wielki joe I N-te POKOLENIE
wielki joe I N-te POKOLENIE
wielki joe I N-te POKOLENIE
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Wielki Opowiadanie Joe i N-<strong>te</strong> pokolenie<br />
Złodziej. Miał właśnie umrzeć jak złodziej. Zwisał przybity do pala<br />
za przeguby dłoni. Czekał zaciskając mocno powieki, a promienie<br />
Asirowi nie powiedziano, jaki zapadł wyrok. Wiedział tylko, że kiedy<br />
poprosi o jego wykonanie, kat zbliży się doń z nożem i wymierzy mu<br />
bladego słońca połyskiwały słabo na jego nagich plecach. Przycisnął karę pozbawi życia lub dokona amputacji, zależnie od decyzji radcy.<br />
twarz do szorstkiego drewna i poruszając wolno ustami stanął na czub- Mógł stracić tylko oko, ucho albo palec, mógł <strong>te</strong>ż jednak stracić życie,<br />
kach palców, aby złagodzić narastający w ramionach ból. Gdy zabolały obie ręce albo swą męskość. W żaden sposób nie dowie sie, co orzekła<br />
go kostki stóp, zwisł znowu na gwoździach przebijających mu przedra- rada, dopóki nie poprosi o wykonanie wyroku. Jeśliby <strong>te</strong>go nie uczymiona<br />
tuż nad przegubami.<br />
nił, pozostawią go, przybi<strong>te</strong>go do pala, aby tak wisiał. Teoretycznie,<br />
Był młody. Jego wiek można było ocenić na kilkanaście marslat, a przy- po cz<strong>te</strong>rech dniach kara mogła być złodziejowi darowana. Po upływie<br />
strzyżone krótko włosy, czarne i kędzierzawe, świadczyły, iż jest kawa- <strong>te</strong>go czasu kat wyrwałby gwoździe z jego przegubów. Zdarzało się, że<br />
lerem, który nie spłodził do <strong>te</strong>j pory potomka- albo nie dowiódł jeszcze, skazaniec dotrwał <strong>te</strong>j chwili, ale to, co zwaliło się na ziemie po wy-<br />
że to uczynił. Wisiał tak, gibki i gładkoskóry, o sprężystych węzłach ciagnięciu gwoździ, było już trupem.<br />
mięśni i wysmukłych, jędrnych kończynach zwierzęcia na wpół sy<strong>te</strong>- Słońce kryło się już na zachodzie za widnokrąg i oślepiało go. Asir wiego,<br />
a zarazem głodnego ostrym, szalonym<br />
<strong>wielki</strong><br />
dział o słońcu rozumiał rzeczy, o których<br />
głodem, które gotuje się do skoku czatując<br />
nie miała pojęcia głupia rada. Złodziej,<br />
w zasadzce. Jego twarz, wykrzywiona bó-<br />
jeśli mu się powiodło, stawał się często<br />
lem i strachem, pozostała twarzą czujnego<br />
człowiekiem mądrym, ponieważ pamię-<br />
szczeniaka. Gdy otwierał oczy, widział<br />
<strong>joe</strong><br />
tał więcej bogactw, niż ludzie uczciwi.<br />
przed sobą niskie, marsjańskie wzgórza<br />
Cytaty ze starożytnych bogów Fermiego,<br />
skąpane w słońcu i szarozielone od drzew<br />
Eins<strong>te</strong>ina, Elgermanna, Hansera - znała w<br />
drzew sprowadzonych tu z niebios przez<br />
rozproszonych frazesach większość męż-<br />
Starożytnych Ojców. Ale widział <strong>te</strong>ż kata,<br />
czyzn, ale rozproszone frazy pozbawione<br />
który siedział na ziemi ze skrzyżowanymi<br />
były sensu i pozostawały niezrozumiałe.<br />
nogami i czekał, żując spokojnie źdźbło<br />
Złodziej jednak zapamiętywał wszystkie<br />
trawy. Kat - przysadzisty mężczyzna o na-<br />
zasłyszane transakcje i przy odrobinie<br />
lanej twarzy T zerkał od czasu do czasu<br />
