś nim, lecz jedynie w drobnej cząstce swej istoty.<br />
Władca spojrzał uważnie na mędrca.<br />
- Pomogę ci poznać, panie, tajemnice świata, w którym żyjesz.<br />
Jes<strong>te</strong>ś ścigany przez wrogie siły. W każdej sytuacji, emirze, w<br />
jakiej sie znajdziesz, napotkasz Spingera i zawsze będziesz musiał<br />
go<br />
pokonać. Dla ciebie bowiem, empirze,<br />
przygotowano życie pełne trudów, porażek<br />
i rozczarowań. Wiem kim byłeś dawniej i<br />
obecne twoje cierpienia są pokutą za winy<br />
poprzednich inkarnacji. Skazany jes<strong>te</strong>ś,<br />
emirze, na poszukiwanie swata, w którym<br />
znajdziesz niezmącone niczym szczęście.<br />
Nie znam przyszłości, emirze. Zna ją tylko<br />
Obserwator, lecz wiem, że największym<br />
twym wrogiem jest Spinger. Póki istnieje,<br />
będziesz błądził.<br />
- Kim on jest? - spytał władca.<br />
- Podejrzewa cię, emirze, o zabójstwo prezydenta<br />
w jednej z rzeczywistości.<br />
Jest jedyną osobą,<br />
która w każdym ze światów<br />
będzie cię pamiętała. Lecz<br />
strzeż się... Nagle mędrzec<br />
urwał.<br />
- Wybacz, emirze. Wzywa<br />
mnie ktoś stokroć potężniejszy<br />
od nas obu.<br />
Ściany komnaty odbiły<br />
echem słowa mędrca. Przed<br />
emirem stała tylko półnaga<br />
hurysa.<br />
- Strzeż się - raz jeszcze zagrzmiały<br />
ściany, po czym<br />
emir zasunął kotary baldachimu<br />
skrywając siebie i<br />
tancerkę.<br />
Niezbadane są wyroki Allacha<br />
jak niezgłębione jest<br />
morze i niepoliczalne są<br />
gwiazdy. W tym samym<br />
czasie bowiem młody<br />
kajmakan wymknął się z<br />
głębokiego podziemnego<br />
lochu i wydostał z pałacu<br />
Pana Słońca i Księżyca.<br />
FANTASTYKA 8/83<br />
Czekał nocy, aby uciec jak najdalej od czekającego już Żelaznego<br />
Konia - machiny która miała rozedrzeć jego ciało. Młody kajmakan<br />
wierzył w swe odważne serce i wiedział, że najstraszniejszy<br />
nawet Żelazny Koń nie strwoży jego duszy. Poprzysiągł, że<br />
powróci jeszcze do pałacu, aby zasiąść na tronie Pana Panów.<br />
• • •<br />
- Posłuchaj, Kersen - rzekł Spinger - i tak powiesz mi wszystko.<br />
WIEM, że zabiłeś prezydenta, ale musze to udowodnić. Milczałem.<br />
Pewność Spingera była zbyt niezachwiana, bym próbował<br />
się tłumaczyć.<br />
Jego palec wcisnął klawisz w blacie biurka i w tym samym<br />
momencie do pokoju weszło dwóch muskularnych mężczyzn.<br />
Spinger opuścił stopy na ziemie.<br />
- Nie lubię widoku krwi - powiedział zatrzaskując drzwi.<br />
• • •<br />
Kim jes<strong>te</strong>m? Czy to moje ciało katują w małym ciemnym pokoju,<br />
palą kwasem i rozrywają gorącymi szczypcami? Czy to<br />
moja krew tworzy na ścianie mozaikę rozbryzganych kropel?<br />
Jes<strong>te</strong>m gdzieś wyżej. Patrzę na straszną kaźń obojętnymi oczyma<br />
widza. A może jes<strong>te</strong>m emirem el-Hebdi, bogaczem, władcą<br />
trzymającym w swych objęciach najpiękniejszą z hurys? Lecz<br />
może jes<strong>te</strong>m tym, który napotkał tłum pogrzebowych postaci.<br />
Czy to mnie otaczają wykrzywione złością i okrucieństwem<br />
twarze? Czy to mnie podnoszą setki kościstych rąk i rzucają do<br />
trumny z rozpadającym się ciałem trupa? Czy w moje nozdrza<br />
uderza tchnienie śmierci, czy moją szyje oplatają zielonozgniłe<br />
ramiona, czy to z moją twarzą styka się ta przerażająca maska?<br />
Nie! Nie! Na litość Boską! Nie opuszczajcie wieka!<br />
• • •<br />
Wrzask baraszkujących małp wyrwał Harveya ze snu. Szybko<br />
podniósł się, spłukał twarz wodą ze skórzanego kanistra i otrząsnął<br />
się jak mokry pies. Strużki zimnej wody<br />
ściekały po karku.<br />
Spojrzał na zegarek. Nie miał czasu. Dokładnie<br />
w południe cień Wojownika pokaże drogę<br />
prowadzącą do Jaskini Śmierci. Harvey<br />
przypomniał sobie o Paulu, który stamtąd<br />
nie wrócił. Ale Paul nie był sam. Wraz t nim<br />
sunęła wspaniale wyekwipowana stuosobowa<br />
ekspedycja. Wróciło tylko paru tragarzy.<br />
Żaden z Indian do końca krótkiego życia nie<br />
przemówił ani słowem, a ich oczy (Harvey<br />
widział ich oczy!) były szklis<strong>te</strong> i napełnione<br />
przeraźliwą trwogą.&<br />
Harvey by sam i mógł liczyć<br />
tylko na siebie. Rozwiązanie<br />
zagadki Jaskini Śmierci<br />
było jego jedynym celem.<br />
Opieki szukał w Bogu, bowiem<br />
już od lat poświecił<br />
Mu się bez reszty rezygnując<br />
z rozkoszy życia.&<br />
Harvey ufał Bogu i wierzył<br />
w Jego istnienie nie tylko<br />
sercem, lecz-starał sie również<br />
pojąć Boga rozumem,<br />
choć wiedział, że w <strong>te</strong>n<br />
sposób grzeszy. W jego rozumieniu<br />
Stwórcy nie było<br />
jednak nic obraźliwego, nic<br />
mogącego podważyć „dogmaty.<br />
Harvey rozumem<br />
pragnął poprzeć swą wielką<br />
miłość do Boga. Chciał<br />
połączyć rozum i uczucia,<br />
a dopiero w<strong>te</strong>dy poznać<br />
bliskość Najwyższej Istoty.<br />
Łaknął złączenia się z Bogiem<br />
i liczył na Jego łaskę.<br />
To za sprawą Jaskini Śmierci<br />
Harvey zamierzał poznać<br />
Boga. Według indiańskich