wielki joe I N-te POKOLENIE
wielki joe I N-te POKOLENIE
wielki joe I N-te POKOLENIE
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
czeć:<br />
- Zabij intruzów! Zetnij ich swymi mieczami!<br />
Asir obejrzał się i zobaczył, jak dwóch kapłanów biegnie w stronę sali<br />
z uniesionymi wysoko nad głowami włóczniami, gotując się do rzutu.<br />
Jeśli włócznia spadnie na płytę wyzwalającą...<br />
- Stójcie! - ryknął, odwracając się do nich twarzą.<br />
Kapłani zatrzymali się. Nie będąc pewnym, czy nie skończy się to dla<br />
nich nagłą i straszną śmiercią, Asir położył delikatnie dłoń na ogromnym,<br />
stalowym ramieniu robota, po czym oparł się o, nie całym ciężarem<br />
ciała. Patrzyły nań z góry ogromne ślepia, ale Wielki Joe nie<br />
wykonał żadnego ruchu. Włócznicy stali przez chwile jak skamieniali,<br />
gapiąc się w niemym podziwie na poufałość złodzieja ze straszliwą kreaturą.<br />
Po<strong>te</strong>m wycofali się wolno w głąb korytarza. Blefując dalej, Asir<br />
spojrzał w górę na Wielkiego Joe.<br />
- Jeśli rzucą swe włócznie albo spróbują tu wejść, zabij ich. Odwrócił<br />
się plecami do tłoczącej się w korytarzu ciżby i ruszył ostrożnie dalej.<br />
Jeszcze pięć płyt, cz<strong>te</strong>ry, trzy, dwie... Przystanął, aby zajrzeć do następnej<br />
sali. Wypełniona była błyszczącą maszynerią i <strong>wielki</strong>mi płytami z<br />
mnóstwem pokrę<strong>te</strong>ł i skal. Zrobiło mu się słabo. Jeśli to tu leżała pogrzebana<br />
magia, która kontrolowała Płomień Wielkiego Wichru, nie ma<br />
się nawet co łudzić, że zdoła go na nowo rozniecić.<br />
Przekroczył próg. Dziewczyna weszła do pomieszczenia za nim i natychmiast<br />
rozległ się grzmiący głos robota: „Tożsamość tych dwóch<br />
<strong>te</strong>chnologów została potwierdzona. Od <strong>te</strong>j chwili mogą tu wchodzić<br />
bezkarnie. Wielkiemu Joe polecono zapytać: Po co przyszli <strong>te</strong>chnolodzy,<br />
skoro jeszcze nie nadszedł czas?” Obejrzawszy się, Asir dostrzegł, że<br />
głowa robota odwróciła się i <strong>te</strong>n patrzy <strong>te</strong>raz na złodzieja i dziewczynę.<br />
Dostrzegł również, że od pierwszych drzwi znowu ktoś się zbliżył. Tym<br />
razem nie byli to kapłani, ale wieśniacy. Przyglądając się im uważniej,<br />
poznał Naczelnika i ojca dziewczyny<br />
- Welkira, trzech innych Starszych Krewnych oraz Slubila - kata, który<br />
przybił go gwoździami do pala.<br />
- Ojcze! Zostań tam!<br />
Welkir, patrząc na nich, nie odezwał się. Odwrócił głowę i szepnął coś<br />
do Naczelnika. Tam<strong>te</strong>n z kolei powiedział coś cicho do Slubila. Kat<br />
skinął ponuro głową i dobył zza pasa krótki topór. Ruszył przed siebie<br />
i przekroczył próg sali stawiając lewą stopę na płycie zerowej. Zerknął<br />
na Wielkiego Joe’ego i widząc, że potwór nawet nie drgnął, uśmiechnął<br />
się do stojących za jego plecami i warknął w stronę Asira:<br />
- Twój wyrok został zmieniony, złodzieju.<br />
- Nie waż się przejść przez sale, Slubil - krzyknął w odpowiedzi Asir.<br />
Slubil splunął, potrząsnął toporem i pełnym godności krokiem ruszył<br />
przed siebie. Wielki Joe, zerwał się z miejsca niczym uosobienie furii,<br />
a trzask jego prostowanych kolan zagrzmiał w podziemiach stukrotnym<br />
echem. Slubil zamarł na moment, a po<strong>te</strong>m bezsensownie zamachnął się<br />
toporem.<br />
Na widok zatrzaskujących się szponów, Asir wstrzymał oddech i odwrócił<br />
się szybko. Wrzask Slubila urwał się nagle wraz z odgłosem dar<strong>te</strong>j<br />
skóry, po którym nastąpiła seria suchych trzasków pękających kości.<br />
Mara krzyknęła i mocno zacisnęła powieki. Głuchy łomot, po<strong>te</strong>m drugi,<br />