dobrej woli mógł poskładać sobie niezli-<br />
na złodzieja błękitnymi, pozbawionymi<br />
czone strzępy fraz w pełne znaczenia idee.<br />
wyrazu oczyma, zabawiając się niedbale<br />
Wiedział <strong>te</strong>raz, że Mars, niegdyś martwy,<br />
rozłupywaniem nożem suchych gałązek.<br />
umiera ponownie, gdyż jego atmosfera<br />
Wzrok miał nieobecny.<br />
uchodzi znowu w kosmos i jeśli coś nie<br />
- Czyś już gotów, Asir? - mruknął wresz-<br />
zostanie zrobione, a do <strong>te</strong>go zrobione<br />
I N-<strong>te</strong> <strong>POKOLENIE</strong><br />
cie.<br />
Nożownik siedział dalej niż można było splunąć,<br />
ale Asir splunął.<br />
- Ty sukinsynu - wymamrotał, próbując otrzeć<br />
brodę o pal.<br />
Kat zachichotał, dalej zajęty rozłupywaniem patyczków.<br />
Po trzech godzinach zwisania na gwoździach<br />
tkwiących mu w przedramionach, Asir słabł, a<br />
tętniąca w jego skroniach krew wywoływała za<br />
każdym skurczem serca nowy impuls bólu. Czerwona<br />
lepkość przestała mu spływać po rekach; wiedzieli, gdzie wbijać<br />
gwoździe. Ale uderzenia serca waliły mu w głowie niczym młot kujący<br />
rozżarzone do czerwoności żelazo. „Ile razy w życiu uderza serce - a ile<br />
tych uderzeń jeszcze mi pozostało?”<br />
Jęknął i szarpnął się, zaczynając tracić wszelką nadzieje. Mara poszła<br />
do Naczelnika, aby błagać go o darowanie złodziejaszkowi życia, ale<br />
na Marze można było polegać tyle, co na dzikim hiiffenie i wyobrażał<br />
ich już sobie, jak chichocą razem w chacie Tokry nad szklanką bursztynowego<br />
wina, gdy tymczasem tutaj życie z młodego złodzieja zwolna<br />
uchodziło.<br />
Asir nie żałował niczego. Jego ojciec został renega<strong>te</strong>m, zanim on jeszcze<br />
przyszedł na świat. Jego ojciec wydał swą ostatnią formułę rytualną<br />
na zakup żony, po czym, zubożały, zabrał ją ze sobą na wzgórza. Asir<br />
urodził się na wzgórzach, ale powrócił do wioski swych przodków, aby<br />
pracować tu jako sługa i skradł swoim chlebodawcom rytualne frazy.<br />
Taki postępek żadnemu złodziejowi nie uszedł bezkarnie. Złodziej rytuału<br />
siał zamęt wśród społeczności. Prawowity właściciel świę<strong>te</strong>j frazy,<br />
nie wiedząc, iż została już skradziona, próbował ją odsprzedać i w<strong>te</strong>dy<br />
okazywało się, że prawa do niej rości sobie <strong>te</strong>ż ktoś inny, a w<strong>te</strong>dy trzeba<br />
było zwoływać Wielki Sąd. Złodzieja zawsze demaskowano. Asir<br />
skradł coć więcej niż mają<strong>te</strong>k, skradł siłę ich dusz. Za to właśnie powiesili<br />
go za nadgarstki i czekali, aż zacznie błagać o ostrze noża.<br />
„Kobieta pragnie męża<br />
Mężczyzna pragnie żony<br />
Dziecko pierś matki pragnie ssać<br />
A dla złodzieja nóż jest upragniony”.<br />
Rym z dziecinnych lat, dziecięca piosenka, wyliczanka recytowana<br />
przy wyznaczaniu <strong>te</strong>go, który ma jako pierwszy spijać sok z nektarowego<br />
kaktusa. Jęknął znowu i spróbował przyjąć wygodniejszą pozycje.<br />
Dlaczego Mara nie wraca? - Czyś już gotów, Asir? - spytał mężczyzna.<br />
Asir posłał mu spod przymrużonych powiek pełne nienawiści<br />
spojrzenie. Prawo nakazywało karu czekać dopóty, dopóki jego ofi ara<br />
