Władca złoty, władca szary str. 3 - Moje Miasto
Władca złoty, władca szary str. 3 - Moje Miasto Władca złoty, władca szary str. 3 - Moje Miasto
dniu 23 czerwca MM w Następne wydanie Nr 11 (21 6) 9 czerwca 201 2 r. <strong>Władcastrong> <strong>złotystrong>, <strong>władcastrong> <strong>szarystrong> str. 3 REKLAMA Motto Królem zostałeś wybrany przez Polaków, a nie tyranem. (Jan Zamojski) Cieśliki Klemenczak Damnica str. 6. str. 11. str. 13.
- Page 2 and 3: 2 FELIETONY 9 czerwca 201 2 r. Świ
- Page 4 and 5: 4 TEMAT TYGODNIA 9 czerwca 201 2 r.
- Page 6 and 7: 6 DOM GROBÓW SŁUPSKICH 9 czerwca
- Page 8 and 9: 8 SMOŁDZINO 9 czerwca 201 2 r. Prz
- Page 10 and 11: 1 0 KASZUBSKO-POMORSKI SŁUPSK 9 cz
- Page 12 and 13: 1 2 DZIECIAKI SŁUPSZCZAKI 9 czerwc
- Page 14 and 15: 1 4 OPINIE - SZACHY 9 czerwca 201 2
- Page 16: 1 6 REKLAMA 9 czerwca 201 2 r.
dniu 23 czerwca<br />
MM w<br />
Następne wydanie<br />
Nr 11 (21 6) 9 czerwca 201 2 r.<br />
<<strong>str</strong>ong>Władca</<strong>str</strong>ong> <<strong>str</strong>ong>złoty</<strong>str</strong>ong>, <<strong>str</strong>ong>władca</<strong>str</strong>ong> <<strong>str</strong>ong>szary</<strong>str</strong>ong> <strong>str</strong>. 3<br />
REKLAMA<br />
Motto<br />
Królem zostałeś<br />
wybrany przez Polaków,<br />
a nie tyranem.<br />
(Jan Zamojski)<br />
Cieśliki<br />
Klemenczak<br />
Damnica<br />
<strong>str</strong>. 6.<br />
<strong>str</strong>. 11.<br />
<strong>str</strong>. 13.
2 FELIETONY<br />
9 czerwca 201 2 r.<br />
Święto Wolności<br />
4 czerwca w Polsce obchodzone<br />
jest Święto Wolności. Ustanowiono<br />
je nieformalnie na ten właśnie<br />
dzień na pamiątkę pierwszych, ponoć<br />
wolnych, wyborów - w kraju nazywanym<br />
do tamtej chwili Polską Rzeczpospolitą<br />
Ludową, a potem, do teraz - III<br />
Rzeczpospolitą.<br />
Podobno, w odróżnieniu od PRL-u,<br />
teraz mamy wolność, a przedtem byliśmy<br />
zniewoleni. Akurat co do tego<br />
mam małe wątpliwości, ale o tym za<br />
chwilę. Była nawet taka jedna mądralińska<br />
Szczepkowska, która ogłosiła,<br />
że oto 4 czerwca roku pamiętnego<br />
skończył się w Polsce komunizm<br />
(a kiedy on tu był?), a rozpoczął… no<br />
właśnie co?<br />
Bo to co miało być po 4 czerwca<br />
jest inne, od tego… co miało być według<br />
słynnych postulatów „Solidarności”.<br />
Weźmy choćby ten z numerem 14.:<br />
Obniżyć wiek emerytalny dla kobiet<br />
do 50 lat, a dla mężczyzn do lat 55 lub<br />
przepracowanie 30 lat dla kobiet i 35<br />
dla mężczyzn; bez względu na wiek.<br />
Mnie te postulaty, w tym ten 14. ani<br />
ziębią ani grzeją, gdyż uważam, że ta<br />
cała „zadyma” ze <strong>str</strong>ajkami w latach<br />
osiemdziesiątych ubiegłego wieku, to<br />
największe oszustwo w stosunku do<br />
robotników w historii nowożytnych<br />
dziejów Polski, ale to tylko moje prywatne<br />
zdanie. Dodam do tego, że tak<br />
na dobrą sprawę z tych całych 21.<br />
obiecanek cacanek spełniono tylko<br />
dwie: o numerach: 7 i 21.<br />
Od jakiegoś czasu słyszymy alarmistyczne<br />
wieści, że pewnego<br />
dnia w naszych domach zgaśnie<br />
światło, a na ulicach polskich miast<br />
zapanuje ciemność. Aby zapobiec<br />
takiej perspektywie w odpowiedzi<br />
na rosnące zapotrzebowanie na<br />
energię elektryczną w 2009 roku<br />
polski rząd podjął decyzję o budowie<br />
dwóch elektrowni atomowych do<br />
około 6000 MW zainstalowanej<br />
mocy. Ze względu na szeroko rozumiane<br />
bezpieczeństwo zdecydowano,<br />
że inwestorem będzie kontrolowana<br />
przez państwo Polska Grupa<br />
Energetyczna.<br />
„Czemu Mnie wystawiacie na<br />
próbę, obłudnicy? 1 9 Pokażcie Mi<br />
monetę podatkową!”. Przynieśli<br />
Mu denara. 20 On ich zapytał: „Czyj<br />
jest ten obraz i napis?” 21 Odpowiedzieli:<br />
„Cezara”. Wówczas rzekł do<br />
nich: „Oddajcie więc Cezarowi to,<br />
co należy do Cezara, a Bogu to, co<br />
należy do Boga”. 22<br />
Ewangelia wg św. Mateusza 22<br />
Dawno, dawno temu w czasach<br />
przedchrześcijańskich, nie było<br />
wprawdzie rozdziału miedzy państwem<br />
i religią. Rzymscy cesarze<br />
robili nawet za bogów i kciukiem<br />
decydowali o życiu lub śmierci.<br />
Dziś w cywilizowanym, podkreślam<br />
cywilizowanym i zglobalizowanym<br />
świecie, rozdział kościoła<br />
od państwa jest dziejowym nakazem<br />
i musi być prawem regulowany.<br />
Taka zasada separacji we wza-<br />
Wróćmy do 14.<br />
Jeżeli chodzi o mnie, to jak mi tylko<br />
zdrowie i opatrzność pozwoli chcę<br />
pracować jak najdłużej, nie tylko do<br />
67. roku życia. Ale o tym chcę decydować<br />
sam, a nie za mnie jakiś cymbałek.<br />
Zresztą, jako emeryt wojskowy<br />
mógłbym już dawno przestać<br />
łazić do roboty, położyć się odłogiem,<br />
wstawać o 9.00, wypić kawę, zjeść<br />
śniadanie i włączyć telewizor.<br />
A potem przez np. dziesięć godzin<br />
upajać się „wspaniałymi” telewizyjnymi<br />
serialami: „M jak miłość”,<br />
„Klan”, „Barwy szczęścia”, „Na dobre<br />
i na złe”, „Ojciec Mateusz”, „Plebania”,<br />
„Ranczo”, „Szpilki na Giewoncie”<br />
i jeszcze (według spisu na<br />
www.swiatseriali.pl) ponad trzydziestu<br />
innymi. Albo oglądać bardzo nośne<br />
i ambitne programy takie jak<br />
„Uwaga”, „Uwaga po Uwadze”,<br />
„Rozmowy w toku”, „Surowi rodzice”,<br />
„Taniec z gwiazdami”… Więcej<br />
tej sieczki nie będę wymieniał bo<br />
kończy mi się miejsce na felieton.<br />
Oto wolność.<br />
W tym całym świecie społeczeństwa<br />
serialowego, zagubiono coś, co<br />
w tamtej przebrzydłej komunie było<br />
na wyciagnięcie ręki. Starsi ludzie<br />
wiedzą co mam na myśli, a młodzi<br />
i tak mi nie uwierzą.<br />
Jednak ubolewam, że w nowej, pokomunistycznej<br />
polskiej „wolności”<br />
zapomina się coraz częściej o podmiotowości<br />
człowieka. Ogłupiane –<br />
niestety na własne życzenie –społe-<br />
Atom konieczność czasu<br />
Rozwój energetyki jądrowej to dla<br />
naszego kraju szansa na zaspokojenie<br />
rosnącego zapotrzebowania na energię<br />
elektryczną i co nie bez znaczenia,<br />
po rozsądnych cenach. Wydaje się także<br />
koniecznością za względu na wymagania<br />
unijne dotyczące ochrony klimatu.<br />
Produkcja energii z atomu jest bowiem<br />
wolna od emisji dwutlenku<br />
węgla, pyłów czy tlenków siarki. Daje<br />
również możliwości ograniczenia importu<br />
węgla i gazu ziemnego.<br />
Duże emocje budzi w Polsce, ale nie<br />
tylko w naszym kraju sprawa ewentualnej<br />
lokalizacji elektrowni. Warto<br />
może przypomnieć, że przy wyborze<br />
jemnych relacjach obowiązuje we<br />
wszystkich krajach zachodnich.<br />
Nie zamierzam twierdzić, że Polska<br />
jest jakimś wyznaniowym Talibanem<br />
ale fakt, że hierarchia kościelna<br />
usiłuje przenosić na barki<br />
podatników ciężar swego utrzymania<br />
i rozwoju, nadaje Polsce charakter<br />
państwa przynajmniej pół<br />
wyznaniowego. Wizerunek ten pogłębia<br />
jeszcze świadomość, że to<br />
nie władze kościoła wprowadziły<br />
religię do szkół, to nie<br />
Kościół zatrudnił tysiące szkolnych<br />
katechetów i kapelanów<br />
wszelkich służb mundurowych,<br />
lecz władze świeckiego przecież<br />
w teorii państwa. To wreszcie nie<br />
Kościół powołał działające przy<br />
MSWiA komisje majątkowe, które<br />
zwróciły mu z cholerną nawiązką,<br />
zabrane na mocy dekretu PKWN<br />
czeństwo, jest coraz łatwiejsze do<br />
manipulacji. Techniki socjologiczne<br />
święcą tryumfy. A władza, nie tylko<br />
świecka, coraz bardziej przypomina<br />
nieomylnych sekretarzy – jak to było<br />
onegdaj.<br />
Tak w wymiarze krajowym jak i lokalnym<br />
„wybrańcy narodu” za nic<br />
mają zdanie społeczeństwa wyrażane<br />
w obywatelskich inicjatywach<br />
ustawodawczych i uchwałodawczych.<br />
Władza wie lepiej. A szczytem tego<br />
jest guru walki o wolność - pan Lech<br />
Wałęsa, który ubolewa, że policja<br />
ostatnio przed sejmem nie spałowała,<br />
jak onegdaj robiła to milicja obywatelska,<br />
chłopaków z Solidarności.<br />
Niestety, wygląda na to, że dzieje<br />
zataczają koło.<br />
„Święto wolności” świętuje władza.<br />
A lud?<br />
No cóż, jak to lud. Na razie się podgrzewa.<br />
Wrzenie, jak uczy fizyka, następuje<br />
dopiero w temperaturze 100 stopni<br />
Celsjusza.<br />
Andrzej Obecny<br />
obecny@poczta.onet.pl<br />
lokalizacji kierowano się ważnymi kryteriami,<br />
a ocenie podlegało początkowo<br />
27 potencjalnych lokalizacji. Ostatecznie<br />
Inwestor PGE 25 listopada<br />
2011 roku zdecydował o 3 potencjalnych<br />
lokalizacjach elektrowni jądrowej:<br />
w Gąskach, Żarnowcu i Choczewie.<br />
Kluczowe kryteria, które decydowały<br />
o wyborze potencjalnych<br />
lokalizacji to między innymi dostępność<br />
wody chłodzącej – akceptowalna<br />
odległość od morza, jeziora lub dużej<br />
rzeki. Ważne były również właściwości<br />
terenu takie jak jego ukształtowanie,<br />
cechy geologiczne i położenie<br />
względem wody. Nie bez znaczenie<br />
przy doborze tej lokalizacji jest bliskość<br />
energetycznych sieci przesyłowych,<br />
sieci drogowych i kolejowych.<br />
Bajka o biednej kościelnej myszy<br />
mienie. W samym Słupsku AWRSP<br />
przekazała kościołowi 107 ha<br />
gruntów, które miasto chciało<br />
przeznaczyć pod budownictwo<br />
mieszkaniowe a spekulacyjny handel<br />
przekazaną kościołowi ziemią<br />
ma się wciąż arcydobrze. Odium<br />
odpowiedzialności spada wyłącznie<br />
na wszelkiej maści polityków.<br />
To oni dali Kościołowi siłę, która teraz<br />
w nich samych budzi respekt<br />
i <strong>str</strong>ach, zniechęca do laicyzacji<br />
państwa. To oni z lewicą włącznie<br />
układali się z Kościołem według<br />
ustanowionych przez niego reguł,<br />
traktując każde stanowisko Kościoła<br />
jak religijny dogmat. Tradycją<br />
politycznych obłudników stały<br />
się wizyty w Watykanie, demon<strong>str</strong>acyjne<br />
obnoszenie się ze swoją<br />
wiarą, uczestnictwo w kościelnych<br />
celebrach, bałwochwalcze honoro-<br />
O świata<br />
Szkolne stołówki<br />
w programie Sojuszu<br />
Lewicy Demokratycz-<br />
nej zajmuje ważne miejsce.<br />
Dlatego przygotowujemy pakiet<br />
inicjatyw ustawodawczych<br />
w tej dziedzinie.<br />
Trzeba się dzisiaj zastanowić,<br />
czy chcemy wychować takich<br />
młodych, którzy są<br />
pokoleniem „testowym” nie<br />
potrafiącym samodzielnie formułować<br />
myśli, ani dokonywać<br />
analiz, czy chcemy mieć<br />
młodzież o otwartym, analitycznym<br />
umyśle.<br />
Dzisiaj nie tylko członkowie<br />
SLD do<strong>str</strong>zegają potrzebę likwidacji<br />
gimnazjum. Oprócz<br />
zmian systemowych w systemie<br />
oświaty potrzebne są również<br />
inne działania.<br />
Opowiadamy się za bezpłatnymi<br />
podręcznikami i tworzeniem<br />
warunków do własnych<br />
Na terenie tych lokalizacji przeprowadzone<br />
będą niezbędne badania i analizy<br />
w celu wybrania ostatecznego<br />
miejsca budowy pierwszej elektrowni<br />
jądrowej, co powinno nastąpić do końca<br />
2013 roku.<br />
Przy tak skomplikowanej inwestycji<br />
nasz kraj co zrozumiałe współpracuje<br />
z bardziej od nas doświadczonymi<br />
państwami w tej materii. Szczególne<br />
znaczenie ma możliwość korzystania<br />
z doświadczeń krajów które wybudowały<br />
i eksploatują na swoim terenie<br />
elektrownie jądrowe. Dla tego też<br />
w 2010 roku zawarto umowy o współpracy<br />
w dziedzinie pokojowego wykorzystania<br />
energii jądrowej z: Japonią,<br />
Koreą Południową, Stanami Zjednoczonymi.<br />
Pozwala to korzystać z ich<br />
wanie hierarchów a nawet mocno<br />
spóźnione śluby kościele polityków<br />
z pierwszych <strong>str</strong>on gazet.<br />
Donald Tusk ze <strong>str</strong>achu przed<br />
„anatemą” uświęcił swój związek<br />
małżeński niemal w przededniu<br />
wyborów prezydenckich w 2005<br />
roku i na cztery lata przed urodzinami<br />
wnuka w roku 2009. Strach<br />
przed niełaską hierarchów spowodował<br />
też, że faktem ustawowym<br />
bądź wymuszeniem stał się zarówno<br />
konkordat jak też religia<br />
w szkole, krzyż w parlamencie, zakaz<br />
aborcji i metody zapłodnień in<br />
vitro. Łaskawą przychylność Kościoła<br />
zaczęto traktować jako warunek<br />
sine qua non powodzenia<br />
wszelkich reform, przeobrażeń<br />
u<strong>str</strong>ojowych a nawet uchwalenia<br />
konstytucji.<br />
Od przyszłego roku ma w kraju<br />
obowiązywać 3-procentowy odpis<br />
na rzecz kościoła z podatku należnego<br />
państwu. Czyli znów z budże-<br />
małych kuchni i stołówek<br />
szkolnych, a nie bezdusznego<br />
cateringu.<br />
Ostatnio odwiedziłem jedną<br />
z warszawskich szkół, posiadająca<br />
własną stołówkę. Zjadłem<br />
uczniowski obiad: rosół,<br />
pierś z kurczaka z ziemniakami,<br />
młodą kapustą i sałatką<br />
z pomidorów oraz z kompotem,<br />
za cenę 7 zł. Moim zdaniem,<br />
nie powinno ograniczać<br />
się szkołom możliwości<br />
prowadzenia własnych stołówek.<br />
Uważam, że takie usiłowanie,<br />
zwłaszcza ze <strong>str</strong>ony rozmaitych<br />
władz wojewódzkich<br />
czy miejskich, żeby za wszelką<br />
cenę prywatyzować takie<br />
usługi jak stołówki szkolne,<br />
nie ma sensu i jest potwornie<br />
niebezpieczne dla dzieci.<br />
W szkole, w której byłem, per-<br />
doświadczeń w budowie, uruchamianiu<br />
i eksploatacji elektrowni atomowych.<br />
Nie jest prawdą jak podają przeciwnicy<br />
pozyskiwania energii z atomu, że<br />
świat od tego odchodzi. W różnych<br />
państwach zapadają różne decyzje.<br />
W Europie obecnie Niemcy i Włochy<br />
rezygnują z energetyki jądrowej. Natomiast<br />
rozwój kontynuują: Wielka<br />
Brytania, Finlandia, Czechy. Nadzór<br />
zaś jądrowy w Stanach Zjednoczonych<br />
wydał decyzję w sprawie budowy 4 reaktorów<br />
w 2 lokalizacjach.<br />
Polska nie ma wyboru. Jeśli nie<br />
chcemy, żeby na naszych ulicach zapanowała<br />
ciemność i płacić kilkukrotnie<br />
wyższych rachunków, trzeba było<br />
postawić na energetykę jądrową. Uru-<br />
tu państwa. Jak to więc jest? Fundusz<br />
kościelny ustanowiono jako<br />
rekompensatę za zabrane Kościołowi<br />
latyfundia. Teraz kiedy majątki<br />
kościelne zwrócono z nawiązką,<br />
likwiduje się ten stalinowski fundusz<br />
wprowadzając od zakrystii<br />
ten sam haracz troszkę inaczej na<br />
tacę z kieszeni państwa kładziony.<br />
Mówi się już głośno, że jeśli wpływy<br />
z nowego podatku będą niższe<br />
niż fundusz kościelny, to państwo<br />
z lewej kieszeni dopłaci różnicę.<br />
A jeśli wpływy będą wyższe ???<br />
Wyższe wpływy bowiem, gwarantuje<br />
hipokryzja obywateli, którzy<br />
zmuszeni wbrew konstytucji do<br />
ujawnienia swego światopoglądu<br />
boją się stygmatu niedowiarka. Do<br />
takich już w szkole mówi się dziś<br />
„Wierz, boś nie zwierz”. Premier<br />
Pawlak zamierza dawać za symboliczną<br />
złotówkę ziemię powracającym<br />
z zagranicy emigrantom. Pewnie<br />
pierwsi powrócą wszyscy mi-<br />
sonel kuchni jest zżyty ze<br />
szkołą i z jej uczniami od lat,<br />
jest miła, rodzinna atmosfera.<br />
Gdy likwiduje się taką<br />
„swojską stołówkę” na rzecz<br />
firmy zewnętrznej, to odbija<br />
się to na jakości potraw. Dlatego<br />
sprzeciwiam się likwidacji<br />
stołówek w szkołach. W najbliższym<br />
czasie klub SLD złoży<br />
w Sejmie wniosek o informację<br />
rządu w tej sprawie.<br />
Leszek Miller<br />
Szanowni Państwo<br />
Uprzejmie wszystkich przepraszam za moją nieobecność w dniu 26<br />
maja 2012 roku tj. w sobotę na spotkaniu z mieszkańcami w gminie<br />
Kobylnica.<br />
Moja absencja spowodowana została ponad 3-godzinnym opóźnieniem<br />
wylotu samolotu z Warszawy.<br />
Jestem przekonany, że w najbliższym okresie będę miał kolejną<br />
okazję do spotkania z Państwem.<br />
Do zobaczen i a<br />
chomienie pierwszego bloku elektrowni<br />
jądrowej w naszym kraju powinno<br />
nastąpić do końca 2023 roku.<br />
Zbigniew Konwiński<br />
Poseł na Sejm RP<br />
sjonarze. Roma locuta causa finita<br />
(Rzym przemówił, sprawa skończona:<br />
zdanie Kościoła obowiązuje<br />
wiernych) powiedział w jednym ze<br />
swoich kazań św. Augustyn. Chciałoby<br />
się zaśpiewać „To nie te czasy<br />
Augustynie, nie te czasy...”.<br />
Dziś czas na zmiany. Nie lękajcie<br />
się!<br />
Tadeusz Gawlik<br />
tadgaw@wp.pl
W swoich archiwach domowych<br />
mam zaświadczenie uzyskane<br />
przez moją pracownicę, że była ofiarą<br />
mobbingu. Wprawdzie z mojego punktu<br />
widzenia było nieco inaczej, inni pracownicy<br />
zarzucali mi uległość wobec<br />
tego upierdliwego babska, ale bardzo<br />
„kompetentne” gremium uznało racje<br />
pani X. X., nie interesując się tym co ja<br />
mam do powiedzenia. Dziś wyrok przyjmuję<br />
z pokorą, w końcu tak rzetelne<br />
i szlachetne w swoich celach stowarzy-<br />
szenie, broniące prześladowanych ludzi<br />
nie może się mylić. Stowarzyszenie<br />
działa do dziś. Poszukajcie w Internecie,<br />
napiszcie do nich, a oni uznają was<br />
za prześladowanych. Nie potrzebują<br />
na to żadnych dowodów, poza waszym<br />
oświadczeniem. Kiedyś mnie to bolało,<br />
ale już od dawna nie pracuję w placówce<br />
którą przyszło mi kierować, mogę<br />
na to spojrzeć z dystansu.<br />
Tytuł wziąłem z jakiejś publikacji,<br />
której tytułu i autora nie pamiętam. Zapamiętałem<br />
nieco informacji tam zawartych.<br />
Autor twierdził, że władza na<br />
każdym poziomie jest psychologicznie<br />
równie pociągająca. Sam się o tym prze-<br />
konałem. Mój przyjaciel mówił – rzuć<br />
to w diabły, możesz robić inne rzeczy<br />
i żyć spokojnie. Ale nie chciałem ustąpić.<br />
Zapłaciłem za to kilkoma latami po<br />
odejściu ze stanowiska, kiedy to jedyny<br />
raz w życiu cierpiałem na choroby<br />
psychosomatyczne.<br />
***<br />
W poczuciu władzy są czynniki działające<br />