powiedziały im, że Wielki Joe odrzucił od siebie szczątki Slubila.<br />
Kapłani i wieśniacy - wszyscy z wyjątkiem Welkira - umknęli w popłochu<br />
z korytarza i wspinali się już po schodach, Welkir klęczał w progu,<br />
zakrywając dłońmi twarz.<br />
- Mara! - jęczał. - Córeczko moja.<br />
- Wracaj, ojcze - zawołała.<br />
Oszołomiony starzec dźwignął się z trudem na nogi i przytrzymując się<br />
ściany poczłapał korytarzem w kierunku klatki schodowej. Kiedy mijał<br />
miejsce, w którym rozległ się pierwszy ostrzegający głos, robot poruszył<br />
się znowu - wstał wolno i odwrócił się przodem do Asira i Mary.<br />
Wycofali się szybko w głąb pomieszczenia wypełnionego dziwnymi<br />
maszynami. Wielki Joe, stąpając ciężko, ruszył powoli za nimi.<br />
Asir szukał gorączkowo drogi ucieczki, ale potwór przystanął w progu,<br />
blokując swoim tułowiem przejście. Przemówił monotonnym, mechanicznym<br />
głosem, recytując jak gdyby zapamiętany rytuał.:<br />
„Wielkiemu Joe polecono wyjawić in<strong>te</strong>ligencji <strong>te</strong>chnologów funkcje,<br />
jakie zostały mu powierzone. Funkcją pierwszą jest niedopuszczenie<br />
jakichkolwiek organizmów destrukcyjnych do krypt, w których znajduje<br />
się aparatura s<strong>te</strong>rująca reakcją <strong>te</strong>rmojądrową odnawiającą okresowo<br />
tlen w atmosferze. Drugą jego funkcją jest skierowanie <strong>te</strong>chnologów<br />
do archiwum zawierającego takie informacje, jakich mogą oni potrzebować.<br />
Jego trzecią funkcją jest wypełnianie prostych poleceń <strong>te</strong>chnologów,<br />
jeśli tylko wypełnienie takich poleceń nie będzie przekraczało<br />
możliwości jego pros<strong>te</strong>j konstrukcji”.<br />
Asir wpatrywał się w zwalis<strong>te</strong>go stwora i dopiero <strong>te</strong>raz zdał sobie sprawę,<br />
że nie jest to żywa istota, a maszyna zbudowana przez Starożytnych<br />
do spełniania określonych zadań. Pomimo świeżej czerwieni na dłoniach<br />
i szczekach, Wielki Joe nie był winien śmierci Slubila bardziej,<br />
niż byłby jej winien młyn, gdyby <strong>te</strong>n krepy sadysta wspiął się na niego<br />
nie zważając, iż obracają go zaprzężone do młyńskiego kamienia marsjańskie<br />
woły. Być może Starożytni przesadzili w okrucieństwie budując<br />
takiego strażnika, ale przynajmniej zbudowali go tak, aby wyglądał<br />
na nieubłaganego niszczyciela i z nawiązką wystraszył intruza. Przypa-<br />
Wal<strong>te</strong>r M. Miller, Jr.<br />
trując się otaczającej go zewsząd maszynerii zaczął pojmować powód,<br />
dla którego stworzono Wielkiego Joe. Metale, które tu zgromadzono<br />
oznaczały bogactwo dla płatnerzy, kowali i szabrowników wszelkiej<br />
maści. Asir rozprostował ramiona i zwrócił się do maszyny:<br />
- Naucz nas, jak rozniecić Płomień Wielkiego Wichru. „Nauczenie nie<br />
należy do funkcji, jakie powierzono Wielkiemu Joe. Polecono mi powiedzieć:<br />
reakcji odświeżającej nie należy inicjować przed Marsrokiem<br />
6000, według rachuby czasu konstruktorów”.<br />
Asir zmarszczył brwi. Nie liczono już lat. Były one nazywane na cześć<br />
Naczelników sprawujących władze w wioskach.<br />
- Jak daleko jeszcze do roku 6000? - zapytał. Wielki Joe szczeknął jak<br />
maszyna sumująca. „Dwanaście Marslat, <strong>te</strong>chnologu”.<br />
Asir gapił się na skomplikowaną maszynerie. Czy przez dwanaście lat<br />
nauczy się ją obsługiwać? Wydawało mu się to niemożliwe.<br />
- Jak możemy rozpocząć naukę? - spytał robota.<br />
„To jest właśnie sala instruktażowa, w której możesz zapoznać sie z dokumentacją.<br />
Same mechanizmy s<strong>te</strong>rujące zainstalowane są w najgłębiej<br />
