STEPHENIE MEYER Zaćmienie

STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie

02.04.2013 Views

dziwniejsza sprawa... Pamiętasz, jak w lutym i w marcu mieliśmy kłopoty z wilkami? Schyliłam się, żeby wyjąć z szafki patelnię i przesiedziałam za otwartymi drzwiczkami o kilka sekund dłużej, niżby wypadało. — No... — mruknęłam. — Mam nadzieję, że już nic takiego się powtórzy, ale kiepsko to widzę. Rano, kiedy byliśmy już na zatoce, a Billy nie zwracał zupełnie uwagi ani na mnie, ani na ryby, ni stąd, ni zowąd zaczęły wyć wilki, tak głośno, że sobie nie wyobrażasz. Musiało być ich, co najmniej kilka. W dodatku wrażenie było takie, jakby siedziały w La Push, a nie w lesie. A najdziwniejsza była reakcja Billy'ego. Zawrócił łódź i popłynął prosto do przystani, jakby to jego te wilki wołały. Spytałem go, co najlepszego wyprawia, ale nawet mnie nie usłyszał. Zanim zacumowaliśmy, jazgot ucichł, ale Billy nadal zachowywał się jak wariat. Oświadczył znienacka, że musimy pędzić do domu, żeby nie przegapić meczu, chociaż mieliśmy przecież jeszcze kilka godzin! Paplał coś, że będzie wcześniejsza transmisja na żywo czy coś... Mówię ci, Bello, bardzo to było podejrzane. W domu, rzeczywiście, znalazł na którymś kanale jakiś mecz, na którym ponoć mu zależało, ale zamiast siedzieć spokojnie i go oglądać, prawie przez cały czas wisiał na telefonie. Zadzwonił do Sue, do Emily, do dziadka twojego kolegi Quila. Zachodziłem w głowę, po co to robi, bo nie miał nic do załatwienia, rozmawiał z nimi po prostu, jak gdyby nigdy nic. scandalous An43 + Eleonora

A potem jeden wilk zaczął hałasować tuż pod domem. Nigdy nie słyszałem czegoś podobnego. Aż dostałem gęsiej skórki. Spytałem Billy'ego - musiałem krzyczeć - czy nie zastawił wnyków na podwórku, bo basior najwyraźniej wył z bólu. Skrzywiłam się, ale Charlie był taki zaaferowany, że tego nie zauważył. — Dopiero teraz się nad tym zastanawiam, bo wtedy zaraz przynieśli Jake'a i nie wilki były mi już w głowie. Ten basior tak wył i wył, a potem nagle słychać było tylko Jake'a - zupełnie go zagłuszył tym swoim przeklinaniem. Ma chłopak parę w płucach, nie powiem. Zamyślił się na moment. - Wiesz, to zabawne, ale to powiedzenie „szczęście w nie szczęściu" jest trafione. Gdyby nie ten wypadek, pewnie nadal byliby w La Push tak idiotycznie uprzedzeni do Cullenów, a tak ktoś, nawet nie wiem kto, zadzwonił po Carlisle'a i Billy był mu naprawdę wdzięczny, kiedy się pojawił. Uważałem, że powinni zabrać Jake'a do szpitala, ale Billy wolał go mieć w domu i Carlisle się zgodził. No cóż, w końcu to on jest lekarzem. To zresztą z jego strony miły gest, bo komu by się chciało jeździć przez kilka tygodni taki kawał na wizytę domową. scandalous - A e... - zaczął, ale przerwał. Chyba nie miał ochoty mi tego powiedzieć, ale westchnął i się przełamał: - A Edward mnie zaskoczył. Wydawał się być tak zmartwiony stanem Jacoba, co ty teraz - jakby chodziło o jego brata czy coś. Tak na niego patrzył... - An43 + Eleonora

A potem jeden wilk zaczął hałasować tuż pod domem. Nigdy nie<br />

słyszałem czegoś podobnego. Aż dostałem gęsiej skórki. Spytałem<br />

Billy'ego - musiałem krzyczeć - czy nie zastawił wnyków na<br />

podwórku, bo basior najwyraźniej wył z bólu.<br />

Skrzywiłam się, ale Charlie był taki zaaferowany, że tego nie<br />

zauważył.<br />

— Dopiero teraz się nad tym zastanawiam, bo wtedy zaraz<br />

przynieśli Jake'a i nie wilki były mi już w głowie. Ten basior tak<br />

wył i wył, a potem nagle słychać było tylko Jake'a - zupełnie go<br />

zagłuszył tym swoim przeklinaniem. Ma chłopak parę w płucach, nie<br />

powiem.<br />

Zamyślił się na moment.<br />

- Wiesz, to zabawne, ale to powiedzenie „szczęście w nie<br />

szczęściu" jest trafione. Gdyby nie ten wypadek, pewnie nadal byliby<br />

w La Push tak idiotycznie uprzedzeni do Cullenów, a tak ktoś, nawet<br />

nie wiem kto, zadzwonił po Carlisle'a i Billy był mu naprawdę<br />

wdzięczny, kiedy się pojawił. Uważałem, że powinni zabrać Jake'a do<br />

szpitala, ale Billy wolał go mieć w domu i Carlisle się zgodził. No<br />

cóż, w końcu to on jest lekarzem. To zresztą z jego strony miły gest,<br />

bo komu by się chciało jeździć przez kilka tygodni taki kawał na<br />

wizytę domową.<br />

scandalous<br />

- A e... - zaczął, ale przerwał. Chyba nie miał ochoty mi tego<br />

powiedzieć, ale westchnął i się przełamał: - A Edward mnie<br />

zaskoczył. Wydawał się być tak zmartwiony stanem Jacoba, co ty<br />

teraz - jakby chodziło o jego brata czy coś. Tak na niego patrzył... -<br />

An43 + Eleonora

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!