upajająco. Istotne jest to poczucie<br />
ważności i wiedza, że w tym wła-<br />
śnie gronie nie ma nikogo znaczniejszego.<br />
<<strong>str</strong>ong>Władca</<strong>str</strong>ong> może się spóźniać, a inni<br />
na niego czekają. <<strong>str</strong>ong>Władca</<strong>str</strong>ong> może mieć<br />
zły humor, a inni muszą to znosić. Za<br />
to kiedy <<strong>str</strong>ong>władca</<strong>str</strong>ong> ma dobry humor, oczekuje,<br />
że poddani będą szczęśliwi jak<br />
grzeczne dzieci. Bo choć sam tyran jest<br />
jak dziecko, ale to on wszystkich traktuje<br />
jak niedorozwoje albo malutkie<br />
dzieci. Uczeni psycholodzy od psychologii<br />
rozwojowej utrzymują, że dziecko<br />
początkowo nie rozdziela mentalnie<br />
świata i własnej osoby. „Jestem bogiem<br />
i niech tak już zostanie”. Tak to podobno<br />
odczuwa dziecko, zanim obudzi się<br />
w nim świadomość odrębności własnej<br />
osoby od świata zewnętrznego.<br />
Kiedy dziecko płacze, natychmiast<br />
pojawia się dorosły, próbujący zgadnąć<br />
i zaspokoić jego potrzeby. Ale nie zawsze<br />
dorosły wie o co chodzi. Dziecko<br />
nadal płacze, a nawet zanosi się szlochem,<br />
co wywołuje niepokój i udrękę<br />
biednego rodzica. Psycholodzy snują<br />
domniemania, że dziecko wprawdzie<br />
podświadomie, ale chce ukarać rodzica<br />
za to, że w lot nie odgadł jego potrzeby.<br />
Tyran, w sensie psychologicznym fiksuje<br />
się na postawie maleńkiego dziecka.<br />
Chce, aby jego własne odczucia<br />
były przyjmowane jako prawa powszechne.<br />
Chce by szybko były odgadywane,<br />
bo jak nie, to zaraz przywołuje swoje<br />
histeryczne zachowania.<br />
Nie wiemy czy dziecko ma frajdę<br />
z karania rodzica, ale wiemy, że tyran<br />
ma. Bo potem chętnie opowiada jak to<br />
„załatwił” tego nieszczęśnika. Nie za-<br />
9 czerwca 201 2 r. CIEKAWY TEMAT<br />
3<br />
Gawędy starego psychologa<br />
<<strong>str</strong>ong>Władca</<strong>str</strong>ong> <<strong>str</strong>ong>złoty</<strong>str</strong>ong>, <<strong>str</strong>ong>władca</<strong>str</strong>ong> <<strong>str</strong>ong>szary</<strong>str</strong>ong><br />
Panie Andrzeju! Kolejny raz trafił pan z tematem do właściwej<br />
osoby. Jako tyran domowy i mober w środowisku pracy<br />
znam się na temacie jak mało kto. Moja sio<strong>str</strong>a twierdzi, że<br />
jestem tyranem domowym. Wprawdzie nikt w mojej najbliższej<br />
rodzinie tego nie potwierdza, ale to zrozumiałe, przecież<br />
panicznie boją się despoty.<br />
uważa przy tym, że słuchacze są zażenowani<br />
opowieściami o „przewagach”<br />
naszego tyrana. Bo w każdym tyranie<br />
jest coś z Narcyza. Jest zapatrzony we<br />
własne fizyczne i psychiczne piękno.<br />
Dużo traci, bo nie do<strong>str</strong>zega piękna<br />
w innych ludziach. Nie słucha ich, tylko<br />
czeka aż skończą, aby wrócić do<br />
swoich opowieści. Ale umiejętnie potrafi<br />
udawać uważnego słuchacza.<br />
Biedaczek tyran nie potrafi zrozumieć,<br />
że to co jego cieszy, nie musi być<br />
źródłem radości dla innych. Nie rozumie<br />
prostej prawdy, że nikt nie potrafi<br />
odczuć emocji drugiej osoby. Jeżeli otoczenie<br />
nie podziela jego uczuć – obraża<br />
się, tak jak to robi dziecko. Jeśli nie<br />
ma realnej władzy, szkodzi jedynie sobie,<br />
zamyka się, izoluje i demon<strong>str</strong>uję<br />
poczucie jakiej <strong>str</strong>aszliwej krzywdy doznał.<br />
Pół biedy, jak nikt tego nie do<strong>str</strong>zega,<br />
chociaż szkoda cierpiącego<br />
człowieka, nawet drania.<br />
Ale niestety nawet taki „spokojny”<br />
tyran potrafi kogoś zranić, z charakte-<br />
rystyczną dla tyranów zdolnością manipulacyjną<br />
okazując, że miał prawo<br />
się obrazić. Znacznie gorzej jest, jeśli<br />
taki ktoś posiada duże możliwości, bo<br />
wówczas mści się na otoczeniu (jak<br />
dziecko). Jest przy tym prymitywny, złośliwy<br />
i nie przebiera w środkach. Ale<br />
potrafi też być czarujący i uroczy, jak<br />
to „dziecko” które w nim dominuje.<br />
***<br />
Na niskim poziomie, mimo niewielkich<br />
profitów, z jej sprawowania władza<br />
„władcy szarego” może mieć dla<br />
niego wielkie zyski emocjonalne. Za to<br />
dla najbliższego otoczenia taki facet<br />
(baba też) może być bardziej de<strong>str</strong>ukcyjny<br />
a nawet zabójczy, niż wielki tyran.<br />
O psychice wielkich dyktatorów<br />
pisano wiele. Są sążniste opracowania<br />
dotyczące psychologii Hitlera, Stalina<br />
i wielkich jedynowładców z przeszłości.<br />
Znacznie mniej wiadomo o osobach<br />
które tyranizują otoczenie na poziomie<br />
niewielkiej organizacji społecznej czy<br />
też rodziny.<br />
Żyjemy w systemie demokratycznym.<br />
I to jest prawda, chociaż Ziobro i Kaczyński<br />
twierdzą inaczej. Ale nie radzę<br />
pozwalać im na stworzenie demokracji<br />
według ich wyobrażeń. To już było.<br />
W czasach „falandyzacji” prawa, powstało<br />
żartobliwe powiedzenie „więcej<br />
demokracji dla Wałęsy”. A Wałęsa po-<br />
trzebował tej demokracji dużo, bo przecież<br />
wywalił Jarka i Lecha z drugiej<br />
funkcji w państwie.<br />
Demokracja nie oznacza jednak anarchii.<br />
Daje ludziom sprawującym funkcje<br />
społeczne spore uprawnienia. Jest<br />
to konieczne, aby organizmy społeczne<br />
sprawnie funkcjonowały. Ale jednocześnie<br />
demokracja stwarza mechanizmy<br />
zabezpieczające przed pokusami<br />
robienia tego, co mi się podoba, bez liczenia<br />
się z kimkolwiek. Wiedzieli o tym<br />
już starożytni Rzymianie powołując<br />
w chwilach zagrożenia konsula, posiadającego<br />
dyktatorskie uprawnienia na<br />
okres pół roku. Po tym czasie jego władza<br />
automatycznie wygasała. Nie zapobiegło<br />
to jednak pojawieniu się Juliusza<br />
Cezara, które de facto zakończył<br />
funkcjonowanie Republiki Rzymskiej.<br />
***<br />
Nic nowego pod słońcem, takie historie<br />
są powielane do dziś. Dziś władza<br />
też jest kadencyjna, a mimo to<br />
w krajach które stwarzają pozory demokracji,<br />
tyrani potrafią stworzyć system<br />
dożywotniego powoływania ich na<br />
najwyższe stanowiska w państwie.<br />
Ale wracajmy do krajów gdzie mechanizmy<br />
demokratyczne funkcjonują<br />
(nie bez zgrzytów). Ludzie posiadający<br />
olbrzymią władzę muszą się też liczyć<br />
z potężnymi siłami. Siłami tymi<br />
kierują, ale kiedy nie spełniają ich oczekiwań,<br />
to prądy te mogą się zwrócić<br />
przeciwko nim. W jednej z powieści<br />
sensacyjnych Ludluma, prezydent USA<br />
skarży się swojemu rozmówcy – „niektórzy<br />
uważają mnie za najpotężniejszego<br />
człowieka na świecie, ale tak naprawdę,<br />
to nawet pierdnąć nie mogę<br />
bez zgody kongresu”. Twórcy prawa<br />
amerykańskiego przewidzieli, że prezydent<br />
może zwariować.<br />
Istnieje więc procedura impichmentu,<br />
odwołania go, kiedy zaczyna robić<br />
nieodpowiedzialne rzeczy. Podobnie<br />
jest na każdym stanowisku, nad każdym<br />
tyranem istnieje jakaś forma kontroli.<br />
Ale pomysłowość ludzka jest nieprawdopodobna.<br />
Stalin i Hitler otrzymali bezprzykładną<br />
władzę. Kiedy już wyrośli ponad<br />
wszelką miarę, byli ludzie którzy chcieli<br />
się ich pozbyć. Ale ci tyrani mieli już<br />
wówczas techniczne możliwości ochrony<br />
własnych pozycji. Wrogów sprawnie<br />
likwidowali.<br />
Tak też czynią mali tyrani. Strachem,<br />
manipulacją, potrafią stworzyć<br />
wrażenie, że są niezastąpieni. Bo tyran<br />
to nie zawsze cham i prostak który<br />
obraża ludzi. Niestety, taki tyran<br />
może osiągnąć sukces na poziomie<br />
gminy lub małego miasta. Od czasu do<br />
czasu pojawiają się domorośli tyrani,<br />
którzy w sprytny sposób manipulują<br />
ludzkimi emocjami, słabościami, lękami<br />
i utrzymują władzę. I udaje im się<br />
to latami.<br />
***<br />
Charakterystyczne dla małego tyrana<br />
jest też „lu<strong>str</strong>zane odbicie” jego postawy<br />
wobec osoby, od której on jest<br />
zależny. Najczęściej zachowuje się wobec<br />
niej tak, jak według jego się wyobrażeń<br />
powinni zachowywać się wobec<br />
niego jego podwładni. Jest przykładny,<br />
wręcz służalczy. To tak, jakby<br />
chciał dać swoim podwładnym przykład<br />
właściwego zachowania. Niestety,<br />
z oczywistych względów, podwładni<br />
tego nie widzą. A szkoda, bo gdyby<br />
zobaczyli jak ich bożyszcze się poniża,<br />
<strong>str</strong>aciliby sporo lęków i obaw. Najczęściej<br />
jest jednak tak, że nikt nie widzi<br />
jak mały tyran przeżywa upokorzenie<br />
przed ważniejszym tyranem. A kiedy<br />
„mały” wraca do swoich ludzi, odgrywa<br />
się na nich. Działa tu znany mechanizm<br />
obronny – przeniesienie agresji.<br />
O ile jakaś rzecz wywołuje złość i lęk<br />
jednocześnie, agresja obraca się przeciwko<br />
obiektom nieszkodliwym.<br />
Drogie panie, mały tyran w pracy<br />
jest świetnym kandydatem na pantoflarza.<br />
W końcu musi gdzieś przeżywać<br />
odmienne emocje, może to być w domu.<br />
A kobieta tyran – staje się uległą żoną.<br />
***<br />
Paradoksalne jest to, że na niskim<br />
poziomie społecznym metody kontroli<br />
są słabsze. Prezydent USA jest nieustannie<br />
na celowniku. Mały tyran jest<br />
obserwowany przez niewielką grupę<br />
ludzi, którzy w dodatku, w większości<br />
są od niego zależni. A skrzyknięcie grupy<br />
ludzi którzy chcieliby się go pozbyć<br />
jest niełatwe. W końcu ludzie mają nie<br />
tylko wydumane, ale też rzeczywiste<br />
powody do <strong>str</strong>achu. I wolą siedzieć cicho.<br />
I to by było na tyle.<br />
Władysław Hałasiewicz
4 TEMAT TYGODNIA<br />
9 czerwca 201 2 r.<br />
Zawody <strong>str</strong>zeleckie<br />
rezerwistów<br />
i samorządowców<br />
Zarząd Rejonowy Związku Żołnierzy WP w Słupsku, na <strong>str</strong>zelnicach<br />
Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce<br />
i Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Wicku Morskim,<br />
w dniu 17 maja 2012 roku zorganizował zawody sportowo-<br />
obronne Rejonu Słupskiego.<br />
Pod względem obiektów,<br />
sprzętu i logistyki zawody<br />
zabezpieczały 7. Brygada Obrony<br />
Wybrzeża, Centrum Szkolenia<br />
Marynarki Wojennej (<strong>str</strong>zelanie<br />
z pistoletu), Komenda Centralnego<br />
Poligonu Sił<br />
Powietrznych (<strong>str</strong>zelanie z kbk<br />
AK) i 6 Wojskowy Oddział Gospodarczy.<br />
W zawodach brało udział 18 zespołów,<br />
podzielonych na 3 grupy:<br />
- Grupa zespołów kół ZŻWP - 7<br />
zespołów,<br />
- Grupa zespołów stowarzyszeń<br />
służb mundurowych - 6 zespołów,<br />
- Grupa zespołów samorządu<br />
terytorialnego - 5 zespołów,<br />
Puchary dla zwycięzców ufundowali:<br />
Prezes Zarządu Rejonowego<br />
ZŻ WP – dla grupy zespołów<br />
kół ZŻWP, Prezydent Miasta<br />
Słupska – dla grupy zespołów<br />
stowarzyszeń służb mundurowych,<br />
Starosta Powiatu Słupskiego<br />
– dla grupy zespołów samorządu<br />
terytorialnego.<br />
Zawody przeprowadzono<br />
w dwóch konkurencjach <strong>str</strong>zeleckich:<br />
z kbk AK na odległość<br />
100 m do popiersia (figura bojowa<br />
23p) i z pistoletu wojskowego<br />
na 25 m do popiersia, według regulaminu<br />
obowiązującego w zawodach<br />
sportowo – obronnych<br />
Związku Żołnierzy WP.<br />
***<br />
W poszczególnych grupach<br />
zwycięzcami zostali:<br />
A. Grupa zespołów kół ZŻWP<br />
a) Konkurencja zespołowa:<br />
1. Koło nr 5 ZŻWP z Ustki –<br />
512 pkt,<br />
2. Koło nr 1 ZŻWP ze Słupska –<br />
467 pkt,<br />
3. Koło nr 6 ZŻWP z Lęborka –<br />
455 pkt.<br />
b) Konkurencja indywidualna:<br />
1. Zblewski Janusz - Koło nr 2<br />
ZŻWP ze Słupska – 180 pkt,<br />
2. Sidorow Walenty - Koło nr 5<br />
ZŻWP z Ustki – 175 pkt,<br />
3. Kichman Edward - Koło nr 6<br />
ZŻWP z Lęborka – 172 pkt.<br />
B. Grupa zespołów stowarzyszeń<br />
służb mundurowych:<br />
a) Konkurencja zespołowa:<br />
1. SEiRPolicyjnych ze Słupska<br />
– 503 pkt,<br />
2. ZŻWP ze Słupska – 500 pkt,<br />
3. Koło nr 29 SKMP ONZ ze<br />
Słupska – 420 pkt.<br />
REKLAMA<br />
b) Konkurencja indywidualna:<br />
1. Derdziński Mieczysław –<br />
SEiRPolicyjnych ze Słupska –<br />
185 pkt,<br />
2. Wilkowski Ryszard – ZŻWP<br />
ze Słupska – 175 pkt,<br />
3. Jankowski Włodzimierz -<br />
SEiRPolicyjnych ze Słupska –<br />
171 pkt.<br />
C. Grupa zespołów samorządu<br />
terytorialnego<br />
a) Konkurencja zespołowa:<br />
1. Urząd Miasta Słupska –<br />
177 pkt,<br />
2. Urząd Gminy Słupsk – 173<br />
pkt,<br />
3. Urząd Gminy Kobylnica –<br />
129 pkt.<br />
b) Konkurencja indywidualna:<br />
1. Sawicki Radosław – UG Kobylnica<br />
– 89 pkt,<br />
2. Kwiatkowski Ryszard - UM<br />
w Ustce – 81 pkt,<br />
3. Filipczak Marek – UG<br />
Słupsk – 73 pkt.<br />
W trakcie zawodów organizatorzy<br />
poczęstowali uczestników<br />
imprezy przygotowaną<br />
przez 6 Wojskowy Oddziała Gospodarczy<br />
smaczną, wojskową<br />
grochówką.<br />
W toku zawodów wystąpiły<br />
pewne perturbacje czasowe<br />
ponieważ <strong>str</strong>zelnica, na której<br />
<strong>str</strong>zelano z kbk AK (CPSP) jest<br />
oddalona od <strong>str</strong>zelnicy na której<br />
<strong>str</strong>zelano z pistoletu wojskowego<br />
(CSMW) o prawie<br />
20 km Do przewozu zawodników<br />
wykorzystano autobus z 6.<br />
WOG, jednak znacznie wydłużył<br />
się czas trwania zawodów.<br />
W związku z powyższym organizatorzy<br />
postanowili, że w kolejnych<br />
latach zawodnicy będą<br />
<strong>str</strong>zelać tylko z kbk AK na<br />
<strong>str</strong>zelnicy poligonowej, chyba<br />
że w międzyczasie zostanie wyremontowana<br />
<strong>str</strong>zelnica Centrum<br />
Szkolenia MW i będzie<br />
można tam <strong>str</strong>zelać zarówno<br />
z karabinu jak i pistoletu.<br />
Bardzo serdecznie dziękuje<br />
wszystkim zawodnikom ,<br />
uczestnkom i organizatorom<br />
tych zawodów, szczególne słowa<br />
uznania kieruję do niżej wymienionych<br />
osób.<br />
1. Prezydenta Słupska i Starosty<br />
Słupskiego za ufundowanie<br />
po 2 puchary;<br />
2. Dcy 7 BOW i Komenda 6.<br />
WOG, CSMW, Centralnego Poligonu<br />
Sił Powietrznych oraz oficerom,<br />
podoficerom, szeregowcom i pracownikom<br />
cywilnym wymienionych<br />
jednostek, a także członkom ZŻWP<br />
w osobach płk Jan Karaś, ppłk Ryszard<br />
Ferdyn, kmdr por. Andrzej<br />
Gierszewski, mjr pil. Witold Lengier,<br />
kpt. Ryszard Rakowski,<br />
kpt. Jacek Kozera, st.chor.szt. Marek<br />
Kul.<br />
Jan Karaś<br />
Fot. Marek Kul
Przed wojną w tym miejscu mieściła<br />
się restauracja hotelowa, hotelu<br />
„Bismarck Hotel”, później przemianowanego<br />
na „Bahnhofs-Hotel”.<br />
Do „Baru Ekspres” wchodziło się<br />
z rogu budynku, od ulicy Kołłątaja i Wojska<br />
Polskiego, po kilku schodkach. Mijało<br />
się przedsionek i za drzwiami była<br />
sala jadalna. Po lewej <strong>str</strong>onie od wejścia<br />
był bufet. Przy bufecie była kasa.<br />
Przed kontuarem bufetu, po lewej <strong>str</strong>onie<br />
drzwi wejściowych znajdowały się<br />
drzwi do biura, szatni i magazynu suchych<br />
produktów. Pomieszczenia te korytarzem<br />
i schodkami w dół, połączone<br />
były z kuchnią<br />
Do kuchni wejście było od podwórza,<br />
przez przedsionek, w którym przyjmowano<br />
towary. Po lewej <strong>str</strong>onie na końcu<br />
kuchni były schody do piwnicy. Mieścił<br />
się tam skład węgla. Pod bufetem<br />
znajdującym się na sali konsumpcyjnej<br />
mieściła się piwniczka na beczki z piwem.<br />
W piwnicy również znajdowała<br />
się komora chłodnicza.<br />
W barze były ciężkie warunki pracy.<br />
„Ekspres” był urządzony jako lokal<br />
szybkiej obsługi. Po wzięciu posiłków,<br />
przy barze, klient podchodził z wybranymi<br />
potrawami do kasy, w której uiszczał<br />
opłatę. Przy barze jako blokerka<br />
pracowała pani Teresa Baranowska<br />
sio<strong>str</strong>a Pani Marii Wolskiej.<br />
***<br />
Byłem, w „Barze Ekspres”, w roku<br />
1962 jedynym uczniem z pierwszej klasy.<br />
Większość koleżanek i kolegów chodziła<br />
do klasy drugiej lub trzeciej. Pamiętam,<br />
że wśród trzecioklasistów był<br />
zdolny uczeń. Jan Radomski. Odwiedził<br />
mnie po latach, w roku 2008, gdy<br />
prowadziłem „Karczmę Słupską”. Nic<br />
się nie zmienił, wyglądał identycznie<br />
jak w pamiętnych latach gdy byliśmy<br />
uczniami.<br />
W tamtych czasach to, że byłem najmłodszy<br />
- nie miało dla mnie żadnych<br />
negatywnych konsekwencji. Mało tego,<br />
wielu ze starszych kolegów, po zakończeniu<br />
szkoły, pracując w „Barze Ekspres”<br />
służyli mi pomocą w wykonywaniu<br />
wielu prac, również w przygotowywaniu<br />
potraw.<br />
Status ucznia szkoły zawodowej, jakim<br />
i ja byłem, szeregował nas w gru-<br />
pie pracowników młodocianych. Mieliśmy<br />
opłacane ubezpieczenie społeczne,<br />
co później skutkowało okresem<br />
składkowym wliczanym do uprawnień<br />
emerytalnych. Dotyczyło to tych<br />
uczniów, którzy odbywali praktykę<br />
w zakładach pracy. Dzisiaj młodzież<br />
może tylko o takich uprawnieniach pomarzyć.<br />
***<br />
„Bar Ekspres” był jedynym w Słupsku<br />
lokalem ga<strong>str</strong>onomicznym, gdzie<br />
można było zjeść oryginalne kołduny<br />
litewskie. (opis przyrządzania kołdunów<br />
był drukowany w MM nr 6 z dnia<br />
24 marca – dop. A.O.). Zatem owe kołduny<br />
były moją pierwszą potrawą, którą<br />
przyrządzałem na każdych zajęciach<br />
praktycznych w „Ekspresie”. Za recenzenta<br />
swoich kulinarnych poczynań<br />
miałem samego szefa kuchni Józefa<br />
Konhana – mi<strong>str</strong>za nad mi<strong>str</strong>zami od litewskich<br />
potraw, a w szczególności:<br />
kołdunów, pierogów, blinów. Rosół do<br />
kołdunów i farsz doprawiał osobiście<br />
sam mi<strong>str</strong>z Konhan.<br />