położonych kryptach”.<br />
Asir nachmurzył czoło i poszedł na koniec sali, skąd drugie drzwi prowadziły<br />
do... drugiej sali z drugim Wielkim Joe! Gdy Asir otworzył je,<br />
drugi robot przemówił:<br />
Jeśli intruz nie posiadł stosownej wiedzy, Wielki Oswald zabije!”<br />
Jak rażony piorunem, Asir odskoczył od drzwi i zatoczywszy sie uderzył<br />
ramieniem o czołową płytę jakiegoś przyrządu. Płyta rozświetliła<br />
się i miły głos zaczął czytać coś o „Roli prezydenta Snella w ósmej<br />
wojnie światowej”. Odskoczył jak oparzony od płyty i potykając się<br />
podbiegł do Mary, która siedziała z ponurą miną na płycie fundamentowej<br />
jakiejś masywnej maszyny.<br />
- Z czego się śmiejesz? mruknęła.<br />
- Jes<strong>te</strong>śmy wciąż na pierwszym poziomie! - jęknął, wyobrażając sobie<br />
szereg podobnych sal. - Zanim przejdziemy na następny, musimy nauczyć<br />
się magii Starożytnych.<br />
- Starożytni nie byli tacy znowu potężni - powiedziała mrukliwie.<br />
- Popatrz na <strong>te</strong>n rysunek na ścianie.<br />
Asir spojrzał we wskazanym przez dziewczynę kierunku i zobaczył tam<br />
dziwny wzór, na który składały się koncentryczne koła wyrysowane<br />
wokół jasnej, żół<strong>te</strong>j plamy wyobrażającej chyba Słońce.<br />
- Widzę, no i co?<br />
- Ojciec uczył mnie o planetach - odparła. - Tą są pewnie drogi, po<br />
których okrążają one Słońce.<br />
- I co ci się w tym nie podoba?<br />
- Tu jest o jedną planetę za dużo - powiedziała. - Każdy wic, że miedzy<br />
Marsem a Wenus jest tylko pas as<strong>te</strong>roidów, a na rysunku zaznaczono w<br />
tym miejscu planetę.<br />
Asir wzruszył obojętnie ramionami pochłonięty w <strong>te</strong>j chwili jedynie<br />
maszynami.<br />
- Można im chyba darować jeden mały błąd.<br />
- Chyba tak... - urwała, spoglądając z przygnębieniem w stronę, w którą<br />
odszedł jej ojciec. - Co robimy dalej?<br />
Asir zastanawiał się długo, po czym przemówił do Wielkiego Joe:<br />
- Pójdziesz z nami do wioski.<br />
Maszyna nie odezwała się przez chwile, a po<strong>te</strong>m powiedziała: „Istnieje<br />
wyraźna sprzeczność miedzy funkcjami pierwszą i trzecią. Piory<strong>te</strong>t polecenia<br />
zależy od decyzji <strong>te</strong>chnologa”. Asir nie zrozumiał. Powtórzył<br />
polecenie. Robot odwrócił się powoli i przekroczył próg. Tam przystanął<br />
i czekał. Asir uśmiechnął się.<br />
- Wracajmy na górę - powiedział do dziewczyny.<br />
Wstała skwapliwie. Przeszli przez sale na korytarz i weszli na schody.<br />
Wielki Joe człapał za nimi.<br />
- Co z twoją banicją, Asir? - spytała ponuro.<br />
- Poczekamy, zobaczymy. - Wyobraził sobie piekło, jakie się rozszaleje,<br />
gdy dziewczyna, mężczyzna i robot przemaszerują przez wieś kierując<br />
się w stronę domu rady i zachichotał. - Coś mi sie zdaje, że zostanę<br />
nowym Naczelnikiem - powiedział. - A wszyscy członkowie mojej rady<br />
będą złodziejami.<br />
- Złodziejami! - wykrztusiła. - Dlaczego?<br />
- Będą złodziejami, którzy nie boją się kraść wiedzy bogów - i staną się<br />
<strong>te</strong>chnologami, aby rozniecić Płomień Wichrów.<br />
- Co to jest „<strong>te</strong>chnolog”, Asirze? - spytała z szacunkiem.<br />
Asir zaczerwienił się w myślach, przyłapując się na używaniu słów,<br />
których nie rozumiał, ale nie dał <strong>te</strong>go po sobie poznać uwieszonej u<br />
jego ramienia Marze.<br />
- Wydaje mi się - powiedział - że <strong>te</strong>chnolog to złodziej, który mówi<br />
bogom, co mają robić.<br />
- Pocałuj mnie, Technologu - szepnęła cicho.<br />
Wielki Joe szczeknął i stanął, aby na nich zaczekać. Czekał długo.<br />
Przełożył Jacek Manicki<br />
FANTASTYKA 8/83