nie poprosi o dopełnienie swego losu. Ale Asir nie wiedział, jaki los<br />
mu przeznaczono. Rada Starszych Krewnych sądziła go w tajemnicy i<br />
wydała wyrok, który postanawiał, co kat ma uczynić swym nożem. Ale<br />
FANTASTYKA 8/83<br />
(Big Joe<br />
and The<br />
Nth Generation)<br />
Wal<strong>te</strong>r M.Miller, Jr.<br />
szybko, wraz z Marsem umrze Człowiek. Aby<br />
<strong>te</strong>mu zapobiec, trzeba na nowo rozniecić pod<br />
ziemią Płomień Wielkiego Wichru, ale nie czyniono<br />
<strong>te</strong>go. Plemiona popadły w ciemnotę, chociaż<br />
świę<strong>te</strong> księgi przestrzegały: „Z góry wiadomo,<br />
że bez podstawowych narzędzi koloniści nie<br />
będą w stanie utrzymać wysokiego poziomu <strong>te</strong>chnologii,<br />
a jego odbudowa będzie wymagać świadomie<br />
ukierunkowanego wysiłku kilku pokoleń.<br />
Dysponując posiadaną wiedzą, koloniści będą<br />
zdolni do przywrócenia cywilizacji <strong>te</strong>chnicznej<br />
pod warunkiem jednak, iż wiedza ta będzie bez ustanku podtrzymywana<br />
jej żądzą. Jeśli jednak pokolenia trzecie, czwar<strong>te</strong> i N-<strong>te</strong> zaniechają dalszego,<br />
stopniowego odtwarzania parku maszynowego, wiedza ta stanie<br />
sie bezwartościowa”.<br />
Cytat pochodzi z księgi „Rozwój kultury marsjańskiej” boga Rogginsa,<br />
której fragmenty Asir ukradł z rozmaitych źródeł. Same książki dawno<br />
już nie istniały, ale ich treść przechowała się, przekazywana z pokolenia<br />
na pokolenie w formie religijnych pieśni, których znajomość oznaczała<br />
bogactwo. Asirowi zbierało się na mdłości. Ból i powolna utrata krwi<br />
osłabiły go i widział wszystko jak przez mgłę. Nie zauważył jak nadchodziła,<br />
dopóki nie usłyszał szelestu jej stóp na wysuszonej trawie.<br />
- Mara...<br />
Uśmiechnęła się z przymusem i plusnęła pogardliwie na pal. Córka<br />
Starszego Krewnego była wysoką, smukłą dziewczyną o dumnych<br />
ruchach i kpiących oczach. Stała przez chwile z założonymi rękoma,<br />
mierząc go ironicznym spojrzeniem, po czym przymknęła lekko oko w<br />
porozumiewawczym mrugnięciu. Odwróciła sie plecami do skazańca i<br />
przemówiła do kata:<br />
- Czy mogę poszydzić z więźnia, Slubil? - zapytała.<br />
- Rozmowa ze złodziejem jest zakazana - mruknął nożownik.<br />
- Czy jest już gotów do błagania o wymierzenie mu sprawiedliwości,<br />
Slubil?<br />
Nożownik uśmiechnął się krzywo i spojrzał na Asira.<br />
- Czyś już gotów, złodzieju?<br />
Asir wysyczał obelgę. Dziewczyna go zdradziła.<br />
- Od razu widać, że to tchórz - powiedziała. - Może ma zamiar powisieć<br />
tu cz<strong>te</strong>ry dni?<br />
- To niech wisi.<br />
- Nie... Wolałabym chyba zobaczyć, jak błaga.<br />
Posłała Asirowi drugie, wymowne spojrzenie, po<strong>te</strong>m odwróciła się,<br />
aby odejść. Złodziej przeklął ją w duchu i odprowadził wzrokiem.<br />
Przeszedłszy kilkanaście kroków, dziewczyna przystanęła ponownie,<br />
obejrzała się przez ramie i powtórnie zmrużyła powoli oko. Po<strong>te</strong>m, nie<br />
oglądając się już za siebie, ruszyła w stronę domu swego ojca. Od <strong>te</strong>go<br />
mrugnięcia ciarki przeszły mu po plecach, ale po chwili...