Pan Józef Konhan był z pochodzenia Litwinem.<br />
Charakteryzował się małomównością,<br />
raczej wyrażał się poprzez gesty.<br />
Już wtedy mi<strong>str</strong>z Józef Konhan był człowiekiem<br />
wiekowym. Miał kłopoty z poruszaniem<br />
się. Nie przypuszczałem wtedy,<br />
że chorował na serce. Niedługo po zakończeniu<br />
mojej praktyki w „Ekspresie” Józef<br />
Konhan zmarł na zawał serca na schodach<br />
kuchennych „Baru Ekspres”. Został<br />
pochowany na słupskim cmentarzu.<br />
9 czerwca 201 2 r. LUDZKIE HISTORIE<br />
5<br />
Wspomnienia Władysława Piotrowicza (11 ) ***<br />
Gawęda W. Piotrowicza (11 )<br />
Bar Ekspres<br />
Po półrocznej praktyce w restauracji „Metro”, w marcu 1962<br />
roku zostałem skierowany do „Baru Expres”, który mieścił<br />
się na rogu ulic Kołłątaja i Wojska Polskiego. Kierowniczką<br />
tego lokalu była pani Henryka Lipko (1921-2003, S.C.),<br />
a szefem kuchni Józef Konhan (1890-1965, S.C. 24-14-8).<br />
Bar Ekspres. Od lewej Jolanta Szeler – bufetowa, Józef Konhan – szef kuchni, pani Domagała,<br />
pani Bronisława, Henryka Lipko - kierowniczka „Baru Ekspres”. Słupsk początek<br />
lat sześćdziesiątych. Fot. arch. K.Lipko.<br />
Farsz, który robiło się z wołowiny,<br />
łoju, czosnku i majeranku i później nadziewało<br />
się nim pierożki, czyli tzw.<br />
kołduniki – danie firmowe „Baru Ekspres”,<br />
przygotowywało się przeważnie<br />
na dwa dni. Takie było polecenie mi<strong>str</strong>za<br />
Konhana.<br />
Przypominam sobie taką sytuację,<br />
że któregoś dnia wydawało mi się, że<br />
pozostawiony na następny dzień farsz<br />
nie był pierwszej świeżości. Poszedłem<br />
do szefa Konhana i mówię, że chyba<br />
trzeba będzie zrobić nowe kołduny, bo<br />
te z wczoraj, nie są chyba najświeższe.<br />
Szef mówi – pokaż. Wsadził nos w przyniesiony<br />
farsz, wciągnął powietrze, wyprostował<br />
się, zabłyszczał gniewnym<br />
wzrokiem i zawyrokował – dobre!!!.<br />
Na dowód świeżości rzucił we mnie<br />
grudką przyniesionego farszu. Na przyszłość<br />
miałem nauczkę, żeby nie komentować<br />
czegoś, co szef Józef Konhan<br />
kazał wykonać. To jednostkowe<br />
zdarzenie nie zmienia faktu, że te kołduny<br />
były rewelacyjne i cieszyły się<br />
wielkim powodzeniem.<br />
Dzisiaj myślę, że przecież do Słupska<br />
przyjechało wielu ludzi z Wilna<br />
i okolic i oni mogli być znaczącą klientelą<br />
„Baru Ekspres”, a kołdunów litewskich<br />
w szczególności.<br />
Kołduny sklejali uczniowie, a wśród<br />
nich i ja. Lepiłem je przez prawie rok,<br />
ale nie żałuję. Do teraz ta umiejętność<br />
mi pozostała.<br />
Dzisiaj dobre kołduny litewskie może<br />
przyrządzić w Słupsku tylko mi<strong>str</strong>z Ryszard<br />
Pałka, szef kuchni i legenda, nieistniejącej<br />
już dzisiaj, restauracji „Piracka”<br />
oraz w pewnym okresie szef<br />
kuchni restauracji „Karczma Słupska”.<br />
Aktualnie pan Ryszard prowadzi bar<br />
„Kaszub”, mieszczący się przy stacji<br />
paliw przy ulicy Kaszubskiej. Zatem<br />
jak na kołduny - to tylko do Pałki.<br />
Kołduny gotowało się w latach sześćdziesiątych<br />
– oczywiście, na kuchniach<br />
opalanych węglem. Po ugotowaniu wykładało<br />
się je na tace i na nich czekały<br />
na zamówienie. Rzadko zdołały wystygnąć.<br />
Gotowanie szło na bieżąco.<br />
W kuchni oprócz szefa królowała pani<br />
Bronisława prawa ręka szefa i Janina<br />
Heimrath (1931-2000, S.C. 4A-15-<br />
18). Pani Janina była żoną Bogdana<br />
Heimratha, kelnera pracującego w restauracji<br />
„Metro”.<br />
W „Ekspresie” przebywałem dwa<br />
lata, z pewnymi przerwami, gdyż awaryjnie<br />
byłem kierowany do innych restauracji:<br />
najczęściej do baru „Zatorze”<br />
przy ulicy Szczecińskiej i do restauracji<br />
„Ludowa” przy ulicy<br />
„Tuwima”. Bar „Zatorze był lokalem<br />
nowoczesnym, niedawno oddanym do<br />
użytku.<br />
Władysław Piotrowicz<br />
Fot. arch. W. Piotrowicza<br />
Oprac. Andrzej Obecny<br />
Budynek w którym mieścił się „Bar Ekspres”. Przed wojną siedziba „Bahnhofs Hotel”.<br />
Fot. arch. „Muzeum Ziemi Słupskiej”.<br />
Bary mleczne<br />
W Polsce bary szybkiej obsługi przyjęły nazwę „Bary mleczne”.<br />
Do tej kategorii lokali zaliczano w Słupsku w latach<br />
sześćdziesiątych, niewątpliwie „Bar Ekspres” przy zbiegu<br />
ulic Kołłątaja i Wojska Polskiego. Bary mleczne były wzorowane<br />
na przedwojennych jadłodajniach. Charakteryzowały<br />
się kuchnią tradycyjną z przewagą dań jarskich opartych na<br />
mące i jajkach.<br />
W barach<br />
tych królowały<br />
pierogi, kołduny, omle-<br />
ty, kasze, placki ziemniaczane...<br />
W latach pięćdziesiątych<br />
i sześćdziesiątych XX w.,<br />
w niektórych z nich serwowano<br />
piwo i tradycyjne mięsne<br />
potrawy restauracyjne.<br />
W okresie Polskiej Rzeczypospolitej<br />
Ludowej szczególnie<br />
szybko nastąpił rozwój tego<br />
typu placówek. Należały one<br />
do Spółdzielni Spożywców<br />
„Społem” w całym kraju, podobnie<br />
było i w Słupsku.<br />
Polskie bary szybkiej obsługi,<br />
w tym i słupskie charakteryzowały<br />
się niską ceną serwowanych<br />
dań, często była<br />
ona trzykrotnie niższa, niż<br />
ceny tych samych dań,<br />
w słupskich restauracjach.<br />
Mimo przekształceń u<strong>str</strong>ojowych<br />
pewna liczba barów<br />
mlecznych istnieje do dziś.<br />
W Słupsku zostały dwa: „Poranek”<br />
i „Koziołek Matołek”.<br />
Takim lokalem – w latach<br />
sześćdziesiątych, był „Bar<br />
Ekspres”<br />
Dla tego typu barów<br />
w okresie PRL charakterystyczne,<br />
bo zunifikowane,<br />
było wyposażenie: zestaw<br />
z grubej ceramiki z niebieskimi<br />
obwódkami, specjalne,<br />
aluminiowe sztućce, stoliki<br />
z blatami z laminatu bez obrusów<br />
i krzesła z prętów stalowych.<br />
Wyposażenie było<br />
<strong>Moje</strong> smaki (11 )<br />
Potrawka<br />
z kurczaka<br />
Danie serwowane było w restauracji<br />
„Metro”. Najczęściej<br />
zamawiali je goście dla<br />
dzieci albo osób starszych. Była<br />
to ulubiona potrawa przegotowywana<br />
przez mi<strong>str</strong>za Jana<br />
Czarneckiego.<br />
Składniki: na cztery porcje.<br />
Kurczak patroszony 1,40 kg,<br />
marchewka 0,10 kg, pietruszka<br />
0,05 kg, seler 0,10 kg, cebula<br />
0,05 kg, sól, pieprz +<br />
Sposób przyrządzania: Kurczaka<br />
ugotować z warzywami<br />
i przyprawami w wodzie. Obrać<br />
ze skóry i z kości, wyporcjować.<br />
Przygotować potrawkę: masło<br />
0,04 kg, mąka 0,03 kg, żółtko<br />
0,02 kg, zielona pietruszka+.<br />
Wywar z gotowania kurczaka<br />
0,50 kg, sól+. Masło rozpuścić<br />
w rondlu dodać mąkę. Sporzą-<br />
poślednie i zrobione z najtańszych<br />
lichych materiałów.<br />
Jednak unifikacja dotyczyła<br />
nie tylko barów mlecznych<br />
przeznaczonych dla biedniejszej<br />
części społeczeństwa,<br />
ale również sięgnęła lokali<br />
o najwyższych kategoriach<br />
zaszeregowania jak: „S”<br />
i kat. I.<br />
W celu unifikacji wyposażenia<br />
lokali kategorii „S”, „I”<br />
i wyjątkowo „II”, Centralny<br />
Zarząd Zaopatrzenia Handlu<br />
wydał specjalny „Katalog ga<strong>str</strong>onomiczny”.<br />
We wstępie do tego „przymusowego”<br />
katalogu napisano<br />
m.in. „Katalog przedstawia<br />
przedmioty zasadniczego<br />
wyposażenia i urządzenia<br />
zakładów ga<strong>str</strong>onomicznych.<br />
Nie obejmuje on całego asortymentu<br />
w poszczególnych<br />
działach… i dalej …Katalog<br />
jest integralną częścią normatywów<br />
wyposażenia zakładów<br />
ga<strong>str</strong>onomicznych…”<br />
Dzięki tym normatywom<br />
wszystkie lokale ga<strong>str</strong>onomiczne<br />
w Polsce, pod względem<br />
wyposażenia wyglądały<br />
podobnie lub wręcz tak<br />
samo.<br />
Unifikacji podlegały następujące<br />
działy wyposażenia:<br />
ceramika, szkło, metal, meble,<br />
włókno, urządzenia,<br />
ubiory personelu i zaplecze.<br />
To z tego katalogu wynika-<br />
dzić biała zasmażkę, nie rumienić.<br />
Rozprowadzić ostudzonym<br />
wywarem, zagotować, podprawić<br />
żółtkiem.<br />
Przy wydaniu porcje kurczaka<br />
polać sosem, skropić roztopionym<br />
masłem i posypać drobno<br />
posiekaną pietruszką. Podać<br />
ło m.in., że do herbaty przeznaczone<br />
było naczynie -<br />
szklanka ze spodkiem.<br />
Prześledźmy jeden z działów<br />
wyposażenia, a mianowicie<br />
ceramikę. Dział ten obejmował<br />
typowe sprzęty stołowe<br />
wyrabiane z porcelany<br />
lub porcelitu: talerze, półmiski,<br />
salaterki, sosjerki, filiżanki,<br />
solniczki, dzbanki itp.<br />
Proponowano wymienione<br />
sprzęty w trzech fasonach<br />
(wzorach): Aleksander, Nora<br />
lub Typ 1500. Wybór był nader<br />
skąpy.<br />
Na specjalne życzenie zamawiającego,<br />
które opiewało<br />
na więcej niż 500 sztuk danego<br />
asortymentu można było<br />
zamówić wykonanie znaków<br />
firmowych restauracji.<br />
Kierownictwa lokali, korzystały<br />
z tego przywileju, ale<br />
nie ze względu na promocję<br />
firmy, a raczej uniknięcia notorycznych<br />
kradzieży. Stąd<br />
rozwinął się ruch kolekcjonerski<br />
zbierania naczyń<br />
z różnymi znakami firmowymi.<br />
Pojawiły się wśród kolekcjonerów<br />
zbiory tematyczne<br />
np. solniczki, filiżanki, łyżeczki<br />
do herbaty…<br />
Kolejną próbą zapobieżenia<br />
„kolekcjonerskich” kradzieży<br />
było uszkadzanie sztućców<br />
poprzez wywiercenie otworu<br />
w nożach, łyżkach czy widelcach.<br />
Co upodabniało te<br />
sztućce do specjalistycznych<br />
akcesorii służących do konsumpcji<br />
raków lub innych<br />
skorupiaków.<br />
Stąd wśród cudzoziemców,<br />
odwiedzających restauracje<br />
w porcie lotniczym Okęcie<br />
w latach siedemdziesiątych,<br />
powstało przekonanie, że<br />
tamtejsze restauracje jako jedyne,<br />
serwują rzadkie dania<br />
z raków. Władysław Piotrowicz<br />
Oprac. Andrzej Obecny<br />
z ryżem ugotowanym na sypko<br />
lub ziemniakami z wody.<br />
Władysław Piotrowicz<br />
Potrawę przygotował<br />
Ryszard Pałka z baru<br />
„Kaszub” w Słupsku<br />
Fot. oprac. Andrzej Obecny
6 DOM GROBÓW SŁUPSKICH<br />
9 czerwca 201 2 r.<br />
Rocznica<br />
Koło Terenowe Stowarzyszenia<br />
Upamiętnienia Ofiar<br />
Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów<br />
w Słupsku zorganizowało<br />
w dniu 6 maja 2012 roku uroczyste<br />
obchody pierwszej rocznicy<br />
odsłonięcia i poświęcenia Krzyża<br />
Wołyńskiego.<br />
W uroczystości brało udział<br />
około 70 osób, w tym 3 kapłanów.<br />
Modlitwy prowadził ksiądz<br />
dr Eugeniusz Łabisz. Kapłan kresowian<br />
ksiądz prałat Jan Giriatowicz<br />
wygłosił wzruszającą homilię.<br />
Po odmówieniu Litanii Loretańskiej<br />
do Najświętszej Panny,<br />
zebrani modlili się w intencji rodaków<br />
pomordowanych na Kre-<br />
sach, wywiezionych na Sybir, roz<strong>str</strong>zelanych<br />
w Katyniu, Charkowie,<br />
Miednoje i innych<br />
nieznanych miejscach kaźni. Pieśni<br />
i modlitwy za poległych prowadził<br />
ksiądz dziekan Zbigniew<br />
Krawczyk.<br />
Pochowani zostali w Słupsku w dn. 21 .05.201 2 do 02.06.201 2 r.<br />
Adamiuk Marianna<br />
Bednarek Zygmunt<br />
Boenke Helena<br />
Borkowska Dorota<br />
Buzuk Wiktor<br />
Dzioch Karin<br />
Galas Józefa<br />
Gonsiorowski Józef<br />
Gontarz Grażyna<br />
Gorlach Teofila<br />
Grzybczyk Mariusz<br />
Janik Barbara<br />
Janus Alicja<br />
Kaźmierczak Wacława<br />
Kraśniewski Stanisław<br />
Krawczyk Jadwiga<br />
Kunowski Hubert<br />
Lange Zofia<br />
Lichorobiec Romuald<br />
Łęcki Tadeusz<br />
Łobacz Emilia<br />
Malinowska Helena<br />
Matusiak Danuta<br />
Nowak Jan<br />
Nowak Ryszard<br />
Orynycz Mieczysław<br />
Pawłowska Eleonora<br />
Pawłowski Grzegorz<br />
Pliszka Łucja<br />
Pogorzelski Janusz<br />
Rajska Urszula<br />
Rynkowska Barbara<br />
Sieciechowicz Jan<br />
Sieczkowski Jerzy<br />
Siwik Anna<br />
Skiba Krystyna<br />
Szwedo Wacław<br />
Tubielewicz Leokadia<br />
Ulatowska Irena<br />
Umiastowska Stefania<br />
Unis Halina<br />
Weroniecka Danuta<br />
Zamecka Hanna<br />
Żurek Stanisław<br />
Pod krzyżem zostały zapalone<br />
znicze i złożone wiązanki kwiatów.<br />
Prezes Stowarzyszenia Upamiętnienia<br />
Ofiar Zbrodni Ukraińskich<br />
Nacjonalistów w Słupsku,<br />
Zbigniew Has, w krótkim wystą-<br />
pieniu podziękował zebranym za<br />
liczne przybycie.<br />
Na zakończenie uroczystości<br />
odśpiewano Rotę.<br />
Postanowiono corocznie czcić<br />
pod tym jedynym Krzyżem Wołyńskim<br />
pamięć pomordowanych<br />
Wołyniaków.<br />
Zbigniew Has<br />
Prezes Koła Terenowego<br />
SUOZUN w Słupsku<br />
P.S. Zdjęcia pochodzą z ubiegłorocznej<br />
uroczystości poświęcenia<br />
Krzyża Wołyńskiego na<br />
słupskim cmentarzu.<br />
Słowo na niedziele<br />
W ostatnim wydaniu „Słowa na niedzielę” mogliśmy zobaczyć w jaki wyjątkowy<br />
i niesamowity sposób rozpoczął swoją historię Kościół Apostolski.<br />
Po odejściu Jezusa z ziemi, zgodnie z Jego zaleceniem uczniowie oczekiwali<br />
na spełnienie obietnicy „mocy”, która wiązała się z przyjęciem realnej<br />
obecności Ducha Świętego „A spożywając z nimi posiłek, nakazał im: Nie<br />
oddalajcie się z Jerozolimy, lecz oczekujcie obietnicy Ojca, o której słyszeliście<br />
ode mnie; Jan bowiem chrzcił wodą, ale wy po niewielu dniach będziecie<br />
ochrzczeni Duchem Świętym”. Dzieje Apostolskie 1 :4-5.<br />
Właśnie to przyjęcie chrztu Duchem Świętym było dla nich przyzwoleniem<br />
do wydawania świadectwa o zbawieniu z łaski w Jezusie Chrystusie „Ale<br />
weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami<br />
w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.” Dzieje Apostolskie<br />
1 :8. To samo doświadczenie chrztu Duchem Świętym stało się przepustką<br />
do głoszenia ewangelii poganom. Podobne doświadczenie było udziałem<br />
ludzi w Samarii, gdy apostołowie: Piotr i Jan wkładali na nich ręce (Dzieje<br />
Apostolskie 8:1 7). Rzymianie w Cezarei doświadczyli tego samego przeżycia<br />
bez wkładania rąk przez kogokolwiek. Wystarczyło tylko słuchanie głoszonej<br />
ewangelii. Podobnie rozpoczęła się przemiana Efezu od momentu zstąpienia<br />
Ducha Świętego na około 12 mężczyzn (Dzieje Apostolskie 1 9:6-7).<br />
Przyjmowaniu Ducha Świętego zawsze towarzyszyło coś, co innych intrygowało<br />
i zastanawiało. Można to było zobaczyć i usłyszeć. A mianowicie: radość,<br />
zdolność wielbienia Boga w nowym języku oraz prorokowanie. Reakcje ludzi po<strong>str</strong>onnych<br />
były bardzo różne „Zdumiewali się wtedy wszyscy i będąc w niepewności,<br />
mówili jeden do drugiego: Cóż to może znaczyć? Inni zaś drwiąc, mówili:<br />
Młodym winem się upili.” Dzieje Apostolskie 2:1 2-1 3. Pewien Samarytanin – Szymon,<br />
wpadł na pomysł, aby kupić sobie tę moc za pieniądze: „A gdy Szymon spo<strong>str</strong>zegł,<br />
że Duch bywa udzielany przez wkładanie rąk apostołów, przyniósł im pieniądze<br />
i powiedział: Dajcie i mnie tę moc, aby ten, na kogo ręce włożę, otrzymał<br />
Ducha Świętego. A Piotr rzekł do niego: Niech zginą wraz z tobą pieniądze twoje,<br />
żeś mniemał, iż za pieniądze można nabyć dar Boży.” Dzieje Apostolskie 8:1 8-<br />
21 . Natomiast reakcja <strong>str</strong>óża więziennego w Filipii była zupełnie inna: „...rzekł:<br />
Panowie , co mam czynić, abym był zbawiony?” Dzieje Apostolskie 1 6:30.<br />
Porozumienie Pokoleń Kresowych Rzeczpospolita Polska, 1 6 maja 201 2r.<br />
List Otwarty<br />
DO POSŁÓW BIEŻĄCEJ KADENCJI SEJMU RP.<br />
W podjętej uchwale z dnia 15<br />
lipca2009 r., Sejm przyjął dyspozycję:<br />
„Tragedia Polaków na<br />
Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej<br />
winna być przywrócona<br />
pamięci historycznej<br />
współczesnych pokoleń. Jest to<br />
zadanie dla wszystkich władz<br />
publicznych w imię lepszej<br />
przyszłości i porozumienia narodów<br />
naszej części Europy,<br />
w tym szczególnie Polaków<br />
i Ukraińców”.<br />
W duchu tej ustawy zwracamy<br />
się do wszystkich posłów niezależnie<br />
od przynależności partyjnej<br />
o ustanowienie przez Sejm „Dnia<br />
Pamięci Męczeństwa Kresowian”.<br />
Proponujemy jednozdaniowy<br />
ale jak wiele znaczący tekst<br />
uchwały:<br />
„Sejm Rzeczypospolitej Polskiej,<br />
oddając hołd ofiarom<br />
zbrodni o znamionach ludobójstwa<br />
popełnionych przez Ukraińską<br />
Powstańczą Armię na ludności<br />
polskiej Kresów Wschodnich,<br />
ustanawia dzień 11 lipca<br />
Dniem Pamięci Męczeństwa<br />
Kresowian.”<br />
Projekt uchwały powinien być<br />
zgłoszony niezwłocznie, ponieważ<br />
zbliżamy się do 70. rocznicy tych<br />
tragicznych wydarzeń. Nie dociekając<br />
przyczyn zaniechania stosownych<br />
kroków w minionych latach,<br />
najwyższy czas na ustanowienie<br />
tego święta i tym samym<br />
uhonorowanie Gehenny Kresowych<br />
Polaków. Ofiary zbrodni wołyńsko-małopolskiej,<br />
w której ludo-<br />
bójcze akcje pochłonęły na całym<br />
obszarze ich dokonywania 130 tys.<br />
śmiertelnych ofiar, tysiące sierot,<br />
tysiące ludzi okaleczonych fizycznie<br />
i psychicznie oraz tysiące<br />
zmarłych od ran i w wyniku nieludzkich<br />
warunków, były skutkiem<br />
akcji ludobójczej prowadzonej<br />
przez zbrojne oddziały nacjonalistów<br />
ukraińskich.<br />
Przykro o tym mówić ale najwyższe<br />
władze Ukrainy podniosły do<br />
rangi święta państwowego obchody<br />
65 rocznicy „Akcji Wisła”, wydarzenia<br />
które w żaden sposób nie<br />
można porównać z tragedią Polaków<br />
na Kresach. W lesie nieopodal<br />
ukraińskiej wsi Sokół w powiecie<br />
lubomelskim, w ostatnich dniach<br />
czerwca ub. roku doszło do odkrycia<br />
masowych grobów mieszkańców<br />
wsi O<strong>str</strong>ówki i Wola O<strong>str</strong>owiecka<br />
zamordowanych przez nacjonalistów<br />
ukraińskich 30<br />
sierpnia 1943 roku. W tej jednej<br />
z najkrwawszych zbrodni OUN-<br />
UPA na Wołyniu jednego dnia zostało<br />
zabitych prawie 1100 bezbronnych<br />
Polaków, w większości<br />
kobiet i dzieci. Najnowsze poszukiwania<br />
prowadzone przez Radę<br />
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa<br />
na wniosek rodzin pomordowanych<br />
doprowadziły do zlokalizowania<br />
dołów, w których - według<br />
relacji świadków - Ukraińcy zakopali<br />
zwłoki ponad 300 kobiet i dzieci.<br />
„Wszystkie znaki na niebie i ziemi<br />
wskazują, że jest to poważny<br />
przełom. Jest szansa, że przeszło<br />
dwukrotnie zwiększy się liczba zi-<br />
dentyfikowanych szczątków” - powiedział<br />
Andrzej Kunert, sekretarz<br />
generalny ROPWiM. Po kilkudziesięciu<br />
latach należytego miejsca<br />
w narodowej pamięci słusznie doczekały<br />
się ofiary katyńskie. Niestety,<br />
ofiary zbrodni OUN-UPA są<br />
dla niepodległego państwa polskiego<br />
nieistotne. Zgłoszony przez<br />
PSL projekt chwały o ustanowieniu<br />
11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa<br />
Kresowian, w ubiegłym roku<br />
spadł z porządku obrad Sejmu. Rodzinom<br />
kresowym i nie tylko, nasuwają<br />
się pytania:<br />
- Z kim solidaryzuje się polski<br />
Sejm - z ofiarami czy z katami?.<br />
- Co z sumieniami przedstawicieli<br />
polskiego Narodu i gdzie się podziała<br />
zwykła ludzka przyzwoitość<br />
nie wspominając już o dumie narodowej<br />
z naszej polskiej historii?.<br />
Uchwała ta jest potrzebna nie<br />
tylko nam Polakom ale i Ukrainie,<br />
bo jak mawia przysłowie: „Kto panuje<br />
nad przeszłością, rządzi przyszłością...”.<br />
Pod tym listem podpisują się nie<br />
tylko Kresowianie. Podpisują się<br />
też Polacy nie związani z Kresami,<br />
ale szanujący naszą polską historię<br />
i jej rozdział o martyrologii narodu.<br />
Lista podpisów ( nieustająca) –<br />
zapraszamy do wsparcia tej inicjatywy<br />
poprzez złożenie własnego<br />
podpisu i ewentualnego komentarza.<br />
List znajduje się na <strong>str</strong>onie Internetowej<br />
pod adresem:<br />
http://wolyn.org/index.php/listotwarty-do-poslow-rp.html<br />
Przyjęcie mocy Ducha Świętego jest podstawą do prowadzenia zwycięskiego<br />
życia, dlatego „pierwszy Kościół” kładł na to wielki nacisk. Każdy<br />
chrześcijanin był uczony i zachęcany do przyjęcia osobiście Ducha Świętego.<br />
Jezus nie pozostawił żadnych niejasności w tym temacie dla Kościoła<br />
„Jeśli więc wy, którzy jesteście źli, umiecie dobre dary dawać dzieciom swoim,<br />
o ileż bardziej Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą.”<br />
Ew. Łukasza 1 1 :1 3. Apostoł Piotr mówiąc do tłumu Izraelitów w Dniu<br />
Pięćdziesiątym potwierdził tę prawdę: „Obietnica ta bowiem odnosi się do<br />
was i do dzieci waszych oraz do wszystkich, którzy są z dala, ilu ich Pan,<br />
Bóg nasz powoła. „Dzieje Apostolskie 2:39. W tym tłumie byli ludzie ze<br />
wszystkich warstw społecznych. Byli tam grzesznicy i ci, którzy 53 dni wcześniej<br />
wraz z faryzeuszami i uczonymi w piśmie wykrzykiwali przed Piłatem:<br />
„Ukrzyżuj go!” Zdumiewającym jest fakt, że przyjęcie tego błogosławieństwa<br />
nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością człowieka - ale jest darem<br />
z łaski dla każdego, kto wierzy, pragnie i poprosi Ojca z Nieba! Jezus zachęca<br />
dzisiaj mieszkańców Słupska i regionu : „...Jeśli kto pragnie, niech<br />
przyjdzie do mnie i pije. ...A to mówił o Duchu...;” Ew. Jana 7:37-39.<br />
Najważniejszym kryterium otrzymania Ducha Świętego jest wiara i szczere<br />
pragnienie serca! Żyjemy w dniach, o których prorokował prorok Joel :<br />
„A potem wyleję mojego Ducha na wszelkie ciało, i wasi synowie i wasze<br />
córki prorokować będą...”Joela 3:1 -2, oraz prorok Habakuk: „Lecz<br />
ziemia będzie pełna poznania chwały Pana, jak morze wodami jest<br />
wypełnione.” Księga Habakuka 2:1 4.<br />
Duch Święty jest dostępny dla każdego wierzącego człowieka. Dzisiaj<br />
w świadomy sposób przyjmują go ludzie na wszystkich kontynentach świata<br />
oraz w niemalże wszystkich denominacjach chrześcijańskich. Pragnę Cię,<br />
Czytelniku, zachęcić do realnego przyjęcia Ducha Świętego. Gdy Duch zamieszkuje<br />
w człowieku, a on poddaje się Jego prowadzeniu, wtedy przez takiego<br />
człowieka „rozchodzi się wonność poznania Bożego po całej ziemi” II<br />
List do Koryntian 2:1 4.<br />
Pastor Marek Siudek<br />
Kościół Boży w Chrystusie, Słupsk ul. Filmowa 2, www.ccrwz.pl
Lwów<br />
Lwów przez wieki był miastem<br />
wielonarodowym i takim pozostaje<br />
do dzisiaj. Prawo do niego, moim<br />
zdaniem, mają wszyscy lwowianie,<br />
bez względu na narodowość. Podobnie<br />
jak wszyscy słupszczanie, ci<br />
sprzed 1945 roku i po nim – mają<br />
prawo do Słupska. Inną sprawą jest<br />
aktualna państwowość obu tych<br />
miast, która moim zdaniem nie podlega<br />
rewizji.<br />
Jeżeli dzisiaj, we Lwowie, głos<br />
mają pogrobowcy ukraińskich nacjonalistów,<br />
to również i polska wina, że<br />
do dzisiaj nirozliczono jednoznacznie<br />
trudnej sprawy zbrodni nacjonalistów<br />
ukraińskich na Wołyniu w okresie<br />
II wojny światowej i tuż po niej.<br />
„Bo gdybym się kiedyś urodzić<br />
miał znów – tylko we Lwowie”, któż<br />
z nas nie zna tych słów, śpiewanych<br />
przez Szczepka i Tońka – dwóch niezapomnianych<br />
batiarów lwowskich.<br />
<strong>Miasto</strong>. Szczęście urodzenia we Lwowie,<br />
oprócz Stanisława Lema, wymienionego<br />
jako jedynego znanego<br />
Polaka, miało wielu sławnych Polaków:<br />
artystów, naukowców, polityków.<br />
Przypomnijmy, spośród setek tylko<br />
nazwiska najpopularniejsze, znane<br />
w powszechnym obiegu: Halina Kunicka<br />
– piosenkarka, Krystyna<br />
Feldman – aktorka, Ryszard Filipiki<br />
– aktor, Ryszarda Hanin – aktorka,<br />
Adam Hanuszkiewicz – aktor,<br />
reżyser, Zbigniew Herbert – pisarz,<br />
Wojciech Kilar – polski kompozytor,<br />
Wiesław Maniak – lekkoatleta,<br />
Aleksander Małachowski – literat,<br />
wicemarszałek sejmu, ks. Grzegorz<br />
Piramowicz, Jan Parandowski – pisarz,<br />
Wojciech Pszoniak – aktor,<br />
Leopold Staff – poeta, gen. Michał<br />
Tadeusz Karaszewicz-Tokarzewski…<br />
Oprócz tych urodzonych - wybitnymi<br />
lwowiakami, byli ci, którzy z tym<br />
miastem związali swoje życie, a od lat<br />
spoczywają na najsłynniejszym, obok<br />
warszawskich Powązek – polskim<br />
cmentarzu – lwowskim Łyczakowie.<br />
Kazimierz Górski<br />
Jednak nas, kibiców piłki nożnej,<br />
w przededniu Euro 2012, najbardziej<br />
interesuje lwowianin Kazimierz<br />
Górski – piłkarz, trener. Urodzony<br />
we Lwowie w dniu 2 marca 1921<br />
roku. Swoją karierę piłkarską zaczy-<br />
Spotkanie na stadionie przy ulicy Krzywoustego w Słupsku wiosną 1961 roku przed<br />
pierwszym treningiem. Od lewej stoją: Nn, Narcyz Wołosewicz, Janusz Żukowski, Nn,<br />
Mirosław Kowalewski, Marek Remuszko, Roman Warszewski, Zdzisław Jedynak, Jerzy<br />
Rumaczyk – trener bramkarzy, Marian Boratyński, Nn –sędzia piłkarski, Jerzy Krzysztofowicz,<br />
Ryszard Zawadzki. Kucają od lewej: Stanisław Ryszko, Roman Skórko, Tadeusz<br />
Czubak, Andrzej Szwerbel, Józef Lis, Czesław Kamiński, Leszek Wardecki, Marci-<br />
niak, Ryszard Wiśniewski.<br />
nał w lwowskich klubach: zespołach:<br />
„Czarni” i RKS, a potem grał<br />
w „Spartaku” Lwów i „Dynamo<br />
Lwów. Było to podczas II wojny światowej,<br />
gdy Lwów był rzeczywiście<br />
pod okupacją, tylko, że niemiecką.<br />
Powróćmy jednak do Lwowa. Jest<br />
to miasto, któremu polska piłka nożna<br />
najwięcej zawdzięcza. Tutaj rozpoczęła<br />
się jej historia. Pierwsze polskie<br />
kluby piłkarskie powstały właśnie<br />
we Lwowie:<br />
Pierwszym była „Lechia” Lwów założona<br />
w 1903 roku przez uczniów III<br />
i VI Gimnazjum oraz byłych członków<br />
koła futbolistów Sokoła-Macierzy.<br />
Drugim była „Pogoń” założona<br />
w 1904 r. Klub działał do 1939 roku.<br />
Został reaktywowany w 2009 roku.<br />
Innymi, bardziej znanymi, klubami<br />
piłkarskimi w przedwojennym Lwowie<br />
byli: „Czarni” Lwów i „Hosmonea”<br />
Lwów.<br />
Warszawa 1962 rok, przed Pałacem Kultury przed meczem z Gwardią Warszawa rozegranym<br />
na stadionie X-lecia, wygranym przez Cieśliki 5-0. Od lewej stoją: Zbyszek Borowiec,<br />
Roman Skórko, Narcyz Wołosewicz, Roman Warszewski, Nn, Czesław Bielecki,<br />
Tadeusz Czubak, Bernard Bonkowski, Marian Jaryst, Andrzej Szwerbel, Jerzy Lebiedziewicz,<br />
Zdzisław Jedynak, Jerzy Muszyński, Janusz Żukowski, Ryszard Zawadzki,<br />
Marian Kawka. Kleczą od lewego: Marian Jarota, Ryszard Wiśniewski, Józef Lis, Ryszard<br />
Ogożelski, Stanisław Ryszko.<br />
9 czerwca 201 2 r. HISTORIA<br />
7<br />
Euro 2012<br />
Będzie o Lwowie, Górskim, Wasylce i słupskich „Cieślikach”.<br />
O Lwowie, bo jakiś nierozumny człowiek przesyłając<br />
informację, do <strong>str</strong>ony internetowej UEFA, o tym mieście podał,<br />
że Lwów był pod okupacją polską, a jedyny sławny Polak<br />
urodzony we Lwowie, to Stanisław Lem. O Górskim, bo to<br />
trener wszech czasów, o Wasylce, bo to wzór kibica,<br />
a o „Cieślikach”, bo największe sukcesy słupskich piłkarzy,<br />
związane są z tym Klubem. A co to ma wspólnego z Euro<br />
2012? Moim zdaniem ma, bo piłka nożna to również historia,<br />
sentyment i wzory do naśladowania, a Euro powinno być tego<br />
ukoronowaniem.<br />
We Lwowie powstała pierwsza oficjalna<br />
polska piłkarska liga i założony<br />
został przez Lwowski Klub Sportowy<br />
„Pogoń” Związek Polski Piłki Nożnej<br />
przy takimż związku au<strong>str</strong>iackim.<br />
Lwów dał Polsce piłkarskiego trenera<br />
wszech czasów Kazimierza Górskiego.<br />
To z jego nazwiskiem związane<br />
są największe sukcesy polskiej piłki<br />
nożnej. Przedwojenny Lwów, żył<br />
piłką nożną. Po wojnie wielu lwowiaków<br />
– kibiców futbolówki wyjechało<br />
na ziemie odzyskane, aby kibicować<br />
powstającym na „nowych ziemiach”<br />
polskim klubom piłki nożnej.<br />
To nie przypadek, że w wielu miastach<br />
na Ziemiach Zachodnich i Północnych<br />
kluby przybierały nazwy:<br />
„Lechia”, „Pogoń”, „Czarni”. Działo<br />
się to za sprawą lwowskich kibiców<br />
i działaczy piłkarskich, którzy zasiedlali<br />
ziemie odzyskane.<br />
Michał Wasylko<br />
Jednym z nich był Michał Wasylko -<br />
niekwestionowany król wszystkich<br />
powojennych woźnych w Słupsku.<br />
Urodził się 2 lutego 1902 roku we<br />
Lwowie w rodzinie Wawrzyńca i Katarzyny.<br />
W rodzinnym mieście ukończył<br />
szkołę powszechną i tam mieszkał<br />
do końca II wojny światowej. Po<br />
wojnie zamieszkał w Słupsku.<br />
Zainteresowania osobiste Pana Michała,<br />
we Lwowie i Słupsku były skupione<br />
wokół piłki nożnej. Nic dziwnego,<br />
bowiem jako młody chłopak, uganiał<br />
się za piłką wraz z kolegami po<br />
lwowskich błoniach, później – już<br />
jako zawodnik po boiskach swojego<br />
rodzinnego miasta.<br />
Kibicował „Czarnym” Lwów, w których<br />
grał, najwybitniejszy Polski trener<br />
piłkarski, niezapomniany Kazimierz<br />
Górski.<br />
Mieszkając w Słupsku był również<br />
zapalonym kibicem. Nie opusz-<br />
czał żadnej okazji by, kibicować na<br />
początku „Gwardii” i KKS „Kolejarz”,<br />
a następnie nowopowstałym<br />
pod koniec lat pięćdziesiątych klubom:<br />
„Czarnym” i „Gryfowi”<br />
Słupsk.<br />
Miał słabość do chłopaków grających<br />
w „gałę”. Patrzył, nie protestując,<br />
zza „licealnego” płotu, jak grają<br />
na „nielegalnym” boisku – czyli parkowym<br />
trawniku przy Placu Bohaterów<br />
Warszawy.<br />
-Mieszkałem jako chłopak przy ulicy<br />
Partyzantów. – wspomina pan Janusz<br />
Żukowski – „Cieślik”. Często<br />
graliśmy, piłką gumową, w „nogę”.<br />
Odgórnym zarządzeniem dyrekcji LO<br />
nr 1 boisko szkolne było zamknięte<br />
VI Zjazd MKS „Cieśliki” w Ustce w 2011 roku. Stoją od lewej: Mieczysław Worona, Henryk<br />
Kleinschmidt, Sławomir Kozłowski, Józef Pelczar, Bernard Falęcki, Stefan Włodarczyk,<br />
Zygmunt Garbowski, Roman Skórko, Zdzisław Jedynak, Ryszard Iwaszko, Wiesław<br />
Duszkiewicz, Leszek Zawadzki, Andrzej Kubiak, Edmund Fałek, Janusz Gołaszewski,<br />
Grzegorz Butrym, Czesław Minda, Roman Pozorski, Karol Kawalec. Siedzą od lewej:<br />
Jan Teteryczko, Janusz Żukowski, Czesław Boguszewicz, Mariusz Batura, Waldemar<br />
Pawlak, zdjęcie Gerarda Cieślika, marian Boratyński, Tadeusz Czubak, Zygmunt Gilewski,<br />
Waldemar Puzon, Henryk Ludkiewicz.<br />
dla dzieci i młodzieży z pobliskich<br />
ulic. Dlatego mecze rozgrywaliśmy<br />
w parku przy Placu Bohaterów Warszawy.<br />
Często nasze zmagania obserwował<br />
pan Michała Wasylko – woźny<br />
z ogólniaka. Obserwował naszą grę<br />
do końca. Czasem coś komentował.<br />
Pamiętam takie zdarzenie, gdy wybijaliśmy<br />
rzut wolny, kolega przeskoczył<br />
nad piłką, a ja <strong>str</strong>zeliłem celnie<br />
na bramkę. Wasylko zaklaskał w dłonie<br />
i skomentował, że to jest znakomita<br />
akcja piłkarska, że to jest kombinacja.<br />
Wspominam go jako bardzo ugodowego<br />
i dobrodusznego człowieka.<br />
Jego miłość do futbolu była bez<br />
ograniczeń. Potrafił przymrużyć<br />
oko i nie przeganiał nas z miejskiego<br />
trawnika, a gdy dyrekcji nie było<br />
w szkole zezwalał grać na niedostępnym<br />
szkolnym boisku. Później,<br />
gdy powstały „Cieśliki”, był wiernym<br />
kibicem i przyjacielem młodych<br />
piłkarzy. Cieszył się wśród nas<br />
wielkim poważaniem. Gdy Tadzio<br />
Czubak – uczeń pierwszego ogólniaka,<br />
przyjechał kiedyś z zagrani-<br />
cy, z mi<strong>str</strong>zostw Europy, przywiózł<br />
Panu Michałowi zapalniczkę na<br />
gaz. W Słupsku nikt takiej nie miał<br />
– tylko Pan Michał Wasylko. Do dziś<br />
widzę Jego postać. Wysoki mężczyzna,<br />
ubrany w <<strong>str</strong>ong>szary</<strong>str</strong>ong> garnitur.<br />
„Cieśliki”<br />
Oddajmy dalej głos Januszowi Żukowskiemu<br />
– „Cieślikowi”.<br />
- Poza zimą, po lekcjach graliśmy<br />
w piłkę – opowiada pan Janusz. Była<br />
to końcówka lat pięćdziesiątych.<br />
Graliśmy piłką gumową, gdyż skórzana,<br />
sznurowana, która wtedy<br />
kosztowała 312 <<strong>str</strong>ong>złoty</<strong>str</strong>ong>ch była dla nas<br />
niedostępna. Graliśmy na zaimprowizowanych<br />
boiskach. Były to parkowe<br />
trawniki lub nieużytkowe tereny<br />
takie jak: dzisiejszy park przy zamku,<br />
tam gdzie dzisiaj znajduje się pomnik<br />
dzików, drugim terenem była łąka<br />
przy ulicy Sportowej, czyli dzisiejsza<br />
ulica Wczasowa.<br />
- Pewnego razu, z ojcem poszedłem<br />
na mecz Gryfa Słupsk. Po meczu - pamiętam,<br />
pomagałem z kolegami,<br />
panu z obsługi, zdejmować siatkę<br />
z bramek. Za to ten pan dał nam pokopać<br />
piłką skórzaną. To był chyba<br />
dla mnie przełomowy moment, kiedy<br />
jako chłopiec, zapragnąłem być piłkarzem.<br />
To były czasy, gdy w Słupsku raz<br />
w roku odbywał się pod patronatem<br />
„Głosu Koszalińskiego” turniej dzikich<br />
drużyn. Takich drużyn organizowanych<br />
przez chłopców z podwórka.<br />
Razem z chłopakami z ulic Partyzantów<br />
i Kilińskiego utworzyliśmy drużynę,<br />
którą na cześć naszej ulicy<br />
i „Partyzana” Belgrad nazwaliśmy<br />
„Partyzant”. Turniej zakończyliśmy<br />
na pudle. W nagrodę dostaliśmy skó-<br />
rzaną, prawdziwą do gry w „nogę”<br />
piłkę.<br />
Ale było coś więcej.<br />
Zaproszono nas – jak się to dzisiaj<br />
nazywa, na testy piłkarskie. Trzeba<br />
było przed komisją tzn. panami Marianem<br />
Boratyńskim, Jerzym Rumaczykiem<br />
i Jerzym Krzysztofowiczem<br />
popisać się wyszkoleniem piłkarskim.<br />
To znaczy umiejętnością podbijana<br />
piłki nogą, prowadzenia piłki, szybkością<br />
itp. Wtedy, a był to październik<br />
roku 1960. Po testach i naborze<br />
pierwszych chłopców powstała<br />
Szkółka Piłkarska TKKF, później<br />
przekształcona w Międzyszkolny<br />
Słupsk, Stadion 650-lecia przed meczem z Lechią Gdańsk wygranym 2-0. Obie bramki<br />
zdobył Ryszard Wiśniewski. Od lewej: kierownik „Lechii”, Marian Boratyński, Jerzy<br />
Krzysztofowicz, Ryszard Wiśniewski, Henryk Markowski, Andrzej Szwerbel, Bolesław<br />
Burgraff, Tadeusz Czubak, Ryszard Ogożelski, Józef Lis, Marek Jarota, Janusz Żukowski,<br />
Tadeusz Kulnis.<br />
Klub Sportowy „Cieśliki”, który istniał<br />
przez 12 lat - do 1972 roku. Pomysłodawcą<br />
nazwy był założyciel,<br />
trener, wychowawca i menadżer zespołu<br />
Marian Boratyński. O zgodę na<br />
użycie w nazwie imienia i nazwiska<br />
słynnego polskiego napastnika udał<br />
się specjalnie do Chorzowa do Gerarda<br />
Cieślika. Zgodę uzyskał bez<br />
problemów.<br />
Dostąpiłem zaszczytu przyjęcia do<br />
grona wybrańców. – opowiadał dalej<br />
pan Janusz Żukowski.<br />
-Byłem w „Cieślikach” kilka lat.<br />
To był wspaniały okres dla sportu<br />
dzieci i młodzieży. Nie tylko liczą<br />
się sukcesy sportowe. Może ważniejsze<br />
były efekty wychowawcze.<br />
Zawiązane przyjaźnie, które przetrwały<br />
do dzisiaj. Co roku spotykamy<br />
się na naszych zjazdach. Jest<br />
z nami Gerard Cieślik – nasz patron.<br />
Wspominamy z rozrzewnieniem<br />
tamte czasy.<br />
Zapraszam pana na spotkanie.<br />
Na pewno będę i opiszę dalszy ciąg<br />
historii słupskich Cieślików.<br />
Andrzej Obecny<br />
Pierwszy występ „Cieślików” na stadionie KKS „Czarnych” przy ulicy Krzywoustego<br />
z zespołem Korab” Ustka wiosną w 1961 roku wygranym przez „Cieśliki” 4-1. Stoją od<br />
lewej: Mirosław Kowalewski, Ryszard Wiśniewski, Andrzej Szwerbel, Ryszard Zawadzki,<br />
Marian Jarota, Jerzy Lebiedziewicz, Józef Sobczak, Stanisław Ryszko, Józef Lis, Zbigniew<br />
Borowiec. Klęczą od lewej: Marian Jaryst, Leszek Wiśniewski, Bernard Bonkowski,<br />
Zdzisław Jedynak i Janusz Żukowski.
8 SMOŁDZINO<br />
9 czerwca 201 2 r.<br />
Przebudowa drogi<br />
Powiatowej w Czołpinie<br />
Droga powiatowa na odcinku Smołdziński Las – Czołpino doczekała<br />
się remontu. W pierwszych tygodniach maja wykonano<br />
nakładkę bitumiczną na odcinku ok. 2 km, co stanowi<br />
I etap remontu.<br />
Kolejne prace kończące remont zostaną wykonane po 11 czerwca br.<br />
Obejmą one odcinek od granicy Słowińskiego Parku Narodowego do<br />
Parkingu leśnego przy Latarni Morskiej obejmując tym samym odcinek drogi<br />
gminnej. Droga ta stanowi ważne połączenie bowiem w okresie letnim ,<br />
korzysta z niej kilkutysięczna rzesza turystów odwiedzających Gminę Smołdzino,<br />
a szczególnie tereny Słowińskiego Parku Narodowego - ruchome wydmy<br />
i latarnię morską.<br />
Wspólne porozumienie Starosty Słupskiego Sławomira Ziemianowicza<br />
i Wójta Gminy Smołdzino Lidii Orłowskiej Getler zaowocowało wspomnianym<br />
remontem. Gmina Smołdzino dofinansowała inwestycję kwotą<br />
300.000 zł.<br />
Archiwum UG Smołdzino<br />
Konkurs „Ochrona Środowiska Słowińskiego Parku Narodowego i Obszaru Natura 2000”<br />
W dniu 30.05.2012 r w Urzędzie Gminy Smołdzino odbył się<br />
I Międzygminny konkurs wiedzy ekologicznej pt.: „Ochrona<br />
Środowiska Słowińskiego Parku Narodowego i Obszaru Natura<br />
2000” . W konkursie wzięli udział gimnazjaliści z terenu<br />
gmin: Smołdzino, Główczyce, Wicko i Łeba łącznie 6 repre-<br />
Gzentacji.<br />
minę Smołdzino reprezentował Zespół Szkolno- Przedszkolny w Smołdzinie,<br />
Gminę Wicko Zespół Szkół w Wicku, Gminę Główczyce: Zespół<br />
Szkół Ogólnokształcących, Gimnazjum w Główczycach, Zespół Szkół w Pobłociu<br />
oraz Zespół Szkół w Stowięcinie, Gminę Łebę Gimnazjum im. Papieża<br />
Jana Pawła II.<br />
Konkurs przebiegał w II etapach.<br />
I etap-wewnątrzszkolny, podczas którego wyłonione zostały 3 - osobowe<br />
grupy reprezentantów szkół.<br />
II etap- polegał na przygotowaniu prezentacji multimedialnej przez<br />
uczniów oraz zaprezentowanie jej w dniu konkursu. Prezentacja dotyczyła<br />
walorów Słowińskiego Parku Narodowego oraz oddziaływania tego obszaru<br />
chronionego na życie mieszkańców poszczególnych gmin i wpływu mieszkańców<br />
na przyrodę Parku.<br />
Uczestnicy konkursu w dniu 30 maja 2012 r. w pierwszej fazie konkursu<br />
zaprezentowali prezentacje multimedialne. Natomiast w drugiej części odpowiadali<br />
na pytania z zakresu wiedzy dotyczącej tematyki konkursowej.<br />
Celem konkursu było pokazanie walorów Słowińskiego Parku Narodowego<br />
który w większości położony jest na terenie Gminy Smołdzino oraz oddziaływania<br />
tego obszaru chronionego na życie mieszkańców poszczególnych<br />
gmin i wpływu mieszkańców na przyrodę Parku.<br />
W skład jury wchodzili pracownicy Urzędu Gminy Smołdzino i Centrum<br />
Kultury , Sportu i Rekreacji oraz pracownicy Słowińskiego Parku Narodowego.<br />
W wyniku oceny punktowej wyłoniono zwycięskie drużyny.<br />
Na podium stanęli przedstawiciele szkół zajmując kolejno: I miejsce - Zespół<br />
Szkolno-Przedszkolny w Smołdzinie, II miejsce- Zespół Szkół w Wicku,<br />
III miejsce - Gimnazjum w Łebie.<br />
Uczestnicy konkursu otrzymali dyplomy i nagrody o tematyce ekologicznej,<br />
które zostały wręczone w Karczmie u Dargosha w Klukach. Konkurs zakończył<br />
się uroczystym obiadem z udziałem jury, opiekunów i uczestników<br />
konkursu.<br />
Konkurs dofinansowany został ze środków Wojewódzkiego Funduszu<br />
Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku.<br />
Liczymy, że w przyszłym roku odbędzie się druga edycja, która podobnie<br />
jak tegoroczna będzie miała na celu poszerzanie wiedzy o walorach Słowińskiego<br />
Parku Narodowego oraz wpływu tego obszaru chronionego na życie<br />
mieszkańców.<br />
Archiwum UG Smołdzino
Dorośli dzieciom<br />
Któż nie zna czaru i egzotyki wschodu, w której sułtan przekonawszy<br />
się o zdradzie żony swego brata Szahrijara oraz o przebiegłości kobiet<br />
rozkazał zabić swą żonę i jej przyjaciół, a następnie postanawia poślubić<br />
każdego wieczoru inną dziewicę i po spędzeniu z nią tylko jednej<br />
nocy pozbawić ją życia. Kiedy po trzech latach jego wezyr nie znalazł<br />
odpowiedniej kandydatki na żonę dla swego władcy, jego córka Szeherezada<br />
kładzie kres okrucieństwu władcy. Rozpoczyna opowiadać<br />
baśń...<br />
M imo<br />
dobrze wszystkim znanych opowieści Szeherezady, pomysł na<br />
stworzenie widowiska plenerowego o krainie baśni tysiąca i jednej nocy<br />
był <strong>str</strong>załem w przysłowiową dziesiątkę.<br />
1 czerwca na placu przed budynkiem Gminnego Centrum Kultury i Promocji<br />
w Kobylnicy, podczas zapadającego zmroku, w iście bajkowej scenerii efektów<br />
świetlnych i muzycznych, aktorzy we wspaniałych <strong>str</strong>ojach przywitali<br />
oczekujące na bajkę dzieci, które mimo niesprzyjającej pogody i późnej pory<br />
przyszły w towarzystwie dorosłych opiekunów obejrzeć rozgrywającą się<br />
w plenerze baśń. To bajkowe święto, zorganizowano w Gminie Kobylnica<br />
z okazji Dnia Dziecka pod hasłem „Dorośli dzieciom”, Gminne Centrum Kultury<br />
i Promocji przygotowało według scenariusza i reżyserii Dariusza Narlocha.<br />
Na scenie wystąpili znani dorośli mieszkańcy naszej Gminy, a w rolę sułtana<br />
wcielił się Wójt Leszek Kuliński. Spektakl był okazją do świetnej zabawy i podziwiania<br />
amatorskich talentów aktorskich. Przedstawiana na kilku planach<br />
jednocześnie baśń, obfitowała w wiele zaskakujących zwrotów akcji. Mali widzowie<br />
i ich rodzice obejrzeli przygody Sinbada, Alibaby i 40 rozbójników<br />
oraz kłopoty Alladyna ze złym Jafarem. Ale jak to w bajkach bywa wszystko<br />
kończy się szczęśliwie. Bohaterowie z każdej opresji wychodzą zwycięsko,<br />
Szeherezada zostaje żoną sułtana i unika śmierci. W finałowej scenie aktorzy<br />
tańczą z dziećmi i rozdają im słodycze. Zapalają się światła. Publiczności ukazują<br />
się wszyscy aktorzy. Ich barwne <strong>str</strong>oje, nierzadko wykonane według własnego<br />
pomysłu, można podziwiać teraz w pełnej krasie, a niemilknące brawa<br />
są dla nich nagrodą za wspaniałe widowisko. Na młodych widzach spore wrażenie<br />
zrobiła również baśniowa scenografia i <strong>str</strong>oje w wykonaniu Anny Bajer,<br />
Kamili Sylwiak i Izabeli Kalejty oraz muzyka Wojciecha Stefańca.<br />
Tomasz Włodkowski<br />
W widowisku wystąpili:<br />
- Sułtan - Leszek Kuliński,<br />
- Szeherezada- Kamila Salwiak,<br />
- Kaci- Marcin Świder, Witold Stech, Janusz Kramek,<br />
- Harem-Ewa Szpilarewicz, Straż Gminna (Katarzyna Kalinowska, Dorota<br />
Miedzińska ,Aneta Łuczak, Marta Bejmert, Matyna Chmura, Agnieszka Pierakiewicz),<br />
Urząd Gminy Kobylnica (Ewelina Makar, Anna Żurawska, Paulina<br />
Różycka),pracownice Gminnego Centrum Kultury i Promocji w Kobylnicy<br />
(Agnieszka Iglewska, Urszula Dudek, Joanna Kalinowska, Monika Stolarczyk)<br />
grupa teatralna Gminnego Centrum Kultury i Promocji w Kobylnicy i inni,<br />
- Wezyr- Dariusz Wieczorek,<br />
- Miotacz ognia- Adrian Paschylk,<br />
- Sindbad- Grzegorz Jopek,<br />
- Marynarze- grupa teatralna Gminnego Centrum Kultury i Promocji w Kobylnicy,<br />
Paulina Korsak,<br />
- Księżniczka- Izabela Jaromij,<br />
- Małpolud-Marcin Czereś,<br />
- Ptak- Dariusz Narloch,<br />
- Alibaba- Izabela Kalejta,<br />
- Brat Alibaby- Dorota Gelecińska,<br />
- Gospodyni – Żaneta Jaworska,<br />
- Dowódca żandarmów- Elżbieta Czarnuch,<br />
- Żandarmi- Krystian Hoppe, Łukasz Taczała, Mateusz Berg,<br />
- Herszt rozbójników- Tomasz Włodkowski,<br />
- Czterdziestu rozbójników- klub seniora Gminnego Centrum Kultury i Promocji<br />
w Kobylnicy oraz Teresa Wieczorek,<br />
- Alladyn- Emil Górzyński,<br />
- Jasmina- Aleksandra Serafin,<br />
- Czarnoksiężnik Jaraf- Anna Bajer,<br />
- Dżin- Bogdan Łuszczyński,<br />
Oświetlenie- Tadeusz Balik<br />
Nagłośnienie- Mariusz Brokos<br />
9 czerwca 201 2 r. U NASZYCH SĄSIADÓW<br />
9
1 0 KASZUBSKO-POMORSKI SŁUPSK<br />
9 czerwca 201 2 r.<br />
Na brzegu stały smutne żony marynarzy,<br />
które ukradkiem ocierały<br />
łzy, ale dzielnie uśmiechały się do<br />
stojących na pokładzie mężów i gestami<br />
usiłowały dodać im i sobie otuchy,<br />
tak bardzo potrzebnej w czasie<br />
długiej rozłąki. Tu i ówdzie zapłakało<br />
jakieś dziecko, ktoś zaśmiał się, sypnął<br />
garścią zupełnie nikomu niepotrzebnych<br />
rad… Ot, zupełnie zwyczajne<br />
wyjście statku z portu, jakich codziennie<br />
tysiące odbywają się<br />
w tysiącach nadmorskich miast.<br />
W tłumie kobiet na brzegu stała samotna<br />
dziewczyna o płowych warkoczach<br />
i niebieskich jak niebo oczach.<br />
Była to Maryjka – córka portowego<br />
pilota. Na pokładzie znajdował się jej<br />
narzeczony, któremu przed tygodniem<br />
przyrzekła wiernie czekać na<br />
jego powrót z rejsu. Zaręczynowy<br />
pierścionek z bursztynowym oczkiem<br />
lśnił na jej paluszku żółtym blaskiem.<br />
Maryjka pocierała go nerwowo, a setki<br />
myśli kłębiły się jej w głowie. Oto<br />
na pokładzie znajdował się mężczyzna,<br />
który za kilka miesięcy stanie się<br />
jej mężem. Jeszcze nie opuścił portu,<br />
a ona już odczuwała gorycz tęsknoty<br />
i samotności. W pamięci miała niemiłe<br />
słowa ojca, któremu wybranek córki<br />
do gustu nie przypadł. Uznawał go<br />
za lekkoducha i człowieka nie panującego<br />
nad emocjami. Maryjka nie<br />
potrafiła zrozumieć, dlaczego ojciec<br />
jej narzeczonego nie lubi. Na szczęście<br />
na zaręczyny zezwolił i życzył<br />
młodym szczęścia. O tym wszystkim<br />
rozmyślała Maryjka, stojąc na brzegu<br />
w tłumie zdenerwowanych, rozkrzyczanych<br />
kobiet.<br />
Wreszcie podniesiono kotwicę,<br />
a wielkie żagle załopotały radośnie,<br />
szykując się do kolejnej wędrówki<br />
przez Bałtyk, Morze Północne w daleki,<br />
daleki świat… Statek wolniutko<br />
ruszył przed siebie. Stojącym na<br />
brzegu wydawał się coraz mniejszy<br />
i mniejszy, aż wreszcie zniknął z pola<br />
widzenia. Kobiety wycierały łzy odwracając<br />
się, pośpiesznie wracały do<br />
wioski. Maryjka nie potrafiła pohamować<br />
łez. Nie spieszyła do domu,<br />
poszła posiedzieć w samotności na<br />
wydmach. Nikogo tam nie było, więc<br />
mogła się do woli wypłakać, nie odpowiadając<br />
na niczyje pytania. Wielka<br />
żałość ogarnęła dziewczynę. Nigdy<br />
wcześniej nie przypuszczała, że<br />
tęsknota jest tak wielkim cierpieniem.<br />
Wspominała ostatni piękny tydzień,<br />
gdy oboje tak bardzo byli<br />
szczęśliwi. Teraz ogarnął ją <strong>str</strong>ach<br />
o narzeczonego, zastanawiała się, czy<br />
aby wróci z tego rejsu. Tak ją te smutne<br />
myśli zadręczyły, a płacz umęczył,<br />
że zasnęła.<br />
***<br />
Na wydmach było cichutko, tylko<br />
wiatr buczał w zaroślach, zaś szum<br />
morza monotonnie szeptał swoje<br />
opowieści. Dziewczyna spała kamiennym<br />
snem. Nie wiadomo jak<br />
długo to trwało. Na wydmach zrobiło<br />
się dotkliwie zimno, niebo stało się<br />
zupełnie czarne, a ziemię oświetlał<br />
zimny blask księżyca. Dziewczyna<br />
nagle zerwała się na równe nogi, poczuła<br />
bowiem na głowie dotyk czyjejś<br />
ręki. Natychmiast oprzytomniała<br />
z sennego omamienia i zobaczyła<br />
przed sobą piękną, wysoką kobietę.<br />
Na głowie miała świecącą żółtym<br />
światłem koronę z bursztynów, jej<br />
<strong>str</strong>ojna suknia mieniła się miodowym,<br />
ciepłym blaskiem. Piękna pani<br />
zdjęła z szyi sznur najpiękniejszych<br />
paciorków z bursztynu. Podniosła<br />
bajeczny sznur bursztynów do góry<br />
i wyciągnęła rękę w <strong>str</strong>onę zdumionej<br />
Maryjki, której znowu ciekły po<br />
twarzy łzy:<br />
- Nie bój się i nie płacz, dziecko! Jestem<br />
Bursztynową Wróżką, moje królestwo<br />
to morze i plaża. Osładzam ludziom<br />
<strong>str</strong>ach przed sztormami, przynosząc<br />
im bursztyny, złote kamienie<br />
morza. Wzruszyłaś mnie, dziecko,<br />
swoimi rzewnymi łzami… Niełatwy<br />
przed tobą los, jeszcze nie raz gorzko<br />
zapłaczesz i będziesz ogromnie cierpieć,<br />
ale w końcu przyjdzie do ciebie<br />
szczęście. Weź z moich rąk te bursztynowe<br />
korale i nigdy się z nimi nie<br />
rozstawaj, a kiedy uznasz, że jesteś<br />
szczęśliwa, oddaj je innej zapłakanej<br />
kobiecie. One sprowadzają spokój<br />
i pomyślność.<br />
Maryjka przecierała oczy, sądząc,<br />
że nadal śni. Ale Bursztynowa Wróżka<br />
stała przy niej i przyglądała się<br />
zapłakanej dziewczynie z życzliwym<br />
uśmiechem. Podniosła korale do<br />
oczu, zachwyciła się ich pięknem,<br />
a po chwili podniosła głowę, by podziękować<br />
za dar. Bursztynowej<br />
Wróżki już jednak nie było, tylko<br />
wiatr szeleścił w zaroślach, a morze<br />
monotonnie śpiewało swoje odwieczne<br />
pieśni.<br />
- Eee..., przyśniło mi się – powiedziała<br />
Maryjka sama do siebie.<br />
Ale bursztynowy naszyjnik nie był<br />
snem, pysznił się w jej dłoniach żółtymi<br />
kolorami miodu.<br />
Maryjka uspokoiła się, mocniej ścisnęła<br />
w dłoni korale i ruszyła w powrotną<br />
drogę do domu.<br />
Wydawało się jej, że bursztyny<br />
grzeją jej dłonie. Im mocniej je ściskała,<br />
tym mocniej grzały, dając poczucie<br />
spokoju i radości. Weszła do<br />
domu z takim uśmiechem na twarzy,<br />
że zaintrygowani rodzice zapytali<br />
o powód radości. Maryjka siadła za<br />
stołem i opowiedziała o spotkaniu<br />
z Bursztynową Wróżką. Zadumał się<br />
ojciec i powiedział:<br />
- Bardzo rzadko Bursztynowa<br />
Wróżka pokazuje się ludziom, spotkał<br />
cię, córko, wielki zaszczyt. Zaufaj ko-<br />
Pomorskie bajki<br />
Bursztynowa wróżka<br />
W porcie był wielki ruch i rejwach, bo do dalekiej podróży<br />
szykował się piękny żaglowiec, chluba najbogatszego armatora.<br />
Rozpięte żagle łopotały na wietrze jak uwięzione ptaki,<br />
które lada chwila wzbiją się w górę i poszybują w nieznane.<br />
Na pokładzie kręcili się podekscytowani marynarze. Myśleli<br />
już o rozpoczynającym się rejsie, ale jeszcze przy burtach<br />
trzymała ich więź z rodziną pozostawioną na brzegu.<br />
ralom i czekaj na przeznaczone ci<br />
szczęście!<br />
Maryjka schowała korale głęboko<br />
w skrzyni. Wyciągała je jedynie w niedzielę,<br />
gdy cała rodzina odświętnie<br />
wy<strong>str</strong>ojona wędrowała na mszę do<br />
kościoła. Piękne, miodowe kulki ściągały<br />
wszystkie promienie słoneczne<br />
i ludzkie spojrzenia.<br />
Mijały miesiące. Maryjka tęskniła<br />
za narzeczonym, a młody marynarz<br />
jakby się tą tęsknotą wcale nie przejmował.<br />
Przychodziły od niego listy<br />
z coraz dalszych portów, ale nigdy nie<br />
było w nich ani słowa miłości, tęsknoty,<br />
marzenia o wspólnym życiu. Od<br />
powracających marynarzy rodzina<br />
portowego pilota dowiadywała się, że<br />
narzeczony Maryjki jest człowiekiem<br />
porywczym i nieprzyjemnym. Nie<br />
przepadano za nim, bo we wszelkich<br />
dyskusjach musiał mieć ostatnie słowo,<br />
a poglądy inne niż własne złośliwie<br />
wyśmiewał. Maryjka słyszała, jak<br />
ojciec rozmawiał z marynarzami i ganił<br />
postępowanie przyszłego zięcia.<br />
Bardzo ją te niepochlebne opowieści<br />
bolały. Czekała z niepokojem na listy,<br />
szukając w nich zaprzeczenia marynarskich<br />
opinii. A listy przychodziły<br />
coraz rzadziej i rzadziej. Aż wreszcie<br />
narzeczony przestał pisać. Po kilku<br />
miesiącach, pewnego dnia portowy<br />
pilot przyniósł do domu wiadomość,<br />
że piękny żaglowiec kończy rejs i następnego<br />
ranka zarzuci kotwicę<br />
w macierzystym porcie. Maryjka nie<br />
mogła się ranka doczekać. Już o świcie<br />
biegała podekscytowana po całej<br />
chałupie. Ciągle coś przestawiała,<br />
przesuwała. Zmieniała spódnice,<br />
przymierzała bluzki. Kręciła się<br />
i wierciła, a kiedy zabuczała syrena<br />
portowa, wyjęła ze skrzyni bursztynowe<br />
korale, uśmiechnęła się do nich<br />
w lu<strong>str</strong>ze i wybiegła z domu. Na nabrzeżu<br />
pełno już było ludzi. Krzyki<br />
dzieci mieszały się z nawoływaniami<br />
kobiet.Tłum przemieszczał się niespokojnie,<br />
czekając na przybicie statku<br />
do kei. Wreszcie rzucono cumy<br />
i marynarze, jeden po drugim, zaczęli<br />
schodzić po trapie. Przygarniali do<br />
piersi łkające żony, podnosili pod niebo<br />
dzieciaki, które podczas rejsu<br />
ogromnie się zmieniły. Maryjka<br />
z uczuciem wielkiego niepokoju stała<br />
z boku i przyglądała się scenom powi-<br />
tań, które przez wiele miesięcy oglądała<br />
w snach. Coś ją trzymało za gardło,<br />
łzy same do oczu się pchały. Mijały<br />
ją kobiety, jedna za drugą…<br />
- A gdzie twój? – pytały.<br />
- Jeszcze nie zszedł! – odpowiadała<br />
Maryjka.<br />
Tłum rzedniał, coraz mniej osób<br />
było na nabrzeżu. Wreszcie ze statku<br />
zszedł kapitan. Zobaczył Maryjkę<br />
i ciężkie westchnienie wyrwało mu<br />
się z piersi:<br />
- Chodź tutaj, dziecko! – powiedział.<br />
– Dla ciebie ten dzień nie będzie<br />
szczęśliwy! Twój narzeczony został<br />
daleko na południu Afryki. Wdał się<br />
w portowej tawernie w bójkę z tubylcami<br />
i <strong>str</strong>acił życie. Pochowano go na<br />
tamtejszym cmentarzu, tak jak na<br />
marynarza przystało… Nie płacz,<br />
dziecko! Niczego już się nie da zmienić!<br />
Maryjka rozszlochała się na cały<br />
port. Nie mogła zrozumieć, dlaczego<br />
właśnie ją spotkało tak wielkie nieszczęście.<br />
Kapitan poklepał ją po ramieniu<br />
i odszedł.<br />
- Bursztynowa Wróżka mnie oszukała…<br />
– łkała dziewczyna. – …te korale<br />
sprowadziły na mnie tragedię…<br />
Zdjęła korale z szyi i pognała na<br />
wydmy. Chciała wygarnąć Bursztynowej<br />
Wróżce, co o niej myśli. Biegała<br />
po plaży to w jedną to w drugą <strong>str</strong>onę,<br />
ale wróżka się nie pojawiła. Zmęczona<br />
przysiadła na kamieniu, a wtedy<br />
usłyszała cichy, spokojny szept:<br />
- Kto korale bursztynowe nosi, tego<br />
szczęście nie ominie…<br />
- Bursztynowa Wróżko, oszukałaś<br />
mnie! – wykrzyczała Maryjka, ale odpowiedział<br />
jej tylko spokojny, cichy<br />
szept:<br />
- Kto korale bursztynowe nosi, tego<br />
szczęście nie ominie… Kto korale<br />
bursztynowe nosi, tego szczęście nie<br />
ominie…<br />
Zastanowiła się Maryjka nad szeptu<br />
sensem i nie przyzywała więcej<br />
Bursztynowej Wróżki. Przyszła zgnębiona<br />
do domu i opowiedziała rodzicom<br />
o rozmowie z kapitanem<br />
i o dziwnych szeptach na wydmach.<br />
Ojciec nie wydawał się zdziwiony relacjami<br />
córki. Co więcej zdawał się<br />
być z takiego obrotu sprawy zadowolony.<br />
Zgnębiona Maryjka poszła spać,<br />
a następnego dnia założyła czarny<br />
żałobny <strong>str</strong>ój. Przestała wychodzić<br />
z domu, nie rozmawiała z koleżankami.<br />
Smutna i nieobecna duchem wykonywała<br />
sumiennie wszystkie obowiązki<br />
domowe, prawie się nie odzywając.<br />
Czas jednak goi duchowe rany. Maryjka<br />
także przestała pewnego dnia<br />
płakać. To był akurat środek zimy, gdy<br />
na Bałtyku szaleją sztormy. A tego roku<br />
były one szczególnie silne. Pilot portowy<br />
coraz więcej miał pracy. Ruszał na<br />
morze z ratownikami, wprowadzał zagrożone<br />
jednostki do portu. Pewnego<br />
dnia kapitan portu zaproponował mu<br />
pomocnika i tak pojawił się nowy pilot.<br />
Był to bardzo małomówny, wielki<br />
mężczyzna, którego siłę podziwiali ratownicy.<br />
Podczas akcji ratowniczych<br />
zawsze podejmował rozważne decyzje<br />
i nigdy własnego zdania nikomu nie<br />
narzucał. Już po kilku tygodniach zaskarbił<br />
sobie życzliwość wszystkich ratowników.<br />
Szczególnie przypadł do<br />
serca ojcu Maryjki. Zdarzało się, że<br />
w domu stary pilot zwierzał się żonie,<br />
gdy córki w pobliżu nie było:<br />
- Chciałbym mieć takiego syna albo<br />
zięcia….<br />
Żona kiwała głową i mówiła:<br />
- Serca do miłości nie zmusisz…<br />
Młody, milczący pilot cieszył się coraz<br />
większym szacunkiem ludzi morza.<br />
Coraz łaskawiej spoglądały na<br />
niego miejscowe panny. Na sobotnie<br />
tańce <strong>str</strong>oiły się dla niego w najpiękniejsze<br />
bluzki i migocące korale. Ale<br />
młody pilot tylko uprzejmie się<br />
uśmiechał i… milczał.<br />
Zima tego roku przyniosła śnieżne<br />
zamiecie, wichury i srogi mróz.<br />
Sztormy unosiły Bałtyk do góry i z rykiem<br />
fal rzucały na plażę. Szaleństwo<br />
wody, fal i wiatru zdawało się nie mieć<br />
końca. Wszyscy z utęsknieniem czekali<br />
wiosny, bo wtedy morze nareszcie<br />
cichło. Ale tego roku i wiosna była<br />
<strong>str</strong>aszna. Niejeden raz brzmiała<br />
w porcie syrena wzywająca ratowników<br />
na pomoc. Niejeden raz morze<br />
wyciągało mężczyzn z ciepłych domów,<br />
zmuszając ich do wielkiego wysiłku<br />
w zimnie i deszczu<br />
Pewnej nocy potężne fale wdarły<br />
się do dzielnicy przyportowej i zniosły<br />
na plażę kilka rybackich domków.<br />
Strach padł na wszystkich mieszkańców,<br />
bo takiej fali nigdy tu nie widzieli.<br />
Następna wysoka fala wdarła się<br />
na przybrzeżne wzgórze i zrujnowała<br />
stojące tam domy. Mężczyźni błyskawicznie<br />
pakowali dobytek i łodziami<br />
zwozili swoje dzieci i żony do położonego<br />
najwyżej domostwa. Łódź za łodzią<br />
wiozły ludzi, zwierzęta, toboły<br />
z pierzynami. Kiedy już się wydawało,<br />
że wszyscy są w bezpiecznym miejscu,<br />
woda znowu zaczęła się podnosić.<br />
Bezpieczne miejsce z wolna zamieniało<br />
się w coraz większą kałużę.<br />
Znowu ładowano dobytek do łodzi<br />
i przewożono go do kościelnej kaplicy,<br />
która górowała nad miejscowością.<br />
Kościół miał mocne mury i był bardzo,<br />
bardzo daleko od morza. Maryjka pomagała<br />
mężczyznom przez całą noc.<br />
Nad ranem, gdy się znalazła w kościele,<br />
zaczęła szukać babci i matki,<br />
ale nie znalazła obu kobiet. Nagle<br />
gdzieś z oddali ktoś w kościele usłyszał<br />
wołanie o pomoc. Teraz i Maryjka<br />
je usłyszała. To był głos jej zrozpaczonej<br />
matki. Dziewczyna skamieniała<br />
z przerażenia. Łzy <strong>str</strong>umieniem popłynęły<br />
jej z oczu. Błyskawicznie odszukała<br />
ojca. Stary pilot nerwowo<br />
i bezradnie zaczął krążyć po kościele.<br />
Jego łódź dawno zginęła pod wodą.<br />
Nagle zatrzymał się i z niedowierzaniem<br />
stanął na progu kościoła. Ku<br />
jego domowi podążał na łodzi samotny<br />
żeglarz. Po chwili widać było, że<br />
zabiera do łodzi dwie kobiety. Ledwo<br />
odepchnął się wiosłem od muru, gdy<br />
morze wdarło się do domu. Wyrwało<br />
drzwi, wyszarpało schody i z rykiem<br />
je gdzieś poniosło. Na szczęście silny<br />
żeglarz zdążył uciec przed rozszalałymi<br />
falami. Kiedy matka i babcia<br />
znalazły się w kościele, Maryjka<br />
przypadła do ich wybawcy i obsypała<br />
go pocałunkami. Młody pilot bardzo<br />
się zarumienił i powiedział tylko jedno<br />
słowo:<br />
- Zdążyłem!<br />
Kiedy po kilku dniach woda zaczęła<br />
opadać, port przedstawiał obraz nędzy<br />
i rozpaczy. Straty były ogromne.<br />
Ale ludzie, jak to ludzie… Gdy tylko<br />
wiosenne słońce osuszyło ziemię,<br />
znowu zaczęli stawiać domy, wierząc,<br />
że <strong>str</strong>aszny sztorm się nigdy więcej<br />
nie powtórzy.<br />
W kościele dano na zapowiedzi.<br />
Maryjka miała za miesiąc zostać żoną<br />
młodego pilota. Wreszcie nadszedł<br />
ten niezwykły dzień. Dumny, stary pilot<br />
prowadził do ołtarza <strong>str</strong>ojną pannę<br />
młodą, na której piersiach dumnie<br />
błyszczały miodowe, bursztynowe<br />
korale – dar wróżki. Po weselnej uroczystości<br />
Maryjka zaprowadziła męża<br />
tam, gdzie rozmawiała z Bursztynową<br />
Wróżką. Było tak pięknie i cicho, że<br />
gwiazdy spokojnie przeglądały się<br />
w nieruchomym lu<strong>str</strong>ze wody. Nagle<br />
zaszeleściły zarośla, a do szczęśliwych<br />
małżonków dotarł cichy szept:<br />
- Kto nosi złote kamienie morza,<br />
tego nigdy szczęście nie opuści… –<br />
Kto nosi złote kamienie morza, tego<br />
nigdy szczęście nie opuści…<br />
- Dziękuję ci, kochana wróżko, za<br />
moje wielkie szczęście i miłość – zawołała<br />
Maryjka. – Jutro oddam bursztyny<br />
następnej kobiecie! Tak jak mi<br />
uczynić nakazałaś! Odpowiedział jej<br />
tylko szum wiatru:<br />
- Kto nosi złote kamienie morza,<br />
tego nigdy szczęście nie opuści…<br />
Jolanta Nitkowska-Węglarz
Nazywam się Zenon Klemenczak,<br />
urodziłem się 7 września<br />
1930 roku w Szamotułach<br />
przy ulicy Szerokiej 4, w rodzinie<br />
czeladnika masarniczego Ignacego<br />
Klemenczaka i jego żony Marianny<br />
z domu Pospiesznej. Ociec mój dochował<br />
się siedmioro potomstwa.<br />
W tamtym okresie rodziny były<br />
liczne, bo rodziło się dużo dzieci.<br />
Ojciec w Szamotułach pracował<br />
u wielu maj<strong>str</strong>ów. Miał w charakterze<br />
żyłkę społecznikowską,<br />
gdyż działał w Związku Zawodowym<br />
Uczni i Czeladników. Z tego<br />
powodu nie miał łatwego życia,<br />
gdyż był nielubiany wśród mi<strong>str</strong>zów.<br />
To swoje zamiłowanie do<br />
pracy społecznej realizował również<br />
w Ochotniczej Straży Pożarnej<br />
w Szamotułach.<br />
***<br />
Mój ojciec Ignacy nie był rodowitym<br />
szamotulaninem. Urodził się<br />
we wsi Kobylniki koło Grodziska<br />
Wielkopolskiego, w dniu 28 stycznia<br />
1898 roku, w rodzinie rolniczej<br />
Walentego i Katarzyny.<br />
Ignacy Klemenczak.<br />
Do szkoły chodził w rodzinnych<br />
Kobylnikach. Po jej skończeniu,<br />
poszedł do Grodziska po naukę zawodu<br />
i tam wyuczył się na rzeźnika-masarza.<br />
Został wyzwolony<br />
i stał się czeladnikiem w wieku 17<br />
lat. Podjął pracę w Grodzisku jako<br />
czeladnik masarniczy, potem pracował<br />
w Poznaniu, aż w końcu trafił<br />
do Berlina, gdzie pracował, jako<br />
robotnik, w fabryce konserw.<br />
Będąc obywatelem Zaboru Pruskiego,<br />
a zatem poddanym państwa<br />
pruskiego, w okresie I wojny<br />
światowej, został powołany do armii<br />
niemieckiej, do Wehrmachtu,<br />
w szeregach którego walczył na<br />
froncie niemiecko-francuskim.<br />
Zanim wyruszył na wojnę został<br />
skierowany do koszar w miejscowościach:<br />
najpierw Moabit, a potem<br />
Wittebosk. Tam służył w jed-<br />
Ignacy Klemenczak z żoną Marianną.<br />
nostce artyleryjskiej, po czym<br />
otrzymał przydział na front. Trafił<br />
na linię frontową pod miejscowością<br />
Altkirch koło Muhlan - przy<br />
granicy szwajcarskiej.<br />
Potem, w połowie 1917 roku,<br />
otrzymał nowy przydział do dywizji<br />
artylerii lekkiej, dowodzonej przez<br />
jednego z synów cesarza niemieckiego.<br />
Tam przebywał około roku.<br />
Następnie trafił w rejon Laon<br />
w lipcu następnego roku i pozostał<br />
tam do października.<br />
Tutaj zmogła go ciężka choroba.<br />
Trafił do wojskowego szpitala polowego.<br />
Po zaleczeniu choroby,<br />
w grudniu, otrzymał urlop i wyjechał<br />
do rodzinnego domu w Kobylnikach.<br />
Jednak choroba nie ustępowała.<br />
Polski lekarz wystawił mu dalsze<br />
zwolnienie. Wtedy udał się na dalsze<br />
leczenie do szpitala wojskowego<br />
w Wolsztynie.<br />
Tam doczekał rewolucji berlińskiej.<br />
W grudniu 1918 roku został wypisany<br />
ze szpitala. Za namową kolegów,<br />
którzy mu mówili: - Ignac, ty<br />
z całym tym swoim rynsztunkiem<br />
i z bronią możesz się nam w powstaniu<br />
przydać. Zatem posłuchał<br />
kolegów i nie powrócił do niemieckiej<br />
jednostki, a pozostał w Grodzisku.<br />
Wtedy panował, w niemieckiej<br />
armii, <strong>str</strong>aszny bałagan, dlatego<br />
Ignacy Klemenczak z całym wyposażeniem:<br />
plecakiem, karabinem<br />
i amunicją pojechał do domu do<br />
Kobylnik.<br />
***<br />
W burzliwych, pierwszych miesiącach<br />
okresu powojennego, gdy<br />
Ignacy Klemenczak powrócił do<br />
jako takiego zdrowia, nie pozostał<br />
bierny na bieg wydarzeń. Przystąpił<br />
do Rady Robotniczej i Żołnierskiej.<br />
Z jej polecenia brał udział<br />
w rozbrajaniu powracających<br />
z frontu Niemców, odbierał im<br />
broń i przekazywał do magazynu,<br />
który mieścił się w miejscowym ratuszu.<br />
W Radzie w większości byli<br />
Polacy z Ignacem razem byli jego<br />
koledzy: krawiec Knoll, marynarz<br />
Janusz z Kobylnik i Jarosz.<br />
Już 28 grudnia 1918 roku, fala<br />
powstania wielkopolskiego dotarła<br />
do Grodziska. Rada Robotniczo-<br />
Żołnierska, do której należał 20letni<br />
Ignacy Klemenczak, przekształciła<br />
się w dowództwo powstańcze<br />
i ogłosiła wezwanie do<br />
powstania. Do walki z Niemcami<br />
zaczęła się garnąć duża ilość Polaków,<br />
których Ignacy uzbrajał ich<br />
w broń, wcześniej przez niego zarekwirowaną.<br />
9 czerwca 201 2 r. HISTORIA<br />
11<br />
Ojciec i syn (1)<br />
Wysłuchałem niezwykłej opowieści. Opowiadającym był płk<br />
Zenon Klemenczak. Tematem było życie ojca i syna – Ignacego<br />
i Zenona Klemenczaków. W tej typowej, a przy tym niezwykłej<br />
opowieści przedstawione są koleje losu polskiej rodziny.<br />
Losy, którymi można by obdzielić wielu innych, szczególnie<br />
tych, którzy przeżyli okres międzywojenny, okupację<br />
i po II wojnie światowej udali się w tułaczkę na nowe ziemie,<br />
po nadzieję na lepsze życie, po awans społeczny i cywilizacyjny.<br />
Przeczytajcie. Zapraszam do lektury. Warto.<br />
Ignacy został dowódcą 25. osobowego<br />
oddziału powstańczego.<br />
Rozkaz wydał mu jego przełożony<br />
krawiec Knoll. Do zadań grupy<br />
Klemenczaka należało: obrona<br />
ludności w mieście i pobliskich<br />
wsiach oraz zadanie dalszego rekwirowania<br />
broni, sprzętu wojskowego,<br />
umundurowania i inwentarza<br />
– głównie koni, od Niemców,<br />
a przede wszystkim od kolonistów<br />
wojskowych i właścicieli majątków.<br />
Do pomocy w dowodzeniu<br />
i organizowaniu grupy przydzielono<br />
Ignacemu Tadeusza Frankowskiego<br />
syna nauczyciela ze Zdroju<br />
i młodego Piosika z Ptaszkowa.<br />
Największy sukces grupa dowodzona<br />
przez Ignacego Klemenczaka<br />
odniosła w dniu 30 grudnia<br />
1918 roku pod miejscowością Jabłonowo<br />
- 17 km od Grodziska,<br />
gdzie w oddział zbrojny organizowali<br />
koloniści niemieccy. Przy<br />
udziale miejscowych Polaków, którzy<br />
poinformowali powstańców<br />
o spodziewanym ataku kolonistów,<br />
uprzedzono uderzenie wroga<br />
i przygotowano zasadzkę, po czym<br />
rozbrojono Niemców. Polscy powstańcy<br />
zdobyli znaczną ilość broni<br />
i umocnili swoją pozycję przydzielając<br />
polskim ochotnikom do<br />
powstania swoja zdobycz.<br />
Formowane polskie oddziały powstańcze<br />
wzięły później udział<br />
w zgrupowaniu większego oddziału<br />
powstańczego pod dowództwem<br />
ppor. Stanisława Siudy, odnosząc<br />
zwycięstwa nad większymi siłami<br />
Niemieckimi, w okolicy miejscowości<br />
Rakoniewice i Rostarzewo.<br />
***<br />
Jak wiemy z historii Powstanie<br />
Wielkopolskie zakończyło się sukcesem<br />
militarnym. Po nim przystąpiono<br />
do organizowania regularnych<br />
wojsk polskich. Wczorajsi powstańcy<br />
stawali się żołnierzami<br />
Wojska Polskiego.<br />
Andrzej Obecny<br />
Ignacy Klemenczak trafił do<br />
kompanii ciężkich karabinów maszynowych<br />
2. batalionu 2. Pułku<br />
w Pniewach, dowodzonego przez<br />
ppor. Thomasa. Dowództwo batalionu<br />
znajdowało się w Sierakowie.<br />
Tu otrzymał stanowisko podoficera<br />
żywnościowego, a mówiąc prościej<br />
był starszym kucharzem batalionu<br />
i zaopatrzeniowcem.<br />
Uczestniczył m.in. w działaniach<br />
zbrojnych pod Zatumiem, Chorzempowem,<br />
Kobylarnią w Puszczy<br />
Nadnoteckiej.<br />
W ramach I Dywizji Wielkopolskiej<br />
brał udział w działaniach na<br />
tzw. froncie wschodnim w miesią-<br />
Rodzina Ignacego Klemenczaka. Od lewej: Janina, Władysław, żona Marianna, Maria,<br />
ojciec Ignacy, Jan, Zenon i Bolesław. Brak Leokadii. Szamotuły 1944 rok.<br />
cach wrzesień – listopad 1919<br />
roku. Uczestniczył w bitwie nad<br />
Berezyną.<br />
Powrócił na Wielkopolskę i tutaj<br />
walczył w ramach batalionu zapasowego.<br />
W czasie tych działań organizował<br />
i realizował zadania<br />
wojsk taborowych, dostarczając<br />
walczącym żołnierzom racje żywnościowe<br />
na stanowiska ogniowe.<br />
Niejednokrotnie sam musiał walczyć<br />
zbrojnie z żołnierzami wroga<br />
– zwiadowcami, którzy operowali<br />
na tyłach polskich oddziałów.<br />
Uczestniczył w walkach w rejonie<br />
Sierakowa i Międzychodu, by<br />
w końcu trafić do miejsca stałej<br />
dyslokacji we Wronkach, a potem<br />
w Szamotułach.<br />
Tutaj pracował w szpitalu wojskowym<br />
i tam zapoznał się z Jadwigą<br />
Badzińską swoją pierwszą żoną.<br />
Niebawem, w dniu 1 kwietnia<br />
1920 roku, został zdemobilizowany<br />
i w Szamotułach pozostał.<br />
***<br />
W roku 1920 Ignacy i Jadwiga<br />
pobrali się. Ślub odbył się w Szamotułach.<br />
Mieli czworo dzieci: Leokadia<br />
(1920r.), Jan (1922r.), Maria<br />
(1925r.) i Bolesław (1927r.).<br />
Byli z sobą siedem lat. Ojciec zarabiał<br />
wykonując swój masarniczy<br />
fach. Pracował w miejscowych<br />
rzeźniach, najdłużej w masarni<br />
u Żyda Balma. Był odpowiedzialny<br />
za rozbieranie tuszy wieprzowej<br />
lub wołowej. Poza pracą w masarniach,<br />
handlował bydłem i trzodą.<br />
Skupował zwierzynę rzeźną od<br />
okolicznych rolników i sprzedawał<br />
w Warszawie.<br />
Jadwiga, jego żona, wychowywała<br />
dzieci.<br />
Niestety, przedwcześnie zmarła.<br />
Ojciec pozostał sam z czwórką małych<br />
dzieci. Był młody, nie miał<br />
jeszcze 40 lat. Musiał mieć kobietę<br />
do wychowania małych dzieci, dlatego<br />
szukał kandydatki na żonę –<br />
przede wszystkim matki dla swoich<br />
dzieci.<br />
I znalazł. Moją mamę Mariannę<br />
Pospieszną. Znalazł ją w miejscowości<br />
Gaj Mały odległą o trzy kilometry<br />
od Szamotuł.<br />
Mama pochodziła właściwie<br />
z miasteczka O<strong>str</strong>oróg, z tego samego,<br />
z którego wywodził się Jan<br />
O<strong>str</strong>oróg, lecz pracowała w pałacu<br />
w Gaju Małym, jako służąca u hrabiego<br />
Raczyńskiego.<br />
Ojciec poznał mamę dzięki temu,<br />
że jeździł po wsiach. Albo w celu<br />
skupu bydła i trzody, albo w celu<br />
wyrobu wędlin.<br />
Narzeczeni nie czekali długo, bo<br />
już w 1928 roku moja mama wyszła<br />
za mąż za mojego tatę - Ignacego<br />
Klemenczaka.<br />
***<br />
Po ślubie mama przeniosła się do<br />
męża do Szamotuł do mieszkania<br />
przy ulicy Szerokiej 4. Ojciec miał<br />
na własność, wykupioną od niemieckiego<br />
Żyda, czwartą część<br />
domu. I tam zamieszkali razem<br />
z czwórką ojcowskich dzieci.<br />
Przy ulicy Szerokiej 4 mieszkaliśmy<br />
do wybuchu II wojny światowej<br />
i w czasie okupacji.<br />
W tym czasie moim rodzicom<br />
urodziła się trójka dzieci: Władysław<br />
(1929r.), Zenon - czyli ja<br />
(1930r.) i Janina (1933r.)<br />
1 września 1939 roku Ignacy<br />
Klemenczak organizował w Szamotułach<br />
obronę cywilną w oparciu<br />
o Ochotniczą Straż Pożarną.<br />
Wojnę spędził w Szamotułach.<br />
W okresie okupacji, pracował<br />
w Rzeźni Miejskiej. Był „niespokojnym<br />
duchem” - krzewił patriotyzm<br />
i wiarę w zwycięstwo. Organizował<br />
wsparcie i pomoc potrzebującym<br />
rodakom. Współuczestniczył w organizacji<br />
małego sabotażu. W historii<br />
Szamotuł zapisał się <<strong>str</strong>ong>złoty</<strong>str</strong>ong>mi<br />
głoskami, bowiem ocalił historyczne,<br />
szamotulskie dzwony. Ukrył je<br />
przed władzami okupacyjnym, a po<br />
wyzwoleniu w 1945 roku, przekazać<br />
miejscowej władzy.<br />
Za ten czyn otrzymał specjalne<br />
pismo, w którym m.in. napisano:<br />
Niniejszym poświadczamy, że<br />
druh Klemenczak Ignacy będąc<br />
<strong>str</strong>ażakiem w czasie okupacji był<br />
czynnikiem uratowania dzwonów<br />
historycznych Straży Pożarnej<br />
w Szamotułach ufundowanego<br />
przez P. J. Radziszewskiego R. S.<br />
Poznań z roku 1 724. Poza tym uratował<br />
dzwon z żydowskiej synagogi<br />
przy spaleniu tejże… a dzwony te<br />
przekazaliśmy do Kolegiaty w Szamotułach<br />
celem przelania na<br />
dzwon św. Floriana.”<br />
Ignacy Klemenczak tak wspominał<br />
o tym fakcie po latach:<br />
Ignacy Klemenczak w okresie lat<br />
trzydziestych XX w.<br />
„W porozumieniu z kolegą Ludwikiem<br />
Koniecznym, również<br />
pracownikiem rzeźni, wykradliśmy<br />
dwa dzwony okupantowi ze składnicy.<br />
Były one przeznaczone do<br />
wywozy celem przetopienia na<br />
materiały zbrojeniowe. Pierwszy to<br />
historyczny dzwon <strong>str</strong>aży pożarnej<br />
w Szamotułach… Drugi wykradziony<br />
dzwon pochodził z Synagogi<br />
Szamotulskiej. Dzwony powyższe<br />
po wyzwoleniu przekazaliśmy<br />
miejscowej władzy.”<br />
W czasie okupacji z innymi <strong>str</strong>ażakami<br />
prowadził nasłuch radiowy.<br />
Jednocześnie do sierpnia 1945<br />
roku kontynuował swoją, dozwoloną<br />
przez okupanta działalność<br />
w pożarnictwie.<br />
***<br />
Po wojnie w 1945 roku, gdy do<br />
Szamotuł wkroczyli Rosjanie Ojciec<br />
pozostał przy swoim fachu.<br />
Zabijał bydło i trzodę rzeźną, rozprawiał<br />
i wyrabiał wędliny. Jednak<br />
Rosjanie nie płacili, jak poprzedni<br />
pracodawcy - pieniędzmi, a tylko,<br />
mięsem i wędlinami albo spirytusem.<br />
Nadwyżki „zapłaty” ojciec<br />
odstawiał do miejscowych restauracji<br />
– otrzymując pieniądze. Jednak,<br />
takie życie było coraz cięższe<br />
i niepewne.<br />
Wtedy dużo się mówiło o „eldorado”<br />
na Zachodzie, czyli o Ziemiach<br />
Odzyskanych. Krążyły<br />
barwne opowieści o nadmiarze<br />
mieszkań, ziemi i pracy.<br />
Wielu mieszkańców Szamotuł<br />
pojechało w tamte <strong>str</strong>ony. Przychodziły<br />
pozytywne informacje od<br />
tych, którym się powiodło.<br />
Ojciec postanowił skorzystać<br />
W ten sposób już w 1945 roku<br />
wyjechaliśmy na Ziemie Odzyskane,<br />
do Słupska. (cdn.).<br />
Wysłuchał i spisał<br />
Andrzej Obecny<br />
Ignacy Klemenczak w rzeźni miejskie w Szamotułach<br />
w czasie okupacji.
1 2 DZIECIAKI SŁUPSZCZAKI<br />
9 czerwca 201 2 r.<br />
Nadzieja powrotu<br />
Otóż nazywam się Igor Sysojew-Osiński i od września 2004 r.<br />
pracuję jako nauczyciel w Szkole Podstawowej Nr 9 w Słupsku.<br />
Jednak to, co pozwoliło mi na pełne ukształtowanie<br />
osobowości zawodowej, a zarazem umożliwiło spełnianie się<br />
w misji, jaką jest bycie nauczycielem, to praca w Szkole Filialnej<br />
w słupskim szpitalu, którą rozpocząłem w 2005 roku.<br />
Dziś jest zatem we mnie dwóch nauczycieli – szkoły szpitalnej<br />
oraz szkoły masowej.<br />
Zaczynając pisać ten artykuł,<br />
zastanawiałem się o kim tak<br />
naprawdę powinienem napisać.<br />
Może na pierwszy rzut oka to<br />
nielogiczne, dlatego już wyjaśniam.<br />
Z formalnego punktu widzenia<br />
oprócz ukończonych studiów<br />
magisterskich w 2003 roku na<br />
kierunku Wychowanie Muzyczne<br />
w Pomorskiej Akademii Pedagogicznej,<br />
dających podstawowe<br />
kwalifikacje merytoryczne<br />
i pedagogiczne, to co ukształtowało<br />
mnie pod względem merytorycznym,<br />
to także studia podyplomowe<br />
na kierunku Informatyka<br />
i Technika ukończone<br />
w 2007 r. na Politechnice Koszalińskiej,<br />
a także studia podyplomowe<br />
dla nauczycieli na kierunku<br />
Filologia Polska w Akademii<br />
Pomorskiej w 2010 r.<br />
Aby móc pracować w szkole<br />
przyszpitalnej, ukończyłem kurs<br />
kwalifikacyjny z zakresu Pedagogiki<br />
leczniczej w Gdańsku.<br />
Wszyscy pracownicy szkoły szpitalnej<br />
posiadają specjalistyczne<br />
kwalifikacje do pracy z określonymi<br />
grupami dzieci – ja ukończyłem<br />
kurs kwalifikacyjny<br />
z zakresu oligofrenopedagogiki<br />
w Centrum Edukacji „Technik”<br />
w Słupsku, który umożliwił mi<br />
skuteczniejsze nauczanie dzieci<br />
i młodzieży upośledzonych umysłowo,<br />
niedostosowanych społecznie<br />
lub opóźnionych. Kurs<br />
ten ukończyłem, ponieważ praca<br />
nauczyciela jako pedagoga<br />
w szpitalu opiera się na jego<br />
wiedzy, osobowości, pomysłowości,<br />
wewnętrznym cieple, empatii.<br />
Nie każdy jest w stanie podjąć<br />
tę specyficzną pracę, nie każdy<br />
potrafi codziennie obcować<br />
z bólem, cierpieniem i umieraniem,<br />
a przy tym huśtawką emocjonalną<br />
młodych pacjentów.<br />
Jest to ciągłe poszukiwanie sposobów<br />
na uczynienie pobytu<br />
chorego dziecka w szpitalu jak<br />
najbliższym normalnemu życiu.<br />
Bezustanne staranie o przybliżenie<br />
pacjentom świata zewnętrznego,<br />
o umożliwienie im zdobywania<br />
wiedzy przy możliwie minimalnym<br />
wysiłku. Wśród wielu<br />
kursów, szkoleń i konferencji,<br />
które przewijają się przez cały<br />
okres mojej kariery zawodowej,<br />
szczególnie godnym uwagi jest<br />
również kurs doskonalący<br />
nt. „Skutecznych i kon<strong>str</strong>uktywnych<br />
sposobów zapobiegania<br />
i niwelowania agresji w oparciu<br />
o poznawczo – behawioralne<br />
metody zmiany zachowań”.<br />
Zajęcia te zorganizowane były<br />
przez Centrum Metodyczne PomocyPsychologiczno-Pedagogicznej<br />
w Warszawie. Dzięki nim<br />
łatwiej jest mi wczuć się w za-<br />
chowania dzieci, redukować ich<br />
<strong>str</strong>esy i napięcia, a to jest nieodzownym<br />
elementem pracy nauczyciela<br />
w szkole szpitalnej.<br />
***<br />
Chcąc przełamać lęki dzieci,<br />
swoją pracę zaczynam od rozmowy<br />
na temat ich zainteresowań,<br />
ulubionych lekcji, a także<br />
tego, co sprawia im trudność.<br />
Opowiadam im także o swojej<br />
pracy, dlaczego uczę przedmiotów<br />
artystycznych i dlaczego zostałem<br />
nauczycielem. Kiedy zyskuję<br />
przychylność uczniów, podaję<br />
im proponowany temat<br />
i bazując na ich doświadczeniach<br />
realizuję go. Nigdy nie zapominam<br />
o słabościach i utrudnieniu,<br />
jakim jest choroba u moich<br />
podopiecznych, dlatego<br />
zajęcia przeplatam rozrywką,<br />
zabawą i rozmowami.<br />
Zajęcia z przedmiotów artystycznych,<br />
których mam przyjemność<br />
nauczać, działają terapeutycznie<br />
na dzieci przebywające<br />
w szpitalu. Prowadząc<br />
lekcję muzyki staram się każdorazowo<br />
wprowadzić dzieci w fascynujący<br />
świat rytmów, in<strong>str</strong>umentów<br />
a także pokazać im, że<br />
wielcy kompozytorzy byli zwykłymi<br />
ludźmi. W tym celu wykorzystuję<br />
różne techniki multimedialne,<br />
m.in. fragmenty utworów,<br />
prezentacje. Dając im<br />
solidne podstawy teoretyczne,<br />
możliwość zabawy in<strong>str</strong>umentami<br />
muzycznymi oraz organizując<br />
chwile wysłuchania specjalnie<br />
wybranych utworów, umożliwiam<br />
im zabawę muzyką. Z kolei<br />
na lekcjach techniki omawiam<br />
z dziećmi tematy związane z życiem<br />
codziennym. Zajęcia praktyczne<br />
typu: przyszywanie guzików,<br />
wyszywanie, wykonywanie<br />
własnych gier planszowych itp.,<br />
wpływają relaksująco i odprężająco.<br />
Dzieci w czasie wykonywania<br />
prac opowiadają o sobie zabawnych<br />
sytuacjach jakie im się<br />
przytrafiły, a także o lękach spowodowanych<br />
ich stanem zdro-<br />
wia. Dzięki takim informacjom<br />
łatwiej jest dobrać metody dalszej<br />
pracy, a także być wsparciem<br />
dla personelu szpitala<br />
w opiece nad chorymi dziećmi.<br />
***<br />
Nauczyciele naszej szkoły, mając<br />
w swoim założeniu realizację<br />
określonego programu, rozpoznają<br />
wstępnie sytuację pedagogiczną<br />
oraz społeczną ucznia.<br />
Dzięki temu mogą zauważyć<br />
braki w wiadomościach i podjąć<br />
pracę zmierzającą do ich wyrównania<br />
(i to nie tylko z danej<br />
klasy, lecz powstałymi wcześniej).<br />
Takie postępowanie jest<br />
konkretnym przykładem wyrównania<br />
startu szkolnego ucznia<br />
w szpitalu, który po powrocie do<br />
szkoły macierzystej będzie mógł,<br />
bez dodatkowych wysiłków,<br />
sprostać obowiązkom szkolnym.<br />
Wyrównywanie startu jest<br />
możliwym dzięki małej liczbie<br />
uczniów w zespole i stosowania<br />
indywidualnego trybu pracy<br />
z każdym dzieckiem. Obecność<br />
nauczyciela w szpitalu często<br />
stanowi naturalny czynnik normujący<br />
zaburzony tok życia<br />
dziecka, wprowadza ład i rytm<br />
dnia codziennego, a co najważniejsze<br />
daje nadzieję powrotu<br />
dziecka do środowiska. Tę misję<br />
staram się spełniać wraz z koleżankami<br />
i kolegami z pracy.<br />
Igor Sysojew-Osiński<br />
nauczyciel muzyki i techniki<br />
w Szkole Filialnej SP nr 9<br />
w Słupsku<br />
N iektórzy<br />
Literacka podróż…<br />
są zdziwieni, że<br />
w miejscu takim jak szpital<br />
jest szkoła i chore dzieci się uczą.<br />
Ja, pozostali nauczyciele i rodzice,<br />
widzimy jak ważną rolę odgrywają<br />
zajęcia na oddziałach dziecięcych.<br />
Pozwalają zapomnieć<br />
o dolegliwościach, urazach, bólu<br />
i tęsknocie za domem i przyjaciółmi.<br />
Dla dziesięcioletniego Kuby<br />
i sześcioletniej Oli czas od posiłku<br />
do posiłku biegnie szybciej. Przy<br />
nauce i zabawie chwila powrotu<br />
do domu szybciej się zbliża. Czasami<br />
dzieci podczas zajęć, rozmawiają<br />
ze mną o swoich kłopotach,<br />
chorobach i wtedy pełnię rolę „terapeuty”.<br />
Wysłucham, pogłaszczę<br />
po głowie, pocieszę… Wspólnie<br />
z dzieckiem oswajamy <strong>str</strong>ach<br />
przed chorobą i pobytem w szpitalu.<br />
Prowadzenie zajęć z małymi<br />
pacjentami różni się od pracy<br />
w szkole, gdzie znajdują się ławki<br />
i tablica. Na oddziałach mamy<br />
swoje pomieszczenia, w których<br />
prowadzimy zajęcia. Często stan<br />
zdrowia dziecka nie pozwala na<br />
jego poruszanie się, wtedy siadam<br />
przy łóżku małego pacjenta<br />
i prowadzę zajęcia.<br />
Moją pasją jest przyroda i biologia.<br />
Nawet w tak niecodziennym<br />
miejscu staram się rozwijać<br />
zainteresowanie otaczającą<br />
naturą, zapoznawać z tajemnicami<br />
roślin i zwierząt, procesami<br />
jakie zachodzą w środowisku.<br />
Oczywiście dobieram takie metody<br />
i formy pracy, aby nie obciążać<br />
za bardzo dzieci. Staram<br />
się aby zajęcia były ciekawe<br />
…po świecie Misia<br />
Uszatka, czyli akcja „Cała<br />
Polska czyta dzieciom”<br />
w szpitalu<br />
31 maja 2012 roku Szkoła Filialna Szkoły Podstawowej nr 9<br />
gościła wiceprezydenta Słupska – Andrzeja Kaczmarczyka. Pan<br />
Prezydent odwiedził hospitalizowanych uczniów na oddziale<br />
chirurgicznym dla dzieci i pediatrycznym. Po raz drugi włączył<br />
się też w akcję społeczną „Cała Polska czyta dzieciom”.<br />
Tym razem czytał maluchom na oddziale pediatrycznym<br />
książkę Czesława Janczarskiego „Miś Uszatek”. Mali pacjenci<br />
odwdzięczyli się lektorowi wręczając mu dinozaura własnoręcznie<br />
wykonanego przez nie na zajęciach świetlicowych.<br />
Katarzyna Wiłucka-Haczkowska<br />
koordynator Szkoły Filialnej SP nr 9<br />
nauczyciel klas I-III i j. polskiego w klasach IV-VI<br />
Obserwowanie przyrody ze<br />
szpitalnego łóżka<br />
„Ten tylko naprawdę poznać może wielkość i mądrość Stwórcy,<br />
kto usiłuje wyczytać Jego myśli w wielkiej księdze zwanej przyrodą.”<br />
(Justus Liebig)<br />
Jak co dzień wchodzę na korytarze słupskiego szpitala. Mijam<br />
pacjentów, pielęgniarki, lekarzy i dziesiątki osób, których<br />
ścieżki przywiodły w to miejsce. Kieruję się w <strong>str</strong>onę<br />
oddziałów dziecięcych: chirurgicznego dla dzieci i pediatrycznego.<br />
Tam jest moje miejsce pracy – ciekawej, wzruszającej<br />
i inspirującej. Jestem nauczycielką przyrody.<br />
i urozmaicam je grami, krzyżówkami,<br />
puzzlami. Często korzystam<br />
też z pomocy multimedialnych:<br />
filmów, programów multimedialnych<br />
i gier. Uczniowie<br />
mają też okazję poobserwować<br />
świat za pomocą przyrządów takich,<br />
jak mikroskop czy luneta<br />
oraz samodzielnie wykonać preparaty<br />
mikroskopowe. Do swojej<br />
pracy włączam też konkursy<br />
o tematyce ekologicznej, np.<br />
„Eko – świat” polegający na wykonaniu<br />
przedmiotu użytkowego<br />
z surowców wtórnych lub konkurs<br />
plastyczny dotyczący spożywania<br />
ryb wśród Polaków.<br />
Wprowadzam też formę projektu,<br />
metaplan, burzę mózgów,<br />
pozwalające na samodzielne<br />
poszukiwanie odpowiedzi na<br />
pytania, wyciąganie wniosków,<br />
a także przedstawienie ich<br />
w ciekawej graficznie formie.<br />
Dzięki takim formom pracy moi<br />
podopieczni przyswajają sobie<br />
wiedzę mimowolnie, w kreatywny<br />
sposób – rozwijając przy okazji<br />
inne umiejętności i zdolności.<br />
Dzieci mają wpływ na sposób<br />
prowadzenia przeze mnie zajęć,<br />
wybierając najciekawszą dla siebie<br />
formę. Takie indywidualne<br />
podejście pozwala mi na nawiązanie<br />
„nici” porozumienia i sympatii<br />
z dzieckiem. Staram się by<br />
zajęcia przebiegały bez<strong>str</strong>esowo,<br />
dbając o miłą i przyjacielską<br />
atmosferę. Postępuję według<br />
słów Andrzeja Lewickiego, który<br />
stwierdził: „Ważną rolę w kształtowaniu<br />
się stosunku ucznia do<br />
przedmiotu gra sympatia do nauczyciela.<br />
Dzieci znacznie chętniej<br />
uczą się przedmiotów, które<br />
wykładają nauczyciele lubiani.”<br />
***<br />
Cały czas mam na uwadze to, iż<br />
pracuję z uczniem chorym. Obserwuję<br />
go, uważam, aby się nie<br />
przemęczył. Staram się kierować<br />
empatią, do<strong>str</strong>zegać i reagować<br />
na emocje dziecka. Zachęcam do<br />
pracy nie tylko pozytywną oceną,<br />
ale też pochwałą, czasami drobnym<br />
upominkiem. Pamiętam ciągle<br />
o tym, że przebywam w szpitalu<br />
a dziecko ma tu przede<br />
wszystkim wrócić do zdrowia.<br />
Zajęcia mają za zadanie wyrównać<br />
braki w nauce, na bieżąco realizować<br />
program (by po powrocie<br />
mały pacjent nie miał zaległości).<br />
Szczególnie jest to ważne<br />
dla dzieci długoleżących na oddziale<br />
i tych, które przez długi<br />
czas nie chodzą do szkoły.<br />
Moich lekcji przyrody nie można<br />
porównać z zajęciami w budynku<br />
szkolnym, chociaż realizuję<br />
ten sam program i korzystam<br />
z takich samych podręczników.<br />
Tu jestem bliżej ucznia. Myślę,<br />
że szkoła szpitalna jest szkołą nie<br />
tylko dla małych pacjentów, ale<br />
dla mnie i moich kolegów nauczycieli<br />
- szkołą pokory, kreatywności<br />
i empatii.<br />
Iza Jarosławska<br />
nauczyciel przyrody i świetlicy
W piątek,<br />
25 maja rozpoczęła się<br />
trzydniowa, najważniejsza<br />
gminna uroczystość – Święto<br />
Mieszkańców Gminy<br />
Damnica w ramach 9. Edycji<br />
Dni Damnicy 2012. Tego-<br />
roczne uroczystości były<br />
wyjątkowe z kilku względów.<br />
Po pierwsze; poświęcone<br />
były Mi<strong>str</strong>zostwom Europy -<br />
Euro 2012. Po drugie; gminę<br />
odwiedziło wielu znanych<br />
ludzi – polityków, działaczy<br />
sportowych, artystów.<br />
Z pewnością te Dni Damnicy<br />
przejdą do historii jako<br />
niezwykle udane.<br />
Dni Damnicy zostały zainaugurowane<br />
uroczystą Sesją<br />
Rady Gminy. Z uwagi na<br />
tematykę spotkania zapro-<br />
szeni goście wystąpili z referatami:<br />
Te dotyczące -<br />
podsumowaniu polskiej<br />
prezydencji w Unii Europejskiej<br />
i przygotowaniach do<br />
Mi<strong>str</strong>zostw Europu przedstawił<br />
poseł do Parlamentu<br />
Europejskiego Pan Jan Kozłowski.<br />
Natomiast o znaczeniu<br />
ME Euro 2012 mówił<br />
Wojciech Łazarek,<br />
przedstawiciel Polskiego<br />
Związku Piłki Nożnej, były<br />
selekcjoner Reprezentacji<br />
Polski.<br />
Odbyła się doniosła uroczystość<br />
nadania tytułów<br />
„Zasłużony dla Gminy Damnica”.<br />
W tym roku zaszczyt<br />
ten przypadł:<br />
Za osiągnięcia sportowe,<br />
wieloletnią działalność na<br />
rzecz rozwoju sportu, promocję<br />
gminy panom: Antoniemu<br />
Pałuckiemu, Dariuszowi<br />
Sadachowi,<br />
Markowi Szyszce, Wojciechowi<br />
Wilkowskiemu<br />
i Markowi Pałuckiemu.<br />
Za osiągnięcia w pracy<br />
pedagogicznej, wieloletniemu<br />
nauczycielowi i dyrektorowi<br />
szkoły zaangażowanemu<br />
w rozwój edukacji<br />
i oświaty Gminy Damnica:<br />
panu Zbigniewowi Studziń-<br />
skiemu.<br />
Za osiągnięcia w dziedzinie<br />
rolnictwa i działalności<br />
na rzecz rozwoju obszarów<br />
wiejskich: panu Jerzemu<br />
Bubniakowi.<br />
Przedstawiciel Wojskowej<br />
Komendy Uzupełnień Piotr<br />
Sterenowicz odznaczył Danutę<br />
i Michała Szumejdów<br />
medalem Mini<strong>str</strong>a<br />
Obrony Narodowej „Za zasługi<br />
dla obronności kraju”.<br />
9 czerwca 201 2 r. DAMNICA<br />
1 3<br />
Dni Damnicy 2012<br />
9. edycja Dni Damnicy upłynęła wśród wizyt znanych polityków,<br />
osób, koncertu gwiazd, turniejów i konkursów. Mieszkańcy<br />
gminy obchodzili swoje święto hucznie i wesoło.<br />
Państwo Szumejda wychowali<br />
trzech synów, którzy<br />
pełnili służbę w wojsku polskim.<br />
Na zakończenie sesji<br />
z niezwykłym programem<br />
artystycznym nawiązującym<br />
do Euro 2012 wystąpiły<br />
dzieci z Zespołu Szkół<br />
w Damnicy.<br />
W sobotę,<br />
26 maja Gminę Damnica<br />
odwiedził Leszek Miller,<br />
były Premier Polski. Spotkanie<br />
rozpoczęło się w Cen-<br />
trum Edukacji i Kultury<br />
w Damnicy, gdzie Premier<br />
spotkał się z samorządowcami<br />
i kierownikami gminnych<br />
jednostek.<br />
Podejmowano aktualne tematy<br />
związane z funkcjonowaniem<br />
gminy na wielu<br />
płaszczyznach. Leszek Miller<br />
zwiedził Ośrodek Szkolno<br />
Wychowawczy w Damnicy<br />
oraz odwiedził miejscowości:<br />
Damno i Bobrowniki.<br />
O godz. 16 były Premier pojawił<br />
się na stadionie.<br />
Chętnie podejmował rozmowy<br />
z mieszkańcami,<br />
udzielał autografów. W swoim<br />
wystąpieniu przekazał<br />
serdeczne pozdrowienia dla<br />
mieszkańców gminy Damnica.<br />
– Szczególne życzenia<br />
kieruję do wszystkich Matek<br />
z okazji ich Święta – mówił<br />
Leszek Miller. Premier<br />
wręczył także puchary dla<br />
zwycięzców turnieju piłkarskiego,<br />
który odbył się<br />
dzień wcześniej na „Orliku”<br />
w Damnie.<br />
Podczas tegorocznych Dni<br />
Damnicy gościem honorowym<br />
był Wojciech Łazarek,<br />
były selekcjoner polskiej<br />
reprezentacji, przedstawiciel<br />
Polskiego Związki<br />
Piłki Nożnej. Pan Łazarek<br />
oprócz swojego wystąpienia<br />
skierowanego do uczestników<br />
piątkowej sesji, towarzyszył<br />
mieszkańcom podczas<br />
pozostałych imprez.<br />
W piątek kibicował drużynom<br />
biorącym udział w turnieju<br />
piłkarskim na Orliku.<br />
W sobotę w Zagórzycy<br />
wspierał drużyny grające<br />
w piłkę siatkową. Na stadionie<br />
trzymał kciuki za<br />
drużynę z Damnicy w meczu<br />
z Kończewem – zresztą<br />
z powodzeniem, bowiem<br />
zwycięstwo stosunkiem 4:1<br />
przypadło właśnie damniczanom.<br />
Pan Łazarek wręczył także<br />
w towarzystwie Leszka<br />
Millera puchary zwycięzcom<br />
turnieju.<br />
- Jestem ogromnie zaszczycony,<br />
że mogłem towa-<br />
rzyszyć Państwu podczas<br />
tegorocznych Dni Damnicy.<br />
To dla mnie wielkie przeżycie<br />
i ogromna radość. Przyglądałem<br />
się wielu młodym<br />
ludziom i widzę tu wiele talentów.<br />
Macie tu także dobrych<br />
trenerów, co mnie<br />
cieszy szczególnie – mówił<br />
Wojciech Łazarek.<br />
Wiele atrakcji czekało na<br />
tych, którzy postanowili ten<br />
dzień spędzić wspólnie na<br />
stadionie. Dzień rozpoczął<br />
się meczem piłki nożnej<br />
Damnica - Kończewo. Zwycięstwo<br />
przypadło gospodarzom.<br />
Na mieszkańców czekały<br />
dmuchane zamki, grillowane<br />
przysmaki, gry,<br />
zabawy i konkursy.<br />
Na scenie prezentowało<br />
się wielu artystów: zespół<br />
breakdance „Haribo Crew”,<br />
zespół „Damniczanki”, dzieci<br />
zrzeszone w Kole Muzycznym<br />
przy Gminnym<br />
Ośrodku Kultury i Sportu<br />
w Damnicy.<br />
Dużą popularnością cieszył<br />
się Damniś – gminna<br />
maskotka, która po raz<br />
pierwszy pojawiła się na oficjalnych<br />
uroczystościach.<br />
Damniś był niemal oblegany<br />
przez dzieci i… dorosłych,<br />
którzy chcieli wykonać<br />
z nim pamiątkowe zdję-<br />
cie. Odbył się także konkurs<br />
wokalny pod nazwą „Rozśpiewana<br />
gmina”, podczas<br />
którego największe przeboje<br />
śpiewali utalentowani<br />
i odważni mieszkańcy Gminy<br />
Damnica i Powiatu Słupskiego.<br />
Występ gwiazdy wieczoru<br />
przyciągnął tłumy widzów.<br />
Kilkutysięczna widownia<br />
oczekiwała na możliwość<br />
REKLAMA<br />
wspólnego odśpiewania<br />
największych hitów tego<br />
popularnego zespołu.<br />
Nie zabrakło takich jak:<br />
„Wszyscy Polacy to jedna<br />
rodzina”, „Majteczki w kropeczki”,<br />
a nawet nowości<br />
w chińskim wydaniu. Lider<br />
zespołu Sławomir Świerzyński<br />
tryskał humorem<br />
i wprowadził publiczność<br />
w doskonały na<strong>str</strong>ój. Koncert<br />
trwał ponad godzinę,<br />
a zakończył się, a jakże kilkoma<br />
bisami.<br />
Ten koncert wzbudził<br />
ogromne wrażenia. Połączenie<br />
nurtu muzyki folkowej<br />
z dźwiękami rockowymi<br />
dały niesamowity efekt. Nie<br />
zabrakło profesjonalnej<br />
aranżacji świetlnej i elementów<br />
pirotechnicznych,<br />
co potęgowało emocje<br />
i wprowadzało szczególnie<br />
koncertowy na<strong>str</strong>ój. Muzycy<br />
dali z siebie wszystko – grali<br />
na wielu in<strong>str</strong>umentach,<br />
tańczyli, skakali – ta atmosfera<br />
udzieliła się także publiczności.<br />
Trudno było ustać w miejscu<br />
– nogi same wyrywały<br />
się do tańca.<br />
Paweł Lewandowski
1 4 OPINIE - SZACHY<br />
9 czerwca 201 2 r.<br />
Szanowny Panie Andrzeju !<br />
Znalazłam artykuł Pana autorstwa w<br />
gazecie (wyd. internetowe) „<strong>Moje</strong> <strong>Miasto</strong>”,<br />
z dn. 3 września 2011 r. p.t. „Bursztyn<br />
w Krojantach”. Z przyjemnością<br />
przeczytałam, jest napisany interesująco<br />
i rzeczowo.<br />
Mam pytanie: czy znane są Panu losy<br />
majora Stanisława Maleckiego? O płk<br />
Mastalerzu czy rtm. Ładosiu tyle się pisze,<br />
a o Maleckim można znaleźć tylko<br />
niewielkie wzmianki. Interesuję się tą<br />
postacią od dawna, jednak informacje,<br />
które udało mi się pozyskać z różnych<br />
źródeł są bardzo niespójne a nawet wykluczające<br />
się wzajemnie.<br />
Podobno zmarł w Wielkiej Brytanii,<br />
niestety nie ustaliłam w którym roku.<br />
Jedni mówią , że w roku 1949 - nikt nie<br />
jest w stanie tego potwierdzić. Jakiś<br />
czas temu znalazłam natomiast wzmiankę<br />
w Kalendarzu Grudziądzkim, że zmarł<br />
w 1977r. w Londynie. W Roczniku Oficerskim<br />
na rok 1928 oraz 1932 podana<br />
jest jego data urodzin 16 lipca 1898.<br />
Jeżeli Pan wie i oczywiście zechciałby<br />
udzielić mi informacji co do daty i<br />
miejsca zgonu majora Stanisława Maleckiego<br />
, będę wielce zobowiązana.<br />
Serdecznie Pana pozdrawiam.<br />
Zofia Urbaś<br />
Niestety, nie mam wystarczających<br />
informacji na temat losów majora Stanisława<br />
Maleckiego. Dlatego zwracam<br />
się do czytelników o ewentualna pomoc.<br />
Jeżeli ktoś z Państwa ma informacje<br />
na temat tego bohaterskiego oficera to<br />
proszę o kontakt z redakcją gazety.<br />
Andrzej Obecny<br />
Przemyślenia po „Paradzie<br />
Miłości”<br />
Na kanwie ostatniej „Parady Miłości”,<br />
czyli marszu lesbijek i gejów w Warszawie,<br />
chciałem <strong>str</strong>eścić artykuł mojego<br />
kolegi doktora medycyny Piotra Białokozowicza<br />
w gazecie „Nasze zdrowie”,<br />
który ostatnio przeczytałem.<br />
Homoseksualiści byli znani od zarania<br />
dziejów. Można znaleźć o nich<br />
wzmianki w Talmudzie, Biblii oraz w literaturze<br />
poświęconej zagadnieniom<br />
antropologicznym. W różnych epokach<br />
i kulturach byli odmiennie traktowani<br />
– na przemian gloryfikowani lub potępiani.<br />
Pewne formy homoseksualizmu w społeczeństwach<br />
pierwotnych – według antropologów<br />
- były akceptowane, uważane<br />
nawet za normę. W niektórych społeczeństwach,<br />
cała męska populacja<br />
praktykowała homoseksualizm, w każdym<br />
razie większość.. W innych natomiast<br />
był rytuałem w okresie dojrzewania<br />
– koniecznym dla zdrowia dorastającego<br />
chłopca. W pewnych grupach był<br />
powszechny. Przykładem mały, północno<br />
afrykański szczep Siwans, zajmujący<br />
się uprawą roli oraz hodowlą zwierząt<br />
domowych. Wszyscy mężczyźni i chłopcy<br />
uprawiali homoseksualizm, a mężczyzna,<br />
który nie miał stosunków zarówno<br />
z kobietami jak i mężczyznami, był uważany<br />
za osobę nie w pełni normalną.<br />
Dopiero w Starym Testamencie umieszczono<br />
liczne wzmianki o homoseksualizmie<br />
traktowanym, jako grzech. Sodoma<br />
została zniszczona niebieskim ogniem,<br />
między innymi właśnie za ten grzech.<br />
Mały naród żydowski chcąc przetrwać<br />
w sensie biologicznym, wprowadził kary<br />
za jego uprawianie. Karą dla homoseksualistów<br />
była ka<strong>str</strong>acja. W prawach<br />
Solona [636 – 560 wne] z kolei akcep-<br />
Listy od Czytelników<br />
towano ich. Prawo starożytnego Rzymu<br />
nie sprzeciwiało się praktykom homoseksualnym,<br />
a dygnitarze i cesarze starorzymscy<br />
zaślubiali młodych chłopów.<br />
W starożytnej Grecji homoseksualizm<br />
zarówno mężczyzn, jak i kobiet był również<br />
akceptowany. W Atenach i Sparcie<br />
był uważany nawet za jedną z dróg, po<br />
której młody człowiek dochodził do dojrzałości.<br />
Pojmowany był jako związek<br />
do dwóch mężczyzn, natomiast związek<br />
cielesny był drugorzędny. Związek dotyczył<br />
dwóch osób płci męskiej, będących<br />
w różnym wieku – młodzieńca, lub<br />
dorastającego mężczyzny oraz starszego,<br />
uważanego za jego przewodnika duchowego.<br />
Chodziło o wzajemną pomoc<br />
w rozwoju duchowym i umysłowym.<br />
Była to także zachęta do działania zarówno<br />
w sensie duchowym jak i fizycznym.<br />
Przykładem sławny legion tebański,<br />
złożony z pary przyjaciół homoseksualnych,<br />
którzy polegli w mężnej walce<br />
pod Cheroneą. Hołd męstwu i poświęceniu<br />
tych żołnierzy oddał ich przeciwnik<br />
Filip Macedoński. Dwóch przyjaciół<br />
zawsze zobowiązywała wzajemna przyjaźń<br />
i lojalność.<br />
Homoseksualizm w nowożytnej Europie.<br />
W Europie rozkwit homoseksualizmu<br />
nastąpił w okresie renesansu pod wpływem<br />
starożytnej Grecji i Rzymu. Rozwijał<br />
się również w czasie wypraw krzyżowych,<br />
kiedy dominował kult mężczyzny,<br />
a męskie cechy były powszechnie<br />
uznane. Poza tym tradycja czystej, niedostępnej<br />
kobiety wpłynęła na rozwój<br />
tendencji homoseksualnych. Przekazy<br />
historyczne dostarczają dowodów na<br />
homoseksualizm osób wysoce postawionych<br />
w hierarchii społecznej.<br />
W Anglii, o czym pisał M. Madrois w<br />
„Historii Anglii”, szczególnie znane były<br />
stosunki dwóch królów – Edwarda II<br />
oraz Jakuba I. Edward II był dziwnym<br />
człowiekiem, krzepkim i zniewieściałym.<br />
Przyjaźnił się z koniuszymi i młodymi<br />
rzemieślnikami. Gdy się ożenił,<br />
porzucił żonę dla swojego druha Pietra<br />
Garestona. Rozgniewani baronowie zabili<br />
Garestona, a biskup Herfordu spowodował<br />
jego uwięzienie. Tron objął<br />
jego syn Edward III.<br />
W Polsce w kronikach Długosza dwóm<br />
polskim królom są przypisywane zachowania<br />
homoseksualne – Bolesławowi<br />
Śmiałemu i Władysławowi Warneńczykowi.<br />
W Niemczech homoseksualizm<br />
wykorzystywano do celów politycznych.<br />
W 1938 roku niemiecki generał Fritzh<br />
został usunięty ze stanowiska głównego<br />
dowódcy lądowej armii właśnie za<br />
homoseksualizm. Został oskarżony, że<br />
od 1935 roku płacił pieniądze szantażyście,<br />
z którym utrzymywał stosunki<br />
seksualne. Generał zaprzeczył tym oskarżeniom<br />
i poprosił o audiencję u Hitlera.<br />
Odbyła się w obecności Hitlera, Himmlera<br />
i Goeringa w bibliotece kancelarii<br />
Rzeszy. Hitler zażądał aby Fritzh<br />
złożył rezygnację ze stanowiska. Nie<br />
wyraził przy tym zgody na sąd honorowy<br />
o co zwrócił się generał. Fritzh został<br />
zwolniony ze stanowiska i w niewyjaśnionych<br />
okolicznościach zginął w<br />
kampanii wrześniowej w Polsce.<br />
Po dojściu Hitlera do władzy rozpoczęły<br />
się masowe prześladowania homoseksualistów.<br />
Uważano ich za element<br />
szkodliwy, zagrażający moralnemu<br />
zdrowiu społeczeństwa i deportowano<br />
do obozów koncentracyjnych.<br />
W Polsce homoseksualizm nie był karany<br />
ani przed wojną, ani po jej zakoń-<br />
czeniu. Polski kodeks prawny zarówno<br />
z roku 1932, jak i z 1969 charakteryzuje<br />
rzeczowy stosunek do życia płciowego.<br />
We współczesnym prawodawstwie<br />
polskim nie ma nawet słowa o homoseksualizmie<br />
lub stosunku seksualnym,<br />
a czyn taki jest karany jedynie wówczas<br />
- podobnie jak stosunek heteroseksualny<br />
– gdy osoba dorosła uprawia seks z<br />
partnerem, który nie ukończył 15. roku<br />
życia, lub przemocą zmusi do tego inną<br />
osobę.<br />
Po II wojnie światowej rozwinął się w<br />
USA ruch homoseksualistów mający na<br />
celu obronę ich praw oraz poprawę sytuacji<br />
socjalnej. W Nowym Yorku, gdzie<br />
jest ich najwięcej, znajdują się ośrodki<br />
kulturalne, kluby, kawiarnie, łaźnie i<br />
bary przeznaczone wyłącznie dla nich.<br />
W Holandii stosunki homoseksualne<br />
między dwoma dorosłymi osobami nie<br />
są karane od czasu wprowadzenia „Kodeksu<br />
Napoleona” w roku 1809. Pozytywne<br />
jest także nastawienie Kościoła<br />
i to zarówno katolickiego jak i protestanckiego.<br />
W Danii również homoseksualizm<br />
nie jest karany, z wyjątkiem stosunków<br />
z osobą poniżej 18. roku życia,<br />
natomiast heteroseksualne – z osobą<br />
poniżej 16 lat. Europejscy heteroseksualiści<br />
wykazywali mniejsze zainteresowanie<br />
religią czy moralnością w porównaniu<br />
z amerykańskimi. Tak więc<br />
większa tolerancja społeczeństw zachodnio<br />
europejskich oraz brak potępienia<br />
ze <strong>str</strong>ony Kościoła i państwa powodują,<br />
że nie mają skłonności do ukrywania<br />
swego nastawienia seksualnego<br />
i w mniejszym stopniu obawiają się negatywnej<br />
reakcji ze <strong>str</strong>ony heteroseksualistów.<br />
Aktywniej uczestniczą w życiu<br />
publicznym, odwiedzają, homoseksualne<br />
kluby, bary i instytucje kulturalne..<br />
Jednak zarówno w Stanach Zjednoczonych,<br />
jak i w Europie mają te same<br />
problemy. Różnice dotyczą tylko mniejszego<br />
poczucia winy, wstydu oraz niepokoju<br />
przez Europejczyków. Moralność<br />
seksualna w Stanach Zjednoczonych<br />
różni się od europejskiej. U podstaw zasad<br />
moralnych leży tradycja judajskochrześcijańska<br />
ograniczająca seks i mająca<br />
silne zabarwienie anty seksualne.<br />
Porównanie trzech społeczeństw: Stanów<br />
Zjednoczonych, Holandii i Danii<br />
wskazuje na istnienie pewnych różnic<br />
w postawie wobec homoseksualizmu,<br />
zwłaszcza w stosunkach prawnych. W<br />
USA w niektórych stanach homoseksualizm<br />
jest nadal prawnie zakazany, natomiast<br />
w Danii, Holandii – podobnie w<br />
niektórych krajach europejskich – nie<br />
jest karany. Większość społeczeństw<br />
traktuje takie zachowania jako normalne<br />
lub jako chorobę. Dlatego też większość<br />
homoseksualistów – zarówno w<br />
Europie, jak i w USA – stara się ukrywać<br />
swoje skłonności. W Polsce nikt nie<br />
odbiera im praw przysługujących im<br />
jako obywatelom, ale żądania dotyczące<br />
zawierania związków małżeńskich,<br />
czy organizowania marszów tolerancji<br />
[Warszawa, Kraków, Poznań] zawsze<br />
spotykają się z odmową. Polacy stają<br />
się coraz bardziej tolerancyjni dla osób<br />
homoseksualnych, ale sytuacja wciąż<br />
daleka jest od ideału. Prawie połowa<br />
[46%] ankietowanych w lipcu 2005 roku<br />
przez CBOS odpowiedziała się za prawnym<br />
usankcjonowaniem małżeństw gejów<br />
i lesbijek – partnerzy mieliby prawo<br />
majątkowe przysługujące małżonkom.<br />
Niemal tyle samo, bo 44% jest<br />
temu przeciwna.<br />
E. Bobiński<br />
Otwarte Drużynowe Mi<strong>str</strong>zostwa Powiatu Słupskiego<br />
Szkół Gimnazjalnych w Szachy 2011/2012<br />
Rok szkolny powoli zmierza ku<br />
końcowi, dni są coraz cieplejsze,<br />
a za tydzień rozpoczyna się piłkarskie<br />
EURO. Młodzież, pomimo wielu<br />
atrakcyjnych alternatyw, kolejny raz<br />
zebrała się przy 64 polach, aby walczyć<br />
o miano Mi<strong>str</strong>za Powiatu. 2<br />
czerwca zorganizowałem, ostatnie w<br />
tym roku szkolnym, zawody, na które<br />
zaprosiłem reprezentantów szkół z<br />
powiatu słupskiego.<br />
Do Słupska przyjechali uczniowie<br />
z Gimnazjum w Ustce i Gimnazjum<br />
w Kobylnicy. Słupsk reprezentowały<br />
dwie placówki: Gimnazjum nr 3<br />
oraz Młodzieżowe Gimnazjum. W<br />
sumie, w Mi<strong>str</strong>zostwach, zagrało 13<br />
uczestników. Szkołę z Ustki reprezentowali:<br />
Życzyńska Gabriela, Diemientiew<br />
Dariusz, Kuczun Paweł i<br />
Olszacki Nikodem. Gimnazjum w<br />
Równolegle do Mi<strong>str</strong>zostw Powiatu<br />
odbyły się rozgrywki dla młodszych<br />
dzieci. Rozegrany został turniej<br />
kołowy na dystansie 7 rund. Pierwsze<br />
miejsce i puchar zdobył Jaremczak<br />
Karol (SP5), a kolejne lokaty zajęli:<br />
Piątkowski Maciej (SP2), Kaczkowski<br />
Michał (SP6), Butko Lucjan<br />
(Smołdzino), Zdunek Mikołaj<br />
(Przedszkole ul. Koszalińska), Dąbrowski<br />
Patryk (SP2), Marciniak<br />
Igor (SP2), Krupiński Aleksander<br />
(SP2). Warto pochwalić postawę Mikołaja<br />
(4 punkty), który był jedynym<br />
przedszkolakiem w stawce starszych<br />
dzieci. Wszyscy uczestnicy zostali nagrodzeni<br />
słodkimi upominkami.<br />
Michał Narkun<br />
narkun@szachy.slupsk.pl<br />
Kobylnicy przyjechało w następującym<br />
składzie: Słojka Julia, Zając<br />
Marcin, Szramka Patryk i Opala<br />
Wojciech. Po raz kolejny słupskiemu<br />
Gimnazjum nr 3 nie udało się wystawić<br />
pełnej drużyny i w uszczuplonym<br />
składzie (Bedka Leopold<br />
oraz Haznar Maciej) musiało walczyć<br />
o wysoką lokatę. Czwartą drużyną<br />
było Młodzieżowe Gimnazjum<br />
(Żulewski Jacek, Laskowski Patryk,<br />
Dróżdż Monika).<br />
Zawody odbyły się w systemie<br />
dwukołowym. Rozegrano 6 rund.<br />
Zawodnicy mieli na partię po 15 minut<br />
do namysłu. Głównym organizatorem<br />
oraz pomysłodawcą imprezy<br />
była pani Bogumiła Biechońska,<br />
która zadbała, aby patronat nad<br />
turniejem objęło Starostwo Powiatowe<br />
ze Słupska.<br />
Do samego końca trwała walka o<br />
czołową lokatę. Ostatecznie zwyciężyło<br />
Gimnazjum z Kobylnicy,<br />
które wyprzedziło Gimnazjum nr<br />
3 ze Słupska, drugą z kolei braną<br />
pod uwagę, wartościowością „małych<br />
punktów”. W głównej klasyfikacji<br />
obie drużyny zdobyły po 8<br />
„dużych” punktów. Trzecie było<br />
Gimnazjum z Ustki (6 punktów), a<br />
czwarte Młodzieżowe Gimnazjum<br />
(2 punkty). Młodzieżowe<br />
Gimnazjum mogło sprawić niespodziankę,<br />
gdyż w pierwszej rundzie<br />
pokonało faworyzowane Gimnazjum<br />
nr 3, jednak po połowie turnieju,<br />
jeden z zawodników wycofał<br />
się z rozgrywek i szanse na dobrą<br />
lokatę przepadły.<br />
Była to już trzecia edycja Mi<strong>str</strong>zostw<br />
Powiatu.<br />
Turniej dla dzieci z okazji Dnia Dziecka
KRZYŻÓWKA NR 11 - SYNTEZA<br />
Z przedstawionych poniżej wyrazów należy ułożyć krzyżówkę.<br />
4 literowe: ANIN, AWAL, BRWI, IMAK, KARO, KEJA, KLAR, LIGA, LUKA,<br />
NIWA, OKOP, RAKI, SZLA, SZOK, TRAP, UKOS.<br />
5 literowe: ARSEN, BUTIK, KHAKI, OBJAW, ORKAN, WIARA, ZAIRA, ZAKON.<br />
8 literowe: BROSZURA, IMPORTER, ROZPRAWA, SKLEROZA.<br />
SUDOKU nr 11<br />
2 5 7 6<br />
4 9 6 8 5<br />
4 2 9<br />
2 1 3 4 6<br />
1 5 3<br />
7 9 6 1<br />
7 5 3 6 2<br />
6 9 5<br />
1 5 4 3<br />
Wypełniamy planszę w taki sposób, aby w każdym wierszu i w każdej kolumnie<br />
oraz w każdym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9 przy czym<br />
cyfry te nie mogą sie powtarzać w żadnym wierszu, kolumnie i zaznaczonym<br />
kwadracie 3x3.<br />
Rozwiązania krzyżówki i łamigłówki sudoku nr 11 prosimy przesłać do<br />
dnia 23 czerwca 2012 roku listownie (decyduje data stempla pocztowego)<br />
na adres redakcji 76-200 Słupsk ul. Wierzbowa 4. lub e-mailem na adres<br />
obecny@poczta.onet.pl Wśród autorów poprawnych rozwiązań rozlosujemy<br />
nagrodę książkową.<br />
Nagrodę za poprawne rozwiązania z nr 9 gazety nr 9 wylosował: Józef<br />
Kartacz ze Słupska. Nagrodę prześlemy pocztą.<br />
Oto najprostszy cennik reklam:<br />
Jednostką reklamową jest jeden moduł<br />
Posiadający wymiary: szer. 42 mm i wys. 29 mm<br />
<strong>str</strong>ona liczy 60 modułów: 6 kolumn i 10 wierszy<br />
Cena 1 modułu wynosi: 29 zł. 28 gr. (z VAT)<br />
Szczegóły reklamy prosimy uzgadniać<br />
Pod telefonem 609 781 705<br />
lub e-mail obecny@poczta.onet.pl<br />
9 czerwca 201 2 r. ROZRYWKA<br />
1 5<br />
W nadchodzących dniach szczególnie istotne dla Ciebie staną się stosunki<br />
z przyjaciółmi, rodzeństwem i dalszą rodziną. Z ochotą przyjmiesz zaproszenie na towarzyską<br />
lub rodzinną imprezę. W sferze zawodowej szykują się nowe możliwości, korzystne kontrakty<br />
oraz zamówienia.<br />
Układ planet dobrze wróży poważniejszym naprawom oraz wszelkim zmianom.<br />
Lifting mieszkania pójdzie Ci znakomicie, bez większych problemów znajdziesz na to pieniądze<br />
i solidnych fachowców. Bardzo ważne jest teraz to, by nie „przespać” pojawiających<br />
się możliwości, nie wszystkie szanse będą miały okazję się powtórzyć.<br />
Już niebawem poczujesz jak Twoje życie nabiera rumieńców. Staniesz się bardziej beztroski<br />
i lekkomyślny, co jednak nie przeszkodzi Ci zawalczyć o sukcesy. Zyskasz sporą przychylność<br />
przełożonych. Twoje wysiłki i starania, poświęcenie się pracy, zostaną wreszcie docenione. Możesz<br />
również liczyć na protekcję wpływowych osób oraz pozytywne rozpatrzenie spraw prawnych i urzędowych.<br />
Czeka Cię trochę gorszy okres. Dopadną Cię smuteczki, wątpliwości, z trudem<br />
zmusisz się do działania. Podjęte obecnie działania zamiast spodziewanych zysków mogą<br />
przynieść jedynie <strong>str</strong>aty. Najlepiej będzie, jeśli skrupulatnie przeanalizujesz ewentualne finansowe<br />
decyzje, a każdą złotówkę przed wydaniem będziesz oglądać dwa razy.<br />
Obecnie warto łagodzić konflikty, wprowadzać nowe projekty i omawiać drażliwe<br />
tematy ze zwierzchnikami. Możesz liczyć na wsparcie znajomych i przyjaciół w trudniejszych<br />
momentach oraz pomyślny finał skomplikowanych spraw urzędowych lub prawnych<br />
- w końcówce tygodnia. Masz szansę na wyjazd do innego kraju lub poznanie kogoś z zagranicy.<br />
Porządnie przyłożysz się do obowiązków. Przybędzie Ci również sporo nowych<br />
zadań. W końcu na urlop trzeba zapracować. Pod żadnym pozorem nie wikłaj się jednak<br />
w pracy w personalne utarczki. To właśnie konflikty z szefostwem oraz współpracownikami<br />
mogą kosztować Cię sporo nerwów i popsuć humor.<br />
Twój umysł stanie się chłonny na nowości. Obsługę skomplikowanych urządzeń, obce języki opanujesz<br />
w mgnieniu oka. Podołasz nawet dużym wyzwaniom i poradzisz sobie z najtrudniejszymi problemami. Dopisze<br />
Ci błyskotliwy umysł oraz doskonała pamięć. Planety wróżą znajomość z odrobinę ekscentryczną osobą.<br />
Mimo, że potraktujesz tę znajomość tylko jako ognisty romans, może okazać się, że to początek wspólnego życia.<br />
Na początku tygodnia dokuczy Ci spadek energii, więc raczej niemiłe będą Ci wszelkie<br />
atrakcje towarzyskie i kulturalne. Pojawić się może kilka spraw prawnych lub urzędowych, wymagających<br />
pilnego załatwienia. Momentami zamarzysz o świętym spokoju. Już w wakacje masz szansę na<br />
nowe, prawdziwe uczucie z drugim, ukochanym partnerem. Wzrośnie Twój autorytet wśród rodziny i znajomych.<br />
W najbliższych dniach więcej czasu poświęcisz na rozwiązywanie małżeńskich problemów,<br />
zainteresujesz się otaczającymi Cię ludźmi. Twój partner może mieć kłopoty w pracy lub niegroźne komplikacje<br />
zdrowotne. Nie dolewaj więc oliwy do ognia, porozpieszczaj go dobrą kuchnią i miłym słowem,<br />
bo Twoje wsparcie bardzo mu się przyda. Nie zapominaj również o osobach starszych i samotnych, np. dziadkach.<br />
Twoja odporność trochę się obniży, będziesz osłabiony i podatny na infekcje górnych dróg oddechowych,<br />
zapalenia oskrzeli i krtani. Pojawią się pilne terminy i większe wymagania przełożonych. Porwie Cię wir<br />
zawodowych obowiązków. Spróbuj im sprostać, bo już niedługo masz szansę na awans i większą pensję, ale tylko<br />
wtedy, gdy będziesz wydajniejszy od innych. Hamuj swoją zazdrość i zaborczość w stosunku do drugiej połowy.<br />
Na święty spokój raczej nie masz co liczyć. Trzeba będzie wykonać wiele rzeczy<br />
naraz. Szykuje się <strong>str</strong>ajk domowych urządzeń i małe naprawy. Warto również zadbać<br />
o swój komputer lub oddać samochód do mechanika. Niezbyt korzystny układ planet może<br />
narazić Twoją firmę na nieoczekiwane zmiany lub niespodziewane kontrole.<br />
Dużym problemem okażą się w nadchodzących dniach finanse. Problemy w tej<br />
kwestii skłonią Cię do sporego ograniczenia wydatków, co nie przypadnie Ci do serca. W pracy<br />
grożą Ci opóźnienia i pomyłki. Ważne służbowe podróże również mogą nie pójść po Twojej<br />
myśli, a zdobywanie nowych umiejętności nie sprawi Ci takiej satysfakcji jak zwykle.<br />
Blondynka po raz pierwszy w życiu poszła<br />
na mecz piłkarski. Po kwadransie od<br />
rozpoczęcia meczu, pyta siedzącego obok<br />
męża:<br />
- Ci w czerwonych <strong>str</strong>ojach, to kto? - To<br />
piłkarze Włoch.<br />
- A ci w niebieskich? - To piłkarze Brazylii.<br />
- No dobrze, a kim są ci faceci w ciemnych<br />
koszulach, stojący przy obu bramkach?<br />
***<br />
Ojciec zaczyna czytać gazetę:<br />
"Pękła bariera pół miliona euro za rok gry<br />
w polskiej Ek<strong>str</strong>aklasie. Taki kontrakt dostał<br />
nowy nabytek..."<br />
Ojciec chwilę myśli, po czym krzyczy<br />
w kierunku pokoju syna:<br />
- Zostaw te książki, bo drugą Skłodowską<br />
i tak nie zostaniesz! Lepiej idź pograć<br />
z kolegami w piłkę!<br />
***<br />
Świeżo upieczony trener mówi do prezesa<br />
klubu:<br />
- Potrzeba nam dwóch dobrych obrońców,<br />
już sobie ich wypatrzyłem, kosztują razem<br />
3 miliony.<br />
Prezes się zastanawia i po chwili mówi do<br />
trenera:<br />
- Widzisz Włodek, za 3 bańki to ja mam 9<br />
punktów w lidze.<br />
***<br />
Trener Francji pyta Pana Boga:<br />
- Panie Boże, za ile lat Francja zostanie<br />
mi<strong>str</strong>zem Europy?<br />
- Za 6 lat.<br />
- O, nie! To nie za mojej kadencji - odpowiada<br />
trener.<br />
Trener reprezentacji Polski pyta Pana Boga:<br />
- Panie Boże, za ile lat Polska zostanie<br />
mi<strong>str</strong>zem Europy w piłce nożnej?<br />
- Nie za mojej kadencji - odpowiada Pan Bóg.<br />
***<br />
Przed meczem:<br />
- Panie sędzio, mam do pana sprawę. Zaraz<br />
grała będzie ulubiona drużyna mojego męża.<br />
Mi<strong>str</strong>zostwa czas zacząć.<br />
<strong>Moje</strong> <strong>Miasto</strong> bezpłatny dwutygodnik<br />
Wydawca:<br />
Agencja reklamowo-wydawnicza <strong>Moje</strong> <strong>Miasto</strong><br />
Adres wydawcy i redakcji:<br />
76-200 Słupsk, ul. Wierzbowa 4<br />
Kontakt tylko przez:<br />
Tel. kom.: 609 781 705<br />
e-mail: obecny@poczta.onet.pl<br />
www: mojemiasto.slupsk.pl<br />
Redaguje gazetę: zespół<br />
Redaktor naczelny: Andrzej Obecny<br />
Druk: Drukarnia POLSKAPRESSE sp.<br />
z o.o. w Gdańsku<br />
Nakład: 5000 - 10000 egz.<br />
Znak graficzny, nazwa i wszelkie prawa<br />
za<strong>str</strong>zeżone. ©2012<br />
Humor – Tyran<br />
PODPATRZONE<br />
Chciałam mu kupić ten mecz na urodziny...<br />
***<br />
Menel do menela:<br />
- Idziesz na mecze Euro, czy bojkotujesz?<br />
- Bojkotuję.<br />
***<br />
Rozmowa w czasie meczu piłkarskiego:<br />
- Dlaczego wszyscy wygrażają pięściami<br />
temu człowiekowi, który siedzi na trybunie<br />
10 rzędów przed nami?<br />
- Bo rzucił w sędziego butelką.<br />
- Ale przecież go nie trafił.<br />
- No właśnie.<br />
***<br />
Mecz finałowy mi<strong>str</strong>zostw Europu w piłce<br />
nożnej. Siedzi facet. Obok niego puste<br />
miejsce. Podchodzi do niego inny facet i pyta,<br />
czy ktokolwiek siedzi obok niego:<br />
- To miejsce jest wolne.<br />
- Niesamowite, kto mógłby mieć tak wspaniałe<br />
miejsce na finałach nie przyjść na mecz?!<br />
- Cóż, to miejsce należy do mnie. Miała<br />
przyjść moja żona, ale zmarła. To pierwszy<br />
finał, na którym nie jesteśmy razem.<br />
- Bardzo mi przykro, ale przecież mógł pan<br />
znaleźć kogoś na jej miejsce, krewnego,<br />
znajomego czy nawet sąsiada.<br />
- Niestety nie dało rady, wszyscy są na<br />
pogrzebie.<br />
***<br />
Żona żali się mężowi:<br />
- Wcale o mnie nie myślisz. Ciągle tylko<br />
mecze w telewizji i mecze. Pewnie nawet<br />
nie pamiętasz już daty naszego ślubu.<br />
- Ależ pamiętam kochanie doskonale! To<br />
było tego dnia, kiedy Górnik wygrał z Legia<br />
2:1!<br />
***<br />
Nauczycielka matematyki napisała na tablicy<br />
8:2 i pyta Jasia:<br />
- Co ty na to?<br />
- To zależy. Musiałbym jeszcze poznać nazwy<br />
tych drużyn...<br />
Wydawca i redakcja nie ponoszą odpowiedzialności<br />
za treść reklam, ogłoszeń, tekstów<br />
sponsorowanych oraz listów i opinii<br />
Czytelników. Redakcja nie zwraca materiałów<br />
nie zamówionych i za<strong>str</strong>zega sobie prawo<br />
do ewentualnych skrótów tekstów przyjętych<br />
do publikacji. Poglądy, opinie i przekonania<br />
autorów wyrażone przez nich<br />
w artykułach nie są opiniami redakcji i wydawcy.<br />
Przedruk lub publikacja w każdej innej postaci<br />
materiałów drukowanych w czasopiśmie<br />
„<strong>Moje</strong> <strong>Miasto</strong>”, tylko za zgodą redaktora naczelnego.
1 6 REKLAMA<br />
9 czerwca 201 2 r.